Jump to content
Dogomania

czy smycz to ochrona psa czy jego niewola


serduszko

Recommended Posts

Bardzo żal mi psów takich ludzi:shake:
(Którzy kupują dużego psa o skłonnościach przywódczych i potem z powodu "trudności" wyprowadzają go na trzy piętnastominutowe spacery dookoła bloku, a pies ich wlecze za sobą i - żeby go zatrzymać - łapią się drzewa.)

To przykre. A jak zwrócisz takim uwagę, czy zaoferujesz pomoc to jeszcze mają pretensje albo mówią: "co pani tam wie!":shake:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 71
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote]A jak zwrócisz takim uwagę, czy zaoferujesz pomoc to jeszcze mają pretensje albo mówią: "co pani tam wie!":shake:[/quote]

mi na szczęście "trafiła się" porządna kobieta, kochają psa i na pewno by go nie oddali, ale nie przelewa się i rodzice są od rana do wieczora w pracy. W domu dwójka dzieci ( 8 i 10 lat) budowy chucherkowatej :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='serduszko'] Pies stwarzał zagrożenie dla siebie i dla prowadzących samochody. Odwracałam oczy żeby nie patrzeć jak za chwilę zostanie rozjechany lub kierowca wjedzie na chodnik.[/quote]


Przepraszam że będę agresywna. Jak można było stać i patrzeć ( względnie z nadmiaru wrażliwości i miłości do zwierząt, nie patrzeć ) jak zwierzę wbiega na ulicę ?! :shake: Jak można było stać jak kołek snując filozoficzne mysli jak to opiekun nie kochał psa ?! Może trzeba było jeszcze zemdleć bo piesek taki biedny. A to że zaraz może zostać rozjachany albo przez niego mogą zginąć ludzie to pikuś. Pierwsze co bym zrobiła zamiast stać jak słup soli i rozmyślać to złapałabym psa ! Może komuś się zgubił ? Może go ktoś ukradł ? Dopiero po znalezieniu opiekuna albo odwiezieniu psa do schronu zastanawiałabym się nad takimi rzeczami jak, czy pies był przez właściciela kochany czy nie.

Dla mnie smycz to przede wszystkim zapewnienie psu bezpieczeństwa. To ja muszę za nią myśleć i przewidywać, od tego jestem. Dlatego spuszczam ją rzadko, tam gdzie wiem że nic jej się nie stanie.

Link to comment
Share on other sites

Mój pies będzie spuszczany tylko w parku, czy w miejscu odludnym jesli będzie zawsze reagował na komendy-nrazie tak nie jest.
Dlaczego?
Bo najnormalniej w świecie, po tym globie chodzą świry-psa kopnąć mogą i są też ludzie, którzy boją się psów. Po co kogoś stresować , dla własnego widzi mi się?
Są pola, są laski, są łączki,parki ale na osiedlu mówię nie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dobermania']Bardzo żal mi psów takich ludzi:shake:
(Którzy kupują dużego psa o skłonnościach przywódczych i potem z powodu "trudności" wyprowadzają go na trzy piętnastominutowe spacery dookoła bloku, a pies ich wlecze za sobą i - żeby go zatrzymać - łapią się drzewa.)

To przykre. A jak zwrócisz takim uwagę, czy zaoferujesz pomoc to jeszcze mają pretensje albo mówią: "co pani tam wie!":shake:[/quote]
Nie rozumiem... sama duża nie jestem:p mam bernardynkę ze schroniska, która z początku była bardzo agresywna do obcych psów (miotający sie na końcu smyczy ryczący potwór)... i pociągneła mnie tylko raz- w sumie może cztery kroki i to z zaskoczenia... to co oni są krasnoludki? a był okres że chodziłam z dwoma wielkimi psami na smyczach (bernisia i ONek) w sumie ok.110 kg i nigdy im sie nie udało mnie pociągnąć:diabloti:

Mila jest już grzeczna, ale i tak luzem puszczam ja dopiero na odludziu, albo o takiej porze kiedy nikogo nie ma... Natomiast przy ulicy nawet najposłuszniejszy, najlepiej wychowany pies powinien być trzymany bezwzględnie na smyczy!!! Nigdy nie wiesz, jaki idiota idzie obok ciebie... a np. kopnięty od tyłu pies może wyskoczyć prosto pod samochód.:shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja mam psa agresywnego, nawet bardzo. Jest ze schroniska (czyli pochodzenie nieznane) ale mam go od szczeniaka, więc miałam napewno wpływ na jego zachowanie. Jako, że on jest z "ras agresywnych" (taki przerośnięty AST) starałam się bardzo od małego go socjalizować z innymi psami. Jeździłam codziennie na Pole Mokotowskie, bo tam zawszem, nawet zimą była gromadka psów, raczej dobrze wychowanych. Frod biegał z nimi, bawił się, cieszył... do 7 miesiąca życia. Wtedy zaczął powoli dorastać i zmienił się w "psa morderce". Na początku jeszcze nie było źle, zaczął chodzić na smyczy częściej, biegał tylko w parkach, gdzie z daleka widziałam czy inny pies się zbliża i mogłam go zawołać i złapać. Rósł i robił się gorszy. Zaczął biegać luzem tylko późnym wieczorem. Potem z przypiętą smyczą. Potem na 10 m lince ciągnącej się po ziemii... potem już trzymałam koniec... do czasu aż się okazało, że muszę na niej stać bo tylko trzymając mam kłopoty z utrzymaniem (brak uchwytu)... No i ja, która uważałam, że kaganiec jest fee, że to męczenie psa, że nie może się obronić... zaczełam wyprowadzać Froda tylko w kagańcu. Postarałam się kupić jak najwygodniejszy (kłopot z dobraniem na niego odpowiedniego, ze względu na kształt głowy)... i Frod się męczy.
Czemu chodzi w kagańcu? Ponieważ za dużo psów biega luzem. Ja nie mam nic przeciwko psą bez smyczy, ale tym posłusznym, które zawołane przez właściciela przychodzą do niego. Niestety takich psów jest niewiele, większość olewa fakt, że Pan woła. I wygląda to tak:
Ja: Czy może Pani zawołać pieska?
Pani: On nic nie zrobi...
Ja: Ale mój może coś zrobić...
Pani: Eee tam...
Ja (wkurzona, bo szarpie się z psem zeby go utrzymać, a wokół biga rozszczekany york): Niech Pani zabierze tego psa bo puszcze swojego!
Pani (teraz przestraszona dla odmiany): Chodx tu, chodź tu...
I zaczyna się pogoń za pieskiem skaczącym wokół mnie i niedającym się złapać... To taka standartowa scenka rodzajowa z mojego i Frodziego życia. Także pies,niezależnie od wielkości, nie powinien biegać bez smyczy jeśli nie wraca na przywołanie. Dla mnie jeśli kaukaz jest posłuszny, niech biega luzem. "Znam" niesamowitą pitbullke, która chodzi _zawsze_ bez smyczy... przy nodze właściciela, oddalając się jedynie na siusiu. Nie podchodzi do psów i udaje, że ich nie widzi nawet jak stoją pół metra od niej. Wzroku nie spuszcza z właściciela, nie wyprzedza go nawet na pół kroku i wykonuje każde polecenie. Więc niech sobie biega luzem, nie szkodzi tym nikomu... a taki mały psiak, niby niegroźny, może utrudniać innym życie.

Ja rozwiązałam sprawę agresji mojego psa i wybiegania się w warunkach miejskich na dwa sposoby. Po południu na jakieś a jakieś 20-30 minut zdejmuje mu kaganiec i na smyczy bawimy się w skakanie do gryzaka czy patyków. Troche się zmęczy. A wieczorem a raczej w nocy, tak koło 24 idziemy do parku, gdzie beiga sobie luzem w kagańcu.

Mi jest przykro, że Frodo jest taki jaki jest. To nie jego wina, nie moja wina... ale jego życie jest mniej wesołe i mniej przyjemne. W czwartek Frod będzie wykastrowany... mam cicha nadzieję, że to mu nieco pomoże, że troszke się cofnie w tym "agresywnym" rozwoju...
Są kraje gdzie nie ma "przepisów" co do tego jak mają chodzić psy... a w krajach tych schroniska są puste, pogryzienia są rzadkością i psy nie wpadają tak często pod samochody. Ludzie są inni i prawo jest inne. Kary za szkody spowodowane przez psa są ogromne, więc wszyscy wiedzą, że jeśli chcą mieć psa to muszą go dobrze wychować i odpowiednio pilnowac...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='IN_']
W czwartek Frod będzie wykastrowany... mam cicha nadzieję, że to mu nieco pomoże, że troszke się cofnie w tym "agresywnym" rozwoju...
[/quote]


Moja Gracja jest wysterylizowana, i po jakmś czasie po operacji zaczełam obserwować u niej większe opanowanie i mniej dominujący charakter. U niej są to małe kroczki ku temu by mniej ponosić się hormonom.

Co do tej nastolatki to sądzę ( a też jestem nastolatką), że właśnie to było ukrycie jej zazenowania i sprzeciwu. Pokazania, że nic sobie nie robi z czyjejś uwagi.....:mad:

Link to comment
Share on other sites

Jak dla mnie raczej ochrona nie tylko mojego psa ale i obcych (no cóz jak Ozoniastego rozdrazni jakis ujadajacy pies potrafi zaatakowac:shake:). Nie wyobrażam sobie spuścic Ozna w miejscu publicznym-małe prawdopodobieństwo ze wejdzie na ulice ale inni moga sie go zwyczajnie bac. Kilkakrotnie bedac na wakacjach w Miedzyzdrojach widzialam, kiedy bylo najwiecej ludzi na ulichach, psy chodzace bez smyczy. Gdybym tylko wiedziala kto jest ich "pańciem":mad: Widzialam tez naprawde ogromne psisko ktore tylko mi przemknelo przed oczami (wydaje mi sie ze szukal wlasciciela -jak biegl troche zdezorientowany byl). Ludzie naprawde potrafia byc bezmyslni:mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sara']Przepraszam że będę agresywna. Jak można było stać i patrzeć ( względnie z nadmiaru wrażliwości i miłości do zwierząt, nie patrzeć ) jak zwierzę wbiega na ulicę ?! :shake: Jak można było stać jak kołek snując filozoficzne mysli jak to opiekun nie kochał psa ?!

(...) Pierwsze co bym zrobiła zamiast stać jak słup soli i rozmyślać to złapałabym psa ! Może komuś się zgubił ? Może go ktoś ukradł ? Dopiero po znalezieniu opiekuna albo odwiezieniu psa do schronu zastanawiałabym się nad takimi rzeczami jak, czy pies był przez właściciela kochany czy nie.[/quote]

[B]Dokładnie tak :p[/B] Bardzo dziwne połączenie wyznania o powszechnej miłości do wszystkich psów z jednoczesnym zaprezentowaniem tak biernej postawy :shake:

[B][quote name='Sara'] Dla mnie smycz to przede wszystkim zapewnienie psu bezpieczeństwa.[/quote][/B][quote name='Sara'] To ja muszę za nią myśleć i przewidywać, od tego jestem. Dlatego spuszczam ją rzadko, tam gdzie wiem że nic jej się nie stanie.[/quote]

Też tak uważam! Mój pies ma codzienne, długie spacery. Prawie połowę idzie na lince 10-metrowej. Taką wybrałam trasę , że jest to możliwe, a mieszkam w dużym mieście :lol: Dzięki temu jest i spacer i nauka i zabawa ze mną. Pies może sobie iść w swoim tempie i ma wrażenie luzu. Linkę przypinam do smyczy więc dodatkowo czuję się pewniej bo skórzaną smycz utrzymam, a linką można mocno sparzyć rękę, czego już doświadczyłam.



[quote name='nathaniel']Mój pies będzie spuszczany tylko [B]w parku, czy[/B] [B]w miejscu odludnym[/B] jesli będzie zawsze reagował na komendy-nrazie tak nie jest.(...) Są pola, są laski, są łączki,parki ale na osiedlu mówię nie.[/quote]

Nathaniel, ale park nie jest miejscem odludnym ;) I poza parkiem są ulice :razz: A co powiesz na sytuację, która mnie się zdażyła? :cool1: Puściłam mojego psa do zabawy z psiakiem, na takim dużym psim skwerze, w rejonie bardzo ruchliwej ulicy. Pieski bardzo ładnie się bawiły, a mój wołany bardzo grzecznie przychodził. W pewnej chwili pojawiły się dwie suki onkopodobne i tak zagoniły mojego psa, że znalazł się dość daleko ode mnie. Po prostu zrobiły polowanie na niego:diabloti: Podobno to typowa zabawa onków, ale mój pies tego nie wiedział i był przerażony, ja też. Chciał do mnie wrócić, ale kiedy tylko ruszał, pościg za nim zaczynał się od początku. Był tak zdesperowany, że w pewnym momencie wybrał drogę ucieczki w kierunku z którego przyszliśmy, czyli właśnie ta bardzo ruchliwa ulica. I przebiegł tak, prawie dwa przystanki, w tym ruchliwe skrzyżowanie, do domu! Mój pies, który nigdy po ulicy nie chodzi bez smyczy!:shake:

[quote name='IN_']Ja mam psa agresywnego, nawet bardzo(...)(taki przerośnięty AST)... Wtedy zaczął powoli dorastać i zmienił się w "psa morderce"(...)A wieczorem a raczej w nocy, tak koło 24 idziemy do parku, gdzie beiga sobie luzem w kagańcu. [/quote]

Psy agresywne mają obowiązek chodzić i w kagańcu i na smyczy! Uważasz, że jeśli twój pies ma kaganiec to nie może zrobić krzywdy? A jeśli kaganiec mu się zsunie, odepnie lub uwolni się z niego w jakiś inny sposób? :diabloti: I zupełnie nie rozumiem dlaczego uważasz, że godzina 24 to twoja godzina na wyprowadzanie psa? Inni nie mogą? Mój ostatni spacer z psem to godzina 23, ale czasem zdarza się, że z jakiegoś powodu przesunie się właśnie na 24-tą i wtedy mam wychodzić ze strachem, że to godzina spuszczania ze smyczy psów agresywnych?
Bardzo ci współczuję , że twój pies jest taki i, że z tego powodu ma wiele ograniczeń, ale uważam, że nie masz prawa narażać innych! Rozwiązania, które wybrałaś są tylko półśrodkami!

Link to comment
Share on other sites

IN, caly problem polega na tym, ze geny bullowatych nie znikna nagle przez socjalizacje. Teraz jest moda mowic, ze wszystko zalezy od wychowania, ze zaden pies nie jest z natury agresywny itd - ale pies nie rodzi sie jako biala niezapisana kartka. To sa dlugie lata selekcji... Czytalam na prawde duzo wypowiedzi takich jak Twoje - bulowaty lagodny, lagodny, socjalizowany...i nagle ciach. Zawsze trzeba brac pod uwage predyspozycje danej rasy. Chcialam kiedys bulka, mialam upatrzona hodowle... myslalam, ze jak tylko bede na swoim to kupie bulika (mama ich nie lubi)...i w koncu zrezygnowalam. Jednym z powodow bylo to, ze warunki pozwalaja nam na mniejszego psa ale drugim ilosc psow tutaj gdzie mieszkam (wiekszosc biega luzem) - i zaczelam myslec co ja z tym bulem poczne jak sie okaze agresorem? Gdzie ja go wybiegam? Ostatecznie ustalilismy, ze w gre wchodzi tylko miniatura, na ktora i tak mnie nie stac. Teraz w ramach prewencji chce sie zdecydowac na pierwsza w swoim zyciu suczke - jako ze wszystkie teriery bywaja zadziorne, a samce jak wiadomo maja wieksze ciagoty do bojek. Konczac, moim zdaniem powinnas niestety byla brac pod uwage, ze Twoj pies moze zaczac wyjazywac agresje wobec innych samcow jak dorosnie. Nawet pomimo najlepszej socjalizacji.
Szkoda tez, ze nie zdecydowalas sie na kastracje jak tylko zaczely sie problemy. Niektore zachowania staja sie po jakims czasie nawykowe. Kastracja moze pomoc ale nie musi. Moja kolezanka wetka kastrowala agresywnego JTRa - nic nie pomoglo... Mam nadzieje, ze w przypadku Twojego piecha pomoze.

Link to comment
Share on other sites

Moja suka ma smycz zapiętą tylko w autobusie , pociągu i miejscach gdzie jest naprawde duzo ludzi.A tak to chodzi luzem tak ją wychowałem ,ze nie wejdzie na ulice itp.Psa natomiast spuszczam gdy w poblizu nie ma psów , a jezeli jakis się pojawia wołam Czarka i po problemie :)
Ale uważam ,ze pies który nie reaguje na komendy i jest w stanie przergalopować za kotem przez ulice powinien chodzic na smyczy ,a spuszczany byc tylko w lesie , na jakims duzym ogrodzonym terenie , lub na polach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Schatje']Jak dla mnie raczej ochrona nie tylko mojego psa ale i obcych (no cóz jak Ozoniastego rozdrazni jakis ujadajacy pies potrafi zaatakowac:shake:). Nie wyobrażam sobie spuścic Ozna w miejscu publicznym-małe prawdopodobieństwo ze wejdzie na ulice ale inni moga sie go zwyczajnie bac. Kilkakrotnie bedac na wakacjach w Miedzyzdrojach widzialam, kiedy bylo najwiecej ludzi na ulichach, psy chodzace bez smyczy. Gdybym tylko wiedziala kto jest ich "pańciem":mad: Widzialam tez naprawde ogromne psisko ktore tylko mi przemknelo przed oczami (wydaje mi sie ze szukal wlasciciela -jak biegl troche zdezorientowany byl). Ludzie naprawde potrafia byc bezmyslni:mad:[/quote]


mam babcię w Międzyzdrojach , na podwórzu mieszkają koty, kiedys na podórze wpadł rottweiler z małym kundelkiem, zanim zdążyłam wyjść na podwórze jeden z kotów był już tylko wspomnieniem, rottweilery są moją ulubioną rasą i przykro mi się robi na myśl, że taki pies wciąż biega samopas, jest łagodny, ale nigdy nie wiadomo czy komuś nie zachcę się "pobawić" z pieskiem( sytuacja z kotem była ok.,3 lat temu, gdy we wakcje szłam z Korą na molo rotek z kundelkiem znów samopas zwiedzały miasto)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Psy agresywne mają obowiązek chodzić i w kagańcu i na smyczy! Uważasz, że jeśli twój pies ma kaganiec to nie może zrobić krzywdy? A jeśli kaganiec mu się zsunie, odepnie lub uwolni się z niego w jakiś inny sposób? :diabloti: I zupełnie nie rozumiem dlaczego uważasz, że godzina 24 to twoja godzina na wyprowadzanie psa? Inni nie mogą? Mój ostatni spacer z psem to godzina 23, ale czasem zdarza się, że z jakiegoś powodu przesunie się właśnie na 24-tą i wtedy mam wychodzić ze strachem, że to godzina spuszczania ze smyczy psów agresywnych?
[/QUOTE]

Jeeeezuu :crazyeye: bez komentarza ..............

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pidzej']Jeeeezuu :crazyeye: bez komentarza ..............[/quote]
Ja tam skomentuję :)

Nie rozumiem-mmbbaj - rozwiązania te uważasz za półśrodki?
Cóż więc byłoby odpowiednim rozwiązaniem- boks, w którym IN będzie trzymać swego psa?
KAganiec, który jest odpowiednio dobrany - nie spada, nie urywa się, nie znika!

Link to comment
Share on other sites

No dokładnie!:evil_lol: mmbbaj trochę przesadziłaś - In naprawdę robi już wszystko, by uniknąć nieprzyjemnych sytuacji a jednocześnie by jej pies był jak najszczęśliwszy pomimo wszystkich ograniczeń.
Ciekawe, gdzie jest założycielka wątku. Mnie też uderzyła ta bierność...tak stać i patrzeć, jak tuż obok pies wybiega na ulicę.:shake: Halo! Jaki był dalszy los tego psiaka?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='carolinascotties']Ja tam skomentuję :)[/quote]

Ależ proszę :lol:

[quote name='carolinascotties'] Nie rozumiem-mmbbaj - rozwiązania te uważasz za półśrodki?[/quote]

Ty nie, prawda? ;) Tak, uważam za półśrodki. Rozumiem oczywiście, że In chce aby jej pies miał nieco fajniejsze życie. Gdyby to był mój pies też bym chciała! Tylko po to, przede wszystkim szukałabym pomocy u fachowców aby stłumić tak dużą agresję. Nie każdy właściciel napisze o swoim psie - pies morderca, In - napisała. Uważam, że 20 minutowa zabawa z nim na smyczy i nocny spacer nie rozwiązują problemu.

[quote name='carolinascotties'] Cóż więc byłoby odpowiednim rozwiązaniem- boks, w którym IN będzie trzymać swego psa?
KAganiec, który jest odpowiednio dobrany - nie spada, nie urywa się, nie znika![/quote]

Nie jest żadnym rozwiązaniem opcja w której dopuszcza się do narażenia inne psy lub ludzi:shake: A In nie ma żadnej gwarancji, że w porze, w której wyprowadza swojego psa i puszcza go luzem, nie spotka kiedyś innego właściciela z psem. Na każdym takim spacerze ponosi takie ryzyko!
O boksach nic nie pisałam, to twój pomysł! A jeśli chodzi o kaganiec, to tak, powinien być dobrze dobrany - żeby nie spadał, nie urywał się i nie znikał

[quote name='AśkaK']No dokładnie!:evil_lol: mmbbaj trochę przesadziłaś -[/quote]
Z czym dokładnie? Z tym, że bardzo agresywny pies powinien chodzić w kagańcu i na smyczy?
[quote name='AśkaK'] In naprawdę robi już wszystko, by uniknąć nieprzyjemnych sytuacji a jednocześnie by jej pies był jak najszczęśliwszy pomimo wszystkich ograniczeń.[/quote]

Z tak agresywnym psem potrzebna jest praca z fachowcem! I na pewno jej pies miałby o wiele większą możliwość wyładowania swojej agresji gdyby zapewnić mu możliwość dużej dawki ruchu i pracy na zajęciach szkoleniowych. W takiej sytuacji na pewno byłby szczęśliwszy, a jednocześnie nie stwarzałby sobą zagrożenia dla innych! A ja tu czytam o takiej socjalizacji i naukach na własną rękę.

Link to comment
Share on other sites

Jestem pełna podziwu, dla In, bo mało który właściciel agresywnego psa zdaje sobie sprawę i potrafi przyznać się do tego, że jego pies może stanowić zagrożenie. Ale z mmbbaj muszę się zgodzić absolutnie w jednym stwierdzeniu, mianowicie dot. puszczania agresywnego psa w nocy, nawet w kagańcu. Wolę, kiedy ktoś z moich sąsiadów z takim agresorem puszczonym luzem przemieszcza się po łąkach czy parku w dzień, z bardzo prostej przyczyny - jest widoczny i widzi też co dookoła się dzieje. Albo ja zdążę zmienić alejkę, albo on odwróci uwagę swojego psa czy złapie go na smycz. Jest czas na reakcję moją czy jego. W nocy to raczej chyba nie jest w stanie zauważyć, że 10 metrów od niego przechodzi jakiś "nocny Marek" z psem. Pomijam fakt, że psy, kiedy jest ciemno stają się bardziej "nabuzowane".
Puszczanie agresywnego psa w nocy ma jeden wielki plus dla właściciela agresora : jeśli dojdzie do jakiejś przykrej sytuacji, to sprawca w zasadzie pozostaje anonimowy.

Link to comment
Share on other sites

Napisałąm całą odpowiedź... i jak zwykle mi ją skasowało. Więc jeszcze raz ;-)
[quote name='mmbbaj']Psy agresywne mają obowiązek chodzić i w kagańcu i na smyczy! Uważasz, że jeśli twój pies ma kaganiec to nie może zrobić krzywdy? A jeśli kaganiec mu się zsunie, odepnie lub uwolni się z niego w jakiś inny sposób? :diabloti: I zupełnie nie rozumiem dlaczego uważasz, że godzina 24 to twoja godzina na wyprowadzanie psa? Inni nie mogą? Mój ostatni spacer z psem to godzina 23, ale czasem zdarza się, że z jakiegoś powodu przesunie się właśnie na 24-tą i wtedy mam wychodzić ze strachem, że to godzina spuszczania ze smyczy psów agresywnych?
Bardzo ci współczuję , że twój pies jest taki i, że z tego powodu ma wiele ograniczeń, ale uważam, że nie masz prawa narażać innych! Rozwiązania, które wybrałaś są tylko półśrodkami![/quote]
A więc tak. Frod nie ma żadnych szans na zdjęcie kagańca. Po ów kaganiec jechałam na drugi koniec naszego pięknego kraju. Jest czeskiej firmy, która robi sprzęt właśnie dla takich psów... sprzęt najwyższej jakości. Jeśli Frod nauczy posługiwać się palcami, których nie ma, wtedy będzie mógł ów kaganiec sciągnąć. Domyślam się, że jakiś nylonowy kaganiec za 15 zł mógłby spaść z pyska. Ten jest mocny, sztywny i kosztował 10 razy tyle, właśnie dlatego, że nie spadnie!
24 - 1 w nocy nie jest moją godziną... Po prostu wtedy nikogo w parku nie ma... Mieszkam w dzielnicy "emerytów i rencistów". I z tego co widze od dobrych kilku lat, nikt po parku się nocą nie włóczy. Jak dotąd nie natknelismy się na innego psiak w nocy... a co jeślibyśmy się natkneli. Cóż, przywołałabym mojego psa do mnie i zapieła na smycz. Tak się wg mnie powinno postępować zawsze, nawet jak się ma mega łagodnego pieska.

[QUOTE]IN, caly problem polega na tym, ze geny bullowatych nie znikna nagle przez socjalizacje. Teraz jest moda mowic, ze wszystko zalezy od wychowania, ze zaden pies nie jest z natury agresywny itd - ale pies nie rodzi sie jako biala niezapisana kartka. To sa dlugie lata selekcji...[/QUOTE]
Wiem o tym ,wiedziałam kiedy brałam Froda i dlatego tak mi zależało na prawidłowej socjalizacji. Uważam, że w przypadku psów o takiej psychice i charakterze, prawidłowa socjalizacja jest bardzo istotna. Dzieki niej mój pies potrafi wysyłać i odczytywać CS i nie zdarza mu się warczeć na psa, który ich używa. Jest psem agresywny i bardzo dominującym... ale psa który mu się podporządkuje nie ruszy, tak jak i sam potrafi się podporządkować (np. 15letni kundelek mojej mamy ma wyższą pozycje od Froda).
W przypadku psów pochodzących z dobrych hodowli, po rodzicach z dobrą psychiką, socjalizacja może na prawde pomóc. Bullowaty pozostanie bullowatym, ale będzie używał swojej "przewagi" tylko jak zajdzie taka potrzeba. Niestety rodzice Froda są NN i podejrzewam, że zostali raczej rozmnożeni przez jakieś "dresiki" "na" wygląd a nie "na" psychikę. Efektem jest przerośnięty Frodo z nienajlepszą psychiką i charakterem.

Co do kastracji... cóż, wcześniej nie była możliwa. Najpierw wodobrzusze, krzywica, totalne zagłodzenie. Jak już się utuczył i krzywica jako tako się "naprostowała" to niestety odporność była kiepska i Frod łapał każdego wirusa wystepującego w okolicy. Przechodzilismy wszystko, od zasmarkanego nosa, po zapalenie jelita. Frod ma 14 miesięcy i licze na to, że do czwartku pozostanie w dobrym zdrowiu... jak nie to dostane cholery ;-) Już chce mieć to za sobą. Wiem, że może nic się nie zmieni... no poza buzującymi hormonami i pragnieniem dorwania jakiejkolwiek suczki ;-) To drugie utrudniło nam wszelkie szkolenia grupowe... bo Frod jedynie się prężył, wypinał klate i serenady odśpiewywał zamiast skupić się na "równaj" ;-)

[QUOTE]Ty nie, prawda? ;-) Tak, uważam za półśrodki. Rozumiem oczywiście, że In chce aby jej pies miał nieco fajniejsze życie. Gdyby to był mój pies też bym chciała! Tylko po to, przede wszystkim szukałabym pomocy u fachowców aby stłumić tak dużą agresję. Nie każdy właściciel napisze o swoim psie - pies morderca, In - napisała. Uważam, że 20 minutowa zabawa z nim na smyczy i nocny spacer nie rozwiązują problemu.[/QUOTE]
MMbbaju, chyba nie zauważyłaś ""... dzięki czemu muszę się teraz produkować. Użyłam zwrotu "pies morderca" (w "") bo mnie bawi. To takie popularny zwrot używany w brukowcach typu Fakt. Widzisz, to tak jakby każdego człowieka nazywać mordercą... Tylko dlatego, że mógłby zabić. Chyba to troche nielogiczne. Mój pies jak dotąd nie zabił i nie ugryzł innego psa. Sam ma kilka blizn pozostawinych przez pieski biegające luzem... on jednak nigdy nikogo nie tknął. To dlaczego w gazetach piszą o "nim" pies morderca, dlaczego ludzie go tak nazywają? Przecież nikogo nie skrzywdził. Ma swoich kolegów (np. boksera, psa niekastrowanego) z którymi się bawi i nic mu nie robi. Ma starszego kumpla, który lubi na niego powarczeć i czasem nawet capnąć, i jakoś też mu nic nie robi, nawet jeśli Szumek go od miski odgoni. No i te dwa koty, które czasem dadzą mu po pysku też żyją. A tchórzofretka, która jest mniejsza niż Frodzi łapa? Która lubi złapać go za fafla lub ucho i mu tak dyndać, kiedy Frod z futrzana ozdobą biegapo mieszkaniu? Żyje... Dlatego bawi mnie ten zwrot, bo wiem, że Frod mordercą nie jest. Wiem też, że byłby potencjalnie do tego zdolny, tak jak w okreslonej sytuacji każdy człowiek byłby w stanie zabić. I daltego używam go w cudzysłowiu, który ma pewne znaczenie.

[QUOTE]Z tak agresywnym psem potrzebna jest praca z fachowcem! I na pewno jej pies miałby o wiele większą możliwość wyładowania swojej agresji gdyby zapewnić mu możliwość dużej dawki ruchu i pracy na zajęciach szkoleniowych. W takiej sytuacji na pewno byłby szczęśliwszy, a jednocześnie nie stwarzałby sobą zagrożenia dla innych! A ja tu czytam o takiej socjalizacji i naukach na własną rękę.[/QUOTE]
Zadam Ci pytanie? Czy ja pisałam, że Frod nie był i nie jest szkolony? Raczej nie... bo nie mam zwyczaju kłamać ;-) Frod od "pieluch" chodził na szkolenia. Czasem tylko dwa razy w tygodniu na grupowe, czasem nawet 6 razy w tygodniu, w tym indywidualne, a nawet na weekendowe wyjeżdzał. Naukach na własną ręke? Gdzie ja o tym pisałam... chociaż fakt, ćwiczymy też sami, uważam to za konieczne... właśnie w nocy, kiedy moge go spuścić. Co do dawki ruchu to też o to dbam. Nie spuszczam psa i nie siadam na ławeczce z piwkiem w ręku. Sczerze mówiąc uważam, że mimo pewnych ograniczeń, mój psiak ma większą dawke ruchu niż te psiaki, które latają luzem bez smyczy. Bo np. któy z nich ćwiczy high jump, tug of war czy canicross, albo w ciepłe weekendy pływa i bawi się w rzece po kilka godzin. Raczej niewiele. Coż, niedługo zaczniemy powoli ćwiczyć weight pulling lub chain pulling. A jak hormonki po kastracji się uspokoją to wrócimy na grupowe szkolenia. A jesli będziemi mieli takie szczęście i charakterek Frodka po kastracji się nieco uspokoji to może zaczniemy również bawić się w agility...
Więc droga MMbbaju, wydaje mi się, że po prostu "spojrzałaś" na nas jak na "typowych" wielbicieli psów w typie bull. Niestety nie można uogulniać, nie noszę dresików, nie straszę ludzi swoim psem, a nawet rozumiem, że mogą się go bać i staram się im schodzić z drogi... choc najczęściej to niepotrzebne bo nawet okoliczne babcie lubią Frodka i często go zaczepiają. Biorąc Froda wziełam na siebie dużą odpowiedzialność i staram się jej sprostać. Czytałam wiele książek o psychice, wychowaniu, szkoleniu, cs'ach, o rasie... Od szczeniaka chodze z moim psem na szkolenia. Od szczeniaka przyzwyczajam go do życia w "świecie" ludzi. Mój pies podróżuje po całym kraju ze mną pociągiem, pksem, jeżdzi po mieście wszelkimi środkami komunikacji, czasem nawet taksówkami. Potrafi się zachować w knajpie, czy pośród tłumu ludzi. Jest oswojony z dziwnymi dźwiękami, od huków, grzmotów po szelesty, nawet przyzwyczaiłam go do chodzenia po uginającej się i hałasującej blasze (a co tam, mieliśmy okazję więc przez kilka dni nad tym pracowaliśmy). Niestety mój pies jest agresywny wobec innych psów... ale to nie znaczy, że jest dzika bestią, rzucającą się na wszystko co widzi.

I jeszcze do KAŚKI... zapraszam do Parku Dreszera... Całą noc świecą latarnie, a ów "park" jest "ogromny", tak że stojąc na jednym końcu widzę doskonale drugi koniec ;-) I dlatego właśnie tam go puszcam. Bo widzę z daleka czy ktoś się zbliża czy nie (chociaż najwyżej jakiś pijaczek się czasem zatoczy) i mogę spokojnie przywołać psa do siebie... Zresztą Frod jest zajęty i raczej nie zwraca wtedy uwagi na otoczenie ;-)

Link to comment
Share on other sites

Mbbaj, ja w parku i tak psa nei spuczam, ze smyczy, lata z nią i nie ma prawa zbytnio się oddalić. Po drugie chodzę tam zazwyczaj o świcie (dni wolne :) )gdy ludzi nie ma, ruch samochodowy znikomy.
A i park , w którym go puszczam lezy między Bytomką :D (cuchnąca rzeka) ,a osiedlem mieszkalnym.
Ze smyczy go nie spuszczam, bo się boje o niego. Jedynie na jakimś "zadupiu" mogę sobie pozwolić na coś takiego-0 aut, 0 ludzi.

Pozdrawiam.

Ps I te spacery, które mu dawkuje to nie jest bezmyśle bieganie, które mnie zazwyczaj o zawał przyprawiają (mu to owszem frajdę sprawia, ale nie ma warunków :/ ), tylko od niedawna jest tropienie, a wcześniej wykonywanie moich poleceń , pokonywanie przeszkód w terenie. Broń Boże luzem-nie ma do niego aż takiego zaufania.
Smycz wlecze się za psem, ja idę obok niego i mam oczy dookoła głowy. Ktoś się zbliża , wołam psa mówię SIAD i zajmuję go czymś.
Byleby nie szczekał (lubi sobie bez powodu poszczekać), nie biegł do człowieka, nie kłapał zębami.
A jak idzie ktoś z psem to "wciskam" w niego smaki. Tak,żeby sobie skojarzył, że pies na smyczy to nie moment do ataku, a raczej moment do skupienia się na pani, do wcinania smaków.
Nie spuszczam go na podwórzu, bo jest nieogrodzone i ludzie sobie przechodzą przez osiedle. Kiedyś spuściłam, nie zdążyłam złapać i zaczął się drzeć na obcego człowieka. Nigdy więcej!

Poznałam go już troszkę i wiem na co mogę mu pozwolić, a czego musimy unikać.

Także Rambo nie lata bez smyczy, a raczej ze smyczą. Chociaż zastanawiam sie na linką, ale nigdzie nie mogę dostać takiej taśmy parcianej jak chcę (żeby nie była za gruba).

Link to comment
Share on other sites

[quote]Ja: Czy może Pani zawołać pieska?
Pani: On nic nie zrobi...
Ja: Ale mój może coś zrobić...
Pani: Eee tam...
Ja (wkurzona, bo szarpie się z psem zeby go utrzymać, a wokół biga rozszczekany york): Niech Pani zabierze tego psa bo puszcze swojego!
[/quote]

[B]IN[/B] Skomentuję z twojej wypowiedzi tylko ten jeden fragment. Masz agresywnego psa, zdajesz sobie sprawę, że każdy pies powinien się wybiegać, dlatego robisz wszystko, żeby swojego psa także nie pozbawiać tej przyjemności. Nie masz posłusznego psa, bo inaczej nie musiałabyś czekać do 24, żeby go spuścić ze smyczy. I nagle, kiedy podlatuje do ciebie york, nieposłuszny tak samo jak twój pies, właścicielka nie może go odwołać, ty szarpiesz się ze swoim psem - grozisz jej, że spuścisz swojego. Przykro mi, ale tego nienawidzę. Nie potrafisz tonem "nieznoszącym sprzeciwu" poprosić ją, żeby zabrała swojego psa, bez grożenia?? W takim razie nie pytaj się "czy Pani mogłaby" - mów "proszę odwołać psa" tak jabyś wydawała komendę swojemu psu. Prosisz grzecznie, ale stanowczo. Zapewniam, że to lepiej działa niż groźby. Niechby ci się w tym czasie wyrwał pies - ktoś mógłby cię oskarżyć o celowe działanie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jonquil'][B]IN[/B] Skomentuję z twojej wypowiedzi tylko ten jeden fragment. Masz agresywnego psa, zdajesz sobie sprawę, że każdy pies powinien się wybiegać, dlatego robisz wszystko, żeby swojego psa także nie pozbawiać tej przyjemności. Nie masz posłusznego psa, bo inaczej nie musiałabyś czekać do 24, żeby go spuścić ze smyczy. I nagle, kiedy podlatuje do ciebie york, nieposłuszny tak samo jak twój pies, właścicielka nie może go odwołać, ty szarpiesz się ze swoim psem - grozisz jej, że spuścisz swojego. Przykro mi, ale tego nienawidzę. Nie potrafisz tonem "nieznoszącym sprzeciwu" poprosić ją, żeby zabrała swojego psa, bez grożenia?? W takim razie nie pytaj się "czy Pani mogłaby" - mów "proszę odwołać psa" tak jabyś wydawała komendę swojemu psu. Prosisz grzecznie, ale stanowczo. Zapewniam, że to lepiej działa niż groźby. Niechby ci się w tym czasie wyrwał pies - ktoś mógłby cię oskarżyć o celowe działanie.[/quote]
Zazwyczaj takie rozmowy trwają dłużej, ale wolałam napisać w skrócie. "Groźbe" stosuje jak już jestem na maksa wkurzona, bo ów przykładowa Pani moje wyraźne żądania olewa. Niestety niektórzy uważają, że to nic złego, że ich mały psiak rzuca się na wszystko i dopóki nie zagroże, olewają mnie. Miałam już sytuację, kiedy Froda ugryzła foksterierka. Jej właścicielka uważała, że nic się nie stanie... jej sunia jest spokojna. Już z daleka prosiłam, żeby przywołała biegnącą do nas sukę, nie zrobiła tego. Ostrzegłam, że mój pies nie "lubi" innych. Baba stwierdziła, że to suczka więc jej nic nie zrobi. Kilka razy powtórzyłam, żeby ja zabrała... Skończyło się tak, że jej łagodna suka rzuciła się na Froda. Ja musiałam trzymać swojego psa za szyję, żeby np. łapą tej małej nic nie zrobiła... A mała rzucała się na nas biegając w kółko... oczywiscie w koncu capneła Froda. Cała sytuacja trwała jakieś 5 minut...czemu? Bo Pani nie potrafiła złapać swojej suki. Takich zdarzeń miałam mnóstwo. Z dużymi i małymi psami. I mam tego dość - dlatego jak widze, że moje prośby nie skutkują to groże. To zazwyczaj przemawia do ludzi. Niestety, do takich rzeczy trzeba się czasem posunąć.Wole czasem zagrozić i ustrzec mojego psa przed pogryzieniem...
Co do grzeczności czy niegrzecznosci mojego psa... fakt, daleko mu do ideału, cały czas trenujemy. Zdaje sobie sprawe z tego jaki jest i staram się dostosować "srodki ostrożności" do jego charakteru. Wiem kiedy uda mi się go odwołać a kiedy nie. W nocy, gdy jest pusto i dookoła nie biega 100 psów, wykonujemy dużo bardziej "skomplikowane" ćwiczenia niż tylko przywoływanie ;-) Ale wiem doskonale, że w środku dnia, np. na takim Polu Mokotowskim, na polecenie "do mnie" przyszedłby 8 raz na 10... pozostałe dwa pewnie poleciałby do suki albo psa. I dlatego go nie puszczam! Czemu jak ktoś ma małego psa to stwierdza, że jak nie posłucha go "to się nic nie stanie".

A gdyby po groźbie mój pies się wyrwał... to wybacz, ale był na smyczy i w kagańcu... a tamten ani smyczy, ani kagańca i mimo próźb nie odwołany...

Link to comment
Share on other sites

A moja Zuzia ma to do siebie, że dopóki jej nie spuszczę nic nie zrobi. Nawet, gdy wychodzę z nią przed blok,na te 10 minut to muszę ją spuścić, chociaż na tą chwilę, w której zrobi siusiu, kooopkę . Inaczej nie da rady.No a gdy jedziemy z nią do lasu, czy idę z nią do parku, to zawsze ją puszczam. Nie ma co, ale mój pies się mnie słucha. I nawet , gdy pobiegnie, daleko , hen za ptakami, to gdy gwizdnę lub zawołam ZUZA NOGA to przybiega.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie ja wtej sprawie "ZUZA NOGA"... Nie wiem z czego to wynika, ale w ostatnim czasie moja sunia kiedy ją puszczę na łące,polu czy gdziekolwiek indziej, nie przybiega do mnie kiedy ją wołam, a zwłaszcza jeśli ma coś do jedzenia, jakąś "własną zdobycz". Wręcz przeciwnie, gania się ze mną i ucieka:( Czuję się bezsilna... Zawsze kiedy jąpuszczałam była grzeczna,kiedy zawołałam to przybiegałą i dostawała coś w nagrodę. Nie wiem co się z nią stało... Czy Wy też mieliście podobne problemy??

Link to comment
Share on other sites

Z moją Zuzą to jest tak, że gdy ja jestem z nią sama, to słucha się jak aniołek. Jest bardzo grzeczna. Ale jak jest z nami moja mama, tata czy jakieś np. moje koleżanki- Zuza czuje się rozkojarzona, chce zwrócić uwagę każdej osoby i zapomina o dobrych manierach.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...