Jump to content
Dogomania

Pies stawia sztywne granice - jak reagować?


evel

Recommended Posts

[FONT=&quot]Otóż, moja poschroniskowa mikserka ma bardzo rozbudowane poczucie granic osobistych :evil_lol:
[/FONT]
[FONT=&quot]O ile w życiu codziennym jest to cecha przeze mnie przyjmowana dość pozytywnie, bo suka nie łasi się nigdy do nikogo obcego na spacerze (nie wytrzymałabym chyba z psem o mózgu labradora), ba! nie pozwala się nawet musnąć w przelocie, sprawiając wrażenie, że dotykanie jej nieskazitelnie czystego futerka przez jakieś obce łapy jest absolutnie obrzydliwe, nie reaguje na zachwycone ciumkania nieznajomych, o tyle sytuacja się lekko komplikuje, gdy jesteśmy w gronie znajomych czy dalszej rodziny.[/FONT][FONT=&quot]
[/FONT]
[FONT=&quot]Suka pozwala się dotykać tylko jeśli sama ma na to ochotę, a już najlepiej, jak ten ktoś ma coś do jedzenia. Nie ma jedzenia, nie ma głaskania ;) Gdy zainteresowany bardzo nalega, suka pokazuje zęby i prezentuje szereg zachowań pt. „odwal się” włącznie z bulgotem, kłapaniem szczęką itd. (żeby nie było, stopuję i nachalnego „głaskacza” i rozbuchanego czarnego potwora). Jeśli ktoś wyjdzie do innego pomieszczenia i długo go nie ma a wracając gwałtownie wkroczy do pokoju, w którym jest pies, suka odstawia pokaz grożący „nie tak szybko, bo ci łupnę” ze ściąganiem wąsów i warg do przodu (robi dziubek) i charakterystycznym „buczeniem”. Nie bardzo wiem jak mam na to reagować, nawet gdy ją skarcę głosowo to np. chowa się pode mnie i sobie nadal coś tam gdera pod nosem.
[/FONT]
[FONT=&quot]Ogólnie raczej nie wynika to wszystko z odwagi, Zu jest stworzonkiem raczej lękliwym, niepewnym, ale chyba nauczyła się głównie w kontaktach z innymi psami, że nawet pozorna agresja przynosi wymierne korzyści (natręt zazwyczaj się cofa). Nie chciałabym psa wiecznie izolować od ludzi, właściwie obecnie maglujemy wypracowanie względnej tolerancji dla małoletnich (suka się boi dzieciaków po pewnym nieprzyjemnym dla niej zdarzeniu) oraz dla kotów. Rany, nie sądziłam, że to kiedykolwiek napiszę, ale z kotami jest dużo łatwiej, chociaż na początku pies po wyczuciu kota wkraczał w stan „znaleźć-dogonić-zabić”. No ale nie poddajemy się i pracujemy, pracujemy, pracujemy… (Spokojnie, na tym etapie głównie kręcimy się w pobliżu placów zabaw, nie zjadamy dzieci, żeby nie było :cool1:).
[/FONT]
[FONT=&quot]Tylko nie bardzo wiem co z psem robić w trakcie takich spędów rodzinnych i innych okazji, gdzie pojawia się sporo ludzi nie widywanych przez sukę na co dzień.
[/FONT]
[FONT=&quot]Chętnie przyjmę wszelkie rozsądne sugestie.[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']
Tylko nie bardzo wiem co z psem robić w trakcie takich spędów rodzinnych i innych okazji, gdzie pojawia się sporo ludzi nie widywanych przez sukę na co dzień.
[FONT=&quot]Chętnie przyjmę wszelkie rozsądne sugestie.[/FONT][/QUOTE]
Ja się suczy nie dziwię; sama bym w takich sytuacjach najchętniej warczała. :D
A tak na serio; Są psy, które po prostu nie życzą sobie kontaktów fizycznych i już. I z tego co wiem; jest to naturalne (w końcu to ludzie wymyślili głaskanie - nie zwierzęta. ;) ). Mój był do pewnego czasu też dosyć niedotykalski; na pewno nie do tego stopnia, no i mu w sumie przeszło, ale też nie miał za sobą schroniskowej traumy. W każdym razie do tej pory nie pozwalam wszystkim, którzy mają na to ochotę - "macać" psa, a od dość wczesnego etapu jego życia wprowadziliśmy komendę "badanie" z myślą o weterynarzach, sędziach na wystawach, poszukiwaniu ewentualnych kleszczy itp.
Moje zdanie co do wielkich spędów jest takie, żeby suczy oszczędzić dyskomfortu i zapewnić jakieś możliwie ustronne, spokojne miejsce (pokój, klatkę kennelową?)

Link to comment
Share on other sites

Ogólnie sucz ma swój Święty Pokój ;) oraz kennel, gdzie ma zapewniony swojego rodzaju azyl bez natrętów. Wszyscy są informowani o tym, żeby psa nie dotykać, bo sobie nie życzy (co budzi czasem żywe zgorszenie, bo jak to PIES sobie nie życzy? ;)) ale czasem jednak zdarzają się wpadki, że ktoś łapy wyciągnie w nieodpowiednim momencie i go pies postraszy.

Nie neguję tego, że pies ma prawo do spokoju, bo przecież ma, ale pierwszy raz mi się trafił taki pies trochę dziwak. Nie lubi dotykania przez obcych i już, brzydzi się tym śmiertelnie i jest oburzona jak dotyka ją ktoś a ona nie ma ochoty. U weta sobie jakoś radzimy, bo lecimy w posłuszeństwo (sucz jest uparty, ale powiedzmy, że karny). Czasem robi sceny ale jej szybko przechodzi ;)

Z tym schroniskiem to właściwie dziwnie wyszło, po schronie przez pierwszy miesiąc sucz była takim kretynikiem, co się cieszyła do wszystkich... Jak zaczęliśmy normalne szkolenie (raczej pozytywne) i okazało się, że to [B]ja [/B]mam żarcie, zabawki i ogólnie jestem fajna (:lol:), to inni ludzie zrobili się niewidzialni. Oczywiście, o ile się nie narzucają...

Dzięki za opinię :)

Edit: Ciekawa jestem jeszcze jak mam reagować jak jesteśmy w gościach i pies przegina... Raz jak wystartowała z zębami do babci to ją odruchowo wrzuciłam do łazienki, żeby jej emocje opadły, bo już przegięła. Po trzech lotach do łazienki zrozumiała, że tak nic nie zwojuje i trochę się uspokoiła. Wiem, że to pewnie walka ze skutkami a nie z przyczynami, ale pies nie może wszystkich terroryzować, bo mu się stróżowanie włącza. Sama nie wiem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']
Edit: Ciekawa jestem jeszcze jak mam reagować jak jesteśmy w gościach i pies przegina... Raz jak wystartowała z zębami do babci to ją odruchowo wrzuciłam do łazienki, żeby jej emocje opadły, bo już przegięła. Po trzech lotach do łazienki zrozumiała, że tak nic nie zwojuje i trochę się uspokoiła. Wiem, że to pewnie walka ze skutkami a nie z przyczynami, ale pies nie może wszystkich terroryzować, bo mu się stróżowanie włącza. Sama nie wiem...[/QUOTE]
Ja też nie wiem... ;)
Ale też uważam, że to my powinniśmy decydować o tym, kogo i w jaki sposób witamy, traktujemy, kto jest bezpieczny, a kto wróg; a nie nasz pies. Z tego punktu widzenia, wydaje mi się, że loty do łazienki złym rozwiązaniem nie były. Mój próbuje się niekiedy "włączać do rozmowy", zwłaszcza gdy jest ciemno, a ktoś przechodzący wykona np. jakiś nagły zwrot w moją stronę i do mnie zagada. Wtedy też reaguję stanowczo (siad, cicho, spokój itp. odpowiednim tonem).
Cały problem polega na tym, że zupełnie inaczej wygląda sytuacja, gdy masz szansę psa "uprzedzić" choćby komendą o tym, co się za chwile stanie (jak choćby to wspomniane "badanie"). W takich sytuacjach jak opisałaś, niestety nie zawsze jesteśmy w stanie przewidzieć, zapobiec, itp. A ludzie najczęściej kompletnie nie wiedzą, jak podchodzić i dotykać psa, w konsekwencji popełniając wszelkie możliwe wykroczenia przeciw psiemu savoir-vivre'owie, co u bardziej wyczulonych na "etykietę" jednostek może wzbudzić zrozumiały (choć niekoniecznie pożądany) opór.
Pomyślałam, że choć nie wiem, czy to odniesie skutek we wszystkich sytuacjach, może jednak warto byłoby popracować trochę nad "odczuleniem" jej na dotyk, tym bardziej, że jak mówisz - ze smaczkiem jest "przystępniejsza".
Można by np. zaaranżować sytuacje, gdy ktoś "odważny" podchodzi do niej zdecydowanym krokiem (na początek może po łuku zamiast "frontalnie"), ustawia się z jej boku (twarzą w tym samym kierunku, co psi pysk), stojąc bokiem podsuwa pod nos rękę do powąchania, po czym, jeżeli wszystko do tej pory dobrze poszło, Ty możesz wydać komendę np. głaskanie, czy coś w tym stylu, a ta osoba może spróbować (też stojąc najpierw bokiem) podrapać ją w "klatę", szyję, "pod brodą" (w żadnym wypadku głowę), dalej można spróbować się odwrócić przodem, spróbować dotknąć grzbietu, "poiskać po łopatkach", powtarzać komendę, chwalić, nagradzać smaczkami.
Oczywiście tempo tego "ćwiczenia" zależeć musi od reakcji suczy; wiadomo lepiej małymi kroczkami.
Nie wiem, oczywiście czy to coś da, ale może jej uświadomić, że dotyk ludzki nie jest taki zły. No i jeżeli pozna komendę, a Ty będziesz miała szansę ją wydać, ona już będzie uprzedzona, co się stanie i być może skojarzy to w końcu pozytywnie.

Link to comment
Share on other sites

wtrącę trzy grosze, bo sam walczę z agresją mojej małej. Agresją wywołaną lękiem.

Agresję zwalczam przez neutralizowanie przyczyny, czyli strachu przed ludźmi.

Evel, z ludźmi da się psa oswoić jeśli ma przy sobie jakiś smakołyk. Co ja robię? ZAWSZE noszę ze sobą zawsze jakieś psie ciasteczko i jak tylko ktoś próbuje do małej podejść, to wręczam mu smakołyk. Zadziwiające jest, jak dużo ludzi nie ma pojęcia, że do psa lękliwego NIE podchodzi się szybko i NIE na wprost a za to z ciastkiem w ręku nagle robią się spokojni, powolni i wyciągają delikatnie otwartą dłoń (boją się, że dziabnie? :) ) Moja mała jest nieufna ale już została nauczona przez rodzinę, z którą się rzadko widuje (rodzinie łatwiej tłumaczyć niż obcym na ulicy), że wyciągnięta dłoń = ciasteczko

A ciastka mam zawsze przy sobie w kieszeni i wręczam ciasteczko z tekstem typu "Pan/Pani jej da - ona strasznie lubi te ciastka". Nawet obcy, chcący "poznać się" z moją psinką, biorą :) A dziś rano jeden pan uraczył mojego psiaka kawałkiem gotowanego mięsa, które miałem ze sobą na spacerze (wiem - jestem chory... :P )

Jak pies jest na tyle odważny, że da się pogłaskać, to widząc u kogokolwiek chęć pogłaskania od razu demonstruję drapanie za uchem (mała uwielbia drapanie za uchem) z tekstem "ona uwielbia jak drapie się ją w tutaj". Oczywiście dobrze jest wiedzieć gdzie pies lubi gdy go drapią ale to każdy właściciel wie :) Dzięki temu wykluczam debilne głaskanie po czole czy próby dotykania w okolicach zadka, których chyba żaden pies nie lubi od obcych.

Całym sercem życzę powodzenia i z chęcią poczytam więcej wypowiedzi w tym wątku.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...