Jump to content
Dogomania

początki agresji czy norma


kavala

Recommended Posts

[QUOTE=Martens;16787020

I jeśli posiadanie w domu psa ma polegać na wiecznej walce o przywództwo, bo inaczej pies pewnego dnia gdy będziemy np. chorzy, przegryzie nam tętnicę, to może lepiej będzie po prostu nadać psom czy niektórym rasom status zwierząt dzikich, które powinny siedzieć w klatkach w ogrodach zoologicznych, bo stwarzają zagrożenie dla opiekunów i otoczenia ;)[/QUOTE]

Nie można było lepiej tego ująć:klacz:

Parę dni temu obserwowałam u weta miejscową treserkę znaną z podejścia do psów podobnego do strix.ON warczał na większe psy z poczekalni,pani wyjaśniła że jest terytorialny.Znam weta i rozmawiałam na ich temat,dowiedziałam się że warczał na niego,dostał w pysk,poskutkowało.Pani szkoli psy od kilkunastu lat,nie biega za nimi ze smaczkami,wierzy w TD i ją stosuje i jej pies tak się zachowuje?
Humor mi się poprawił jak zobaczyłam TD w praktyce:lol:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 163
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

A ja nie wiem, czy wy w zasadzie nie rozmawiacie o tym samym tylko innym językiem? Czy dominacja nad psem nie jest przywilejem podejmowania decyzji w pewnych kwestiach? Dajmy na to przechodzenie przez takie drzwi. To my powinniśmy decydować kto pierwszy przechodzi przez drzwi. Można psa puścić przodem (jeśli go się po prostu chce wpuścić do pomieszczenia) ale nie do pomyślenia jest dla mnie fakt, żeby pies mi się rył pod nogami kiedy chcę, przejść. Dlatego nauczyłam go siadać przed drzwiami i iść na komendę. Nie z chęci zdominowania go, ale z wygody. Czy jeśli pokazujemy psu, że to my podejmujemy decyzje to próbujemy go zdominować? Czymże jest więc dokładnie ta dominacja?

Jeśli zaś chodzi o pierwszeństwo w jedzeniu (to abstrahując od TD) to chyba miałoby sens jeśli jadłoby się z jednej miski. A w takim razie jak wyjaśnić fakt, że u mojej babci pies jadł z jednej miski z kotem i kurą w tym samym czasie? Że kura go zdominowała?Ale z drugiej strony dlaczego taki mały szczeniak a tak bardzo broni swego żarcia przed osobą która mu go daje? I dlaczego jedne psy od początku bronią miski a inne nie? To przecież nie jest rzecz wyuczona.


A jeśli chodzi o test dla szczeniaka, to chciałabym go zrobić z czystej ciekawości :) Na wiedzę nigdy nie jest za późno ;)

Link to comment
Share on other sites

a może mi podpowiedzie, bo mam taki problem jak KAVALA tyle że ja z kotami. Szczeniak atakuje gdy zjawiają się w kuchni w porze jedzenia, nawet nie podchodza do niego tylko przechodzą obok i nie bezpośrednio nawet odległośc 2 m to za mała wg psa, już go prowokuje do pogoni z zębami na wierzchu. Założyłam watek i tam opisałam więcej. Ale ten temat jest pokrewny. Tylko, ze ja nie mogę poprosic kota by dawał psu coś do jedzenia z ręki. My nie mamy z nim problemu mozemy wszystko zabrać, oddać przeszkadzać podczas jedzenia (czego nie robimy) ale nigdy nie było najmniejszego warknięcia na mnie ani na męża. A koty obrywają :/ Boję się że sie w końcu potłuką, a kot potrafi dowalić ze starchu zwałszcza ze jest 3 razy większy od psa. Jakies pomysły? czy nie mam szans? Tak samo z gryzakami, kot nie może pojawić sie na tym piętrze co pies, gdy ten ma kurza stopę itp. co robić? Pies broni przed kotami rowniez smakolca ktorego dostanie ale zaniesie sobie do posłanka na potem. Ale np. kulki smakulki wyładowanej smakołykami nie broni, zabawek też nie... tylko miska i kości

i ze zmywarka tez to samo, tyle że bez warczenia i agresji, u nas pies po prostu chce polizać talerze, działa na niego zejdź, ale powatrzac trzeba często. Ostatni zepsuł mi drzwi od zmywarki bo już wazy 3 kg i nie wytrzymały :/ chętnie rozwiązałabym ten problem zanim je naprawię :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kavala']
A jeśli chodzi o test dla szczeniaka, to chciałabym go zrobić z czystej ciekawości :) Na wiedzę nigdy nie jest za późno ;)[/QUOTE]
W tym wypadku chyba jednak jest (choć mówię to zaznaczając, że nie jestem "specjalistką od testowania szczeniaków"), bo w tych testach chodzi o to, że bada się charakter i predyspozycje szczeniaków do tego, co miałyby ewentualnie robić w przyszłości i z tego co wiem, ma to być test wykonywany na bardzo wczesnym etapie życia ZANIM pies trafi do swoich właścicieli i zacznie być wychowywany, szkolony itp.; po prostu ma bardziej sprawdzać jego predyspozycje uwarunkowane genetycznie, a nie nabyte pod wpływem działania różnych bodźców. W Waszym wypadku wydaje mi się, takie badanie i tak nie byłoby miarodajne, bo jednak pies już pod Waszym wpływem nabrał pewnych nawyków, zachowań itp.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kavala']A ja nie wiem, czy wy w zasadzie nie rozmawiacie o tym samym tylko innym językiem? Czy dominacja nad psem nie jest przywilejem podejmowania decyzji w pewnych kwestiach? Dajmy na to przechodzenie przez takie drzwi. To my powinniśmy decydować kto pierwszy przechodzi przez drzwi. Można psa puścić przodem (jeśli go się po prostu chce wpuścić do pomieszczenia) ale nie do pomyślenia jest dla mnie fakt, żeby pies mi się rył pod nogami kiedy chcę, przejść. Dlatego nauczyłam go siadać przed drzwiami i iść na komendę. [B]Nie z chęci zdominowania go, ale z wygody[/B].[/QUOTE]
Sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie :)
Diabeł tkwi w szczegółach :D Jeśli pies nie przechodzi przez drzwi pierwszy, bo tak jest właścicielowi wygodniej, to jest to szkolenie.
A jeśli nie przechodzi przez drzwi pierwszy, bo właścicielowi wydaje się, że w ten sposób udowadnia psu jego niższą pozycję w stadzie - to jest to teoria dominacji w wydaniu pani Fennell.
W pierwszym przypadku kolejność w drzwiach jest celem, w drugim środkiem do innych, dość wyimaginowanych celów.

Link to comment
Share on other sites

Mam jeszcze kilka pytań. Jak często ćwiczyć z psem oddawanie przysmaków? Bo niestety nie mam za dużo okazji, żeby dać mu kość czy coś w tym stylu. Dziś dawałam mu z ręki do obgryzania prawdziwą kość. Było ok, do momentu kiedy trzymałam ją w ręce. Nawet mąż podchodził i nic złego się nie działo. Na kilka sekund mogłam kość wypuścić z ręki i też było dobrze. jednak gdy wypuściłam na około minutę, Frodo już nie pozwolił mi zbliżyć ręki, warczał zajadle i nawet nie popatrzył na kiełbasę podtykaną mu pod nos.
Napiszcie proszę dokładnie jak taki trening ma wyglądać. Jak często to ćwiczyć, kiedy wypuścić tą kość, i na czym ćwiczyć. Trochę jestem podłamana, bo nie wiem czy sobie poradzę... A czas leci, on jest coraz większy, nie chce przegapić momentu kiedy można jeszcze to zachowanie skorygować.

Link to comment
Share on other sites

Ja nie rozumiem, po co znowu zaogniasz sytuację. Jesteście na etapie gryzienia z ręki - i super, ćwiczcie to. A Ty od razu przechodzisz do najwyższego stopnia trudności - przytykania ręki do kości którą ma pies i uważa za swoją własność. To powinno się najpierw długo ćwiczyć na czymś mało atrakcyjnym typu suchy chleb - podchodząc i wymieniając na "kiełbaskę", i stopniowo, tygodniami zwiększać atrakcyjność tego co ma wtedy pies. W tym czasie w ogóle nie powinno dochodzić do takiego zaostrzania sytuacji, żeby pies "zajadle warczał" - bo to cofa Was do punktu wyjścia albo jeszcze dalej...

Link to comment
Share on other sites

Sorry Martens, ja już widocznie jestem w gorącej wodzie kąpana i się denerwuję, gdy nie mogę sobie z czymś od razu poradzić. Zacznę faktycznie z suchym chlebem, bo kość to za dużo na dziś. Ćwiczyć codziennie? Nie ma ryzyka, że naje się różnego badziewia przy okazji? Kiedy poznam, że już go mogę zostawić ze zdobyczą? Przepraszam jeśli zadaję głupie pytania, ale dla mnie to bardzo ważne, a intuicja zupełnie mnie tu zawodzi.

Link to comment
Share on other sites

Dodam może, iż mnie "uczono", że jeżeli już się chce wymieniać kość, to na... drugą kość, nie na kiełbasę. ;)
"Porządny pies" nie jest głupi i wie, że kość jest dużo lepsza, niż nafaszerowane konserwantami i solą pseudo mięso. ;)
Nie martw się i nie spiesz się. ;) Na razie rób jak radziła Martens; nie wyprzedzaj etapów; jak chcesz go zostawić ze zdobyczą to go po prostu zostaw, niech sobie ją w spokoju dokończy i niech mu nikt wtedy nie przeszkadza.
Raczej nie ma możliwości, że taki trening mu zaszkodzi; jak zaczniesz wymieniać suchy chleb na kawałki np. surowego mięska - zrobisz mu radochę. :)

Link to comment
Share on other sites

Z przyjemnością melduje, że nastąpił przełom :) Biorąc pod uwagę fakt jak Frodo zachowywał się przedtem, jest to wielki przełom.
Dałam mu wczoraj kość do żucia zapachu wędzonki, najpierw trzymałam w ręku, potem podtrzymywałam stopą. Reakcja na komendę "daj" była zupełnie inna. Pies podnosił głowę znad kości i radośnie patrzył na mnie. Dziś zaryzykowałam i nie trzymałam już kości, za parówkę oddał bez problemu, potem oddał bez parówki, a potem jak jadłam czipsy przyszedł z kością, rzucając mi ją pod nogi zaczął żebrać o nie. Córka, która akurat jest w domu, też bez problemu zabiera (i zaraz oddaje) psu kość. Da się zauważyć, że taka kość nie jest już dla niego nie wiadomo jaką atrakcją, to po pierwsze. A po drugie, byliśmy już na pierwszej lekcji w psim przedszkolu i Frodo pięknie uczy się koncentrować na mnie. Widzę, że o wiele częściej patrzy i reaguje na imię bardziej. Na pierwszej lekcji wręcz został nafaszerowany parówką ;) Teraz to owocuje, gdy je kość, a podchodzę do niego, to najpierw sprawdza co mu dobrego niosę. Za jakiś czas sprawdzimy na prawdziwej kości :)
Dzięki za pomoc jeszcze raz :)

Link to comment
Share on other sites

No i pięknie. :)
Teraz tylko nie "przedobrzyć" sprawy zbyt szybkimi i wygórowanymi oczekiwaniami i będzie cacy. :)
Wspólne ćwiczenia pod okiem dobrego instruktora, a potem kontynuowanie ich w domu i na spacerach, naprawdę mogą uczynić "cuda" w relacjach człowiek-pies.

Link to comment
Share on other sites

Przećwiczyliśmy komendę daj na prawdziwej kości i jest ok. Pies przestaje ją jeść i patrzy na nas z zapytaniem w oczach co dostanie. Ponoć najtrudniej jest ćwiczyć na skrzydełkach kurzych. Tylko mam pytanie, czy takiemu szczeniakowi skrzydełka nie zaszkodzą? Bo już widzę, że od kości mu krwawią dziąsła, więc nie daje mu na długo, w zasadzie tylko do ćwiczenia komendy "daj".

Link to comment
Share on other sites

Ostatnio zakupiłam sobie książkę - znanej większości dogomaniaków - treserki Stilwell '' Ja albo mój pies - czyli jak mieć idealnego psa'', stwierdziłam że skoro metody przedstawione w programie działają na mojego buńczucznego psa to z książką całkiem nad nim zapanuję. Choć oczywiście sceptycyzmu mi nie zabrakło, bo jestem niedowiarkiem to tutaj muszę zamilknąć. Babka świetnie zinterpretowała zachowania psów i teraz rozumiem zachowania swojego psa, które wcześniej widziałam jako przejawy agresji itp. Wracając do tematu tam poruszono kwestię warczenia przy misce, przy zabawkach itd. Pierwszą zasadą jest nie tykanie psa kiedy je, czy my nie bylibyśmy wściekli kiedy ktoś pchałby nam ręce do miski? no własnie. Miska to takie psie sacrum i się nie tyka jej podczas jedzenia. Gdy pies coś ukradnie do jedzenia to nie zabieramy mu na siłę, dajemy mu zjeść no chyba że to coś szkodliwego. Zabawki? Musimy pokazać że my jesteśmy ważniejsi i sami decydujemy kiedy pies dostaje zabawki a kiedy mu zabieramy. trudne? trzeba tylko poćwiczyć komendę ''zostaw'' a pies przestanie reagować agresją i nigdy, ale to przenigdy nie wolno się szarpać z psem o zabawkę bo to później nakręca go [ wiem to po swoim - mój błąd ] Ja w sumie ze swoim nadal walczę o posłuszeństwo ale jest już w miarę normalnie i tylko zostaje mi agresja do innych zwierzaków, ale nad tym też powoli panuję dzięki małym wskazówkom ;)

Link to comment
Share on other sites

Z tym nie zabieraniem psu jedzenia, to bym się nie do końca zgodziła. Czasami trzeba dojść do jedzącego psa, nawet w innych celach niż zabranie mu jedzenia. Pies agresywny podczas jedzenia to jak bomba, a niech ktoś nieświadomy podejdzie do niego o kilka cm za blisko to zostanie pogryziony. Dla mnie taka sytuacja jest niedopuszczalna.
Wczoraj na spacerze spuściłam Froda ze smyczy, na początku ćwiczyłam przywoływanie i było ok. Niestety w pewnym momencie znalazł jakiś kawał starego mięsa i zaczął go jeść. Chciałam wypróbować odbieranie, zamienić na kiełbasę, którą niosłam ze sobą. Ale gdzie tam, trzymał mnie na dystans 20 metrów i gdy podeszłam bliżej uciekał. Mam więc kolejny problem, pewnie temat na kolejny wątek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kavala']Niestety w pewnym momencie znalazł jakiś kawał starego mięsa i zaczął go jeść. Chciałam wypróbować odbieranie, zamienić na kiełbasę, którą niosłam ze sobą. Ale gdzie tam, trzymał mnie na dystans 20 metrów i gdy podeszłam bliżej uciekał. Mam więc kolejny problem, pewnie temat na kolejny wątek.[/QUOTE]
No niestety, potwierdziło się w praktyce to, co gdzieś tu już pisałam - że taki samodzielnie znaleziony na spacerze ochłap ma dla psa dużo większą wartość, niż nawet znacznie lepsze "frykasy" dawane przez właściciela. :D
Trudna sprawa; jak będziesz podchodzić w celu odebrania, to młodzian nauczy się właśnie uciekać ze zdobyczą. Z drugiej strony pierwszy nasz odruch to właśnie podbiec, żeby odebrać ścierwo, żeby się nie "zatruł", nie wytarzał, nie zaszkodziło mu, itd... Znam to.
Kiedyś Łowcę "załatwiłam" w ten sposób, że... zaczęłam mu uciekać. On zainteresowany wziął do pyska znaleziony gnat i pobiegł za mną. Wtedy spróbowałam (sądziłam, że to i tak nie poskutkuje, ale się zdziwiłam) zawołać "do mnie" i on wykonał komendę. :D Wtedy już łatwo było wymienić gnat, na coś smaczniejszego, co miałam przy sobie. :)
Generalnie, ponoć możliwe jest, jeśli starczy nam "nerwów", żeby się odpowiednio zachowywać, spowodować, żeby pies po jakimś czasie sam przychodził do nas ze swoimi zdobyczami, bo będzie się chciał pochwalić. :D Ale nie wiem, czy to działa zawsze i na wszystkie zdobycze.
U nas niekiedy to działa, a niekiedy nie...

Link to comment
Share on other sites

Moja koleżanka odzwyczaiła psa od zjadania skarbów z podwórka w niekonwencjonalny sposób.W domu nadziała super kąsek pieprzem i podrzuciła w miejscu gdzie jej pies najczęściej szukał.Pozwoliła na znalezienie.Pies oczywiście wypluł zdziwiony że takie to niesmaczne.Powtórzyła parę razy i ma spokój.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Grin']
Kiedyś Łowcę "załatwiłam" w ten sposób, że... zaczęłam mu uciekać. On zainteresowany wziął do pyska znaleziony gnat i pobiegł za mną.[/QUOTE]
No my właśnie w ten sposób doszliśmy do domu, szedł i jadł, po drodze zjadł. Ostatnio niestety z przywoływaniem regres. Musimy to poćwiczyć.

[quote name='dusiek']Moja koleżanka odzwyczaiła psa od zjadania skarbów z podwórka w niekonwencjonalny sposób.W domu nadziała super kąsek pieprzem i podrzuciła w miejscu gdzie jej pies najczęściej szukał.Pozwoliła na znalezienie.Pies oczywiście wypluł zdziwiony że takie to niesmaczne.Powtórzyła parę razy i ma spokój.[/QUOTE]
Spróbuję to wypróbować ;)
[quote name='evel']Znalazłam jeszcze taki artykuł: [URL]http://pies.onet.pl/13,4938,42,ekspert_artykul.html[/URL] może coś pomoże ;)[/QUOTE] My w przedszkolu też się uczymy komendy "nie rusz", ale wiadomo, to dopiero początki i jeszcze duzo wody upłynie zanim opanujemy to po perfekcji. O ile jest to w ogóle możliwe przy łakomym goldenie .:lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='paulina2904'](...) Pierwszą zasadą jest nie tykanie psa kiedy je, czy my nie bylibyśmy wściekli kiedy ktoś pchałby nam ręce do miski? no własnie. Miska to takie psie sacrum i się nie tyka jej podczas jedzenia. Gdy pies coś ukradnie do jedzenia to nie zabieramy mu na siłę, dajemy mu zjeść no chyba że to coś szkodliwego. Zabawki? Musimy pokazać że my jesteśmy ważniejsi i sami decydujemy kiedy pies dostaje zabawki a kiedy mu zabieramy. (...)[/QUOTE]

Nie wydaje Ci sie, ze to niekonsekwentne? Dlaczego przy zabawkach mamy byc wazniejsi, a przy jedzeniu nie? I jak pies to odbierze twoim zdaniem? Nie potraktuje tego jak niezdecydowania przewodnika?

Pies to nie jest czlowiek, nie bedzie naszym partnerem w ludzkim tego slowa znaczeniu i dlatego uwazam, ze powinnismy pokazac mu, ze czujemy sie "wazniejsi od niego" w kazdym aspekcie.

[B]kavala [/B]w takich sytuacjach (podnoszenie jedzenia na ulicy) najwazniejszy jest tzw. timing czyli szybkosc i trafienie w czasie z reakcja. Musisz nauczyc sie bacznie obserwowac psa i zauwazac kiedy chce cos podjac. Wtedy blyskawiczna reakcja z Twojej strony (ostra korekta glosem, moze byc poparta rzuceniem KOLO psa czegos wydajacego halasliwy, nieprzyjemny dzwiek) powinna szybko nauczyc go, ze nie ma zartow. Oczywiscie kiedy pies zareaguje, sploszy sie itp. wtedy Ty musisz odwrocic jego uwage zabawa, pochwala, smakiem.

Link to comment
Share on other sites

Frodo już dość dobrze reaguje na komendę "nie rusz" bo jakiś czas już ją ćwiczymy. Mam tylko dziwne wrażenie, ze od dokładnie wie kiedy to jest ćwiczenie, a kiedy nie. Dlatego ostatnio, prowadząc go na smyczy wykorzystuje wszystkie śmieci na ulicy do celów treningowych. Niestety spuszczony ze smyczy jest poza moim zasięgiem i wie, że już nie mam nad nim takiej kontroli. poza tym odległość robi swoje. Tu by się go bardziej przydało wyuczyć, żeby nic nie brał z ziemi, a nie tlko reagował na komendę "nie rusz". Tylko czy to jest możliwe?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kavala']Niestety spuszczony ze smyczy jest poza moim zasięgiem i wie, że już nie mam nad nim takiej kontroli. poza tym odległość robi swoje. Tu by się go bardziej przydało wyuczyć, żeby nic nie brał z ziemi, a nie tlko reagował na komendę "nie rusz". Tylko czy to jest możliwe?[/QUOTE]
Ja bym na cuda nie liczyła. ;)
Ewentualnym rozwiązaniem byłoby organizowanie mu cały czas przez Ciebie zajęcia; czy to aportowanie, czy inne ćwiczenia. Goldeny to psy, które "człowiekocentryzm" mają niejako zapisany w genach, więc nie powinno być to zbyt trudne do wprowadzenia w życie. Ale jeżeli preferujesz spacery, które dają mu "wolność" i umożliwiają odbieganie na dalsze odległości, to niestety - w takich sytuacjach nasz wpływ na psa znacznie maleje, jak sama zauważyłaś. No chyba że udałoby Ci się skutecznie przeprowadzić takie szkolenie z Frodem, o jakim pisała p. Zofia Mrzewińska w artykule, do którego link ktoś tutaj wstawił. To żmudne i prawdopodobnie długotrwałe ćwiczenie, ale jeżeli miałoby przynieść pożądany efekt - może warto by spróbować.
PS
I masz rację - psy doskonale rozróżniają sytuację, kiedy się ćwiczy, a kiedy nie. Dlatego bardzo ważne jest, żeby to czego się uczymy na placyku szkoleniowym, wprowadzać w życie podczas spacerów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kavala']Frodo już dość dobrze reaguje na komendę "nie rusz" bo jakiś czas już ją ćwiczymy. Mam tylko dziwne wrażenie, ze od dokładnie wie kiedy to jest ćwiczenie, a kiedy nie. Dlatego ostatnio, prowadząc go na smyczy wykorzystuje wszystkie śmieci na ulicy do celów treningowych. Niestety spuszczony ze smyczy jest poza moim zasięgiem i wie, że już nie mam nad nim takiej kontroli. poza tym odległość robi swoje. Tu by się go bardziej przydało wyuczyć, żeby nic nie brał z ziemi, a nie tlko reagował na komendę "nie rusz". Tylko czy to jest możliwe?[/QUOTE]

Od czegos trzeba zaczac. Jesli bedziesz konsekwentnie okazywac swoje niezadowolenie, jednoczesnie cwiczac z nim posluszenstwo, rozumiane nie tylko jako automatyczne wykonywanie komend, ale jako wlasnie "bycie wazniejszym", to pies nauczy sie nie brac nic z ziemi na spacerach (jesli sam sie gdzies wypusci nie majac Cie nawet w zasiegu sluchu, to zapewne sobie nie odmowi). Zwyczajne kojarzenie przyczyny i skutku. Jednak jesli nie bedzie widzial w Tobie przewodnika (lidera), wtedy taka metoda moze nie zadzialac. I nie mowie tu tylko o tym konkretnym problemie.

Masz tu zreszta przyklad:

[quote name='Grin']No niestety, potwierdziło się w praktyce to, co gdzieś tu już pisałam - że taki samodzielnie znaleziony na spacerze ochłap ma dla psa dużo większą wartość, niż nawet znacznie lepsze "frykasy" dawane przez właściciela. :D
(...)Kiedyś Łowcę "załatwiłam" w ten sposób, że... zaczęłam mu uciekać. On zainteresowany wziął do pyska znaleziony gnat i pobiegł za mną. Wtedy spróbowałam (sądziłam, że to i tak nie poskutkuje, ale się zdziwiłam) zawołać "do mnie" i on wykonał komendę. :D Wtedy już łatwo było wymienić gnat, na coś smaczniejszego, co miałam przy sobie. :)
[/QUOTE]

Pies zostal potraktowany "z gory" - wlascicielka swoim zachowaniem zmusila go do podazania za nia. I jaki mamy efekt? Ano taki, ze jednak mozna wymienic "majacy duzo wieksza wartosc, znaleziony ochlap" na to, co ma do zaoferowania przewodnik.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pies Pustyni']Nie wydaje Ci sie, ze to niekonsekwentne? Dlaczego przy zabawkach mamy byc wazniejsi, a przy jedzeniu nie? I jak pies to odbierze twoim zdaniem? Nie potraktuje tego jak niezdecydowania przewodnika?

Pies to nie jest czlowiek, nie bedzie naszym partnerem w ludzkim tego slowa znaczeniu i dlatego uwazam, ze powinnismy pokazac mu, ze czujemy sie "wazniejsi od niego" w kazdym aspekcie..[/QUOTE]
Ło matko! Przecież pies nie wie, co to znaczy "człowiek jest ważniejszy od psa".
Pies jedynie może znać reguły wspólnego życia, a te, żeby faktycznie były regułami muszą być [B]konsekwentnie[/B] przestrzegane.

Jeśli chodzi o podchodzenie do miski - najprostsze ćwiczenie, żeby pies radośnie witał każdego przy misce, to dzielenie posiłku na mniejsze części i gdy pies kończy jeść pierwszą część porcji dorzucanie kolejnej części, a najlepiej jeszcze dokładanie coraz to lepszych smakołyków do miski.
Mój Maxik, gdy przyszedł ze schroniska uważał miskę za najwyższe dobro, bo nie dość, że schron go tego nauczył, to jeszcze ma chorą trzustkę i z tym wiąże się nieopanowany apetyt. Jadł potwornie łapczywie i odganiał od miski... Dziś na widok kogoś, kto się zbliża do michy Maxik merda radośnie ogonem, bo wie, że dostanie coś, co jest lepsze niż to, co już ma w misce. Nie ma problemu, żeby podejść i mu w tej misce paluchem grzebać, zabrać mu ją itp. Tyle, że my zawsze zabieramy miskę tylko i wyłącznie po to, żeby włożyć tam super-przysmaki :) A nasz pies reaguje tak samo na pojawienie się obok miski kogoś całkiem obcego.
Ćwiczenia polecane w innym wątku związane z gryzieniem przysmaków w ręku przewodnika w przypadku mojego psa zaowocowały totalnym lenistwem - jak dostaje kość do gryzienia, to często przychodzi do nas, żeby mu potrzymać, bo tak jest przecież wygodniej jeść :D

[quote name='Pies Pustyni'][B]kavala [/B]w takich sytuacjach (podnoszenie jedzenia na ulicy) najwazniejszy jest tzw. timing czyli szybkosc i trafienie w czasie z reakcja. Musisz nauczyc sie bacznie obserwowac psa i zauwazac kiedy chce cos podjac. Wtedy blyskawiczna reakcja z Twojej strony (ostra korekta glosem, moze byc poparta rzuceniem KOLO psa czegos wydajacego halasliwy, nieprzyjemny dzwiek) powinna szybko nauczyc go, ze nie ma zartow. Oczywiscie kiedy pies zareaguje, sploszy sie itp. wtedy Ty musisz odwrocic jego uwage zabawa, pochwala, smakiem.[/QUOTE]
Jeśli chodzi o podejmowanie pokarmów na spacerach, to komenda "nie rusz" załatwia wszystko. Problem w tym, że ją trzeba wydać [B]zanim [/B]pies weźmie coś do pyska. Można to ćwiczyć na placu, ale można też przygotować sobie "ścieżkę" na trasie spaceru. Niestety trochę czasu zajmuje nauczenie psa, że komenda obowiązuje również bez smyczy...

Nie chwaliłabym psa jeśli spłoszy się po korekcie w sytuacji opisanej przez Psa pustyni. Po korekcie wydałabym komendę, którą pies ma dobrze opanowaną np. "siad" za którą pochwaliłabym psa. Dlaczego? - bo reakcja w postaci lęku nie jest pożądana, zaś komenda wydana po korekcie uniemożliwi psu ponowną próbę podjęcia pokarmu z ziemii (dlatego raczej nie polecam komendy "waruj" w takim mamencie).
Natomiast zanim zastosowałabym korektę wydałabym komendę "nie rusz" i baaardzo nagrodziłabym psa za jej wykonanie na spacerze - miałabym dla niego pyszny smaczek, zabawkę, mizianko i zrobiłabym przedstawienie na pół ulicy.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...