Jump to content
Dogomania

Punia i Fraszka już razem za TM


ma_ruda

Recommended Posts

Wandul66- ja gdyby nie pewność, że Punia nie przeżyje tej ostatniej nocy, chyba nie zdecydowałabym się nawet na operację, bo bałabym sie, że jak się nie obudzi, to skrócę jej życie. A operacja była tylko dlatego, że nie potrafiłam podjąć decyzji o eutanazji. Bo ja wtedy wiedziałam, że ten zabieg nie ma szans. Punia nie cierpiała wprawdzie tak dramatycznie jak Twój piesek, ale to bolało mniej raczej mnie a nie sunię. Nigdy nie dowiesz się, czy Misiaczek chciał odejść, ale wiesz, że miał zapewnioną do końca Twoją miłość i że on o tym wiedział.

Aga76- nie muszę zapewniać, że współczuję i że to dokładnie to znaczy. Pewnie po 60 kilku dniach jest trochę łatwiej niż po 10- ciu, ale tylko trochę.

Szajbus- prawdopodobnie masz rację- dzisiaj już myślę, że podobieństwo do Puni (lub jego brak) nie ma znaczenia. Tylko jak wybrać tego jednego pieska? Skąd mam wiedzieć, że to ten wybrany właśnie mnie potrzebuje?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wandul 66']każdy z tych psów potrzebuje swojego człowieka , szukaj blisko , znajdziesz , wstąp do schroniska , poszukaj na dogo!!![/quote]

Szukam. W schronisku byłam 3 tygodnie po odejściu Puni. I tak jak juz tu chyba pisałam- to jej wtedy tam szukałam. Dlatego pomyślałam wtedy, że w ten sposób nie potrafie wybrać tego jednego (a właściwie tej jednej). Ale może to się zmieni. Wiem na pewno, że to musi byc piesek porzucony lub odrzucony. Takich niestety nie brakuje i w tym właśnie problem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ma_ruda']Szukam. W schronisku byłam 3 tygodnie po odejściu Puni. I tak jak juz tu chyba pisałam- to jej wtedy tam szukałam. Dlatego pomyślałam wtedy, że w ten sposób nie potrafie wybrać tego jednego (a właściwie tej jednej). Ale może to się zmieni. Wiem na pewno, że to musi byc piesek porzucony lub odrzucony. Takich niestety nie brakuje i w tym właśnie problem.[/quote]

Kiedy odeszła Norcia, pomyślałem, że w domu musi być pies, i że będzie to właśnie jakaś odrzucona bida. Szukałem suni, owczarkowatej. Nie tylko ze względu na podobieństwo do Nory, a ze względu na to, że uwielbiam onkowate.
Oglądałem strony, gdzie można było obejrzeć psiaki do adopcji, zajrzałem też na Dogo. Patrzyłem na różne psiaki, nie mogłem podjąć decyzji. Pewnie dlatego, że pamięć o suni była wówczas (i jest zresztą dotychczas) bardzo świeża.
Któregoś dnia zobaczyłem na Dogo Sarę z Kielc. Przeczytałem jej historię, obejrzałem zdjęcia i poczułem, że to jest właśnie sunia, której dam dom.
Saruśka jest z nami 3 miesiące. Oczywiście nie zastąpiła Norci, dalej Norasek ma swoje miejsce w sercu i będzie miał zawsze, ale znalazła swoje miejsce w naszych sercach i bardzo pomaga nam żyć po stracie Nory.
Jest trochę podobna do Nory z wyglądu, ale psychika zupełnie inna.
Na pewno znajdziesz pieska, który "złapie" Cię za serce i pomoże wypełnić choć część pustki jaka pozostaje w sercu.

Link to comment
Share on other sites

mój MISIU to był psiak duży czarny , kudłaty rasy wielorasowiec , takiego szukaliśmy w schronisku a wróciliśmy z Reksiem , małym szczeniakiem z ogromnymi uszami jak nietoperz , urósł do wielkości jamnika!!!ale najgłośniej piszczal i wspinał się po siatce!!! ma już 3 lata i jest najwierniejszy na świecie !!!

Link to comment
Share on other sites

Punia na pewno coś wymyśli i kiedy nadejdzie odpowiedni czas przyśle do Ciebie Nowe Kochanie,
później będzie się cieszyć razem z Wami, i zawsze będzie blisko.
Ja też czekam na znak, że mojej Miłości Kudłatej jest dobrze na niebiańskich łąkach, i że czuwa nade mną.

Link to comment
Share on other sites

Marudo, miesiąc temu w okrutny i bezsensowny sposób odeszła moja Lagunka. Została otruta przez podłe bydlę w ludzkiej skórze.
Od wielu miesięcy czekałam na szczeniaki z hodowli. To Ona miała je uczyć jak być prawdziwym psem ... Nie udało się.

Trzy tygodnie po śmierci Lusi pojechałam do schroniska, po psa dla kogoś z rodziny. Zobaczyłam w jednej z klatek wielką śmierdzącą ( pzrepraszam) kulę burego futra, a w niej najpiękniejsze psie oczy, jakie mogę sobie wyobrazić. Oczy mjej Lagunki.
Finału łatwo się domyślić ... Kula futra przyjechala z nami do domu i po kąpieli i oględzinach okazała się psem, a nie suczką jaką zaadoptowaliśmy ;)
Lagunka była błękitną dożycą, a jak wygląda Silver, moja schroniskowa sierotka, możesz zobaczyć poniżej :)
[IMG]http://images4.fotosik.pl/194/931fc3930676bb59med.jpg[/IMG]


Lusi wyglądem nie przypomina w najmniejszym stopniu, ale zachowaniem - jakby to Ona wróciła w innym ciałku. I choć moja sforka od czasu odejścia mojej Dziewczynki powiększyła się o trzech chłopaków, to właśnie ten przypomina mi Ją najbardziej. Od razu wpakował się na Jej kanapę, tylko jemu moja buldożka pozwal na zabieranie patyków.
Wiem, ze to Luśka sprowadziła nas do siebie :)

Ma_rudo, nie zamykaj serca. Jestem pewna, ze Twoja miłość czeka na Ciebie i choć może znacząco odbiegać od Twoich wyobrażeń to jednak .....

Link to comment
Share on other sites

Zastanawiam sie, czy nie powinnam jeszcze przez jakiś czas szukać piesków po to żeby znajdowali je inni?;) Już parę razy, kiedy pomyślałm- może to ta (bo jednego jestem na razie pewna, że to musi byc sunia)- szybko dowiadywałam się, że już jest domek:multi: (Black- Scheep wie cos o tym)I może to zasługa Puni?, bo gdybym nie myślała o niej tak wręcz obsesyjnie, to nie wyszukiwałabym godzinami tych piesków.
Radek, Wandul66, Lagunka, Szajbus i wielu innych, którzy tu nie zaglądali, powoli zmieniają mój sposób myślenia. I myślę, że jeżeli uda mi się nie szukać Puni w innych suniach, to wtedy właśnie ją znajdę:p Bo tak jak piszecie, każdy piesek jest inny i każdy wspaniały. Wiem, że pokocham:loveu: każdego, którego w końcu wybiorę, bez względu na to, czy będzie ładny, czy brzydki, kudłaty, czy gładkowłosy itd Wiem też, że najlepiej by stało sie to jak najszybciej, bo one czekają:mad:

Link to comment
Share on other sites

Kiedy odszedł mój pierwszy chomik, kupilam sobie takiego samego, beżowego. Więc dobrze Cie rozumiem ma_rudko. Ale to błedne koło. Bo przecież to też choni, nawet gdyby był fioletowy. Jesli kochasz psy, to będziesz kochała jamnika i buldoga. Byle by był przy tobie. Byłe by był twój. Piesek zawsze odwdzięczy Ci się miłością.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ma_ruda']Radek, Wandul66, Lagunka, Szajbus i wielu innych, którzy tu nie zaglądali, powoli zmieniają mój sposób myślenia. I myślę, że jeżeli uda mi się nie szukać Puni w innych suniach, to wtedy właśnie ją znajdę:p Bo tak jak piszecie, każdy piesek jest inny i każdy wspaniały. Wiem, że pokocham:loveu: każdego, którego w końcu wybiorę, bez względu na to, czy będzie ładny, czy brzydki, kudłaty, czy gładkowłosy itd Wiem też, że najlepiej by stało sie to jak najszybciej, bo one czekają:mad:[/quote]


Ma_rudko, nic na siłę :) To musi przyjść samo i sądzę, ze kiedy znajdziesz tego jedynego, będziesz wiedziała, ze to ten /ta ;)
Nic i nikt nigdy nie zastąpi Ci Puni, ona zawsze będzie miała swoje miejsce we wspomnieniach i sercu.
I tak po cichutku wierzę,z ę nasi utraceni przyjaciele znajdują drogę do nas w kolejnych psich ciałkach. Ta myśl sprawia, ze łatwiej mi znieść ból rozstania:-(

Link to comment
Share on other sites

Też tak myślę Black- Scheep. Teraz już wiem, że naprawdę istotne jest to, czy będę mogła wybranemu pieskowi zapewnić odpowiednie warunki i czy podołam wymaganiom związanym z opieką. Punia nie sprawiała poważniejszych problemów więc nie nauczyła mnie sobie z nimi radzić. Zostawała sama w domu i choć zapewne nie lubiła tego, nigdy nie protestowała. Nie zdarzyło jej się niczego zniszczyć. Kiedy wyjeżdżałam z nią na wakacje, byłam spokojna, że nie narobi mi wstydu, albo co gorsze, kłopotu. Podróżowała ze mną wiele razy pociągiem nad morze i cierpliwie znosiła związane z tym trudy. Nie oddalała się ode mnie dalej niż kila metrów- najczęściej dreptała za mną jak na niewidzialnej smyczy. No raz się oddaliła i zakończyło się to dramatycznie: weszła na zamarznięty zalew; kilkanaście metrów od brzegu załamał się pod nią lód. Żeby ją ratować zrobiłam to samo i...znalazłam sie w tym samym położeniu. Dzisiaj jestem bardziej przerażona niz wtedy, gdy chyba nie myślałam jak to się może skończyć dla nas obu. Ale skończyło się dobrze.
Ale te zalety Puni to nie moja zasługa, ale jej pierwszej pani, no i zapewne samej Puni. Ja, jak twierdzili moi znajomi, byłam "twórcą" wad Puni (ale co to za wady:loveu: ). Czy możliwe jest znalezienie takiego ideału?:placz:

Link to comment
Share on other sites

Podejrzewam,że nie. Jednak z drugiej strony to chyba dobrze, bo każdy psiak jest w stanie zaskoczyć nas czymś nowym, czymś innym.
Ale kto wie? Może uda ci się znaleźć bardzo podobny egzemplarz czego ci życzę z całego serca.
Powiem tak, Balbinka była wzięta z marszu. Po odkarmieniu i sprzedaniu malucha(ów) miała wrócić do normalnego boksu. Były obawy, że może zostać zagryziona przez inne psy ( tu muszę dodać, że choć jest malutka 32 cm w kłębie, to niezła z niej zadziora w stosunku do innych psów). Nie było się nad czym zastanawiać.
Nie wiem co by się z nię stało, gdy po 4 dobach wystapiły niznaczne objawy ropomacicza, później kaszel kenelowy. Czy zauważyliby to w schronie przy takim przepełnieniu? Czy przeżyłaby w takich warunkach?
Jest z nami. Zdrowa i szczęśliwa dajac nam wiele radości.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Lagunka']I tak po cichutku wierzę,z ę nasi utraceni przyjaciele znajdują drogę do nas w kolejnych psich ciałkach. Ta myśl sprawia, ze łatwiej mi znieść ból rozstania:-([/quote]

Tylko tutaj mogę się przyznać, ze też wierzę, że Punia wróci. Tym bardziej, że jeszcze wciąż nie potrafię uwierzyć w to, że ona odeszła. Nawet w swoich kolejnych "psich zauroczeniach" dostrzegam wpływ Puni. Już o tym pisałam wcześniej. W przypadku Pulci z Żor wydawało sie to oczywiste z powodu podobieństwa do Puni (Pulcia w nowym domku zmieniła imię, teraz to...Punia:loveu: ).
A dzisiaj przeżyłam kolejne zauroczenie, które wydało mi się znowu sygnałem od Puni. Zobaczyłam na ulicy cudną bokserkę- przesliczną, grzeczną, słodką. Nie byłoby w tym moim zachwycie nic nadzwyczajnego, gdyby nie to co zdarzyło sie później. Wieczorem, kiedy jak codziennie od rozstania z Punią, zajrzałam na dogomanię, pierwszy wątek, który otwierał "psy w potrzebie" dotyczył poszukującej domku... bokserki z Krakowa;). Kilka wątków w dół- znowu- tym razem prawie-bokserka szuka domku. Postanowiłam więc przeszukać forum i znalazłam wątek o szczeniaczkach bokserkach z interwencji Krakowskiej Straży dla Zwierząt. Zainteresował mnie ten wątek nie bez powodu: Kiedy żegnałam się z Punią, ale jeszcze z nadzieją, że może zdarzy sie cud i operacja się uda, w poczekalni lecznicy był właśnie pan ze Straży z maleńką sunią- boksereczką. Dzisiaj, po przeczytaniu historii opisanej we wspomnianym wyżej wątku, wiem, że to historia tej suni! (zgadza sie data 4 września). Zastanawiam sie, czy ten ciąg dzisiejszych zdarzeń jest przypadkowy? Możliwe, ale to, że Punia jest wciąz obecna, nie jest przypadkowe.

Link to comment
Share on other sites

fajnie jest czytac to co piszesz o Puni.....
chyba kazdy dzien uczy nas czegos nowego...
wydaje mi sie ze to wlasnie Punia takimi malymi znakami chce Ci pokazac ze jest wciaz przy Tobie ;)

ja przedwczoraj pozegnalam sie z moja Kamunia, a wczoraj pierwszy raz od dluzszego czasu wyszlo slonce i byla piekna sloneczna pogoda..
poczulam ze to Kama usmiecha sie poprzez slonce i chce pokazac ze juz jest szczesliwa :)

tak pewnie tez jest z Punia.... pokazuje ze masz sie nie martwic... ;)
ze ona Cie kocha i nigdy Cie nie zostawi.. nawet jak fizycznie jej z Toba nie ma... jednak to co jest w naszych sercach jest z nami na wieki :)

Link to comment
Share on other sites

Ciąg dalszy historii z maleńką buldożką: dzisiaj w TV, w programie "kundel bury..." był mini- reportaż o krakowskiej straży dla zwierząt i pokazali "moją" boksie z tym samym opiekunem, który był z nia w lecznicy 4 września, w ostatnich 2 godzinach życia Puni:-(
Gdyby nie to, ze pan deklarował, ze sunia prawdopodobnie zostanie z nim na stałe, myślałabym, że to moje przeznaczenie. Pamiętam ją z tamtego strasznego dla mnie dnia, kiedy patrząc na nią uśmiechałam sie przez łzy. Sunia była wtedy podobno w kiepskiej kondycji, chociaż rozrabiała, jak każdy szczeniak. Jej dobre życie zaczęło się własnie w tym dniu, gdy kończyło się życie Puni. I znowu odżyły te wspomnienia, które tak bardzo bolą:placz:

Link to comment
Share on other sites

Czy zauważyłaś, że od dnia odejścia Puni cały czas prześladuje cię myśl o nowym psiesku?
Ja myślę, że ONA chce , a nawet tobą kieruje w stronę czterech łapek, merdajacego ogonka i naukochańszych, pełnych wyrazu oczu psa.
Ona nauczyła cię kochać miłością czystą i bezinteresowną. Nie chce żeby te pokłady uczuć w twoim serduszku się marnowaly i wypalały. Ona wie, że na taką miłość czekają całe rzesze opuszczonych, zapomnianych i niechcianych psów. Odchodząc wiedziała, że dzięki tobie zostanie ocalone (sposród wielu) chociaż to jedno psie życie. Chyba dlatego twoje myśli krążą nie wokół hodowli, a schronów czy psów w potrzebie. Wydaje mi się, że to ona Cię tam kieruje.
Trzymaj się! Pamiętaj, nadal jestem z Tobą.

Link to comment
Share on other sites

Tak, rzeczywiście mnie to prześladuje, ale to chyba jest ucieczka od myślenia o stracie:-( . O tym, że kiedyś przygarne psa ze schroniska (ale "kiedyś", to miało być "jeszcze długo nie"). Właśnie dla Puni. Gdybym kupiła psa, czułabym jakbym zdradziła Punię, bo byłoby to jak kupno nowej zabawki. Ale przyznam sie też do innej motywacji moich poszukiwań: wiele osób bliskich, życzliwych doradza mi, żebym się nie spieszyła, odpoczęła, zapomniała itd. Mogłoby sie wydawać, że mają rację. Moje życie przez 12 lat było podporządkowane Puni i częst byłam zmuszona do rezygnacji z tego, co inni uważają za konieczne do szczęścia. Tylko, ze dla mnie to ograniczenie było oczywiste i nie miałam z tego powodu poczucia krzywdy. Dzisiaj rzeczywiście mogłabym nadrabiać zaległości i korzystac z tych niedostępnych wcześniej przyjemności. Ale nie potrafię, bo to też byłaby w jakims sensie zdrada.

Link to comment
Share on other sites

Doskonale Cię rozumiem. Dlaczego?
10 lat życia Psoni- 10 lat żadnych wczasów, wycieczek, niczego. Zapewne spytasz dlaczego. Otóż Psonia miała klaustrofobię i chorobe lokomocyjną. Nie mogła jeździć samochodem, pociągiem itp. Nie wyobrażalismy sobie zostawić jej w domu chociażby pod opieką mojej mamy ( wówczas zdrowej). Psonia czułaby się opuszczona, bo to był taki mój "cycuś". Rezygnacja z tych przyjemności nie była dla nas czymś szczególnym tylko normalnością. Nienormalne natomiast było to, że syn nie chciał wyjeżdżać na żadne kolonie czy obozy. Owszem, jeździł na każdą wycieczkę szkolną czy tzw' zielone szkoły". Jednak zawsze po kilka razy dziennie dzwonił z pytaniem " mamuś , jak tam Psonia? Czy nie za bardzo tęskni? Czy je normalnie".
Czasami miałam wyrzuty sumienia, że moje dziecko w przeciwieństwie do swoich kolegów jest pozbawione rodzinnych wyjazdów w góry czy nad morze. Kiedy odeszła Psonia i zapytałam czy może w sierpniu wybierzemy się gdzies razem -padło " nie chcę wyjazdów, ja chce Psonię". Nie pojechaliśmy.

Link to comment
Share on other sites

Marudko, Szajbusku, oj, znam ten "ból", jak mówili moi znajomi, bo dla nich to byłoby straszne wyrzeczenie. Dla nas nie i wiemy, dlaczego :loveu:

Widzę, że strasznie ciągnie Cię jednak, by mieć w domu bidę, której mogłabyś pomóc, pokochać, pokazać, jacy dobrzy potrafią być ludzie.
I że w końcu będziesz mogła poszeptać psiulkowi do uszka o Puni, powiedzieć, że to dzięki niej ma taki dobry dom, bo to ona Cię "przystosowała" do opieki nad czworonogiem.
I sama nie wiem, czy Cię popędzać, czy powiedzeć "poczekaj, aż odpoczniesz" jak mówili znajomi (na pewno nie "aż zapomnisz").
Decyzja należy do Ciebie i każda będzie słuszna.

Pozdrawiam.
Obecnie bezpsowa, ale zakocona Ania.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

4 wrzesnia- 4 grudnia, czyli 3 miesiące temu mniej więcej o tej porze, też w poniedziałek zaczynałam godzic się z tym, że już nie będzie Puni. Niewiele się w tym czasie zmieniło. Już wiem, ze kiedy wrócę do domu, nie będzie na mnie czekac pod drzwiami, że nie pójdziemy razem na spacerek. Ale w ciagu tych trzech miesięcy Punia jest jeszcze bardziej obecna w moim życiu, niż wtedy gdy tu była. Mam nadzieję, że ona nie tęskni za mna tak bardzo jak ja za nią, bo to strasznie boli.:placz:

[URL]http://www.dognet.pl/ogrod/kw01/A-003670/[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='black_sheep']Ma rudo napewno tęskni, tyle że jest pewna, że to tylko chwilowe. Przecież kiedyś znów ją ujrzysz:) A teraz powinnaś ją dostrzec w innej suczce czy piesku!:)[/quote]

Tak, masz rację, juz chyba czas najwyższy. Tylko, ze wciąż mi się zdarza, kiedy wyobrażam sobie tę inną, ze zastanawiam się czy skoro to już nie może być Punia, to chociaż tak jak ona, bedzie mnie uważnie słuchać nie słysząc:evil_lol: ?(tak śmiesznie "przekręcała" łepek, kiedy do niej mówiłam), czy będzie miała taki cudny, subtelny nosek?, czy będzie tańczyć na schodach i "wygłupiać się" w drodze na spacer? Itd.

Ale spokojnie:lol: , wiem, ze nawet jeżeli tak nie będzie to ta, która w końcu wybiorę będzie też najcudowniejsza:loveu:. W końcu juz tutaj na dodo byłam parę razy zakochana. A, że bez wzajemności?- sama sobie jestem winna:mad: . Nie chcę zapeszyć, więc jeszcze się nie przyznam do kolejnego zauroczenia. Może tym razem się uda?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...