Jump to content
Dogomania

Zrobiła się nieznośna - długie i nudne


Behemot

Recommended Posts

Ojej, dodam sobie ten temat do ulubionych, bo nie chce mi się czytać teraz wszystkiego :eviltong: ale Behemot, mam identyczne problemy jak Ty, no może bez piłeczki ;)
ale
[QUOTE]Ech, ostatnio jestem taka sfrustrowana, że czasami mam ochotę przerobić Sonię na sajgonki [/QUOTE]

ja swojego psa też. SZCZEKA. Mam małe mieszkanie i biurko jest obok łóżka, gdy usiądę do komputera to on siada na łóżku i zaczyna szczekać mi nad głową. Jak nie zwracam uwagi, to piszczy, jeśli to tez nic nie daje, włazi (bardzo się przy tym chwiejąc:lol: ) przednimi łapami na boczek krzesła...a krzesło obrotowe często mu robi niespodzianki. Jednak nie, on się nie zraża :diabloti: włazi na łóżko i od początku przedstawienie. Tzn. że albo chce się bawić, albo na dwór. Spacer na smyczy to dla niego nie spacer, a dzień bez biegania w lesie to hmmm.... dzień zaliczony do nieudanych. U mnie najbardziej denerwujące jest własnie szczekanie i popiskiwanie, podchodzenie i walenie albo drapanie mnie łapą dopóki nie zareaguję... bo ile mogę udawać, że nie interesuje mnie jego najładniej wykonany Siad z wyciągniętą łapką:lol: prócz piszczenia i szczekania, jak już nuda osiąga szczyt wydaje z siebie baaardzo dziwne odgłosy niezadowolenia... Wie też, że zawsze podziała dogryzanie dziury w ścianie:evil_lol: No i też nie za bardzo wiem co z tym zrobić. Jest terierowaty i wiem, że potrzebuje dużo ruchu, ja jestem całydzień w domu, co jakiś czas się bawimy i prawie codziennie chodzimy do lasu na polankę na ok. godzinę, biega z innymi psami, a jak psów brak, to rzucam mu patyki. Piłki nie biorę, bo zawsze zostawia gdzieś w krzakach po kilku minutach.
A do tego mój tata wraca z pracy koło 21-22, a mój pies o 20 siada na fotelu, nasłu****e odgłosów z klatki i szczeka... szczeka dopóki nie przyjdzie tata. Dzień w dzień i wtedy już naprawdę niczym nie da się go uciszyć, żadną zabawą czy jedzeniem :|

Ma rok i 3 miesiące, około, jest u mnie od szczeniaka i pokłony dla niego, nigdy nic nie zniszczył będąc sam w domu. Dziurę w ścianie wygryzł, jak ja wpadłam w komputerowy trans i nie słyszałam, że coś skrobie i wierci.... tylko tyle.

Aaa może ktoś wie, czy to jest do zlikwidowania, na spacerach pryz innych psach jest super, gania, bawi się, podgryza, ale KAŻDY PATYK JEST JEGO i jeśli jakikolwiek pies się zbliży na metr gdy on ma w buzi patola to koniec... warczy i się rzuca, do tej pory niegroźnie, ale boję się trochę...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 59
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='pidzej']
Aaa może ktoś wie, czy to jest do zlikwidowania, na spacerach pryz innych psach jest super, gania, bawi się, podgryza, ale KAŻDY PATYK JEST JEGO i jeśli jakikolwiek pies się zbliży na metr gdy on ma w buzi patola to koniec... warczy i się rzuca, do tej pory niegroźnie, ale boję się trochę...[/quote]

Sonia ma dokładnie to samo!!! I dlatego wprowadziłam bana na patyki :diabloti: Od dość dawna rzucam Soni tylko piłeczkę. Jej też broni, ale piłkę zawsze mogę odebrać i koniec kłótni :cool3: Kiedyś Sonia broniła też wszystkiego innego, co się znajdowało na ziemi: trawy, kałuży, dołków, itd. Odkąd wprowadziłam aportowanie piłki to się zmieniło - bo jest tak zaabsorbowana, że poza nią świata nie widzi.
Pidzej, spróbuj nauczyć swojego psiaka aportowania - to powinno pomóc. Psiur będzie miał zajęcie, zadanie do wykonania i przestanie odganiać inne psy. Za zachowanie w domu to też powinno wpłynąć. Szkolenie - nawet takie b. podstawowe - b. poprawia relacje.

Link to comment
Share on other sites

To chyba nie zawsze jest takie proste...:roll: Nie wiem też jaka ma być różnica czy piłeczka, czy patyk. Wydaje mi się, że podmienienie patyka na piłeczkę niekoniecznie musi zadziałać.
Znam świetnie wyszkoloną sukę sznaucera średniego, która pięknie aportuje, właścicielowi piłkę, czy cokolwiek innego odda, ale to wcale nie znaczy, że przestała mieć poczucie swojej własności, które zawsze miała bardzo silne. Potrafi zabrać piłkę innemu psu, dać jasno do zrozumienia "teraz to moje". Kiedy psi kolega usiłuje odebrać swoją własność zostaje pogoniony z różnym natężeniem. Suka o której piszę nie jest psem problemowym, zna swoje miejsce w domowym "stadle", z tego co twierdzi właścicielka, na jej komendę piłkę odda, natomiast szkoleniem nie udało się wcale spowodować, żeby suka każdemu obcemu psu z radością oddawała swoją "zdobycz". W związku z tym sądzę, że to nie zawsze jest tak, że wystarczy podstawowe szkolenie i wszystko będzie super.

Ja się zastanawiam, czy nie oddawanie swoich zabawek innym psom naprawdę powinno być rozpatrywane w charakterze problemu. Ja rozumiem, że problemem może być nie oddawanie przedmiotów właścicielowi, czy ostre bronienie przed nim, czy członkami rodziny np. miski...ale co do oddawania swojej zabawki innemu, obcemu psu na spacerze to już bym miała wątpliwości...

Twój pies Pidzej, ewidentnie daje ci do zrozumienia, że się nudzi. Założę się, że generalna większość problemów z psim zachowaniem rodzi się z braku zajęcia, z braku współpracy ze swoim właścicielem. Twój pies zostawia piłkę w krzakach, bo go nie nauczyłaś, że aportowanie może być fajne, niezależnie czy to piłka, czy patyk - i to jest oczywiście do nadrobienia. Piszczenie, miauczenie, podbijanie ręki, dziabanie cię łapą - to jest wszystko wymuszanie przez psa skupienia uwagi na nim. Poniekąd wcale mu się nie dziwię, skoro umiera z nudów. Myślę, że ten pies potrzebuje dać upust swojej energii - ale powinno się to odbyć w ukierunkowany przez ciebie sposób. Nie ma wymuszania na tobie np. wyjścia na spacer, czy zabawy. Za każdym razem kiedy ulegasz utwierdzasz psa w przekonaniu, że odstawianie cyrku przynosi super efekty - natychmiast zwraca twoją uwagę. Tak być nie powinno.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delay']To chyba nie zawsze jest takie proste...:roll: Nie wiem też jaka ma być różnica czy piłeczka, czy patyk. Wydaje mi się, że podmienienie patyka na piłeczkę niekoniecznie musi zadziałać.
[/quote]

Oczywiście zamiana patyków na piłkę nie rozwiązała problemu, bo Sonia i jej broni i nigdy w życiu nie oddałaby jej innemu psu (czego zresztą wcale nie zamierzam od niej wymagać), ale teraz jest skupiona tylko na piłce i nie broni wszystkiego, co napotka na swojej drodze. w tym sensie problem został zażegnany.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Twój pies Pidzej, ewidentnie daje ci do zrozumienia, że się nudzi.[/QUOTE]

Czyli nudzi się zawsze, gdy nie jest na dworzu lub gdy właśnie nie je. Zapewniam mu dużo ruchu, mam 3 minuty do lasu a w nim wielkiej polany, gdzie najczęściej jest kilka psów i ganiają przez ok. godzinę. Codziennie. Rano budzimy się ok. 10, mówi mi dzień dobry z zabawką w pysku i chwilę się pobawimy, wychodzimy na dwór na jakieś 15 min, potem do domu na jedzenie. Potem ZAZWYCZAJ idzie się do szkoły/pracy i pies kilka godzin zostaje sam. Mój nie. Ale mam swoje sprawy,którymi jakiś czas chciałabym się zająć. A mój pies wtedy właśnie zaczyna piszczeć i szczekać. Po ok. 3 h od pierwszego spaceru idziemy do lasu, wylata się, wracamy, śpi ze dwie h, budzi się i od razu mu "się nudzi". Pobawimy się, dam mu jeść, potem już kilka krótkich (15-30 min) spacerów. Wieczorem ostatnie wyjście dookoła bloku po 22giej. Ma dużo zabawek. Zna podstawowe komendy, prócz aportowania, jakoś nie udało mi się go tego nauczyć...zapewne źle próbowałam. To co, nudzi mu się przez 60% dnia, mimo że zajmuję się nim, gdy tylko piśnie czy szczeknie mam biec z nim na dwór lub zacząć się z nim bawić?

Dziś wyszliśmy po 10 na 20 minut, wrócił i pobawiliśmy się piłką, zjadł i od razu wskoczył na łóżko żeby piszczeć... :diabloti:

[QUOTE]Poniekąd wcale mu się nie dziwię, skoro umiera z nudów. [/QUOTE]

Jezu, czyli mój pies ma u mnie przechlapane... biedak, każdego dnia umiera z nudów.


Swoją drogą, może ktoś napisze w skrócie, jak nauczyć psa aportowania? Mój już się przyzwyczaił do takiej zabawy ( w jego mniemaniu chyba dużo fajniejszej niż aport:evil_lol: ) że ucieka z tym co mu rzuciłam. Podbiega, a jak wyciągam rękę, ucieka. I dopóki ma coś w zębach złapanie go jest niemożliwe ;)

Link to comment
Share on other sites

Pidzej, nie zrozum mnie źle, ale dla psa, a już na pewno dla twojego psa nigdy może nie być dosyć. Możesz latać i 4 h dziennie, jak ja a twój pies może po 10 minutach odpoczynku chcieć latać dalej. Wydaje mi się, że generalnym problemem jest to, że dałaś mu do zrozumienia, że na ciebie robienie cyrku przez psa działa - więc wcale się nie dziwię, że robi to namiętnie (patrz: natrętnie) W tym sensie właśnie umiera z nudów...nie umie sobie zorganizować czasu na uspokojenie się a ty reagujesz na psie próby zwrócenia uwagi na siebie.Czy ja napisałam, że ma za mało spacerów?? To nie o to mi chodziło, co nie znaczy, że dla twojego psa tyle ile ty uznasz za "dużo" będzie wystarczające.
Spacer też może być spacerowi nie równy - porównanie: pies latający 2 h bez sensu a za nim drepce jego pan a pies latający 2h z czego większość czasu to aktywna zabawa i praca z panema a latanie samopas w toważystwie kolegów to tylko dodatek do spaceru a nie jego główna część. Sama zdecyduj co dla psa fajniejsze będzie, choć trwa tyle samo :cool3:;)

Druga sprawa - Jeśli cię wkurza natręctwo twojego psa, po prostu nie raguj, pokaż psu, że robienie cyrku nic nie daje. Generalnie psy np. z ras aktywniejszych jak np. teriery to nie jest typ psa, który po spacerze utnie sobie drzemkę i będzie grzeczny, spokojny i wybiegany. Nigdy co prawda nie miałam teriera ale znam kilka i takie odnoszę wrażenie. Pies hiperaktywny, a do tego nieco rozpuszczony, jak sądzę, generalnie będzie znacznie częściej umierał z nudów niż pies nieco mniej temperamentny i ułożony.Bardzo aktywnemu psu, trzeba mu zapewnić dużo zorganizowanej aktywności - być może nieco więcej niż by nam się wydawało, że wystarczy (inaczej zignorowany pójdzie nam zjeść kanapę np...) - to jak myślę jedno, a druga sprawa to nie dać się wciągnąć w cyrki, podbijanie ręki do głaskania i zaczepiania łąpą - czyli np.nieustanne zaczepianie. Jeśli pies spostrzeże, że takie coś nie przejdzie, to z pewnością przestanie cię nagabywać z jakąś nieziemską częstotliwością.;)

Ja ci mogę napisać jak ja uczyłam swoją sukę aportowania:
Zawsze, odkąd skończyła 8 tygodni, kiedy przynosiła mi zabawkę, czy patyka do ręki dostawała smakołyk. Jeśli wypuściła aport z pyszczka natychmiast starałam się zainteresować ją nim spowrotem np. turlając aport po ziemi i zachęcając do wzięcia go spowrotem do pyszczka. Dzięki temu moja suka nauczyła się nie wypuszczać aportu z "dzioba" byle gdze dopóki nie znajdzie się on w mojej dłoni (podnieniałam wtedy aport np.na smakołyk). Dodam tylko, że moja suka jest "urodzonym aporterem" (choć to pasterz) i od maleńkości miała dryg do przynoszenia mi rzuconej zabawki.
Teraz z powodzeniem uczę ją siadać przede mną z aportem.
A...i jeszcze jedno. Wybadaj na ile twojemu psu aportowanie pasuje, z psa, który generalnie wolałby co innego świetniego aportera raczej nie zrobisz (a może będzie wolał np. tropienie? albo coś jeszcze innego)

Link to comment
Share on other sites

Czytam od czasu do czasu Wasze przemyślenia i troche wam zazdroszczę samowolki waszych psów. Ja swojego Kodiego uczyłam wszystkiego od szczeniaka (nigdy nie należał do psów żywiołowych). Aportu żadnego nie brał do pyska, a ja chciałam nauczyć go koniecznie aportowania. Trochę się namęczyłam (ale za radą Pani Zosi zawijałam w szmatke smakołyk aby Kodi wziął coś do pyska), udało się aportuje piłeczke. Może nie jest to pasja mojego psa ale jak nie ma towarzyszy zabaw zawsze mogę go wybiegać do upadlego. Teraz jest rocznym psiakiem, w każdej sytuacji da się odwołać, na jedno gwizdnięcie jest przy mnie, wykonuje masę sztuczek z wielką radością i pasją, ale niestety większośc psów okazuje mu "dominację " a moja psina ulega, nie potrafi sie postawić, nie potrafi pogonic takie delikwenta (a mi jest szkoda mojego pieszczoszka) Wiem że to taki charakter ale chciałabym aby nie ulegał każdemu napotkanemu psiakowi.

Link to comment
Share on other sites

Behemot, a ja akurat rozumiem, ze czasami chcialoby się, by pies pobawił się z innymi. Moj tez jest tak nakręcony na piłeczkę, ze jak ją widzi nie interesuje sie psami, ktore go zaczepiają do zabawy- nawet tymi sobie znanymi i lubianymi, lecz wpatruje się w piłkę i moja reke. A ja- mowiac szczerze, chetnie czesc spaceru przekaze innym psom- choćby po to, by odpoczac fizycznie i bardziej mojego zmeczyc ( coz, fizycznie, kondycyjnie nie jestem w stanie tak wymęczyc mojego psiaka, by miał dosc ). Nauczyłam się wiec wciagania tego drugiego psiaka w zabawę, najpierw rzucam obu piłkę, tak, by obok siebie biegały, potem chowam piłkę i odwracam uwage Gangsa od niej propozycją wspolnego biegania- także z tamtym psem , tzn. nawołuje oba do siebie, uciekam przed nimi ( moj psiak bardzo lubi razem ze mną biegac ), zachęcam do wspolnej zabaw, po czym się wycofuje. I zwykle psy zaczynają bawic sie razem. A ja mogę posiedziec, czy postac. Oczywiscie takie zabiegi są mozliwe tylko ze znanymi psami, lub takimi, ktore od razu widac, ze sa przyjacielskie, chetne do zabawy.

Link to comment
Share on other sites

Pidzej a nie mozna poprostu jak robi cyrki wyprowadzic go z pokoju, zamknac drzwi, i jak sie uspokoi wyjsc i sie chwile z nim pobawic w nagrode? czy cos zniszczy jak go wyprowadzisz?

jak moja suka jest natarczywa-czyli przychodzi do mojego pokoju gdy akurat nie mam ochoty nic z nia robic lub poprostu nie mam czasu to ja odsylam z pokoju, lub wyprowadzam-zamykam drzwi. Z poczatku siedziala przy drzwiach dlugo stukala nosem drzwi z mysla ze moze uda jej sie otworzyc drzwi (jak zcasem gdy byly przymkniete), w koncu szla na swoje poslanie i spokoj. Teraz jak czasem przyjdzie to albo polozy sie kolo mnie i zasypia, albo jesli jest natarczywa(podbija reke, lasi sie nachalnie-na szczscie nie szczeka ufff), to ja wypraszam z pokoju i koniec.

Spacery ma codziennie w lesie, poza tym 3-4 wyjscia w ciagu dnia na 15-20 minut przed dom na polanke i wtedy chwilka na zalatwienie sie i cwiczenia na posluszenstwo, sztuczki, aportowanie pileczki. Po przyjsciu idzie sie polozyc albo do swego koszyka albo na ktorys z dywanikow w domu. Poprostu nauczyla sie ze ja nie zareaguje na jej prosby i sie kladzie.

Ale natomiast moj tata dal sie jej prosbom i ona go zaczepi to jest zabawa na calego, jest starsznie "upierdliwa" co do niego. Czasem wystarczy ze tata siedzac na krzesle powie SLOWO, a Tosca slyszac glos taty rzuca sie do zabawy z nim i zabierania mu kapcia by ja ganial po domu ;) bardzo to smieszne i mile. Ale ja bym nie chciala by pies mnie tak zapraszal do zabawy gdy nie mam ochoty. :p

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Ooo, to wątek o moim Lachsie.


Tyle że mój zrobił się nieznośny na starość!

A myślałam, że psy z "głupoty" wyrastają :| PRZERAŻA mnie perspektywa psa spaczonego aż do śmierci.

Zmienił mu się charakter. Na pewno zachowanie i reakcje, jest w tym trochę mojej winy, bo odpuszczałam mu musztre, gdy ostatnio bez przerwy chorował, nie chciałam forsować zbyt długimi spacerami, to był niewybiegany.

Krótko - szczeka w domu, na spacerach zrobił się agresywny wobec inncyh psów, zaczął żebrać przy jedzeniu, bezczelnie patrząc w oczy oraz nie reagując na głosne, stanowcze "nie!" i tradycyjne - głuchota spacerowa.

Myślę, że to moja wina, bo jak miałam skręconą nogę i lezałam w łóżku, karmiła go i "oporządzała" moja mama...
Ale widzę, że to trwa i trwa, może powinnam poradzić się behawiorysty??? Skąd takie zmiany?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...