Jump to content
Dogomania

Kanapa-warczenie


suzuno

Recommended Posts

Cześć, mam problem z moją ONką , ma niecałe 2 lata jest fajnym psem gdy nie proboje czegoś wymuszać wtedy jest diabłem wcielonym . Mój problem polega na tym, że pies śpi na łóżku a gdy próbuję ją z niego zdjąc jest warczenie i nawet atakowanie mnie. Wołanie jej nie pomaga, na jedzenie czasem przyjdzie. Warczy także gdy dostanie coś dobrego np kość. Gdy chcę się z nią wymienić na kość ( kość za kość) to warczy na mnie jeszcze bardziej podnosząc wargi. Chcę ją nauczyć oddawania kości bo u mnie na podwórku jest śmietnik, boje się że ktoś otruje mi psa , a ja jej nie mogę wyjmować nic z pyska bo boję się że mnie ugryzie. Kolejnym problemem jest wymuszanie zabawy. Gdy chce się bawić zaczyna podgryzać przednimi zębami , a tego po prostu nie daję rady zignorować bo to bardzo boli. Gdy wstaję ona od razu ucieka bo myśli że to zabawa. Wychodze wtedy do lazienki siedzę tam kilka minut ale to nie pomaga. Pies był szkolony , komendy wykonuje ale tylko wtedy gdy mam jedzenie, inaczej ma mnie poprostu głęboko gdzieś . Nie wiem co zrobiłam źle ;( ale tracę już nadzieję na to że będę miała spokojnego towarzysza ;(

Link to comment
Share on other sites

pies przeszedł szkolenie w szkółce dla psów ukonczyła kurs Pies Towarzyszący,jednak tak jak pisałam komendy wykonuje gdy jej się chce i gdy mam jedzenie, mówiłam dla treserki jaki problem , jednakże ona mówi żeby psa przywiązywać do posłanka , dla mnie to nie jest rozwiązanie na stałe bo pies warczy gdy ciągnę ją na chama na posłanko a ja chce tego uniknąć. Nie chcę by pies sobie skojarzył posłanie z karą. Uczę ją by leżała jak najdłużej na posłanku , jednakże gdy ubzdura sobie ze czas na wymuszenie zabawy nawet komenda na miejsce nie działa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='suzuno']Mój problem polega na tym, że pies śpi na łóżku a gdy próbuję ją z niego zdjąc jest warczenie i nawet atakowanie mnie. Wołanie jej nie pomaga, na jedzenie czasem przyjdzie. Warczy także gdy dostanie coś dobrego np kość. Gdy chcę się z nią wymienić na kość ( kość za kość) to warczy na mnie jeszcze bardziej podnosząc wargi.[/QUOTE]

1. Nigdy nie zdejmuj, nie zrzucaj psa z łóżka. W ten sposób pogłębiasz konflikt. Naucz schodzenia na polecenie ze smakołykami, a w domu doczep psu dłuższą linkę do obroży, za którą swobodnie będziesz mogła złapać w odległości od psa i go z łóżka sprowadzić. Bądź stanowcza, nie przyjmuj w ogóle do myślenia innej wersji niż że pies zejdzie bez szemrania, bo on dobrze wyczuwa Twoje obawy i niepewność "zejdzie czy nie zejdzie...?" i zaczyna warczeć. Jak jest problem z łóżkiem, to w ogóle zacznij egzekwować, żeby pies na nie nie wchodził.
2. Tu też chyba zaczęłaś ze złej strony. Psa nie uczy się oddawania tylko uczy, że tak naprawdę nic nie musi oddawać. Karm ją jak najczęściej z ręki, nakładaj do miski malutką porcję i kiedy zje podchodź i po trochu dokładaj, kość podawaj do podgryzania z ręki. Przez dłuższy czas nie rób nic poza tym. Potem możesz powoli uczyć wymiany - ale na czymś mao atrakcyjnym. Najpierw pies ma kawałek suchego chleba, a Ty uczysz go oddawać za kawałek mięsa. I koniecznie zmień polecenie do wymiany, bo tamto już spaliłaś i kojarzy się psu z konfliktem - ze schodzeniem z łóżka podobnie. Póki nie wypracujesz oddawania, puszczaj psa w kagańcu albo przed wypuszczeniem obchodź podwórko i zbieraj to, co ktoś mógł wrzucić albo może psu zaszkodzić.
3. Co do zaczepiania do zabawy. Czy sunia ma dość ruchu i pracy umysłowej, szkolenia? Młody owczarek potrzebuje tego mnóstwo - nawet 3-4 godziny dziennie, żeby jego potrzeby były zaspokojone i można było oczekiwać, że w domu będzie spokojny. Kiedy pies Cię zaczepia, to nie Ty się chowaj tylko izoluj go na jakiś czas w owej łazience czy kennel klatce, jeśli jej używaliście.
4. Jak pies był szkolony, przez kogo, czego uczony? Jak zachowuje się poza tym wszystkim w domu, na spacerach, ile ma ruchu i jakie zajęcia na codzień?

EDIT:
Cóż, Wasza treserka wiedzą nie imponuje, wiązanie psa do posłania to jakaś paranoja i nie rozwiązywanie problemu tylko jego omijanie.

Link to comment
Share on other sites

Wg mnie czeka Cię ciężka praca, jeżeli chcesz wyjść "na prostą". Szkolenie psa to niestety nie ukończenie kursu, które nota bene też są na różnym poziomie (przywiązywanie do posłanka? Pewnie jeszcze łańcuchem, bo dla owczarka to pewnie jakaś minuta i będzie na wolności z przegryzionym innym "uwiązem". :cool3: )
Ciągnięcie "na chama" ani żadne inne metody "na siłę" nie wchodzą w grę, bo w końcu skończysz z szytą kończyną, albo inną częścią ciała.
Przez internet naprawdę trudno tu doradzić. Najlepiej by było, gdybyś znalazła NAPRAWDĘ dobrego szkoleniowca i zaczęła ćwiczyć kierując się jego wskazówkami, ale nie tylko w szkółce, lecz praktycznie cały czas.
Od już zaczęłabym wydzielanie żarełka. Jeżeli karmisz suchym jest to łatwe; odmierzasz dzienna porcyjkę i zamiast do miseczki skarmiasz w trakcie wykonywania ćwiczeń.
Ty inicjujesz wszelkie Wasze aktywności, w tym także zabawę itp. Głaskanie, czułości tylko w zamian za prawidłowe wykonanie Twoich komend.
Na już (bo od razu przecież efektów się nie uzyska), żeby zapobiec konfrontacjom; nie można sypialni zamknąć przed psem, tak żeby uniemożliwić włażenie na łóżko, do czasu, aż nie nauczysz jej z niego złazić na komendę?
O widzę, że Martens mnie ubiegła. :)
Szkoda, że tak późno zaczęłaś uczyć wymiany kości. Ze szczeniakiem jest łatwiej, potem się ma to załatwione. Inna sprawa (oprócz nauki wymiany, na którą oczywiście nigdy nie jest za późno), że lepiej dawać psu kość w spokojnym miejscu, gdzie nikt za bardzo mu nie łazi koło nosa i go nie stresuje.

Link to comment
Share on other sites

Pies ma 2-3h ruchu bawi się z innymi psami , z nami na podwórku piłeczka patyki frisbee ,ćwiczę z nią codziennie. Na szkoleniu pies był uczony chodzenia przy nodze, siadania, warowania , skupiania na przewodniku i innych rzeczy jednakże wszystko jest fajnie póki mam jedzenie - brak jedzenia = brak ochoty na cokolwiek. Co do szczeniaka na psim przedszkolu powiedziano nam zeby rzucac jej kawalki mieska lub czegos innego , ja moge spokojnie obok niej chodzic, gdy sie schylam juz wargi w gorze i warkot. Co do miski problemów nie ma , moge ją zabrac itp , tylko z kosciami jest problem. Niestety w Białymstoku raczej ciężko o dobrą szkółkę .

Link to comment
Share on other sites

Mam z nią jeszcze jeden problem , może chociaż tego uda mi się ją oduczyć. Gdy tylko znajdzie jakieś kocie odchody pochłania je. Nie wiem już jak ją oduczyć żeby przestała to jeść. Karmiona jest Britem. Je także żwacze bo dowiedziałam się że ponoć psy wtedy przestają zjadać smrody rożne. Co mam robić, już sama nie wiem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='suzuno']Mam z nią jeszcze jeden problem , może chociaż tego uda mi się ją oduczyć. Gdy tylko znajdzie jakieś kocie odchody pochłania je. Nie wiem już jak ją oduczyć żeby przestała to jeść. Karmiona jest Britem. Je także żwacze bo dowiedziałam się że ponoć psy wtedy przestają zjadać smrody rożne. Co mam robić, już sama nie wiem.[/QUOTE]
Co do żwaczy, to w praktyce jest tak, iż jedni właściciele twierdzą, że ich psu/psom to "pomaga", a inni - że wcale.
Mój pies w okresie szczenięcym był okropnym kupojadem (i żwacze tu nie działały); ciągle polował na kocią kuwetę w łazience. Na szczęście nie żarł tego typu smakołyków na zewnątrz. Potem mu to przeszło; teraz się nawet końskich nie chwyci, choć kiedyś to był ogromny rarytas. No ale dieta mojego psa to głównie surowizna, więc może tu tkwi odpowiedź (nie musi uzupełniać flory bakteryjnej)?
Co do oduczenia; w tej chwili w Twoim przypadku niestety póki co nie wróżę temu sukcesu. Ty musiałabyś faktycznie całą robotę rozpocząć z psem od nowa (tak mi się wydaje); komendy masz w większości (jak nie wszystkie) popalone; bo sama stwierdziłaś, że sucz je wykonuje, jak ma na to "ochotę". Bez unormowania Waszych relacji, ona po prostu Cię nie posłucha, jak jej każesz zostawić taki smakołyk...

Link to comment
Share on other sites

Co do komend to suka je wykonuje, jak mam jedzenie , gdy jedzenia brak wykonuje je, ale z ociąganiem -wtedy także jest nagradzana. W ciągu tych ostatnich 3 dni pracowałam z nią intensywniej więc zaczęła lepiej wykonywać komendy typu siad, waruj, do mnie więc już jest lepiej. Nie olewa mnie tak, jak robiła to tydzień temu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='suzuno']Co do komend to suka je wykonuje, jak mam jedzenie , gdy jedzenia brak wykonuje je, ale z ociąganiem -wtedy także jest nagradzana. W ciągu tych ostatnich 3 dni pracowałam z nią intensywniej więc zaczęła lepiej wykonywać komendy typu siad, waruj, do mnie więc już jest lepiej. Nie olewa mnie tak, jak robiła to tydzień temu.[/QUOTE]
Zatem wygląda na to, że kierunek jest dobry. Co do tych smaczków; szkoleniowcy zalecają, aby stopniowo zaprzestać nagradzania nimi za każdą wykonaną komendę, ale wprowadzić nieregularność; wbrew pozorom psy wtedy bardziej się starają. Można też kombinować z nagradzaniem smaczkiem tylko bardzo dobre wykonanie komendy; ale obojętnie czy nagradzamy smaczkiem, czy nie, zawsze nagradzamy głosem (przed podaniem smaczka).
Ważna uwaga, żeby nie palić komend; komendę wydajemy TYLKO wtedy, gdy WIEMY, że pies ją wykona. :D Więc jeżeli np. pies do tej pory pracował tylko na bliskim kontakcie i nie robił tego perfekcyjnie, nie każmy mu nagle zrobić siad z odległości 10 m, bo wiadomo, że tego nie zrobi. Idea jest taka, że komenda wydana równa się komenda wyegzekwowana ;) To się da zrobić, ale powinien nas na to naprowadzić szkoleniowiec; dużo też zależy od naszej inwencji i doświadczenia. Paradoksalnie, czasem lepiej udać, że się jest w danym momencie ślepym, niż wydawać komendę, która nie ma szansy być wykonana.
Natomiast gdy psa za coś strofujemy (fuj, źle, nie wolno itp.) zawsze starajmy się stworzyć sytuację, w której w zamian ze niepożądane zachowanie wskazujemy te "dobre" i nagradzamy.
Powodzenia w pracy.

Przyszło mi też do głowy (bo mówiłaś, że sucz bawi się też z innymi psami); wiem, że to zabrzmi "okrutnie", ale może na jakiś czas odstawić jej te zabawy? Chodzi o to, żebyś to Ty zaczęła być dla niej "centralnym punktem we wszechświecie"; ;) Ty masz być źródłem jedzenia, rozrywki, pracy itd. itp. To może przynieść dobre rezultaty w tej sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

Cześć ponownie, mam pytanko dot tych kości, bo nie wiem czy dobrze robię. Kiedy ona je np żwacza , kucnę od niej 1-2 m z 2 żwaczem w ręku , ona warczy i szczeka ja się do nie odzywam i nie zwracam na nią uwagi. Po pewnym czasie ona do mnie podchodzi i chce wziąźć żwacza ode mnie. Tutaj mam pytanie czy mam ją pochwalić za podejście do mnie i dać jej żwacza, czy nie ?

Link to comment
Share on other sites

Ja bym nie czekała, aż ona podejdzie, żeby zeżreć.
Generalnie zasada nauki wymiany jest taka, że wymieniamy na LEPSZE, a nie na to samo.
Jeżeli chcesz rozpocząć "sesję szkoleniową"; to na początek Ty zawołaj psa do siebie, każ mu się np. położyć i Ty daj mu coś do obgryzania, dodaj mu więcej, przytrzymaj mu, ułatwiając, itd itd.
Osobiście uważam, że jeżeli pies JUŻ coś wcina dajmy na to - na swoim legowisku, a nie nabył do nas jeszcze wystarczającego zaufania - samo kucnięcie przy nim może być dla niego stresujące. Wg mnie dobrym sposobem pokazaniu psu, że nie ma się "złych zamiarów" zbliżając się do niego gdy coś obgryza, jest stanięcie do niego bokiem lub nawet tyłem, nie patrząc na niego. Możemy mu też przechodząc dorzucić coś na posłanie.

Link to comment
Share on other sites

A co z podawaniem kości z ręki? Ten etap powinien trochę potrwać, a dopiero potem pracujemy nad wymianą.
U nas było tak, że suczka (adoptowana w wieku 3 lat, z agresją lękową) też nie chciała oddawać gryzaków. Po kilku tygodniach gryzienia wyłącznie gryzaków trzymanych przeze mnie, nabrała zaufania i pozwala spokojnie podejść i dotknąć smaczka, który "obrabia". Nie zabieram jej, bo uznaję zasadę, że co dałam, to jej, ale mam przekonanie, że bez problemu mogę jej zabrać co chcę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='suzuno']Czyli najpierw powinna jeść kość trzymaną przeze mnie tak? Skąd będę wiedziała kiedy mogę iść dalej? Jak często z nią to ćwiczyć, żeby jej nie zniechęcić?[/QUOTE]
Ja zrobiłabym tak; faktycznie najpierw trzymałabym kość, a gdzieś tam "w zanadrzu" trzymałabym szczególnie pyszne kawałki (mogą być to np. kawałki mięska oderwane od kości, albo specjalnie przygotowane na taką okazję wybitnie smaczne kąski).
Zatem trzymasz tę kość z jednej strony (musi być więc spora), a pies obgryza z drugiej, a co jakiś czas podtykasz psu pod mordkę ten przygotowany pyyyyyszny kąsek. W chwili gdy pies go weźmie i na chwilę przestanie żuć kość, przesuwasz ją kawałeczek w swoją stronę, ale zaraz podsuwasz mu ją z powrotem pod pyszczek. I tak się "bawcie". Po jakimś czasie na pewno zauważysz, że suka w takich sytuacjach jest spokojniejsza.
Typową wymianę (pies je; Ty mu podsuwasz lepszy kąsek, bierzesz na chwilę do ręki to coś, co wcześniej żuł i oddajesz) zaczyna się od czegoś niezbyt atrakcyjnego dla psa; np. jakiejś suchej pajdy chleba zamienianej na mięsko i stopniowo zwiększa się atrakcyjność tej pierwszej "rzeczy"; kiedy - będziesz wiedziała po zachowaniu psa. Jeśli nie ma już problemów z oddaniem (wymianą) kromki chleba możesz ją zastąpić czymś lepszym.

Nie sądzę, żebyś się musiała obawiać zniechęcenia ze strony psa do tych ćwiczeń. Zwróć tylko koniecznie uwagę na to, żeby nie stresować psa. Dlatego też sugerowałam, żebyś to Ty wołała psa do siebie, a nie podchodziła do niego, gdy on coś je; to dla psów zupełnie inne sytuacje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Grin']Ja zrobiłabym tak; faktycznie najpierw trzymałabym kość, a gdzieś tam "w zanadrzu" trzymałabym szczególnie pyszne kawałki (mogą być to np. kawałki mięska oderwane od kości, albo specjalnie przygotowane na taką okazję wybitnie smaczne kąski).
Zatem trzymasz tę kość z jednej strony (musi być więc spora), a pies obgryza z drugiej, a co jakiś czas podtykasz psu pod mordkę ten przygotowany pyyyyyszny kąsek. W chwili gdy pies go weźmie i na chwilę przestanie żuć kość, przesuwasz ją kawałeczek w swoją stronę, ale zaraz podsuwasz mu ją z powrotem pod pyszczek. I tak się "bawcie". Po jakimś czasie na pewno zauważysz, że suka w takich sytuacjach jest spokojniejsza.
[/QUOTE]
Grin, to co opisałaś to jest etap drugi.
Pierwszy etap polega na tym, że gryzak trzymamy w dłoni i nie wypuszczamy, nie patrzymy na psa, siedzimy do nie go bokiem (nie nachylamy się nad psem, można ew. nie siedzieć a kucać, ale bokiem do psa, nie na wprost), zachęcamy go tylko, żeby zaczął jeść. Pies może obgryzać kość wyłącznie z naszej ręki. Podczas jednej sesji, gdy pies przestanie próbować zabrać nam kość i jeszcze chwilę (powiedzmy 3-4 minuty) pogryzie ją w naszym ręku, ale bez najmniejszej próby wyciągnięcia z dłoni, możemy mu pozostawić gryzak i nie wracać do psa dopóki nie skończy. Jeśli pies próbuje zabrać kość mówimy "EE" lub "NIE" i przesuwamy kość w swoją stronę - nie zabieramy jej nerwowo, nie prowokujemy psa, ale dajemy mu do zrozumienia, że gryźć kość może, ale zabrać nam już nie.
Suzuno - pytasz jak długo ten etap powinien trwać - otóż to zależy od psa. To, że możesz zacząć ćwiczyć to, co opisała Grin w swoim poście poznasz po tym, że pies będzie spokojnie ogryzał kość w Twoim ręku, nie próbując ani razu zabrać jej Tobie. I tu jedna uwaga - nie należy przeginać z tym ćwiczeniem, bo można doprowadzić do sytuacji, że pies będzie ogryzał kości wyłącznie trzymane przez człowieka (ja tak zrobiłam z jednym moim psem - oduczenie go tego zajęło trochę czasu, ale nadal jest tak, że z dużym gryzakiem przychodzi do nas, żeby mu przytrzymać, bo tak mu wygodniej gryźć).
Ja osobiście jestem przeciwna odbieraniu psom kości czy innych smaczków, które my daliśmy, nawet na wymianę. To, żeby pies oddawał nam znalezione na podwórku rzeczy ćwiczy się ucząc psa polecenia "nie rusz" (zanim pies podejmie z ziemi jedzenie), "puść" - gdy już trzyma rzecz w pysku. Nie ma powodu, żeby sięgać do psiego pyska po gryzaki, które mu daliśmy w domu i są przeznaczone dla niego.
Natomiast pies nie powinien na nas warczeć w sytuacji, gdy zbliżamy się do niego gdy je - obojętnie co. Ten efekt uzyskasz przez ćwiczenie, które opisałam powyżej, karmienie psa z ręki oraz karmienie psa z dokładaniem coraz lepszych kąsków, które ktoś w tym wątku już opisywał.
Te ćwiczenia trzeba od czasu do czasu powtarzać - psy je bardzo lubią. Moje np. podczas posiłku, gdy widzą, że ktoś zbliża się do ich misek (i to nieważne czy to jest ktoś z domowników, czy gości) merdają ogonami i patrzą z zainteresowaniem, co też dobrego człowiek im niesie :) One doskonale wiedzą, że człowiek obok ich żarcia = jeszcze lepsze kąski. Gdyby więc przypadkiem do ich misek podczas ich posiłku wpadły mi rozsypane niechcący trujące leki, mogłabym bez problemu sięgnąć po miski, bo moje psy byłyby przekonane, że biorę te miski, żeby włożyć do nich coś super smacznego :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gerta']Grin, to co opisałaś to jest etap drugi.
[/QUOTE]
A, nie wykluczam; ja opieram swoje doświadczenia na psie (fakt że niełatwym), z którym jednak pracowałam (lepiej lub gorzej) od szczeniaka, a tak jest zawsze prościej niż z "odkręcaniem" starszego. :)

Link to comment
Share on other sites

Bardziej chodzi mi o to żeby nie jadła nic na podwórku, a jak już coś chwyci żeby to puściła , oddała mi. W domu nie zabieram nic co jej dam bo też uważam, że jak już się da to niech je spokojnie (kości itp) ale boję się, że ktoś mi coś podrzuci z bloku. Ja normalnie mogę obok niej przejść itp i tyle mi wystarcza. Bardziej mi chodzi o podwórko, myślałam, że jak nauczę jej w domu nie warczeć gdy je kość i to na podwórku mi się uda.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='suzuno']Bardziej chodzi mi o to żeby nie jadła nic na podwórku, a jak już coś chwyci żeby to puściła , oddała mi. W domu nie zabieram nic co jej dam bo też uważam, że jak już się da to niech je spokojnie (kości itp) ale boję się, że ktoś mi coś podrzuci z bloku. Ja normalnie mogę obok niej przejść itp i tyle mi wystarcza. Bardziej mi chodzi o podwórko, myślałam, że jak nauczę jej w domu nie warczeć gdy je kość i to na podwórku mi się uda.[/QUOTE]
Możesz zacząć ćwiczyć w domu komendę "puść". Możesz (a nawet powinnaś) zacząć od czegoś innego niż żarcie, np, zabawkę. To ćwiczenie jest w sumie proste i przyjemne i dla psa i dla człowieka. Dajesz to "coś" do pyska i pokazujesz psu, że masz coś dobrego; pies pewnie sam z własnej woli wypluje zabawkę, bo będzie chciał sięgnąć po żarcie, wtedy mówisz "puść", chwalisz itd. Po pewnym czasie już ze schowanym żarełkiem próbujesz tego samego. Jeszcze później z jakimś średnio smacznym kąskiem, którego "puszczenie" nagradzasz czymś bardzo smacznym itd.
Ale nie łudziłabym się niestety, że to zadziała za każdym razem ze zdobytym "łupem" na dworze (choć np. ja w ten sposób uratowałam życie jednemu kretowi :D ). Zdobyty łup na dworze to całkiem inna bajka. Czasem nawet sucha skóra z chleba znaleziona samodzielnie na dworze jest cenniejsza niż kawał mięcha trzymany w "zanadrzu" przez właściciela na taką okazję...
Dlatego lepiej ćwiczyć to, o czym było mówione wcześniej - żeby pies nie brał do pyska, choć tu też nie ma się co oszukiwać; nawet jeśli to będzie działało w bliskiej odległości od właściciela, to na to samo gdy pies lata luzem, bym nie liczyła. To jest jednak bardzo silny instynkt.
Przestrzegam też przed wyjmowaniem takiego łupu "na siłę" z pyska psa. Wiele sobie oczywiście na to pozwala, ale jak by nie było, to już jest jawna konfrontacja - walka o zdobyty łup i niekoniecznie musi się to zakończyć dobrze. ;)
W każdym razie ćwiczenie komendy "puść" jest wg mnie bardzo wskazane i przydatne w różnych sytuacjach, a może się też okazać, że wyćwiczona dobrze, da efekty nawet w sytuacji znalezionych "skarbów" na dworze.

Link to comment
Share on other sites

Najlepszą nagrodą za poprawne wykonanie komendy "puść" jest... oddanie przediotu psu spowrotem :) Ćwiczy się to na zabawkach i gdy pies puszcza, to po prostu bawimy się dalej. Zabawę kończymy zawsze tak, jakby pies "nie dał rady złapać".
W ten sposób słowo "puść" znaczy dla psa "będziemy się super fajnie bawić, jeśli otworzę pysk".

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Hejka, dawno nie pisałam, moja sunia już się uspokoiła z wieloma względami. Jeśli chodzi o psy to rzuca się tylko w bliskiej bardzo odległości ,ale na słowo " nawet nie próbuj" przestaje. Co do olewania mnie nauczyła się, że jak na mnie spojrzy to będzie zaraz smaczek czy jakiś skarb z kieszeni. Mogę ją również odwołać jak zobaczy innego psa. Gdy ją zawołam biegnie do mnie ;] Również przydatna komenda jest " zostań" wiem że nawet jeśli pies jej się nie podoba to będzie szczekała ale w miejscu.Pozdrawiam wszystkich, którzy dali mi wiele dobrych rad. ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...