Jump to content
Dogomania

Z psem w góry


Ania i Salma

Recommended Posts

Niestety w Polsce jest coraz mniej miejsc gdzie można wybrać się z psem. Jakoś w górach nikomu nie przeszkadzają motory i terenówki, które są zarówno niebezpieczne jak i niszczą przyrodę ale pies prowadzony na smyczy to wielki problem:angryy:. Cóż polskie góry zostaną dla "prawdziwych" turystów w sandałkach i z piwkiem:shake:.
Dobrze, że choć beskid sądecki nie jest parkiem narodowym:lol:.

Link to comment
Share on other sites

Witajcie, po długiej nieobecności. Cóż, Gorce, choć nie tylko - widać łatwiej dorwać zdyscyplinowanego turystę z ułożonym psem niż pędzącego szaleńca na kołach lub gąsiennicach (tak, tak, zimą sanie motorowe to plaga). Tak jest w górach i tak jest w lasach. I nic na to nie poradzimy, że m.in. dyrekcja GPN tak postanowiła. Ja już wielokrotnie rozmawiałem z różnymi dyrekcjami innych parków, wszyscy zasłaniali się ustawą i zbywali mnie niechęcią wytłumaczenia powodu swojej decyzji. I prawdę mówiąc nie muszą, oni mają swoje racje (ochrona przyrody), a my swoje, chyba jednak mniej istotne, jednostkowe. A zatem trzeba to jakoś pogodzić. My mieliśmy tę przyjemność, że przewędrowaliśmy całe Gorce w maju 2009, kiedy jeszcze nie było zakazu. Z Przełęczy Przysłop, przez Kudłoń, Czoło Turbacza do schroniska, następnego dnia koło przez Bukowinę Miejską, Stare Wierchy, Obidowiec i Turbacz, kolejnego dnia powrót do punktu wyjścia przez Jaworzynę Kamienicką i Gorc. Ale nie załamujcie się, zawsze jest jakieś wyjście, np. z Rabki można iść pięknym szlakiem przez Maciejową, Stare Wierchy i szczyt Turbacza aż do samego schroniska. Spójrzcie na mapę, idziemy co najwyżej na granicy parku, a tam nam wolno wędrować z psem, sam szczyt Turbacza czy schronisko są już poza granicami GPN. Zawsze jest jakieś wyjście. Nie ma co załamywać rąk czy łap. Inny przykład ? Babiogórski Park Narodowy. Absolutny zakaz po polskiej stronie. Zaś po słowackiej zero problemu. Już wcześniej pisałem na ten temat. Cudo szlak (żółty) na sam szczyt Diablaka od schroniska Slana Voda, dalej niebieskim (słowackim mimo że to ten sam co polski zielony i czerwony) przez Przełęcz Brona na Cyl i powrót czerwonym do schroniska. Cisza, spokój, zero "klapkowiczów" i innych krzykaczy. Zatem nie załamujcie się, zawsze jest jakieś wyjście (dla parko-lubnych Karkonoski PN, PN Gór Stołowych, Magurski PN, Świętokrzyski PN) czy jakaś inna ciekawa, legalna alternatywa (Góry Izerskie, Masyw Śnieżnika, całe i wszystkie Beskidy). Niestety my już nie zawitamy na "intensywne" szlaki, wiek mojego przyjaciela już nie pozwoli nam na długie wspólne wędrowanie (np. przez dwa Beskidy - od Przełęczy Glinne przez Pilsko, Wielką Raczę, Zwardoń, Barania Górę, Skrzyczne po Bielsko Biała - 100 km - polecam, jest gdzie spać i wędrować z psem i to bez zakazów). Dla mojego przyjaciela nadeszła turystyczna emerytura i czas oszczedzać mu siły oraz ... stawy. Zatem teraz będę się z moim kumplem wyłącznie relaksować na krótkich dystansach bez specjalnych przewyższeń i z ciekawością obserwować Wasze poczynania i realcje z wędrówek. Pozdrawiam Wszystkich na dwóch i czterech - wędrujący z czernyszem.

Link to comment
Share on other sites

Witam!! Żeby było ciekawiej to teraz do małopolski zwlokła się nam wścieklizna:-(. Na razie zakazy wstępu do lasu są tylko w okolicach Bobowej. Ale od 1 do 10 września będą szczepione lisy więc jeszcze później przez 14 dni nie wolno wprowadzać zwierząt do lasów na terenie małopolski. Więc nic nie wyjdzie nam z wrześniowych wypadów w góry dopiero październik pozostaje - cóż mój futrzak nie będzie narzekał bo czym zimniej tym on jest bardziej napalony:evil_lol:. Uważajcie na swoje psiaki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jagienka']Ostatnio byłam w Beskidzie Żywieckim, na Hali Lipowskiej w schronisku, zakaz wprowadzania psów. Była potworna burza a my musieliśmy siedzieć na schodach przed budynkiem :shake:[/QUOTE]
Jestem zaskoczona - w schronisku na Hali Lipowskiej nocowaliśmy z psem w minione wakacje. Zostaliśmy przyjęci bardzo ciepło - zarówno w pokojach, jak i w sali jadalnej. Tuż obok jest schronisko na Rysiance - tam owszem, nie wpuszczali z psami, ale na Lipowskiej nie robili najmniejszych problemów. Czyżby zmieniła się ekipa?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Jestem zaskoczona - w schronisku na Hali Lipowskiej nocowaliśmy z psem w minione wakacje. Zostaliśmy przyjęci bardzo ciepło - zarówno w pokojach, jak i w sali jadalnej. Tuż obok jest schronisko na Rysiance - tam owszem, nie wpuszczali z psami, ale na Lipowskiej nie robili najmniejszych problemów. Czyżby zmieniła się ekipa?[/QUOTE]
Nie mam pojęcia czy się zmieniła ekipa, byłam tam po raz pierwszy. Rozmawialiśmy z chłopcem w wieku ok 19 lat, który do Pani w kuchni (która robi fenomenalne pierogi ruskie) zwracał się per "babciu". Do Rysianki nie dotarliśmy, bo burza Nas przegoniła i zmusiła do odwrotu.
Jak byliście to wisiała już na wejsciu tabliczka "Uprasza się o niewprowadzanie psów"?

Link to comment
Share on other sites

Nie kojarzę żadnej tabliczki, ale doszliśmy nocą a rano to już nie patrzyłam. Byliśmy umówieni telefonicznie na nocleg z psem. Normalnie wpakowaliśmy się do jadalni na pierogi ale z jagodami. Rano nas jeszcze żegnali, kazali pokazać sobie psa, pośmiali się, bo był kapocie przeciwdeszczowej. Zaprosili za rok. Było bardzo ok.

Link to comment
Share on other sites

Pozdrawiam wszystkich górskich wędrowców. Moze pamiętacie Reksia?W tym roku bylismy w Karkonoszach.Mieszkaliśmy w Szklarskiej Porebie w pensjonacie Scots- bardzo mili własciciele, nawet mi wyprowadzali Reksia jak gdzieś na dłużej wyjezdżałam.Ze względu na wiek (9lat) i kontuzje łapki na szlaku do Snieznych Kotłów -ściezka nad reglami-bardzo kamienista i stroma)troche go oszczędzałam.Ale zwiedzilismy  co sie da w Szklarskiej Porebie i okolicach.Piekna jest trasa ze Szklarskiej Poreby na Polanę Izerską przez schronisko Orle w Jakuszycach, Chatke Górzystów i z powrotem do Szklarskiej przez Wysoki Kamień.Na Śniezce byłam sama-tłok jak na Marszałkowskiej:-)Zauroczyły mnie schronisko Samotnia i Mały Staw ale tam też duzo ludzi i.. piesków zreszta tez.Bylam tez w Czechach w Skalnym Mieście- nie brałam Reksia, ale można wejśc z pieskiem,podobnie jak do ..ZOO w Dvur Kralove.Czesi maja zupełnie inny stosunek do psów, na terenie ZOO mozna bylo wejść z pieskiem nawet do restauracji.W przyszłym roku jak dożyjemy wybieramy się w Kotline Kłodzka prawdopodobnie do Międzygórza.Pozdrawiamy wszystkich serdecznie :-)<br>

Link to comment
Share on other sites

A tu Reksio na Ścieżce nad Reglami, wycofaliśmy sie z tej trasy, bo byla za stroma i kamienista,ale na drugi dzien Reksio miał nadwerężona łapke i trzeba bylo odwiedzić weterynarza po zastrzyk:-(Ale obejrzeliśmy Śnieżne Kotły z góry- od Łabskiego Szczytu

[URL]http://a.imageshack.us/img18/8804/210gb.jpg[/URL]


[URL]http://a.imageshack.us/img828/4638/217r.jpg[/URL]

Link to comment
Share on other sites

-> grazia60

Gratulacja dla dzielnego Reksia i jego Pani. Mam nadzieję, że po kontuzji nie ma już śladu. Karkonoskie kamieniste ścieżki nie są zbyt przyjazne dla małych łapek. Mój nieźle sobie tam radził, cóż "szerokie podstawy", lecz trud wędrówki zapewne odcisnął swój ślad, chociażby w stawach biodrowych (waga psa) co dziś niestety wychodzi. Ale nigdy nie zapomnimy izerskich "bordowych" strumyków, malowniczej Polany Izerskiej, leniwie płynacej Izery, "bitwy" z podhalańczykiem przy Stacji Orle - on tez nie zapomni ;), karkonoskich wodospadów, przepastnych Śnieżnych Kotłów, wyczerpującego podejścia Jarem Łomniczki na Równię pod Śnieżką oraz wdrapywanka na Śnieżkę "po łańcuchach" i oczywiście bajkowych plenerów Kotła Małego Stawu.

Pozdrawiam - wędrujący z czernyszem

Link to comment
Share on other sites

Grazia60 - śliczne fotki i widoki - tam nas jeszcze nie było.
My - tradycyjnie - w Beskidach. A w Beskidach trzeba uważać na to:

[IMG]http://i55.tinypic.com/2ykci7c.jpg[/IMG]

W ciągu urlopu spotkaliśmy dwie - na samym środku szlaku, idealnie wpasowane w tło, niełatwo wypatrzyć a łatwo nadepnąć.

A tak rozśmieszamy innych turystów: :)

[IMG]http://i56.tinypic.com/k4duv8.jpg[/IMG]

A tu moje "dzieci" podziwiają panoramę Bielska widzianą z Magury obok Klimczoka:

[IMG]http://i53.tinypic.com/2mr9xuf.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za pozdrowienia pozdrawiamy również ,Czernyszowi życzymy dużo zdrowia,żeby jeszcze z Panem mógł odbyć wiele wędrówek.
Filodendron, pozdrawiamy również, super fotki,Reksio mial w zeszlym roku w Zawoi bliskie spotkanie ze zmiją, ukasiła go w pyszczek,na szczęscie po szybkim podaniu surowicy, wrócił do zdrowia:multi:

Link to comment
Share on other sites

Grazia60, możesz coś więcej powiedzieć o tym ukąszeniu i pierwszej pomocy? Mnie to trochę spędza sen z oczu w górach - wiem, że trzeba psa w miarę możliwości unieruchomić. Mój ma niecałe 10 kg, więc teoretycznie można go nieść. Ale to i tak czasem oznacza kilka godzin zejścia w dół, a na dole nie każdy wet ma surowicę. Co do pierwszej pomocy, to zdania są podzielone - jedni mówią, żeby założyć opaskę uciskową, inni, że absolutnie nie. W starej książce o zdrowiu psów (Teichmanna) znalazłam informację, że ranę można zasypać nadmanganianem potasu, a w razie osłabienia czynności serca podać psu koniak, kawę lub mocną herbatę. Ale żaden wet mi nie potwierdził tych metod.

Link to comment
Share on other sites

Reksio miał szczęście że stało się to blisko domu i można było podać surowicę w ciągu 4 godzin,zeby nie nastąpiły nieodwracalne zmiany.Ja musiałam wykupić surowicę w aptece , kosztowała bagatela 320 zł.Pierwsze mial podane leki przeciwstrząsowe, bo pyszczek zaczął mu szybko puchnąć.Na szczęscie w nieszczęsciu żmija była mała i wbiła mu tylko jeden kieł,więc jadu było mniej.Podobno w aptece można kupić taki aparat do wysysania jadu, nazywa sie chyba Aspivenin,więc można go zastosowac jako pierwszą pomoc.Teraz bardziej na niego uważam i nie puszczam go w wysokie trawy , gzie nie wiadomo co może wyleźć.Pozdrawiam i życzę bezpiecznych wędrówek.:-)

Link to comment
Share on other sites

Grazia60, to i tak szczęście, że ta surowica była do kupienia ot tak, w aptece. Kilka lat temu pod tym względem było ponoć u nas tragicznie.
Przyznam, że te węże trochę mnie przeraziły. Od lat chodzę po Beskidach i owszem - widywałam żmije - ale nie na środku uczęszczanych szlaków, między jedną a drugą grupką turystów.

Link to comment
Share on other sites

Co do ugryzienia to spotkało to moją suczkę w środku lipca. Zaatakowała w pyszczek koło nosa. Szybko na rękach ją zabrałam. Na szczęście było to blisko domu i po 15 minutach weterynarz podał antybiotyk. Surowica okropnie droga i ponoć nie działa tak dobrze jak antybiotyk. Opuchlizna wprawdzie się powiększała i sunia wyglądała jak balon, ale chodziło o to, by krtań nie spuchła i suka się nie udusiła. Po 3 dniach ani śladu opuchlizny, która na początku strasznie ja bolała. Dam zdjecia porównawcze.

Dzień po ukąszeniu:
[url]http://lh3.ggpht.com/_gO7NSvdxpGM/TD1k1Ph5MII/AAAAAAAACdo/3OBQCfmHnX8/s512/IMAG1070.JPG[/url]
[url]http://lh3.ggpht.com/_gO7NSvdxpGM/TD1k7kbDzxI/AAAAAAAACdw/yfHr5_wpNaU/s512/IMAG1071.JPG[/url]
[url]http://lh5.ggpht.com/_gO7NSvdxpGM/TD1k_pt5wOI/AAAAAAAACd0/izPXnMPmPmQ/s512/IMAG1072.JPG[/url]

I miesiąc po ukąszeniu (swoją drogą na małej wycieczce na Potaczkową):
[url]http://lh6.ggpht.com/_gO7NSvdxpGM/TF7u3h_FCOI/AAAAAAAAChw/-GzcgIdpKso/s512/IMAG1062.JPG[/url]
[url]http://lh3.ggpht.com/_gO7NSvdxpGM/TF7v8PhQV0I/AAAAAAAACi4/Ha7c--64fvk/s512/IMAG1132.JPG[/url]
[url]http://lh3.ggpht.com/_gO7NSvdxpGM/TF7wA8zdOzI/AAAAAAAACjA/osxhcDuKtic/s512/IMAG1136.JPG[/url]

Na 3 zdjęciu, miesiąc po ukąszeniu widać bliznę. Chyba już zarosła sierścią, ale nawet na to nie zwróciłam uwagi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rctr']zawsze jest jakieś wyjście, np. z Rabki można iść pięknym szlakiem przez Maciejową, Stare Wierchy i szczyt Turbacza aż do samego schroniska. Spójrzcie na mapę, idziemy co najwyżej na granicy parku, a tam nam wolno wędrować z psem, sam szczyt Turbacza czy schronisko są już poza granicami GPN.
Inny przykład ? Babiogórski Park Narodowy. Absolutny zakaz po polskiej stronie. Zaś po słowackiej zero problemu. Już wcześniej pisałem na ten temat. Cudo szlak (żółty) na sam szczyt Diablaka od schroniska Slana Voda, dalej niebieskim (słowackim mimo że to ten sam co polski zielony i czerwony) przez Przełęcz Brona na Cyl i powrót czerwonym do schroniska. Cisza, spokój, zero "klapkowiczów" i innych krzykaczy. [/QUOTE]

dziekuje rtcr, zawsze mozna na ciebie liczyc!
a wasze opisy bliskich spotkan ze zmijami troche mnie przerazily.
jami, podaja i antybiotyk i surowice, czy albo/albo?
pyszczek spuchniety okropnie, nacierpiala sie, biedulka, a wy nerwy chyba zjedliscie...

Link to comment
Share on other sites

Można podać surowicę, ale weterynarz się o to nie pytał. Powiedział, że antybiotyk o wiele lepiej się spisuje. Albo to albo to.
Mówił, ze surowica ponoć nie działa tak dobrze jak u ludzi, i że on woli podawać antybiotyki.
Najpierw sie pogorszyło w kilka godzin, a potem coraz mniej ją bolało. Ludzie się trochę dziwnie gapili na nią. A nerwy to głównie ja.
Na początku jeść tylko miękkie, bo twardego nie gryzła i wymiotowała tym po pół godzinie. Pić musiała dużo, żeby coś się tam w nerkach (?) nie zatkało.
Weterynarz wspominał coś, że może pojawić się w moczu coś na kształt krwi, ale nic takiego nie zauważyłam. Za to jest ostrożniejsza i bardziej sie słucha.
A cena antybiotyku u mnie to 60 zł, surowicy ponad 300.

Link to comment
Share on other sites

Po powrocie z urlopu staram się troszkę podczytywać na temat ukąszeń żmij. Z antybiotykiem jako "lekiem pierwszego kontaktu" jeszcze się nie spotkałam, co nie znaczy, że to zła decyzja - to zasadniczo działa raczej na stan zapalny, a o taki na pewno nie jest trudno w przypadku tak silnego opuchnięcia.
Doczytałam, że powinno się podać leki antyhistaminowe - bo ponoć zawsze dochodzi do mniejszej lub większej reakcji o podłożu alergicznym. W przypadku ostrej reakcji - jak u pieska Grazi60 - środki przeciwwstrząsowe. I podobno - jeśli podawać surowicę - to dożylnie. Podana domięśniowo ma tylko 20% skuteczności.

Link to comment
Share on other sites

Mojej suce weterynarz podawał 2 zastrzyki. Domięśniowo.
Ugryzła ją gdzieś o 16:30 (jeszcze gorąco) w dużej trawie, teraz wiem, że głupio zrobiłam. Już robi się zimniej więc to coś nie pełza.
Ale jak było jeszcze ciepło to spuszczałam ze smyczy tylko wieczorami.

Link to comment
Share on other sites

Ale się zrobiło jadowito ;) Lecz temat faktycznie nie jest śmieszny. My zawsze przed wyjazdem w dzikie odstępy zaopatrywaliśmy się w strzykawki z zestawem środków przeciw wstrząsowych. Tak nas zawsze wyposażała przed wyprawą nasza p. weterynarz. Niestety nie pamiętam co to za cuda były (zapytacie o to swoich wetów), lecz postępowanie po ukąszeniu miało być zawsze to samo, podać zastrzyki i możliwie najszybciej zejść ze szlaku do weta. Chociaż różne psy różnie reagują. Mój o słusznej masie miał ponoć dużą szansę sam pokonać toksynę. Całe szczęście nigdy nie było nam dane tego sprawdzić. Zawsze wędrowaliśmy spięci linką, chcąc nie chcąc wpatrywałem się w ścieżkę przed moim pupilem, by ewentualnie w porę zareagować. Nie raz spotkaliśmy gada, lecz wtedy o dziwo mój pupil zatrzymywał się w bezpiecznej odległości, odwracał głowę i jaby chciał mi dać do zrozumienia, że przed nami jest coś groźnego. Jakoś zawsze rozwaga brała u niego górę przed ciekawością (czy to żmija, dzik, jeleń, a raz nawet miś). Natomiast jak szedł luzem, to już za mną, zatem gadzinę brałem na siebie ;) Grazia wspomina o zestawie "Aspivenin". W przypadku psa nistety się nie sprawdzi, bowiem w prawidłowym zastosowaniu będzie przeszkadzać sierść (w przyłożonej do skóry końcówce powinno się wytworzyć podciśnienie, zaś sierść powoduje nieszczelność). No chyba, że ekspresowa "depilacja". Dla ludzi polecam, z tym że w aptece drogo, dużo taniej można upolować zestawik na serwisie ukcyjnym, którego nazwy nie wspomnę ;) Zatem życzę jak najmniej "zygzakowowatych" szlaków, bądźcie ostrożni, pozdrawiam - wędrujący z czernyszem.

Link to comment
Share on other sites

Rctr, dzięki za informację o zestawach przeciwwstrząsowych - przed następnym urlopem koniecznie muszę się w taki zaopatrzyć. Czy one wymagały noszenia ze sobą jakiejś mini-lodóweczki, czy można je przechowywać od tak - w temperaturze zwykłej dla lata.
Mój psiak niestety w ogóle nie zwracał uwagi na żmije - jakby ich tam nie było - mógłby przelecieć po takiej traktując ją jak patyk.
I niestety nasz urlop pokazał, że wcale do takiego spotkania nie są potrzebne szczególnie dzikie ostępy czy wysokie trawy. Pierwszą żmiję spotkaliśmy na środku dość popularnego szlaku z Białego Krzyża (przy przełęczy Salmopolskiej) na Kotarz, Hyrcę, Beskidek. I to na jego wspólnej części ze szlakiem wiodącym przez Stary Groń do Brennej - czyli w sumie prawie autostrada.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...