Jump to content
Dogomania

Grupa do zadań specjalnych czyli dwie jamnice i doberman ;)


Amber

Recommended Posts

Dla mnie pies i słowo pozbyć się wzajemnie wykluczają :eviltong: Jaki by ten pies nie był i jak nam "przeszkadzał" jest mój, ja go wychowałam i ja ponoszę za niego odpowiedzialność. Tak mam we łbie poukładane. I serio, gdyby było tak, że nikomu bym dobremu psa nie mogła oddać, a mogłabym go albo sprzedać w obce (zupełnie) ręce to bym się już bardziej zastanawiała nad eutanazją. Bo znając polską mentalność, odwiedzając wątki na PwP rysuje mi się zły obraz. Jeszcze zależy jakiego psa. Jariego? Wielki, narwany, bardzo drogi w utrzymaniu... Sprzedać obcemu, który pewnie poleci na wygląd? Nie. Raczej nie. Jamnice już prędzej. Ale to jak mówię. Serce by mi stanęło.

Link to comment
Share on other sites

Akurat w przypadku Jariego upozorować atak to żaden problem :evil_lol: Ja nie chce się wywyższać w żaden sposób ale jestem jedyną osobą, która psy po prostu akceptuje. TŻ, czy nawet moja mama, o reszcie rodziny nie wspomnę mają momenty załamania i zaczyna się gadka "po co ci te psy, z nimi jesteś uwiązana". TŻ ostatnio tak gadał jak chciał żebyśmy wyjechali na weekend do SPA. No ale co z Jarim? Ano nic. Jest i tyle. Wzięłam to na siebie i nie śmiem kombinować na boki. Jakby co zawsze jest hotel.

Co przeżyłam w trakcie choroby to moje. Gigantyczne awantury. Teksty - jak ty nie znajdziesz kogoś kto tego psa weźmie, to my go oddamy do schroniska jutro. Szantaż. Ten pies to pomyłka, jak ty sobie to wyobrażasz z tą nogą, co będzie potem, a jak będziesz kaleką? Itp. Jari też niczego nie ułatwiał, bo zaczynał wyć od 6 rano, niszczył, był totalnie nieznośny. Ogólnie przykro to mówić, ale wszyscy się wypieli i uważali, że to tylko pies. Zostałam sama, na łasce innych, nie wiadomo ile czasu przykuta do łóżka. A nie mogłam wstać bez pomocy nawet do toalety. Tak więc pośrednio wiem co to znaczy mieć problemy ale się nie poddać i walczyć o swojego psa. Nawet jak jest ciężko, nawet jak wydaje się, że nie ma wyjścia. Ale to jest mój pies. I ja jestem za niego odpowiedzialna.

O dziwo jak wstałam z łóżeczka i zaczęłam chodzić to nagle pomysły o oddaniu psa się skończyły i wszyscy byli szczęśliwi. Nie jestem osobą bez wyobraźni i wiem o co chodziło rodzinie, bo przecież w razie czego to na nich spadnie obowiązek, ale ja nie zakładałam innej opcji, że wstanę i zacznę chodzić. Rehabilitacja przebiegała tak szybko, że się rehabilitanci drapali po głowie i pytali jak ja to robię. A ja po prostu miałam doping ;).

Do czego zmierzam. Miałam czas na rozkminkę co zrobię z psem i serio mi żadne dobre myśli go głowy nie wpadały. Na myśl o wystawieniu psa na Allegro na zasadzie pomyślunku rodziny - to młody, ładny pies, na pewno komuś się "przyda" - miałam torsje. Dosłownie i w przenośni :p Znowu może będzie, że wywyższam siebie i psa, ale Jari to jest pies dla konesera ;). Ani do sportu się nie nada, bo psycha nie ta, na wystawy też średnio bo żadna z niego gwiazda, ani na kanapę dosłownie, bo jest nadpobudliwy, ani jako pupilek rodziny, bo obcego to raczej zje niż da się pogłaskać nie mówiąc o delikatności słonia, małe dziecko mógłby połamać w 1 sekundę. Najwyżej na ogród jako stróż, ale przecież nie do budy, a oprócz tego, że stróżuje, to trzeba go znieść razem z całym pakietem jaki za sobą niesie, a do tego trzeba być aniołem. Np. on nie będzie stróżował sam z siebie bo i tak łazi cały czas za tobą, brudzi koszmarnie, z tego co przyniesie na łapach można by usypać piramidę. A jak się go zamknie to wyje. Ja przyznam się przez jego styl bycia jestem czasem na krawędzi :lol: Tylko ja go kocham i mu to wybaczam - a czy pokocha go ktoś inny? :roll:

Jak widzę z jakich powodów ludzie oddają psy to Jari ma tych powodów 1200, niektóre bardzo poważne. Oczywiście patrzę na niego przez pryzmat swojej osoby i mojego maminego podejścia, nie twierdzę, że u kogoś innego też mógłby mieć dobrze, ale powiedzmy sobie szczerze takich ludzi jest mało. I prawdopodobieństwo, że na taką by trafił jest bliska zeru. Przy tradycyjnej sprzedaży do "dobrego domku".

Się wygadałam ;).

Link to comment
Share on other sites

Ja bym pewnie znajomym, przyjaciołom psa oddała za darmo, ale obcym ludziom pewnie bym sprzedała.
Myślę że nie dlatego że nie traktuje psa jak członka rodziny, tylko że ludzie niektórzy są tacy, że jak mają coś za darmo to nie zawsze dbają o to jak należy, tzn jak jeden z drugim za coś zapłaci, czuje że jest to wartościowe i decyzja jest tym bardziej przemyślana, tak chociaż mi się wydaje.

[quote name='gops']dobermany tyle kosztują?
nie wiem czemu obstawiałam że to tańsza rasa .
mówie oczywiście o szczylu .[/QUOTE]

Teraz to zauważyłam ze w ogóle ceny poszły w górę, w różnych rasach.
Kiedyś to boksera zdarzało się ze można było kupić już od 1200 - 1500 zł.
Wysoką cenę nazywało się 2000 - 2500.
Teraz to widzę że przeciętne mioty ( i to też w dopiero co upieczonych hodowlach ) kosztują 3000 zł i wszystkie jak idą.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Myślę że nie dlatego że nie traktuje psa jak członka rodziny, tylko że ludzie niektórzy są tacy, że jak mają coś za darmo to nie zawsze dbają o to jak należy, tzn jak jeden z drugim za coś zapłaci, czuje że jest to wartościowe i decyzja jest tym bardziej przemyślana, tak chociaż mi się wydaje.[/QUOTE]
Tak często się myśli, ale moim zdaniem to jest mocno wybiórcze. Niektórzy zupełnie nie dbają o nic i kupują psa dla szpanu. Można to dobrze zauważyć jeżdżąc po dzielnicach willowych. Dom jak pałac, mercedesy na podjeździe, a w kącie buda z mikroskopijnym kojcem najczęściej z huskym albo DONem. Sąsiedzi TŻ mieli takiego DONka. Wypuszczali go na 5 min. Po kilku latach gehenny pies stał w obsranym boksie, a tej wiosny ludzie się psa w "tajemniczy" sposób pozbyli, a na miejscu kojca postawili trampolinę. Na pewno bardziej się z niej cieszą niż z psa.

Doberman jest psem wysokiego ryzyka jeżeli chodzi o takie sprawy. Tym bardziej, że wielu ludzi nie ma pojęcia, że to nie czworonóg do budy.

Link to comment
Share on other sites

heh, ja właśnie też przechodzę bunt rodziny. u mnie właściwie nikt nie przepada za moim psem :p Etna jest stuknięta, nie może usiedzieć spokojnie przy ciągle łażących kotach, mój ojciec się wnerwia że ona 'ciągle lata', moje rodzeństwo tak samo. a jak ona ma spokojnie leżeć, jak kot ją celowo, bezczelnie prowokuje. no cóż... sytuacja mnie skłoniła do chwilowego wprowadzenia się do nich. szczęście całe, że z kolei rodzice Piotra kochają tego szatana i wręcz mnie wypytują, kiedy Etna wpada do nich na wakacje :lol: a też mają koty. więc, jak sama napisałaś, miłość wiele wybacza ;) według mojej rodziny pies powinien bezczynnie leżeć przed domem i nigdy się nie dogadam z nimi w tym temacie

Link to comment
Share on other sites

Ja powiem szczerze Jariego u mnie nie lubi nikt oprócz mojej mamy, która była jedyną osobą, która mnie wspierała choć trochę w czasie choroby ale niewiele mogła. TŻ go lubi, ale jak wszystko jest w porządku. Gdy tylko zaczyna mu zawadzać wtedy jest odwrót i narzekanie. Reszta rodziny go nie znosi :p

Szczerze ci współczuję tej sytuacji, znam ból i nie jest to ani trochę komfortowe. Mój ojciec za nic nie może zrozumieć czemu Jari nie jest jak Finka :lol:, która dla niego jest ideałem. Bo w sumie jest, ale nie każdemu jest to dane ;).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='drzalka']Ja bym pewnie znajomym, przyjaciołom psa oddała za darmo, ale obcym ludziom pewnie bym sprzedała.
Myślę że nie dlatego że nie traktuje psa jak członka rodziny, tylko że ludzie niektórzy są tacy, że jak mają coś [B]za darmo to nie zawsze dbają o to jak należy, tzn jak jeden z drugim za coś zapłaci, czuje że jest to wartościowe i decyzja jest tym bardziej przemyślana, tak chociaż mi się wydaje.[/B]

[/QUOTE]

O to mi właśnie chodziło.
Ja mam z psami ogólnie gnój ,bo o ile Kaje moge zostawić każdemu ,bo to jest złote dziecko.Platelina jak karzesz leżeć to sie nie ruszy ,może wyjść 2razy dziennie na 2min i jej starczy.O tyle Czar bez tatusia w obycm miejscu:shake:Dostaje p....lca i zaczyna szczekać ,a jest owczarkowaty więc potrafi długo...jego rekord to 8h nap...lania ryjem non stop ,aż się sąsiadka babci dziwiła że go pysk nie bolał...Luc jest generalnie grzeczny ,ale jest cholernie silny i niestety atakuje psy do tego jak mnie nie ma w pobliżu to łazi w kółko i nie potrafi się wyciszyć...Więc siłą rzeczy Lucas jeździ ze mną wszedzie ,a seniorzy idą do dziadków i też wiecznie słyszę "po co ci ten trzeci pies był" "ale nie będziesz już brał więcej psów jak te umrą"...w gruncie rzeczy oni te psy lubią ,bo sa karne ,słuchają ich itd. ale no własnie ale są i to trzy.
Ja sam mam do siebie wielki żal ,że poniekąd trzema psami sp....liłem sobie życie.Kocham je cholernie ,ale często gęsto to ,że są psuje mi plany ,czy to wyjazdowe czy związkowe itd. I ja to rozumiem ,bo trzeba być albo nienormalnym ,albo lubić SM żeby chcieć zamieszkać z trzema psami tego chyba żadna miłość nie zniesie.(no gdynia tylko nie ma nic przeciw psom i nawet jak Luc oszczał mu ściane w domu to stwierdził "zaznaczył sobie teren" ,ale kto inny już tak by na to nie spojrzał).
Jak wróciłem z Poznania po moim "cudownym" związku to nie miałem gdzie się podziać z psami ,więc psy wylądowały na 8miesięcy w kojcu...to co przeżywałem to wiem tylko ja.Przez 8miechów widzieli mnie max 30min dziennie ,2 x 15min siku ,kupa i do kojca.Wyrywali siatke z wylewki ,przegryzali ją ,Czar szczekał non stop ,żarli się ze sobą z frustracji,jak wydostali się z kojca to biegali po wszystkich działkach.Ludzie ich znają więc wiedzą ,że są łagodni i nikt się nie bał ,ale sam fakt tego co i ja i te psy przeżywały.Nie raz i nie dwa stałem przed lustrem i plułem w swoje odbicie dosłownie ,bo odczuwałem mega pogarde wobec siebie.Plus jest taki ,że wszystkie są owczarkowate więc -20 w budzie ze słomą nie robił na nich wrażenia ,ale gdyby były to psy krótkowłose?Nie wiem ,pewnie musiałbym je oddać.A kto weźmie 11-12letniego idiote ,który słucha tylko i wyłącznie mnie ,czy 2,5letniego ONka który jest zrównoważony jak schizofrenik ,jedynie Kaja miałaby jakąś szanse ,bo jest bezproblemowa ale znów 8letni pies to już czerstwy chleb ,a nie świeżutka bułeczka.
Od tego momentu nie dziwie się nikomu ,kto z jakiś tam przyczyn oddaje psa ,czasem to niestety mniejsze zło...i osobiście wolałbym im wszystkim przywalić w łeb siekierą niż oddać do schroniska...

Edited by Aleks89
Link to comment
Share on other sites

hm, to ja staram się tak wychowywać psy żeby nie było takiego "nielubienia"
moi rodzice zachwyceni Brumą nie byli i nie są, raz że wzięcie psa było faktem dokonanym, dwa że sikała, srała w domu, zjadła kawałek schodów, zabrała się za dywan, stolik do kawy, jeszcze raz sikała, obgryzła rodzicom pufę w sypialni (do tej pory nie wiem jak i kiedy to zrobiła bo drzwi zawsze są zamknięte żeby Gram w pościeli nie spał :diabloti: ), wyła jak ją zostawiłam samą, a dwa psy same w sobie robią totalny chaos, ALE z dnia na dzień ona była coraz grzeczniejsza i ja starałam się z niej zrobić nienarzucającego się pieska : P Pewnych rzeczy nie wyplenię, typu lizanie po rękach znienacka (a mój tata lubi spać na kanapie przed telewizorem po obiedzie, hie hie hie :diabloti:), ale to co mogę staram się naprawić. Zostawiałam je nawet same z moją jedną siostrą i jakoś dała radę :diabloti: i w zasadzie mama w końcu uznała że całkiem fajna ta moja Bruma, tylko niech przestanie być szczeniakiem :grins:
ja wiem że Broom to nie taki wielki mastodont jak Jari, ale tu też wychodzi kolejna zaleta małych piesków. Bo podejrzewam że ona jest jednak bardziej trzepnięta niż on, ale jest mała więc nie robi wokół siebie aż takiego zamieszania. I nawet moje siostry mogą ją przytrzymać jak zajdzie potrzeba :grins:
ale to już kwestia tego jak bardzo chcemy sobie utrudnić życie :diabloti: ja wiem że jakbym przyprowadziła do domu dobka to bym wyleciała razem z nim i nikt by mi nie pomógł

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]ja wiem że jakbym przyprowadziła do domu dobka to bym wyleciała razem z nim i nikt by mi nie pomógł [/QUOTE]
Ot, dlatego nigdy tego nie zrobiłam ;)

U mnie to było nieco inaczej i nadal jest, bo ja z Jarim na początku mieszkałam zupełnie out od rodziców, a teraz tylko za ścianą. Gdybym im przyprowadziła dobka i powiedziała - on tu teraz będzie spał w waszej sypialni i sikał na wasz dywan to też by się wkurzyli :evil_lol:

Tu raczej chodzi o nietolerancję nie bo nie. Chyba najbardziej ich boli, że "co ja robię ze swoim życiem" jakby nie mogli zrozumieć, że dla mnie pies nie jest ooogromnym ciężarem jakim im się wydaje, że jest. Nie potrafią sobie wyobrazić, że ja tak tego nie postrzegam. Cały czas słyszę, że jak nigdzie nie pojadę czy nie wyjdę "bo pies", kiedy to naprawdę jest do rozwiązania i dobrze sobie radzę ;).

Link to comment
Share on other sites

A dla mnie z kolei niestety psy stały się pewnym ciężarem tak jak to wszyscy przewidywali.Są i wielką radością i kulą u nogi w jednym.Dlatego jak mam Czara i Kaje zostawić u dziadków to ich nawet nie uprzedzam ,żeby uniknąć gadania ,po prostu wrzucam psy ,mówie gdzie jade ,kiedy wrócę i tyle:diabloti:I nikt też się na nich z tego powodu nie wyżywa ,wracają tłuste jak wieprze ,pół dnia siedzą z dziadkiem na działce i drą ryj na ludzi ,tudzież wyskakują przez płot i odprowadzają kogos dzikim jazgotem...(Dziadek uważa ,że pies ma pysk od szczekania tak jak ja dupe od srania...nie wie chyba o jeszcze jednym zadaniu mojej pupci:diabloti:)więc ich za to nawet nie opierdaczy tylko sie cieszy ,że tak dobrze pilnuja...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Ot, dlatego nigdy tego nie zrobiłam ;)

U mnie to było nieco inaczej i nadal jest, bo ja z Jarim na początku mieszkałam zupełnie out od rodziców, a teraz tylko za ścianą. Gdybym im przyprowadziła dobka i powiedziała - on tu teraz będzie spał w waszej sypialni i sikał na wasz dywan to też by się wkurzyli :evil_lol:

Tu raczej chodzi o nietolerancję nie bo nie. Chyba najbardziej ich boli, że "co ja robię ze swoim życiem" jakby nie mogli zrozumieć, że dla mnie pies nie jest ooogromnym ciężarem jakim im się wydaje, że jest. Nie potrafią sobie wyobrazić, że ja tak tego nie postrzegam. Cały czas słyszę, że jak nigdzie nie pojadę czy nie wyjdę "bo pies", kiedy to naprawdę jest do rozwiązania i dobrze sobie radzę ;).[/QUOTE]
ja też nie zrobiłam tak dosłownie, ale przesiedzę ten miesiąc w Łomży jednak, no i czasem chcę gdzieś pojechać na 2-3 dni nie ciągnąc ze sobą psa ;)

moi rodzicie to już chyba przyjęli do wiadomości, że wolę z psem polatać niż za chłopakami, że tak to ujmę :evil_lol: i przynajmniej nie kręcą nosem jak rozstawiam przeszkody w ogrodzie, jak mówię że czegoś nie wolno to się stosują i tak dalej

Link to comment
Share on other sites

Hehe bo ty faktycznie trochę przesadziłeś - 2 duże psy i jeden średni... Ja się w życiu na drugiego dobka bym nie zdecydowała bez domu z ogrodem ;). Choć i u mnie miało być inaczej. Jari mnie trochę przerósł i fizycznie i mentalnie, ale trzeba to znieść. Jest moim wymarzonym dobermanem, jak na niego czasem patrzę to mam łzy w oczach jaki jest piękny i w ogóle i to mi na pewno sporo wynagradza :lol:

Teraz to jest praktycznie tak, że mam tylko 2 psy. Finka nie doszła do siebie po wypadku i już nie dojdzie. Jej aktywność ogranicza się do wyniesienia jej na rękach na trawnik, kupa, siusiu i do domu. A w domu cały czas śpi. Na wołanie, że czas na spacer już nie wstaje. Trzeba ją budzić i wynosić. Tylko do michy wstaje i sama przychodzi ;) Ma lepsze i gorsze dni, ale to już nie to samo. Nie pochłania w ogóle żadnego czasu, jakby jej nie było.

Natomiast durny duet już tak, ale Cortina też jest taka, że może cały dzień spać. Jari robi za 3 psy co najmniej myślę, ale ty też masz Lucasa, a dodatkowo Czarka i Kaję. Żaden z tych psów nie jest niedołężny itp. Że cię podziwiam to mało. I nie neguję, że możesz mieć dość, ale kurczę... Są ludzie, którzy oddają jednego psa bo coś tam... I to miłego, spokojnego, bezproblemowego. Wiem, że jakbyś został tylko z jednym psem, nawet z Luciem to byś już zupełnie inaczej myślał. Ja też w zamierzeniu mam tylko jedną dobermankę. Że skończyłam z kalekim jamnikiem, drugim narwanym w sile wieku i ponad 40 kg porąbanym dobkiem to już złośliwość życia i nauka, że często nie jest tak jak wcześniej planowaliśmy :lol: Ale nie uciekam od tego, bo to tak jakbym uciekała od całego swojego życia.
[QUOTE]
ja też nie zrobiłam tak dosłownie, ale przesiedzę ten miesiąc w Łomży jednak, no i czasem chcę gdzieś pojechać na 2-3 dni nie ciągnąc ze sobą psa [IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_wink.gif[/IMG][/QUOTE]
Od tego jest hotel ;). Tylko ja tylko tak gadam ale jak przychodzi co do czego to zadaje sobie pytanie czy mi ten wyjazd jest AŻ tak potrzebny ;). Ja jestem typem domatora. Miasto zapewnia mi wystarczająco dużo rozrywek, nie muszę jeżdzić niewiadomo gdzie by coś zobaczyć. Serio, ja naprawdę jestem szczęśliwa. Ale muszę to cały czas każdemu z osobna udowadniać ;).

Edited by Amber
Link to comment
Share on other sites

jak to fajnie czytać i wiedzieć, że nie tylko ja jestem z psem w rodzinie, która nigdy w życiu psów nie miała jako takich domowych. Fakt, Jazz jest mały, ułożony i wszyscy lubią sobie teraz pociuciać i podkarmić mi na złość, już całkiem nie długo będzie drugi, większy i już sobie wyobrażam te komentarze "po co Ci drugi pies?, ale się uwiązałaś" tylko tak jak Amber piszę, z boku ludziom się wydaje, że psy są kulą u nogi, a dla mnie są.... szczęściem. Ciągła gadanina "jak Ty zamierzasz wyjechać na studia z dwoma psami, gdzie znajdziesz mieszkanie, nikt Ci nie da mieszkania ze zwierzętami" :roll: żeby choć kiedyś szukali mieszkania ze zwierzakiem i wiedzieli coś na ten temat...
Nie wiem jak będzie dopóki tego drugiego psa mieć nie będę, ale też za spokojnej rasy nie biorę, więc w domu mogę liczyć tylko na siebie w spacerach. Mój tato najchętniej by wypuścił psa żeby sam się wyprowadził, załatwił i jego zdaniem byłoby OK. Więc jak go poproszę wieczorem to pójdzie z małym, ale jak będzie większy pies... myślę, że odpuszczę tą malutką pomoc.
Mam leniwych osobników w rodzinie, więc nie licze na nic z ich strony jeśli chodzi o zmęczenie psa.. na przykład może powiem, że obiecany spacer siostry mam już jakieś 2lata i ciągle ciężko jej się ruszyć jak jej przypomnę - już zrezygnowałam.

Link to comment
Share on other sites

ja za to nie mam problemu z rodzicami, bo dla nich Megi jest oczkiem w głowie i nigdy nie powiedzieli, po co nam pies. Wiedzą, że nie możemy jeździć wszędzie, bo pies, ale nam to nie przeszkadza. Najgorzej jest z moim chłopakiem, który zachowuje się tak jakby, nie miał nigdy zwierzaka, a co wiąże się z posiadaniem takiego, to obowiązki. Słyszę tylko, po co ten pies, tylko na spacery trzeba chodzić, pies jest dla ciebie najważniejszy i tego typu teksty. Boli mnie to bardzo, że podziela tego co tak na prawdę kocham. Może kiedyś w końcu zrozumie, że pies to nie zabawka, no i że to mój zwierzak, a nie moich rodziców. Tak czytałam i chyba tylko ja mam taki problem.:oops:

Link to comment
Share on other sites

[FONT=arial]Lucky-Trzeba szukać takich co psy lubią[/FONT]:diabloti:Mogę użyczyć moich do testów.Jak nie ucieknie po 5min to znaczy ,że lubi psy. Wytłumaczę dlaczego: umawiam się na "randkę" i zawsze biorę psy:evil_lol:Powitanie jest gorące ,bo Luc warczy z irokezem na plecach ,Czar ujada jak szalony ,a Kaja skacze po tym kimś jak p....nięta.Jak ktoś przeżyje to i mówi ,ze jest ok to można się za niego brać:lol:
Nie wyobrażam sobie być z kimś ,kto nie lubi psów.Aras lubił psy i miał w domu rodzinnym 2 jamniczki ,Darek całe zycie miał psy różne różniste jak to na wsi ,ale mieszkające w domu ,a Gdynia ma 2 suki CTR i CC/bokser.Zabiłbym faceta ,który ma psy w dupie.

Martyn-Luc ostatnio 1 raz w życiu był w kawiarni i miło mnie zaskoczył ,bo położył się i PACZYŁ na ludzi.Tylko kelnerka się go troszkę bała:evil_lol:"Bo on tak PACZY na mnie"

Link to comment
Share on other sites

no cóż ja mam chodzący przykład w domu że nie jest tak żę jak pies bezproblemowy to nikomu nie przeszkadza. Bemol był problemowy moja mama zanim go nie ogarnęłam to się go bała tata był z niego zadowolony. Ja oczywiście Bemcia uwielbiałam i dla mnie był najwspanialszy i posiadał wszystkie cechy jakie mój wymarzony pies posiadać powinien. Obiektywnie jednak muszę stwierdzić że Krystek jest znacznie mniej problemowy. Po pierwsze jest mały (10kg) i jesteśmy milej widziani w miejscach publicznych jak i łatwiej dorwać lokum. Po drugie nie ma w nim agresji. Nie jest szczekliwy, nie zaczepia obcych. I uwaga te wszystkie plusy przeszkadzają mojemu tacie który stwierdził że Krystek jest głupi. Bo co to za pies co nie pilnuje posesji co da się każdemu pogłaskać i o zgrozo musi być ciągle przy mnie. A Krystek jest takim cichym cieniem. Bemol był duży, stróżował i po długiej nauce udało się go zmusić do tolerowania innych psów podobnych rozmiarów ale zawsze musieliśmy uważać żeby gdzieś nie dorwał jakiegoś biszkoptowego laba. Mam o tyle dobrze że mogę psa zostawić z rodzicami poprzednim zajmował się tata a teraz widze że moge liczyć na mamę. Jednak wkurza mnie że tata Krystka i pogłaszcze etc. ale musi zawsze stwierdzić że on głupi jest, albo co to w ogóle za pies.

Lucky mój chłopak był zazdrosny o Bemola i też nie mógł za bardzo zrozumieć ale jakoś potem się polubili. A od kiedy jego rodzice przygarneli mixa czarnego ONka wczuł się dość mocno bo oni psa na podwórko wzieli ale ktoś musiał gówniarza uczyć i z nim wychodzić i teraz jak się przeprowadza podstawowym problemem jest a co się stanie z Fuksem ;) bo nie może go zabrać ze sobą. A na podstawie ja+Bemol zaobserwował żę jednak pies posiadający więź z przewodnikiem jest znacznie lepszym rozwiązaniem niż taki żyjący obok.

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

Paulinabemol-To tak mój dziadek mówi o Lucasie "co za debil ,łazi w kółko,nie stróżuje,wiecznie sie cieszy itd" za to Czarka uważa za ideał ,bo Czarek jest duży ,czarny ,większość ludzi się go boi ,świetnie stróżuje i na "bierz" rzuca się na wszystko...Kaje też lubi mimo ,że ona tak jak Luc cieszy wiecznie dupe ,ale jest mega karna i też dobrze stróżuje.Ich własna suka ma obsesje na punkcie pilnowania dziadka i babki.Wali kagańcem w nogi jak jej się ktos nie spodoba ,warczy na wszystkich i jest w tym utwierdzana...Dziadek pozwala jej gonić ludzi na motorach..."bo ona to lubi":diabloti:

Każdy oczekuje czego innego od psa.Dla mnie pies ma być karny ,cichy i ma mi się w domu nie rzucać w oczy:lol:Dlatego marzy mi się kojec ,żebym poza spacerami i wtedy kiedy mam ochotę nie musiał ich oglądać:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

mój ojczulek zaczął mi psa prowokować żeby dar ryja a ja pytam po co?? ja zdecydowanie nie chce małego drącego się wypierdka jak już jest rozmiarów kota to niech się chociaż zachowuje. A Krystek potrafi zaszczekać ale nocą jak ktoś pod drzwiami łazi na dzwonek nie reaguje i jestem z tego bardzo zadowolona nie ma nic gorszego niż mały ujadacz.

Aleks ja mam kojec i nie używam, przydatny był z psem przejawiającym agresje albo jak dużo osób w domu ale tak to jest za dużo zachodu. Pies w domu i tak odpoczywa wiec nie rzuca mi się w oczy i łatwo jest zrobić jak przy okazji krótkie sesje szkoleniowe a jak w kojcu to trzeba specjalnie sie ubrac wyjść etc.

Ps: faceta łatwo jest przekonać do psa jak się ma jakiegoś dużego najlepiej groźnie wyglądającego i posłusznego psa ego im skacze że bestia się ich słucha i na dzielni szpan :eviltong: zauważyłam że w każdym to drzemie nie tylko dresach etc. albo już w drugą stronę czyli mały uroczy pieseczek ze 2kg bo oni tacy opiekuńczy (ale to rzadziej)

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

hahaha Bemol tak miał zawsze musiałam przypilnować czy usiadł czy próbuje mnie wych...i kucną etc. ale po pewnym czasie wykonywał moje komendy dość ochoczo za to mama zawsze się śmiała z ojca bo pies słuchał go zawsze ale było ewidentnie widać że myśli co myśli o tym że on coś od niego chce. Robił miny jakby miał rzygnąć albo w najlepszym przypadku wyklinał mojego ojczulka.

Link to comment
Share on other sites

moja sucza jest nad wyraz mądra;) bo jak ktoś jej wyda komendę załóżmy siad ona pójdzie do mnie i siądzie naprzeciwko mnie :lol:
oczywiście jak komendę wyda obcy , słucha tylko mnie i brata ale nikt inny z nią nie wychodzi więc nawet nie ma potrzeby .
mały natomiast nie robi nic za darmo póki co , jak coś się od niego chce to wystarczy mieć coś smacznego w ręku i zrobi każdą komendę którą umie każdemu .

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...