Jump to content
Dogomania

Ferajna z Czarcich Rewirów - czyli Biały Bokser, Tosa i CAO


Bolsbokser

Recommended Posts

Do ostatniej chwili walczył w milczeniu. Nic nie dał po sobie poznać.
Wróciliśmy z pracy i poszliśmy z nim na spacer. Cieszył się, jak zwykle, skakał z radości, zachowywał się normalnie.
Jedynie zaniepokoił mnie jego brzuch.
Mimo, iż nie było żadnych innych niepokojących sygnałów, postanowiłam, iż jedziemy do weta. To trudne wyzwanie. Wiktor jest mega agresywny do obcych. Popsuł nam się kaganiec. Ale stwierdziliśmy, że będziemy o tym myśleć u weta.

W czasie, kiedy Leszek się szykował, co kilka minut wychodziłam do Wiktora, sprawdzać jego brzuch. Jedyne zachowanie, które mnie zaniepokoiło, to fakt, iż nie poszedł do budy, nie poszedł się napić, czy obsikać kojca. Stał na podeście nieruchomo i patrzył smutnymi oczami w stronę domu. Patrzył na mnie.

Jechaliśmy tak na prawdę z podejrzeniem skrętu żołądka. Choć weterynarz powiedział, że palpacyjnie i osłuchowo nic nie wskazuje na to, dla pewności zrobiliśmy rtg jamy brzusznej. Musieliśmy go prześwietlać z poziomu podłogi.

Przez przypadek na rtg pojawił się kawałek płuca, który nie wyglądał za dobrze.

Zrobiliśmy drugie zdjęcie - płuc. Nie było na nim serca :(
Wet nic nie musiał mówić. Stwierdziłam - płyn. On tylko potwierdził.

Szybko wzięliśmy się za USG i punkcję monitorowaną USG. Wiktor odszedł w naszych objęciach podczas upuszczania płynu z opłucnej.
Reanimowaliśmy....dostał adrenalinę w serce ....

Wiktor zgasł 02.12.2015 godz. 01:45 :(

Miał 4 lata i 24 dni ...

07.11.2011 - 02.12.2015*

Link to comment
Share on other sites

Czemu takie straszne rzeczy się zdarzają, bez żadnych objawów?

A z czego ten płyn?Jakiś nowotwór?I co miał z tym wspólnego brzuch?

Taki wspaniały pies, no nie mogę :(

Wysłaliśmy mimo to płyn z opłucnej i krew do badania. Zawęzi to nam możliwości przyczyny. Dokładnie przyczyne poznalibyśmy po wykonaniu seksji. Przez chwile o tym myśleliśmy, ale ... nie mogliśmy pokroić Wiktora.
Jutro będę dzwonić ws wyników krwi. Wczoraj nie miałam do tego głowy. Cytologia będzie dopiero w przyszłym tygodniu.

 

Pomysłów jest kilka....nowotwór płuc, chłoniak, zapal. wsierdzia, wtórne zakażenie bakteryjne po zapal. płuc (ale tego objawów u nas nie miał. chyba, że mega wyjątkowo przebiegło bezobjawowo. zdarza się rzadko, ale u CAO sam wet wykluczył, chociaż okaże się po badaniach czy mogła być i taka przyczyna), kardiomiopatia, ale ta tez u CAO nie występuje. A przynajmniej ja i wielu hodowców nie spotkało się. Z pewnością nie jest to choroba, na którą są narażone CAo, jak to bywa u niektórych ras.

 

A co ma do tego brzuch ??? NIC. Po prostu jako laik myślałam, że to dolna cześć brzucha jest powiększona, a była to powiększona klatka piersiowa.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie o to chodzi ze żadnych objawów nie było.
U Roniego wchwycilam angine pierwszego dnia. Miał kaszel, który każdego by zaniepokoil. Wiktor żadnych objawów jakiejkolwiek chory, nawet zwykłego przeziębienia. Zarówno dla mnie jak i dla weterynarzy przeziębienie u cao brzmi śmiesznie. Ale nic mu nie dolegalo. Tymbardziej objawów chłoniaka nie miał. Pytałam o wszystkie podejrzane objawy. Czytałam też o chłoniaku. I nic. W tym stadium są mega powiększone węzły chłonne. Mega. A nawet nie były trochę powiększone. Nic, co by mnie zaniepokoio. I pojechałam z nim, bo miał klatkę piersiowa powiększona, myśląc, że to brzuch.
Chłoniak to nowotwór złośliwy. Są różne postaci złośliwości. To jeden z najgorszych nowotworów.
On przecież atakuje układ chlonny i żadnych objawów obniżonej odporności.
To jest diagnoza w 90%. Do 100% może podbić, jak dostanę wyniki cytologii płynu. Ale wstępne badania już na to wskazują.
Ew. Może być jeszcze pęknięty przewód główny chlonny piersiowy. A ten mógł uszkodzić nowotwór, inny. Jak by nie było, wiktor zmarł z powodu nowotworu. Wet konsultowal jeszcze z innymi lekarzami ten przypadek. Wszyscy w szoku. Mój wet również :(

Link to comment
Share on other sites

Masakra, trzymaj się. 

Miałam podobnie z moją suczą. Miała ropomacicze, bez żadnych objaw, dopiero gdy mi zaczęała wymiotowac i przestała chodzić pojechałyśmy do weta, po morfologii wet się dziwił, jakim cudem ona żyje, bo miała tylko 4 000 płytek krwi, ale udało się ją uratować, ale potrzebna była transfuzja, i prawie druga, ale obyło się bez

Link to comment
Share on other sites

Asiu ,niestety choroby już nas przechytrzyły :( .

Czy ja w niedzielę pomyślałabym , ze we wtorek o 11 będę już bez Ozzyego , czy umawiając dzień na coroczne kontrolne wrześniowe badania pomyślałam , ze nawet nie zdążę z nim dojechać , bo będą 4-5 dni wcześniej i to takie , ze zawali nam się świat :(

Ozzy na 90 % też miał stwierdzonego chłonniaka , nie oddałam go na sekcję ale 3x badanie krwi i 2 wetów tak orzekło .

 

Jeśli Wiktor się nie męczył to tylko dziękować , ze to wszystko tak krótko trwało . Ból rozrywa teraz serca tym co tęsknią :( , bo tak jak wam serca pękły po odejściu Wiktora tak my nadal nie dajemy rady sobie z odejściem Ozzyego .

Link to comment
Share on other sites

Rozmawiałam na temat ew. leczenia i szans na przeżycie. Niestety .... raczej długo by nie pożył, nawet gdyby udało się płyn odciągnąć i nie zmarł by wtedy :(

 

Erykowa, nie mam niestety głowy do tego teraz. Ale wkrótce pokażę, bo dziewczyny urosły. Amirę wzięłam na socjal do weta, jak po wyniki Wiktora jechałam.

Przy okazji wet sobie ją obejrzał, z grubsza. Ma grudkowe zapalenie powiek. Mam obserwować na razie. Amira waży 40 kg.

 

Ponadto walczę z socjalem też u Dushki. Niestety dziewczyna nie jest u mnie od szczeniaka. Przyjechała jako totalna dzikuska.

Wiele godzin pracy zaczyna owocować. Teraz ładnie już przychodzi na zawołanie. Ładnie też reaguje na wróć, zostań. Nie tyle zostaje na odległość, co nie wyskakuje jak poparzona przez uchyloną furtkę czy bramę, kiedy się wychodzi.
Ale przed nami jeszcze ogrom pracy nad nią.

Obawiam się, że do sobotniej wystawy nie ogarniemy tego, jak trzeba. Chociaż .... dziewczyna szybko się uczy.

Jest w tym sporo mojej winy, bo powinnam więcej nad nią pracować, ale ... do cholery doba ma tylko 24h a do pracy trzeba jeździć. Jak bym tak siedziała w domu, to już dawno byśmy osiągnęły więcej, niż mam zaplanowane. I tak muszę nad nią pracować, choćby do testów psychicznych. Dushka to fajna dziewczyna, na prawdę. Zaczęła sie otwierać i pokazywać swoje piękne wnętrze. Poza tym .... wygląda obłędnie. Dopiero teraz. Sierść ma gęstą, mięciutką, czyściutką, mimo, iż w kojcu mieszka.

Dzisiaj zaczęłam trenować coś nowego. I już są postępy, po godzinie pracy.
Niestety mam problem z wsadzeniem jej do auta. Samą podróż znosi bez problemu, tylko wejście do samochodu, to strach.

Postępy są takie, że nie boi się przejść koło samochodu. Nie boi się podejść i stać koło niego. Początkowo nawet to było problemem. Widać, że socjalu totalnie żadnego nie miała. Ja nie wiem .... zamknięta była w odosobnieniu ?????? Zero kontaktu z człowiekiem ?????? Ona była kompletnie dzika, jak do nas przyjechała. Oczywiście, wyszło wszystko na jaw po kilku dniach, kiedy pewniej się poczuła. Pierwsze 3 dni była mega spokojna, bo niepewna nowego miejsca, ludzi ....

Będziemy ćwiczyć dalej.
Oby udało mi się ją na hali wystawić. Na dworze nie ma problemu. Na wystawach była pewna siebie. Jedynie .... wystraszyła się dużego namiotu koło ringu. Ale z kolei do namiotów z zabawkami czy innych straganów na wystawie podchodziła. Łańcuszek jej mierzyłam i było ok.

 

No nic ... jeszcze dzisiaj wieczorkiem króciutki trening i jutro od rana, przed pracą.

Link to comment
Share on other sites

To trzymam kciuki za ćwiczenia i wystawe.Braku czasu nie dziwie się przy pracy i tylu zwierzakach.

A jakby Dushce (nie mam pojęcia jak to odmienić) dawać coś dobrego w aucie?Jakiś smakołyk?Choć nie wiem czy nie szkoda auta i czy macie je "wolne" na takie ćwiczenia.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie nie mam od jakiegoś czasu samochodu dla psów. Mąż chce mi kupic jakiś minivan niebawem. Póki co mam sedana.
Jak się ją wrzuci do auta, to spoko. Tylko z wsadzeniem jej jest słabo. Boi się. Ale sama jazda jest bezproblemowa.
To też z nią wycwiczę, ale na pewno nie do soboty. Do soboty muszę nad czym innym pracować. No mam nadzieje, ze uda się ją wprowadzić na te hale.
Do samochodu ciężko ćwiczyć wsiadanie, bo nie ma w nim dużo miejsca. Na tylnym siedzeniu muszę wozić psy.
Jak już będę mieć minivana to złożę fotele i cała paka dla psów. Później będę chciała klatki transportowe kupić, więc kolejne ćwiczenie przede mną będzie.

Dam, dam znać po wystawie. Zależy mi na niej, bo to ostatnia do uprawnień. Potem będę dla przyjemności jeździć i pokazywać się z nią.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...