Jump to content
Dogomania

Piękne i Bestie.


makot'a

Recommended Posts

[quote name='Pani Profesor']całkiem możliwe, że to ten pies, choć wydawał się jeszcze bardziej srebrny, ale bardzo świeciło słońce ;) piękny był, nooo!
mnie wilczaki strasznie fascynują, ale za cholerę bym nie chciała takiego psa - nie potrafiłabym go ułożyć na 100% ;) choć zawsze jak mijam na ulicy (a mijam rzadko), to wzdycham tęsknie ;)[/QUOTE]


To na pewno był Ulvar, bo opis pasuje, a i jego zdjęcia z weekendowych spacerków widziałam ;) (środowisko wilczakowe jest bardzo malutki ;) )
A wilczaki mają taką niesamowitą cechę... że potrafią zmieniać kolor jak kameleon. Tzn. oczywiście w pewnym ograniczonym zakresie, ale... Cresil jednego dnia budzi się rudy i ciemny, a drugiego potrafi być blady i prawie pozbawiony rudości. Wszystko zależy od oświetlenia w danym dniu... a z moich obserwacji wynika, że i wilgotność powietrza ma na to wpływ, bo w zależności od tego jak ułoży się sierść danego dnia (tu wpływ ma na to właśnie wilgotność), to widzimy różne częsci sierści (włos okrywowy wilczaka ma 3 kolory na długości). Do tego dochodzi jeszcze etap nabierania podszerstka na zimę (wtedy wilczaki "rudzieją), jest etap posiadania podszerstka (niektóre nadal są rude, bo mają ciemnorudy podszerstek, inne mają podszerstek jasny, który zasłania dolną część włosa okrywowego i wtedy pies wydaje się jaśniejszy).
Poza tym sierść, przynajmniej Czesiowa w różnych porach roku jest różnie "odżywiona" - tuż przed zrzucaniem warstwy okrywowej sierść (u Cresila) robi się matowa i wypłowiała, bo w zasadzie jest już martwa... i wtedy też jest jaśniejszy niż zwykle :P
Także wiesz... z tym kolorem u wilczaków to różnie bywa :D To kameleony są :P

A co do fascynacji wilczakami - ja się nie dziwię :) Mnie zaczarowały ponad 10 lat temu i jak widać nie udało mi się zdjąć uroku, pomimo trudu życia z wilczakiem ;) A muszę przyznać, że naprawdę widzę różnicę pomiędzy Cresilem a resztą stada... potrafi dać w kość nieźle, diaboł jeden. Ale odwdzięcza się w innych aspektach - ja nie żałuję wyboru rasy :) Czasami przeklinam na czym świat stoi, czasem mam ochotę załamać ręce i płakać, ale... przy okazji UWIELBIAM charakter Cresila :loveu: Mimo wszystko :) I planuję więcej :diabloti:
Tylko przed następnym szczeniakiem muszę sobie dobrego psychiatrę znaleźć xD

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.9k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[QUOTE=makot'a;22046075]
A co do fascynacji wilczakami - ja się nie dziwię :) Mnie zaczarowały ponad 10 lat temu i jak widać nie udało mi się zdjąć uroku, pomimo trudu życia z wilczakiem ;) A muszę przyznać, że naprawdę widzę różnicę pomiędzy Cresilem a resztą stada... potrafi dać w kość nieźle, diaboł jeden. Ale odwdzięcza się w innych aspektach - ja nie żałuję wyboru rasy :) Czasami przeklinam na czym świat stoi, czasem mam ochotę załamać ręce i płakać, ale... przy okazji UWIELBIAM charakter Cresila :loveu: Mimo wszystko :) [B]I planuję więcej :diabloti:[/B]
Tylko przed następnym szczeniakiem muszę sobie dobrego psychiatrę znaleźć xD[/QUOTE]

Halo halo, czy mamy na sali dohtora? :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Halo halo, czy mamy na sali dohtora? :evil_lol:[/QUOTE]

:diabloti:
Spoko spoko, jeszcze nie zapomniałam małego Czesia na tyle, żeby JUŻ o kolejnym myśleć :diabloti:
Plany są tak na najbliższą "pięciolatkę" :P

[quote name='agutka']Makota mając taką sforę i wilczaka to i następny różnicy nie zrobi ;)
Swoją drogą wilczaki potrafią intrygować ;)[/QUOTE]

Hehe, oj jakbym teraz do dorastającego Czesia i całej reszty, która też swoje problemy ma, brać jeszcze szczenię diabła... psychiatryk murowany :P

[quote name='Pani Profesor']czytałam o Waszych początkach na pierwszych stronach i mnie osobiście skutecznie to zniechęciło :diabloti: jakby mi się trafił jeszcze twardszy pies od mojego (a wcale nie jest [I]aż taki [/I]twardy), to bym ześwirowała :diabloti:[/QUOTE]

Hehe, wiesz... z tymi początkami to jest tak, że ja nie o wszystkim pisałam :D
Jak Cresil miał 2-4 miesiące to szczerze mówiąc... dwa albo trzy razy naprawdę POWAŻNIE rozważałam dzwonienie do hodowcy i oznajmienie, że ja jednak nie dam rady i im szybciej go oddam, tym lepiej dla niego i dla przyszłego właściciela... ale tłumiłam to w sobie, nawet Bartkowi nic o tym nie mówiłam. Zaciskałam zęby i jakoś żyłam dalej z tym małym diablęciem.
Dopiero po kilku miesiącach, jak już nieco się uspokoiło to zgadaliśmy się z Bartkiem na temat naszych myśli w pierwszych miesiącach z Czesiem... i on myślał podobnie. I ja teraz naprawdę nie żartuję ;)
Pewnie czasem żartobliwie gdzieś napisałam, że najchętniej to bym tego szarego szczura podniosła najwyżej jak się da, rzuciła o ziemię, a potem przez okno... jak najdalej... ale to żartobliwe :D A o oddaniu myślałam bardzo poważnie... na szczęście wolno podejmuję decyzje i nie zdążyłam dorosnąć do decyzji o oddaniu :diabloti: Bo inaczej nie miałabym dziś mojego Czeniutki malutkiego tyci tyci :loveu: I kto wsadzałby mi AŻ TAK mokry nos w oko każdego ranka? :) I kto by mi pokazywał ŁOSIA? :)) (Łoś to ulubiona zabawka Czesia :D )

Ale jak rozmawiam z innymi właścicielami to dochodzę do wniosku, że to dość normalne zjawisko przy pierwszym burym ;)
Człowiek ma ochotę toto utłuc, bo ani toto słodkie i puchate, ani ładne, ani mądre, ani wdzięczne... tylko lata taki szary szczur i psuje, głównie nerwy... ;)

Jak już przestałam mieć chęć go oddać, to pojawił się kolejny problem... na temat dość drażliwy, więc go publicznie nie poruszałam - wiadomo, internet to internet, zaraz się ktoś "mądry" znajdzie... a ostatnie czego można chcieć przy wychowywaniu wilczaka to jeszcze kłótnie na forach na temat jego wychowania :P
Otóż Czesio bywał dość mocno dominujący, często wściekał się na poważnie, czasem z byle powodu... bo kość, czy obronę zasobów to ja rozumiem, sporo psów ma z tym problem... ale on się WŚCIEKAŁ kiedy np. zaczynaliśmy go ignorować w zabawie, bo za bardzo się rozkręcił i zaczynał być brutalny... u niego od razu reakcją była złość i chęć udowodnienia mi, że będzie tak, jak on chce... były momenty, że obawialiśmy się że nie uda nam się tego "zwalczyć", albo że z tego nie "wyrośnie". Serio miewałam poważne lęki.
Całe szczęście jakoś doszliśmy do porozumienia... tzn. przy kości/jedzeniu nadal pracujemy nad burczeniem, ale powiedzmy, że to co jest teraz "mieści się w normach obyczajowych" ;)

Było ciężko, ale w moim odczuciu - było warto :) Bo Cześ to mój najdroższy szczurek przecież jest! :loveu: <3

Pomijając to, ze ostatnio ma pie***olca i mam go czasem ochotę kopnąć w dupę :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

nieźle :crazyeye: ja bym się nie podjęła wychowywania takiego psa, właśnie żeby nie przechodzić tych dylematów, choć z Patrykiem chwilami też miałam akcje pt. "opadają mi ręce", teraz już przywykłam, że jestem skazana na mendę, ale na poważnie ani razu mi nie przeszło przez myśl, że go oddam w cholerę, choć nieraz go straszę, że wróci do schroniska jak będzie niedobry :D :D

Link to comment
Share on other sites

na szczęście Sagat nie próbował mi nigdy zębami udowadniać że będzie po jego stronie racja , ale wyskoki miał różne w młodszym wieku :/
zasobów do tej pory broni ale jak chcę coś w misce pomerdać to po prostu łapię za obrożę i biorę miskę, burczy sobie a ja wcale tego nie komentuję bo pewnie bardziej bym nakręciła to zachowanie ;) W sumie teraz to mogę wszystko robić problem tak jakby minął ;) Gorzej jak świniak podchodził .... raz nie dopilnowałam białej i było ostro:mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agutka']na szczęście Sagat nie próbował mi nigdy zębami udowadniać że będzie po jego stronie racja , ale wyskoki miał różne w młodszym wieku :/
zasobów do tej pory broni ale jak chcę coś w misce pomerdać to po prostu łapię za obrożę i biorę miskę, burczy sobie a ja wcale tego nie komentuję bo pewnie bardziej bym nakręciła to zachowanie ;) W sumie teraz to mogę wszystko robić problem tak jakby minął ;) Gorzej jak świniak podchodził .... raz nie dopilnowałam białej i było ostro:mad:[/QUOTE]

No właśnie z Cresilem też na razie jest tak, że odebrać mu coś ja i Bartek możemy - burczy, ale niegroźnie, daje sobie zabrać kość (wyjątkiem była noga jelenia - jej za nic w świecie nie chciał nam odstąpić ;) )
Gorzej znosi dotykanie podczas posiłków - tzn. jeśli karmię go z ręki i nie odchodzę od niego to spokojnie je przy mnie, daje się głaskać, przytulać, tarmosić... ale kiedy już odejdę to za każdym razem kiedy wracam do niego i chcę obok usiąść, albo go pogłaskać to jestem potraktowana burczeniem - tym intensywniejszym im bliżej mięsa sięgam ręką ;)
Pracujemy nad tym, jeszcze długa droga przed nami :D

[quote name='Pani Profesor']makot'a, Ty dalej mieszkasz w krk? łazisz ze swoją sforą np. na Błonia albo Zakrzów, żebym się przypadkiem mogła na Was natknąć i popatrzeć na wilczaka z bliska? :cool3: (a mojego pieska przywiążę do drzewa 100km dalej :loveu:)[/QUOTE]

Tak, jestem w Krakowie większość czasu, tylko zwykle spacerujemy "kiedy grzeczne pieski już śpią" ;) Tzn. jeśli chcemy wybiegać Czesia, bo w dzień to już niemal niewykonalne ;)
Ale bywamy na Błoniach czasami :) Czesio jest teraz co prawda burak buraczany do chłopaków (chyba, że Pat to kastrat? Kastratów lubimy :D ), ale zawsze można go zapakować w kaganiec i po prostu nie spuszczać ze smyczy buraka wstrętnego :P

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE=makot'a;22048142]No właśnie z Cresilem też na razie jest tak, że odebrać mu coś ja i Bartek możemy - burczy, ale niegroźnie, daje sobie zabrać kość (wyjątkiem była noga jelenia - jej za nic w świecie nie chciał nam odstąpić ;) )
Gorzej znosi dotykanie podczas posiłków - tzn. jeśli karmię go z ręki i nie odchodzę od niego to spokojnie je przy mnie, daje się głaskać, przytulać, tarmosić... ale kiedy już odejdę to za każdym razem kiedy wracam do niego i chcę obok usiąść, albo go pogłaskać to jestem potraktowana burczeniem - tym intensywniejszym im bliżej mięsa sięgam ręką ;)
Pracujemy nad tym, jeszcze długa droga przed nami :D



Tak, jestem w Krakowie większość czasu, tylko zwykle spacerujemy "kiedy grzeczne pieski już śpią" ;) Tzn. jeśli chcemy wybiegać Czesia, bo w dzień to już niemal niewykonalne ;)
Ale bywamy na Błoniach czasami :) Czesio jest teraz co prawda burak buraczany do chłopaków (chyba, że Pat to kastrat? Kastratów lubimy :D ), ale zawsze można go zapakować w kaganiec i po prostu nie spuszczać ze smyczy buraka wstrętnego :P[/QUOTE]

Patryk też jest gnidą w pierwszym poznaniu, ale jest kastratem, więc skoro Czesiek się nie najeży, to Pat pewnie ustąpi, bo jakiś tam respekt do dużych psów miewa (choć tego Ulvara na Skałach oszczekał potężnie, na co wilk odpowiedział tak samo :eviltong:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']no u nas właśnie loteria, albo są super dni, albo 'nie zwiastujące tragedii', albo koszmarne...


...Makot'a, masz czas w weekend? planuję Błoniowy spacer, na razie ze wstępnych kandydatów mam głuchegopsa (z sunią Czarką) i pewnie się kogoś jeszcze dokoptuje:)[/QUOTE]

Tak, mamy czas :) Tylko, że my w weekendy na Błoniach to się pojawiamy rzadko... a jak już to i tak młodego ze smyczy nie da się spuścić, bo coś mu się słuch pogorszył ostatnio i biedaczek nie słyszy, kiedy go wołam :diabloti:
Będziemy w okolicach Błoń jutro rano, bo jesteśmy umówieni na zapoznanie dwóch szczeniaczków... ale nie wiem, czy weźmiemy udział w dalszym spacerze z nimi, bo naprawdę NIE WIEM jak zachowa się Cresil w stosunku do nich... :D

No i zaraz będziemy przez Błonia przejeżdżać, bo młodego roznosi i wybieramy się na rowery do Tyńca... :D Także jeśli gdzieś w okolicy jakiegoś szarego buraka dziś zobaczysz to to Cześ :D

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE=makot'a;22054328] A co do fascynacji wilczakami - ja się nie dziwię :smile: Mnie zaczarowały ponad 10 lat temu i jak widać nie udało mi się zdjąć uroku, pomimo trudu życia z wilczakiem ;-) A muszę przyznać, że naprawdę widzę różnicę pomiędzy Cresilem a resztą stada... potrafi dać w kość nieźle, diaboł jeden. Ale odwdzięcza się w innych aspektach - ja nie żałuję wyboru rasy :smile: Czasami przeklinam na czym świat stoi, czasem mam ochotę załamać ręce i płakać, ale... przy okazji UWIELBIAM charakter Cresila :loveu: Mimo wszystko :smile: I planuję więcej :diabloti: [/QUOTE]

Ja się wcale nie dziwię, ze pączkuje w głowie kolejny wilczak. To jest zaburzenie psychiczne- wilczakomania, taka "masochistyczna" jej odmiana ;)


[QUOTE=makot'a;22054328]
jesteśmy umówieni na zapoznanie dwóch szczeniaczków... ale nie wiem, czy weźmiemy udział w dalszym spacerze z nimi, bo naprawdę NIE WIEM jak zachowa się Cresil w stosunku do nich... :D
[/QUOTE]

I jak było? :)

[QUOTE=makot'a;22054328]
Ale jak rozmawiam z innymi właścicielami to dochodzę do wniosku, że to dość normalne zjawisko przy pierwszym burym ;-)
Człowiek ma ochotę toto utłuc, bo ani toto słodkie i puchate, ani ładne, ani mądre, ani wdzięczne... tylko lata taki szary szczur i psuje, głównie nerwy... ;-)[/QUOTE]

Mając teraz w domu drugiego diabołka widzę, że jednak wilczak wilczakowi nie równy. Nagle okazało się, że są małe bure które są przytulakami :lol: /moze to nie żaden standard, raczej wyjątek, ale też inaczej teraz patrzę na rasę/ Dla mnie to swojego rodzaju szok, zawsze wydało mi się że małe bure= niedotykalskie, nietolerujące noszenia na rękach, "złośliwe" stworzonko który uczy sie, najczęściej niezbyt szybko, że pieszczoty są fajne albo tez nigdy nie dochodzi do takiego stanu i smyranie i głaskanie po prostu znosi. A my dostaliśmy puchata kulkę, która ładuje nam się do łóżka po to żeby przytulić się do naszej szyi lub twarzy albo wywala się "kołami do góry" żeby być podrapanym po brzuszku :loveu: Mam tylko nadzieję że z tego nie wyrośnie :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='emirna']Ja się wcale nie dziwię, ze pączkuje w głowie kolejny wilczak. To jest zaburzenie psychiczne- wilczakomania, taka "masochistyczna" jej odmiana ;)




I jak było? :)



Mając teraz w domu drugiego diabołka widzę, że jednak wilczak wilczakowi nie równy. Nagle okazało się, że są małe bure które są przytulakami :lol: /moze to nie żaden standard, raczej wyjątek, ale też inaczej teraz patrzę na rasę/ Dla mnie to swojego rodzaju szok, zawsze wydało mi się że małe bure= niedotykalskie, nietolerujące noszenia na rękach, "złośliwe" stworzonko który uczy sie, najczęściej niezbyt szybko, że pieszczoty są fajne albo tez nigdy nie dochodzi do takiego stanu i smyranie i głaskanie po prostu znosi. A my dostaliśmy puchata kulkę, która ładuje nam się do łóżka po to żeby przytulić się do naszej szyi lub twarzy albo wywala się "kołami do góry" żeby być podrapanym po brzuszku :loveu: Mam tylko nadzieję że z tego nie wyrośnie :evil_lol:[/QUOTE]

Wilczakomania jest nieuleczalna, to fakt :D Na szczęście póki co powstrzymują mnie warunki, zdrowy rozsądek i wciąż niewystarczający czas odpoczynku po małym Czesiu :P Ale za 2-3 latka to kto wie, czy mnie znów nie poskręca :D

Czesio przy szczeniaczkach był... GRZECZNY! :) Tzn. oczywiście był dużym i bardzo poważnym wujkiem, który musiał demonstrować swoją wielkość, ale do maluchów był delikatny :)

No a to, że wilczak wilczakowi nierówny to jasne :D Z tego co słyszę to każdy inny :) Tylko jedno jest pewne i niezmienne - DAJE W KOŚĆ :D A to w jaki sposób to robi to już loteria :D Najgorzej jak trafi się taki, co ma problem w każdej dziedzinie :D
Trzymam kciuki, żeby Uran nie wyrósł z przytulania :) Oby mu się nie odmieniło, bo Czesio jak był mały to na nasz dotyk reagował jak diabeł na wodę święconą... noszenie na rękach to już w ogóle był jakiś dramat - za każdym razem kończyło się tak samo... darło się toto jakbyśmy go co najmniej ze skóry obdzierali, kilka razy prawie spadł na ziemię, bo wdrapywał się nam na głowę.... serio ciężko go było utrzymać :D Dopiero po pewnym czasie nauczyliśmy sie go łapać tak, żeby nie miał kontaktu z CZYMKOLWIEK łapami :D Bo wystarczyło, że machając wściekle łapkami musnął lekko ręki i wykorzystywał to w ułamku sekundy, wpijał pazury i podciągał się w górę włażąc człowiekowi na głowę :D Naprawdę... dużo szczeniaków na rękach w życiu nosiłam i przed Czesiem w życiu nie uwierzyłabym, gdyby ktoś mi powiedział, że 8kg stworzonko może być tak trudne do okiełznania :P
No, ale wracając do sedna - kiedyś nie dał się dotknąć, za to w wieku około 14 miesięcy mu się odmieniło i od tamtej pory jest słodziutki i przytulaśny i ciągle rozdaje nam buziaczki :) Oczywiście nadal okazuje emocje zębami - jak się cieszy to zęby idą w ruch najpierw :P Dopiero potem jest buziaczek :D No ale jest! :))
Ostatnio nie było mnie 2 dni i jak wróciła, to powitanie wyglądało tak: skok radości, nokaut, skok radości, ręka w zęby -> 15000 okrążeń
za rączkę", potem znów kilka dzikich skoków i tarmoszenia, a jak już w końcu się ten kangur wyskakał i uspokoił to PRZYTULIŁ SIĘ DO MNIE :loveu: Tzn. ja kucnęłam, a on podszedł, dał mi delikatnego buziaczka i oparł się o mnie... czołem... wtulił się we mnie i stał tak dobre 2 minuty, przytulony :)) A to rzadkość, żeby on AŻ TYLE CZASU się nie ruszał (o ile nie śpi)... więc zaszczyt mnie kopnął naprawdę wielki, że się tak dla mnie poświęcił :)

Link to comment
Share on other sites

znam to :cool3: i też się cieszę jak dziecko, że Patryk sam przylezie się poprzytulać, jak kładzie łeb na mnie i patrzy, to w ogóle ma zagwarantowany pisk radości :diabloti: ciekawe kiedy nauczy się to wykorzystywać do wyłudzania żarcia :diabloti:

Pat się wita umiarkowanie, tj. leci i macha doopiną, ale skacze...tylko na jedną moją koleżankę!
Nawet mnie i tż-ta (którego kocha nad życie) nie wita z takim entuzjazmem, jak jej - śmiejemy się, że gdyby polazła na policję, że ukradłam jej psa, to na widok Patryka, który skacze, liże ją po twarzy i piszczy na pewno by uwierzyli :D

aaaa, i u nas było (i trochę jest) to samo z noszeniem na rękach, tyle że to pies dorosły, a co się z nim działo za szczeniaka - nie wiemy. wiemy, że nie lubi być podnoszony, ale od etapu "ZOSTAW, ZABIJĘ!" i akompaniamentów kwików i kłapania, przeszliśmy do etapu stęknięcia staruszka z oburzeniem w głosie i względnego przyzwolenia na oderwanie łap od ziemi ;)

nie ma nic gorszego, niż pies używający zębów non-stop :diabloti: ciekawe, czy mamy podobne ręce :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']znam to :cool3: i też się cieszę jak dziecko, że Patryk sam przylezie się poprzytulać, jak kładzie łeb na mnie i patrzy, to w ogóle ma zagwarantowany pisk radości :diabloti: ciekawe kiedy nauczy się to wykorzystywać do wyłudzania żarcia :diabloti:

Pat się wita umiarkowanie, tj. leci i macha doopiną, ale skacze...tylko na jedną moją koleżankę!
Nawet mnie i tż-ta (którego kocha nad życie) nie wita z takim entuzjazmem, jak jej - śmiejemy się, że gdyby polazła na policję, że ukradłam jej psa, to na widok Patryka, który skacze, liże ją po twarzy i piszczy na pewno by uwierzyli :D

aaaa, i u nas było (i trochę jest) to samo z noszeniem na rękach, tyle że to pies dorosły, a co się z nim działo za szczeniaka - nie wiemy. wiemy, że nie lubi być podnoszony, ale od etapu "ZOSTAW, ZABIJĘ!" i akompaniamentów kwików i kłapania, przeszliśmy do etapu stęknięcia staruszka z oburzeniem w głosie i względnego przyzwolenia na oderwanie łap od ziemi ;)

nie ma nic gorszego, niż pies używający zębów non-stop :diabloti: ciekawe, czy mamy podobne ręce :diabloti:[/QUOTE]

No no, Czesio też jest obecnie na etapie stękania :D Ewentualnie pojęczy pokazując zęby i poszczypie po twarzy, ale to nie jest to, co było za szczenięcia :P No i teraz to ja np. w ogóle go nie podnoszę, bo nie mam tyle siły :D Więc tylko Bartek czasem go nosi :D
[IMG]https://lh5.googleusercontent.com/-DWZwMMhlDl8/UiyrYWrBAoI/AAAAAAAAHeY/oqIguM1TZzk/w352-h528-no/IMGP1213.jpg[/IMG]

A ręce, hehe... moje już się nieco uodporniły :D Ja generalnie mam baaaardzo delikatne naczynka - siniaki robią mi się od wszystkiego, więc na początku posiadania Czesia wyglądałam, jakby mnie ktoś bił... ale teraz ręce mam na tyle często "maltretowane", że do łokci już praktycznie wcale nie robią mi się siniaki :D Tzn. czasem się trafi jakiś, ale generalnie to Czesio mi chyba wzmocnił naczynka :D Mam jedynie sporo czerwonych śladów po "ząbkach" :D Albo blizn :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

ja też mam pełno dziurek od notorycznego kłapania ;) choć robi to lekko i zawsze dostaje NIE! albo NIE WOLNO! to i tak czasem mu się zapomni, choć teraz zaczął 'przepraszać', tj. puszcza CS-a, oblizuje się, odwraca łeb, poliże po ręku... ale tak czy siak, kiedy go głaszczę i dotknę znienacka za dupę/tylną łapę,to zdarzy mu się odruchowe WRRRR,WON WON! :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...