Jump to content
Dogomania

Tora & Lumpek (oboje za Tęczowym Mostem), ich dwóch i Tajga :)


*Magda*

Recommended Posts

O 30.07.2016 o 20:42, Ania :) napisał:

łoo jak to zleciało :P dopiero co wyjeżdżała i już wraca :D

 

O 30.07.2016 o 20:45, majoka napisał:

hehe pewnie się ucieszy, jak to przeczyta :P

 

O 30.07.2016 o 20:46, Ania :) napisał:

haha no co :P  naprawdę zleciały te dni :P :P

Hahaha, dobre jesteście :P

O 30.07.2016 o 20:48, majoka napisał:

ciekawe czy mnie nie umorduje za polecenie tego Poddąbia (mnie znowu poleciła Agnieszka - hodowla Shadowa). Madzia dzień przed wyjazdem odkryła, że Poddąbie zamieszkuje 39 mieszkańców hehehe

Nie umorduję ;) Zresztą na kartce dostałaś adnotację :P

O 30.07.2016 o 20:56, majoka napisał:

do Polski nie będzie jej się chciało wracać :P w każdym razie Torcia mogła być na plaży- tyle wiem z smsa hehe, a i że dobre zupy rybne jadła ;)

Zupka była przepyszna :)

Link to comment
Share on other sites

Postaram się opisać jak najkrócej, ale jak najbardziej dokładnie nasz pobyt nad polskim morzem.
Więc tak: planowałam wyjechać koło 4-5 rano (bo tak się budzi Nathan na karmienie) w niedzielę. Budzika nie nastawiałam, bo po co :D I oczywiście tego dnia, Nathan musiał wstać na karmienie dopiero o 5:30 :D Więc zanim go nakarmiłam i zapakowaliśmy się do auta, to była już godzina 6 rano :/ Czekało nas do przejechania 991km, czyli jakieś 10h jazdy według nawigacji ;) Drogę przez Niemcy (750km) przejechaliśmy bezproblemowo w 5h. W sumie, to dopiero około 5km od granicy polsko-niemieckiej zaczął się mały korek. Ale auta jechały, więc było ok. Na granicy okazało się, że przez Światowe Dni Młodzieży, są kontrole na granicy i przez to właśnie spotkał nas ten korek. Nas na bok nie wzięli, ale ogólnie, to praktycznie co 2-3 auto było kontrolowane. Niektóre tylko z dokumentów, a inne przez psy. Po przekroczeniu granicy zaczęła się nasza "przygoda" z dojechaniem na miejsce. Kilkadziesiąt km od granicy spotkał nas kolejny korek, ale auta stały! Nie było wiadomo dlaczego, bo sznurek aut miał kilkaset metrów, w radio nic nie mówili, żadnej karetki/radiowozu nie było widać ani słychać. Z przeciwka też żadne auta nie nadjeżdżały. Po kilku minutach takiego stania stwierdziliśmy, że trzeba jechać inną drogą. Wjechaliśmy w drogę, która prowadziła do najbliższej wioski. Mieliśmy nadzieję, że nawigacja szybko znajdzie nową drogę. Ale zanim ona ją znalazła i wyznaczyła nową trasę, to zrobiliśmy już kilka km, jechaliśmy przez wioski, o których chyba Bóg zapomniał i drogami, które nie nadawały się nawet do jazdy jeep'em, a co dopiero autem rodzinnym :D Ale w końcu udało, nawigacja wyznaczyła nową trasę i kontynuowaliśmy. Po nadrobieniu około 20km wróciliśmy na drogę , na której był owy korek. Z tą różnicą, że po tej drugiej stronie już stała policja i kierowała na objazd.
W sumie już aż do celu podróży, żadnego korku nie było. Jednak drogi w północnej Polsce to jakaś masakra. Drogi dziurawe, że aż dziwne, że mamy całe felgi. Choć oczywiście przez te ciągłe wibracje, spaliła nam się jedna żarówka :D Jak gdzieś była już fajna droga, to wyjechał taki "niedzielny kierowca" i jechał 60km/h, na drodze gdzie można było jechać 90km/h. A wyprzedzić się nie dało, bo takie natężenie ruchu, że szok. W efekcie, te 240km przez Polskę jechaliśmy również 5h, co wcześniejsze 750km przez Niemcy :/
Na miejsce dojechaliśmy o 17, po równych 10h jazdy. I choć ostatnie 2-3h Nathan już trochę marudził, to jednak nie było tragedii. Droga do samego Poddąbia prowadzi przez las i też tak wąsko, że żeby minąć się z autem z naprzeciwka, to trzeba się było praktycznie zatrzymać i zjechać "w las".
Zaraz po przyjeździe, odebraniu kluczy i rozpakowaniu, poszliśmy coś zjeść, bo cały dzień byliśmy o suchym prowiancie. Weszliśmy praktycznie, do pierwszej napotkanej smażalni. Ryba nie była zła, ale jak na mój gust to była mrożona :( Wzięliśmy tam też sobie wędzonego dorsza na następny dzień, na śniadania. Ten dorsz był dobry, ale jedzenie tam obiadów sobie odpuściliśmy. W poniedziałek znaleźliśmy fają smażalnie "Karczma Rybaka" i tam już jedliśmy codziennie. Tylko każdego dnia braliśmy inną rybę.
Jeszcze w niedzielę wybraliśmy się na plażę. Plaża praktycznie pusta. Żadnych tabliczek o zakazie psów, więc Tora miała raj :) Pogodę mieliśmy cały pobyt. Temperatury były ciągle w okolicy 26'C i słońce. Dopiero w nocy z środy na czwartek padał deszcz. I w piątek między 10, a 13. Potem znowu słoneczko :)
Samo Poddąbie ma 4 sklepy spożywcze. To jest wersja oficjalna. Prawda jednak jest taka, że 1 sklep jest sklepem spożywczym, a pozostałe 3, to nic innego jak sklepy monopolowe :D
Ogólnie to nasze dni były bardzo podobne, bo po śniadaniu szliśmy na plażę. Ja wracałam po około godzinie z Nathanem do domku, a Theodor i Bogdan wracali koło południa i szliśmy coś zjeść. Potem chłopaki wracały na plażę, a ja z Nathanem szłam do nich koło godz. 16-17. Do domu wracaliśmy przed 19, przebierałam najmłodszego, karmiłam, brałam do wózka i on zasypiał, a my szliśmy na rybkę :)
We wtorek jak wracałam ze sklepu z zakupami na śniadanie, zaczepiła mnie pani (50-60lat). Zwróciła uwagę na Torę i na to jak chodzi. Pogadałyśmy sobie troszkę. Pani również miała kiedyś ONka, teraz ma kundelka. Ale jej córka ma ONka i oczywiście również problemy z łapami. Pani prawie płakała, bo bardzo chciałaby zabierać swojego pieska na urlopy jak my Torę, ale piesek ma jakieś straszne przeżycia związane z autem (przybłęda) i nie może go ze sobą zabierać, nad czym strasznie ubolewała :(
Tego samego dnia popołudniu na plaży, podeszła do mnie kobieta. Przedstawiła się z imienia i nazwiska. Powiedziała, że jest ze Stowarzyszenia Pomocy Zwierzętom (czy coś o podobnej nazwie), że akurat jest tu z dziećmi z koloni i nie ma przy sobie wizytówek, ale chciałaby zrobić mojej Torze zdjęcia i umieścić na ich stronie internetowej, żeby pokazać, że z psem też można jechać na wakacje, a nie wyrzucać na ulicę. Oczywiście wyraziłam zgodę, bo czemu miałoby być inaczej. Troszkę jeszcze pogadałyśmy i już. Pani podziękowała i wróciła do dzieci.
W środę pojechaliśmy na krótką wycieczkę do Ustki. Poszliśmy na molo, popłynęliśmy pięknym statkiem, zjedliśmy gorące duże pączki i wróciliśmy do Poddąbia. I to był jeden jedyny raz kiedy wyjechaliśmy gdzieś autem. Mieliśmy jeszcze iść w Ustce do restauracji po Kuchennych Rewolucjach, ale w sumie sobie potem odpuściliśmy. A to dlatego, że wiedzieliśmy już, że w Poddąbiu na 100% zjemy smaczną rybę, a tam będzie to zagadką :D Tego samego dnia popołudniu, jak wracałam z plaży z Nathanem i Torą, spotkałam tatusia z synkiem chorym na Downa :( Chłopczyk (Kamilek) był przeuroczy i tak zachwycony Torą, a ona nim, że stanowili przepiękny widok. Chwilę się ze sobą pobawili i my poszliśmy do domu, a oni na plażę. Następnego dnia również ich spotkaliśmy na plaży, ale już wtedy była też z nimi mamusia. Kamilek jednak był zajęty zabawą z tatusiem i Tory nawet nie zauważał. Za to ponownie spotkaliśmy się wieczorem na dmuchanej zjeżdżalni. I wtedy Kamilek bawił się z Theodorem, a jak już zeszli, to trochę z Torą. W piątek jak poszliśmy na plażę, to Tora została psim psem terapeutom :) A to dlatego, że oprócz Kamilka, było jeszcze dwoje dzieci z Downem. Podejrzewam, że rodzice się znali z internetu i zrobili sobie jakieś takie wspólne wakacje, żeby wymienić się informacjami, doświadczeniami...W każdym bądź razie, mama dziewczynki (Zosi) jak zobaczyła, że Kamilek bawi się z Torą, to przyszła ze swoją Zosia i drugą mamą z chorym dzieckiem. I to właśnie mama Zosi nazwała Torę psim terapeutom. Dzieci i Tora się wybawiły, zrobili im mnóstwo zdjęć...W tym czasie jak Tora "leczyła" dzieci, ja rozmawiałam z inną kobietą, która do mnie podeszła. Jej syn był zdrowy, ale podejrzewam, że dziecko które miała w brzuchu (ciąża zaawansowana) mogło być chore, bo ona również była z tymi rodzicami chorych dzieci. Okazało się, że pani też mieszka w Niemczech, w Monachium. Była pod wrażeniem tego jaka Tora jest cierpliwa i ułożona :) W ogóle, to każdego dnia zbierałam pochwały za jej wygląd, za to że jest grzeczna....Nic, tylko obrosnę w piórka :D
Ogólnie, to muszę Wam powiedzieć, że miejsce jest idealne, żeby jechać nad morze z psem. Owszem, wczasowiczów z psami było dość sporo. Jednak na plażę z psem codziennie przychodziłam tylko ja. Raz spotkaliśmy na plaży maltańczyka, który nawet łapek nie zamoczył :P Nikt się psa nie czepiał, a wręcz przychodzili i obserwowali jak Tora aportuje zabawkę z wody. Dla nich to była dodatkowa atrakcja urlopowa :D
Nastała jednak sobota i trzeba było wracać :( Oddaliśmy klucze i o 9 rano wyruszyliśmy w drogę powrotną. Tym razem również zaliczyliśmy korek w Polsce. I do granicy jechaliśmy 6h. Od granicy kolejne 6h, bo Nathan był bardzo marudny i musieliśmy robić częściej przystanki :/
Muszę Was zmartwić, bo choć wzięłam swojego Nikona, to nie wyciągnęłam go z torby nawet na sekundę :P

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

P.S.

Dobrze, że mam nowy telefon, to zrobiłam nim trochę zdjęć :P

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Przebrnęłam :D

No to mieliście wakacje pełne atrakcji ,  agłównym bohaterem była Torka <3 zazdroszcze Wam tak ułożonego Onka ;) 

W ogóle ze zdjęć widze ze to super miejsce , pieknie tam !

Ale i tak masz wpierdol że miałaś aparat a nawet go nie wyciągnęłaś !!!! 

Link to comment
Share on other sites

11 minut temu, dOgLoV napisał:

Przebrnęłam :D

No to mieliście wakacje pełne atrakcji ,  agłównym bohaterem była Torka <3 zazdroszcze Wam tak ułożonego Onka ;) 

W ogóle ze zdjęć widze ze to super miejsce , pieknie tam !

Ale i tak masz wpierdol że miałaś aparat a nawet go nie wyciągnęłaś !!!! 

Miało być krótko, inaczej nadal byś czytała :P

Miejsce piękne :)

E tam, nie boję się Ciebie :P

4 minuty temu, Ania :) napisał:

No to super że wakacje się udały :) zazdroszczę tak ulozonego psa :D 

A za brak zdjęć dostaniesz po dupie :p 

Dziękuję :*

Będą z telefonu jak zmniejszę ;)

Link to comment
Share on other sites

Teraz, *Magda* napisał:

Miało być krótko, inaczej nadal byś czytała :P

Miejsce piękne :)

E tam, nie boję się Ciebie :P

Dziękuję :*

Będą z telefonu jak zmniejszę ;)

Dla mnie to była powieść :D ale fajnie sie czytało :D

Nikt sie mnie nie boi ;( :P

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, *Magda* napisał:

Z pół godziny to pisałam :/

A jak się Ciebie bać, jak Ty krojąc chleb sama sobie robisz krzywdę :P

Podziwiam że Ci sie chciało , ja czytac lubie ale jak mam pisać coś to mnie strzela :P

No fakt :P ale co tam palec odrósł to najważniejsze :P

Link to comment
Share on other sites

O 22.07.2016 o 18:05, *Magda* napisał:

Chciałam na wiosnę następnego roku, ale...Sprawa mojego powrotu do pracy w marcu/kwietniu sama się wyjaśniła ;) Najwcześniej kiedy mogę myśleć o powrocie do pracy, jeśli chcę tę samą nianię, co miał Theodor, to lipiec :P Byłam dziś u Gabi z nią porozmawiać na ten temat. Gabi od kwietnia do czerwca jest w Stanach. Już mają wszystko zarezerwowane i zapłacone. Za prawie 15 tyś. euro spędzi 3 miesiące w USA :) Spełniają z mężem swoje marzenie :) I dopiero w lipcu mogłaby wziąć Nathana. Tak więc, będę musiała złożyć wiosną papiery na bezrobotne i zostanę z młodym trochę dłużej niż planowałam ;) Ale dobrze, że wiem to już teraz, to nawet nie będę dzwoniła po nowym roku do mojego byłego szefa i mu nie będę dupy truła :D

Dokładnie to ma 4 miesiące i 12 dni :)

Może i dobrze wyszło, posiedzisz dłużej z Natankiem. Praca nie zając ;)

Fajny wyjazd mieliście, ale żeby nawet aparatu nie wyciągnąć??!! Czekam chociaż na komórkowe fotki ;)

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, agaciaaa napisał:

Może i dobrze wyszło, posiedzisz dłużej z Natankiem. Praca nie zając ;)

Fajny wyjazd mieliście, ale żeby nawet aparatu nie wyciągnąć??!! Czekam chociaż na komórkowe fotki ;)

Tak sobie myślę, że w takim wypadku wrócę do pracy dopiero we wrześniu :P Bo lipiec/sierpień Theodor będzie mieć wakacje, więc nikt mi nie da od razu urlopu :P

Było tak fajnie, że aparat by mi tylko przeszkadzał :P

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...