Jump to content
Dogomania

Hodowla QUENTIKA


seikeit

Recommended Posts

[QUOTE]
"Ja nie znam tej hodowli szczerze mówiąc, nie byłam, nie widziałam ale to chyba normalne, że psy niektórych ras są trzymane na dworze, że mając kilka, kilkanaście czy tymbardziej kilkadziesiąt psów nie sposób niekiedy zauważyć nawet siuśków czy kupki gdzieś w rogu no i śmierdzi, że szczeniaki trzymane są w kojcach dla ICH WŁASNEGO BEZPIECZEŃSTWA!! "
[/QUOTE]

Ano właśnie, tylko niestety ludziska luuubią przeginać. A zwłaszcza hodowcy małych ras.
Akurat nie odnoszę się do opisywanej tu hodowli, piszę bardziej ogólnie - bardzo mnie martwi to, co się coraz częściej dzieje w hodowlach.

Pieski w klatkach, O.K., ale nie 23,5 / 24 godziny - a to coraz częsciej norma.

Nie przyjmuję też do wiadomości że jeśli jest gdzieś dużo psów, to MUSI śmierdzieć. O nie, jeśli śmierdzi, znaczy, że weszliśmy w etap kolekcjonerstwa; nie radzimy sobie z tą ilością psów...

Z przykrością muszę powiedzieć że mam coraz częściej do czynienia z psami (głównie yorki) totalnie zniszczonymi, z porypaną psychiką (kenneloza, często bardzo zaawansowana) nieraz z hodowli mających renomę, prestiż, okrzykiwanych super-, hiper-hodowlami. Bo tam tyle championów. Bo hodowca taki miły i na wystawie się z wszystkim przyjaźni. I tak dalej.
:angryy:
A w środku... brrr... :mad:

Przykre, że hodowcy sami strzelają sobie gole - do własnej bramki.
I że patologia coraz częsciej zaczyna być uważana za normę. :crazyeye:

NIe wróżę szans powodzenia akcji R=R bo w sumie wynika z tego wszystkiego że aby kupić fajnego, normalnego psa nalezy się co najmniej doktoryzować z dziedziny "poszukiwanie dobrej hodowli".
:p
A to tak nie powinno działać; hodowla pod egidą ZK powinna do czegoś tam zobowiązywać. :shake:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 138
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • 2 weeks later...
  • 2 weeks later...

Sądząc po tym,że Seikeit się nie odzywa, domniemam i nie ma tu za bardzo co napisać

Zaczął temat na forum, bardzo chciał oczernić hodowle, nie udało się....wypadałoby przeprosić. nie tylko hodowcę osobiście, ale też publicznie na forum.

lubisz Seikeit publicznie pozbawiać ludzi dobrego imienia, to bądz konsekwentny i też publicznie przeproś!

Link to comment
Share on other sites

A ja napiszę tak.
Hodowczyni popełniła błąd zapraszając do domu przypadkowych ludzi - potencjalnych kupców w dniu kiedy szczenię nie było jeszcze do odbioru. Będzie miała nauczkę na przyszłość. Trzeba było te panie zaprosić do siebie za kilka dni, kiedy była by już metryka a szczenię miało odporność poszczepienną. Pewnie panie kupiły by suczkę i nie było by tego całego cyrku. Piszę to z własnego doświadczenia. Jestem wieloletnim hodowca tylko innej rasy. Oprócz 9-miesięcznej yoreczki mam w domu 10-letnią sukę hodowlaną - emerytkę. Odchowałam z tą sukę 4 liczne mioty (2x10 szczeniąt, 1 miot 12 szczeniąt i jeden miot 9 szczeniąt) więc już mam jakieś doświadczenie w sprzedawaniu maluchów. Nie zapraszałam do domu nieznajomych mi ludzi, którzy zadzwonili i chcieli sobie przyjechać i popatrzeć na szczeniaki, które z jakichś przyczyn nie mogły jeszcze odjechać do nowych domów. Wyjątki robiłam jedynie dla osób, które poznałam wcześniej np: na wystawie, przez dużo wcześniejszy i częsty kontakt, gdy suka była jeszcze w ciąży albo krótko po porodzie. Takie osoby przyjeżdżały i rezerwowały sobie szczenię. Po co mi w domu nieznajomi ludzie, którym i tak wiem, że nie sprzedam w danym dniu szczeniaka, bo nie jest jeszcze do odbioru. Zapraszałam w dniu, kiedy szczenię mogło opuścić hodowlę z kompletem dokumentów i wtedy albo decydowali się i kupowali malucha, albo nie.

Link to comment
Share on other sites

mi się taki "cyrk" nie zdarzył.
w domu mam czysto, ale jak np minutę przed przyjściem pies zrobi koopę w kojcu, to mogę nie zdąrzyć jej sprzątnąć.
jak ktoś przyjeźdza obejrzeć powiedzmy 7tygodniowe szczenię, to nie może wymagać że będę już miała metrykę w domu. zresztą, czasem po tą metrykę nie chce mi się jechać i wysyłają mi pocztą wtedy mówię przez telefon że można przyjechać zobaczyć psa, ale jeszcze nie odebrać bo nie mam jeszcze metryk.
co do tatuażu-raz mieliśmy taką sytuację że nie było go widać WCALE, tylko jakaś granatowa kropeczka, jak długopisem. tatuatorka popełniła bład, nie ja. tatuaż powtórzyliśmy i po problemie.
ale Seikeit w obliczu takich sytuacji nasłałby na mnie pogotowie dla zwierząt.
ja niestety nie pozwoliłabym publicznie na forum tak się obrażać, dziwię się że hodowczyni Quentika na to pozwoliła...
a Seikeit milczy....ja już nie potrzebuję w sumie tłumaczeń tych sytuacji, SAeikeit miał odezwać się w ciągu kilku dni a już tyle czasu minęło. Wszystko jasne.
Denerwuje mnie tylko to, że najpierw kogoś obraża i wszczyna taką dyskusję, a potem z podkulonym ogonem odchodzi nie racząc nawet przeprosić hodowcy.

Link to comment
Share on other sites

Ja też mam w domu czysto i taki cyrk mi się nie zdarzył, ale miałam okazję popatrzeć na zachowanie ludzi oglądających małe szczeniaczki. No i mi się odechciało przedwczesnych wizyt. Zjeżdżali się z małymi dziećmi, ze znajomymi, z dalszą rodziną itd. Ja szczeniąt w klatkach nie trzymałam. Suka miała zrobiony w domu duży kojec i 4 - 5 tygodniowe szczeniaki wychodziły z kojca w celu zwiedzania domu - wiadomo. Jak przyjechała taka rodzina z dziećmi to nie wiedziałam czy pilnować tych dzieci, żeby w zabawie szczeniąt nie uszkodziły czy rozmawiać z dorosłymi. Normalnie oczy dookoła głowy trzeba było mieć i jeszcze mogło dojść do niemiłej sytuacji. Rodzice się rozsiedli i patrzyli jak ich pociechy pięknie męczą szczeniaki. No przecież nie przyjechali po szczeniaka tylko sobie popatrzeć. Dlatego zakończyłam oglądanie małych szczeniąt przez przypadkowych ludzi co to dziś zadzwonili i chcieli za godzinkę podjechać i zobaczyć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dorotan']Ja też mam w domu czysto i taki cyrk mi się nie zdarzył, ale miałam okazję popatrzeć na zachowanie ludzi oglądających małe szczeniaczki. No i mi się odechciało przedwczesnych wizyt. Zjeżdżali się z małymi dziećmi, ze znajomymi, z dalszą rodziną itd. Ja szczeniąt w klatkach nie trzymałam. Suka miała zrobiony w domu duży kojec i 4 - 5 tygodniowe szczeniaki wychodziły z kojca w celu zwiedzania domu - wiadomo. Jak przyjechała taka rodzina z dziećmi to nie wiedziałam czy pilnować tych dzieci, żeby w zabawie szczeniąt nie uszkodziły czy rozmawiać z dorosłymi. Normalnie oczy dookoła głowy trzeba było mieć i jeszcze mogło dojść do niemiłej sytuacji. Rodzice się rozsiedli i patrzyli jak ich pociechy pięknie męczą szczeniaki. No przecież nie przyjechali po szczeniaka tylko sobie popatrzeć. Dlatego zakończyłam oglądanie małych szczeniąt przez przypadkowych ludzi co to dziś zadzwonili i chcieli za godzinkę podjechać i zobaczyć.[/QUOTE]

Niestety niektórzy ludzie w ogóle nie powinni mieć psa a już na pewno nie yorka, ale przez telefon nie zawsze da się wyczuć z kim się ma do czynienia. Dlatego ja po prostu nie sprzedaję szczeniąt osobom, które zachowują się jak opisałaś wyżej i staram się grzecznie, ale jak najszybciej je pożegnać nawet jeśli potem miałyby mnie obsmarować na jakimś forum.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pa-ttti']i taki Seikeit by Cię obsmarował, że w domu brud, stado psów, a jak zaczął pytać o cokolwiek to go wyprosiłaś:):)[/QUOTE]
Więc jedyne wyjście to nie wpuszczać do domu takich Seikeit-ów.:D

Link to comment
Share on other sites

tylko nie wiadomo, kiedy trafi się na Seikeita:)

ludzie naprawdę potrafią "sprawiać wrażenie". Miły człowiek, i pogadać można, a tu nagle taka niespodzianka: obsmarowuje Cię za plecami na forum, podaje do sądu. Tak ni z gruszki ni z pietruszki. I co ciekawe: na forum okazuje się, że ma zupełnie inne zdanie na dany temat, niż miał podczas rozmowy....
NIENAWIDZĘ takich ludzi.

Link to comment
Share on other sites

Witam
Odrazu nadmienie iz nie jestem hodowca ani specjalistka w tej o to kwesti ale calkowicie zgadzam sie z Berkiem.
R=R Jak nie to oczywiscie kundelek ale do rzeczy.
Sama 1,5 roku temu szukalam legalnej hodowli i w Polsce i w Dani wybor padl na Danie - Hodowla z wieloletnim doswiadczeniem chempiony i te sprawy pani obeznana kochajaca pieski wypytywala nas dlaczego york , czy wiemy cos o tej rasie itp szczerze nie za duzo wiedzielismy bynajmniej ja 16 lat mialam kundelka z ulicy ktorego kochalam nad zycie skoro z nim dalam rade to z pieskiem malym rodowodowym zresocjalizowanym tez.

Pojechalismy po pieska 9 miesiecznego peta -wiedzielismy to- ok
W Tej hodowli bylo 13 psow zapach wiadomo (Yorki wszystkie)
pieski mialy dostep tylko do ogrodu -zero kontaktu z ludzmi moze te starsze sie nie baly nas ale te mlodsze strasznie
zero zabawek dla pieskow jeden pokuj zagrodzony dla psow siatka
jak pieski szczekaly -pani krzyknela spokuj bardzo glosno tak wszystki 13 ucichlo a mi komurka z reki wypadla i jeszcze wiele rzeczy

Bylam troche w szoku ale coz hodowla legalna medale i tp - i rzeczywiscie milosc od pieskow ale napewno tez kolekcjonerstwo lub rutyna - pieski zadbane nie powiem ale wogole nie zresocjalizowane duzo pracy mnie czekalo aby wyprowdzic Nikusie na prosta fx jak rzucilam mu pilke to on panicznie uciekal i bal sie wszystkiego i wszystkich a oczy jego mowily przepraszam ze zyje
Teraz jest wesolym pieskiem i wdziecznym i wiernym przyjacielem, bawi sie jak szalony, pilnuje sie nas, zostaly mu dwie rzeczy boi sie panicznie krzykow np jak nawet wolam synka z gory to ucieka i nie daje sie glaskac obcym jest nie ufny.

Nie podaje tu do sadu hodowczyni mojego Nikusia napewno kocha pieski i sa zadbanie ale mysle ze troche tak jak powiedzial Berek weszla rutyna i kolekcjonerstwo tym bardiej ze pani hoduje Yorki 20 lat
Ktos sie zapyta dlaczego kupilam z takiej hodowli - poprostu zakochalam sie w Nikusiu a on we mnie.
I to Tyle.

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...