Jump to content
Dogomania

Negatywy pozytywu, pozytywy tradycji czyli „Mam psa, chciałbym go szkolić, co wybrać?


Ifat

Recommended Posts

Ale czemu sprowadzasz temat do domorosłego tresera jakby to była jedyna opcja na świecie i stawiasz to na tle kolczatki jako zła najwyższego?

 

No właśnie, dlaczego? Jak dla mnie najlepsze jest szkolenie wypośrodkowane i metody dobierane do konkretnego psa i jego przewodnika. Dlatego założenie, że na wszystkie pieski świata podziała szkolenie 100% pozytywne jest trochę naiwne. Znam wręcz ludzi, którzy w tym momencie są zrażeni do jakiegokolwiek szkolenia w ogóle, bo byli na średnich lotów pozytywnym szkoleniu a pies jak się nie słuchał tak nadal ma w nosie wszystko, bo pani behawiorystka nie potrafiła wytłumaczyć jak zbudować solidne fundamenty do porozumienia z psem, nie mówiąc już o pracy nad problemami. Dlatego nie ideologia jest wyznacznikiem jakości a odpowiednie techniki dobrane indywidualnie do potrzeb ludzi i ich psów. 

Spike, częściowo masz rację - większość ludzi zakłada, że pies ma się słuchać i już, zdecydowanie zbyt wielu ludzi tylko się wydziera bez sensu, przypisując psu dodatkowo typowo ludzkie przywary (a bo on głupi, leniwy, złośliwy, krnąbrny, walnięty itd.). Takim ludziom przydałoby się pokazać, jak zachowuje się dobrze poprowadzony, zmotywowany do współpracy z człowiekiem pies, bez ciągłego musztrowania, darcia japy itd.

 

Jeśli chodzi o kolczatki to prawdziwą zmorą są - nazywając rzeczy po imieniu - idioci w sklepach zoologicznych, doradzający kolczatkę na wszystko i dla wszystkich (od jamnika po malamuta), w dodatku dobierając te akcesoria zupełnie nieprawidłowo. I później mamy w narodzie przekonanie, że kolczatka to taka fajna, praktyczna, no i w zasadzie dość tania obroża uniwersalna na spacery. Jak kupowałam znajomej kolczatkę dla DONa to facet w sklepie zoo prawie się ze mną pokłócił, bo dlaczego ja biorę rozpinaną i z małymi kolcami? Przecież jak DON to trzeba wziąć zaciskową, a rozmiar jak na małego mamuta, bo jak mu się zmieści na grube karczycho? 

 

Zdaje się, że "smycz behawioralna", czyli najbardziej ordynarny dławik, była polecana przez ludzi głoszących wyłącznie pozytywne metody. Proszę mnie sprostować, jeśli się mylę.

 

Zgadza się. Równie "pozytywne" są kantarki, hushery, a nawet "opaska behawioralna" czyli uciskowa opaska na kufę. Wyciszająca, khe khe.

Link to comment
Share on other sites

 

 

Ale czemu sprowadzasz temat do domorosłego tresera jakby to była jedyna opcja na świecie i stawiasz to na tle kolczatki jako zła najwyższego? 

 

dlatego że po dluższym lub krótszym szkoleniu u fachowca (nawet dobrego) pies tak czy inaczej zostaje w rękach tego "domorosłego tresera" czyli jego właściciela. może nie jest to "jedyna opcja na świecie" ale jest to opcja najczęstsza. psy które przez całe życie jako zawodnicy pozostają pod opieką specjalistów  od szkolenia to jest absolutny margines. i tak jak pisałem, kończy się to tym że gdy tego domorosłego zaczniemy uczyć żeby psem szarpał to będzie tak robił. i będzie to co opisywałem w swoim poście - prucie mordy i agresja w stosunku do swojego własnego psa. dlatego uważam ze ludzi w polsce należy uczyć "metod pozytywnych" żeby zrozumieli że pies to nie jest jakieś nie wiadomo co które "ma słuchać" bo tak chcemy a jak nie słucha to metodą jest rozedrzeć się albo przyłożyć tylko żywe zwierze z którym należy nawiązać dobry kontakt.

 

ja w odróżnieniu od was, nie piszę zbyt wiele tutaj o jakości szkoleniowców w metodach "pozytywnych" czy "tradycyjnych". ja koncentruję się na tym, co z tych metod trafia do przeciętnego kowalskiego. i uważam że zbyt dużo jest przemocy w wychowywaniu psów żeby propagować przemoc jako metodę szkoleniową. być może czasami nie da się inaczej (stąd i "smycz behawioralna" i inne takie u "pozytywnych") niemniej głównym przekazem który powinien być kierowany ze środowiska "psich specjalistów" do laików i amatorów jest przekaz "szkolenia pozytywnego" czyli szkolenia bez krzyków, bez szarpania, takiego szkolenia jakie propaguje np pani zofia mrzewińska (skoro ten gałuszka tak wam siedzi solą w oku).

 

bo prawda jest taka że na jednego psa na którego nie będzie innego sposobu poza "korektami" i "pozytywne" metody się nie sprawdzą ja wam jestem w stanie pokazać 10 takich których nerwowość czy agresja wynikają właśnie z nadmiaru korekt a ze zbyt małej ilości bodźców pozytywnych bo dureń właściciel gdzieś usłyszał czy zobaczył że psa "korektami" trzeba wychowywać.

 

jak mówiłem jestem kompletnym amatorem. ale mimo to miałem w życiu do czynienia z masą psów po których wprost było widać że się zwyczajnie boją swoich właścicieli. właścicieli którzy z byle powodu na nie krzyczeli, szarpali albo w różne sposoby terroryzowali.

 

bo powtórzę, jakkolwiek nie byli by znakomici szkoleniowcy "tradycyjni" stawiający na "korekty" to każdy pies na koniec jednak zostaje w domu z amatorem, ze swoim właścicielem i przez niego będzie dalej prowadzony, wychowywany. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

dobra: pies rodzi sie, rosnie. gdy za mocno gryzie stara w cycka, ona informuje go o tym wcale nie zawsze pozytywnie. kiedy juz jest spora, mobilna kluska, jego stara daje mu wpierdolik regularnie i to czesto calkiem ostra gleba jest. gdy szczeniaczki bawia sie i jeden do drugiego dymi (tak, to sie zdarza wcale nie tak rzadko. one nie sa tylko male i slodkie), przychodzi stara i robi porzadek.

 

i taki piesek trafia potem do domu, gdzie ludzie daja mu za glupoty kielbaske, a jak ich gryzie to go ignoruja...

 

kuurde nikt mi nie powie, ze to jest dla psa NATURALNE.

 

pozytywnie mozesz nauczyc psa siadac, krecic sie w koleczko i podawac lapke.

ale wychowywac trzeba go rozsadnie i madrze.

 

za pomoca kielbasy nie stworzysz z psem wiezi. za pomoca rozsadnego wychowania-owszem.

Link to comment
Share on other sites

oczywiście że "nie zawsze pozytywnie". ale poza tym "nie zawsze pozytywnie" to suka liże szczeniaka, szczeniak się do niej przytula, obwąchują się itd itd.

to buduje więź która pozwala na sucze "korekty". przez same "korekty" więzi się nie zbuduje.

właściciel "konserwatywny" tego nie robi. i jeżeli tego nie robi a za to rozdaje "korekty" na prawo i lewo tak słowne jak i niewerbalne to już jest źle. to prosta droga do wychowania znerwicowanego, niepewnego siebie psa.

 

i ja ciągle o tym piszę. naprawdę zdecydowana większość ludzi dostarcza psom zbyt wielu (a często nawet samych) negatywnych bodźców, "korekt" rozmaitego rodzaju.

mi cały czas, od wielu już postów chodzi o zachwiane proporcje. o nadmiar "korekt" i brak bodźców pozytywnych, brak zabawy z psem, brak pochwał. niestety ale właśnie ja w ten sposób widzę "szkołę tradycyjną".

i dlatego ciągle chwalę "szkołę pozytywną".

bo zrozumienia że pies musi być chwalony, że pies musi być nagradzany, że z psem się trzeba bawić a nie tylko "korygować" w polsce brakuje.

to co piszę, biorę z codziennych spotkań z właścicielami psów. już naprawdę nie zliczę ile razy mówiłem do przechodzących właścicieli psów które ujadały na mojego - niech pan/pani na niego nie krzyczy.

a tego rodzaju zachowanie jest u nas smutną normą. dlatego uważam że "szkoła pozytywna" jest lepsza bo kładzie nacisk przede wszystkim na to żeby psa chwalić i nagradzać.

 

ale oczywiście "lepsza" nie znaczy "jest jedynym możliwym rozwiązaniem każdego problemu i oby szczezli wszyscy którzy twierdzą inaczej".

Link to comment
Share on other sites

Gdy trafilam z moim psem ciagnacym na smyczy ,szczekajacym na wszystkie psy ,wrecz sie na nie rzucajacym z zebami do pierwszego szkoleniowca ,pan w srednim wieku z doswiadczeniem pochwalil sie dyplomami i jakims wycinkiem z gazety gdzie go opisali jaki jest super . Pochwalil sie tez swoimi pieskami ,jakie wytresowane sa i posluszne .Obejrzal mojego psa stwierdzil ,ze zdecydowanie potrzebuje szkolenia ,zalozyl mu kolczatke poszarpal nim cos ryknal i piesek zaczal chodzic jak w zegarku tylko lapki mial jakby krotsze .Pan zalecal mi zakup kolczatki zaprezentowal jak to wspaniale dziala . Na koniec odprowadzil nas do samochodu i powiedzial ,ze teraz mozna pieska poglaskac .Stwierdzil ,ze nie ma co pieska za czesto glaskac i faszerowac smakolykami bo to w ogole sensu nie ma .Wiedzialam ,ze juz tam nie wroce .Poszukalam innego szkoleniowca ,umowilam sie telefonicznie i pan powiedzial ,zebym zabrala sporo smakolykow i zabawki .Szkolenie wygladalo zupelnie inaczej , bylo  pozytywne ,efekt osiagniety po dluzszym czasie ale bez szarpaniny . Obecnie piesek chodzi w szelkach i nie ma potrzeby go szarpac . W przypadku mojego psa smakolykami i moja bardziej zdecydowana postawa dalo sie zlikwidowac agresje do innych psow.

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem nie ma podziału na szkolenie "tradycyjne" i "pozytywne" - szkolenie jest dobre albo złe.
Najgorsze jest wtedy, gdy dla uzyskania dyplomu tenera-behawiorysty wystarczy kilka weekendowych wyłącznie czy niemal wyłącznie teoretycznych spotkań. I odpowiednia wpłata na konto organizatora tak zwanych kursów trenerskich.

A poza tym, nie mogę pojąć fascynacji tytułem "behawiorysty". Znowu zdaje mi się, że twórcy behawioryzmu odmawiali zwierzętom prawa do emocji.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

behawioryzm czyli nauka o zachowaniu swieci ostatnimi czasty triumfy. są nawet takie dziedziny jak finanse behawioralne i ekonomia behawioralna.

 

nie wiem czy moge sie zgodzic ze "nie ma podziału" na szkolenie tradycyjne/pozytywne. te terminy cos jednak oznaczają.

 

wlasnie wrocilem z psem. na spacerze spotkalem znajomą która ma szczeniaka mixa labradora no i ponieważ szczeniak jak to szczeniak, rozrabia trochę, to zapisala go na szkolenie.

i oczywiście pies już w kolczatce. nawet niech mi nikt nie mówi że 10 miesięcznego szczeniaka trzeba szkolić za pomocą kolczatki.

jeżeli usprawiedliwieniem dla takiego barbarzyństwa ma być powtarzająca się tu ciągle opnia że "szkolenie pozytywne nie podziała na 100% psów" to weźcie się z tą opinią wypchajcie. może i nie podziała na 100 proc ale na pewno podziała na szczeniaka labkowego którego grzechy to skakanie na ludzi, problem z przywołaniem, ciągnięcie na smyczy i ogólnie szczeniakowa żywiołowość. agresji zero. i w dodatku ta suczka to taki łakomczuch że za smakołyki zrobi wszystko.

a jakiś prymityw wykombinował dla takiego psiaka kolczatkę i namówił do tego właścicielkę. masakra.

 

powtórzę jeszcze raz to co powiedziałem - być może są psy których "pozytywnie" się nie da. które bez awersji, kolczatek itp nie będą mogly normalnie funkcjonować. ale to margines. zdecydowana większość psów która doświadcza wychowania przez przemoc doświadcza tego z powodu prymitywizmu i głupoty tzw "szkoleniowców tradycyjnych" którzy nie posiadając najwyraźniej rozumu muszą psy wychowywać siłą.

Link to comment
Share on other sites

ja osobiscie zabralam mojego polrocznego psa z pozytywnej szkolki tuz po tym jak ze szczeniat wbil do grupy doroslej, byl mlodym geniuszem i na szczeniakach sie nudzil, gdyz to, na co tam pozwalano bylo dla psa o psychice Tiami bardziej traumatyczne niz przyjemne i pouczajae, a na pewno nie pozytywne.

 

zabralam ja z tej szkolki poniewaz byly tam psy, ktorych ktos zapomnial w odpowiednim czasie zdzielic w mozgownice lub zglebic. tyle w temacie pozytywnych szkolek.

Link to comment
Share on other sites

Specjaliści od nauki o zachowaniu zwierząt oprotestowywali obserwacje Jane Goodall, gdy na ich podstawie wnioskowała o emocjach szympansów. Domagali się, aby obserwowane zwierzęta nie miały nadawanych imion, ale numery. Dla dobra nauki akceptowali najbardziej okrutne doświadczenia na zwierzętach - gdy chodziło o zbadanie wyuczonej bezradności chociażby.

Szkolenie, które nie reklamuje się jako wyłącznie pozytywne, nie musi bazować na kolcach ani na przemocy - wszystko zależy od tego czy trener jest dobry czy zły. Natomiast reklama dławika jako pozytywnej smyczy behawioralnej dowodzi albo kompletnego braku fachowości albo świadomej manipulacji właścicielami psów.

Nie istnieje podział trenerów na "tradycyjnych" i "pozytywnych" - trener jest dobry albo zły.

A zwolennikom wyłącznie pozytywnych metod polecam opis wychowywania kojota (S. Stockton - Kojot Charlie). Właścicielka wychowywała zwierzątko absolutnie bezstresowo; musiała dopiero zostać poważnie ugryziona, aby zrozumieć, że korekta, bodaj przez warknięcie na dorastające zwierzę, nie jest niczym złym.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Najczestszym obrazkiem jaki widze to jednak wlasciciel stojacy jak melepeta z rzuajacym sie na smyczy psem albo tlumaczacy pieskowi, ze bardzo zle sie zachowuje i tak nie wolno. Wlascicieli dracych sie na psa bez sensu czy szarpiacych nie widuje. Za to widuje takich, ktorzy tej korektu potrafia uzyc i sie nie boja, nawet jak piesek jest wielkosci pudelka. I o dziwo korekta takiego psa nie zabila, a wrecz przeciwnie.

A totalnie bez sensu jest dla mnie pozwalanie, zeby ktokolwiek wyszarpal nam psa na kolcach, na tych kolcach go pooprowadzal, a potem psioczenie na to, jakie to "tradycyjne" szkolenie jest zle.

Link to comment
Share on other sites

A ja wywalę się trochę z innej beczki , ale wyjaśnijcie mi wlaściwie fenomen glebowania...

Bo szczerze mówiąc średnio rozumiem jak tak patrzę na to co teraz się dzieje, ja wiem że milany i inne, ale dominowanie psa żeby się uspokoił, no kurde, złoty środek czy co?

To pozytywne jest czy nie?

 

Inaczej - jestem ostatnio na wybiegu. Ktoś genialnie wymyślił i  rzuca patyk jednemu ze stada, psy się gryzą bo okazało się że wszyscy jednak chcą mieć ten patyk i każdy o niego zawalczy, na szczęście mojego psa powstrzymałam w porę i jako nieliczny został przy nodze. Wszyscy własciciele łapią swoje psy za skórę i przewracają na plecy, przytrzymując psy żeby nie mogły wstać i robi mi się trochę głupio, bo mój zamiast leżeć to siedzi obok bez smyczy i czeka jak się cyrk skończy. Potem dowiaduję się że właśnie zniszczyłam psa, bo powinnam go przewracać za każdym razem kiedy się emocjonuje bo to doskonale wycisza...

 

Sytuacja nr 2 - bawią się suki, wkręcają się, gryzą się coraz mocniej i mocniej, aż poszło i jest walka.

Obydwie padają na glebę, za karczycho, ogony na brzuchach, puszczają je dopiero kiedy psy stają się "luźne".

Znowu się gryzą, znowu jest gleba.

I znowu...

i znowu...

To działa?

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem gdzie Wy żyjecie, bo ja nigdy nie spotkałam aby ktoś glebował swojego psa, częściej spotykam ludzi raczej titających do swojego pieska " Lolek nie wolno, no przecież mówię nie wolno", na szczęście w rękach tych osób były psy zazwyczaj niegroźne dla otoczenia. widocznie żyję w jakimś dziwnym świecie z w miarę normalnymi psiarzami :) bo i tacy, którzy potrafią sprzedać psu korektę się zdarzają i potrafią psa usadzić na dupie i poczekać aż się wyciszą. 

 

Spotkałam się kiedyś z tym, że pies z zębami wyskoczył do dziecka, na szczęście smycz się skończyła i dzieciaka nie dosięgnął, ale właściciel kompletnie żadnej reakcji, żadnej korekty nie zastosował, po prostu zignorował ten wyskok. No i teraz mają problem. 

Link to comment
Share on other sites


A totalnie bez sensu jest dla mnie pozwalanie, zeby ktokolwiek wyszarpal nam psa na kolcach, na tych kolcach go pooprowadzal, a potem psioczenie na to, jakie to "tradycyjne" szkolenie jest zle.

Zgadzam sie ,jest to bez sensu ,facet tak mnie omamil tymi dyplomami i artykulem w gazecie jaki to jest zajebisty trener z niego ,ze stracilam zupelnie asertywnosc i jest mi bardzo glupio przed psem ,ze na takie cos pozwolilam .Na szczescie to bylo dawno i pewnie juz o tym zapomnial :)      Jestem bardzo zadowolona z tego nastepnego szkolenia (pozytywnego) na ktorym trener skorygowal moje zachowanie wobec psa i duzo ciekawych rzeczy sie dowiedzialam ,ktore zaczelam stosowac a zaowocowalo to ,ze piesek stracil agresje do innych psiakow i grzecznie chodzi na smyczy

Link to comment
Share on other sites

Boże, jakie brednie....

Prawdziwy szkoleniowiec pozytywny (jakim uważam jest moja szkoleniowiec), robi wszystko konsekwentnie, bez sprawiania psu bólu, ale większość rzeczy jest nagradzana. Jednak sama przyznaje, że są psy przy których można zastosować np. OE ale ona się tym nie zajmuje i obsyła do specjalisty.
Nie bardzo ogarniam metod pracy tradycjonalistów. Co to w ogóle jest? Ze poszarpie kolczatka itd a jak to nie działa to co? Nie łapie...

Zanim się coś takiego napisze, polecam jednak zobaczyć pracę "tradycyjnego" szkoleniowca, takiego z prawdziwego zdarzenia (np autora tytułowego artykułu, Marka Fryca), a później walić farmazony o szarpaniu kolcami.

Link to comment
Share on other sites

 

A_niusiu, ten człeń tak ma.

Polecam instytucję plonka czyli ignora.

Zdecydowanie działa ożywczo.  :smile:

 

na pana z pewnością, bardzo pana ożywia. gdziekolwiek się nie pojawię tam sie pan zaraz za mną przywlecze żeby poinformować wszystkich jak to mnie pan ignoruje. trochę to żałosne, powiem szczerze.

 

 

 

Potem dowiaduję się że właśnie zniszczyłam psa, bo powinnam go przewracać za każdym razem kiedy się emocjonuje bo to doskonale wycisza...

 

to i właśnie o tego rodzaju barbarzyństwach mówię.

albo o tym:

 

 

 

czasie zdzielic w mozgownice lub zglebic.

 

no ale jak widzę zwolenników przemocy wobec psów nic nie przekona że to absurdalne metody jakichś prymitywów.

no ale jak prymitywa przekonać do tego żeby nie był prymitywem?  rzecz raczej trudno wykonalna

pociesza mnie jedynie to że ten prymityw jest już na wymarciu. czy to się komukolwiek podoba czy nie "glebienie" odchodzi powoli do lamusa i tego rodzaju barbarzyńcy nie będą wkrótce mogli dawać upustu swoim sadystycznym skłonnościom.

 

ciekawa sprawa że a_niusia na poprzedniej stronie ze zdumieniem zawołała że "nie wie co to takiego fenomen glebowania".

Link to comment
Share on other sites

Ja nie wiem u jakich pozytywnych szkoleniowcow wy byliscie i nie chce chyba wiedziec. Chodze na pozytywne szkolenie i nikt psa nie uczy podawania lapy za smakola... Sa korekty, pies ma robic to co ja chce, sa wymagania i na malej sali pracuja psy ktore chetnie zostawione same sobie by sie pozabijaly a potrafia funkcjonowac miedzy soba bez smyczy i nie bylo zadnych atrakcji.
Jak ktos uczy psa podawac lapke i pcha w niego tone parowek to jest dupa a nie szkoleniowcem, nie wiem dlaczego wrzucacie ich do jednego wora.

I wow, moj piesek nie dostaje w leb a umie sie ogarnac... A ani jeden ani drugi do spokojnych i bezproblemowych nie naleza.

Marka Fryca chetnie podpatrze jak bede miala okazje.

Co nie zmienia faktu ze pisanie ze wszyscy szkoleniowcy pozytywni sa do dupy a tradycjonalisci super, mimo ze i w jednych i w drugich jest tyle samo debili to szczyt ignorancji.

Link to comment
Share on other sites

 

 

taak "nie gryz pieska, zobacz paroweczka" o jest dopiero metoda NATURALNA i POZYTYWNA z tym ze NIE DZIALA:)

 

właśnie to chcą sadyści wmówić wszystkim. że trzeba psy maltretować bo nic innego "nie działa". tyle że to nieprawda i gdyby ktoś chciał to łatwo się o tym przekona.

no ale po co się uczyć jak można stwierdzić że "nie działa" i dalej szarpać kolcami i drzeć mordę.

 

 

 

Bo szkolenie "tradycyjne" to szarpanie kolcami, żadnych wzmocnien pozytywnych...

 

no to może przejdźmy do konkretów. na czym polega owo "szkolenie tradycyjne" jeżeli nie na szarpaniu i krzykach?

bo ja tak właśnie uważam. że jeżeli ktoś się deklaruje jako szkoleniowiec "tradycyjny" to znaczy że poza szarpaniem, przymusem i kolczatką nie ma żadnego pomysłu na postępowanie z psem.

z jedną taką panią miałem do czynienia na szkoleniu na które chciałem pójść.

zero nagród, tylko szarpanie, nawet głaskać psa nie pozwalała a co najwyżej go "klepać". twierdziła że psy nie lubią być głaskane.

wyprowadź mnie z błędu wobec tego, jak to jest u tych "tradycyjnych" bo sorry ale na śląsk nie pojadę.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...