Jump to content
Dogomania

Praca weterynarza.


Bogna

Recommended Posts

  • Replies 75
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Gazuś']No ale wiesz, różnie jest :) Gdyby do mnie o 22 dzwonił ktoś przerazony, że pies ma złamany ogon (jak taka ja - idiotka :evil_lol: ) to przepraszam - ale psa bym obejżała. Oczywiście, nie prowwadziłabym szczepień o 23, ale to są wypadki! :)[/QUOTE]

Chyba, że ten ogon pies miałby złamany np. od godzin porannych. :mad:

Dyzurujący w nocy lekarze spotykają się z ządaniem (często wyrażanym dość agresywnie) przyjęcia psa np. z wymiotami, brakiem apetytu lub biegunką. Czesto na pytanie :od jak dawna trwa taki stan? właściciele odpowiadają np. od dwóch dni. :angryy:

Link to comment
Share on other sites

bardzo zniechęcacie do bycia wetem..:roll:
Bogna idzie do drugiej gimnazjum. Ja teraz do drugiej liceum. Mam ten sam problem tylko o swojej przyszłości myślę już naprawdę poważnie, bo tak naprawdę mało czasu zostało. Zawsze chciałam byc weterynarzem, ale muszę przyznać, ze ostatnio zaczęlam wątpić... Zupełnie nie wiem co byloby dla mnie najlepsze. Jestem na biol-chemie i zbyt dużego wyboru nie mam :roll: (tak, moge przeciez zdawać mature z historii, geografii - ale mowy nie ma, wszystkie przedmioty odrzuciłam). Jestem bardzo skołowana tym wszystkim, czuję się bardzo mała w tym wielkim świecie, za chwilę będe deklarować przedmioty (ale jakie?), potem matura i składanie papierów na uczelnie (ale gdzie, na co?) masakra... :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malawaszka']skutecznym odstraszaczem na takich pacjentów są podwojone stawki za wizytę na dyżurze jeżeli to nie jest nagły przypadek :cool1:[/QUOTE]

Niestety niektórzy z nich mają więcej pieniędzy niż rozumu i taka "kara finansowa" na nich nie podziała. Ponieważ sądzą, ze kupić można wszystko daleko im do poszanowania cudzej pracy czy czasu lekarza. :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='niufa']Chyba, że ten ogon pies miałby złamany np. od godzin porannych. :mad:

Dyzurujący w nocy lekarze spotykają się z ządaniem (często wyrażanym dość agresywnie) przyjęcia psa np. z wymiotami, brakiem apetytu lub biegunką. Czesto na pytanie :od jak dawna trwa taki stan? właściciele odpowiadają np. od dwóch dni. :angryy:[/quote]

Hihi
O 3 nad ranem przyszla Pani z pieskiem.... bo zlapal kleszcza......rano poprzedniego dnia. Ona sie caly dzien zastanawiala czy warto z tym isc do weta ale nie mogla w nocy spac wiec przybiegla o 3 nad ranem :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='2Monika2']bardzo zniechęcacie do bycia wetem..:roll:
[/QUOTE]
Jeśli naprawdę chcesz być weterynarzem, to nic Cię nie zniechęci :) Myślę, że oprócz miłości do zwierząt konieczna jest pewna fascynacja medycyną, jako nauką... :hmmmm:

Ja nie poszłam na weterynarię, bo byłam młoda i głupia i teraz bardzo żałuję. Skończy się tak, że zostanę technikiem wet (za to z dyplomem atrakcyjnego kierunku na najlepszym uniwerku w Polsce :diabloti: ) :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='farmerka']Mieszkam na wsi i jestem tylko rolnikiem ... ale z weterynarzami często współpracuję :lol:... Praca weterynarza wiejskiego to osobny temat - dużo częściej niż z uroczymi futrzaczkami ma do czynienia z krowami, świniami itd.
Praca naprawdę ciężka i wymagająca fizycznej siły, więc delikatnym panienkom szczerze odradzam. Poza tym bywają trudne porody i cesarskie cięcia w środku nocy...

Święte slowa.
I tu na wsi nie zarabie się kokosów. Tu są porody nocą, na łące, pod cieknącym dachem, tu jest 1 pies na tydzień, który "nie chce jeść kartofli i dlatego jest chory", tu są sekcje w zakładzie utylizacji sztuk padłych tydzieź temu lub spalonych w pożarze obory .....
Tu jest w końcu, powiedzmy szczerze, użeranie się z ludźmi, prostymi chłopami, któremu zapłacić za poród jest ciężko, a na pół litra łatwo....

Link to comment
Share on other sites

Nalezy pamietac ze bycie wetem nie musi polegac tylko i wylacznie na lecznictwie... Mozna badac mieso, pracowac w hurtowni lekow, w inspekcji itp. Wtedy rzeczywiscie ma sie prace w godzinach od-do i urlop zgodny z tym co ci przysluguje. Niestety, kiedy jednak chce sie byc klinicysta, i na dodatek nie pochodzi sie z rodziny wetow gdzie mozna by pracowac w rodzinnej lecznicy to trzeba sobie przeczytac trzy razy pierwszy post Bluerat i sprawe porzadnie przemyslec

Link to comment
Share on other sites

[B]2Monika2[/B], to nie jest zniechęcanie, na pewno nie celowe. Tylko, że tak naprawdę chodzi o [U]życie[/U], wiec jak ktos pisze, że chce byc wetem od 9-17 i miec wolne soboty, to chyba nie wie o co chodzi. Proponuje wywiad u okolicznych wetów, może ktoś pozwoli Wam przychodzic do lecznicy i podgladać pracę? To Was lepiej przekona i nauczy niż nasze gadki na forum ;).

[B]MARS[/B], jakos nie widzę siebie w innym "odłamie" weterynarii niz lecznictwo. Nie interesuje mnie ani praca biurowa, ani krojenie swiezych, parujących tusz w celu okreslenia stanu zdrowia po uboju. Praktyki w tym zakresie przeszłam na studiach i nie chciałabym tego robić. Życie pokaże, czy mi to wyjdzie. Natomaist na studiach tylko kilkanascie osób na 170 poszło na weterynarię chcąc pracowac w inspekcjach, rzeźniach czy firmach farmaceutycznych.

[B]alanowak[/B], jest kilka hodowli prowadzonych przez wetów i całkiem nieźle sobie radzą, nie podam Ci przydomków, ale słyszałam/znam hodowle westów, goldenów i ONków, PONów, gończych, labków, dogów niem. Tylko jako hobby, a nie główne zajecie. Mnie samej marzy się hodowla sznaucerów średniaków, ale jeszcze dużo wody w rzece zanim sie zdecyduję... :razz:

Link to comment
Share on other sites

Dla przyszłych weterynarzy:
[URL="http://www.wegetarianie.pl/modules.php?op=modload&name=XForum&file=viewthread&fid=5&tid=266&page=1&orderdate"]http://www.wegetarianie.pl/modules.php?op=modload&name=XForum&file=viewthread&fid=5&tid=266&page=1&orderdate[/URL]

Link to comment
Share on other sites

też uważam, że to nie jest zniechecanie, a po prostu pokazanie nam prawdziwych reealiów życia weterynarza. przed wyborem kierunku studiów trzeba przemyslec to jak chce się pracowac i jak bardzo jest się w stanie dla tej pracy poświęcic. jedni wolą spędzic cale zycie przy biurku, inni chcą podróżowac, a jeszcze inni pomagać. ja jestem prawie pewna że będę studiować weterynarię i akceptuję wszystkie zwiazane z tym "konsekwencje" z uśmiechem.fascynuje mnie medycyna, pomoc bezbronnej istocie, fascynuje mnie cała koncepcja tego zawodu...:bluepaw:

Link to comment
Share on other sites

Przez całe życie chciałam być weterynarzem lub lekarzem, ale niestety ograniczyły mnie moje możliwości umysłowe ;). Po prostu z chemii i fizyki jestem głąbem totalnym, za to z biologii zawsze miałam same piątki... I to bolało najbardziej... Na maturze nawet chciałam zdawać tę biologę, ale zdałam sobie sprawę, ze to nie ma sensu, bo z moją chemią i fizyką od razu odpadnę na pierwszym roku gdziekolwiek... Zdałam więc historię i poszłam na studia humanistyczne... Źle nie jest, ale cały czas żałuję... :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='niufa']Dyzurujący w nocy lekarze spotykają się z ządaniem (często wyrażanym dość agresywnie) przyjęcia psa np. z wymiotami, brakiem apetytu lub biegunką. Czesto na pytanie :-od jak dawna trwa taki stan? właściciele odpowiadają np. od dwóch dni. :angryy:[/quote]
Nie bardzo rozumiem... Jakie znaczenie ma czy przypadek jest nagły, czy to dwudniowa biegunka, skoro lekarz i tak jest na dyżurze? To co się na tym dyżurze robi, że ma się pretensje o przychodzenie z "głupotami"? Śpi? :roll:
Ja obecnie przerabiam niedyspozycję żołądkową u swojej suki. I własnie dwa dni czekałam, zanim poszłam z tym do weterynarza (uprzedzając pytania - poszłam za dnia, w normalnych godzinach przyjęć naszej lecznicy), bo nie uważam, że z każdą, za przeproszeniem, sraczką od razu trzeba lecieć do weta...

[quote name='coztego']Ja nie poszłam na weterynarię, bo byłam młoda i głupia i teraz bardzo żałuję. Skończy się tak, że zostanę technikiem wet (za to z dyplomem atrakcyjnego kierunku na najlepszym uniwerku w Polsce :diabloti: ) :roll:[/quote]Przybliżysz temat tego technika zoologocznego? :cool3: To są studia wyższe, czy jakieś studium zawodowe, co, jak, gdzie i tak dalej, i tak dalej...?

Link to comment
Share on other sites

Dobre pytanie. :lol:
Czy jakis dobry czlowiek powie mi czy da sie ,,uodpornic" na krew itp. Bo bardzo chcialabym zostac wetem, ale ... no coz ... ledwo kroje mieso psu ... I to dopiero niedawno zaczelam, wczesniej mama to robila bo stwierdzilam ze zaraz zemdleje, przy tych np. pluckach wolowych ... Jakbym nie wiedziala co to jest to by nie bylo problemu, ale niestety mialam przyjemnosc sie dowiedziec ... ;) Jest mozliwe to ,,uodpornienie"? Ja walcze z soba, ale coz ...

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Czy jakis dobry czlowiek powie mi czy da sie ,,uodpornic" na krew itp[/QUOTE]
nie wiem...nigdy nie miałam z tym problemu :roll:, ale na wecie niektórzy rezygnują już po kilku pierwszych zajęciach z anatomii
zawsze mozna spróbować poszukać lecznicy w okolicy i zapytać czy przyjmą wolontariuszkę na jakis czas

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher']Nie bardzo rozumiem... Jakie znaczenie ma czy przypadek jest nagły, czy to dwudniowa biegunka, skoro lekarz i tak jest na dyżurze? To co się na tym dyżurze robi, że ma się pretensje o przychodzenie z "głupotami"? Śpi? :roll:
Ja obecnie przerabiam niedyspozycję żołądkową u swojej suki. I własnie dwa dni czekałam, zanim poszłam z tym do weterynarza (uprzedzając pytania - poszłam za dnia, w normalnych godzinach przyjęć naszej lecznicy), bo nie uważam, że z każdą, za przeproszeniem, sraczką od razu trzeba lecieć do weta...
[/QUOTE]
Też nie uważam,że z każdą sraczką należy od razu lecieć do weta, ale jeśli pies czuje się kiepsko kolejny dzień logicznie myślący człowiek pójdzie z psem w czasie normalnej pracy lecznicy a nie w trakcie dyżuru (gdzie może trafić na np. dyzurującego chirurga, połoznika lub innej nie związanej z dolegliwościami specjalności.).
Jeśli zaś chodzi o to co robią lekarze na dyżurze, to często wiele godzin przyjmują porody, robią cesarki, składają zwierzaki po wypadku lub usypiają te którym pomóc już nie można. Czasami po np. 2 godzinnej operacji (nie planowanej tylko właśnie po wypadku i nie zawsze zakończonej sukcesem) są najnormalniej w świecie wykończeni i pretensje oczekujących w kolejce właścicieli psów z "biegunką od dwóch dni" nie są najbardziej na miejscu. :mad:
Mieszkam w mieście gdzie są Kliniki AR (z dyżurnymi bodajże jednocześnie dwoma lekarzami weterynarii) i dwie albo trzy lecznice całodobowe (na dyżurze jest najczęściej jeden lekarz) jak na miasto tej wielkości nie jest to zbyt wiele. Szanujmy więc pracę (i czas) tych ludzi, choćby dlatego aby po np.6 godzinach dużuru byli w stanie udzielić pomocy w nagłym wypadku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='niufa']Też nie uważam,że z każdą sraczką należy od razu lecieć do weta, ale jeśli pies czuje się kiepsko kolejny dzień logicznie myślący człowiek pójdzie z psem w czasie normalnej pracy lecznicy a nie w trakcie dyżuru (gdzie może trafić na np. dyzurującego chirurga, połoznika lub innej nie związanej z dolegliwościami specjalności.).[/quote]
Wiesz, nie każdy może, bo na przykład w dzień pracuje ;)

[quote name='niufa']Jeśli zaś chodzi o to co robią lekarze na dyżurze, to często wiele godzin przyjmują porody, robią cesarki, składają zwierzaki po wypadku lub usypiają te którym pomóc już nie można. Czasami po np. 2 godzinnej operacji (nie planowanej tylko właśnie po wypadku i nie zawsze zakończonej sukcesem) są najnormalniej w świecie wykończeni i pretensje oczekujących w kolejce właścicieli psów z "biegunką od dwóch dni" nie są najbardziej na miejscu. :mad:[/quote]
Niufa, ale przecież te wszystkie rzeczy robią równiez lekarze za dnia. Więc z tego co piszesz wynika że ze sraczką to lepiej w ogóle nie chodzić do weterynarza, bo oni maja wazniejsze sprawy na głowie, a przez czyjąś sraczkę moga nie zdołać udzielić pomocy powazniej chorym zwierzętom...

Żartuję, wiem, że w gruncie rzeczy nie chodzi ci biegunkę, tylko o te pretensje ;) A nieuzasadnione pretensje nigdy nie sa na miejscu, nie ważne, za dnia, czy w nocy.
Tyle, że czasem górę biorą emocje, a emocje moga być tym większe, im bardziej właściciel zdaje sobie sprawę, że to on sam nawalił: bo powinien przyjśc z psem do lekarza już dawno, ale nie zrobił tego, naraził zwierzaka na cierpienie, może nieodwracalnie mu zaszkodził... I szuka sobie kozla ofiarnego, w tym przypadku "złego weterynarza", po to, żeby samemu we wlasnych oczach się wybielić ;)

Link to comment
Share on other sites

A i jeszcze chciałam napisać, że mnie zdarzyło się być niemiłą i bardzo roszczeniową u weterynarza. Choć jak przypomnę sobie tę sytuację, to wydaje mi się, że może nawet byłam za grzeczna :roll:
W skrócie chodziło o baaardzo przedłużająca się procedurę wyadnia mi psa po zabiegu. Trwało to chyba z godzinę i pewnie trwałoby dłużej, gdybym się wreszcie dośc stanowczo nie upomniała:roll: ... Jeśli chodzi o mnie, to ok, mogłam sobie czekać, ale tak się złożyło, że Sabina siedziała w klatce zaraz za drzwiami recepcji i słysząc mnie zaczęła rozpaczliwie wyć... :shake: A ja ciągle słyszałam od recepcjonistki, że pani doktor, która ma mi psa wydac ma właśnie pacjenta :roll: Jakby, kurczę, nie mógł mi psa przyprowadzić byle kto, a ja grzecznie siedząc z psem w poczekalni czekałabym na panią doktor :angryy: (dodam, że zabieg był prosty - częściowe wypełnienie zęba w lekkim znieczuleniu ogólnym, więc naprawdę nie trzeba było robić z przyprowadzenia mi rozpaczającego psa takich ceregieli :roll: )

Link to comment
Share on other sites

Bedzie wszystko na raz :)
Hodujacych wetow jest duzo i w baaardzo wielu rasach
Wszystko zalezy co sie rozumie jako hodowle!!! Bo posiadanie 40 psow w kojcach to raczej trudno pogodzic z czymkolwiek a nie tylko z praca zawodowa :cool1:

Z tym "budzeniem" wetow
Po pierwsze na pieczatce wet podaje swoj nr prywatny ( czesto domowy ) wiec :shake:
Po drugie jak na dyzurze nie ma pacjentow to nie rozwiazuje krzyzowek tylko spi i chyba nie ma w tym nic nagannego

Co do studiow
Sa bardzo ciekawe tylko OKROPNIE ciezkie. Jak sie nie jest milosnikiem nauki i zakuwania, to ma sie pecha. Sporo osob rezygnuje ( u nas takim krytycznym rokiem byl 3 czyli V semestr )
Nauka nie konczy sie po wyjsciu z zajec tylko wlasciwie wtedy zaczyna :placz: Na zycie "po studiach" nie ma czasu. Wakacje to praktyki. CZasem nawet 8 tyg w czasie jednych wakacji !!!!!!!! Wiec z wakacji tez sie rezygnuje. 90% stud. ma sesje wrzesniowa wiec wakacje sa krotkie :placz:

Proponuje pozyczyc z biblioteki ksiazke do anatomi i sprobowac sie nauczyc jednego rozdzialu, powiedzmy w 3 dni. Jak sie komus spodoba to nauka zawodu stoi przed nim otworem:diabloti:
Tylko trzeba pamietac, ze na jednym roku ma sie kilka przedmiotow naraz !!!!!
Piewsze 2 lata wet sa identyczne z ludzka met. Nawet kilka podrecznikow jest tych samych:eviltong:

Co to strachu i rzeczy obrzydliwych
Moje pierwsze zajecia to bylo prosektorium. Nikt nie mial czasu sie zastanawiac czego sie brzydzi. A smierdzi sie nawet po kapieli, miejsca siedzace w tramwaju ma sie gwarantowane.
Potem ma sie zajecia z chorob gadow i plazow ( i "dotyka" sie wezy i zab )
owadow urzytkowych ( wizyta w pasiece i "grzebanie" w ulach ) zwierzat futerkowych ( ferma lisow !!!! ) chorob ptakow ( padle kury, golebie itp )
Pomijajac juz "grzebanie krowa w tylkach" :-o i lajno po kolana.
Fajnym przezyciem sa choroby trzody chlewnej i wizyta "u swinek w domu". Koledzy wracajac pociagiem z chlewni mieli pol wagonu dla siebie :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PANGEA']Z tym "budzeniem" wetow
(...)
Po drugie jak na dyzurze nie ma pacjentow to nie rozwiazuje krzyzowek tylko spi i chyba nie ma w tym nic nagannego[/quote]Ale w tym, że budzi go pacjent też chyba nie ma nic nagannego? Na tym w końcu ten dyżur polega, prawda? Na udzielaniu pomocy zwierzakom, bez względu na to, czy jest to poważny stan powypadkowy, czy zwykła biegunka, czy może kleszcz sprzed dwóch dni? A nie na denerwowaniu sie, że ludzie spać nie dają? ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher']Ale w tym, że budzi go pacjent też chyba nie ma nic nagannego? Na tym w końcu ten dyżur polega, prawda? Na udzielaniu pomocy zwierzakom, bez względu na to, czy jest to poważny stan powypadkowy, czy zwykła biegunka, czy może kleszcz sprzed dwóch dni? A nie na denerwowaniu sie, że ludzie spać nie dają? ;)[/quote]

A gdzie ja mowie, ze jest. Sama budzilam i budze nadal wetow. Cesarki uwielbiaja byc w srodku nocy :cool3:
A klesz z przed 2 dni mysle, ze mimo wszystko mogl poczekac do rana. A Tobie jak sie wydaje !!!!!! To nie chodzi o budzenie, tylko o hmmm "w dzien byly inne zajecia wiec nie myslalam o psie, a teraz tak mi sie jakos przypomnialo" Zwlaszcza, ze kleszcz okazal sie tylko hipopetyczny i Pani chciala poprostu pogadac. Tel do weta tanszy niz 0-700 :angryy: .

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...