Jump to content
Dogomania

Jak pies może obronić właściciela,uznając go za przewodnika?


Cally

Recommended Posts

Na prywatnego wysłałaś, czy do roboty?

Bo ja ci dzisiaj z roboty zdjęcia słałam

PIKA a nie masz jakiegoś animowanego stworka...

:o w domu? :o

Mam....... żywego :wink:

Jak będę w domu to ci prześle mailam strony w necie do gifów. Albo lepiej wejdź sobie na Administrację i tam ktoś o to pytał. Jest podanych kilka linków.

teraz żadnego nie mam - w pracy jestem :x

Link to comment
Share on other sites

Zainteresował mnie ten temat, więc czym prędzej tu weszłam.

Bo sprawa jest rzeczywiście złożona. Właściwie to jeśli chcemy, aby pies nas obronił, to powinniśmy z nim skończyć IPO. W dobrej szkole, oczywiście.

Ale opowiem wam, co mi się kiedyś przydarzyło i jak nie chciałam aby mój pies mnie bronił, gdyż bałam się reakcji tłumu, który mi nie pomógł. :(

Zamieściłam to już kiedyś w innym temacie, lecz tu też jak sądzę będzie to pasować:

Kiedyś szłam z moim spokojnym kaukazem ruchliwą ulicą i zaczepił mnie pijak. Dosłownie nie mogłam się od niego odczepić. Byłam przerażona, bo co by było, gdyby mój pies zaczął mnie bronić? Dosłownie siłą woli zmusiłam psa aby spokojnie siedział, gdy ja próbowałam uwolnić się od intruza, który dosłownie wczepił się łapami w moją skórzaną kurtkę. Bałam się szarpać, aby nie sprowokować własnego psa do naturalnej w tej sytuacji obrony. Bałam się że pijak wtedy da mi w ryja, a ja wówczas nie utrzymam kaukaza. Ludzie na przystanku z zaciekawieniem obserwowali jak sobie poradzę. A gdyby mój kaukaz rzucił mu się do gardła, na pewno rozległyby się głosy: do kojca z takim psem a nie na ulicę!!!, jeszcze nas wszystkich pozagryza!!!, dlaczego on jest bez kagańca? Raz się chłop napił, a TA od razu szczuje go psem?!! W końcu po dobrej chwili, przechodzili studenci i to oni uwolnili mnie z rąk idioty. Rozprostowywali po kolei palce pijaka, którymi wpił się w moje ramię.

Link to comment
Share on other sites

No tak, mój ś.p. pies był zdyscyplinowany. A musiała wyczuwać moje zdenerwowanie, bo ja dosłownie się trzęsłam. Znalazłam się między młotem a kowadłem. Każdy w takiej sytuacji oczekuje, że jego pies go obroni. Ale zdajemy sobie sprawę z tego, jaka antypsia psychoza panuje w społeczeństwie. Miałam spędzić miły wieczór w towarzystwie (szłyśmy z wizytą, ja i moja suka), a nie wieczór na komisariacie, a potem w sądzie. :(.

Poza tym obrona w wykonaniu kaukaza mogłaby być dla delikwenta bardzo bolesna :wink:

Link to comment
Share on other sites

Każdy w takiej sytuacji oczekuje, że jego pies go obroni.
No, nie każdy. Ja wiem, że mam na ten temat poglądy w Polsce uważane z skrajne, ale ja nigdy nie chcę, żeby mój pies mnie bronił. Składa się na to wiele powodów. Po pierwsze, nie uważam to za jego rolę - pies ma być tylko moim przyjacielem, a nie obrońcą. Ale po drugie, i to jest ważniejsze, nie chcę, żeby ten mój najlepszy przyjaciel narażał się dla mnie na jakiekolwiek niebezpieczeństwo. To niebezpieczeństwo dla atakującego psa może być dwojakiego rodzaju. Raz, to kiedy jakiś rzeczywiście niebezpieczny osobnik będzie mi chciał zrobić krzywdę i mój pies zareaguje, a on psa dźgnie nożem. Nie chcę tego. Wolę, żeby skrzywdził mnie niż mojego psa. A drugi typ niebezpieczeństwa dla psa pochodzi z błędnej przez psa oceny sytuacji. Nie możemy wymagać od psa, żeby w każdą sytuację poprawnie ocenił, szczególnie, że my sami tego nie potrafimy, a pies reaguje głównie na naszą reakcję. Czyli jeżeli, na przykład, my przestraszymy się kogoś, kto w ciemnej uliczce chce się nas zapytać o godzinę, to pies może wyczuć nasz strach i zaatakować. Jeżeli w takiej sytuacji zrobi niewinnemu krzywdę, to władze miałyby prawo, moim zdaniem, uznać go za niebezpiecznego i co najmniej mi go odebrac (a w USA mają prawo nawet go uśpić). A tego również nie chcę.

Wątpię, czy te moje argumenty przekonają kogoś, kto chce móc polegać na psie jako obrońcy, ale ja nie chcę i tylko próbuję wytłumaczyć dlaczego.

A IPO to szkolenie sportowe, nie mające dużo wspólnego z rzeczywistą obroną. Chociaż ja nawet tego nie uprawiam, bo nie chcę, żeby mój pies atakował nawet na niby.

Link to comment
Share on other sites

Och, Flaire, wyobraż sobie, że ja myślę podobnie jak Ty. Mam psa dla towarzystwa. Zazwyczaj liczę na własne siły, nie na psa. Z Twojego postu wnioskuję, że uważasz, że jest inaczej. A przecież napisałam:

Ale opowiem wam, co mi się kiedyś przydarzyło i jak nie chciałam aby mój pies mnie bronił, gdyż bałam się reakcji tłumu, który mi nie pomógł. :(

Napisałam: nie chciałam, a nie: jak bardzo chciałam.

Zdaję sobie sprawę, że gdyby pijak dał mi, jak napisałam, w ryja - to nie jestem pewna, czy mój kaukaz siedziałby dalej spokojnie przy mojej nodze. Co ja mówię, być może to ja zbierałabym wówczas zęby z chodnika :( , a u mojego psa na pewno w tym momencie przejawiłby się instynkt obronny. Nie oznacza to, że takiej reakcji bym od niego oczekiwała, ja po prostu wiem, ż tak by było. Wiem, że jeśliby mnie się coś stało, miłabym rozkwaszony nos, lub być może straciłabym przytomność, mój pies z pewnością nie czekałby zadowolony obok. Nie kaukaz. Gdy ja miotałam się z pijaczyną uczepionym mojej ręki, wiedziałam, że mój pies zdaje sobie sprawę z niecodzienności sytuacji, wyczuwa moje napięcie itd. Nie mogłam dopuścić do bezpośredniej konfrontacji pies-człowiek, głównie z tego powodu, źe nie po to wychowywałam mojego psa na miłego i sympatycznego stwora, żeby po takim incydencie zaczął mi iść na ludzi z zębami.

Nie chodziłam z żadnych z moich psów na IPO, z obecnym również nie chodzę.

Posty piszę uprzyjemniając czasem sobie pracę na kompie i nie zawsze mam okazję do tak wyczerpujących wypowiedzi. jak Twoje, Flaire. Chwała Ci zresztą za to. :D

Stąd może nie zawsze wiadomo, co autor (czyli ja :wink: ) miał na myśli.

Link to comment
Share on other sites

Azir, Flaire

I właśnie o taką dyscyplinę mi chodzi. Nigdy żaden mój pies, choć nie miałam ich wielu nie bronił mnie przed złym. No, ale Siwutka otrzymaliśmy już mocno ukształtowanego, jednak mimo wszystko z nim walczymy.

Wczoraj spuściłam go na moment na ogrodzie, żeby sobie poganiał, a ten przeskoczył ogrodzenie i porwał jednemu kolesiowi kurtkę. Ja myślałam, że wyjdę z siebie, ale na szczęście kolesiowi sie nic nie stało i wyszedł od nas całkiem zadowolony. Zauważyłam jednak, że Siwy go nie napadał tylko dopadał. Jak przeskoczył ogrodzenie to chłopak zaczął uciekać mimo, że go prosiłam, żeby tego nie robił. Ale kto wie, że goni go chart i na ucieczkę nie ma szans, a ta rasę właśnie wkurza gdy ktoś ucieka. Gdyby stał to by go obszczekał, no ale to ne jesgo wina. Zauważyłam, że Siwy dopadał go (bo było to 2 razy), gdy chłopak zaczynałsię ruszać - pies doskoczył do pleców i szybko uciekł, stanął jakieś 4 m od gościa i szczeka, gdy ten zrobił znowu próbę ucieczki to sytuacja się powtórzyła.

Wiem na pewno, że to na tle nerwowym - podejrzewam, że on nawet nie chce atakować, ale coś go pcha odgórnie do tego dlatego nie robi tego z takim rozmiłowanie, nie zagryza ludzi, tylko nerwowo do nich doskakuje, gdy oni próbują uciec.

No i mam teraz poważny dylemat. Jak uspokoić psa? Jak mu pokazać, że mi się to nie podoba, a jednocześnie nie stresować go jeszcze bardziej?

Macie jakieś pomysły?

Link to comment
Share on other sites

Azirku, NIEEEE! Ja wcale nie myślałam, że Ty chcesz, żeby Twój pies atakował. Ale wydaje mi się, ze tak chce znakomita większość właścicieli psów w Polsce. Ale nie wszyscy!

wirka, z tego co opisałaś, Twój pies nie chce atakować; chce gonić! No i masz babo placek: sprawiła sobie charta i chce go oduczyć gonitwy :lol: ! Trudno będzie...

Link to comment
Share on other sites

Flaire

Tu nie chodzi o czystą gonitwę, gdyby tak było to po co Siwas przeskoczył ogrodzenie i pobiegł do gościa, który szedł sobie spokojnym krokiem???

Ucieczka pogarsza sprawę, bo to chart. Ale zaczątkiem jest agresja. W domu przecież nikt mi nie ucieka jak Siwy chce zagryźć dleikwenta...

Link to comment
Share on other sites

Sorki, wirka, to było troszeczkę żartem. Ale nie do końca. No bo przecież sama napisałaś, że on "go nie napadł tylko dopadł" i że gdyby gość nie uciekał, to pies by go obszczekiwał z odległości...

Hmmm. Jakoś mi wygląda, że on gościa uważa za obiekt polowania. Tylko bardzo słabo znam się na psach myśliwskich, więc nie wiem, dlaczego. Rozumiałabym dlaczego, gdyby gość biegł. Ale gość tylko szedł... Tylko że był to juz drugi raz - może go pamiętał. A czy za pierwszym razem gość też tylko szedł? I jeszcze chyba pisałaś, o ile dobrze pamiętam, że w domu nie ma problemu, tylko na dworzu... Więc znów mi sie to polowanie nasuwa. Tylko dlaczego niektórych ludzi sobie wybiera? Co go prowokuje do tego polowania? Myśl, wirka, myśl... Czym się różnią ludzie, których atakuje od tych, których nie atakuje? Bo różnica jest na pewno - dla niego oczywista. Tylko my jej jeszcze nie rozumiemy.

Chyba że Cię pomyliłam z kimś innym i to nie Twój pies zachowuje się tak, jak napisałam, co oczywiście jest możliwe przy mojej postępującej sklerozie :oops: . I w takim przypadku wielkie sorry.

Link to comment
Share on other sites

Koleś mówił mi, że przechodzi koło naszego domyu kilka razy dziennie, bo mieszka niedaleko. Na szczęście nie był wściekły i załatwilismy wszystko kulturalnie.

W domu też jest problem, gdyby go nie było to bym postawiła na polowanie. Na pewno był on źle socjalizowany i nie odróżnia na co można polować, a na co nie. W domu to może być obrona mienia, najpierw to by się rzucił, potem obwąchuje, a na koniec się przytula.

Muszę go bardziej poobserwować, chociaż nie wiem jak bardziej można obserwować psa. Problem jest bardzo złożony. Zacznę od wyciszania go smakołykami, dopóki nie podwyższymy ogrodzenia to i tak nie będzie spuszczany na ogrodzie. Najpierw zacznę od tłumów, zobaczymy co on na te tłumy "powie" no i od posłuszeństwa. Może jak mi się go uda wyciszyć to 50% zniknie...

Ale dzięki ciociu Flaire za pomoc.

Jak się czuje moja ulubienica Misia? Kiedy będziesz ją kryć?

Link to comment
Share on other sites

wirka, dasz sobie radę, bo masz dobre podejście! Opisuj kolejne "ataki", to może jakoś wspólnie uda się rozgryźć, o co mu chodzi... Choć z tego co piszesz, to ten przypadek nawet na miejscu trudno zrozumieć, a co dopiero na odległaść! Ale posłuszeństwo na pewno nie zaszkodzi.

Z Misią wszystko oki, ostatnio ja mam duże zaległości w pracy, więc pies się trochę nudzi. Ale jest grzeczna. W zeszłą niedzielę miała super fajny dzień, bo u nas na szkoleniu był egzamin. Misia nie przystępowała do egzaminu, bo jest matołek, więc była tam tylko jako kibic i spędziła cały dzień podrywając (bardzo skutecznie!) zgromadzone towarzystwo. Natomiast gwiazdą dnia był Leon Mokki, który pięknie zdał swój egzamin, dostał puchar i pierwszą lokatę.

A od najbliżeszego weekendu zaczynamy agility! I czapla przyjeżdża do Warszawy z wizytą, więc poznam kolejną dogomaniaczkę! A może Ty się kiedyś machniesz do stolicy?

No a krycie będzie w lutym/marcu. Już się denerwuję... Na razie mam domy tylko dla dwóch szczeniąt. Ale jeszcze nic nigdzie nie ogłaszałam, więc nie jest źle.

Link to comment
Share on other sites

A ile jest średnio szczeniat w miocie u erdelków?

Dom to Ty na pewno znajdziesz dla wszystkich i pewnie jeszcze zabraknie maluchów...

Oczywiście bedę go obserwować ze zdwojoną uwagą, ale zacznę jeszcze intensywniej ćwiczyć z nim jakieś sztuczki. Wuiesz, on jako chart jest uczony tylko siad, leżeć, łapa, głos, na miejsce i takie tam.

Nie robiłam z nim jakiś szczególnych sztuczek, bo stawiałam u niego na trening. Ale tak sobie myślę, że skoro on jest taki znerwicowany to może praca ze smakołykiem i zabawa w różne sztuczki odstresują go w momentach zagrożenia. Poza tym pomyślałam sobie, że będę ćwiczyć na nim posłuszeństwo za pomocą obcych. Będę prosiła przechodni, żeby dali psu smakołyka za "siad" czy za "głos". W ten sposób nie znając nawet przyczyny jego agresji pokażę mu, że ludzie są okey i że dają smakołyki i że można sie z nimi bawic itd. itd.

Mam nadzieję, że dobrze sobie to wymyśliłam. Siwy jak widzi smakołka w ręku to mimo, że nie jest łakomczuszkiem i nie zawsze go zjada to chętnie zawsze wykonuje na niego komendy.

Link to comment
Share on other sites

Koleś mówił mi, że przechodzi koło naszego domyu kilka razy dziennie, bo mieszka niedaleko.

A Siwy jest w tym czasie na ogrodzie i go widzi?

Bo może to jest "syndrom listonosza" :wink: ?

Facet idzie, Siwy bacznie mu się przygląda, być może obszczekuje, facet idzie sobie dalej, a Siwy myśli: Udało mi się przepłoszyć intruza, Hurra! jak jeszcze raz się zbliży to ja mu dopiero pokażę!

I pokazał. :wink:

Link to comment
Share on other sites

Mam podobny problem jak Wirka. Sunia trafiła do mnie prawie dwuletnia, podobno "po przejściach" (chociaż nikt nie wie jak było naprawdę). Trochę wyprostowała ją hodowczyni, która odebrała ją pierwszym właścicielom właśnie za złe traktowanie psa. Do tego Lisa wczesniej mieszkała na wsi - teraz w mieście, no i ma charakterek właściwy średniemu sznaucerowi.

Byłyśmy już na szkoleniu i cały czas stosujemy "odczulanie" sytuacji stresowych smakołykami. I to świetnie działa! Nie wiem jak charty, ale moja suczka jest okrutnie łakoma i za jedzenie zrobi wszystko. :wink:

Prawdziwy problem mam tylko z dziećmi - ona nie toleruje obcych dzieci (domowa to nawet bardzo kocha). Poczatkowo próbowałam przyzwyczajać ją do dzieci też "na smakołyki", ale zawsze istniało niebezpieczeństwo że chapnie jakiegoś malucha (ona to robi po cichu, bez uprzedzenia typu warczenie, szczekanie) i teraz chodzi "do dzieci" w kagańcu, np. z moimi dziećmi do szkoły. Nie wiem czy to dobrze, że zakładam jej ten kaganiec, ale już nie widziałam innego wyjścia.

A tak poza wszystkim to CP są cudne :D

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...