Jump to content
Dogomania

Moja Raja nie żyje.... Jak ja będę bez niej żyć? :(:(:(:(:(:(:(


e.m.i.l.@

Recommended Posts

[quote name='e.m.i.l.@']Moja Raja nie żyje.... Wyszła na drogę, a tam jakiś palant potrącił ją.... Nawet nie próbował hamować.... Jakby jej tam wogóle nie było, a była przecież!!! Teraz już jej nigdy nie zobacze..... :(:(:(:(:(:(:(:([/quote]


[URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=28514"]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=28514[/URL]


[quote name='e.m.i.l.@'] Dzisiaj, 21:30 #[URL="http://www.dogomania.pl/forum/showpost.php?p=2036067&postcount=4"][B]4[/B][/URL] [URL="http://www.dogomania.pl/forum/member.php?u=11421"]e.m.i.l.@[/URL] vbmenu_register("postmenu_2036067", true);
[IMG]http://static.dogomania.pl/forum/images/ranks/0amator.gif[/IMG]

Od: 06/2006
Postów: 36
[URL="gg:9561556"][IMG]http://www.gadu-gadu.pl/users/status.asp?id=9561556[/IMG][/URL]

[IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images/icons/icon1.gif[/IMG]
Myszcza--> uratowałam i znalazłam dom już dla 3 psów i 2 kotów. Sama zrezygnowałam z rasowych psów i mam znalezionegpo kundelka. Czy teraz Twoim zdaniem zasługuję na odpisywanie na moje tematy??????????? Czy jeszcze nadal uważasz, że zrobiłam za mało???????
[IMG]http://static.dogomania.pl/forum/images_pb/statusicon/user_offline.gif[/IMG] [URL="http://www.dogomania.pl/forum/report.php?p=2036067"][IMG]http://static.dogomania.pl/forum/images_pb/buttons/report.gif[/IMG][/URL] [/quote]

zastanowiły mnie czasy pisania tych postów :hmmmm: :niewiem:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agama']ja juz wczesniej o tym pisalam w topiku EKSTRA-ale nie chcialam byc zlosliwa[/quote]

Śmierc psa, do tego własnego to ogromne przeżycie. Nie jest to temat do zabawy.

Jeżeli Emilka faktycznie straciła psa to ogromnie jej współczuję.


Tylko zastanowiły mnie czasy i tematy postów............

Link to comment
Share on other sites

[quote name='e.m.i.l.@']Moja Raja nie żyje.... Wyszła na drogę, a tam jakiś palant potrącił ją.... Nawet nie próbował hamować.... Jakby jej tam wogóle nie było, a była przecież!!! Teraz już jej nigdy nie zobacze..... :(:(:(:(:(:(:(:([/QUOTE]

W temacie "Rogz i nie tylko" post 1160:

[quote name='e.m.i.l.@']Moje psy nie chodzą na smyczy. Są całkowicie wolne:) Jak chcecie wiedzieć czemu to piszcie:)[/QUOTE]

Jeśli Twój pies rzeczywiście nie żyje, bardzo współczuję, ale więcej odpowiedzialności na przyszłość :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beria']W temacie "Rogz i nie tylko" post 1160:



Jeśli Twój pies rzeczywiście nie żyje, bardzo współczuję, ale więcej odpowiedzialności na przyszłość :shake:[/quote]

To ja sie nie dziwię, ze któryś wreszcie wpdł pod auto....... :-( Biedna psinka... spij spokojnie (*)

Myśle, ze osoba pisząca te posty to ktoś hmmm młody, kto próbuje wzbudzić sensacje, aby ktos odpisał an jego posty. UWaga, nastawiam olewatory i nie zawaham się ich użyć, jeśli to bedzie powód do kolejnej bójki ;)

Link to comment
Share on other sites

Bardzo współczuje ale jako kierowca-palant mam mieszane uczucia...:-(
Ostatnio zabiłam samochodem biegającego po dwupasmowej drodze między tirami, oszalałego z przerażenia psa.. :-( wyskoczył mi wprost pod koła za siatki odgradzającej dwa pasy wprost pod koła... nawet nie zdązyłam dotknąć hamulca... uderzyłam go i przejechałam dwoma kołami...:-(
Było to w nocy... dlaczego nikt go nie pilnował? Miał na sobie czerwoną obrózke... Do tej pory nie mogę dojść do siebie...

Link to comment
Share on other sites

Ja kiedys przejechałam w nocy lisa. Wyskoczył mi w ostatniej chwili. To było straszne mimo że to lis ale tez zwierzaczek. Dlatego nie wiem jak bym sobie dała radę gdyby był to pies. NNikka współczuje to musiało byc straszne.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie zawsze jest to wina właściciela, niezabezpieczone ogrodzenie, uchylona furtka, spuszczenie ze smyczy w pobliżu ruchliwej drogi.

W przypadku mojego poprzedniego psa również zawiniliśmy my :-(. Ja byłam w Kościele, mój tata jechał odwieść znajomym taczkę i nie domknął za sobą uliczki a moja siostra, która wtedy miała 4 lata wypuściła psa na podwórko. Wyglądał jakby spał, zero ranki czy wgniecenia, poprostu spał... i znowu łzy w oczach... wspomnienia :placz: .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Paulinka18']Właśnie zawsze jest to wina właściciela, niezabezpieczone ogrodzenie, uchylona furtka, spuszczenie ze smyczy w pobliżu ruchliwej drogi.[/quote]

Osobiście dziękuje za te słowa bo przez długi czas mialam straszne wyrzuty sumienia po tym jak potrąciłam psa jakiejs dziewczyny. Mimo, że zrobiłam wszystko żeby do zderzenia nie doszło, miałam duzo czasu na reakcje, niestety było ślisko i samochód nie zareagował prawie na hamulec, musiałam zaciągnąć ręczny, samochód stanął w poprzek drogi prawie ale psa i tak uderzyłam. Złamalam mu miednice i kość biodrową. Bylam przerazona totalnie tym co sie stało. Ta kobitka zaczeła sie na mnie wydzierać, kleła straszliwie. Powiedziałam, ze zawioze psa do weta, zapłace za leczenie i że przepraszam. Ona na to, ze zadzwoni na policje. I zadzwoniła. Policjant powiedział, ze to wina wlascicielki bo pies nie był na smyczy, właścicielka go niedopilnowała. Ale ile sie stresu najadłam to moje: cały ten incydent, krzyk tej kobiety, potem przesłuchanie na komendzie... no i na koniec wyrzuty sumienia, ze mogłam coś zrobić i by do tego nie doszło. Do dzis mnie to boli.

Ponadto ten wypadek miał miejsce jakis miesiac po otrzymaniu przezemnie prawa jazdy...

Link to comment
Share on other sites

Powiem tak: to jest [B]prawie[/B] zawsze wina właściciela... Dwa przykłady: 1.moim spacerowym znajomym jakiś (...) potrącił psa idacego na smyczy, szedł tuż przed nimi, a facet jechał bardzo szybko po pasie dla tramwajów (gdzie samochodom nie wolno!!!)- oni popatrzyli, tramwaj nie jechał, ruszyli, a ten gnój wyskoczył, stuknął psa i zwiał:angryy: :angryy: :angryy: Pies żyje, ale po urazie miednicy powłóczy tylnymi łapami:-(
2. Znam pana, któremu ktoś [B]celowo przejechał psa...[/B] Pies karny owczarek biegł obok roweru, błąd, że od strony jezdni... Było ciemnawo, za miastem, samochód nadjeżdżając ostro zatrąbił, spłoszył psa, celowo go najechał i zniknął... Pan został, przewrócony, z zerwaną smyczą w ręce...:placz: ma taki uraz, że nie chce mieć następnego psiaka:-( :-( :-(

Ale że w przypadku Aksy zawiniła właścicielka, to jestem przekonana- podobno smycz sie zerwała (w co nie do końca wierzę), ale że roczy pies jest kompletnie niewychowanym wariatem:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Powiem tak: to jest [B]prawie[/B] zawsze wina właściciela... Dwa przykłady: 1.moim spacerowym znajomym jakiś (...) potrącił psa idacego na smyczy, szedł tuż przed nimi, a facet jechał bardzo szybko po pasie dla tramwajów (gdzie samochodom nie wolno!!!)- oni popatrzyli, tramwaj nie jechał, ruszyli, a ten gnój wyskoczył, stuknął psa i zwiał:angryy: :angryy: :angryy: Pies żyje, ale po urazie miednicy powłóczy tylnymi łapami:-(
2. Znam pana, któremu ktoś [B]celowo przejechał psa...[/B] Pies karny owczarek biegł obok roweru, błąd, że od strony jezdni... Było ciemnawo, za miastem, samochód nadjeżdżając ostro zatrąbił, spłoszył psa, celowo go najechał i zniknął... Pan został, przewrócony, z zerwaną smyczą w ręce...:placz: ma taki uraz, że nie chce mieć następnego psiaka:-( :-( :-( [/quote]
No to juz nie wina to po prostu paskudne hamstwo!!!!:angryy: :angryy: :angryy:

Link to comment
Share on other sites

e.m.i.l.@
Wybacz, ale nie wierzę w to, co piszesz. I nie tylko ja. Jeśli chcesz zaistnieć na forum, opisz swoje zwierzęta, nie bierz nas na litość. Naprawdę łatwo w szukajce znaleźć wszystkie Twoje posty i wyciągnąć wnioski. Jeśli nawet prawdą było to, co opisałaś, to Ty jesteś winną. Kropka. I masz teraz satysfakcję, że do Twoich postów piszą. Na miły Bóg...Po co Ci to.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli pies był bez smyczy, a znalazł się na ulicy to kierowca nie jest debilem (!) są sytuacje, że nie da się opanować samochodu, można spowodować wypadek i zamiast psa może zginąć dziecko, czy tego ktoś by chciał? mieć na sumieniu np. 5 letnie dziecko, czy lepiej obwiniac się za śmierc psa? tutaj wina jest właściciela, pies bez smyczy, kierowca nie jechał chyba po chodniku.
Mojego psa rowież potrącił samochód było to z 3 lata temu w wakacje, wyszłam z psiakiem przed 23 a ze było pusto to puściłam go pod blokiem, u mnie nie ma gdzie go potracic więc nie przypuszczałam.. ale psiak mi znikł i zanim sama go znalazłam usłyszałam pisk okon a potem skowyt psa.. nie wiedziałam, że moj czworonog tak daleko się ode mnie oddalił, znalazłam go na poboczu jezdni, na całe szczęście nic mu się nie stało bo kierowca i tak musiał akurat hamowac bo było to przed zakrętem.. psiak był tylko troszkę poturbowany, ale kierowca tutaj napewno nie zawinił, a ja.

Gdy miałam z 10 lat, większość czasu spędzałam na dworze wraz z koleżanką i jej psem ktory tylko latał luzem, raz zwiał i biegł przez jezdnie potracił go samochod, ale to było celowe bo na widok psa kierowca jeszcze przyśpieszył :angryy: pies krwawił, ale rodzice koleżanki nawet nie raczyli jechać z nim do weta :roll: psiak przeżył, ale i tak w końcu zniknął... :roll: teraz mam troche wiecej wyobrazni...

Link to comment
Share on other sites

Zaba, zawsze, w kazdej sytuacji, kiedy puszczony luzem pies znajduje sie na jezdni, jest to wina wlasciciela. I nie ma znaczenia, czy kierowca przyspieszyl. zwolnil, ominal czy nie. Pies znalazl sie na jezdni z winy wlasciciela, ktory ma obowiazek dbac o jego bezpieczenstwo.
W kazdej takiej sytuacji, kiedy samochod potraca smiertelnie psa na jezdni, bo pies byl luzem, zabojca jest wlasciciel psa. Jezdnie sa dla samochodow, nie dla psow.

Co wiecej, w sytuacji, kiedy na jezdnie wybieglo zwierze, majace prawnego opiekuna/wlasciciela i w wypadku samochod zostal uszkodzony, wlasciciel samochodu ma prawo domagac sie pokrycia szkod od wlasciciela zwierzecia.

Link to comment
Share on other sites

psa szkoda :(....

Ale gdyby głupota miala skrzydła to niektórzy właściciele psów nie dotykali by nogami ziemi.
Cos wam opowiem
Wrszawa ul. Płowiecka godz. 17,30 bywalcy wiedzą że ruch wtedy ogromy kierunek na Otwock. Poboczem idzie dziewczyna z psem, w pewnym monencie psiak - młody dalmańczyk rzuca się pędem na przeciwną stronę jezdni (ma do pokonania sześć pasów ruchu) pies wbiega wprost pod rozpędzony samochód, za chwilę uderza w niego drugi (obydwa ostro hamują) dopiero trzeciemu kierowcy udaje się zatrzymać przed leżącym na trzecim pasie psem ..... Nikt nie mógł się zatrzymać, potrzebna była tylko smycz ...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...