Jump to content
Dogomania

pozycja alfa


angerthor

Recommended Posts

[quote name='frruzia']no więc jednak zdażają się osobniki które próbują zdominować ludzi ?
a to obsikiwanie?[/quote]
Ba! Są nawet osobniki, które próbują zdominować drzewo. Mój pies całkiem niedawno próbował ustalić kolejność w stadzie z drzewem. Nie wiem, co tam sobie powiedzieli podczas tego "ustalania", ale na pewno drzewo nie "skopulowało" mi psa. Z tego wyciągam wniosek, że mój pies w naszym "stadzie" stoi wyraźnie wyżej od drzewa (konkretnie od topoli, nie wiem jak z innymi gatunkami). Poobserwuję ich związki jeszcze dokładniej: jeśli się okaże, że drzewo przechodzi pierwsze przez drzwi i pierwsze je, to będę zmuszona do zweryfikowania mojej oceny hierarchii stada "topola-pies". Podejrzewam jednak, że pies dominuje nad drzewem bezspornie - dobitnie o tym świadczy to, że pies obsikuje drzewo. Jeszcze nigdy nie udało mi się zauważyć relacji odwrotnej.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 108
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Sara']
Ja siebie traktuję po prostu jako przewodnika, który oprowadza i pokazuje świat, i przede wszystkim uczy jak się w tym świecie poruszać żeby życie składało się po większej części z miłych wrażeń.[/quote]

I tak powinno być - wystarczy spojrzeć na efekty!
A tu jest przykład na to ,o czym pisałam wcześniej: Przepis - jak sobie wychować dominanta.
Pewnie inny zwierzak tak "wychowywany",byłby tylko nieznośnie rozpuszczony,ale ten sieje terror zębami a właściciele boja się własnego psa!
[URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=29529"][B]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=29529[/B][/URL]

Link to comment
Share on other sites

zarazah chodziło mi o obsikiwanie właścicieli którzy bynajmniej drzewa w niczym nie przypominają
zresztą uważam że nauka grzecznego przechodzenia przez drzwi ma sens kiedy nie chcemy by nasz rozbrykany pies stratował nas w drzwiach wybiegając z impetem na klatkę, podobnie jak nauka spokojnego stanie przy zakladaniu obroży czy tego że odpięcie smyczy nie oznacza że można puścić się pędem do przodu, uczy psa zwracania na nas uwagi i w pewnym sensie posłuszeństwa
podobnie jeśli mamy agresywnego psa a nigdy nie wiemy czy na klatce kogoś nie ma to też lepiej nuczyć go że może wyjść jeśli mu na to pozwolimy

Link to comment
Share on other sites

Oj, czasem nawet właściciel przypomina drzewo :lol: (np. podczas nauki ładnego chodzenia na smyczy, a raczej oduczania ciągnięcia). Do obsikiwania pewnie właściciel jest wdzięczniejszym obiektem, gdyż łączy go z psem swego rodzaju stosunek emocjonalny. Choć z pewnością właściciel ma na ten temat nieco inne zdanie.:evil_lol: A dlaczego pies sika (albo kopuluje)? Między innymi dlatego, by rozładować emocje, napięcie, niepewność, by poczuć się pewniej w danej sytuacji lub w danym miejscu. Ktoś tu chyba pisał, że kastracja może pomóc (albo gdzieś indziej o tym czytałam) - nie zawsze. Moja suka po sterylce zaczęła z uporem maniaka kopulowac i znakować teren. Pies-znajda znakuje co się da i kiedy tylko się da, za to nie kopuluje. Wydaje mi się, że to wszystko nie jest takie proste i jednoznaczne. Moje duże psisko kopuluje, gdy jest zestresowane, gdy na horyzoncie pojawia się suka w cieczce, ale także gdy jest rozbawione na maksa. Czyżby to też był sposób na rozładowanie emocji? Potrafi jeden słupek obsikać z 15 razy w ciągu godziny i za każdym razem ma minę: "o kurcze, jakiś pies tu przed chwilą sikał. chyba się dołączę".
Jeśli chodzi o psią "grzeczność" czyli przechodzenie przez drzwi, siad przed założeniem obroży itp. - myślę, że to w porządku, że wprowadza się w psi świat pewne rytuały, porządek, dzięki któremu łatwiej mu się poruszać w naszym, ludzkim, niezrozumiałym dla niego świecie. Dzięki tym niezmiennym regułom czuje się pewniej i bezpieczniej.
Ot, to takie moje filozoficzne przemyślenia na dzień dzisiejszy.

PS. Anegdoty o drzewie i kopulacji ciąg dalszy - dziś stwierdziłam, że w stadzie: pies-jabłoń, pies nie ma pozycji zdecydowanie dominującej. Próbował ją dzisiaj popodgryzać, ale dostał łupnia jabłkiem w głowę i musiał niestety ustąpić. Do tego wszystkiego drzewo nie miało zamiaru zejść psu z drogi, gdy ten biegał jak szalony. Pies został totalnie zignorowany. Ja nie potrafię go tak w 100% ignorować. Zaczynam się zastanawiać, jaka jest moja pozycja: jabłoń zdominowała psa, pies zdominował topolę, ja nie zdominowałam psa itd. Czyżby moja pozycja była tak mocna jak pozycja topoli?
PSS. Czy na Dogomanii wszyscy wszystko zawsze biorą na poważnie? Mam nadzieję, że nie;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='frruzia']a nie odsikał się tej jabłonce?[/quote]
No to mnie zastrzeliłaś :2gunfire: . Diabli go wiedzą. Ja w każdym razie nie zauważyłam. Ale głowy nie dam, czy nie zrobił tego cichaczem, kiedy nikt nie widział. Może zastosował jakiś rodzaj dominacji utajonej (czyli takiej, o której tylko on wie i nikt inny). Tylko po co by mu to było:roll:.
Mam pomysł - może każdy z domowników powinien po cichutku podsikać jabłonkę - wtedy każdy poczuje się lepiej (bo dominuje) a jednocześnie nikt nie poczuje się gorzej (bo nie wie, że jest zdominowany). Obawiam się tylko, że najbardziej ucierpi na tym biedna jabłonka (nieustannie dominowana w końcu uschnie)

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Zarazah, story o jablonce dominowanej az do uschniecia jest wspaniala:loveu:

Dzien mi sie zaczal lepiej po przeczytaniu, chocbym jablek miala dzis nie kupowac.

Co do roli zabawy - bardzo ciekawe spostrzezenia zawarto w ksiazke Zabojcy bez winy (Goodall- Lawick). Obserowano zachowania stada likaonow - nie w ogrodzie zoologicznym, ale na wolnosci - i taka obserwacja ma wartosc.
Tuz przed wyruszeniem na polowanie stado likaonow zaczyna niebywale intensywna zabawe, w ktorej przestaja obowiazywac zasady hierarchii. Ta zabawa ma na celu prawdopodobnie umocnienie wiezi socjalnych, pobudzenie checi wspolpracy, to przeciez takze ludzkie!!!
Zabawa łączy. Zabawa wsrod likaonow wybuchala nagle, byla bardzo intensywna, po czym rownie nagle uspokojone psy wyruszaly do wspolpracy.

A niby czym innym jest moment skoncentrowania na sobie psa przed startem w zawodach, popatrzcie na zawodnikow, daja psu zabawowy sygnal - bedzie fajnie, popracujemy razem!

Wiec na pewno nic zlego sie nie stanie, jesli oddam mojej suce zabawke, ktora przed chwila byla noszona czy przeciagana razem. Warunek podstawowy - w kazdej chwili potrafie dac sygnal, ze konczy sie zabawa, zaczyna praca, a wtedy zabawka bez dyskusji zostanie mi oddana.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

jeden z moich autorytetów w dziedzinie szkolenia psów powiedział "nie ważne kto rządzi, ważne żeby pies sie słuchał".

to stwierdzenie opanowało moje podejście do psów. nie zastanawiam sie kto w ralacji JA - CZTEROŁAPNA rzadzi. dążę do tego by pies był posłuszny. zdaję sobie sprawę ze tej 100% karności nie uzyskam nigdy ale przynajmniej mam jakiś cel :)

podobnie potraktowałabym zabawę w przeciąganie - pies może wygrać o ile jestem w stanie wyegzekwować oddanie mi zabawki.


ps. mam pytanie do dziewczyn (sorry za brak cytatu, ale lenistwo przeze mnie przemawia), mówiłyście że stosujecie kliker i nie tylko, czyli jak to wygląda?

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czy pytanie było do mnie, ale to ja coś wspominałam o klikerze. U mnie to wygląda tak że zasadniczo nauczyłam moją sukę metodą "tradycyjną", jakkolwiek zresztą by się nie nazywała, w każdym razie bez klikera. Dopiero niedawno z ciekawości kupiłam kliker i zaczęłam testować skuteczność, tzn nauczyłam kilku zachowań i umocniłam inne klikerem i dla mnie nie ma różnicy między moim szkoleniem, a klikerowym. Prędkość łapania przez suki komendy jest w zasadzie taka sama. Ilość "prób" które wykona pies zanim trafi na właściwe zachowanie ( w przypadku sesji i wyłapywania ) jest podobna i dla mnie nie ma różnicy. Jeśli zależy mi na idealnej precyzji biorę kliker, jeśli jest to nauka np komendy "stój" wystarczy głos i moje ręce tudzież nogi.

Nie wiem czy o to Ci chodziło ...?

Link to comment
Share on other sites

Powiem tak. Ja piszę za siebie. Dla mnie korekta w treningu jest dopuszczalna wtedy gdy pies doskonale zna komendę ( np przy komendzie siad, którą moja suka zna od ponad roku ) ale z określonych przyczyn nie chce jej wykonać, albo samoczynnie zmienia pozycję ( jakiś czas temu odkryłam że to tylko moja wina ). Z tym że korekt używam tylko do kilku komend, i ograniczają się one tylko do lekkiego szarpnięcia smyczą. Inaczej mogłabym się powiesić, a ona i tak nic by nie zrobiła. Natomiast staram się stworzyć takie warunki, że suka nie będzie robiła fochów tylko będzie wszystko ładnie robić czyli cały czas pracujemy nad motywacją. W pewnych momentach jest tak nakręcona że korekta jest prawie niezauważona, ćwiczenie wykonywane nadal chętnie, i bez żadnego problemu,acz dokładniej. Ona jest moim pierwszym psem i zdarzały nam się różne rzeczy ale zasadniczo staram się trzymać tego co napisałam. Na korekty pozwalam sobie wtedy kiedy suka jest maksymalnie pobudzona i dla nagrody zrobi wszystko, wtedy korekta jest tylko pomocą w uzyskaniu nagrody. I w zasadzie nie ma negatywnych skutków. Po paru korektach, suka w normalnych warunkach wykona ćwiczenie tak jak należało bez potrzeby korygowania, więc nie jest to system zły. Przynajmniej tak mi się wydaje. Ale ja pisze od razu że ja się dopiero uczę, ona jest moim pirwszym psem i w zasadzie robiz a swego rodzaju królika doświadczalnego. Póki co nasz kontakt jest na takim poziomie, że suka wykonuje wszystko z wielką radością. A kliker, kliker jest tylko małym dodatkiem i nie jest zasadniczą częścią szkolenia, chociaż fakt faktem pomaga.

Link to comment
Share on other sites

Mnie sie przydaje czasem kliker,bo 1.jest szybszy niż słowo 2.do wyłapywania konkretnych czynności jak pies jest oddalony.
Uczyłam psy slalomu między nogami "ręcznie"na łapówkę.Jak chciałm,zeby szły bez prowadzenia smakołykiem to sie przy kazdym zakrecie zatrzymywały i czekały co dalej,jak były na zewnątrz i działo sie cos co je rozpraszało to sie zagapiały,albo "zapominały"ze trzeba skręcić,albo nie były pewne w którą stronę.Wtedy przydał sie kliker i jak popatrzyły w odpowiednim kierunku, to było kliknięcie i to był znak,że dobrze i że trzeba kontynuować.Przyspieszyło to trochę naukę. Uczyłam je przeskakiwania przez siebie nawzajem i też "ręcznie",a kliker przydał się do korygowania postawy albo kierunku skoku (czasem skaczą na "odwalsię" -po skosie).Może to mętne,ale mam nadzieję,ze wiadomo o co chodzi.

Link to comment
Share on other sites

Hmm jak ja uczyłam slalomu między nogami to nawet się zastanawiałam jakby to zrobić za pomoca klikera. Wychodzi na to że musiałabym robić mnóstwo niepotrzebnych reczy, a tak to po 1 sesji naprowadzenia ze smakołykiem i nastepnych 2 naprowadzanych bez smakołyka suka robiła mi slalom na ruch ciała. Zaczęłyśmy w pierwszej sesji od 2 kroków, w 3 3, a po 4 krokach poszło już samo, robi slalom ile ja zrobię kroków. Bardzo szybko mi przyswoiła tę komendę. Komenda potem była szlifowana zabawką.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie,zależy wszystko od psa. Moje,to załapały,ze jak skręcą prawidłowo,to jest nagroda.Więc jak byłam wyprostowana z rękami w kieszeniach,to stwierdzały,że po co pójdą jak nic się nie szykuje.A jak usłyszały klik,to od razu nabierały tempa,bo to jak obietnica nagrody.Zobaczymy,jak mi sie kliker sprawdzi przy nauce ukłonu.Kłopot w tym,ze jak przybierają taką pozycję,to nigdy nie mam klikerka pod reką.;)
Ciekawe,ze one zawsze wiedza,do której aktualnie klikam....;)

Link to comment
Share on other sites

zapytalam bo dla mnie metodę klikerową można porównać do umowy między właścicielem a psem "Ty kombinujesz, ja Cię nagradzam za to, na czym aktualnie mi zależy". w takim wypadku jeśli pies prezentuje dane zachowanie a my go za nie karcimy to nie wywiązujemy sie z tej umowy... na jakiej podstawie ma on zachować pożądany entuzjazm i mieć pewność że w kolejnej sesji nie będzie szarpnięcia?

Link to comment
Share on other sites

aga a ja wyznaję zasadę że "Ty robisz to o co proszę, ja Cię za to nagradzam"

Ja wymagam zachowania, którego nauczyłam. W początkowej fazie nauki nie ma mowy o korektach, ale jeśli komenda jest znana od np ponad pół roku wtedy tak. I jeśli będzie konieczne kiedyś ją szarpnąć jeśli uzna, że nie ma ochoty akurat tego zrobić, szarpnę. Ważniejsze jest dla mnie zdrowie i życie mojego psa niż to czy ją parę razy szarpnę. Gdy pies mi nie chciał chodzić ładnie przy nodze stawałam na głowie wymyślałam smakołyki, piłeczki i inne takie, nie ona nie pójdzie, szarpnęłam raz i pies chętnie idzie. Magia ? Nie, wystarczyło jej przypomnieć że jednak należy respektować moje polecenia i to nagrodzić. Nie wiem na jakiej podstawie suka zachowuje entuzjazm, nie rozmawiałam z nią na ten temat ;)

Nie ma u mnie mowy o szarpnięciu jeśli dane zachowanie jest dopiero trenowane i pies nie do końca kojarzy słowo z konkretną czynnością. Wtedy faktycznie skończyłoby się radosne próbowanie "czy to o to chodzi czy nie". Póki co pozwalam na próbowanie i kombinowanie w przypadku komend gdzie są cały czas trenowane, chociaż doskonale wiem że gdybym chciała to suka by mi robiła je od razu. Ale lubię patrzeć jak ona mimo wszystko próbuje " a czy to o to chodzi, a może jednak ? jesteś pewna że nie to? ale ja tak ładnie to robię !" i strasznie mnie bawi takie targowanie się z nią. Nie ma miejsca na to w normalnym klasycznym treningu, gdzie ćwiczymy komendy najpotrzebniejsze i na których respektowaniu najbardziej mi zależy. Bo myślę że posłuszeństwo nie jest dla zabawy tylko dlatego żeby pies miał dużo wyższy komfort życia i większe możliwości poznawania świata.

puli chciałabym jeszcze chociaż raz zobaczyć Twoje dziewczyny !!! Też się łapię na tym że klikera nigdy nie mam tam gdzie by się idealnie przydał ! Złośliwość rzeczy martwych ;)

Link to comment
Share on other sites

[I][quote name='aga.aksa']zapytalam bo dla mnie metodę klikerową można porównać do umowy między właścicielem a psem "Ty kombinujesz, ja Cię nagradzam za to, na czym aktualnie mi zależy".[/I]
Generalnie,to taka umowa obowiązuje zawsze-niezależnie od tego czy z klikerem czy bez.Robisz co trzeba - nagroda:klik/pogłaskanie/pochwała/smakol

[I]w takim wypadku jeśli pies prezentuje dane zachowanie a my go za nie karcimy to nie wywiązujemy sie z tej umowy...[/I]
Ja się wywiązuję.Gorzej z psami;) .Np.na komendę:" noga", mają iść równo obok mnie.Jak idą to zawsze daję im sygnał,że zauważam ich starania, one się cieszą i wysilają jeszcze bardziej.Ale jedna jest kombinatorka i czasem ostentacyjnie zostaje z tyłu,wtedy wylewnie nagradzam tą która idzie ładnie.Ta co sie wlecze udaje twardziela i wcale nie przyspiesza,więc olewamy sie nawzajem i proponuję tej pierwszej np.skakanie przez nogę,albo coś równie atrakcyjnego. Wtedy ta co się wlecze nie wytrzymuje i chce się podłączyć do zabawy.No ale ona nie może decydować że będzie mnie słuchac "wybiórczo" i wtedy na pochwały nie bardzo może liczyć.Więc znów: "noga", i już obie idą jak trzeba a wtedy skakania i innych atrakcji c.d.

[I]na jakiej podstawie ma on zachować pożądany entuzjazm i mieć pewność że w kolejnej sesji nie będzie szarpnięcia?[/I]
Bo żeby było szarpnięcie,to pani musi być maksymalnie wk.....a, a pies musi być świadomie i z premedytacją nieposłuszny.W praktyce zdarza się to niezmiernie rzadko,w sytuacji,gdy nie reaguje na:"szybciej" i wlecze się z tyłu a trzeba np.szybko przejść przez ulicę


[COLOR=darkslateblue][COLOR=black]Sara - Nic straconego[/COLOR].[/COLOR][COLOR=black]Szkoda,ze w tym roku nie mogłam pojechac do N.Sącza na wystawę,ale na pewno się spotkamy[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

może nie do końca dobrze "rozpisałam tą umowę" . mi zawsze wpajano do łebka że wydając polecenie dajemy psu możliwośc uzyskania czegoś pożądanego przez niego poprzez wykonanie tego o co prosimy lub nie. i nasza w tym głowa żeby posiadać tak silny motywator aby nie było problemu z egzekwowaniem zachowań. na całe szczęście w moim wypadku to zdaje egzamin :)

Link to comment
Share on other sites

Masz rację,tylko,że sa rożne psy.Takie mówiąc w skrócie mniej pojętne czy mniej samodzielne,czy bardzo podporzadkowane,które czasem dłużej się uczą,ale potem "przyjmują do wiadomości" że tak ma być i wiadomo,ze nic nie będą kombinować.Opcja inna, to te sprytniejsze,które często uczą się błyskawicznie (złego i dobrego ;) ) i na tyle samodzielne,ze kombinują całe życie jak tu upiec własna pieczeń i sprawdzają od czasu do czasu przydatność właściciela na stanowisku szefa.(Jedna moja psica daje głos głośno i natychmiast,a druga często kłapie pyskiem markując szczekanie bo próbuje sprawdzić czy za udawanie tez nagradzają:eviltong: )
Jakby wszystkie były jednakowe to byłoby nudne....;)

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

[quote name='aga.aksa'] nasza w tym głowa żeby posiadać tak silny motywator aby nie było problemu z egzekwowaniem zachowań. na całe szczęście w moim wypadku to zdaje egzamin :)[/quote]

Szkoda, ze zabraklo ci takiego motywatora dla goldena Alexa. Mysle, ze absolutnie w Twoim wypadku nie zdalo egzaminu powierzenie Ci psa.
Zainteresowanym polecam watek [URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=24905&page=4"]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=24905&page=4[/URL]

Dla uzupelnienia - strone [URL="http://www.emi.xt.pl/"]http://www.emi.xt.pl/[/URL] - zakladka Pomocy, gdzie opisano historie tego psa.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Ale chyba jedno z drugim nie ma nic wspolnego .Dziewczyna jest nieodpowiedzialna to jasne .Jednak to co tu pisala ma rece i nogi .
Choc dla porzadku wlasciwie nie powinno sie z taka osoba rozmawiac.I badz tu czlowieku madry ....
Ja szkole klikerem .
Pierwsza moja sznaucerka byla szkolona za pomoca klikera dopiero od ok.trzeciego roku zycia.To zreszta pies po znanej lini sznaucerow z totalnie zwichrowana psychika.
Jak to z pierwszym psem ,popelnilam mase błedow w szkoleniu tradycyjnym a potem klikerowym.Koniec ,koncow po paru latach pracy nad nia ( nie chodzi o posluszenstwo ale eliminacje jej fobii) zweryfikowalam jej i swoje umiejtnosci przystepujac do zawodow Obedience .W klasie "O" dostalysmy ocene doskonala i starczy.
Teraz druga sznuacerke ucze juz bardziej swiadomie i lepiej rozumiem ograniczenia jakie stawia przed nami zycie bez wzgledu na przyjete metody treningowe.
Ja zalozylam sobie szkolenie bez przemocy choc wymaga to wiele pracy i dobrego przemyslenia tego co sie robi.
Za tym jednak idzie taka korzysc ,ze przestalam rozmyslac nad dominacja :-) bo mam inne problemy do przemyslen :-)

Link to comment
Share on other sites

"Jednak to co tu pisala ma rece i nogi"

Bo większośc popularnych i ulubionych przez pisarzy teorii brzmi ślicznie, sensownie i logicznie.

Gorzej, jak przechodzi do realnego życia - co widać po historii agi.aksy.
:lol: :cool3:

Przecież pies zostal tak potraktowany, jak podejrzewam, w wyniku cięzkiego szoku jaki przeżyła odkrywając, że "to nie działa tak jak w książkach" - i na dodatek odkrywając że są psy których można się na przykład... bać.
:-(

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o TD w relacjach pies-pies to chyba pochopnym jest stwierdzenie, że nic takiego nie istnieje... Widzę to na przykładzie swocih dwóch psów (suka i samiec), widzę to na przykładzie relacji swoich psów z psami obcymi. Jakichś bardzo odkrywczych wniosków nie mam, poza tym, że relacje hierarchiczne między psami są bardziej skomplikowane, niż przedstawia to część popularych autorów książek o psach.
Jasne, że jak raz, czy dwa dam smaczka najpierw Bugajskiemu, a potem Sabinie, to nic sie nie dzieje. Ale jeśli dam 10 razy, to potem suka spuści psu bęcki, ot tak, żeby sobie za dużo nie pomyślał :mad: :cool3: To tylko pierwszy z brzegu przykład, wszystkich nie wymienię, bo za dużo by pisać ;)

Jeśli chodzi o TD w relacjach pies-człowiek, to... też istnieje. Ja na codzien tego nie odczuwam, nie odczuwa tego większośc włascicieli psów. Nie stosuję żadnych sztuczek fischerowskich, a sukę, która trafiła do mnie jako dorosła z premedytacją nauczyłam spać w łóżku (bo tego nie umiala, ani się nie garnęła do łózka sama ;) ) i nie ma to negatywnego wpływu na nasze relacje. Znam na przykład psa, który warczy, kiedy właściciel każe mu zejśc z kanapy, czy z fotela, ale z dominacją bym tego nie łączyła ;)

Ale znam i takie psy, którym naprawdę trzeba cały czas, wszelkimi możliwymi sposobami przypominać "kto tu rządzi" (czyli również tymi opisanymi przez Fischera, nie wystarczy zwykłe szkolenie polegające na uczeniu psa komend i egzekwowaniu ich). Bo w przeciwnym razie te psy zaczynają terroryzować swoich właścicieli... Wystarczy, że własciciel się zapomni i parę razy nie zje, czy nie zamarkuje jedzenia przed podaniem psu posiłku, przepuści psa parę rzy w drzwiach jako pierwszego i już pies, który jest naprawdę dobrze wyszkolony zaczyna olewać komendy, ciągnąć na smyczy jak parowóz, czy... próbować dyscyplinowac własciciela zębami... ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek
Bo większośc popularnych i ulubionych przez pisarzy teorii brzmi ślicznie, sensownie i logicznie.

Gorzej, jak przechodzi do realnego życia - co widać po historii agi.aksy.
:lol: :cool3:

[/quote']

Coz...ponownie masz racje .Wiekszosc popularnych teori brzmi slicznie fakt ,ze gorzej jak przechodzi sie do praktyki.
Moim osobistym zdaniem w rekach zdolnego szkoleniowca prawie kazda teoria pieknie zamieni sie w praktyke.W rekach nieudacznika nic nie dziala jak trzeba ,ot i cala tajemnica szkolenia :lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...