Jump to content
Dogomania

Sonata Mikoton - rodowodowa boston terrierka - ropomacicze, guz i niedożywienie :(


Wavix

Recommended Posts

Sonata, nazywana też Ruletką, to rodowodowa suczka rasy boston terrier, która w życiu nie zaznała wiele dobrego. Nie mam co prawda wielkiego doświadczenia z pokrzywdzonymi przez los psami, ale od lipca jestem wolontariuszką w przytulisku i nie mieliśmy przez ten czas żadnego psa tak zaniedbanego, jak Rula. Pomimo wszystko sunia jest zupełnie „bostonowa” - przyjazna, „przytulna”, bardzo zapatrzona w człowieka, ale wcale nie natrętna.

Historia moja i Rulki jest banalnie prosta. Mam swoją niespełna roczną suczkę boston terriera, dzięki której ja – miłośniczka dużych psów – na całego zakochałam się w tej rasie. Planowałam na kwiecień kupno pieska i przeglądałam oferty miotów na Allegro, ot tak, dla zabicia czasu ;). Natknęłam się na ogłoszenie o niej. „Państwo” chcieli ją sprzedać za 700 złotych. Ze zdjęć spoglądało na mnie psie nieszczęście i... już nie mogłam tego tak zostawić, przepadłam. Powód oddania? Nie ma kto z nią na spacery wychodzić. Przez sześć lat nie był to problem, ale nagle się zrobił. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że prawdziwy powód jest inny, chociaż miły pan zapewniał, że pies jest zdrowy...

Niestety, intuicja mnie nie zawiodła. Sunia jest przerażająco zaniedbana. Wychudzona, ze strasznym kamieniem na zębach. Karmiona była ścinkami szynki kupowanymi od rzeźnika, czym chwalili mi się jej „państwo”. Pani stwierdziła, że ostatnio strasznie gruba się zrobiła. No cóż, dobrze, że nie widziałam jej wcześniej. Nie wiem, na ile stan Rulki jest spowodowany złą dietą i zaniedbaniem, a na ile chorobą, ale zauważyłam już co najmniej kilka niepokojących objawów:

[B]oczy:[/B] po bostonowemu ogromne i wyłupiaste, są strasznie przekrwione, białka mają wręcz brązowy odcień. Co ciekawe, nieco zbielały od kiedy ją zabrałam, ale nadal jest to niepokojące. Innych problemów z oczkami nie stwierdziłam, a na tym polu mam niestety doświadczenie, bo moja Afra przeszła już chyba wszystkie możliwe choroby oczu ;)
[B]kręgosłup:[/B] co tu dużo ukrywać, Rulka ma „garbik”. Nie wiem, na ile to cecha wrodzona, a na ile jakiś poważny problem....
[B]łapki:[/B] mała ma powykręcane do środka łapy. Tutaj podejrzewam, że wpłynęły na to też nieobcinane chyba nigdy pazury (mój wet podczas gdy Afra była młodsza ostrzegał, żebym zaczęła jej obcinać pazury, bo za długie powodują krzywiznę w łapach), na ile coś gorszego. Faktem jest, że Rula ma poza tym łapy jak z gumy. Podejrzewam problemy ze stawami :/
[B]skóra:[/B] Rulka praktycznie wyłysiała na tylnych łapkach i brzuszku, łyse i stwardniałe są też końcówki jej uszu,
[B]potwornie wyciągnięte sutki:[/B] państwo poinformowali mnie o dwóch miotach, ale wydaje mi się, że to również mija się z prawdą. Co ciekawe, tylko jeden miot wpisano do rodowodu... Kwalifikuje się to według mnie do usunięcia obu listw mlecznych, obawiam się też guzów :(.

Co prawda sama jestem rozłożona przez anginę, ale muszę jutro wybrać się do weterynarza na jak najbardziej kompleksowe badania. Już teraz jestem przerażona. Prawdopodobnie Rulka miała więcej miotów, ale za rok będzie miała 8 urodziny, więc państwo już przezornie postanowili się jej pozbyć. Pani spytała mnie, czy mam zamiar ją dopuszczać, kiedy stanowczo zaprzeczyłam i wspomniałam o sterylce zdziwiła się, bo „małe są takie słodkie” i ona „nie zrobiłaby tego psu” :angryy: .

Na razie proszę o wsparcie psychiczne, bo mam nadzieję, że z małą uda się jakoś wywinąć od problemów zdrowotnych. Nigdy nie opiekowałam się psem w takim stanie...

Spory problem jest też z moją suką. Afra za nic nie chce zaakceptować nowej w swoim domu. Mogłam się tego spodziewać w gruncie rzeczy, bo Afra ma tylko dwie koleżanki, z którymi się dogaduje, a poza tym jest z niej straszna dominantka... Ale naiwnie nie sądziłam, że będzie aż tak źle. Rulka jest raczej przyjaźnie nastawiona, widać, że chciałaby się bawić, a moja wariatka nawet chapnęła mnie raz w rękę (zasłoniłam Rulę).

Zdjęć na razie nie mam, bo niestety wciąż nie dorobiłam się nowego aparatu. Postaram się jutro jakiś pożyczyć.

Link to comment
Share on other sites

Witam,

u nas sytuacja znacznie się pogorszyła. Jeszcze na Wigilię i dzień przed Rula biegała i chciała się bawić, teraz praktycznie nie przestaje spać. Cieszy się tylko, gdy jest głaskana. Aż zastanawia mnie, jak to możliwe by w ciągu kilku dni stan psa tak się pogorszył. Boję się najgorszego, w dodatku dziś zapisano mi zastrzyki i najwcześniej pojadę do kliniki jutro (dopiero wtedy mam transport, w moim mieście z tak poważnym przypadkiem do weterynarza nie ma sensu iść...). Rulka strasznie marznie. A ja... nawet przez klawiaturę nie chcą mi "przejść" moje domysły... Zdjęcia tylko takie, bo nie chciałam małej męczyć.

[IMG]http://i51.tinypic.com/2helyyv.jpg[/IMG]

[IMG]http://i53.tinypic.com/30b0bjr.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Rula pije, ale od dziś je znacznie mniej. Rano nie chciała jeść, zjadła dopiero o 13:00, wieczorem nie chciała jeść nawet z ręki. Muszę koniecznie wybrać się na badania jutro, chociaż najchętniej odwlekałabym to jak najdłużej :(. Moja poprzednia suka musiała zostać uśpiona z powodu nowotworu, ale miała wtedy już 13 lat i - powiem szczerze - nie widziałam u niej aż tak gwałtownego pogorszenia. Stąd też moje obawy...

PS Rulkę wykupiłam od państwa, którzy ją "hodowali". Co ciekawe, nie oni są wpisani do rodowodu jako właściciele, widnieje tam jeszcze ktoś inny. Może rzeczywiście powinnam się tym zainteresować...

Link to comment
Share on other sites

Właśnie wróciłam z Wrocławia. Diagnoza: ropomacicze, postawiona na podstawie USG. Stąd brak apetytu i ciągłe spanie. Rulce zrobiono też badania krwi. Weci ocenili, że suka jest niedożywiona (waży 6 kg, powinna przynajmniej kilogram więcej) i potwornie zaniedbana. Prawdopodobnie brązowe zabarwienie białek oczu, łysienie i problemy ze skórą również wynikają z ropomacicza połączonego z osłabieniem organizmu i złą dietą. Rula ma też duuużego guza na sutku. Zabieg będzie dopiero jutro, dzisiaj nie zdążyliśmy. W każdym razie wg weta takie nagłe pogorszenie stanu suki przy ropomaciczu zdarza się dość często, często też jest już za późno, by pomóc. U nas na razie podobno się da...

Dziś za to dostała glukozę w kroplówce i pięć ogromniastych zastrzyków z witaminami i różnymi innymi "dopalaczami" ;). Efekt powalający: już po chwili zaczęła skakać i bawić się swoim misiem, co nie było specjalnie dobre, bo nie powinna była się przemęczać ;). W każdym razie totalna odmiana. Jeśli idzie o skrzywienie łapek, to prawdopodobnie mam rację i wynikło ono z nieobcinania pazurów. Sama nie wiem, czy się cieszyć czy smucić. Czekamy do jutra.

Link to comment
Share on other sites

Strasznie żałuję właśnie, że nie zrobiliśmy zabiegu dzisiaj, no ale weci powiedzieli, że muszą skończyć przed 15, a my byłyśmy w klinice dopiero o 13. Jeszcze morfologia itp i już było za późno. Boję się też jeszcze o guza, chociaż wet stwierdził, że jest duża szansa, że nie jest złośliwy :(.

Link to comment
Share on other sites

Zabieg jutro o 11. Póki co Rula czuje się dobrze, chciała zjeść mandarynkę ;), liże mnie po rękach i jest zadowolona (poza momentami wyjścia z domu, już na sam widok ubranka zaczyna się trząść).

Niestety... pod wieczór pojawiła się czerwono-żółta wydzielina z pochwy. Nie wiem nawet, czy może to być kolejny objaw ropomacicza, czy już cholera wie co :-(

Link to comment
Share on other sites

Biedne psisko, na allegro nie wyglądała aż tak tragicznie. Powiesiła bym takich ,,ludzi" nie powiem już za co. Pewnie mała miała już kiedyś ropomacicze, Państwo dowiedzieli się, że małej nie będzie można kryć więc trzeba było pozbyć się balastu a przy tym jeszcze zarobić.

Wydzielina z pochwy to objaw ropomacicza. Lepiej, że wycieka jej to na zewnątrz niż by miało zalegać w środku (może wet podał jej zastrzyk rozszerzający szyjkę macicy aby jutro zabieg łatwiej się robiło).

W każdym razie trzymam kciuki i życzę powodzenia :-).

Link to comment
Share on other sites

Hej Ajda! Już w momencie, jak wy dyskutowałyście o suni na naszym bostonowym forum sprawa jej wzięcia była w gruncie rzeczy przesądzona ;). Państwo nie zarobią na tym świństwie mam nadzieję aż tak dużo, bo przezornie podsunęłam im mądrze skonstruowaną umowę. Także... kasy na nowego pieska dzięki temu raczej nie zbiorą. Też mnie całą telepie jak o nich myślę, ale póki co trzeba myśleć przede wszystkim o Rulce :angryy: . Inna sprawa, że jeśli dzisiaj nie pojechałabym na wizytę, prawdopodobnie jutro nie byłoby w ogóle po co jechać. Naprawdę zaskakuje mnie tak szybko postępująca choroba.

Zastrzyku rozszerzającego, o którym mówisz, niestety nie miała. Jutro usuwamy też guza. No nic, w każdym razie trzeba być dobrej myśli. Zdam relację po zabiegu, chociaż pewnie jakiś czas minie, zanim dotrzemy do domu.

Link to comment
Share on other sites

Ufff... Jesteśmy już po. Zabieg trwał godzinkę, ale po nim miałam jeszcze odczekać następne trzy, żeby Rula się wybudziła. Oczywiście tyle czasu nie wytrzymałam i przyjechałam wcześniej, ale okazało się, że taka słaba to ona nie jest - wstała wcześniej i miała się całkiem dobrze. Sterylka się udała, nie było żadnych problemów, czyli wszystko ok. Jedyne, co mnie martwi, to fakt że na razie nie usunięto guza :(.

Kontrolną wizytę mamy mieć około 8 stycznia. Dostałam długie na dwie strony zalecenia pooperacyjne i wypis, w którym na szczęście bardzo obrazowo opisano zły stan suni. Rachunki mnie zabiły, ale najważniejsze jest, żeby Rula wyzdrowiała.

Czy któraś z was była w takie sytuacji jak ja? Jak już mówiłam, podpisałam z poprzednimi właścicielami umowę, w której zobowiązali się do pokrycia kosztów leczenia weterynaryjnego Rulki, jeśli konieczność leczenia wyniknie w trakcie 1 miesiaca od jej odebrania przeze mnie. Ma oczywiście wszystkie faktury od weta, mam wypis, mam umowę - nie wiem tylko, czy próbować się dogadać, czy od razu wnosić pozew. Weci twierdzą, że ropomacicze rozwijało się już dłuższy czas, guz też nie pojawił się w trakcie kilku dni, wyłysienia i wychudzenie mówią same za siebie. Strasznie jestem wściekła na tych ludzi :angryy: , w głowie nie mieści mi się, jak można swojego psa doprowadzić do takiego stanu! No i nie ukrywam, zwrot kosztów leczenia byłby dla mnie sporym odciążeniem, więc muszę chyba o to powalczyć...

Jutro tak czy siak mam dzwonić do weta operującego Rulę, czy będzie dobrze, czy źle. Na razie mała pije wodę, więc... chyba będzie ok :cool3: .

Link to comment
Share on other sites

No to super, że wszystko poszło dobrze:-)

Ze zwrotem kosztów spróbuj się dogadać. Ale od razu twardo z nimi gadaj i postrasz sądem. Jak się zgodzą pokryć koszty. to niech napiszą oświadczenie dodatkowo na piśmie z dokładna datą zwrotu kosztów (u nas tak właściciele robią jak psy się pogryzą).

A wody za dużo jej nie dawaj do picia, bo będzie wymiotować. Psy po narkozie mają duże łaknienie i nie znają umiaru w piciu. Na pewno dostała kroplówkę podczas zabiegu więc brak wody dzisiaj jej nie zaszkodzi.

Link to comment
Share on other sites

Hej!

Mała czuje się dobrze, a w każdym razie tak wygląda. Po powrocie do domu troszkę kiwała się na nogach, piła tylko trochę, co prawda z ręki, ale lepsze to niż nic. Za to strasznie żebrze o jedzenie. Dostała antybiotyk w kawałku kurczaka i stała przez pięć minut w oczekiwaniu na jeszcze ;). Nie wymiotowała. Jutro oglądamy ranę, póki co jestem dobrej myśli. Dobranoc wszystkim!

Link to comment
Share on other sites

Coś tu mało osób zagląda do małej. Może wrzuć [B]Wavix[/B] jej watek na nasze forum.

Co słychać u małej?

Moja Tola co prawda po normalnej sterylce 2h po wyszła na spacer i próbowała zrobić koope :-). A Ruli na pewno lepiej się zrobiło jak jej te ropne świństwo ze środka wyciągnęli.

Link to comment
Share on other sites

Jutro postaram się dopaść jakiś aparat i zrobić małej jakieś zdjęcia w gustownym kubraczku posterylizacyjnym, którego zresztą jest wielką fanką ;). Oglądałam dzisiaj ranę, wszystko wydaje się być w porządku. Widać kawałek szwów, brzuszek jest elegancko "posrebrzony", nic nie krwawi. Część szwów jest rozpuszczalna, część tradycyjna. Wet stwierdził, że przy zwykłej sterylce obeszłoby się bez tradycyjnych. Rano występował jeszcze ropny wyciek, ale dzwoniłam do weta i uspokoił mnie, że to jak najbardziej normalne. Zdjęcie szwów będzie w okolicach 8 stycznia, więc na razie spokojnie czekamy.

Rula pije, ale najchętniej z ręki. Niestety, za bardzo nie chce jeść suchej karmy - widać złe nawyki żywieniowe. Suchą musi jeść, bo ząbki są w złym stanie, a od wiecznego jedzenia miękkiej karmy raczej lepiej nie będzie. No nic, na razie nie chcę jej głodzić, po zdjęciu szwów spróbuję stopniowo zmienić jej dietę.

Link to comment
Share on other sites

A może dawać jej teraz moczoną suchą z jakimś mięsem. Później stopniowo tak jak piszesz przechodzić na sucha - na razie chodzi o to żeby zaznajomić ją ze smakiem karmy :-).

Teraz jak jest w takim stanie, to może podawać jej witaminy dodatkowo. Dla takich psów jak Rula - wycieńczonych i po przejściach fajne by były VMP firmy Pfizer. Jest to zbilansowany zestaw witamin, związków mineralmych i protein. Nie są tanie, ale za to działanie super szczególnie przy jakiś dużych niedoborach.


Ps. A moja Toluśka chyba mi się czymś podtruła. Chodzi obolała i hafci. Na szęście miałam jakieś leki w domu więc obyło się bez wizyty wieczornej w lecznicy. Mam nadzieje, że do jutra jej przejdzie.

Link to comment
Share on other sites

[B]Wavix[/B] Super, że zdecydowałaś się wykupić sunię od jej ''właścicieli".
Pamiętam jak zobaczyłam jej zdjęcie na allegro i treść ogłoszenia "nie ma kto z nią wychodzić":( Szkoda słów.
Cudownie, że mała trafiła na tak dobrą i troskliwą właścicielkę.! A jak sprawa z Afrą? Dalej nie akceptuje Ruli?
Myślisz, że poprzedni ''właściciele'' wiedzieli o ropomaciczu?
Pewnie postanowili pozbyć się psa kiedy przestał spełniać ich wymagania;/ Chyba nie mogłabym z nimi nawet rozmawiać spokojnie!
Jeśli chodzi o innego właściciela na rodowodzie to rzeczywiście dziwne. Ci ludzie zdecydowali się ją hodować nie będąc jej właścicielami? Ewentualnie mogli ją od kogoś odkupić gdy miała już rodowód(nie orientuje się czy w takich przypadkach zmienia się wpis w rodowodzie czy nie).

Link to comment
Share on other sites

Właśnie doczytałam i mnie aż zmroziło...
Zaciskam mocno kciuki za zdrowie małej i na prawde nie zazdroszczę przeżyć, ani Tobie ani suni. Cieszy mnie ze trafiła w odpowiedzialne ręce, bo przyznam, ze gdy ogłoszenie znikło z allegro, miałam niepokojące myśli o tym w jakie ręce może trafić.

Cieszę się, ze jest na forum i moge o niej czytać, pisz o niej jak najwięcej Wavix. ja mocno kciukam by szybciutko doszła do siebie i mogła być szczęśliwa!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...