Jump to content
Dogomania

Piegusia już w domku w Warszawie. Trzymamy kciuki za aklimatyzację!


Bonsai

Recommended Posts

  • Replies 855
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Też śledzę losy Piegusi- i wierzę że w domku się odblokuje, tak jak 2 sunie które miałam ze schronu- Koka rodziców już 12-sty rok z nami, a Nutka odmieniona (była u mnie na tymczasie)-szczęście na 4-ech łapkach, od lutego w nowym domku... Teraz jednak mam w domu znów 5 psów- długa historia i nie będę na wątku Piegusi pisać...

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, przykro mi, że nie mogę pomóc w inny sposób ale może chociaż radą. Mam u siebie na DS bf Lotkę (jeśli ktokolwiek jeszcze pamięta) i te same problemy. Lotka jest u mnie od czerwca 2010 i wciąż nie znosi moich kotów i zdarza się je zaatakować a z drugą suką trwa wojna do krwi ostatniej (dosłownie). Lotka sypia i przebywa w klatce podczas naszej nieobecności. Kocha tylko mojego męża i naszego owczarka podhalańkiego. Powiem tyle - Piegusia musi mieć domek u kogoś, kto ją będzie traktował jak PSA a nie jak przytulankę do łóżka. Ja wiem, że czasami to trudne ale są psy, przy których to jedyne rozwiązanie. To po pierwsze, po drugie najlepiej jak będzie sama, ew. z dużym łagodnym psem. W sytuacji, kiedy ona bądź inny pies trafia pod kołderkę lub ciągle na kolanka - suce będzie trudno dojść do siebie. A weźcie pod uwagę, że istnieje możliwość, że kiedyś agresja zwróci się na człowieka. Pies albo rządzi, albo jest psem ze swoim miejscem w stadzie. Malej będzie ciężko znaleźć dom ale wierzę, że znajdzie tak jak znalazła go Lotka. Trzymam kciuki i piszcie na bieżąco.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Monik@']Dziewczyny, przykro mi, że nie mogę pomóc w inny sposób ale może chociaż radą. Mam u siebie na DS bf Lotkę (jeśli ktokolwiek jeszcze pamięta) i te same problemy. Lotka jest u mnie od czerwca 2010 i wciąż nie znosi moich kotów i zdarza się je zaatakować a z drugą suką trwa wojna do krwi ostatniej (dosłownie). Lotka sypia i przebywa w klatce podczas naszej nieobecności. Kocha tylko mojego męża i naszego owczarka podhalańkiego. Powiem tyle - Piegusia musi mieć domek u kogoś, kto ją będzie traktował jak PSA a nie jak przytulankę do łóżka. Ja wiem, że czasami to trudne ale są psy, przy których to jedyne rozwiązanie. To po pierwsze, po drugie najlepiej jak będzie sama, ew. z dużym łagodnym psem. W sytuacji, kiedy ona bądź inny pies trafia pod kołderkę lub ciągle na kolanka - suce będzie trudno dojść do siebie. A weźcie pod uwagę, że istnieje możliwość, że kiedyś agresja zwróci się na człowieka. Pies albo rządzi, albo jest psem ze swoim miejscem w stadzie. Malej będzie ciężko znaleźć dom ale wierzę, że znajdzie tak jak znalazła go Lotka. Trzymam kciuki i piszcie na bieżąco.[/QUOTE]

Tak, dom dla Piegusi nie może być przypadkowym domkiem... Zobaczymy, jak to będzie. Na razie jestem ciekawa co powie na jej temat furciaczek. ;)

Swoją drogą - Piegusia jedzie do fur w niedzielę, a tymczasem... brakuje nam deklaracji. :( Niestety furciaczek jest zmuszona podnieść cenę z 250 zł na 300 zł - rejestruje swoją działalność gospodarczą (hotel dla psów) i stąd takie zmiany. Proszę, pomóżcie...

Link to comment
Share on other sites

Piegusiu ciekawa jestem jak się będziesz zachowywała u furciaczek i jaką opinię fur o tobie wyda za jakiś czas...

Ania mi wczoraj napisała przy okazji rozmowy o Imku naszym, że Piegusia o dziwo dogaduje się dobrze z sunią, którą Ania znalazła w lesie przez świętami. Są w podobnym wieku i razem dokazują (sunia miała robioną aborcyjną sterylkę). I nawet Imek czasami się do nich przyłącza - ale wszystko pod czujnym okiem Ani.
Ania ostatnio była kilka dni w domu, była śliczna pogoda, więc psiaki szalały w ogrodzie, a na wieczór padały zmęczone w domu :)
Piegusia do wulkan energii :)

Link to comment
Share on other sites

Dobra, juz moge oddychac.

W podrozy zestresowana, zwymiotowala i chcieli wyczyscic transporter...ucierpeili bo Piegusia po rpstu na oslep dziabala.
Przyjechala do mnie, wysliznela mi sie i nawiala...przez brame prosto w zboze i na pola...to lece, nie wiem ile tak za nia bieglam ale nie sadzilam ze jestem w stanie czegos takiego dokonac. Przez wiekszosc czasu widzialam ja ale w ktoryms momencie zniknela mi z oczu...jezdzilismy po wsi, dalismy znac, wyznaczylam nagrode za odnalezienie. Aga musiala juz smigac do domu, rozstalismy sie kawalek przed moim domem. Oni pojechali a ja na pieszo szybko do domu po auto i ruszac na dalsze poszukiwania...chociaz nadzieje mialam naprawde niewielka ze uda sie Piegusie znalezc i zlapac. Ledwo doszlam , patrze wracaja....maja Piegusie!
Ktos ja pod sklepem pochwycil, niestety dosc dotkliwie zostal pogryziony. Osoby transportujace rowniez doznaly obrazen.

Piegusia na szczescie bezpieczna, ale zestresowana i przestraszona. Siedzi narazie w lazience, nie bede jej dzisiaj przenosic do pokoju bo raz ze napewno zechcialaby mnie pogryzc a dwa kolejna sytuacja stresowa dla malej nie wrozy szybkiego zbudowanie wiezi. Bylam u niej, lezy na kocyku. Dalam wody, jedzonko jutro dostarcze jak emocje opadna. I ja i ona ledwo zipiemy.
Mam nadzieje ze pomimo tak niefortunnego poczatku uda sie Piegusi zaufac i szybkos ie zaaklimatyzowac. Szczescie w nieszczesciu ze to nie ja ja pochwycilam i nie ja sie z nia szarpalam bo odbudowanie zaufania potrwaloby znacznie dluzej a tak niema wiekszych negatywnych skojazen z moja osoba.
Dzisiaj dam jej spokoj a jutro zobaczymy jak sie sprawy potocza.

Ufff

edit: Sucz ma nieaktualne szczepienia niestety. Narazie musimy sie wstrzymac ale bedzie trzeba szybciutko zaszczepic. Dowiem sie dzisiaj czy pogryziony znalazca zglaszal gdzies obrazenia swoje, jesli tak to mamy maly problem.

Link to comment
Share on other sites

Piegusie zastalam w tym samym miejscu i w tej samej pozycji, wcisnieta w kat lazienki, drzaca, napieta, zrenice rozszerzone.
Dzisiaj napewno z lazienki nie wyjedziemy:shake:
Rzucalam jej kawaleczki serka zoltego, za pierwszym razem nie zjadla przy mnie, nawet nie wodzila wzrokiem, patrzyla w jeden punkt po prostu.
Przy kolejnych odwiedzinach w lazience wzrok juz podazal za lecacymi kawalkami ale nadal nie zjadla w mojej obecnosci. Teraz bylam, rzucilam i zjadla, wziela dwa male kawaleczki z reki ale gdybym sie tylko jakos zachwiala czy cos to pewnie by zatopila swoje zabki w moich palcach...uciekac niema gdzie bo siedzi w rogu.
Dzisiaj skupie sie na tym braniu smaczkow, nie bede jej zmuszac do wiekszego wysilku...mam nadzieje ze zacznie chodzic po tej lazience bo narazie siedzi w jednym miejscu chyba.

Czy jest cos co Piegusia jakos wyjatkowo lubi? Cos za co da sie pokroic doslownie?
KalmAid by sie przydal tez.

Link to comment
Share on other sites

Wcale się nie dziwię, że Piegusia się tak zachowywała - dużo przeszła - chociaż, niektóre psiaki więcej razy zmieniają domki i nie dziobają tak, jak to robiła Piegusia...

Mam nadzieję, że osoby pogryzione - nie mają mocnych ran i obejdzie się bez obserwacji Piegusi.

Żal mi jej, teraz znów jej świat się zawalił...:shake::shake::shake:

Ale pod czujnym i troskliwym okiem furciaczek Piegusia jeszcze wyjdzie na normalnego psa :)

Link to comment
Share on other sites

współczuję nerwów.Bzika można dostać w takiej sytuacji , działa się pod wpływem wielkiego stresu ,a potem się pada. To i tak cud,że ktoś zdecydował sie łapać ją ,a nie puścił ze strachu. Jak sie czują pogryzione osoby ?
Biedna sunia , nie wie co się dzieje,ratuje się jak może czyi dziabie.

Link to comment
Share on other sites

Tak bylo przed poludniem :
[url]http://www.youtube.com/watch?v=3zK8YGCdApQ[/url]

Teraz juz sie nie trzesiemy, spoglada z zaciekawieniem nawet i czeka az jej smaczka pod nochal podsune. Udalo mi sie kocyk jej tam wcisnac, bo lezala na irankach ktore sobie do prania rzucilam...ale prania to ja nie zrobie do czasu az nie opusci lazienki raczej, bo sie ulokowala tuz przy pralce. Bede miec wymowke dla TZta przynajmniej:lol:
Mysle ze jutro bedzie widac wieksza poprawe i moja obecnosc nie bedzie wywolywala tak silnych negatywnych emocji. Z lazienki jutro tez nie wyjdziemy podejzewam ale licze ze zrobi kroczek czy dwa w moja strone.
Zaufanie mi to niewielki sukces, bedzie trzeba ostro popracowac nad kontaktami spolecznymi bo jesli przy kazdej zmianie beda podobne akcje to nie bedzie wesolo. Mysle ze relacje wewnatrzgatunkowe z powodu ktorych zmienila DT sa w tej chwili na dalszym planie. Musimy skupic sie na zbudowaniu zaufania do ludzi ogolnie a nie do jednej tylko osoby...ciezka sprawa ale okres letni wiec licze ze gosci i powodow do wypadow towazyskich nie zabraknie. Napewno ostro za posluszenstwo trzeba sie zabrac zeby miec werbalna kontrole nad suka...ale do tego to dluuga droga. Zobaczymy tez jak to z tym niszczeniem, gryzieniem kabli i z ogolna tendencja do dewastacji i alpejskich kombinacji o ktorych slyszalam.
Pewne jest ze nudzic to ja sie z nia nie bede.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Monik@']Ja pitole. Takiej jazdy się nie spodziewałam. Żal mi małej, żal mi Ani jeśli to czyta o sunieczce. Suka po raz kolejny straciła to, co pokochała. Ile jeszcze wytrzyma?[/QUOTE]

Dokładnie, to samo pomyślałam... :(

Nie wiem co pisać. Będzie dobrze, musi być...

furciaczek, czy uważasz, że warto byłoby kupić jakiś preparat na uspokojenie? To coś da?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...