Jump to content
Dogomania

Norcia, kochana sunia


Radek

Recommended Posts

Dnia 26.01.2022 o 11:25, szajbus napisał:

No to Gajuni się trafiła gratka. Pewnie aż się polizała i nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Cały filet - no, no.
Fakt, wyniki cieszą, ale  ja i tak nie spuszczam powietrza aż do operacji i dojścia suni do siebie. 

 

Panie w recepcji znają dobrze małą mordkę i wiedzą, że przepada za kaczką. A mała mordka zawsze to wykorzystuje. Siada przed panią i zaczyna podawać raz jedną, raz drugą łapkę. Zawsze coś do pysia wpadnie.
U mnie też powietrze zejdzie dopiero po wszystkim.
Dziękuję za wsparcie.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Mała cwaniara. No cóż.... nasze wszystkie sunie miały we krwi żebractwo. Zuzka też, a jakie przy tym robi maślane oczęta. Jak ją ignorujesz to okazuje bunt i obrazę majestatu.  🙂
Szczerze? Ona jako jedyna jest typowym niejadkiem wszystkiego co nie jest psim smaczkiem, a co ja nazywam psim fast foodem. Kiedy żyła Balbiśka dużo piekłam psich smakołyków i ten wampierek przy niej jadł. Po odejściu Balbisi na domowe wypieki kicha.

Link to comment
Share on other sites

Po operacji jest już dobrze ale podobno w czasie narkozy ratowali jej życie bo cos się stało z sercem. Dziwne bo przez tyle lat sunia nie wykazywała żadnej choroby dopiero ta śledziona ją dopadła. Czekam na wyniki badania histopat. no i na kardiologa. Dziękuję z csłego serca za kciuki i pocieszanie bo dopóki wszystko nie będzie jasne będe się denerwowac choc na razie sunia jest normalna i nawet zaczxęła jeść po tygodniowej głodówce.

Link to comment
Share on other sites

Czasami tak się dzieje podczas narkozy nawet u człowieka. Moja siostra np. zaczęła migotać nie wiadomo dlaczego, bo EKG przed operacją było książkowe i nigdy nie miała dolegliwości ze strony serduszka.
Najbardziej obawiam się wyników histopatologicznych i trzymam kciuki za to, żeby nie było drania. 
 Z drugiej strony wiem, że wynik pozytywny nie musi być wyrokiem..
Kciuki zaciskamy nadal i nie wolno nam ich puścić nawet na chwilę. 
Każdy z nas wie ile stresu kosztuje choroba psinki.

Ja jak napisałam wcześniej obawiałam się czy te porywy wiatru spowodują przerw w dopływie prądu i operacja nie będzie musiała być odwołana. U nas był Armagedon. Jest masa pozrywanych linii energetycznych. Najpierw nie mieliśmy w ogóle prądu, potem był włączany i wyłączany. Dziś sytuacja wydaje się opanowana. Przywrócono prąd do domów ale polowa oświetlenia ulicznego nadal nie działa .

 

 

Link to comment
Share on other sites

Powiedzieli mi dzisiaj, że to serce dostało arytmi już podczas podania głupiego Jasia, przed narkozą ale na razie jest dobrze.

Wyniki mogą być nawet za 3 tygodnie więc jeszcze poczekam. Boję się, że mogą być złe bo podobno ta śledziona wyglądała bardzo źle. Ale może nie będzie szybko przerzutów i jeszcze mi sunia trochę pożyje.

Link to comment
Share on other sites

Wyglądają może źle, ale niekoniecznie stopień złośliwości jest wysoki, bo rokowania zależą od tego i innych markerów. Moje węzły wyglądały okropnie, a były akurat czyste. Ja tam kciuków nie puszczę za nic w świecie i wierze głęboko, ze sunia jeszcze nacieszy się życiem.

Link to comment
Share on other sites

Musi być. Jak to mówią rak nie zawsze oznacza wyrok. U mojej Balbisi był nieoperacyjny, bez jakichkolwiek szans na wyleczenie, a mimo to specjaliści byli pewni, że z rok na leczeniu paliatywnym wytrzyma. Niestety nie wytrzymała. 
Ona ma wyciętego skukinsyna i miejmy nadzieję, że się nie odrodzi dziad jeden. Tego Wam życzę z całego serca i za to właśnie trzymam kciuki. 

 

Link to comment
Share on other sites

Będziemy trzymać mocno i z całych sił. Musimy trzymać się razem, bo każde z nas ma problematycznego psiaka. 
Emi zachorowała, Gajunia czeka na operacje,. Każdy z wetów od ostatniej choroby Zuzi uświadamia nas, że musimy zacząć się przyzwyczaić do myśli, że  zbliża się ona do końca ziemskiej wędrówki. Nasza wetka też. Czy w ogóle można się tego przyzwyczaić? Jest najdłużej żyjącym sznaucerem w okolicy. Prawią nam kazania, że one żyją do 14 roku życia, a ona ma 15 z hakiem i do tego chore serce. Zastanawiają się jak to możliwe, że w ogóle tyle żyje. 
Kiedy zachorowała we wrześniu nikt nie miał odwagi ze względu na serduszko i wiek wykonać jej badań obrazowych czy wziernikowania, bo każda narkoza by ją zabiła. Zuzki inaczej zbadać się nie da ze względu na (jak ja to mówię ) wrodzoną histerię. Zdałam sobie sprawę z faktu,  że w razie czego  Zuzię będzie można leczyć tylko i wyłącznie objawowo, a to nie wróży niczego dobrego. W sumie jesteśmy w czarnej d....
Każde z nas Radku jest w trudnej sytuacji. Czy Ty, czy dwbem, czy ja budzimy się każdego ranka z myślą o swoim psie, czy swoich psach i zasypiamy z tymi samymi myślami. Nie wiem jak Wy, ale ja naprawdę zaczynam się bać i chwilami wpadać w panikę.
Modlę się o te nasze zwierzaki. Tak... modlę się i się wcale tego nie wstydzę, bo to też stworzenia Boże. Jak ktoś ma mnie za wariatkę - to trudno, ale inaczej nie potrafię i nie mam zamiaru tego zmieniać. Jak wspierać kogoś to  nie tylko pisaniem, ale przede wszystkim całym sercem i modlitwą, bo ten na górze może najwięcej. Czy one tez nie są jego dziećmi? - Są. Co prawda innego gatunku, ale są.

 

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za dobre słowa, życzę szajbus, żeby jej sunia też żyła jak najdłużej,  wiemy że one zawsze żyja za krotko ale do tej myśli nie można się przyzwyczaić. Moja ostatnia rottka też żyla rekordowo jak na tę rasę bo 14 lat kiedy inne średnio 8-11 lat a i tak mi jej brakuje.

Musimy się wszyscy jakoś trzymać , cieszę się że jesteśmy tu razem, wszyscy kochający te nasze i nie nasze zwierzaki, zawsze to lżej jak się ma bratnie dusze wokół siebie.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 2.02.2022 o 01:55, szajbus napisał:

Nie wiem jak Wy, ale ja naprawdę zaczynam się bać i chwilami wpadać w panikę.
Modlę się o te nasze zwierzaki. Tak... modlę się i się wcale tego nie wstydzę, bo to też stworzenia Boże.

 

Też się boję, czasami bardzo. Szczególnie wieczorami, gdy patrzę na małą mordkę. I też proszę Boga o jak najwięcej wspólnych chwil. 
 

Dnia 2.02.2022 o 11:25, dwbem napisał:

zawsze to lżej jak się ma bratnie dusze wokół siebie.

Dlatego takie wątki są ważne. Można poczuć, że nie jesteśmy sami w swoich odczuciach. 

Link to comment
Share on other sites

Teraz nasze dni polegają na bacznej obserwacji tych kochanych pycholków i strach. Ja po ostatniej chorobie Zuzki nie śpię nocami i sprawdzam co chwilę czy oddycha.
Wiecie co? Kiedy dwbem napisała, że Emi zjadła z apetytem swój pierwszy posiłek po operacji to mi się gęba ucieszyła. 
Dla mnie to dobry znak. Dziewczyna walczy i nabiera sil. Myślę, że twardy z niej zawodnik i niech tak trzyma. 
Właśnie obudziła się moja tygrysica i gapi się na mnie ze zdziwieniem, że matka jeszcze nie śpi. Ano nie śpi.
 

Link to comment
Share on other sites

Jesteście kochani. Emi czuje się coraz lepiej, zachowuje się jak przed chorobą więc mam nadzieję, że jeżeli nie będzie szybkich przerzutów to mi jeszcze pożyje. I tego samego życzę waszym kochanym suniom,jak najdłuższego życia.

Link to comment
Share on other sites

 Pamiętaj, że przeszła ciężką operację. To, że tak szybko do siebie dochodzi może tylko cieszyć. Moim zdaniem ma jej się na życie i niech tak się stanie.
Czasami wyniki są do bani, rokowania też, a pacjent żyje.
Nie bez powodu napisałam, że weci widząc w jakimś stanie jest serducho Zuzi zadają sobie pytanie jakim cudem ona jeszcze żyje. Bo ma wole życia i nas kocha. Myślę, że to jest to.


 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...