Jump to content
Dogomania

Norcia, kochana sunia


Radek

Recommended Posts

Dziś byłem u Mamy, spojrzałem na szafę przy drzwiach i zobaczyłem miejsce gdzie zawsze leżała Norcia. Szafa jest tam wytarta przez psisko. Tyle lat tam spędiliśmy z Norcią. Później zrobiłem obchód osiedla i wróciła moc wspomnień. Wspaniałe były te spacery z wesołą, lekko grubą przyjaciółką.

Link to comment
Share on other sites

Cieszę się (pomimo okoliczności), że mogłaś poznać moje przyjaciółki, a Twoje słowa pomagają mi w trudnych chwilach. Piszę tutaj o swoich psinkach i to, że mogę się kimś tymi wspomnieniami podzielić powoduje że jest mi łatwiej.

Link to comment
Share on other sites

Gdzieś w głębi serca choć mam trochę lat na grzbiecie wierze, że one są tam razem, zaprzyjaźniły się i hasają beztrosko po tych teczowych łąkach, zerkają na nas i po psiemu mówią do siebie " zobaczcie jak nas kochały te nasze ludziska"

Oj kochały  i kochają nadal.

Link to comment
Share on other sites

Też w to wierzę, a wiek młodzieńczy dość dawno mam za sobą. Często przypominam sobie wiersz p. Borzymowskiej:

Barbara Borzymowska 

Moje psie niebo

Dokąd idą psy, gdy odchodzą?
No bo jeśli nie idą do nieba,
to przepraszam Cię, Panie Boże,    
mnie tam także iść nie potrzeba.

Ja poproszę na inny przystanek
tam gdzie merda stado ogonów.
Zrezygnuję z anielskich chórów
tudzież innych nagród nieboskłonu.

W moim niebie będą miękkie sierści,
 nosy, łapy, ogony i kły
W moim niebie będę znowu głaskać
moje wszystkie pożegnane psy
   

Link to comment
Share on other sites

 Nie chce wywoływać w Tobie przykrych wspomnień, ale czy mógłbyś podzielić sie ze mną pewnymi informacjami. Radku siedzę cały czas i analizuję przypadek Balbinki i nic mi się nie zgadza. Wyczytałam w necie masę informacji o takich przypadkach o objawach i to mi nie daje spokoju. Nie chudła, nie słabła, nie miała ataków duszności. apetyt miała cały czas do końca. Nic nie zwiastowało choroby. Pojawił się sporadyczny kaszek, który leczono jako zapalenie krtani a potem okazało się, że to jest rak. Przecież rak nie zabija w tak krótkim czasie. Musiała go mieć już od dawna. Pytanie od kiedy? Nie ma wątpliwości na co zmarła, bo wyniki były konsultowane. Nie ma mowy o pomyłce. Pytanie tylko czy mogłam coś przeoczyć, czy zrobiłam wszystko co możliwe. Wiem, że Saruśka odeszła na to samo paskudztwo. Jak to przebiegało u niej?

Nie daje mi spokoju tak gwałtowny przebieg choroby. Nie umiem sobie z tym poradzić. Mógłbyś podzielić się ze mną swoją widzą? Proszę. Jeśli jednak wspomnienie o tym miałoby wywołać w Tobie ból to nie pisz, zapomnij, że w ogóle o to pytałam.

Link to comment
Share on other sites

Długo się zbierałem żeby napisać te parę słów o kochanej Saruśce, o jej chorobie. Napiszę tyle, ile dam radę. Minęło 2 i pół roku, a dalej spokojnie nie potrafię o tym myśleć, zresztą podobnie jak o chorobie Norci.

Na punkcie zdrowia naszych psiaków mam lekki odchył. Saruśka była cały czas zdrowa, większych problemów nie było, oprócz jakichś starych rzeczy z poprzedniego życia (stary uraz, czasem widać było że łapki dokuczają, ale wszystko zbadane i nie zagrażające). We wrześniu robiliśmy badania kontrolne, jak co roku (poza tym wizyty przy nawet drobnych dolegliwościach, tak tak, przewrażliwiony jestem). W sumie nic wielkiego się nie znalazło, krew książkowo, podejrzenia czegoś z sercem, ale badanie u psiego kardiologa wykluczyło, węzły chłonne nigdy nie powiększone, temperatura w porządku. Aż tu nagle małpiszonek zaczął kaszleć, niedługo po wszystkich badaniach.
Na początku antybiotyk, osłuchowo w sumie lekarze (bo mamy taki zwyczaj, że jak cztery łapy chorują to staramy się konsultować) nic nie znaleźli. Dostaliśmy antybiotyk doustny i 16 października mieliśmy iść na kontrolę. Saruśka nie wyglądała na chorą i podawaliśmy antybiotyk, czekaliśmy na dzień wizyty kontrolnej. Z 14 na 15 października Saruśka obudziła się w nocy i przyszła nas obudzić, czego nigdy nie robiła. Nie mogła sobie znaleźć miejsca, popiskiwała i widać było że coś ją boli. Z rana szybko do lecznicy. Węzły chłonne powiększone, kaszel. Pani doktor osłuchała i od razu wysłała nas na prześwietlenie. Po prześwietleniu okazało się, że Saruśka ma rozsiany nowotwór Zajęte całe płuca, krtań... Dostaliśmy leki przeciwbólowe i na rozszerzenie dróg oddechowych, typowe leczenie paliatywne. Po lekach Saruśka zaczęła się zachowywać normalnie, więc wstąpiła w nas nadzieja że jeszcze trochę czasu uda się ukraść. Podawaliśmy leki w domku i na początku nic nie pokazywało tego, jak szybko sytuacja się pogorszy. Jeszcze w sobotę 19 października chodziliśmy prawie normalnie na spacerki (tyle że małpiszonek ciut szybciej się męczył), Saruśka w sobotę wieczorem bardzo wesoło dokazywała ze znajomymi psiakami, po powrocie wskoczyła raźno na łóżko. Po prostu normalny pies. W niedzielę było ciut gorzej, nie miała ochoty na większe wędrówki, ale apetyt w normie. Niepokoiły tylko bardziej powiększone węzły chłonne. W nocy z niedzieli na poniedziałek sytuacja zaczęła się pogarszać w bardzo szybkim tempie. Węzły powodowały trudności w kładzeniu się. W poniedziałek było już bardzo źle. Saruśka nie mogła się położyć, bo jej dokuczało. Gdy już się położyła zapadła w jakiś dziwny letarg. To nie był sen, tylko jakaś dziwna nieobecność. Odeszła 21 października, niecały tydzień po diagnozie. Cóż więcej napisać? Nie wiem. Cały czas się zastanawiam, podobnie jak Ty, czy gdzieś nie popełniłem błędu, ale z drugiej strony Saruśka była cały czas pod dobrą opieką lekarską, w razie jakichkolwiek wątpliwości jechaliśmy konsultować do innej lecznicy, a tu takie zakończenie:( Brakuje mi jej.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Radku. Nasze sunie też ( na wszelki wypadek) są konsultowane. Jakoś ciężko uwierzyć w diagnozę jednego weta. Czasem uchodzimy za dziwolągów i przewrażliwieniowców ale nic sobie z tego nie robimy. Częściej wzywamy ich na wizyty domowe, bo to jednak mniejszy stres dla psa niż wizyta w gabinecie. Pilnujemy badań, kalendarza szczepień, żeby nas nic nie zaskoczyło.  To my musimy trzymać  na pulsie, bo przecież pies nie potrafi mówić. Balbinka też nie skarżyła się na nic, Matko... 1,5 godz przed... jeszcze ujadała na dźwięk dzwonka przy drzwiach. Ta nasza profilaktyka, baczna obserwacja psów nic nie dała. Zaskoczyło nas to po raz drugi i tyle.

 

Link to comment
Share on other sites

Niestety są rodzaje raska, które do końca nie dają objawów chorobowych a jak już dadzą to jest to koniec.

Mnie tak odeszly dwie suczki - jedna 3,5 ketnia druga prawie 11 lat. Do końca były zdrowe, wesołe, jadlym bawiły się i nagle po południu zaczynały się bóle, natychmiast lekarz, pomoc i mimo wszystko nad ranem suki odchodziły w mękach mimo srodków przeciwbólowych. Tak objawia się rak trzustki albo sledziony, u mnie to była trzustka. Pies nie wykazuje żadnych oznak choroby a jak guz pęka to nie ma ratunku. Tylko profilaktyczne robienie USG może ew. pokazać, że coś się dzieje ale ja nie robiłam bo skoro suczki były wesołe i zdrowe? Teraz już wiem, że trzeba to robić ale jeszcze u starszego psa można się spodziewać czegoś złego ale u 3,5 letniej?

Link to comment
Share on other sites

dwbm z tego co wiem Balbinke nie bolało i dlatego nie miała włączonych środków p. bólowych i  w tym wszystkim to jedyne pocieszenie. Ze względu na tuszę i dziwnie duży brzuszek miała wykonywane badania USG, nigdy nic się nie działo podejrzanego i z brzuszkiem do końca było ok. Nie powiem, że miała robione co rok, bo bym skłamała. Na te lata co była u nas miała robione 2 razy. Kolejne 2 w ciągu 3 tygodni już po diagnozie raka. Sprawdzali czy nie zbiera się tam płyn i czy nie ma przerzutów odległych. Fakt RTG miała robione dopiero podczas diagnozy. Ciągle się z tym nie mogę pogodzić i raczej nie pogodzę. Myślałam, że limita raka w rodzinie ja wyczerpałam. Ale jemu było mało, musiał dopaść i Balbinkę.

dwbem współczuję Ci bardzo.

Link to comment
Share on other sites

Przyznam się, że profilaktycznie USG nie robiliśmy, do głowy by mi nie przyszło, że przy dobrym stanie zdrowia i corocznych kontrolach może się coś takiego wydarzyć. Saruśka miała robione USG przy okazji jakiegoś wcześniejszego problemu, ale brzuszka, tam wszystko było w porządku. Teraz pewnie dojdą mi kolejne obawy o moją psinkę. Drżymy o swoje psy, troszczymy się, a jakieś niespodziewane cholerstwo zabiera nam nasze kochane psy:( Skąd ten wysyp nowotworów u psów?

Dwbem, przykro mi z powodu Twoich psów.

Link to comment
Share on other sites

Radku Zuzi też nie robiliśmy nigdy. Ta z kolei chce lekarza zeżreć jak robi jej echo serca a musi mieć robione regularnie.Trzymają tego małego skunksa 3 osoby. Jakby miała mieć robiony jeszcze brzuch to ni wiem co by się działo. Zuzka w przeciwieństwie do Balbinki jest  histeryczką - tak określają ją weterynarze. 

Balbisia miała robione USG na 10,5 roku 2 razy bo miała duży brzuszek. To nie był też nasz wymysł,  ale wet chciał się upewnić czy tam wszystko gra. Zawsze grało. Taka kontrola dla świętego spokoju. Była malutka, niskopodwoziowa i to był po prostu tłuszczyk. Kolejne dwa razy miała już po diagnozie raka i to tydzień po tygodniu. Trzecie miała mieć wykonane za 2 tygodnie. Te badania z kolei były obserwacją czy nie ma płynu i przerzutów. Nie było.

Też sobie zadaje pytanie skąd tyle nowotworów wśród psów.

Link to comment
Share on other sites

Norci i Saruśki nie trzeba było trzymać u lekarza ponieważ bardzo się bały wizyt. Ogonek podwinięty pod brzuszek, uszyska przylepione i wielkie oczy. Zawsze mi się serce krajało. Trzeba było je przytulać, wtedy były spokojniejsze. Jak Norcia zachorowała nauczyłem się robić zastrzyki i podawać kroplówkę żeby psinki nie stresować, dzięki temu przychodziliśmy do lecznicy tylko na kontrole.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...