Jump to content
Dogomania

Rodzice z rodowodem, ale szczenię bez


zlota_wilga

Recommended Posts

[quote name='zlota_wilga']a z ciekawości, opowiada się o procedurze rezerwacji i zakupu, potem przyjazd (najazd? ) nowych właścicieli, którzy radośnie wracają do domu z nowym towarzyszem. A czy zdarza się, że młode wcale nie chce? jest osowiałe, tęskni za poprzednimi domownikami, rodzeństwem i rodzicami? jest nieszczęśliwe w nowej sytuacji? Bo w pewnym sensie wydzieramy je z jego pierwszego środowiska, innego nie zna, nawet o zdanie nie można go zapytać ^^
W jaki sposób zminimalizować młodemu skutki pojawienia się w nowym domu? Przecież nie musi od razu mu się to podobać.
Czy może jednak za bardzo filozofuję? ^^[/QUOTE]
oczywiście, że tak zwykle jest. pierwsze dni w nowym domu to zawsze jest stres dla szczeniaka i pytać go nie trzeba, bo sam będzie o tym opowiadał :) wyciem, piszczeniem. szczególnie w nocy. stąd podrzucane tutaj pomysły kocyków z zapachem gniazda (moje szczeniakom dawałam maskotki), termofory...
jak kupowałam swoją małą to bardzo chętnie ze mną chodziła, bawiła się i wsiadła do auta, do dziś pamiętam ten moment kiedy przy ruszaniu zerknęła na okno i zobaczyła, że twarz hodowczyni się oddala. było niedowierzanie, a potem panika :( wyła całą drogę (5 godzin). w domu pozwolalam spać z nami w łóżku i szybko zapomniała.

Link to comment
Share on other sites

No i tego się obawiam, serducho mi pęknie z żalu jak młode zacznie cierpieć i jestem pewna, że poczuję się jak złodziejka a co najmniej porywaczka.

[QUOTE]w domu pozwolalam spać z nami w łóżku i szybko zapomniała. [/QUOTE]
A nie obawiałaś się tego, że przyzwyczai się i już tak zostanie? :) Chyba ciężko potem psiaka oduczyć spania w łóżku

Link to comment
Share on other sites

" z nami" tz. ze mną i z drugim psem (beaglem). beagielka urodziła się u nas i nigdy nie wolno jej było wchodzić nawet na piętro. miała spać w kuchni na posłaniu na którym się urodziła. jak się wyprowadziłam z nią z domu i moja mama nie mogła tego kontrolować to wymusiła spanie w łóżku, miała już 5 lat. teraz nawet w domu rodziców rząda spania ze mną i to realizuje za wszelką cenę. małej (wilczakowi) pozwoliłam na początku wiedząc, że będzie za duża żeby z nami spać. oduczyła się sama jak zaczęło robić się ciasno. Ty bierzesz małego pieska i skoro już tak przeżywasz jego przyszłą tesknotę za gniazdem to obawiam się, że mimo twardych postanowien ten pies i tak skończy w łóżku ;)

mówi się, że właściciele psów dzielą się na tch co śpią z psami i na tych, którzy się do tego nie przyznają ;):evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

A ja się przyznaję!!! Przyznaję się bez bicia, że moje 3 szelściuchy śpią w łóżku. Gdy przywiozłam najstarszą (reszta to mój "dorobek") to też nawet na piętro domu nie wchodziła- ale pojęła to szybko bo już była "stara"- miała 17miesięcy jak przyjechała. Ale jej córeczka nic sobie z zasad nie robiła, a dalej to się "samo" zrobiło ;)
Wracając do traumy przeprowadzkowej- moja Mila była juz zasiedziała i dla niej przejazd przez pół Polski z nowym właścicielem (ze mną) był niemiły. To bardzo grzeczna sucz i godzi się na wszystko- taki charakter- więc i to jakoś przełknęła, ale tez wypatrywała swojej rodziny. Ale jak weszla do nas- obleciała kąty, przywitala się z rezydentem i już była nasza :) Kanapa, ja jako poduszka, kumpel do zabawy (choć ona się nie umie bawić do tej pory a już ma 7lat), ale bieganie, szczekanie itp.
Szczeniaki, które ode mnie wychodzą w róznym wieku i 8 tyg i prawie 4 miesięczne- z relacji sądząc to raczej my tu w domu bardziej to przezywamy niż one. Szetland ma delikatną psychikę a jednak potrafi. Jazda różnie im wychodzi- jedne maja lokomocyjna inne nie, jedne jadą 10 minut inne jadą w Europę, i jakoś szybko zapominają. Ostatnio małam największego stracha, bo 4 miesięczny szczeniak jechał w Europę- jechał w klatce- okazjonalnie był przewozony i dostarczany do włascicieli. Więc i obcy ludzie w czasie jazdy i obcy na miejscu. A jednak się udało bez większych zawirowań. Odpoczął po podrózy i zaczął dokazywać :)
Najważniejsze to dać psu spokojnie się rozejżeć po otoczeniu, nie spraszać rodziny i nie chwalić się nowym cudem, niech ma noc, dzień, na obycie- pochodzi, prześpi temat i już jest zadomowiony. Nie narzucać się mu. Niech sam sobie sprawdzi dom. Jak ktoś ma małe dzieci- dzieci trzymac na dystans- tzn. nie pozwalać dzieciom zatłamsić malucha- dzieci mają to do siebie, że często wchodzą w legowisko, zaglądają szceniakowi wszędzie, prosto 'w twarz". Pies musi wiedzieć od początku, że legowisko jest jego azylem- tam ma święty spokój. Owszem- pańcia może wszystko i wszędzie, ale nalezy szanowac i jego potrzebę- więc nie być natrętnym- zwłaszcza w tej pierwszej dobie. Nie dostarczać takiemu maluchowi od razu zbyt wielu bodźców- nie wyprowadzać na dwór- okolicę zdąży poznać- no chyba, że to już wiekszy, wychodzący pies.
Małymi kroczkami- ot co.
Spanie w łózku- tego raczej dla malucha zwłaszcza małej rasy nie polecam. Ze względów jego bezpieczeństwa. Skok z łózka dla takiego może się skończyć tragicznie, a złamaniami najczęściej. No chyba, ze na około masz poduchy wysokie, bo upadek nawet na miękkie może się źle skończyć. Posłanko przy łóżku owszem- wyciagasz rękę i go głaszczesz na uspokojenie jakby co. Nalezy pamiętać o jedzonku- w miarę zachowac jego pory jedzenia, i dać to co dostał w wyprawce- od drugiego dnia można mieszać z nowym jedzeniem, jesli ktoś przechodzi na inną karmę niż wcześniej jadł szczeniak. Nie rozpieszczać nadmiarem smakołyków- roztrój żołądka grozi. I nie denerwować się jesli maluchowi przytrafi się krótka biegunka- najczęściej jest to odreagowanie. To chyba tyle, co mi do głowy wpadło. :)
Będzie dobrze- psy sobie radzą lepiej niżby sie wydawało :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jefta']" Ty bierzesz małego pieska i skoro już tak przeżywasz jego przyszłą tesknotę za gniazdem to obawiam się, że mimo twardych postanowien ten pies i tak skończy w łóżku ;) mówi się, że właściciele psów dzielą się na tch co śpią z psami i na tych, którzy się do tego nie przyznają ;):evil_lol:[/QUOTE]

amen! ja też wiem, ze będzie ze mną spała, albo spał ;) wszystkie sierściuchy, łącznie ze świnką morską i kotem zalegały w moim łóżku. Jedynie chomik perfidnie się wymigał :)) Po prostu czytam ostatnio różne książki o wychowaniu psów, w niektórych wręcz straszą, że zezwolenie psu na spanie w łóżku z właścicielem to robienie sobie samemu krzywdy, bo takie zwierze nigdy nie będzie słuchało właściciela i będzie robiło co chciało. Trudno mi jeszcze wyczuć, co jest przewrażliwieniem i maniakalną restrykcją a co życiową poradą dla takiego laika jak ja.

[B]milamini [/B]- jeju, ale jesteście kopalnią wiedzy, a ja taka zielona pietruszka, kiedy ja to wszystko będę wiedzieć? :)
Z tym narzucaniem to chyba intuicyjnie wiadomo, że trzeba dać czas - jak przytaszczyłam kiedyś kota ze schroniska, byłam przekonana, że schowa się pod regał i przez tydzień nie wyjdzie, a szczylek 3 miesięczny pierwsze co zrobił? obleciał z zadowoleniem wszystkie pokoje i kąty, potem zaliczył kuwetę w łazience a po godzinie dobrał się do odkurzacza. W szoku byłam:) no ale on wprawiony w bojach bo ze schroniska z innymi kocurami.
Dzieci nie mam, więc co najwyżej młode może mieć tylko mnie po dziurki w nosie :))

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]ale ciężko by było bo mam ich 4, a stadko się jeszcze powiększy[IMG]http://www.dogomania.../images/smilies/icon_smile.gif[/IMG][/QUOTE]

Haha- ja tam kupiłam chyba największe dostępne łoże i jakoś się mieścimy, a szetland "ciut" większy od yorasa :) Tz co prawda się czasem prosi o kawałek miejsca to się poupychamy i już. Ale serio- nie wierzę żeby normalnie wychowany pies miał jakieś zapędy terytorialne co do mojego legowiska. One wiedzą, że ich miejsce jest gdzie indziej, a kanapa i spanie ze mną to przywilej. Jak mi któreś akurat przeszkadza i kopyt wyciągnąć nie mogę to po prostu zostaje......na podłogę. Jak się pozbiera i wlezie spowrotem to już wie, że musi się tak ułożyć żeby nieprzeszkadzać. Co prawda po tylu latach razem w łózku każdy ma swoje miejsce więc takie sytuacje extremalne rzadko bywają. Mam nadwornego (bo mieszka na dworze) bordera samca. To jest dopiero dominant, ale i on wie kto rządzi i nigdy mu do łba nie przyszło walczyć ze mną o kawałek czegokolwiek, nawet gdy bywa w chałupie i każę mu zabrać pupę spod kominka (to jego ulubione miejsce). Nie dajmy się zwariować, owszem są psy z zawirowaniami, ale w większości to albo człowiek je zepsuł, albo schron.
Temat ras "agresywnych" pozostawiam nieruszony, bo to też inna szkoła jazdy, a mówimy tu o milaskowych psiulach.
Zachowujmy się normalnie to i psy będziemy mieć normalne. :)

Link to comment
Share on other sites

Mój kudelek (słusznych rozmiarów) spał ze mną na jednoosobowym rozkładanym fotelu i było ok. Czasem brałam miśka w jedną rękę, kołdrę w drugą i na śpiąco szłam do mamy do łóżka a pies... za mną. Ja kładłam się od ściany, on obok mnie, grzbietem w moją stronę a łapami do mamy, po czym tak niby od niechcenia, mocno je prostował, spychając mamę z łóżka ^^ To były czasy :))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aneta']To raczej mały piesek wiec taka mata raczej nie potrzebna[/QUOTE]
No tak, słusznie. Zapomniałam, że to maleństwo będzie.
Po prostu przypomniały mi się wszystkie podróże z rzygającymi psami, a jeśli nawet były to szczeniaki, to spore - i miały czym miotnąć :diabloti:

[quote name='zlota_wilga']czytam ostatnio różne książki o wychowaniu psów, w niektórych wręcz straszą, że zezwolenie psu na spanie w łóżku z właścicielem to robienie sobie samemu krzywdy, bo takie zwierze nigdy nie będzie słuchało właściciela i będzie robiło co chciało.[/QUOTE]
Książka książce nie równa i metoda metodzie też nie. Jeśli lubisz spać z psem, a pies lubi z Tobą, to nic złego z tego nie wyniknie, chyba że zawalisz resztę pracy nad kształtowaniem charakteru i zachowań swojego zwierzęcia. Wtedy może się okazać, że nici ze wspólnego spania, bo pies nie wpuszcza Cię do łóżka ;)

Ja śpię z obydwoma moimi pitbullkami i nie mam na tym tle żadnych problemów wychowawczych.

Link to comment
Share on other sites

ja miałam o tyle dobrze,że swojego szczeniaka widziałam w hodowli minimum co tydzień, no i poznała tam swojego towarzysza i jak przyjechała (podróże były sprawdzone przez hodowce, więc niespodzianki nie było) to od razu poznała drugiego psa, no i szalała w mieszkaniu,poznawała wszystko i poszła spać, zmęczona wrażeniami,ale już wcześniej jadła mi z ręki i zasypiała na kolanach,więc obyło się bez krzyków,
ale jak mój chłopak brał psa i ten szczeniak go nie znał, to strasznie wył,nie chciał iść,a jak zobaczył swoje odbicie w szybie kuchenki to lamentował,trochę czasu potrzebował na aklimatyzacje

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Złota-wilgo bardzo dobrze robisz, że starasz się jak najlepiej przygotować na przyjęcie maluszka. Każdy może Ci podpowiedzieć coś przydatnego. Ja np uważam, że szczeniaczki lepiej aklimatyzują się w nowych domach jak mają 10 - 12 tygodni. Większość osób kupuje maluszka kiedy ma on 8 tygodni. Ja w poprzednim miocie 2 pieski sprzedałam jak miały 8 tygodni a resztę maluchów jak już były starsze. Zdecydowanie te drugie lepiej zniosły podróż i rozstanie z mamą.
Teraz już wszystkie maluszki będę sprzedawała jak będą ciut starsze.
Milamini - bardzo fajny banerek. Popieram w 100%. Jak mogłabym mieć taki sam ?

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Milamini - bardzo fajny banerek. Popieram w 100%. Jak mogłabym mieć taki sam ? [/QUOTE]
Z góry przepraszam za offa- ja go skopiowałam właśnie z Dogo od kogos z podpisu na swój komputer a potem z kompuera wkleiłam do podpisu ;)

A wracając do tematu maluchów- ja jakiś szczególnych różnic w wieku szczeniaka nie zauważyłam- nie zostały mi doniesione jakieś problemy z aklimatyzacja młodszych i starszych. Też wydaję 8tyg i takie 4,5 miesięczne. A te starsze może własnie torchę bardziej szukają jednak stada, bo więcej czasu w stadzie spędziły. Ale generalnie po dniu- dwóch psiule są zaaklimatyzowane, wchodzą w rytm nowej rodziny. Właśnie dzisiaj pożegnałam moją ukochaną z obecego miotu (odchowaną na własnej piersi) w wieku 11 tyg- dzielnie zniosła podróż pociągiem mimo szoku dworcowego i ludkowego, nowy domek zwiedza i poznaje rodzinę, jest jest jeszcze trochę zdziwiona, ale myślę,ze jutro będzie już "u siebie". Jechała pod pazuchą i jak jej buzi nadowidzenia dawałam to już się schowała bardziej pod płaszczyk swojej pańci. Taka to jej "wdzięczność" ;) I w sumie dobrze, bo to swiadczy o szybkiej więzi znowym.

Link to comment
Share on other sites

milamini to super że sunia zareagowała tak a nie inaczej, eh ja pod koniec grudnia jade po 5 juz miesiecznego grzywacza (jak przyjedzie do mnie bedzie miał 6 miesiecy bez ok tygodnia) przyznam szczerze że panicznie się boje podróży pociągiem i tego jak zareaguje szczylek bo jednak tyle czasu w hodowli a potem nowy świat nowe towarzystwo eh

Link to comment
Share on other sites

Ja pociesze, że przywiozlam z Warszawy do Katowic pociągiem(wtedy 5h) prawie 8 tygodniowego szczeniaczka, ktory nawet nie ogladal sie za swoja mamcia :D W pociagu bawil sie gumowa kaczka albo spał. Nie posikal sie przez caly ten czas (!!!) a w domu ladnie przywital sie z drugim psem i poszedl spac jak gdyby nigdy nic :D Zadnych placzow, skomlenia, wymiotowania itp. :))

Link to comment
Share on other sites

Podejrzewam, że w przypadku aklimatyzacji wszystko zależy od samego psiaka. Tak jak z człowiekiem - jeden szybko się przyzwyczaja do nowego a drugi nie.
Ale tak, jak ja obserwowałam moje maluszki - najmniejszy stres był u szczeniąt ok 10 tygodnia. Teraz tego się trzymam i wydaje mi się, że jest OK.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...