Jump to content
Dogomania

WET-erynaria


przeszlus

Recommended Posts

Talagio trochę rozbawił mnie Twój post:

[quote name='Talagia']Szczerze mowiac niezbyt fajnie :D Bo wszystkim uczelniom w Polsce brakuje pieniedzy i lepsza inwestycja byloby dofinansowanie istniejacych wydzialow, niz otwieranie nowego. Inna sprawa to, ze przyjmuja 60 osob, a wiec przesiew bedzie zerowy (bo zostanie potem 10 osob na 4 roku?) a wiec i poziom nauczania bedzie musial byc marniejszy. No i niedoswiadczona kadra... Tadam :)[/QUOTE]

Ale od początku..
Nie wiem jak z Twoją wiedzą na temat systemów grantowych, czy ogólnie rzecz ujmując finansowania uczelni wyższych w Polsce, ale zanim napiszesz, że lepszą inwestycją byłoby dofinansowywanie już istniejących placówek - lepiej poszukaj dlaczego aktualnie tak mało pieniędzy dostają, a dlaczego uniwersytety w Poznaniu dostają tak dużo. Gwarantuję Ci, że znaleziona przez Ciebie na to pytanie odpowiedź po pierwsze Cię zaskoczy, a po drugie zmieni nieco system wartościowania uczelni.
60 osób = zerowy przesiew = niższy poziom nauczania? A to dobry żart. Jak zostanie 10 osób na ostatnim roku, w "Twojej" Warszawie przypuśćmy 50 (nie znam dokładnych statystyk) - to w którym przypadku kadra będzie miała więcej czasu na pracę ze studentem? Odpowiedź nasuwa się sama.
Niedoświadczona kadra piszesz. Jestem pewien, że w rzeczywistości nie masz pojęcia kogo nazywasz niedoświadczonym. Otóż 1. spójrz kto pracuje w Instytucie na UP w Poznaniu na którym będzie otwierana weterynaria, jaki dorobek naukowy mają za sobą te osoby i jaki staż dydaktyczny - i to nie tylko w Polsce. 2 - naprawdę uważasz, że najlepiej działający i rozwijający się ośrodek naukowy w tym kraju jakim jest Poznań pozwoliłby sobie na otwarcie kierunku na którym wykładaliby amatorzy, a studiowały odrzutki z innych uczelni? Czas zagłębić się nieco w temat i zweryfikować błędny pogląd ;)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 354
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Jeżeli chodzi o brak kasy to rzeczywiscie nie moge sie wypowiadac - ale jest to opinia moich prowadzących, a nie wymyslona z kosmosu.
Skoro u nas odpadło 90 osób po 1szym semestrze, to jak duzy przesiew moga zrobic w Poznaniu wsrod 60 osob? Czy bedzie im sie opłacało prowadzić kierunek dla 5 osób? Zadaje proste pytania, bo nikt nie przedstawił tego w takim kierunku i nie mam pojecia jak postąpia - to czysta hipoteza. Niepokoi mnie tylko fakt, ze mala liczba osob = ostrozniejsze skreślanie z listy studentów.
Niedoswiadczona kadra = niedoswiadczona w prowadzeniu zajęć dla studentów weterynarii, ktore chyba cechuja sie pewna specyfika.
Niestety twój post nie wyjaśnia niczego, tylko odsyła mnie do przeszukiwania internetu. Wolalabym konkretne informacje, zeby miec lepsze zdanie na ten temat. Bo niestety nie mam pojecia, KTO bedzie prowadzil zajecia itp. A jedyne pytanie to po co kolejna uczelnia? Czy mamy mało absolwentów po roku? Rocznie wete kończy pewnie coś koło 600 osob - czy to mało ? Żeby nie było - nikogo nie atakuje czy cos, tylko wyrazam swoje zaniepokojenie zwiazane z rynkiem pracy - czy jest az tak wielki popyt na lek.wet?
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Kwestie finansowania uczelni wyższych to studnia bez dna, moglibyśmy założyć osobny temat gdzie dyskutowalibyśmy tylko o tym i miałby pewnie z kilkanaście - o ile nie kilkadziesiąt stron, dlatego krótko: to że uczelnia dostaje mało pieniędzy nie jest wynikową ilości podobnych kierunków w kraju. Dlatego jak następny raz usłyszysz tego typu argument od swoich prowadzących możesz im powiedzieć, że mają bzdur nie gadać i zamiast jak to się kolokwialnie mówi 'pierdzieć w stołki' niech się wezmą za pracę naukową i programy grantowe, bo zbyt często zapominają, że adiunkt to pracownik naukowo-badawczy, profesor z tenurą też ma pracować twórczo, a pieniądze i rozwój = granty.
Nie bardzo przemawia do mnie również argument o tym, że 'stopień przesiewu' = jakości kształcenia. Choć tu znowu wracamy do punktu pierwszego.. Otóż warto zadać sobie pytanie, dlaczego SGGW przyjmuje tylu studentów, skoro potem tak wielu odrzuca? Studentom wmawia się, że to 'selekcja naturalna', 'zostają najlepsi' itd. - i choć jest w tym trochę prawdy (co niestety pokazuje zatwardziałość systemową) to miej świadomość, że za każdym studentem idą pieniądze. Skoro uczelnia nie radzi sobie z pozyskiwaniem środków innymi drogami - robi to w ten sposób, sztucznie 'nadbijając' co roku listy, by potem na siłę część osób odrzucać. Ilość odrzuconych co roku osób nie jest wykładnikiem jakości prowadzonych zajęć, jakość kształcenia i 'wartość naukową' kadry ocenia się w zupełnie inny sposób. Niestety - jak widać nie wszyscy studenci mają tego świadomość, głoszą więc później dziwne poglądy o elitarności uczelni, które odrzucają większą ilość studentów, a wtórują im prowadzący, którzy ostatni raz publikowali 5 lat temu.
Akapit o niedoświadczonej kadrze pozostawię chyba bez komentarza - jak sama przyznałaś nie wiesz kto będzie prowadził zajęcia w Poznaniu, kto będzie tam pracował naukowo i na jakim sprzęcie - i jestem zaskoczony, że nazywasz niedoświadczoną kadrę odnośnie której na dobrą sprawę nie wiesz nic.
Nawiązując do ostatniego z akapitów w Twoim poprzednim poście - mnie zastanawia jedno. Dlaczego Poznań jest solą w oku Warszawy? Czyżby Stolica bała się, że i z weterynarią koniec końców Poznań będzie radził sobie lepiej? Czyżby Twoi prowadzący zapomnieli, w jaki sposób zwiększa się konkurencję na rynku pracy i co ta konkurencja ze sobą niesie?
Otóż sprawa jest jasna i oczywista - konkurencyjność nakłada wymóg wysokiej jakości kształcenia, dziś kończysz weterynarię i masz pracę, "jutro" kończysz weterynarię i musisz się czymś wykazać - dobrym dyplomem, ciekawym stażem. Między innymi w taki sposób podnosi się jakość. O tym już w liceum powinno się wiedzieć, a będąc na uczelni wyższej nie wiedząc o tym, lepiej głośno o tym nie mówić ;)
Ponadto, wraz z powstaniem nowej jednostki zapewne rozpocznie się proces odchodzenia od niestacjonarnych studiów medycyny weterynaryjnej, które - osobiście - uważam za wielkie nieporozumienie i kolejny sposób na wyciąganie pieniędzy od studentów, którzy najwyraźniej nie byli na tyle dobrzy, aby studiować dziennie.
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Skończysz weterynarię i pracę masz - nigdzie nie napisałEM że w tych dobrych klinikach, może w tych gorszych, może w sanepidzie, etc. - jednak wciąż pracujesz 'w zawodzie'. Nie ukrywajmy, że mało jest osób, które skończyły weterynarię, a pracują w branży zupełnie niezwiązanej z tym kierunkiem.

Link to comment
Share on other sites

To ja może troszkę zmienię temat dyskusji... ;)
Czy jest tu ktoś studiujący weterynarię w Warszawie, Wrocławiu bądź Lublinie? Chciałam wyrobić sobie opinię na temat tych uczelni. Czy poziom jest porównywalny? Przeglądałam już wątki z kilku ostatnich lat i w sumie ile ludzi, tyle opinii.

I jeszcze jedno pytanie- w ciągu studiów "omawiane" są małe zwierzęta i egzotyka? Czy to już nadprogramowo trzeba się jakoś dokształcać w tym kierunku?

Link to comment
Share on other sites

Ja studiuje w warszawie wiec jak masz jakies pytania to zapraszam. Na studiach głównie są omawiane takie gatunki jak kon,krowa,swinia,male przezuwacze, pies i kot. Na 5 tym roku sa takie przedmioty jak
Choroby zwierząt futerkowych
Choroby zwierząt egzotycznych
Choroby zwierząt laboratoryjnych
Choroby zwierząt łownych

Link to comment
Share on other sites

Ja studiuję w Lublinie :) Jeśli chodzi o zwierzęta egzotyczne i małe, to mamy takie same przedmioty jak w poście Talagii + choroby gryzoni jako zwierząt towarzyszących.

Na temat poziomu ciężko jest mi się wypowiadać, bo każdy ma ten temat swoje zdanie :) Wydaje mi się jednak, że poziom jest wyrównany, a to jakim będziesz lekarzem i tak zależy przede wszystkim od Ciebie i od tego jak wiele swojego wolnego czasu (którego zawsze brak) poświęcisz na poszerzanie swojej wiedzy (czytanie, powtarzanie, wolontariat w lecznicach, udzielanie się w kołach naukowych, itp.). Nasz wydział weterynarii, jak i z pewnością pozostałe trzy, stwarza bardzo duże możliwości rozwoju, nie każdy tylko chce z nich skorzystać :)

Link to comment
Share on other sites

Dzięki wieeelkie za odpowiedzi! :)
Czyli Lublin nieco bardziej skłania się do tych malizn? Hm, hm. Lublin kończył mój weterynaryjny "guru" . Jeśli uda mi się dostać (bo progi podobno podchodzą pod medycynę), to zależałoby mi na kształceniu się w kierunku egzotyki i gryzoni właśnie. Mało mamy naprawdę dobrych lekarzy tego typu, generalnie kot, pies... a reszta to po łebkach. Ostatnio sama musiałam przekonywać lekarza, że nie może podać mojej świni morskiej leku, bo jest dla niej śmiertleny. Szok! I to są ludzie po 5, 6-letnich studiach!:roll:


Słyszałam, że najwyższy poziom ma Wrocław, a najlepsze zaplecze Warszawa. Może ktoś zdementuje/ potwierdzi? :razz:

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='Saint']Ponadto, wraz z powstaniem nowej jednostki zapewne rozpocznie się proces odchodzenia od niestacjonarnych studiów medycyny weterynaryjnej, które - osobiście - uważam za wielkie nieporozumienie i kolejny sposób na wyciąganie pieniędzy od studentów, którzy najwyraźniej nie byli na tyle dobrzy, aby studiować dziennie.
Pozdrawiam[/QUOTE]

Kuba, brak mi słów.
I nie wiem jakim prawem, wiedząc jak to wszystko wygląda, na podstawie matury, oceniasz kto jest 'na tyle dobry' a kto nie.

I żeby nie było tak mało merytorycznie:
Czy oosba, która uzyskała po 75% z obu rozszerzonych matur (biologia i chemia) jest aż tak mniej zdolna i mniej dobra od kogoś kto uzyskał po 80% z ów matur? Biorąc oczywiście pod uwagę sposób sprawdzania matur według klucza odpowiedzi, który często nie sprawdza faktyczniej wiedzy, a jedynie odgórny dobór słownictwa wymyślony przez kogoś odgórnie.

Matura, którą dałeś jako podstawowe kryterium oceny ludzi lepszych i 'nie na tyle dobrych' do niczego na studiach medycznych się nie przydaje. Uczymy się wszystkiego od podstaw, wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach.
Po pierwszym roku odpada dużo osób. Powody są różne - są przytłoczeni ogromem materiału, nie dają rady psychicznie, nie mają chęci, marzenia nie wyglądają tak jak to sobie wyobrażali. I to nie jest tak, że odpadają tylko niestacjonarni - również Ci cudowni stacjonarni, którzy to byli na tyle dobrzy, aby dostąpić zaszczytu studiowania. Nie ma reguły, bo po pierwszych zajęciach przestaje liczyć się matura.
I tak naprawdę ja nauczyłam się uczyć dopiero tutaj. Tłoczyć w siebie ogromne ilości informacji, w krótkim czasie, zapamiętywać coraz wiecej - tych ważnych i mniej ważnych rzeczy, umieć radzić sobie ze stresem, ze zmęczeniem, z porażkami. A nie przed maturą.

W tej chwili jestem na III roku, granica między tymi 'nie dość dobrymi' a 'dość dobrymi' zatarła się. Są wybitne jednostki, które zbierają doskonałe oceny z coraz to trudniejszych przedmiotów zarówno z jednej jak i drugiej (sztucznej) grupy. Są osoby, które olewają i wystarczy im 3 w 3 terminie zaliczenia zarówno tutaj jak i tutaj.

I wreszcie - Zaczęła mi się klinika i praktycznie każdy LEKARZ uświadamia nas, że większośc tego czego do tej pory się nauczyliśmy niewiele będzie znaczyć. Podstawą jest praktyka. I dobry lekarz to nie ten, który zna na pamięć wszystkie leki i ich wszystkie właściwości, mechanizmy działania, wzory chemiczne, dawki i inne cuda. Dobry lekarz to taki, który umie je zastosować, który MYŚLI - bo organizm to nie wzór matematyczny.
I tego uczę się na maturze? Nie, tego uczę się na praktykach, poszerzając moją wiedzę jak tylko mogę, czytając, słuchając i obserwując. Musieli obrac jakieś kryterium przyjmowania studentów - jest więc ta matura, coś trzeba było wybrać. A to czy ktoś podoła czy nie okazuje się w praniu - w trakcie studiowania.

Tym bardziej nie rozumiem czemu wypowiadasz się w kwestii 'lepszych' i 'gorszych' tudzież 'bardziej lub mniej zasługujących' nigdy nie studiując na studiach medycznych.

Link to comment
Share on other sites

Therion - póki co nie błysnęłaś w żaden sposób merytoryczną wiedzą, więc daruj sobie 'laickie' insynuacje, bo wywołują co najwyżej uśmiech na mojej twarzy. nihil est dicere - non loquere.

Justa, matura nie tylko na studiach medycznym okazuje się czymś, co z rzeczywistością ma mało wspólnego, ale..
tak to już jest, że wszyscy poddawani jesteśmy parametrycznym ocenom, czy to się komuś podoba, czy nie - jest klasyfikowany.
System edukacji w Polsce wygląda tak, a nie inaczej - po liceum człowiek jest oceniany na podstawie matury (w momencie rekrutacji) i to jest ten parametryczny czynnik, który oddziela "lepszych" od "gorszych".
Nie twierdzę, że ktoś po studiach niestacjonarnych będzie gorszym lekarzem, ale twierdzę, że w momencie rekrutacji jest on gorszy od osoby, która dostała się na dzienne. A twierdzę tak na podstawie egzaminu (i nie ważne jest w tym momencie czy ten egzamin ma formę dobrą, czy pozostawiającą wiele do życzenia), do którego i jedna i druga osoba przystępowały na takich samych warunkach, na takim samym poziomie, są oceniane wg tego samego klucza - słowem: miały równe szanse wykazania się.
Niestety, ale człowiek to takie zwierze, które w swojej naturze ma klasyfikację i próbę parametrycznego oceniania wszystkiego, co go otacza. Raz system jest lepszy, a raz gorszy, raz pozwala dokonywać ocen z zachowaniem dużego prawdopodobieństwa, że ta ocena jest właściwa, nieraz jest inaczej.

Studia to nie kontynuacja liceum, tutaj niemalże na każdym kierunku okazuje się, że takich 'matur' tygodniowo zalicza się nawet kilka i nie jest to domena wyłącznie studiów medycznych, w większości przypadków trzeba 'nauczyć się uczyć' na nowo, nie tylko na weterynarii, czy medycynie.
;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saint']Nie twierdzę, że ktoś po studiach niestacjonarnych będzie gorszym lekarzem, ale twierdzę, że [B]w momencie rekrutacji [/B]jest on gorszy od osoby, która dostała się na dzienne.[/QUOTE]

I w tym momencie potwierdziłeś, że Twoja poprzednia wypowiedź jest niesprawiedliwa i krzywdząca.
Chyba że w tej calej dyskusji chodzi o to, żeby stwierdzić kto po skończeniu liceum jest 'lepszy' czy 'gorszy' - ale co to ma do weterynarii?

Bo jeżeli powodem dla którego mają być likwidowane studia niestacjonarne ma być wg Ciebie to, że w MOMENCIE REKRUTACJI osoba, która uzyskała 75% z obu rozszerzonych przedmiotów jest gorsza, to dla mnie to nieporozumienie.

W Warszawie żeby dostać się na studia niestacjonarne trzeba uzyskać około 70% (te wartości wahają się oczywiście) z obu rozszerzonych matur, więc nie tak hop siup jakby się wszystkim wydawało.

Link to comment
Share on other sites

Warto dodać, ze osoba która w konkretnym roczniku nie dostała się na studia stacjonarne, to rok później, może być tak, że dostałaby sie z palcem w tyłku mając taka samą ilość pkt ;) To wtedy jest głupia jak wieczorowa, czy mądra jak dzienna? I zasługuje, zeby być być lekarzem?

Link to comment
Share on other sites

Ah i jeszcze jedno - po 2 latach studiowania wszyscy są już 'stacjonarni' - i uczelnia nie uzyskuje już pieniędzy od studentów. Trzeba się wykazać i nie dać wyrzucić przez te 2 lata - czyli włożyć w to ogromną ilość wysiłku.

A co do strachu przed wyrzuceniem i odsiewu, ja uważam, że jest bardzo motywujący.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]

Za dużo masz wolnego czasu chłopie i klepiesz bzdury w klawiaturę, nie mam ochoty dyskutować z kimś kto o weterynarii nie ma pojęcia.

[/QUOTE]Jak nie masz ochoty na dyskusję, to chyba nikt nie zmusza Cię do odwiedzania tego wątku? forum internetowe ma to do siebie, że każdy może wypowiedzieć się na dowolny temat jeśli ma cokolwiek do powiedzenia.

Czasami tak sobie myślę, że cholernie wam wszystkim współczuję.. podejścia do życia.
Tego, że tak strasznie wam ciężko..
Że nie śpicie po nocach, nie macie żadnego życia poza uczelnią i książkami,
Że wasze studia nie trwają dłużej niż inne - ‘normalne’, a pod koniec - na stażu dowiadujecie się, że tak naprawdę nie umiecie nic, bo wiedza praktyczna ‘lekko’ odbiega od tych wszystkich książek, które musieliście wryć na pamięć. No chyba, że ktoś zacznie wam to uświadamiać już na 3 roku ;)
Że taką ogromną ilość wysiłku musicie włożyć w to, żeby nie dać się wyrzucić.
Że nie macie wakacji, bo uczycie się do poprawek we wrześniu, albo wpychają wam praktyki, na których wywalacie gnój z obory, albo zamiatacie podłogę w lecznicy.
Że musicie „tłoczyć w siebie ogromne ilości informacji, w krótkim czasie, zapamiętywać coraz wiecej - tych ważnych i mniej ważnych rzeczy, umieć radzić sobie ze stresem, ze zmęczeniem, z porażkami.”

Odbiegając od ogólnej atmosfery wprowadzonej tutaj.. czasami słuchając ludzi z roku mam wrażenie, że w oczach większości studentów na tym kierunku weterynarz to jakiś absolutny nadczłowiek.. wyżyna intelektualna społeczeństwa. W końcu to najtrudniejszy kierunek jaki można było sobie wybrać z najbardziej za przeproszeniem za******m programem nauczania w Europie. Tylko w momencie, kiedy większość z was nie studiowała wcześniej nic innego prócz wety, kto dał wam prawo to porównywania.. medycyny nieludzkiej z ludzką, czy jakimkolwiek innym kierunkiem ścisłym? Ktoś, kto nie studiuje weterynarii nie wie już nic o tłoczeniu w siebie ogromnych ilości informacji w krótkim czasie, o stresie, przemęczeniu i porażkach, też nie?

Skończenie tych studiów nie jest aż tak ogromnym problemem. Sukcesem staje się natomiast otrzymanie dyplomu i nie bycie zadufanym w sobie bucem.

Link to comment
Share on other sites

Therion w którymś miejscu poczułaś się urażona, (czyt. nazwałam Cię bucem) że grozisz mi banem? Zgłoś mój post do moderatora jeśli poczujesz się lepiej.. chyba, że ja też nie mogę się wypowiadać, bo nie należę do kółka wzajemnej adoracji.

Tego, że nie wkładam w to co robię wysiłku też nie napisałam, więc mogłabyś sobie Justa darować. Po prostu nie użalam się nad sobą i nie uważam, że osoba nie studiująca medycyny weterynaryjnej nie może wypowiedzieć się na temat systemu finansowania uczelni (wszędzie zdaje się jest taki sam ), kadry naukowej w Poznaniu i rekrutacji, bo weterynaria wymaga nie wiadomo ile samozaparcia i Bóg jeden raczy wiedzieć czego jeszcze - czego nie wymaga się od studentów innych kierunków.
Swoją drogą na temat rekrutacji mam identyczne zdanie, ale w ramach 'panowania nad emocjami' uznałam za bezsensowne wyrażanie go tutaj..
Niestety każdy ma swoje granice, a chamstwa które pojawiło się w niektórych momentach nienawidzę.

To tyle ode mnie.

Pozdrawiam
Paulina.

Link to comment
Share on other sites

Therion, lanie wody przez laików? Nie wiem, czy spośród Twoich kilku postów znalazłbym w tym temacie choć jedno zdanie zawierające w sobie jakąś merytoryczną wartość. Skoro uważasz, że to co napisałem choćby o systemie finansowania uczelni wyższych w tym kraju jest błędne - pokaż w którym miejscu. Bo do tej pory, akurat to ja pisałem konkrety, a z Twojej strony nie padł żaden. Jeśli natomiast nie masz pojęcia o tym, co pisałem i jak to funkcjonuje od środka - a mam wszelkie powody do tego by tak twierdzić - skończ już z tymi 'laikami' bo już nawet śmiać mi się z tego nie chce ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saint'][B]Therion - póki co nie błysnęłaś w żaden sposób merytoryczną wiedzą, więc daruj sobie 'laickie' insynuacje, bo wywołują co najwyżej uśmiech na mojej twarzy[/B]. nihil est dicere - non loquere.
[/QUOTE]

no... nie każdy ma potrzebę błyszczenia :eviltong:

a ja sobie wyobrażam co wasze posty musiały wywołać u Theriona - w realu - praktykującego od lat lekarza weterynarii :diabloti:

[quote name='Saint']Therion, lanie wody przez laików? Nie wiem, czy spośród Twoich kilku postów znalazłbym w tym temacie choć jedno zdanie zawierające w sobie jakąś merytoryczną wartość. Skoro uważasz, że to co napisałem choćby o systemie finansowania uczelni wyższych w tym kraju jest błędne - pokaż w którym miejscu. Bo do tej pory, akurat to ja pisałem konkrety, a z Twojej strony nie padł żaden. [B]Jeśli natomiast nie masz pojęcia o tym, co pisałem i jak to funkcjonuje od środka - a mam wszelkie powody do tego by tak twierdzić - skończ już z tymi 'laikami' bo już nawet śmiać mi się z tego nie chce[/B] ;)[/QUOTE]

myślę że Therion nie pisał po to aby Cię rozbawić, bo to raczej nie jest wątek "ku rozweseleniu serc"

[quote name='Linka']Jak nie masz ochoty na dyskusję, to chyba nikt nie zmusza Cię do odwiedzania tego wątku? forum internetowe ma to do siebie, [B]że każdy może wypowiedzieć się na dowolny temat jeśli ma cokolwiek do powiedzenia[/B].

Skończenie tych studiów nie jest aż tak ogromnym problemem. Sukcesem staje się natomiast otrzymanie dyplomu i nie bycie zadufanym w sobie bucem.[/QUOTE]

a bleblanie dla bleblania - w realu czy virtualu - chyba raczej nie ma sensu :diabloti:
wg sjp: cokolwiek = byle co, bez znaczenia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ockhama']
a ja sobie wyobrażam co wasze posty musiały wywołać u Theriona - w realu - praktykującego od lat lekarza weterynarii :diabloti:[/QUOTE]

A cóż ma wspólnego doświadczenie w praktyce lekarskiej z tym jak się aktualnie finansuje uczelnie wyższe, bądź mechanizmami które aktualnie funkcjonują przy rekrutacji na takowe uczelnie?
Wydawało mi się, że po prostu nie wszyscy rozumieją słowo pisane, co ostatnio jest częstą przypadłością, zaskakuje natomiast to, że z takim zaparciem nie chcą pewnych rzeczy zrozumieć. Nie dziwi mnie, że ktoś może nie wiedzieć jak to wszystko funkcjonuje od środka, niejako "z drugiej strony medalu", bo o tym się po prostu nie mówi. Dziwi mnie natomiast to, że gdy ktoś głośno powie o tym jak to mniej więcej wszystko działa jest nazywany laikiem przez kogoś, kto jak sądzę aktualnie z uczelniami wyższymi, a tym bardziej z pracą na nich ma niewiele wspólnego. Nie pierwszy raz jednak wychodzi modny ostatnimi czasy trend, aby własną niewiedzę usprawiedliwiać ignorancją.

I zasadniczo chyba tyle ode mnie w tym temacie :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...