Jump to content
Dogomania

Pynia nazbierala na kości,na piłeczke i nawet dostala własną małą bulwę.


brazowa1

Recommended Posts

...siedzę i ryczę...to dzięki Pyni poznałam Ciebie i wiele innych OSÓB na dogo...uśmiechnięty pycholek Pyni....do zobaczenia ISKIERKO......:-(:-(

Akuszko-byłaś ze mną w chwilach wesołych,byłaś gdy odszedł Dżekuś...Atosik......byłaś gdy potrzebowałam wsparcia,pomocy....zawsze gotowa...brakuje i będzie brakowało mi Ciebie.Ale muszę uszanować Twoją decyzję o odejściu z dogo.

Przytulam Ciebie i Twoją Rodzinkę tą LUDZKĄ I PIESKOWĄ......

PYNIUUUUUUUUUUU.....:placz::placz:

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 3 weeks later...

[B][SIZE=3]DLA MOICH: PYNI I BELI[/SIZE][/B] - za to, że były i wciąż są, chociaż tak daleko polazły...
Dla wszystkich pożegnanych [B]SOPOCIAKÓW[/B], tyle ich w tym roku pożegnaliśmy :-(.
Biegajcie psiaki nasze szczęśliwe za TM

[IMG]http://howlingforjustice.files.wordpress.com/2011/11/candle-gif-photobucket-21.gif?w=353[/IMG]


Dziękuję za wszystkie dobre słowa. U nas jak zawsze, górki i doliny.
Dwa tygodnie po pożegnaniu Pyni zaczęła się walka o oko Toli, które częściowo wypłynęło. Wrzód, potem przepuklina gałki ocznej i zaczęło się robić nieciekawie. Wizyta u okulisty i decyzja o natychmiastowej operacji. Tola jest po przeszczepie soczewkowo-rogówkowym. Jakoś obyło się bez dramatów. Jest już po zdjęciu szwów głębokich. Jeszcze w grudniu czeka ją zabieg usunięcia szypułki, to chyba jakaś osłona na przeszczep. Oko zmienione, ale wraca do normalnego wyglądu. Tolka gruuubaaaa. 2 miesiące leżała obrażona w kloszu i tylko apetyt jej dopisywał. Mordę ma jak indiański totem, posiwiała jeszcze bardziej, cały dzień modli się do szafki z żarciem. Rozpuściliśmy ją przez te zabiegi wszyscy. Mój tato karmi "biedniusią Tolunię" bezami!
Zuzka to 100% zołzy. Mały rozdarty gnojek.
Koty śmiesznoty jak zawsze, obżarte i demolujące co się da.

Tęsknię za Pyniulcem, nie mam z kim nabijać się z bulw, w domu jakoś tak za cicho i bez satyry. Za 8 dni mina 3 miesiące, aż trudno uwierzyć.

Link to comment
Share on other sites

[CENTER][COLOR=#660099][SIZE=5][FONT=georgia][I][B]Pyniu*) B[SIZE=5]eluni[SIZE=5]([/SIZE]*[/SIZE])[/B][/I][/FONT][/SIZE][/COLOR]
[IMG]http://republika.pl/blog_tk_3995718/5325311/tr/swiece_fioletowe.gif[/IMG]

[COLOR=#660099][SIZE=5][FONT=georgia][I][B]i innym bliskim[SIZE=5], których już nie ma....[/SIZE][/B][/I][/FONT][/SIZE][/COLOR]
[/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 7 months later...

Dzisiaj mija rok Pyniu. Jak ten czas szybko leci, a mimo to wspomnienie tego dnia jest jeszcze takie bolesne. Pamiętam każdą chwilę, swój strach, twoje spojrzenie, które mówiło, że już brak ci sił. Tak wierzyłam, że dojedziemy do kliniki i znowu nam się uda, bo terminator nadmorski zawsze daje radę... Walczyłaś, wiem o tym. Kocham cię Pyniu. Przyśniłaś mi się taka uśmiechnięta, z tym figlem w ślepiach, szczypiesz za TM bulwy w te grube doopska,co?
A może odnalazłaś tam człowieka, który nauczył cię tej wielkiej miłości i delikatności do ludzi i wszystkich zwierząt? Chciałabym, bo ty musisz mieć koło siebie człowieka za którym będziesz dreptać krok w krok.
Tak brakuje mi waszej trójeczki, tego rozgardiaszu, awanturek, szaleństw. Wszystko się zmieniło.

Kilka dni temu nad "waszym miejscem" w ogrodzie pojawiła się tęcza, jak most. Przesyłam ci ją Pyniu, kiedyś się na niej spotkamy.

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/407/7k99.jpg/"][IMG]http://img407.imageshack.us/img407/1002/7k99.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://imageshack.us"]

[/URL]
To był ciężki dla nas rok. Po śmierci Pyni posypało się oko Toli, miesiące leczenia, ciągłe wyjazdy do Olsztyna, kompleksowe badania, wszystkie możliwe wyniki, 2 operacje, 3 zabiegi w premedykacji, ciągła pielęgnacja, zakraplanie - życie 24h/dz budzikiem w ręku. Udało się, oko wyleczone, powrócił wzrok. Radość trwała krótko, Zuzia zadławiła się pijąc wodę, zachłysnęła się wymiocinami. Noc, pies się dramatycznie dusi, wytrząsanie oklepywanie nic nie daje. Sina, bez oddechu, oszalała Tola szarpie, liże i podrzuca pyszczek konającej Zuzi. My stoimy bezradni, w rozpaczy. Sławek wyszedł do drugiego pokoju... Zamurowało mnie, ale przypomniało mi się szkolenie z PPP i zrobiłam jej sztuczne oddychanie jak niemowlęciu (nos-pyszczek). Podniosłam bezwładnego psa, przytuliłam i po chwili usłyszałam słaby świst, potem chrapliwe, nieregularne oddechy. Udało się. Walczyła o każdy oddech tak, że sąsiedzi słyszeli jej charkot. Przeżyła, ale skończyło się zachłystowym zapaleniem płuc. Leczenie, potem rentgeny, EKG, echo serca, wyniki i operacja.Korekta nosa i podniebienia miękkiego. Strach przed operacją, bo pies po dwóch wstrząsach anafilaktycznych, ale zniosła wszystko dobrze. Zagoiło się "jak na psie".
Tak minął luty. Sielanka, wreszcie wszystko w normie. 28 marca wróciłam z pracy i wyprowadziłam radosne psy do ogrodu. Pobiegły i rozeszły się do "toalety". Tola przysiadła pod sosną, załatwia sprawy i... zaczęła się dziwnie kiwać w przysiadzie. podeszłam do niej, wtedy położyła się na boku. Jakoś dziwnie oddychała. Już sie nie podniosła, zaniosłam ją do domu i zaczęłam przygotowywać sie do wizyty u weta. Podniosła sie i podreptała nawet po domu. Dojechaliśmy do gabinetu. Tam zasłabła znowu. Tlen adrenalina, reanimacja. Tola umarła, serce. Byliśmy w takim szoku, że to do nas nie docierało. Potem dotarło bardzo boleśnie. W domu totalna cisza, dwa tygodnie prawie bez rozmów. Ja miałam wszystkiego dosyć, czułam się, jak w obcym domu, ogrodzie, drażniła mnie cisza i spokój. Powtarzałam sobie, żadnych psów, buldożkow w szczególności. Sławek już na drugi dzień zapowiedział: "o nic mnie nie pytaj i nie rozmawiajmy o NIEJ". Dobrze. Zaczęliśmy żyć innym rytmem. Praca, ogród (przyszła wiosna), jakoś to było.
Jakoś po trzech tygodniach Sławek rzucił: "znajdź mi dużego psa, kiedyś mi obiecałaś". Fakt, gdy narzekał, że wszyscy jego koledzy mają "normalne" psy, a on ma buldożki, rzuciłam na odczepnego, że następnego psa on wybierze. Ale ile razy tak kobieta obiecuje, a potem robi swoje. Powiedziałam "dobra" i tyle. Za trzy dni przyszedł i zapytał, czy znalazłam, zatkało mnie. Jaki duży pies? Boję się dużych psów. Ma być duży, bo przecież obiecałam. Ale jaki? On nie wie, ale mam szukać. Pomyślałam, że molos, tak buldogi to molosy, więc trochę je znam (akurat!) Włączyłam mu forum molosów, listę z rasami i kazałam wybierać (zastrzegłam, że ma zapomnieć o owczarku kaukaskim, bo przeżyłam atak takiego potwora i nigdy się na taką bestię nie zgodzę). Śmiałam się, gdy słyszałam jego komentarze, że co ja mu pokazuję, jakieś psy z takimi długimi pyskami, te takie, tamte owakie. Ale czytał, cholera, dalej. Nic nie mówił, czytał i oglądał. Aż któregoś dnia pokazał mi fotki i rzekł: TAKA ma być, bo musi być ona. No i po wielu perypetiach i poszukiwaniach zjawiła się w naszym domu 4,5 miesięczna bullmastiffka.

Dzisiaj Lajma ma 7,5 miesiąca, waży 40 kg i jest typową "córeczka tatusia"

[IMG]http://imageshack.us/a/img542/4431/kldn.jpg[/IMG]

[IMG]http://imageshack.us/a/img407/6421/5ksz.jpg[/IMG]

[IMG]http://imageshack.us/a/img13/1390/giyb.jpg[/IMG]

[IMG]http://imageshack.us/a/img401/4779/ysis.jpg[/IMG]


Życie psiarza jest do bani. Trzeba mieć twardą d...ę, żeby znosić te wszystkie emocje, zawirowania życiowe i pożegnania. Jest w nim coś z masochizmu chyba. Decydując się na kolejnego psa, skazujemy się na kolejną powtórkę z cierpienia. Dwoje psiarzy to już mega dramat. Jak jedno nabiera rozumu, to szaleństwo dopada drugiego... Tylko koty dają człowiekowi chwilę wytchnienia. Są słodkie, bezproblemowe i kochające.
Wylałam z siebie wszystko, co leżało mi na sercu. Chyba mi lżej

Nie ma Pyni, Beli, Toli - w ich ogrodzie szaleją kolejne czterołapy.
Tylko w naszych sercach maja stałe miejscówki, to najważniejsze.

Link to comment
Share on other sites

No i pobeczałam się czytając całą te historię... jednak jest tak, jak piszesz Akuszko...
Jednych Przyjaciół żegnamy, innych witamy... ale każde z tych, które odeszło ma w naszych sercach taki kącik tylko dla siebie...

Pamiętamy o Was, Wy wszyscy nasi PRZYJACIELE, którzy jesteście po tamtej stronie Tęczowego Mostu...
Kiedyś wszyscy się tam spotkamy... dołączymy do Was, czekajcie na nas...
[IMG]http://www.beruska8.cz/svicky/svicny2/107.gif[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Zadzowniła do mnie Gameta i powiedziała,że Akucha ma mastiffa neapolitańskiego,troche się wystraszyłam,po wypytywaniu zmieniła wersję na mastifa angielskiego...a to bullmastif... Cudna panna.

Pożegnania z psami sa tak ciężkie,że obecnie uważam,że powinno sie mieć conajmniej dwa (aby potem nie zwariować) albo w ogóle zrezygnować.

Link to comment
Share on other sites

No nie Akucha, przez 3 miesiące ukrywałaś takie cudo? Jak mogłaś?
Jest prześliczna, a Zuzią wygląda cudnie, jak zdrowo przerośnięty przedszkolak.

Witamy, kochamy, żegnamy, płaczemy i tak w kółko, chyba inaczej się nie da. Jak to dobrze, że mamy wspomnienia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Betbet']ja pierdu... myślałam, że już jestem twarda i dogo mnie nie rusza... to dowaliłaś...
:(
Lajma piękna.[/QUOTE]

[quote name='brazowa1']Zadzowniła do mnie Gameta i powiedziała,że Akucha ma mastiffa neapolitańskiego,troche się wystraszyłam,po wypytywaniu zmieniła wersję na mastifa angielskiego...a to bullmastif... Cudna panna.

Pożegnania z psami sa tak ciężkie,że obecnie uważam,że powinno sie mieć conajmniej dwa (aby potem nie zwariować) albo w ogóle zrezygnować.[/QUOTE]

[quote name='kaerjot']No nie Akucha, przez 3 miesiące ukrywałaś takie cudo? Jak mogłaś?
Jest prześliczna, a Zuzią wygląda cudnie, jak zdrowo przerośnięty przedszkolak.

[B]Witamy, kochamy, żegnamy, płaczemy i tak w kółko, chyba inaczej się nie da. Jak to dobrze, że mamy wspomnienia.[/B][/QUOTE]

Mamy klepsydry na 4 łapach.

Nie ukrywałam Lajmy. Po odejsciu Toli nie chciało mi sie już nic, o forum nawet nie myślałam. Pojawienie się nowego, pod każdym względem, psa pochłonęło nas bez reszty. Uczyliśmy się jej, kompetowalismy wyprawkę, przystosowaliśmy dom do jej potrzeb, szybko minęło. Teraz czekamy, aż w końcu zaszczeka.

Przeczytałam sobie ten watek: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/245453-Dostały-szanse-na-lepsze-życie-Milka-i-Blu-z-interwencji-Lubawka-Sytuacja-fin-Krytycz?"]
http://www.dogomania.pl/forum/threads/245453-Dostały-szanse-na-lepsze-życie-Milka-i-Blu-z-interwencji-Lubawka-Sytuacja-fin-Krytycz?[/URL]

Żałuję, że wlazłam, bo aż mnie trzęsie ze złości. Ile psów musi jeszcze zgnić w koszmarnych psedo hotelikach, aż dogo zrozumie, że nie można ratować psów kierując się zaufaniem na telefon.
Kiedy nieodpowiedzialnymi wolontariuszkami dogo zajmie się w końcu jakiś prokurator? Ludzie w dobrej wierze przekazują kasę i utrzymują te koszmary. Ja zażądałabym od Lemoniady zwrotu każdej złotówki.

Link to comment
Share on other sites

Nie zajmie się...Zobacz Akuszko,myśmy z naszymi psami jakoś tego uniknęły; żadna z naszych Dogomaniackich ciotek nie miał parcia na hotele, nie wiem,czy my mądrzejsze byłyśmy, czy jak...Chociaż dwóch tzw DT żałuję...bardzo żałuję.

Akuszko, jak chcesz to odezwij sie na PM, opowiem Ci,jak pies? się znowu objawił .Byłoby śmieszne, gdyby nie żałosne :(

Edited by brazowa1
Link to comment
Share on other sites

[quote name='akucha']

Przeczytałam sobie ten watek: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/245453-Dostały-szanse-na-lepsze-życie-Milka-i-Blu-z-interwencji-Lubawka-Sytuacja-fin-Krytycz?"]
http://www.dogomania.pl/forum/threads/245453-Dostały-szanse-na-lepsze-życie-Milka-i-Blu-z-interwencji-Lubawka-Sytuacja-fin-Krytycz?[/URL]
(...)
Kiedy nieodpowiedzialnymi wolontariuszkami dogo zajmie się w końcu jakiś prokurator? Ludzie w dobrej wierze przekazują kasę i utrzymują te koszmary. Ja zażądałabym od Lemoniady zwrotu każdej złotówki.[/QUOTE]

Nie od Lemoniady.
A od Ladymonia0610

Link to comment
Share on other sites

[quote name='brazowa1']Nie zajmie się...Zobacz Akuszko,myśmy z naszymi psami jakoś tego uniknęły; żadna z naszych Dogomaniackich ciotek nie miał parcia na hotele, nie wiem,czy my mądrzejsze byłyśmy, czy jak...Chociaż dwóch tzw DT żałuję...bardzo żałuję.

Akuszko, jak chcesz to odezwij sie na PM, opowiem Ci,jak pies? się znowu objawił .Byłoby śmieszne, gdyby nie żałosne :([/QUOTE]

No nie miały, bo to rasowe dogomaniaczki, nie pseuduchy. Chociaż... jedna była ciotka...parcie ciśnie ją do dzisiaj. Górne, dolne, wieczne bajanie; chłoniaki, powybijane okna, krwiożercze migdały. Tak, ja też żałuję. Naiwne byłyśmy. RAZ.


[quote name='Finetta']Nie od Lemoniady.
A od Ladymonia0610[/QUOTE]

Serdecznie przepraszam Lemoniadę!

Link to comment
Share on other sites

nie bywam na dogo bo mnie wk... ale załamuje się jak wchodzę na zaprzyjaźnione wątki i czytam takie wiadomości. Przecież Pynulec miała być zawsze, tak jak Figunia do końca świata.
Akuszko ściskam Cię, nic się nie da powiedzieć, jest mi strasznie przykro :(

lama piękny cielaczek :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...