Jump to content
Dogomania

Maltańczyk - pytania o hodowlę.


kara97

Recommended Posts

Nie przejmowałabym się dominisiag24, obecna nagonka na badania tez jest nie do końca racjonalna. Nie jeden raz na nie jednym forum spotkałam się z już z przegięciami w tą stronę np zakrzyczeniem ludzi którzy maja psy nie badane po genetycznie czystych rodzicach że nie mają badań. Skoro w cywilizowanych krajach generalnie uznane jest sformułowanie "free by parents" i jest traktowane jako pewnik (bo skąd niby ma się wziąć wadliwy gen skoro jest wykluczony w genotypie rodziców !!!) to nie rozumię czemu u nas niektórzy tak robią. To, że ich argumenty są ignorancją w oparciu o podstawy dziedziczenia ;) to szczegół.
Wyeliminowanie problemów stawowych w tym rzepek do prostych spraw niestety nie należą ponieważ w tym wypadku sprawa wad stawów nie jest taka oczywista jak określenie wadliwego genu .... Problemy stawów to nie tylko genetyka,a raczej wielozłożoność różnych dziedziczonych cech o podłożu genetycznym, do tego dochodzi kilka apsektów związanych z fizjologią oraz multum tzw. czynników zewnętrznych.
Co do Hodowli z której masz psa to marzeniem jest aby chociaż część hodowli miała chociaż połowę tego poziomu zaangażowania i warunków w jakich żyją tam psy. Czyste, kontaktowe, o db strukturze umięśnienia wskazującej na to, że psy żyją aktywnie.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 101
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='aneta']Nie jeden raz na nie jednym forum spotkałam się z już z przegięciami w tą stronę np zakrzyczeniem ludzi którzy maja psy nie badane po genetycznie czystych rodzicach że nie mają badań. Skoro w cywilizowanych krajach generalnie uznane jest sformułowanie "free by parents" i jest traktowane jako pewnik (bo skąd niby ma się wziąć wadliwy gen skoro jest wykluczony w genotypie rodziców !!!) to nie rozumię czemu u nas niektórzy tak robią. To, że ich argumenty są ignorancją w oparciu o podstawy dziedziczenia ;) to szczegół.
[/QUOTE]

Chyba byłaś na moim fotoblogu, bo mi się właśnie za coś takiego dostało :evil_lol: owinięte w bawełnę, ale jednak.
Ale fakt, to jest problem; jak zwykle nie ma umiaru... Tak samo jak linczowanie miotów po carrierach (oczywiście kiedy cały miot jest potem badany).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aneta']Nie przejmowałabym się dominisiag24, obecna nagonka na badania tez jest nie do końca racjonalna. Nie jeden raz na nie jednym forum spotkałam się z już z przegięciami w tą stronę np zakrzyczeniem ludzi którzy maja psy nie badane po genetycznie czystych rodzicach że nie mają badań. Skoro w cywilizowanych krajach generalnie uznane jest sformułowanie "free by parents" i jest traktowane jako pewnik (bo skąd niby ma się wziąć wadliwy gen skoro jest wykluczony w genotypie rodziców !!!) to nie rozumię czemu u nas niektórzy tak robią. To, że ich argumenty są ignorancją w oparciu o podstawy dziedziczenia ;) to szczegół.
Wyeliminowanie problemów stawowych w tym rzepek do prostych spraw niestety nie należą ponieważ w tym wypadku sprawa wad stawów nie jest taka oczywista jak określenie wadliwego genu .... Problemy stawów to nie tylko genetyka,a raczej wielozłożoność różnych dziedziczonych cech o podłożu genetycznym, do tego dochodzi kilka apsektów związanych z fizjologią oraz multum tzw. czynników zewnętrznych.
Co do Hodowli z której masz psa to marzeniem jest aby chociaż część hodowli miała chociaż połowę tego poziomu zaangażowania i warunków w jakich żyją tam psy. Czyste, kontaktowe, o db strukturze umięśnienia wskazującej na to, że psy żyją aktywnie.[/

dzięki za mądre słowo i wsparcie (już myślałam, że zostanę zlinczowana) :) a tak poza tym to zgadzam się z każdym powyższym Twoim słowem

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aneta']Nie przejmowałabym się dominisiag24, obecna nagonka na badania tez jest nie do końca racjonalna. Nie jeden raz na nie jednym forum spotkałam się z już z przegięciami w tą stronę np zakrzyczeniem ludzi którzy maja psy nie badane po genetycznie czystych rodzicach że nie mają badań. Skoro w cywilizowanych krajach generalnie uznane jest sformułowanie "free by parents" i jest traktowane jako pewnik (bo skąd niby ma się wziąć wadliwy gen skoro jest wykluczony w genotypie rodziców !!!) to nie rozumię czemu u nas niektórzy tak robią. To, że ich argumenty są ignorancją w oparciu o podstawy dziedziczenia ;) to szczegół.
Wyeliminowanie problemów stawowych w tym rzepek do prostych spraw niestety nie należą ponieważ w tym wypadku sprawa wad stawów nie jest taka oczywista jak określenie wadliwego genu .... Problemy stawów to nie tylko genetyka,a raczej wielozłożoność różnych dziedziczonych cech o podłożu genetycznym, do tego dochodzi kilka apsektów związanych z fizjologią oraz multum tzw. czynników zewnętrznych.
Co do Hodowli z której masz psa to marzeniem jest aby chociaż część hodowli miała chociaż połowę tego poziomu zaangażowania i warunków w jakich żyją tam psy. Czyste, kontaktowe, o db strukturze umięśnienia wskazującej na to, że psy żyją aktywnie.[/QUOTE]

dzięki za mądre słowo i wsparcie (już myślałam, że zostanę zlinczowana) :smile: a tak poza tym to zgadzam się z każdym powyższym Twoim słowem

Link to comment
Share on other sites

Dlaczego maltańczyki są takie drogie?
Skąd takie rozbieżności cenowe?
DLaczego szczenięta w hodowli zarejestrowanej w ZK kosztują często po 3.000 zł a w hodowli zarejestrowanej w np. PKPR, po rodzicach z rodowodami FCI już 1.500 zł?
Dlaczego w innych ozdobnych rasach (hawańczyk, coton de Tulear, lwi piesek, cavalier) przeprowadza się praktycznie w każdej hodowli (czy tez w dużej ich części) badania dot patella luxation a już u maltańczyków nie spotkałam się na stronach hodowli z takimi informacjami?

Link to comment
Share on other sites

A zastanowiłaś się czemu psy z FCI lądują w dziwnych w lokalnych organizacjach ? W PKPR akurat maltańczyków nie spotkałam, ale za mocno ponad 1500 zeta to pełno jest różnych SPR, HPKR i innych dziwnych tworów.....
Notabene rok temu miała na pieńku z pewną osobą która wstawiła w papiery jako "tatusia" mojego repa .... a pewien buldog francuski który został kupiony jako pet w wadą jest czołowym repem w lokalnym stowarzyszeniu ......
Teraz może Ci dotrze czemu cena jest niższa .

Dodaj do tego modę i masz sprawę jasną.

Co do badań już pisałam , bdb jeżeli są ale badanie lux pat nie jest to wyznacznik czy szczeniak będzie zdrowy.
Jakby tak łatwo to było rozstrzynąć kwestię stawów, to w dniu dzisiejszym po dziesięcioleciach odsiewu w dziesiątkach pokoleń psów z HD nie byłby co najwyżej marginesowy jeden na 1000 albo i mniej osobników z problemami ze stawami u ON-ów, retrieverów, rottków .....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aneta']A zastanowiłaś się czemu psy z FCI lądują w dziwnych w lokalnych organizacjach ? W PKPR akurat maltańczyków nie spotkałam, ale za mocno ponad 1500 zeta to pełno jest różnych SPR, HPKR i innych dziwnych tworów.....
Notabene rok temu miała na pieńku z pewną osobą która wstawiła w papiery jako "tatusia" mojego repa .... a pewien buldog francuski który został kupiony jako pet w wadą jest czołowym repem w lokalnym stowarzyszeniu ......
Teraz może Ci dotrze czemu cena jest niższa .[/QUOTE]

Znam osobiście jedną panią która rozmnaża swoje trzy maltany. Jest zarejestrowana w ZHPR, ale psy mają rodowody ZKwP. Nie są spokrewnione. Dwie suczki mają zrobioną hodowlankę, pies ma za sobą chyba 3 wystawy ale potem pani zachorowała i nie jeździła, później jej przeszła chęć na uczestniczenie w tym cyrku.
Mioty średnio raz na rok, choć ostatni miała 3 lata temu. Starsza suczka już nie rodzi (ma aktualnie 5 lat, miała w swoim życiu 3 mioty). Pieski odchuchane, codziennie spacerują, sa żwawe, stabilne psychicznie. Tyle, że ostrzyzone a nie z tym długim włosem ;) szczeniaki schodzą jak ciepłe bułeczki, średnio po 1500 zł za szczenię. I to nie byle jakie szczenię bo na prawdę fajnie zsocjalizowane te szczylki- moja znajoma u niej właśnei kupowała suczkę.
Więc może bez wrzucania wszystkich do jednego worka (tak na zaś powiem bo pewnie zaraz tu dyskusja powstanie o wyższości ZK nad innymi).

[quote]Co do badań już pisałam , bdb jeżeli są ale badanie lux pat nie jest to wyznacznik czy szczeniak będzie zdrowy.
Jakby tak łatwo to było rozstrzynąć kwestię stawów, to w dniu dzisiejszym po dziesięcioleciach odsiewu w dziesiątkach pokoleń psów z HD nie byłby co najwyżej marginesowy jeden na 1000 albo i mniej osobników z problemami ze stawami u ON-ów, retrieverów, rottków .....[/quote]

Ja tylko zadałam pytanie retoryczne. Dlaczego hodowcy innych ras ozdobnych potrafią robić badania a hodowcy maltańczyków (i yorków! u których wypadanie rzepki to wcale nie rzadkość) badania mają głęboko w pewnej części ciała? Oczywiście uogólniając- bo pewnie są i tacy którzy maltany badają ale coś o nich cicho.
Nie chcę wierzyć, że taki szczeniak jest wart 3000 zł i że taki hodowca nie czerpie po prostu zysku z tej sprzedazy (czego wszyscy hodowcy się tak silnie wzbraniają i oburzają jak ktoś im to powie prosto w twarz a mi się to wydaje dość oczywiste że chodzi o kasę). Nie widzę też podstaw żeby płacić taką sumę za szczenię bo po prostu nie wiem za co niby wtedy płacę? Za odchowanego, zaszczepionego, zsocjalizowanego szczeniaczka? Takiego samego mogę mieć za 2 razy mniej od mojej sąsiadki ;)

Edited by czi_czi
Link to comment
Share on other sites

[quote name='czi_czi']Ja tylko zadałam pytanie retoryczne. Dlaczego hodowcy innych ras ozdobnych potrafią robić badania a hodowcy maltańczyków (i yorków! u których wypadanie rzepki to wcale nie rzadkość) badania mają głęboko w pewnej części ciała? Oczywiście uogólniając- bo pewnie są i tacy którzy maltany badają ale coś o nich cicho.
Nie chcę wierzyć, że taki szczeniak jest wart 3000 zł i że taki hodowca nie czerpie po prostu zysku z tej sprzedazy (czego wszyscy hodowcy się tak silnie wzbraniają i oburzają jak ktoś im to powie prosto w twarz a mi się to wydaje dość oczywiste że chodzi o kasę). Nie widzę też podstaw żeby płacić taką sumę za szczenię bo po prostu nie wiem za co niby wtedy płacę? Za odchowanego, zaszczepionego, zsocjalizowanego szczeniaczka? Takiego samego mogę mieć za 2 razy mniej od mojej sąsiadki ;)[/QUOTE]

Pewnie dlatego, że są to rasy tak modne, że i bez tego szczeniaki znajdują nabywców.

A co do kasy i ceny szczeniaków - psy kosztują tyle, ile gotowy jest zapłacić nabywca ;) to są prawa rynku i to od nich zależą ceny szczeniąt, a nie od faktycznych kosztów utrzymania. Gdyby zależały od tego drugiego, to im większa rasa, tym cena byłaby wyższa, a tymczasem jest właściwie odwrotnie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego hodowca miałby być zobligowany sprzedawać szczeniaki po 1500 zł, jeśli przeciętna cena wynosi 3000, i na taką kwotę znajdują się nabywcy. Jeśli znajdują się łosie gotowi kupić szczeniaka po przodkach bez żadnych badań odchowanego na Chappi, to co poradzić. Ich naiwność, czyjś zysk.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Pewnie dlatego, że są to rasy tak modne, że i bez tego szczeniaki znajdują nabywców.
[B]
A co do kasy i ceny szczeniaków - psy kosztują tyle, ile gotowy jest zapłacić nabywca ;)[/B] to są prawa rynku i to od nich zależą ceny szczeniąt, a nie od faktycznych kosztów utrzymania. Gdyby zależały od tego drugiego, to im większa rasa, tym cena byłaby wyższa, a tymczasem jest właściwie odwrotnie. Nie bardzo rozumiem, dlaczego hodowca miałby być zobligowany sprzedawać szczeniaki po 1500 zł, jeśli przeciętna cena wynosi 3000, i na taką kwotę znajdują się nabywcy. Jeśli znajdują się łosie gotowi kupić szczeniaka po przodkach bez żadnych badań odchowanego na Chappi, to co poradzić. Ich naiwność, czyjś zysk.[/QUOTE]

[B]Więc niech hodowcy nie wciskają kitu na prawie wszystkich forach że nie zależy im [U]w ogóle [/U]na zysku. I że to obraźliwie myśleć o nich jak o osobach, które na psach chcą cokolwiek zarobić.

[/B]Co do kwestii bycia łosiem- dla mnie trzeba być niezłym łosiem żeby zapłacić 3.000 zł za szczeniaka po nieprzebadanych przodkach (jakichkolwiek- bo u maltanów/yorków raczej się nie bada ogólnie psów i nie ma czegoś takiego jak free by parents czy jak to się tam określa) i to mocno popularnej rasy. Nawet jeśli rodzice mają porobione uprawnienia, są karmieni karmą super premium a ich właściciele połowę wypłaty przeznaczają na kosmetyki do pielęgnacji psiej sierści (czy też nie sierści! większość hodowców maltanów/yorków twierdzi że te psy mają włos i nie uczulają!).

Nie chodzi mi oczywiście o narzucenie z gory komukolwiek w jakiej cenie ma psa sprzedawać ;) jak chce to niech i wymaga 10.000 zł za szczeniaka- jego sprawa. Chodzi mi jedynie o to, że im dłużej się przyglądam środowisku hodowców niektórych ras popularnych tym co raz więcej w nim widzę zakłamania (nie badamy psów bo nikt tego nie wymaga, nie jesteśmy nastawieni na zysk, a te 3.000 zł za szczenię to koszty krycia-btw często repem którego mają w swojej hodowli-odchowania miotu, karmienia suki blablabla). I to zakłamanie mocno mnie drażni, zwłaszcza w kontekście trąbienia wszędzie o tym, że rasowy to rodowodowy (ale oczywiście TYLKO z rodowodem ZK- bo nagle jak się skrzyżuje dwa zwierzaki z rodowodami ZK to niby pies już rasowy nie będzie- wtf?) i że ceny zwierząt rodowodowych są takie wysokie bo hodowla to [B]TAKI koszt[/B]. Gdy tymczasem olewa się kwestie genetyki, krzyżuje się ze sobą to co w miarę ładne i włochate i bez przebarwień i z dobrymi ocenami. Wielka wizja hodowlana, podniosłe hasła, horrendalne ceny i wciskanie kupującym kitu, że szczeniak z hodowli z ZK jest w jakimś sensie "lepszy" bo kupiony gdzie indziej to "kundel z papierami stowarzyszenia-krzak".

Link to comment
Share on other sites

Czy mówienie o braku chęci zysku jest takim absurdem to się nie zgodzę, bo to bardzo mocno zależy od hodowanej rasy i sytuacji. Są rasy w których dość łatwo jest wyjść na plus, a są rasy, w których przy dobrze prowadzonej hodowli ciężko jest nawet wyjść na zero. Bo jak niby ma zarobić hodowca rasy, w której są duże koszty utrzymania, cesarki, etc. a mioty małe i cena szczeniaka niska? W niektórych rasach jest wręcz trudno wyjść na zero, ciągle się dokłada; w niektórych z kolei przy odrobinie szczęścia można mieć co jakiś czas całkiem miłe kieszonkowe (które i tak w sumie idzie w dalsze koszty hodowli i utrzymania psów) - tyle że hodowla to zabawa z matką naturą i nic nie jest pewne. Rolnicy w razie klęski żywiołowej czy padnięcia zwierząt dostają przyjemne sumki z ubezpieczenia na wyrównanie strat. Hodowcy nic takiego nie przysługuje, i jak suka nie zajdzie w ciążę, zachoruje, straci miot albo urodzi 1-2 szczeniaki, to wychodzi grubo na minus i nikt mu tego nie wynagrodzi. Serio uważam, że jak komuś chodzi na pierwszym miejscu o zarobek, to są dużo pewniejsze sposoby na dochód niż hazardowa zabawa w Pana Boga jaką w gruncie rzeczy jest hodowla.

A o styczniowych stowarzyszeniach kontra ZKwP tyle już było pisane, że szczerze mi się nie chce. Choćby pierwszy z brzega z licznych powodów: organizacja, która popularnym rasom o dużej populacji wydaje rodowody dla psów, których znani są tylko rodzice na oko w typie rasy (reszta rodowodu pusta), nie jest dla mnie godne w ogóle porównania do organizacji, w której pochodzenie psa można prześledzić 100 lat wstecz. Gdyby zależało im na czymś więcej niż na kasie od większej ilości członków, takie sytuacje nie miałyby miejsca - a biorą wszystko jak leci. Żadne ich wymogi hodowlane nie są też wyżej postawione niż w ZKwP - to dopiero raj dla tych, którzy chcą tylko rozmnożyć i sprzedać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czi_czi']
Dlaczego w innych ozdobnych rasach (hawańczyk, coton de Tulear, lwi piesek, cavalier) przeprowadza się praktycznie w każdej hodowli (czy tez w dużej ich części) badania dot patella luxation a już u maltańczyków nie spotkałam się na stronach hodowli z takimi informacjami?[/QUOTE]
Wypowiem się o hawańczyku, resztę ras pominę, choć co nieco wiem i na ich temat ;)
Jeszcze rok temu mogłem powiedzieć, że znam wszystkie hodowle hawańczyków (mowa o ZKwP). Nawet wtedy ok. 50% hodowców na pewno badało swoje psy, a o reszcie wiadomo było, że nie badają, alebo nic nie było wiadomo. Popularność rasy wzrasta i z dość dużą dynamiką wzrasta ilość hodowli. W tym roku natknąłem się na kilka nowych, o których, a w zasadzie o tym czy badaja psy, czy nie, nic nie wiadomo, choć rózne okoliczności wskazuja na to, że psy nie są badane. Ilośc nigdy nie przechodzi w jakość (no może sporadycznie ;) ). Zmierzam do tego, że tylko kwestią czasu jest (o ile popularność rasy będzie wzrastać w obecnym tempie) spadek tego stosunkowo wysokiego wskaźnika badanych hawańczyków do poziomu odnotowywanego u tzw. ras popularnych, który nota bene jest przerażający!!!

Na marginesie, proponuję nie wyciągać tak dalece idących wniosków dot. badań na podstawie info lub jej braku na stronie internetowej. Znajoma hodowczyni hawańczyków z Finlandii (kilku Zw. Św. "na koncie") zamieszcza info o badaniach wszystkich psów ze swojej hodowli, które są w jej i innych hodowlach (bez względu na kraj zamieszkania), zaś znajomi hodowcy hawańczyków z Niemiec (także kilku Zw. Św. "na koncie"), nie zamieszczają żadnych informacji nt. badań, choć robią badania, których Finka nie robi i generalnie mało kto je robi ;) Praktyka jest jak widać różna. Pomijam już taki przypadek, jak jedna z najstarszych i najlepszych hodowli hawańczyków, szwedzka VOILA, która ku rozpaczy wielu hodowców zawiesiła już swoją działalność, a która nigdy strony internetowej nie miała. Na mojej stronie info o badaniach łatwo nie znajdziesz. Pojawia się ono przy zapowiedzi miotu/opisie miotu. Info o badaniach zapisuję również w umowie przedwstępnej, a przy podpisywaniu umowy przyrzeczonej nabywca dostaje kopie badań, a oryginały do wglądu. Naturalnie, czy to w rozmowach telefonicznych, czy odpowiadając na maile, informuję, że tatuś i mamusia mają badania: patella + oczy (PRA i katarakta). Chociaż żona chyba ostatnio wkleiła info na naszym profilu facebookowym, po badaniach psa i suki :)

Kwestią odrębną jest to, że poza hodowcami, badania nie interesują przysłowiowego "psa z kulawą nogą", ale to temat na odrębny wątek ;)

Edited by ann1gorszapolowa
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']tyle że hodowla to zabawa z matką naturą i nic nie jest pewne. Rolnicy w razie klęski żywiołowej czy padnięcia zwierząt dostają przyjemne sumki z ubezpieczenia na wyrównanie strat. Hodowcy nic takiego nie przysługuje, i jak suka nie zajdzie w ciążę, zachoruje, straci miot albo urodzi 1-2 szczeniaki, to wychodzi grubo na minus i nikt mu tego nie wynagrodzi. Serio uważam, że jak komuś chodzi na pierwszym miejscu o zarobek, to są dużo pewniejsze sposoby na dochód niż hazardowa zabawa w Pana Boga jaką w gruncie rzeczy jest hodowla.
[/QUOTE]
Swietnie to ujęłaś :) Tyle tylko, że niestety nie każdy rozpoczynający "przygodę" z hodowlą ma tego świadomość, a do innych to po prostu nie dociera.
Niektórzy widza w psach tylko kasę, a co gorsza nie potrafią jej nawet dobrze policzyć... Byłem już świadkiem scen utrzymanych w klimacie... "o rany, 10 szczeniąt po 2500 zł, to daje 25000 zł, czyli więcej niż Heniek przez rok zarabia!!!", a pojęcia przychód, koszty uzyskania i dochód, niestety nieznane...

Do tego dochodzą liczne mity typu: na wystawach się zarabia, hodowca nie kupuje karmy, bo ją dostaje od firm itp. Wielokrotnie słyszałem opowieści o pojedyńczych sukach (co ciekawe nigdy o psach ;) ), które "utrzymywały" całe rodziny no i oczywiście ze szczeniaków był samochód kupiony (charcica), a i dom wybudowany (pudlica). Zresztą pamiętacie dożycę arlekinkę z "Poszukiwany, poszukiwana" :) Żeby sprawa była jasna, takie teksty słyszałem od osób wykształconych, wychowanych w mieście (np. lekarka, inż. machanik), od których odrobiny logiki można byłoby wymagać ;)

No i teraz ktoś się naogląda cen szczeniąt, nasłucha opowieści, a potem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ann1gorszapolowa']
Niektórzy widza w psach tylko kasę, a co gorsza nie potrafią jej nawet dobrze policzyć... Byłem już świadkiem scen utrzymanych w klimacie... "o rany, 10 szczeniąt po 2500 zł, to daje 25000 zł, czyli więcej niż Heniek przez rok zarabia!!!", a pojęcia przychód, koszty uzyskania i dochód, niestety nieznane...

Do tego dochodzą liczne mity typu: na wystawach się zarabia, hodowca nie kupuje karmy, bo ją dostaje od firm itp. Wielokrotnie słyszałem opowieści o pojedyńczych sukach (co ciekawe nigdy o psach ;) ), które "utrzymywały" całe rodziny no i oczywiście ze szczeniaków był samochód kupiony (charcica), a i dom wybudowany (pudlica). Zresztą pamiętacie dożycę arlekinkę z "Poszukiwany, poszukiwana" :) Żeby sprawa była jasna, takie teksty słyszałem od osób wykształconych, wychowanych w mieście (np. lekarka, inż. machanik), od których odrobiny logiki można byłoby wymagać ;)
[/QUOTE]

Święta racja. Sama byłam zaczepiana przez przechodniów podczas spacerów z moimi pekińczykami. ( Teraz już rzadziej). Ludzie pytali, kiedy będą u mnie szczenięta i po ile. Kiedy tłumaczyłam, że mam dwa psy, a nie parkę spora część z nich dziwiła się "po co takie darmozjady w domu trzymać skoro zarobku z nich nie ma." A pytania znajomych, którzy nie interesują się kynologią: "Ile Ci płacą za medal na wystawie" to już standard.

Edited by Lotty
Link to comment
Share on other sites

O tak, i te miny, kiedy dowiadują się, że to JA płacę za udział w wystawie, a nie coś z tego mam :evil_lol:

I ja akurat chodzę z parką i też mam pytania o szczeniaki ;) i kiedy ludzie słyszą, że będą małe, ale nie po tym psie, bo jest wykastrowany, tylko innym z zagranicy, chyba palą im się bezpieczniki w mózgach, bo nipanimajo jak można być tak durnym, żeby mieć w domu sukę i psa, uciąć psu jaja i jechać z suką do innego :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Czy mówienie o braku chęci zysku jest takim absurdem to się nie zgodzę, bo to bardzo mocno zależy od hodowanej rasy i sytuacji. [B]Są rasy w których dość łatwo jest wyjść na plus, a są rasy, w których przy dobrze prowadzonej hodowli ciężko jest nawet wyjść na zero. Bo jak niby ma zarobić hodowca rasy, w której są duże koszty utrzymania, cesarki, etc. a mioty małe i cena szczeniaka niska?[/B] W niektórych rasach jest wręcz trudno wyjść na zero, ciągle się dokłada; w niektórych z kolei przy odrobinie szczęścia można mieć co jakiś czas całkiem miłe kieszonkowe (które i tak w sumie idzie w dalsze koszty hodowli i utrzymania psów) - tyle że hodowla to zabawa z matką naturą i nic nie jest pewne. Rolnicy w razie klęski żywiołowej czy padnięcia zwierząt dostają przyjemne sumki z ubezpieczenia na wyrównanie strat. Hodowcy nic takiego nie przysługuje, i jak suka nie zajdzie w ciążę, zachoruje, straci miot albo urodzi 1-2 szczeniaki, to wychodzi grubo na minus i nikt mu tego nie wynagrodzi. Serio uważam, że jak komuś chodzi na pierwszym miejscu o zarobek, to są dużo pewniejsze sposoby na dochód niż hazardowa zabawa w Pana Boga jaką w gruncie rzeczy jest hodowla.[/quote]

To u maltańczyków są takie problemy z rozmnażaniem jak np, u buldogów francuskich?

Link to comment
Share on other sites

Czi_czi.
A czy ty myślisz że maltańczyki rodzą się bezproblemowo w liczbie 10 szczeniąt, same się chowają i tylko się zgarnia same kokosy?

Owszem nie ukrywajmy, cena i moda mają dużą zbieżność, ale rasa maltańczyk jest akurat luksusowa, i akurat w niej nie ma nic w tym dziwnego skoro została stworzona tylko i wyłącznie do do życia w salonach i do arystokratycznych warunków ;)
Z kolei drugi "luksusowy piesek" czyli Yorkshire terier to pies pracujący i tu moda zrobiła im krzywdę bo charakterystyczny charrrrrrakterek teriera na siłę wcieliło się w obrazek pieska z kokardkami produkując w szybkim czasie psy byle mniejsze i z wypaczonymi charakterami. A przecież te psy jeszcze niedawno były użytkowe!

Natomiast cesarki , zamieralność szczeniąt u maltańczyków nie jest odosobnionym wypadkiem. Utrzymanie tych psów żeby miały swój charakterystyczny wizerunek jest też bardzo kosztowne i lepiej żeby nabywca zetknął się z tym na starcie.
Za granicą ceny maltańczyków też utrzymują się górnej półki, zapłacenie 4 tys za przeciętnego psa jest normą, ale za to w walucie EU a nie PLN ;)

Odnośnie pielęgnacji tańszym wariantem ale absolutnie nie do przyjęcia jest obecny trend - szpecenie ras długowłosych goleniem prawie do skóry, pozbawiającym tym samym psa naturalnej okrywy chroniącej przed zimnem, gorącem , promieniowaniem UV itd.
I wyjaśniam, nie chodzi mi tu o zabieg zdegażowania szaty typu podcięcie włosa okrywowego tzw płaszcza.

Skandalem, jeżeli chcesz się przyczepić, jest sprzedawanie psów w typie za ceny o wiele wyższe niż psy w ZK jak to robi pewna pani zrzeszona w organizacji powstałej po 1 stycznia 2012, tylko dlatego że jakaś pożal się panie "celebrytka" u nich kupiła "maltańczyka" który dla fachowca wygląda bardziej jak skrzyżowanie bolończyka z pekińczykiem ;) Ale jak widać reklama nawet wątpliwa jest dźwignią handlu !

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aneta']Czi_czi.
A czy ty myślisz że maltańczyki rodzą się bezproblemowo w liczbie 10 szczeniąt, same się chowają i tylko się zgarnia same kokosy?[/quote]

Ale co cie tak boli że od razu uderzasz w taki ton? zadałam normalne pytanie po co od razu sobie cokolwiek dopowiadasz?

[quote]Owszem nie ukrywajmy, cena i moda mają dużą zbieżność, ale rasa maltańczyk jest akurat luksusowa, i akurat w niej nie ma nic w tym dziwnego skoro została stworzona tylko i wyłącznie do do życia w salonach i do arystokratycznych warunków ;)[/quote]

Cavalie też maokreślone pochodzenie i chyba nie ma w PL hodowli, w której by nie przeprowadzano badan. A cena szczeniąt kształtuje się na poziomie +/- 2.000 zł. 2.000 zł za szczeniaka po przebadanych rodzicach. I tu też się zdarzają cesarki, też nie rodzi się nie wiadomo jaka ilość szczeniąt i też rasa jest popularna.


[quote]Z kolei drugi "luksusowy piesek" czyli Yorkshire terier to pies pracujący i tu moda zrobiła im krzywdę bo charakterystyczny charrrrrrakterek teriera na siłę wcieliło się w obrazek pieska z kokardkami produkując w szybkim czasie psy byle mniejsze i z wypaczonymi charakterami. A przecież te psy jeszcze niedawno były użytkowe![/quote]

No właśnie to świadcz o tym gdzie dąży hodowla w PL i za granicą.

[quote]Natomiast cesarki , zamieralność szczeniąt u maltańczyków nie jest odosobnionym wypadkiem. Utrzymanie tych psów żeby miały swój charakterystyczny wizerunek jest też bardzo kosztowne i lepiej żeby nabywca zetknął się z tym na starcie.
Za granicą ceny maltańczyków też utrzymują się górnej półki, zapłacenie 4 tys za przeciętnego psa jest normą, ale za to w walucie EU a nie PLN ;)[/quote]

Zależy gdzie kupujesz za granicą ;) dla mnie ceny maltańczyków są kosmiczne.
Mówisz, że utrzymanie sporo kosztuje- przepraszam bardzo a jak maltańczyk wyglądał kiedyś? Hodowcy sami sobie generują koszty, gdyby nie było całego wystawowego cyrku i mody na rozmnażanie tego co mocniej owłosione to nikt by nie dążył do utrzymania sierści maltańczyka w takim stanie żeby była jak dywan w zw z czym pies musi chodzić w papilotach.

[quote]Odnośnie pielęgnacji tańszym wariantem ale absolutnie nie do przyjęcia jest obecny trend - szpecenie ras długowłosych goleniem prawie do skóry, pozbawiającym tym samym psa naturalnej okrywy chroniącej przed zimnem, gorącem , promieniowaniem UV itd.
I wyjaśniam, nie chodzi mi tu o zabieg zdegażowania szaty typu podcięcie włosa okrywowego tzw płaszcza.[/quote]

Tak, bo trend polegający na nienaturalnym "ofutrzaniu" psów jak to długi czas miało miejsce choćby u sheltie jest rzeczywiście jak najbardziej słuszny. Weźmy chociażby pudle której hodujesz- dla mnie to jest masakra co się tym psom robi z ich fryzurą. Spójrz na zdjęcia i ryciny pudli z początków XX wieku. Skąd ta żałosna moda na dodawanie psom niby uroku poprzez hodowanie w taki sposób, żeby miały jak najwięcej kłaków?

[quote]Skandalem, jeżeli chcesz się przyczepić, jest sprzedawanie psów w typie za ceny o wiele wyższe niż psy w ZK jak to robi pewna pani zrzeszona w organizacji powstałej po 1 stycznia 2012, tylko dlatego że jakaś pożal się panie "celebrytka" u nich kupiła "maltańczyka" który dla fachowca wygląda bardziej jak skrzyżowanie bolończyka z pekińczykiem ;) Ale jak widać reklama nawet wątpliwa jest dźwignią handlu ![/QUOTE]

Dlaczego jest to skandalem?
Bo nagle ktoś śmiał narzucic wyższe ceny od uwielbianego wszędzie ZK i znalazł nabywców? Tak jak to pisała bodajże Martens- mamy wolny rynek ;)

Dla mnie 3/4 maltańczyków nie jest warta swej ceny,może dlatego że czego innego szukam w psie niż pozostali kupujący. Uważam jednak, że jak za taka cenę szczenięcia polscy hodowcy mają na prawdę mało do zaoferowania i brak ,można by powiedzieć, podstawowych badań jest po prostu żenujący. Hodowcy yorków też swoich psów raczej nie badają, a tam wypadanie rzepek to nie rzadkość. Ale chociaż ceny w rasie są mocno zróżnicowane i niejednokrotnie można natknąć się na yorka za 1.000 zł.

Link to comment
Share on other sites

Ojć , z pudlami i ich fryzurami to już trafiłaś kulą w płot :)
Ryciny z początku XX wieku to była nowo-moda krytykowana jako groteskowa jaką zrobiono pudlom po skasowaniu im pomponów i grzywy i zaprzestaniu użytkowości :)

Maltańczyki od wieków są psami wypielęgnowanymi :) Jak się rasą interesujesz to powinnaś to wiedzieć.
Ilość szczeniaków cavalierów wiem jaka jest średnia :) Średnio około 2,5 x wyższa :) Wiesz, statystyki kilku letnie ;) I czasochłonność pielęgnacji kilka razy mniejsza.

Co do badań już pisałam.
Jestem za badaniami stawów (są to badania obdukcyjne ręczne wsparte RTG) ale niestety ilośc psów z problemami jakoś skutecznie nie spada w rasach objętych badaniami mimo testów robionych od kilkudziesięciu nieraz pokoleń.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aneta']Ojć , z pudlami i ich fryzurami to już trafiłaś kulą w płot :)
Ryciny z początku XX wieku to była nowo-moda krytykowana jako groteskowa jaką zrobiono pudlom po skasowaniu im pomponów i grzywy i zaprzestaniu użytkowości :) [/quote]

Czyli pudle użytkowe wyglądały jak te dzisiajesze z wystaw? ;)
Spotkałam się z opinią hodowców, że taki a nie inny sposób strzyżenia to niejako tradycja, przypominanie historii rasy itd. Ale czy aby na pewno? Czy przypadkiem nie mamy teraz do czynienia z karykaturą a nie użytkową fryzurą?

[quote]Maltańczyki od wieków są psami wypielęgnowanymi :) Jak się rasą interesujesz to powinnaś to wiedzieć.[/quote]

Jasne że są, co nie zmienia faktu że kiedyś nie były tak owłosione a ich sierść nie miała długości maltańczykax2 :)
[quote]
Ilość szczeniaków cavalierów wiem jaka jest średnia :) Średnio około 2,5 x wyższa :) Wiesz, statystyki kilku letnie ;) I czasochłonność pielęgnacji kilka razy mniejsza.[/quote]

Niby z ta pielęgnacją masz rację, ale ja już od pewnego czasu obserwuje niepokojący trend na napalanie się na mocno owłosione cavaliery :( nie podoba mi się to mocno. Choć tak z innej beczki, wracając do chorób- byłam ostatnio w szoku (pozytywnym) jak na pewnej zagranicznej wystawie pewna pani hodowczyni otwarcie mówiła, że nie ma zamiaru rozmnażać swojej suczki (która ma już uprawnienia) bo ojciec tejże suczki pożegnał się z tym światem w dość młodym jak na cavaliera wieku + badania porobione suczce wskazują na skłonność do wypadania rzepek. Psinka piękna moim zdaniem, niejeden by ją rozmnożył a tu takie odpowiedzialne podejście- jestem pełna podziwu i szacunku choć to powinien być pewien standard a nie powód do wielbienia i szanowania hodowcy ;)


Maltanów na ogół rodzi się tak 3-4 szczeniaki. Podobnie jest z cotonami chociażby. Obie rasy wymagają dużej ilości pielęgnacji, obie kosztują ok 2.500 zł za szczenię. Tyle że hodowcy cotonó swoje psy badają- rzepki, oczy itd ;)

[quote]Co do badań już pisałam.
Jestem za badaniami stawów (są to badania obdukcyjne ręczne wsparte RTG) ale niestety ilośc psów z problemami jakoś skutecznie nie spada w rasach objętych badaniami mimo testów robionych od kilkudziesięciu nieraz pokoleń.[/QUOTE]

Pytanie co by się działo gdyby ludzie kompletnie przestali się badaniami przejmować...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Alise']Chyba jednak trochę zaniżacie te ceny maltańczyków. Pisałam chyba do 15 hodowli i ceny kształtują się tak:
pies od 2500-3000 niewystawowy
suczka od 3500-4000 niewystawowa, wystawowa od 5k w górę.
Coś tańszego to jedynie z drobnymi wadami[/QUOTE]

To nieźle :) ja akurat się opierałam o ceny allegrowe i doświadczenia kumpla który szukał maltana dla swojej dziewczyny :) koniec końców kupił w pseudo :roll:

Link to comment
Share on other sites

Czyli pogratulować kumplowi złego pomysłu - nie tylko dlatego, że kupiło w pseudo ale taki prezent jest baaaardzo niebezpieczny , szczególnie jak się rozpada związek i pies zostaje na lodzie jako emocjonalny bagaż !!!
Nie jeden pies przez to stracił dom.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czi_czi'] Tyle że hodowcy cotonó swoje psy badają- rzepki, oczy itd ;)
[/QUOTE]
Tak się zastanawiam skąd Ty czerpiesz tego typu informacje?
Napisałem Ci wyżej, jak jest w hawańczykach, gdzie też pisałaś jakoby hodowcy badali psy, a teraz dodam, że w cotonach jest tak samo. Pomiędzy tymi rasami jest swoista "więź" tj. niektórzy hodowcy hawańczyków są (lub byli) hodowcami cotonów. I tak samo, jak nie badają hawańczyków, tak nie badają cotonów.
Różnica jest tylko taka, że popularność cotonów nie wzrasta aż tak dynamicznie jak hawańczyków, więc odsetek hodowców badających jest ciut wyższy.

Edited by ann1gorszapolowa
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...