Jump to content
Dogomania

Wyżełek niemiecki długowłosy i wielka rozpacz


Marina_22

Recommended Posts

  • Replies 80
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[B]Marina_22[/B] a może dałabyś radę namówić kolegę, zeby wziął od ciebie oba kociaki? Nie jest to aluzja z mojej strony, że będziesz złą opiekunką kotów, ale skoro są już jakoś do siebie przywiązane to nie jest moim zdaniem dobrym pomysłem je teraz rozdzielać. Oczywiście ważna jest kastracja malucha jak i sterykla kotki. Koty to wbrew pozorom bardzo towarzyskie zwierzątka i lepiej chowają się w duecie. Pomyśl o tym, a jak sama zdecydujesz się na kotka, to bied nie brakuje, a będziesz miała szansę decyzję dobrze przemyśleć i się przygotować.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Oddałam kotki koledze, oba. Mają się dobrze, jak podrosną będą sterylizowane, a dziewczynka jest prze szczęśliwa, a mnie to cieszy, bo to wspaniałe, gdy dzięki zwierzętom, ich towarzystwie ludzie, dzieciaki są szczęśliwe. Oczywiście Patrycja wie, że trzeba dobrze się nimi opiekować, pilnować je i kochać, a miłości na pewno im nie zabraknie. Byłam wczoraj u Meflo,chłopak mieszka już w domu, a nie w kojcu i się zmienił, na dobre. Polubił polowanie, a jaki jest dumny jak coś uda mu się upolować :) to pies, który widocznie jest po rodzicach polujących i brakowało mu tego, a dodatkowo nie lubiący samotności. Strasznie się podlizuje właścicielce, żonie p. Myśliwego

Link to comment
Share on other sites

same narzekanie i krytyka na tym wątku,to może ktoś z krytykujących zajmie się psem?
a jeśli to przemyślana decyzja i dziecko wie jak postępować ze zwierzęciem to czemu nie ma go mieć?
ja gdy byłam mała to dostałam żółwia,jest ze mną kilkanaście lat i ma się dobrze i mimo studiów i czasu,nie znudziłam się zwierzakiem i opiekuje się nim, a teraz ma jeszcze psa do towarzystwa i psiak też raczej nie narzeka, wakacje,wyjazdy itp są podporządkowane psu,więc studia nie przeszkodziły w opiece

Link to comment
Share on other sites

Meflo bardzo przypomina mi mojego psa (pół wyżeł, którego dostałam po odejściu z tego świata mojego wcześniejszego przyjaciela), który zachowywał się prawie identycznie gdy był w wieku Meflo. Pogryzione do krwi ręce, poszarpane ubrania, agresja, niszczenie wszystkiego co stanęło na drodze, rzucanie się na ludzi na spacerze, brak jakiegokolwiek słuchania mnie... szatan nie pies. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z takim diabłem wcielonym.

W pewnym momencie chciałam postąpić tak jak Ty. Oddać go komuś. Mama mnie mocno do tego namawiała a ja byłam coraz bardziej skłonna to zrobić bo cała sytuacja zaczęła mnie przerastać. Jednak żal mi było go oddawać bo bardzo się do niego przywiązałam i mimo, że Oz był w stosunku do mnie dość... trudny (?) to wiedziałam, że też się do mnie przywiązał. Był też taki moment, że pies został "wykopany" z domu na dwór bo rodzice naprawdę już mieli go dość ale to tylko pogorszyło sprawę. Im mniej miał kontaktu z człowiekiem tym gorzej się zachowywał. Nadal tonęliśmy w tym bagnie.

W końcu się za przeproszeniem wk******m, bo jak się człowiek decyduje kimś/czymś zaopiekować to nie można iść na łatwiznę albo poddawać się. Postarałam się dostrzec swoje błędy i zacząć myśleć tokiem myślenia Ozzy'eo.

I w końcu udało się. Jak? Zabrałam psa do domu - poświęcałam mu CAŁY swój wolny czas, starałam się nawiązać z nim jakąś więź, może to się wydawać idiotyczne patrząc z boku ale zaczęłam często go karmić z ręki, po prostu podchodziłam do miski, siadałam albo kładłam się obok psa i go z niej karmiłam, głaskałam, zaczęłam pozwalać wchodzić na łóżko i spać ze sobą (nawet na poduszce), na dłuższych spacerach rzucałam mu patyki (wcześniej pies po prostu szedł sobie a ja sobie), wołałam i zwracałam mu na siebie uwagę. I tak dalej. Najprościej mówiąc: poświęcałam mu swoją uwagę. Im więcej czasu z nim spędzałam tym więcej jego zachowań mogłam rozszyfrować i przewidzieć.

I moim zdaniem to może być metoda na takiego psa.

Oz zaczął bardziej mnie respektować (może po prostu bardziej lubić?). Dziś jestem z siebie naprawdę zadowolona, że go nie oddałam jak miałam okazję. Z szatana zmienił się w kochanego psa. Jest oczywiście parę niedociągnięć w jego zachowaniu (szczególnie gdy przychodzą do mnie goście) ale można sobie z tym poradzić.

A agresja? Myślę, że to nie zadziała na każdego psa ale u mnie pomógł skórzany kaganiec. Gryzienie lub jakakolwiek niegrzeczność ---> kaganiec. I po miesiącu wystarczyło już tylko powiedzieć "kaganiec" albo mu go pokazać i od razu grzeczniutko szedł sobie w jakiś cichy kąt.

Myślę, że wyrzucenie psa z domu do kojca, do innego "Pana", w inne środowisko wcale mu nie pomoże. Ale nie znam ani Ciebie, ani P.Andrzeja ani psa więc nie będę krytykować Twojej decyzji. Jednak uważam, że można było sobie z tym problemem inaczej poradzić.

Pozdrawiam.
Mordecai

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Wszystko jak na razie jest ok u Mefloo. Z właścicielami psiaka mam stały kontakt i są bardzo zadowoleni psem, choć widzą, iż nie jest łagodnym pupilkiem, ale psem o zdecydowanym charakterze. Moja Fojbe jest jedynie smutna, ja chcę drugiego psa, myślę nad tym, ale teraz to już wezmę jakiejś łatwej i małej rasy szczeniaczka, którego wychowam jak chce, albo odwiedzę schronisko

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...