Jump to content
Dogomania

Wyżełek niemiecki długowłosy i wielka rozpacz


Marina_22

Recommended Posts

Witajcie. Może już z was niektórzy wiedzą, inni może nie, ale posiadam 2 cudowne psiaczki. Jedna to suczka Fojbe BOSA, która aktualnie ma 7 miesięcy, drugi psiak to Meflo mający 6 miesięcy. Fojbe była przemyślanym zakupem z dobrej hodowli, wymarzonym pieskiem, od początku przywiązałam ogromna wagę na szkolenie posłuszeństwa i aktualnie nie mam z nią żadnych problemów. Jedynym kłopotem jest ten mały potworek- Meflo. Odkupiłam go w Hamburgu od faceta za jedyne 60 Euro. Psia nie ma rodowodu. Facet źle się nim zajmował. Meflo siedział sam 8-9 godzin, był wyprowadzany na 10min przed blok i to wszystko, a gdy załatwił potrzeby w domu dostawał klapsy. Postanowiłam dać mu szansę i zabrałam go do siebie. Gdy go wzięłam miał już 4 miesiące i wpojone pewne nawyki. Na samym wejściu wszystko niszczył. Kupiłam więc klatkę na czas mojej nieobecności i wszystko jest ok, ale przecież nie będę psiaka trzymać w klatkę nawet gdy jestem w domu! a on wtedy potrafi nieźle nabroić, gdy się czymś zajmę. Jest bardzo uparty i czasem muszę go ciągnąć na siłę do domu. Gdy do jego miski podejdzie Fojbe, to rzuca się na nią. Nie pozwala dotykać jej swoich zabawek. Na weterynarza ostatnio szczerzył zęby. A 2 tyg. temu gdy wracałam do domu z uczelni nie wierzyłam w to co zobaczyłam. Meflo wisiał na rolecie w oknie i nie chciał jej puścić, to była już przesada. Oddałam go jednemu koledze z uczelni, któremu odszedł amstaff, wcześniej miał rottka, bardzo kochał zwierzęta, więc myślałam, że sobie poradzi. Pies po 3 dniach został mi zwrócony. Ojciec podpowiada, żebym go oddała do schroniska, ale on myśli,że nasze polskie schroniska to pałace dla zwierząt, ma trochę inne wyobrażenie o schroniskach, bo mieszka w Niemczech. Kocham tego małego drania, ale nie radze sobie z nim! Wiem, że każdy pies ma inną osobowość, ale on przesadza. Ma codziennie zapewnione 3 godziny ruchu. Na spacerach to aniołek, przychodzi na zawołanie, świetnie bawi się z Fojbe, aportuje, wykonuje podstawowe komendy. Codziennie przez 20-30 min ćwiczę z nim posłuszeństwo, ale to nic nie daje. On na początku był lękliwy w niektórych sytuacjach. Potrzebuje porady czy nie lepiej będzie dla niego znaleźć dobry dom? rozważam również dobrego szkoleniowca, może on pomoże? doradźcie mi i nie oceniajcie mnie. Uratowałam go i robię co mogę, by mu pomóc, ale kurcze no nie wychodzi mi to za dobrze.
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 80
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Nie mogę powstrzymać się od komentarza :shake: Odradzałam Ci parę miesięcy temu przygarnięcie tak wcześnie drugiego psa, później pisałam porady co zrobić ze szczenięciem tak aktywnej rasy jak wyżeł... Oto efekt...

Powtórzę się jeszcze raz: Twój wyżełek to normalny przedstawiciel swojej rasy, młode dorastające szczenię. Co jest w tym dziwnego, że po kilkugodzinnym pobycie w klatce energia go rozpiera i niszczy? Jak go szkolisz, jakie zajęcia mu organizujesz? Posiadając dwa psy trzeba być przygotowanym na to, że w niektórych sytuacjach będą ze sobą rywalizować. Każde pies rodzi się z instynktem obrony pożywienia, inaczej by nie przeżył, to my ludzie oduczamy ich tych zachowań i pokazujemy, że są niepotrzebne. Tak samo z wizytami u weterynarza, wszystkiego trzeba psa nauczyć.

Trafiła Ci się naprawdę "osiołkowata" sunia i nie powinnaś do niej porównywać energicznego, dorastającego wyżła. Pies potrzebuje stymulacji, wychowania. A pomysłu ze schroniskiem nie skomentuję, jeżeli już naprawdę nie dajesz rady, to są szkoleniowcy, a w ostateczności można szukać psu wymarzonego domu, przecież to młody, piękny pies :shake: Na początek proponowałabym dobrego szkoleniowca, bo skoro do tej pory szczeniaka nie opanowałaś, to nie ma na co czekać. On będzie dorastał i sprawy będą się pogarszać, a szkoleniowiec pokaże Ci jak z psem postępować.

Link to comment
Share on other sites

Normalny przedstawiciel rasy? twoim zdaniem to normalne, że psiak kochający ludzi nagle kogoś potrafi złapać za rękę, szczerzy kły bez powodu? nie wydaje mi się. Przepraszam, ale nie jestem kompletnie zielona w temacie psów, więc nie opowiadaj mi bzdur, że to normalne zachowanie wyżła. W mojej rodzinie od wielu lat są wyżły, głównie niemieckie i weimarskie i takie rzeczy się nie zdarzają. Kolega z uczelni sam by zszokowany psem. Jego mama na wejściu została zaatakowała przez psiaka,ale to nic, na spacerze rzucił się do gardła młodemu labradorowi. Od razu po wypuszczeniu z klatki zabieram go na długi 3 godzinny spacer na którym: biega, aportuje, ćwiczy podstawowe komendy i bawi się frisbee, w weekendy biega ze mną, jak jeżdżę na rolkach. W domu np. wieczorem uczę się. Fojbe leży obok mnie, a Meflo nie ma, idę do kuchni a on, rozwala całe legowisko Fojbusi. Pies musi być nauczony spokojnego spoczynku, gdy właściciel jest zajęty. Co ciekawe Mefloo od szczeniaka chodził ze mną do weterynarza, do jednej i tej samej pani, którą bardzo lubił, aż tu nagle gdy weszliśmy merdał do niej ogonkiem i ją po chwili złapał za rękaw fartucha.

Link to comment
Share on other sites

Aha stosowałam się do waszych rad: przed wyjściem na uczelnie zabieram psy na godzinny spacer, potem Meflo siedzi w klatce 5 godzin, następnie przychodzę i zabieram psiaki na 3 godziny ruchu, następnie karmie je, pobawię się z nimi i idę się uczyć, psy w tym czasie dostają kość, albo kongo, żeby zajęły się sobą. Meflo to niesforny psiak i czasem odwali coś tak głupiego, że śmiać mi się chce, ale wiem,że to co robi nie jest fajne. Nie wyobrażacie sobie jak ja go kocham, na początku pozwalałam mu spać na łóżku,ale teraz ma kategoryczny zakaz wchodzenia na kanapy i łóżka, ma swoje legowisko. Na spacer chodzi w kagańcu. Mały szczeniak w kagańcu, jedynie na polanie go ściągam, gdy coś cały czas robi to nie myśli o agresji, chociaż widzę,że jest zazdrosny o Fojbe, a ona ciapa boi się go.

Link to comment
Share on other sites

Niebiosa, widzicie to, grzmicie i nie trafiacie!

Psy nie łapią zębami tylko z powodu agresji. Łapią też z powodu frustracji, chęci przytrzymania, powitania, gdy nad sobą nie panują, gdy emocji jest dużo, a wpojone zasady zbyt słabe w stosunku do instynktów. Gdyby psy używały zębów jedynie w złości, to chyba nikt na tym forum nie byłby w jednym kawałku, ale może to moje spostrzeżenie, skrzywione tym, że mam psa rasy, którą długo i cierpliwie trzeba uczyć, że rąk nie można gryźć z całej siły tylko dlatego, że się kogoś kocha i chce się go wylewnie powitać.

Moim zdaniem popełniasz następujące błędy:

- oczekujesz od dwóch psów o zupełnie różnym usposobieniu identycznych zachowań, które nie wynikają z wychowania lub szkolenia, a właśnie z ich charakterów

- faworyzujesz wyraźnie spokojniejszą sukę, gdy być może rozwiązaniem byłoby wyeksponowanie więzi z bardziej żywiołowym i przez to mniej przyjemnym w obcowaniu psem

- podświadomie żądasz, by psy wszystkim się dzieliły, a najlepiej, by Meflo dzielił się z Fojbe, on nie ma na to ochoty, Ty nie umiesz tego mądrze zorganizować

- zamykasz psa w klatce, znikasz, a potem zabierasz na spacer... Z jednej strony to dobrze, z drugiej - decydują niuanse. Czy nie akcentujesz za mocno swojej nieobecności, czy sama umiesz się wyciszyć, by wyciszyć psa? Panujesz nad emocjami, wymagasz tyle, ile trzeba, a nie cudów i niemożliwego? Na ile spacerów indywidualnych zabierasz oba psy? Ile czasu na tych spacerach to praca z Tobą, a ile bezmyślne bieganie razem?

Chciałaś dobrze, wyszło jak zwykle, gdy emocje biorą górę nad rozsądkiem. Jeśli sądzisz, że nie podołasz, znajdź psu dobry, odpowiedzialny dom, nie taki, który odda go po trzech dniach, bo się komuś wydawało, że jak miał psy to wszystko wie i ułoży psa z narowami w jedną dobę.

Powodzenia.

PS To Twoje psy, zrób z tym postem co uważasz.

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze, nie napisałaś w pierwszym poście o "agresji". Po drugie, przeczytaj dokładnie post [B]AngelsDream[/B]. Po trzecie, co to znaczy "mama została zaatakowana"? Obszczekana, pogryziona tak, że ma przeciętą skórę? Tak, to normalne, że dorastający samiec może zawiesić się na gardle drugiego samca, szczególnie jeśli w pobliżu jest "jego" suka. Jeżeli nie jest pod kontrolą, nie jest szkolony i nikt mu nie pokazał, jak ma się zachowywać w takich sytuacjach. Dodatkowo najczęściej nie ma to nic wspólnego z agresją, to raczej próba sił. A jeżeli oba te zachowania wystąpiły po oddaniu go "koledze", to ja już się w ogóle nie dziwię, pies był w koszmarnym stresie, stracił dom, porzuciłaś go, więc miał prawo czuć się przerażony i reagować nerwowo. Pierwsze kilka dni w nowym domu najczęściej nie są wyznacznikiem charakteru psa.

Mam teraz "pod opieką" psa, który u weterynarza robi takie cyrki, że żeby mu podać zastrzyk trzeba było mu przytrzasnąć głowę drzwiami, a waży jakieś 14 kg. "Pogryzł" dziewczynę, która go trzymała. Dodatkowo ugryzł do krwi na spacerze obcą osobę, która chciała mu bezmyślnie poprawić szeleczki i złapała nagle za łapę. I uwierz mi to jest normalny pies. Kocha ludzi, uwielbiam go, ja i mój TZ możemy z nim zrobić wszystko. To jest pies źle wychowany, po przejściach, żyjący w strachu i zwyczajnie trzeba mu pomóc, pokazać, jak powinien się zachowywać.

Co innego psy wychowywane od szczenięcia w profesjonalnej hodowli, z dobrymi genami, świetnie zsocjalizowane (chociaż i tam trafiają się wyjątki), a co innego szczeniak po przejściach. Na pocieszenie dodam, że to młodziak, bardzo łatwo jest przy odrobinie chęci i wiedzy takie zachowania naprostować. Zgłoś się do dobrego szkoleniowca, pokaże co i jak i po paru spotkaniach powinnaś zauważyć efekty swojej pracy. Satysfakcja z takiego osiągnięcia jest nie do opisania - polecam ;)

Psa na żywo nie widziałam, więc rady nie mają sensu. Za duże ryzyko, że się z czymś "nie trafi". Jest na przykład maleńki znikomy procent psów, u których zachowania wynikają z zaburzeń psychiki. Wszystko powinien ocenić doświadczony szkoleniowiec.

Link to comment
Share on other sites

Nie oczekuje, aby Meflo był taki sam jak Fojbe, wiem, że każdy pies ma inną osobowość, pisałam o tym w pierwszym poście.Pragnę jedynie, aby nie był agresywny do ludzi i innych zwierząt, czy to wiele? nie sądzę. Nie faworyzuje Fojbe. Ostatnimi czasy nawet więcej poświęcam czasu na szkolenie z Meflo, gdyż jest psem kłopotliwym. Gdybym oczekiwała, aby psy się ze sobą wszystkim dzieliły, to nie kupowałabym 4 misek, 2 legowisk, 8 zabawek, 4 kości etc. Chcę tylko, żeby Meflo nie rzucał się na Fojbe, gdy ta grzecznie podchodzi w obrębie "jego" rzeczy. Czytałam wiele pozytywnych opinii na temat klatek dla psa, wszyscy tutaj radzą, żeby kupić klatkę, gdy psiak niszczy, więc to zrobiłam, nie wydaje mi się, że Meflo jest przez to pokrzywdzony. Tym bardziej, że przed zamknięciem go wychodzi na godzinny spacer i po moim przyjściu zabieram go na 3 godzinny intensywny wysiłek. Nie jestem osobą impulsywną, pochodzę ze spokojnej rodziny i też taka jestem. Nie krzyczę na Małego, bo wiem, że to nie jego wina. Moim zdaniem wina leży po stronie jego poprzedniego właściciela i po "hodowcy". Odrzucam możliwość oddania go komuś, ponieważ bardzo go kocham. Poświęciłam już ogrom czasu na czytanie książek o wychowaniu psów, interesuje się rasą etc. Wyżły to psy bardzo rodzinne, łagodne i aktywne, ale wiem, iż po moim psie nie mogę tego oczekiwać, ponieważ nie ma rodowodu. To nie jest tak,że ja kocham tylko Fojbe i ją faworyzuje, ale po prostu czasem jak widzę Fojbe smutną i przybitą, bo Meflo znowu coś jej zrobił jest mi jej szkoda. Nie poddam się, znajdę dobrego szkoleniowca i popracuje nad nim, zobaczymy. Chciałam kupić rodowodową cziłke po dobrych rodzicach, od początku przywiązałabym dużą wagę na szkolenie jej, ale czasem los decyduje za nas, musiałam go zabrać, bo w innym przypadku zapewne tułał by się od rodziny do rodziny, nie każdy miałby ochotę na tolerowanie takiego zachowania. Widzę, że Meflo chce jakby zdominować Fojbe, a ona ciapa się daje, nie wtrącam się w ich relacje, dopóki jednemu z psów nie dzieje się krzywda. Wyobraźcie sobie jak reagują przechodnie, sąsiedzi, znajomi, gdy widzą agresje tak młodego i małego szczeniaka. To nie jest odpowiednie zachowanie. Ostatnio rozmawiałam nawet z hodowcą Fojbe o Meflo i sam przyznał, że zachowanie Małego jest niepokojące. Skoro zabawa w jego mniemaniu to agresja to nie jest za fajnie. Aha i nie piszcie, że to szczeniak i musi gryźć, oczywiście, wiem, że przy Fojbe miałam mocno zgryzione ręce przez zabawę, to samo przez Meflo, ale to jak on się zachowuje nie jest już czystą zabawą szczeniaka

Link to comment
Share on other sites

Znów i w kółko piszesz to samo, "trzygodzinny spacer", "ja się nie poddam", etc.

Wypisałam Ci konkrety, dostałam w odpowiedzi potok myśli, z którego jak dla mnie nadal nie wynika nic istotnego dla psów i Ciebie.

Dobry szkoleniowiec pomoże Wam ułożyć sobie to, co chcecie nawzajem od siebie uzyskać, powodzenia.

Napomknę tylko jeszcze, że już raz psa oddałaś, więc pewne deklaracje z Twojej strony wyglądają, cóż, nieszczerze.

Link to comment
Share on other sites

Mało prawdopodobne, żeby 7 miesięczny szczeniak był naprawdę agresywny. W życiu szczenięcia można wyróżnić kolejne etapy dorastania, podczas których psiak zaczyna prezentować różne, często zaskakujące dla właściciela, zachowania. I tak niektóre szczeniaki w wieku 7-10 miesięcy stają się lękliwe, inne właśnie bardziej nerwowe. Później dochodzi do tego burza hormonów dojrzewającego organizmu i problemy zaczynają się piętrzyć. Pies dotychczas posłuszny nagle "głuchnie", nie reaguje na polecenia, ucieka itp. To wszystko jest naturalnym procesem. Często właściciele tracą cierpliwość, poddają się, nie wiedząc, z czym mają do czynienia. Tak naprawdę psychika samca dużej rasy będzie w pełni rozwinięta dopiero około 2 roku życia. Tak więc umów się z dobrym szkoleniowcem, uzbrój się w tonę cierpliwości, a na pewno zobaczysz efekty.

Taki mały offtop do [B]AngelsDream[/B], bo wiem, jakie pieski posiadasz ;) Potrzebuję namiaru na dobrego behawiorystę z doświadczeniem do bardzo lękliwego starszego psa po przejściach, może dysponujesz namiarem?

Link to comment
Share on other sites

dostałaś rzetelne odpowiedzi na pytania, które zadałaś. Wyjaśniłam ci wszystko. Oddałam psa, bo nie radziłam sobie i myślałam, że dla niego będzie to najlepsze rozwiązanie, jednak wtedy zrozumiałam, że bez niego dom jest pusty. Znajdę szkoleniowca, a jak nie pomoże to trudno, albo go zostawię i będę się z nim męczyć, albo oddam go przyjacielowi ojca, który jest myśliwym i chętnie psa weźmie

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marina_22']czasem jak widzę Fojbe smutną i przybitą, bo Meflo znowu coś jej zrobił jest mi jej szkoda. (...) Widzę, że Meflo chce jakby zdominować Fojbe, a ona ciapa się daje, nie wtrącam się w ich relacje, dopóki jednemu z psów nie dzieje się krzywda. [/QUOTE]

Krzywda to znaczy? Pytam nie ze złośliwości, tylko krzywda w rozumieniu każdego wygląda inaczej. Daję dom tymczasowy różnym psiakom po przejściach, są u mnie krótszy lub dłuższy czas, zawsze z moim osobistym psiakiem. Mój pies jest stary, delikatny i większość psów ma nad nim przewagę fizyczną i psychiczną. Najczęściej ustalają hierarchię przez pierwszych parę dni, mój pies jest ode mnie odsuwany (przez jedne psy delikatnie, przez inne zębami), bo jest słabszy. Taka jest natura, tego nie zmienimy, powinnaś o tym wiedzieć decydując się na drugiego psa. Klucz tkwi w tym, jak Ty będziesz postępować w danych sytuacjach, czy sprawę zaognisz, czy opanujesz. Fojbe krzywda się nie dzieje, ale masz o wiele trudniejszą sytuację, bo to dwa dorastające szczenięta. Sytuacja nie jest i nie będzie ugruntowana jeszcze przez parę miesięcy, dopóki nie dorosną i równowaga "sił" się nie ustabilizuje. Dlatego doradzałam przygarnięcie psa, gdy Fojbe będzie dorosła, a i tak wtedy w momencie dojrzewania nowego domownika miałabyś w domu mniejsze lub większe burze.

Link to comment
Share on other sites

Czesc Marinko :) po pierwsze chcialam napisac, że cie podziwiam, uratowałaś tego pieska i starasz się, żeby mu pomóc. Miałam to samo z przygarniętym bobtailem szwagra, jednak z czasem, gdy wzięłam się ostro za jego szkolenie wszystko się unormowało, więc trzymam za ciebie kciuki, widac, że kochasz tego Brzdąca, bo w innym przypadku po tylu incydentach oddałabys go gdziekolwiek

Link to comment
Share on other sites

A wiesz, jak psy traktują myśliwi? Nie chodzi mi o to, co kolega taty opowiada, tylko o realia... Młodego można już wykastrować, to po pierwsze. Po drugie, wydaje mi się, że pójście na spacer-zamknięcie psa-pójście na spacer to zbyt... gwałtowne? Pies się nie wycisza, bo widzi Ciebie i wie, że to oznacza spacer. Ja bym poczekała z tym drugim spacerem jakiś czas.

Link to comment
Share on other sites

Na Twoim miejscu chyba skupiłabym się na jednej konkretnej rzeczy i kierunkowała psa na nią. Np. nie na kilku, typu bieganie itd., tylko dajmy na to - na aportowaniu. Przy czym piłka byłaby nagrodą - nie dawałabym psu ot, tak np. konga czy kości, tak samo, jak nie rzucałabym mu piłki. Wszystko musi być nagrodą- to sprawi, że pies zacznie się skupiać na Tobie i nawiąże większą więź. No i wydaje mi się, ze dopóki sama nie ułożysz swoich stosunków z psem, to nie ustabilizujesz też sytuacji między psami.

Link to comment
Share on other sites

Z tego co opisujesz psiak ma silny charakter i robi co mu się podoba. Nie czuje wobec Ciebie respektu i zaczyna wszystkich "ustawiać", bo dojrzewa. Praca nad bezwzględnym posłuszeństwem i pomoc szkoleniowca, raz jeszcze powtórzę ;)

Wszystko się da, nie bój się i nie traktuj małego jak agresora, bo tylko pogorszysz sprawę. Socjalizuj go z jak największą ilością psów i ludzi, bezwzględnie na długiej lince żeby go mieć pod kontrolą, jeżeli czujesz że nad nim nie panujesz, to też w kagańcu. Miałam u siebie dorosłą onkę z łańcucha, która chciała zjeść mojego psa w domu i wszystkie inne na spacerach, przy okazji czasami na deser jakieś dziecko. Z pomocą szkoleniowców się udało, biegała po parku i bawiła się z psami. Tylko do tego potrzebna jest stanowczość, konsekwencja i zero pobłażania, wiem ile to kosztuje, więc trzymam kciuki.

Link to comment
Share on other sites

[B] Na ile spacerów indywidualnych zabierasz oba psy? Ile czasu na tych spacerach to praca z Tobą, a ile bezmyślne bieganie razem?[/B]

Wypisałam to, co było w moim wpisie bardzo ważne.

Nie chciałam wszystkiego wyciągać, ale tak się składa, że mam dwa psy, przygarnęłam drugiego, kilkumiesięcznego, ze schroniska, kiedy pierwszy miał raptem dziewięć miesięcy. Wróżono nam różne katastrofy. Od walki na śmierć i życie po całkowitą utratę kontaktu z oboma psami, ale mieliśmy szczęście w całym tym cyrku.

Nie uczłowieczaliśmy na siłę relacji między psami, nie litowaliśmy się nad słabszym, mniejszym, czasami pokrzywdzonym 'pieskiem ze schroniska', mocno i jasno zaznaczyliśmy, że kolejność jest jedna i niezmienna. To powodowało, że przez jakiś czas Celar był psem obok, ale był i był cały, zdrowy, uwielbiany przez Baaja, choć o wilczakach krążą swoiste legendy. Teraz Celar trenuje ze mną agility, dla Baaja wciąż szukamy optymalnego rozwiązania, na spacerach od dawna nie bawią się ze sobą, spacery są dla nas, wiele z nich to indywidualne wyjścia. Dłuższe i krótsze. Zbyt intensywna praca może bowiem rozkręcać psie emocje, a nie je wyciszać. Wszystko powinno być wymierzone i dopasowane.

Nie mam złotej rady pod tytułem: zrób to i tamto, wszystko się zmieni. Mam za to wrażenie, że łudziłaś się, że uratowany pies będzie "lepszy niż jest" z wdzięczności.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli w tym wieku przejawia sklonności dominacyjne o ile one rzeczywiście mają takie podłoże to warto się zastanowić. Wiem jedno. Wyżeł to nie owczarek. Według mnie pies wchodzi w okres młodzieńczego buntu, hormony mu szaleją, brak mu inteligentnej pracy ( np.węszenie), spróbuj zostawiać mu smakołyki powsadzane np. w pudełko od jajek i zawiązane sznurkiem, albo na większą skalę uszy w pudełkach na zasadzie paczki w paczce, możesz bawić się z nim np. w 3 kubki. Wyżeł to pies myśliwski, pracujący. Musi myśleć. Wyżły są też psami które długo dojrzewają, nie poprawi się jego zachowanie szybko. Sama mam 9 letniego setera (jest u mnie drugi rok- wcześniej był bity, wyprowadzany na 15 minut na kolczatce pod blok i rzucał się na inne psy i mężczyzn) i czasem mnie zaskakuje zachowując się jak szczeniak- dla porównania nasz 7 miesięczny jamnik zachowuje się doroślej od niego. Postaraj się nawiązać z nim więź, a zaczniesz rozumieć się z nim bez słów. Omijaj sytuacje które mogą być źródłem konfliktów (psy), zwróć uwagę na typ ludzi którzy mu nie pasują i go odwrażliwiaj. Pamiętaj, że to młody pies-szczeniak jeszcze, który już swoje przeszedł.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Sporo się wydarzyło od momentu gdy założyłam ten temat, spotkałam się z wieloma, często negatywnymi opiniami w związku z uratowaniem psa, daniem mu domu i nie poradzeniem sobie z wychowaniem. Mimo tych wielu niefajnych postów również za nie dziękuję, bo były mniej lub bardziej pomocne. Meflo jest od 2 tygodni wykastrowany. Jak na razie nie ma żadnej zmiany w charakterze psa,ale metamorfoza ma jeszcze szansę wystąpić u niego. Pies już 2 dni po zabiegu był skory do zabawy i szalenia, oczywiście z umiarem. Jakoś idziemy do przodu. Staram się chociaż raz na 2-3 dni zabierać psy oddzielnie na spacer, częściej nie jestem w stanie, bo bardzo dużo się uczę, pracuję, no nie jestem po prostu w stanie. Meflo polubił sobie jedną małą suczkę jamniczka, z którą czasami chodzimy na spacery. Od szczeniaka również koleżanka przychodzi do nas ze swoją bokserką- Tośką, więc Meflo również ja akceptuje. I to w sumie na tyle psów, którym Meflo nie rzuca się do gardła. Resztę atakuje. Niby pracuje nad tym, ale o efekty trudno. Ostatnio przyjechał myśliwy, przyjaciel ojca, któremu bardzo podoba się pies i jest chętny dać mu dom, nie wiem co zrobię, muszę to przemyśleć, aczkolwiek nie jestem przekonana. Sądzę, że Meflo nie nadaje się do zamieszkania w boksie, gdyż nie ma podszerstka i potrzebuje ogromniej ilości kontaktu z człowiekiem. Sam ruch mu nie wystarczy, była Młodym zainteresowana też dziewczyna z uczelni, zakochana jest w jego uroku, wdzięku, ale powiedziałam jej jakim psem jest Meflo i ma się zastanowić, zapewne nic z tego nie wyjdzie i psiaczek pozostanie u mnie. Nie wiem co się dzieje, ale momentami oddałabym go gdziekolwiek, innym razem nie przyszłoby mi nawet to do głowy. Rodzina ciągle namawia na oddanie psa, ale ja wewnętrznie nie chcę tego. Ten pies ma w sobie coś zabójczego, co nie pozwala go nie pokochać, raz w tygodniu, w sobotę, kiedy chcę iść z koleżankami na dyskotekę to Meflo i Fojbe zabierane są na spacer i godzinne szkolenie przez koleżankę, muszę powiedzieć, że ma to wiele plusów, psiaki bezbłędnie na każde kiwnięcie palcem wykonują komendę "siad" co mnie ułatwia w dużym stopniu życie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...