Jump to content
Dogomania

Usunięcie listwy mlecznej - co i jak? :(


QóBa

Recommended Posts

to wygląda na leczenie paliatywne , stąd takie postępowanie:shake:
ale na ile taka droga jest uzasadniona faktycznym stanem suczki a na ile wynika z "dyskryminacji" wynikajacej z jej wieku? Dla niektórych wetów niestety sam wiek 12-13 lat to juz czas "odpuszczania" działań radykalnych, czego zupełnie nie rozumiem jesli tylko jest choc mała szansa na skuteczne działania lecznicze...
Taka decyzja jednak powinna byc konsultowana z włascicielem zwierzęcia a nie podejmowana arbitralnie

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 123
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Niestety nie byłam jeszcze za bardzo obeznana w temacie, dlatego liczyłam na wiedzę lekarza. Od momentu wykrycia guzów do czasu operacji minęło dosłownie 4 dni. Wet nic z nami nie skonsultował, a prawdę mówiąc nie powiedział nam jaka jest możliwość leczenia i co trzeba zrobić. Zaufałam mu i myślałam, że wie co robi. O sterylce nic nie wspomniał, a odnośnie badania histopatologicznego to w ogóle ani słowa. Dlatego teraz szukam pomocy u innych weterynarzy, jednak jedyna rzecz której się dowiedziałam to, to że trzeba wyciąć jeden i drugi panel sutkowy, a to jest okropnie duże cięcie. Mówią również, że to mogło się pojawić po cieczce i nie koniecznie może oznaczać raka. Boje się, że podejmę złą decyzję.
Prawdę mówiąc zastanawiałam się nad leczeniem naturalnym. Osobiście nie ufam zwykłym lekarzom, tylko leczę się naturalnymi lekami i prawdę mówiąc na dzień dzisiejszy nie mogę narzekać na te metody. Zastanawiałam się, czy moja sunia również miała by przy tym jakieś szanse.
Boje się narażać ją na takie stresy i ból który jest związany z operacjami, bo z pewnością nie będzie tylko jedna a dwie.
Mam mętlik w głowie i całymi dniami myślę to robić.
Wiem, że to co się stało nic już nie zmieni i trzeba działać dalej. Tylko co robić?

Link to comment
Share on other sites

Na Twoim miejscu przede wszystkim skonsultowałabym suczke u innego weta. Mysle tez że do podjecia jakiejkolwiek decyzji konieczne jest poznanie ogólnego stanu zdrowia suczki a więc choc zestaw podstawowych badań laboratoryjnych. I to powinno dac odpowiedź czy operacje ( moim zdaniem w gre wchodzą nie dwie a trzy - 1/sterylizacja aby "odłączyc" stylulatora hormonalnego rozrostu guzów na listwach i 2-3? czyli dwuetapowe usuniecie listew mlecznych) moga byc brane pod uwagę. Ewentualnie czy nalezy ograniczyc tylko do sterylizacji co juz samo powinno spowolnic rozrost guzów. Jesli jednak wet uzna że ryzyko zabiegu ze względu na , nie ma co ukrywac dośc powazny wiek jest zbyt duże to jest jeszcze cała masa srodków ( mówie o tych "legalnych" i sprawdzonych czyli posiadających rejestrację wet.) spowalniających do pewnego stopnia rozrost nowotworowy. Bardzo żle sie stało że weterynarz nie pobrał przy zabiegu wycinków do badania - to podstawa do oceny i rokowań .Przez to zaniechanie w tej chwili ocena tych pojawiajacych się guzków i wybór dalszego postepowania jest o wiele trudniejszy.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo, ale to bardzo dziękuję za odpowiedź i zainteresowanie z Waszej strony moim problemem.
Jeśli chodzi o weta to byłam już u dwóch różnych i oboje jednogłośnie powiedzieli żeby poczekać miesiąc, bo teraz ciężko podjąć decyzję. Tym razem poszłam przygotowana i wypytywałam o różne badania, w tym rtg i biopsję, jednak usłyszałam, że prześwietlenie jeśli jest przerzut nie koniecznie go pokaże, natomiast biopsja lubi dawać błędne wyniki i do końca nigdy nie będzie pewności. Najlepszym badaniem, tak stwierdzili, że byłby sprawdzony wycinek pooperacyjny, ale takiej możliwości już nie ma.
Zmartwiła mnie jednak informacja o 3 operacji. Teraz to już w ogóle jestem zszokowana. Moja sunia jest pełna życia, tryska radością, skacze, biega i jak patrzę na nią nie wyobrażam sobie że mogłabym jej sprawić tyle cierpienia taką ilością operacji. Obawiam się, że sama nie będę mogła zdecydować się na taki krok.
Wszyscy w rodzinie mówią, żeby nie fundować jej tyle cierpienia, ale ciągle myślę nad tym, co gorsze, czy te operacje, czy ból związany z ewentualnymi przerzutami? To mnie strasznie dręczy. Ehhhh... czemu wszystko jest takie skomplikowane?

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...
  • 1 month later...

My też jesteśmy w podobnej sytuacji z tym wyjątkiem, że moja suczka ma 3 lata (niesterylizowana). Wykryliśmy u niej obok sutka guzek wielkości ziarenka pieprzu. Weterynarz zrobił biobsję, wynik: rak złośliwy. W dwa dni po wyniku było wycięcie nowotworu, który został wysłany do badania histopatologicznego. Wcześniej jednak konieczne jest zrobienie RTG płuc, żeby sprawdzić czy nie ma przerzutów. Jeśli jest przerzut na płuca to suczka niestety nie ''nadaje się'' do operacji. Czekając na wynik wyciętego raka weterynarz tłumaczył nam jak będzie przebiegało leczenie i jakie powinny być następne kroki. Konieczne miała być sterylizacja i wycięcie listwy mlecznej, a po 3 miesiacach drugiej. Pomoimo tego, ze to rak złośliwy to wyniki wykazał, ze rak ma małe skłonności do przerzucania. Za radą histopatologa i dwóch weterynarzy postanowiliśmy, że na razie sunie wysterylizujemy i trzeba będzie ją systematycznie kontrolować czy rak nie przerzuca się na pozostałe sutki. Wycięcie listy jest ponoć bardzo bolesnym zabiegiem i rana się ciężko i długo goi. Sterylizację mamy w ten czwartek. Staramy się być dobrej myśli. Na koniec dodam, że poznałam pewną Panią z tym samym problemem. Jej sunia po wycięciu żyła jeszcze 7 lat. Zdechła w wieku 15 lat na coś zupełnie innego. Mam nadzieję, że mój post komuś pomoże, bo jak dowiedziałam się, że nam się takie coś przytrafiło to też szukałam odpowiedzi na swoje pytania na forach.

Link to comment
Share on other sites

  • 5 months later...

Witam.
Od pięciu lat mam suczke, którą przygarnęłam z ulicy. pies jest kochany, wdzięczny i oddany. wyrosła jej gula w okolicach rodnych. zwlekałam z pójściem do weterynarza zwłaszcza, że piesek normalnie funkcjonuje do teraz. oglądało ją trzech weterynarzy, którzy szacują jej wiek od 7 do 13 lat. gula urosła do tego stopnia, że zabrałam psa do dwóch weterynarzy. decyzja jednoznaczna - guz listwy mlecznej-operacja. mam skierowanie na rtg, czy nie ma przerzutu na płuca. jeżeli nie ma przerzutów lekarze wskazują na wycięcie guza. Boimy się z mężem ją operować. nie ma pewności, czy się wybudzi, czy po operacji nie będzie przerzutów, że tylko przyspieszymy proces choroby. nie widać w żadnych stopniu, żeby pies się męczył. jestem załamana nie wiem co robić. czy ją operować, czy pozwolić jej na ostatnie lata życia "z guzem".
proszę o poradę....

Link to comment
Share on other sites

absolutnie nie zwlekać-ten guz prawdopodobnie urośnie jeszcze.operuj.narkoza zostanie odpowiednio dobrana do wydolnosci psa(uprzednio mozesz zrobić badanie krwi,żeby sprawdzic czy z psem wszystko jest ok-morfologie,z biochemi podstawowe parametry:aspat(wątroba)kreatynina(nerki).
i jeszcze jedno ten guz jest w okolicach pochwy czy sutków?

Link to comment
Share on other sites

My przechodzillismy przez to samo.... ale warto zrobic najpierw biopsje tego guza, bo moze sie okazac, ze nie jest zlosliwy. Szanse sa pol na pol. My znalezlismy sie w gorszej polowie, ale jestesmy pol roku po wycieciu regularnie chodzimy na kontrole i jak narazie jest wszysko dobrze. Zyczymy powodzenia i trzymamy kciuki.

Link to comment
Share on other sites

Moja suczka tez miała guza na sutkach, zwlekaliśmy kilka miesięcy, w końcu urósł dosyć szybko i była operacja. Potem wycinek poszedł na badanie histo i okazało się że był to ostatni gwizdek bo prawdopodobnie guz niedługo zacząłby dawać przerzuty. Jeśli RTG wyjdzie ok i badania krwi to ja bym sie nie zastanawiała.

Link to comment
Share on other sites

U nas najpierw byla biopsja bo guz byl jak male ziarenko pieprzu. Na biopsji wyszlo ze to rak zlosliwy. Badanie histopatologiczne potwierdzilo, ale histopatolog powiedzial, ze jest male ryzyko, ze sie bedzie przerzucal, nie wiem jak oni to badaja, ale tak mu wyszlo. To nas troche uspokoilo. Ale nie zastanawialismy sie czy ruszac czy nie ruszac guza od razu chcielismy sie go pozbyc. Zastanawialismy sie tylko czy nie wycinac dwoch listew na wszeki wypadek.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Witam, opiszę historię mojej jamniczki. Przygarnęłam Kajunię jak miała 9 m-cy. W wieku 8 lat wymacałam u niej malutki guzek przy sutku. Nasz wet powiedział, żeby guza nie ruszać. I tak Kajunia żyła sobie z guzkiem , który powolutko zaczął sobie rosnąć. W wieku 11 lat był wielkości mandarynki, ale wet nadal uważał, że nic się nie dzieje. We wrześniu ubiegłego roku guz z dnia na dzień zrobił się wielkości dłonie, suczka trzęsła się, miała gorączkę ok. 40 stopni. Pojechałam z nią na dyżur do innego weta, który stwierdził, że guz powinien być dawno usunięty. Podał Kajunia antybiotyk. Wieczorem guz pękł. Czuwałam całą noc przy mojej Rudej Mordce. W ciągu kilku dni zrobiliśmy wszystkie badania: usg, krew, rtg płuc. Wszystko wyszło ok. przerzutów nie było, suczka kwalifikowała się do operacji, chociaz ze względu na jej wiek (12 lat i 4 m-ce) miałam obawy czy wybudzi się z narkozy. Zaryzykowałam, bo nie miałam innego wyjścia. Wycięto Kajuni całą listwę mleczną, wysterylizowano, przy okazji usunięto kamienie z pęcherza. Wybudziła się z narkozy. Przez 2 tygodnie dochodziła do siebie. A później jakby wstąpiło w nią nowe życie. Taka byłam szczęśliwa. Niestety wet nie wysłał guza do analizy, mimo zapłaty za takie badanie. Miałam wrażenie, że dla niego ważne są rasowce a nie jamnikopodobna suczka w podeszłym wieku. Kajunia czula się dobrze aż do kwietnia tego roku. Wtedy zaczęły się problemy z tylnymi łapami. U tego samego weta leczyłam ją na stawy. Niestety leczenie nie przynosiło efektów, bo sunia przestała chodzić, w tylnych łapkach calkiem zanikły mięśnie, ogonek opadł bez czucia. Jedynym wyjściem wg weta było uśpienie. Pojechalam do innego, który zajmuje się rehabilitacją jamników z porażeniem. Masaże zaczęły przynosić efekty, bo suczka zaczęła wstawać na łapki. Az do 20.06.2012. W ten dzień całkowicie straciła czucie w obu łapkach, nawet moje masaże nie pomagały. Nie chciała też jeść. Cały czas siedziała, nie chciała leżeć, zaczęła ciężko oddychać. Myślałam, że to przez okropny upał, który był na dworze. Wieczorem nagle chciała, żeby zanieść ją na legowisko, potem w inne ulubione miejsce. Na końcu chciała iść do pokoju dzieci. zaniosłam ją i wtedy usłyszałam, że oddycha jak przez gąbkę. Nachyliłam się do niej i wtedy osunęła się na moje ręce. Zaczęłam ją masować, jeszcze na chwilę usiadła i znowu upadła. W ciągu kilku minut byłam u weta. Niestety reanimacja nie przyniosła efektu. Kaja odeszła... Podsumowując. Nie wiem, czy nie ruszając guza w wieku 8 lat podarowałam jej jeszcze 4 lata czy też operację zrobiłam o te 4 lata za późno. Mam wyrzuty, że nie dopilnowałam weta odnośnie badania guza, byc może wcześniej zareagowalabym na zmiany u Kajuni. Być może miała przerzuty o których nie wiedziałam. Gdyby, gdyby, gdyby... Dlatego uważam, że ważna jest obserwacja psa po zabiegu, odpowiednie badania i najważniejsze - analiza guza.

Link to comment
Share on other sites

wspólczuję odejscia pieska...generalnie powinno się wycinać guzki -każde-gdy sa małe anie czekać aż urośnie i stanie się to co u twojego pieska(dlatego pobniekąd mam żal do tego pierwszego weta,który nic z tym guzem nie zrobił).pieniądze za badanie nhistopatologiczne powinien ci oddać jeśli takowe płaciłas-nie było badania to należy się zwrot gotówki.
ta druga sprawa która opisujesz raczej nie ma podłoża "przerzutowego"lecz kregosłupowy(być może problem z dyskiem lub zwapnienia w kregosłupie lędżwiowym),masaże same w sobie nie pomagaja na taki problem sa ewentualnie uzupełnieniem terapii-podstawą są leki steroidowe

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

dzień dobry
jestem szczęśliwa posiadaczką jamnika Plamy 10 lat 7 m-cy. Też pojawił nam się guzek na listwie. Zrobiłyśmy badania - morfologia wyszła bardzo dobrze jak na psa w tym wieku, jedynie trochę podwyższone wątrobe wskazniki ale nie wiele. EKG ok, RTG płuc bez przerzutów. Wczoraj miała być operacja, jednakże przed jej rozpoczęciem a po rozluźnieniu Plamy wyszła im jakaś narośl z brzucha, przy wątrobie lub śledzionie. Plama się dobrze czuje, jedynie mam wrażenie ma przyspieszony oddech, jest żywa, pięknie je, chętnie chodzi na spacery. na 28 sierpnia mamy umówioną wizytę u dr Marcinkowskiego na USG< na 12 września u dr Jagielskiego onkologa, teraz po zabawie odpoczywa strasznie serce jej szybko bije, jak dla mnie za szybko. Myślałam że ta operacja to wierchołek naszej góry, a to się okazało że jesteśmy u jego podnóżka. ZUpełnie nie umiem sobie tego wyobrazić mimo że jestem mocno zadaniowa. NIe wiem co jeszcze mogę zrobić.
pozdrawiam wszystkich zatrwożonych właścicieli najlepszych przyjaciół na tym padole..

ps guzek mamy malutki i to jeden i żeby było ciekawiej jesteśmy za młodego po sterylizacji

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

Witajcie.
Bora ma 9,5 roku i od kilku miesięcy planowałam zrobić jej badania kontrolne, wszystko przyśpieszyło wykrycie guza na listwie mlecznej oraz utrzymujące się powiększenie węzłów chłonnych żuchwowych i podkolanowych. Pojawiło się też zgrubienie przy odbycie, które okazało się stanem zapalnym gruczołu odbytowego, zastrzyki z shotapenu nie pomogły.
16 sierpnia zrobiliśmy podstawowe badania RTG które nie wykazało żadnych zmian przerzutowych. W USG wyszedł guz na śledzionie i łagodnie powiększone węzły w śródbrzuszu i przestrzeni zaotrzewnej. Wyniki krwi bardzo dobre, lekko obniżona kreatynina 86 (norma 88-159) oraz limfocyty % 7,6 (norma 12-37) limfocyty G/l 0,7 (norma 0,72-5,55) .
Tego samego dnia została również wykonana biopsja z guza gruczołu mlekowego. W wyniku wyszło podejrzenie gruczolakoraka.
21 sierpnia została usunięta śledziona i guz z listwy mlecznej. USG wskazywało jednego 2,4cm owalnego guza ogona śledziony, w rzeczywistości były dwa, ten drugi mniejszy.
30 sierpnia otrzymaliśmy wyniki z Idexxu. Śledziona: hiperplazja guzkowa; guz z listwy mlecznej: complex carcinoma, stopień I, oraz rozsiana umiarkowana hiperplazja płatów.
Dzisiaj otrzymaliśmy wynik drugiego badania histopatologicznego robionego we Wrocławiu - gruczolakorak. Śledziona bez zmian nowotworowych.

Guz na listwie był pomiędzy 4 a 5 sutkiem, miał 2cm i jest w pierwszym stopniu złośliwości, pojawił się szybko, a w okolicy guza wyczuwalne pozostały jeszcze dwie maleńkie grudki, ale nie zauważyłam żeby się powiększały.

Teraz szykujemy się do kolejnej operacji - usunięcia listwy mlecznej wraz z węzłem wartowniczym jednocześnie połączonej ze sterylizacją. Będą też czyszczone zęby, ponieważ są w złym stanie.

Chciałabym poznać opinię osób które przechodziły to z własnymi suczkami czy w przypadku takiego małego guza miały usuwaną całą listwę czy tylko dwa ostatnie sutki?
I czy 2,5 tygodnia od ostatniej operacji będzie już w miarę bezpiecznym odstępem na kolejne ciecie.

Rana po cięciu z zewnątrz bardzo ładnie się zagoiła, szwy ma rozpuszczalne. Wszystkie zabiegi wykonywane są pod narkozą wziewną.

Edited by Ghia
Link to comment
Share on other sites

Moja suczka miała małego guzka, usuwany był cały gruczoł z guzkiem oraz sąsiadujący. Z tego co pamiętam, bo było to kilka lat wstecz, z histo wyszło że guz też jest w I stopniu złośliwości. Przerzutów nie miała żadnych, do tej pory nic się nie dzieje, ma 10 lat. Moim zdaniem usuwanie całej listy to po pierwsze dłuższy zabieg, co z tym idzie narkoza. Dla psa w tym wieku większe ryzyko. Ale być może w przypadku Twojej suni korzystniejsze będzie usunięcie całej listwy, jak mówisz, wyczuwalne były jeszcze inne zgrubienia, mój pies miał jednego maleńkiego guzka, który bardzo, bardzo powoli rósł.

Mogę jeszcze dodać że ok. rok temu miałam pod opieką psa fundacyjnego, suczkę ok. 12 lat, z wielkimi guzami na obu listwach, najpierw była usunięta jedna cała listwa, po 1,5 miesiąca druga, pies czuł się znakomicie, a przed operacją nie była w najlepszym stanie- odebrana właścicielom, co mówi samo za siebie.

Na Twoim miejscu poczekałabym min. miesiąc na kolejny zabieg.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Witajcie.
Mija miesiąc od pierwszego zabiegu i jutro Bora ma zaplanowany kolejny.
W międzyczasie były czyszczone zęby, a wypukłość pod ogonem, zdiagnozowana wcześniej jako stan zapalny i zapchanie gruczołu, po czyszczeniu nadal tam jest i teraz też to jest do wycięcia i zbadania.
Wracając do listwy to zdecydowana jestem na usunięcie całej , choć lekarz zaleca nie ruszać już tego, jednak ja wyczuwam tam jeszcze ok 2mm-3mm grudki jedna na pewno była już przed wycięciem guza.
Do tego w okolicy 1 a 2 sutka, też są dwa małe podłużne zgrubienia ok 5-7mm, niestety nie wiem czy dotyczą one gruczołu mlecznego (w dotyku przypominają węzły chłonne)

umiejscowienie zaznaczyłam na zdjęciu: [URL]http://imageshack.us/a/img812/3055/1wqz.jpg[/URL]

Edited by Ghia
Link to comment
Share on other sites

Moja sunia podczas pierwszej operacji miała usunięty guzek wraz z sąsiadującym sutkiem i sterylizację. Drugi guzek też był wycięty z sutkiem i najbliższym węzłem chłonnym. Bardzo szybko znalazłam kolejne małe guzki - część z nich urosła bardzo szybko, niektóre - wielkości mniej więcej ziarenka grochu - zostały bez zmian. Także nie wszystkie guzki muszą oznaczać raka i kwalifikować się do wycięcia. Trzeba jednak uważnie obserwować psiaka i wszystkie zmiany na jego ciele.
Nie jest to może optymistyczna informacja ale [COLOR=#000000]gruczolakorak bardzo szybko się "rozsiewa" i atakuje inne narządy - u nas to były węzły chłonne, co niestety uniemożliwiło kolejną operację.[/COLOR]

Daj znać czy zdecydowałaś się na zabieg i jak się czuje twoja psinka.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 years later...

Witam, trochę stary ten temat, ale nie chcę tworzyć nowego - mam nadzieję, że ktoś mnie zauważy i pomoże :). Ostatnio dowiedziałam się u weta, że moja 7-letnia suczka (york) ma zmiany nowotworowe w obrębie sutków (po jednej stronie) i konieczna będzie operacja wycięcia listwy i sterylizacja. W oczekiwaniu na termin sporo czytam na ten temat i we wszystkich opisywanych przypadkach zawsze u suń wykrywany jest 1-2 czasem 3 guzki, które z czasem rosną. Zastanawia mnie to, bo u mojej sprawa przedstawia się trochę inaczej - zaczęło się od 1 maleńkiego guzka (nie większy niż 5mm), później obok pojawił się drugi, a niedługo po tym (bo już po 3-4 tygodniach) "rozsiały" się na większy obszar i teraz wygląda to tak, że na kilkucentymetrowym obszarze ma pełno baardzo drobnych (niektóre niewiele większe niż ziarenka piasku), podskórnych guzków różnej wielkości, nic się nie powiększa, mam nawet wrażenie, że te 2 "pierwotne" guzki lekko się zmniejszyły. Martwię się co to może oznaczać, a nie mam jak narazie możliwości spytania o to weta, ponieważ jest na urlopie. Czy ktoś orientuje się o co chodzi?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...