Jump to content
Dogomania

AMSTAFFKA, ciężarna, na łańcuchu 0,5m- JUŻ W DT, SZUKAMY KOCHAJĄCEGO DS!!!!


ania z poznania

Recommended Posts

My nie jedziemy przez Szczecinek kurcze :( Zupełnie inną trasą jedziemy, by zaoszczędzić czas.
Kobitki ze Słupska dodatkowo poprosiły nas o przywiezienie z Warszawy małych dzikawych ratlerków do nich i obiecałam już je zawieźć, więc zupełnie nie ma szans by zabrać jeszcze jakiegoś psiaka.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 163
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='doddy']My nie jedziemy przez Szczecinek kurcze :( Zupełnie inną trasą jedziemy, by zaoszczędzić czas.
Kobitki ze Słupska dodatkowo poprosiły nas o przywiezienie z Warszawy małych dzikawych ratlerków do nich i obiecałam już je zawieźć, więc zupełnie nie ma szans by zabrać jeszcze jakiegoś psiaka.[/QUOTE]

Rozumiem, no szkoda :(

Link to comment
Share on other sites

Dopiero wróciliśmy z trasy i z lecznicy.
Podróż była długa, ale udana.
Sunia malutka, drobniutka, podejrzewam że bez ciąży będzie strasznie chuuda, coś k. 15-17kg.
Rzeczywiście warunki do mieszkania miała marne, a do porodu - żadne... mieszkała w starej szafce...
Sunia jak się okazało, rzeczywiście rasowa, pochodząca z hodowli szczecińskiej.

Nazywa się [B]NANCY HEREZJA[/B] (nie jestem pewna pisowni imienia, czy nie powinna być spolszczona - Nensi).

[B]ur. 4.06.2004r.[/B]

m. Yoko Ono Dyśkowate
o. Basco Klan Erolla

Sunia podróż zniosła super. Od razu wpakowała się do auta i w sumie przespała całą drogę. No może kilka razy nas chciała o zawał przytrącić dysząc jak smok... co my, nie znające się na porodach odebrałyśmy jako początek akcji poród. :lol:
Co mnie zaniepokoiło, to Nancy strasznie dużo wody pije i jej oddech śmierdzi straszną zgnilizną. Ponieważ miałam stracha czy nic u niej w brzuchu nie dzieje się niepokojącego, Nancy zawieźliśmy jednak do całodobowej lecznicy do szpitala. Lekarze pobrali jej krew i będą badać.

Po drodze na jezdni zauważyliśmy potrąconą malutką suczkę. Musiał ją potrącić ktoś jadący przed nami. Jeszcze żyła. Chcieliśmy ją odwieźć do lecznicy, jednak odeszła nam na rękach. Biedna malutka. :-(

Trzymajcie kciuki za Nancy, bo nie ukrywam że cholernie się o nią martwię.

Link to comment
Share on other sites

optymistycznych wieści nie ma w Twoim poście ... jednak wierzę że wszystko będzie dobrze


czy miejsce w którym była to jej "dom rodzinny" ?
czy ten kto ją kupił zapiął na łańcuch i sprawił że jej zycie stało się koszmarem ?

pozostaje wierzyć że nie całe jej ponad 6 letnie życie tak wyglądało :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ania z poznania']
Asiu, ona była tam przywieziona z interwencji, trafiła z deszczu pod rynnę!!![/QUOTE]

no tak ... zapomniałam

[quote name='doddy']Hodowla dawno nie istnieje. Prowadziło ją 2 gości, 1 wystawił drugiego i wyjechał do Niemiec. Nie ma szans na namierzenie przez nich byłego właściciela.[/QUOTE]

szkoda

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...