Jump to content
Dogomania

Akita - spacery luzem.


Fibra

Recommended Posts

Witam Was serdecznie :)

Moja akitka ma niecałe pół roku, to suczka.

Zwracam się do Was, z prośbą abyście podzielili się ze mną waszym doświadczeniem.
Opiszcie proszę jak Wasze psy zachowują się na spacerach. Czy puszczacie je luzem? W jakich miejscach można to robić bezpiecznie, bez ryzyka ucieczki psa (za zwierzem, za czymś ciekawym, za innym psem)?
Moja suczka jest zupełnie inna w domu, gdzie bardzo się słucha, a na zewnątrz jest tak zainteresowana środowiskiem, gdzie często ma mnie gdzieś i głuchnie zupełnie.
Chodzimy na spacery do małego lasku, gdzie zawsze jest na zwijanej 8-metrowej smyczy. Mam ogromego stracha przed puszczeniem jej luzem, bo las ma górki i pagórki, widoczność jest słaba. Jeśli by za czymś tam pogoniła, to momentalnie tracę ją z oczu. Zaznaczm że w lasku tym są dziki, sarny, lisy i mnóstwo ptactwa.
Przełamaliśmy nasz lęk i puszczamy ją luźno na plaży. Wołana wraca, raczej się nas pilnuje.... o ile nie wywęszy czegoś ciekawego, wtedy głuchnie. Niestety na wydmach są również dziki i lisy. Ostatnio chyba to wywęszyła bo parę razy przeszła pod ogrodzeniem i biegła wzdłuż niego.
Boję sie bardzo że ucieknie i się zgubi, nie potrafię się wyluzować kiedy biega luzem, ale wiem że pies potrzebuje tej swobody żeby sie wyszaleć i wybiegać.
Mamy gwizdek ultradźwiękowy, pracowałam z nią długo żeby reagowała na niego, zawsze dostaje za to najpyszniejsze smakołyki. W 90% wraca, ale jak coś wywęszy to głuchnie i na gwizdek :(

Jak to jest z Waszymi akitami?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 103
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

hmmm, nic nowego, moja tez głuchnie i chyba kazda Akita głuchnie, to jest juz wpisane w ich styl.
Natomiast musisz dużo pracować aby ją zachęcać do przychodzenia na zawołanie, mi się to udaje choć nie zawsze. Suczkza ma 1,5 roku i wciąż nad tym pracuję.
Luzem chodzimy ( biegamy) na łąkach. 50% czasu kitka jest przy mnie a 50% decyduje się pochodzić swoimi drogami. Nawet zniknie mi z oczu, jednak po chwili sama mnie szuka i na zawołanie wraca. Wtedy ściskam i nagradzam ( nie zapinam na smycz). Za którymś z kolei przyjściem dopiero ją zapnę , ale i tak od razu nie kierujemy się do domu, aby tego z tym nie kojarzyła.
powodzenia

Link to comment
Share on other sites

U nasz Tanoshii sie raczej pilnuje. Ale na głuchotę też cierpi...jak to akit :P
W miejscach gdzie istnieje ryzyko ucieczki, kontaktu z duzą iloscia dzieci czy zwierząt po prostu go nie puszczam. Musisz pamiętać, że jesteś odpowiedzialna za swoja sunie i dopóki nie będziesz pewna, że nic jej nie grozi powinnaś cwiczyć przywoływanie np na lince. Sunia jest jeszcze młoda sporo przed nią. Tano jak miał pół roku doprowadzał mnie czasem do płaczu swoimi ucieczkami, myślałam, ze nigdy sie nie nauczy przywoływania. Dziś np byliśmy na grzybach i poza tym, że młody trzymał sie bardzo blisko nas to przychodził na każde zawołanie, nawet jak zobaczył sarenki...choc wiem, ze potrzeba pognania za nimi była silna ....wygrała chyba niepewnosc zwiazana z opuszczeniem stada na obcym terenie :)
No i podstawa...smakołyki smakołyki i jeszcze raz smakołyki. Dobrze jest też mieć coś zwracającego uwagę psa...np piszczaca zabawka, chodzi o szybkie zwrócenie uwagi na sobie.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki dziewczyny :) to mnie pocieszyłyście. Przywoływanie ćwiczymy z pasją niemal. I w domu i na podwórku i na 8-metrówce. Ostatnio mąż prowadził sunię w lesie a ja się im gubiłam. Gnała na hasło "szukaj panią" jakby miała sobie nogi połamać. Widok mojego męża uwieszonego końca smyczy był bezcenny :lol: Mała zawsze do mnie docierała.
Raz zostałam w tyle i kazałam mężowi nic do niej nie mówić. Jak się pokapowała że mnie nie ma, to od razu zawróciła. To mnie uspokaja, że raczej by się nas trzymała.
No ale nie puszczę jej w lesie, ostatnio trafiliśmy na wielką sarnę, dosłownie na wyciągnięcie ręki.

I tak jak piszesz Kateczka, u nas non stop smakołyki smakolyki smakołyki. Muszę poćwiczyć z tą 15metrówką, tyle że w lesie ciężko się z tym chodzi bo sie plącze, łapie igliwie, zahacza o gałązki. U nas nie ma łąk niestety, tylko las lub plaża do wyboru.... albo chodniki w mieście.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Fibra'][B][U][I]Dzięki dziewczyny :)[/I][/U][/B] to mnie pocieszyłyście. Przywoływanie ćwiczymy z pasją niemal. I w domu i na podwórku i na 8-metrówce. Ostatnio mąż prowadził sunię w lesie a ja się im gubiłam. Gnała na hasło "szukaj panią" jakby miała sobie nogi połamać. Widok mojego męża uwieszonego końca smyczy był bezcenny :lol: Mała zawsze do mnie docierała.
Raz zostałam w tyle i kazałam mężowi nic do niej nie mówić. Jak się pokapowała że mnie nie ma, to od razu zawróciła. To mnie uspokaja, że raczej by się nas trzymała.
No ale nie puszczę jej w lesie, ostatnio trafiliśmy na wielką sarnę, dosłownie na wyciągnięcie ręki.

I tak jak piszesz Kateczka, u nas non stop smakołyki smakolyki smakołyki. Muszę poćwiczyć z tą 15metrówką, tyle że w lesie ciężko się z tym chodzi bo sie plącze, łapie igliwie, zahacza o gałązki. U nas nie ma łąk niestety, tylko las lub plaża do wyboru.... albo chodniki w mieście.[/QUOTE]


ha, ha, ha- adriatom to on ;-) ;-) ;-)

Link to comment
Share on other sites

Adriatom, bardzo cię przepraszam, ten kwiecisty podpis mnie zmylił :)

Donoszę z dzisiejszego spaceru:
zabralam do lasu 15m linkę. BYło dobrze. Mała się pilnowała, wracała wołana, goniła mnie jeśli została w tyle i szukała kiedy się schowałam za krzakami. Sowicie ją za to nagradzałam. Jestem z niej dumna :) Nabieram powoli odwagi na puszczanie jej luzem w lasku. Na razie będziemy chodzić na tej lince.
Problemem są tylko inne psy. Wtedy mnie nie słucha, kladzie się grzecznie na ziemi i czeka na psa. Głuchnie zupełnie. Muszę ja odciagać siłą. Na szczęście szybko zapomina i ładnie idzie przy mnie.
Trzymajcie za nas kciuki :)

Link to comment
Share on other sites

z tym leżeniem i czekaniem na psy mam to samo do dziś- zaprasza je do zabawy, ale przed tym poluje na nie ;-) To wciąż szczenięce zachowanie myślę.

Dobrze Wam idzie- trzymamy kciuki.

P.S/
kwiecisty podpis robiła nam ręka żeńska- to chyba tłumaczy kwiaty, ale chyba są cool co ?

Link to comment
Share on other sites

Luzik, podpis jest piękny :)

dzisiaj poszłysmy w miasto :) wczesniej jakoś nie było nam po drodze :lol: Super, ćwiczenia w chodzeniu na luźnej smyczy nie poszły w las. Było dobrze :) Chociaż nowe zapachy i dźwieki kusiły i ciekawiły. jedynie konie w zajezdni dorożek bardzo ją pociągały, była rozproszona na maxa.
W mieście jest skwerek, wyjełam linkę 15m i dalam jej trochę pobiegać. Było dobrze. Wracała biegiem do mnie kiedy ją wołałam, Dostawała za to pyszności :) Jedynie russelek ją rozproszył i wtedy ogłuchła. Na szczęście dała się odciągnąć i poszła za mną.
Jestem z niej bardzo dumna :)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Jak czytam wasze opisy to poprostu jakbym widzial swojego rudziala. W domu grzeczniutki pieszczoch a na podworku zupelnie inny pies. Udaje ze nas nie zna jak dorastajacy nastolatek swoich rodzicow ;) Gluchnie i zajmuje sie "swoimi sprawami". Tez mam obawy przed puszczeniem go bez smyczy, choc w psim przedszkolu calkiem niezle mu szlo przychodzenie na zawolanie. Chcialbym zeby mogl sobie biegac ale narazie nie jestem na to gotowy. Kiedys ktos powiedzial ze Akity nie sa psami ktore moga sobie biegac na spacerkach i to dosc gleboko we mnie utkwilo.
Ostatnio bylismy na spacerze w lasku na 8m smyczy i cwiczylismy przychodzenie na zawolanie, musze powiedziec ze jestem zadowolony, nawet sie sluchal :) Ciekawy jestem co byloby bez smyczy...

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

U nas się dużo pozmieniało. Spacery były zawsze z podpietą 15m linką, często luźno ciagnięta po ziemi. Czasem ją odpinałam jak spotkałyśmy jakiegoś fajnego psiaka, ale ona po około 3-5min już sie zabawą z nim nudziła :lol: Jak młoda miała 8miesięcy, to zaczęła ucieczki. I poszła w las, a mąz za nią. Głuchła zupelnie, gubiła nam się z oczu, bo las pagórkowaty.
Odpuściliśmy sobie spacery leśne na jakiś czas, tym bardziej że potrzebowaliśmy pilnie szkolenia chodzenia na luźnej smyczy po mieście, bo młoda ciągnęła jak taran. W końcu nie dziwne skoro ciagle las las las i luźna linka na ziemi to na miasto "manier" nie było :)

Teraz mała ma prawie 10miesięcy. Czekamy na pierwszą cieczkę.
Póki co to teraz tylko łażenie po mieście, 2x dziennie, w sumie 1,5-2h chodzenia. Lubi to, bo zawsze czeka na wyjście i nagada się ile wlezie jak buty ubieramy :lol:
Ćwiczenia puszczania luźno tymczasowo zawieszone, wznowimy proby dopiero po cieczce, bo teraz już psy się nią interesują.

Co do ucieczek, to ma skłonności tylko jak psa widzi lub słyszy. Niestety w lesie jest ich mnostwo, bo wszyscy tam chodzą :( A ja mam lęki że będzie kiedyś z tego jakaś bójka, bo ona strasznie natarczywa jest do nich, niby tylko bawić się chce ale nie reaguje jak pies ją odgania.
Ech te rude kity :lol: Cieżka rasa. Piękne psy, spokoje w domu, ale na zewnątrz bardzo trudne :|

Link to comment
Share on other sites

A ja z mojego białego stwora spuszczam ze smyczy codziennie, w sumie w środku miasta, na skwerkach i w parkach, bo mieszkam w centrum Katowic.
Jeśli któregoś dnia nie zostanie spuszczony, to bardzo nam daje odczuć swoje niezadowolenie z takiego obrotu sprawy :)
Nikkou tez ma tendencje do głuchnięcia na widok innych psów - w końcu musi przecież udowodnić kto tu jest prawdziwy macho, ale znaleźliśmy na to sposób - gwizdek wysokotonowy.
Od szczeniaka przyzwyczajaliśmy go, że za reakcję i przybycie na wezwanie gwizdka dostanie coś ekstra.
Od czasu do czasu zmieniamy mu ten ekstra-smaczek, ale przykładowo była to już surowa ryba, kawałki sera - generalnie trzeba dobrać to, co psiak najbardziej lubi.
Działa to w ten sposób, że jestem w stanie zawrócić Nikusia nawet gdy jest już w galopie do zdybanego psa/celu.
Inna sprawa, że nie wychodzę z nim na ten spacer w najbardziej uczęszczanych godzinach spacerowych, bo wtedy po prostu nie moge go spuścić - za duże nagromadzenie psów na kilometr kwadratowy, a moja akita już niekoniecznie chce się bawić, raczej sprawdzić...

Link to comment
Share on other sites

Cóż, nie mogę powiedzieć, że to najprzyjemniejszy dla mnie smaczek był, ale musielibyście zobaczyć jak pies do mnie wracał ;)
Ryb jako smaczków używałam zimową porą - a więc kurtka była, kieszenie, a w tych kieszeniach poukrywane rybki w folii :D

Link to comment
Share on other sites

Wcale mnie to nie dziwi, że NIKKOU wraca "na surową rybę". To jego przysmak z szczenięctwa. U mnie potrafił na raz zjeść 16 szt. śledzików - wielkości na oko tak 10-15cm/szt. To smakosz rybek morskich. Najważniejsze w nauce wracania na komendę to znać preferencje smakowe swojego psa. Marta BRAWO!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Miawko']A ja z mojego białego stwora spuszczam ze smyczy codziennie, w sumie w środku miasta, na skwerkach i w parkach, bo mieszkam w centrum Katowic.
Jeśli któregoś dnia nie zostanie spuszczony, to bardzo nam daje odczuć swoje niezadowolenie z takiego obrotu sprawy :)
Nikkou tez ma tendencje do głuchnięcia na widok innych psów - w końcu musi przecież udowodnić kto tu jest prawdziwy macho, ale znaleźliśmy na to sposób - gwizdek wysokotonowy.
Od szczeniaka przyzwyczajaliśmy go, że za reakcję i przybycie na wezwanie gwizdka dostanie coś ekstra.
Od czasu do czasu zmieniamy mu ten ekstra-smaczek, ale przykładowo była to już surowa ryba, kawałki sera - generalnie trzeba dobrać to, co psiak najbardziej lubi.
Działa to w ten sposób, że jestem w stanie zawrócić Nikusia nawet gdy jest już w galopie do zdybanego psa/celu.
Inna sprawa, że nie wychodzę z nim na ten spacer w najbardziej uczęszczanych godzinach spacerowych, bo wtedy po prostu nie moge go spuścić - za duże nagromadzenie psów na kilometr kwadratowy, a moja akita już niekoniecznie chce się bawić, raczej sprawdzić...[/QUOTE]
ten post zmobilizował mnie i zarazem wyluzował najbardziej. dziękuję ci serdecznie :)
Moja sunia od 3-4 dni biega po naszym małym lasku już zupełnie luzem. Problemem okazał się nie pies, tylko przewrażliwiona pani i prawie histeryzujący pan :lol::lol::lol::lol:

Sunia jest tak grzeczna. Pilnuje się cały czas. Nawet jak pobiegnie gdzieś dalej to caly czas sprawdza gdzie jestem. Jak mnie zgubi z oczu, to potem gna na złamanie nóg :lol: Wraca na wołanie. Wraca na gwizdek (to jeszcze wzmacniamy więc używam bardzo oszczędnie).

dziś były 3 psie testy. okazuje sie że nawet jesli pies jest pokusą, ale ja odchodzę i wołam ją do siebie, to ona jednak rezygnuje z psa i biegnie do mnie.

Widzę efekty pracy z psem. Niby mi sie wydawało że tak nieopradnie ją uczyłam, że nie zawsze wychodziło jakby sie chciało. Smakołyczki i konsekwentnie powtarzane komendy zrobiły swoje.

Dziękuję za mobilizację do odpięcia karabińczyka i dania komendy "biegaj". Spacery stały się dla mnie przyjemne, dla suni też :p

Link to comment
Share on other sites

Proszę bardzo, miło mi, że pomogłam :D
Cieszę się, że się odważyłaś i dobrze poszło, tylko nie przestawaj z nią ćwiczyć przywołania.
z tego co pisałaś wynika, że sunia jest jeszcze dość młoda, gdy trochę wydorośleje pewnie zacznie się z Tobą próbować i sprawdzać na ile może sobie pozwolić ;)
Teraz, kiedy jeszcze nie czuje się tak pewnie jest najlepszy czas na ćwiczenia, powodzenia :)

Link to comment
Share on other sites

A możesz podpowiedzieć konkretnie co i jak ćwiczyć żeby niczego nie spaprać.

Sunia lata nawet dosyć daleko, jak cos wywęszła to poszła za tropem dobre 200-300m...albo i więcej . Stałam na górce, więc miałam ją na oku, chociaz czasem się mi gubila między krzaczorami. Obawiam się że jak ucieknie to sie zrażę i już będe miała ciaglego stracha przed ponownym puszczeniem luzem.
Potrzebuję konkretnych porad typu know-how :)

Co mam robic jak na za dużo sobie pozwala? Zapiąć na smycz i koniec wolności? Boję sie że wtedy tym bardziej będzie niechetna do powrotu.
Co zrobić kiedy nie przychodzi do mnie, kiedy wołam? jak zareagować?
Jak się zachowywać kiedy zacznie sobie pozwalac na więcej i mnie probować? wrócić znów do 15m linki?

dzisiaj zauważyłam takie zachowania:
kiedy odbiegnie coś sobie powąchać, daję jej trochę czasu. Potem wołam "idziemy" i zaczynam iść. Najczęściej biegnie. Tyle że ona nie podbiega do mnie, tylko w poblizu idzie w tym samym kierunku co ja - z przodu, z tyłu, z boku, 5-20m ode mnie.
Nie przybiega do mnie. Nawet jak ją wołam chcąc dać smakołyk. Cały czas węszy. W lesie jest mnóstwo śladów innych psów, bo wiele osób tam przychodzi na spacery.
Do mnie przybiega tylko na gwizdek, ale i tak musze gwizdać do momentu aż do mnie dobiegnie, wtedy siada i czeka na łakomy kąsek. Jak przestanę gwizdać wcześniej to najczęściej to zaczyna węszyć i już nie przychodzi po smakołyk.
Kiedy jest blisko, nie reaguje na zadne wyuczone w domu komendy. mam wrazenie że jej wystarczy że mnie widzi i nie ma potrzeby podchodzić. Próbuję wyuczyć komendę "stój".. nie jest źle, bo nie ucieka kiedy do niej podchodzę. Czasem po komendzie przypne na 2min smycz, czasem tylko poczochram z pochwałą, alebo nagrodzę smakolykiem. Wsszytko po to zeby nie bała się że po stój jest zawsze smycz.

Widzę że dla niej ważniejsze od smakołyku jest badanie środowiska. Tyle że nie mam pojęcia jak stać się bardziej atrakcyjną dla psa niż pachnące podłoże :roll: Zabawki niekoniecznie działają, rzucane patyki też, bieganie też - wszystko tylko na chwilę.

Link to comment
Share on other sites

Hej,
A może się wypowie MODO- właścicielka SEKAITEKI ;-)
Chyle czoła jej i pieskowi ! Dziś, przed halą wystawową w Głogowie, gdzie pełno różnych ciekawych zapachów, psiaków itp, ona i jej pupil spacerowali bez smyczy !!! Cały czas luzem, pies trzymał się nogi, byłem z moją sunią bardzo blisko i nawet ona go nie skusiła ;-))))
No, MODO - pochwal się nam tu ! Czy Wy tak zawsze i wszedzie ???

Link to comment
Share on other sites

Będę bardzo wdzięczna MODO za podpowiedzi :)

A twoja kitka adriatom też taka węsząca jak moja?

Nikt do tej pory nic nie napisał, szkoda :( . Przeglądałam akicią galerię i widzę sporo biegających luzem psów, fajne by było gdyby właściciele podzielili się swoimi doświadczeniami w temacie przywoływania i biegania luzem.
W międzyczasie przekopałam dogo i inne polecane strony (m.in na onecia porady Mrzewińskiej i Gałuszki) ... i stwierdzam ze smutkiem że raczej jestem nudna dla własnej suki. Smaczki ma głęboko gdzieś kiedy jesteśmy w terenie, one są nęcące tylko w domu.
Tak więc usilnie poszukuję właściwej podniety dla psa żeby skupić na sobie uwagę. Okazuje się że skuteczne są zabawki. jednak "poczwara" szybko się nudzi więc na spacer zabieram kilka w torbie i niespodziewanie dla niej one się pojawiają niewiadomo skąd :lol: Wszystkie są na tasiemkach lub sznurkach, żeby nie bylo szans na porwanie w pysku i samotną zabawę.
Zabawa działa!!!! póki co do 100% nam jeszcze daleko ale widzę progres.
Kiedy coś zaniucha i idzie po śladzie, zaczynam się sama bawić zabawką, robię kupę szumu, ma to wyglądać super. Szkoda by stracic okazję na taką frajdę :lol: więc młoda odrywa nos od podłoża i pędzi w moją stronę. Kiedy biegnie wołam "do mnie"albo "wracaj", jak jest szansa pogłaskać to wykorzystuję, a potem się bawimy. Ciągnę zabawkę po ziemi, biegnę, zmieniam kierunki, podbijam zabawkę w górę. Póki jest zainteresowanie, przerywam i daję komendę "biegaj"
I tak co jakiś czas. Tym sposobem byłam ją w stanie odwolać od 2 psów :crazyeye:
Dalej gwizdek wzmacniamy.
Dzisiaj poleciała w krzaczory bo jacyś d....le wyłozyli stary chleb pod drzewami, (a potem sie wkurzają że im dziki teren przekopują - no comments.)
nie dało się psa odwołać, zeżarła cały. Co robić w takich sytuacjach?
Co robić kiedy wołam i nie przychodzi, bo np. cos żre? podejść i zapiąć na smycz? Wyprowadzić z lasu, przejść 10min po chodniku i wrócić do lasu, puścić i dac kolejną szansę?

Zaskoczeniem dla mnie było zrezygnowanie z kawałków chleba i powrót do mnie na gwizdek, ale kiedy miała do towarzystwa 5-miesięcznego wilczura. Nie wiem co zadziałało :shake: ,chyba lęk że trzeba być szybko przy mnie zeby młody nie zeżarł tego co ja po gwizdku daję :evil_lol: Wyszły z tego niemal wyścigi, bo młody nieswiadom co się dzieje pędził razem z nią, a ona siad przede mną i pilnowanie zeby to ona dostała a nie on.

Będziemy ćwiczyć dalej. Widzę wlasne zaniedbania w budowaniu więzi poza domem, mea culpa:roll: Jestem zła na siebie. Ale czuję mobilizację do włożenia wysiłku, bo inaczej nie da rady.

macie propozycję jak się bawić z akitą????? bo rozumiem że ogólne inetrentowe porady (nawet te z dogo) nie koniecznie zainteresują rudzialca, to nie golden, pudel ani border.

Pomóżcie proszę. Będę wdzięczna :)

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się moim skromnym zdaniem ( bo specjalistą nie jestem), że nie ma nic dziwnego w zachowaniu Twojej suni na spacerach. Ja też jak spuszczę na łąkach to mi KAMEYO zniknie z oczu, potem się wychyla i sprawdza gdzie jestem. Robię podobne manewry jak ty ( palę głupa, uciekam, zawracam, wymachuję kijem, ulubiona piłeczką na lince) aby do mnie przybiegła i to czyni. Jednak na metr, dwa bo czuje moje intencje, choć nie zamierzam jej za pierwszym przywołaniem zapiąć na smycz. Jak wyciągam smakołyk to odbiera go z wyskoku ;-) tak abym nie złapał za obrożę, kupa śmiechu. I tak aż mi się uda ;). Ogólnie nie ma tragedii ale nie jest to to co widziałem u MODO. Pytaj ją, sam jestem ciekawy ;-).
Życzę powodzenia, wszystko to co opisałaś z Twojego postępowania wydaje mi się ok, radzę sprawdzić u fachowców bo nie chciałbym wprowadzać w błąd- powtarzam, specjalistą nie jestem. Rozmawiałem choćby wczoraj z innymi akiciarzami i możemy sobie ręce podać ;-)
Pozdro.
.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=&quot]Witam, W takim razie ja też podzielę się moimi doświadczeniami z akicich spacerów.Ogólnie każdy wie, że[/FONT][FONT=&quot] akita to uparte stworzenie i nie inaczej jest w przypadku Rekishi. Natomiast na spacerach nie mamy z nią "większych" problemów. Na znajomym terenie wypuszcza się znacznie dalej i zdecydowanie mniej słucha ale jak tylko zorientuje się ,że jest za daleko to od razu wraca. My w takiej sytuacji za każdym razem jak się gdzieś zapędzi to jej się chowamy i musi nas szukać. Rzadko kiedy biegnę za nią aby ją złapać, raczej zaczynam uciekać w drugą stronę i wtedy ona rzuca się w pogoń za mną. Kiedy ją wołam to udaje ,że nie słyszy ale w końcu końców i tak przybiega ;-) Dużo lepiej reaguje na komendę „chodź” którą używam gdy zmieniamy kierunek, lub gdy biegnie gdzieś dalej, wtedy nie musi przybiegać do mnie , tylko ma się przybliżyć . Na obcym terenie zachowuje się dużo lepiej i zupełnie fajnie słucha i raczej się trzyma , często kontrolując gdzie jestem.[/FONT]
[FONT=&quot]Zaznaczam jednak, że luzem biega w okolicznych laskach i łąkach. Nigdy nie spuszczam jej na osiedlowych uliczkach lub w dużych skupiskach psów.
[/FONT]
[FONT=&quot]pozdrawiam
[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

*Aga* i adratom, dzięki za słowa otuchy. Potrzebuję takiej formu wsparcia, bo nieraz łapię załamkę i zastanawiam się co robię nie tak :roll:
Chyba jednak mam przerost oczekiwań :roll:

Moja mała zachowuje się jak wasze. Ale ja bym chciala koniecznie nauczyć ją przychodzenia na spacerze do mnie. Tylko jak?
Pewnie tylko wytrwałością :lol: jak z wszytskimi komendami.
Cwaniaczka nawet jak mnie goni bo została w tyle, to nie chce podejść do mnie, zatrzymuje sie kilka metrów ode mnie i patrzy albo zaczyna węszyć. Dziwne bo jej nie zapinam na smycz, nooo czasem, ale za 30-50m znów puszczam, wiec to chyba nie to. Mam wrażenie jakby mi chciała powiedzieć " no odwal się, przeciez jestem , po co mam ci pod nogi przyłazić? :evil_lol:"
Jedynie na gwizdek ultradźwiękowy mam ją od samymi nogami. Siada i czeka na nagrodę, w 99,99%.
Pytanie: może nie potrzebnie chcę więcej? jedno przywoływanie daje to co bym chciała. Ale mnie sie jeszcze marzy skuteczne odwołanie na komendę. Tak żeby podbiegala do mnie, zobaczyć co tam ciekawego/dobrego mam że ją wołam.
Oj pewnie w końcu tymi moimi metodami to wypracuję. Jakby nie patrzeć to przybiega. dzisiaj kupiłam sznurek i poprzywiązywalam inne zabawki, miedzy innymi pustą sprasowana butelkę po mineralnej - daje mocne dźwieki więc skupia uwagę a i pociągać się nią można.

pozdrawiam. Trzymajcie kciuki i jak macie jakieś pomysly to podsuwajcie :) pilzzz

Bardzo chetnie przeczytam jakie sposoby szkolenia stosuje MODO :) , ale czy sie odezwie?

Link to comment
Share on other sites

karjo2, napisałam całkiem niedawno że potrzebuję typowych porad know-how.

Pies biegał z linką. A my ją odplątywaliśmy z krzaków :lol:
Nie wiem co się robi w przypadku kiedy pies nie zareaguje, mam ją za tą linką ciagnąc do siebie. Ona jest na maxa rozproszona i nieważne czy to plaża, ulica którą chodzi codziennie czy lasek do którego też chodzi 1-2x dziennie. Linka poszła w odstawkę bo mając 8miesięcy dała nam z linką dyla, a my nie zdażyliśmy jej przydepnąć. Wróciła, owszem, ale my się za bardzo przestarszylismy.
Mój podstawowy problem - to rozproszenie psa. Uszy jak radary, spieta sylwetka, a nas ma w tyłku. Próbowałam siad, stój, leżeć. Bardzo ciężko wyegzekwować, bo ona sie na mnie nie koncentruje. Smakołyki nie działają. Jak stosowałam superhiperulubione, to ona je połykała jakby nerwowo, i już od razu rozproszenie.
To jest mój główny problem. Jak uspokoić psa?, bo ja mam wrażenie że to stres - ona jest na maxa pobudzona na zewnątrz. I tak zachowywala sie od pierwszych wyjść na zewnątrz, wtedy na dworze próbowalam jej podkładać smaki pod nos, a ona ich dosłownie nie widziała.

Teraz podczas spacerów, zanim ją puszcze luzem, mówię stój lub siad. Po odpięciu karabińczyka czeka na komendę biegaj. W trakcie biegania kilka razy zapinam smycz na krótko, staram się skupic na mnie uwagę zabawą. Jak mam ją znów puścić, to znów siad lub stój. W trakcie gdy jestm blisko i jestem w stanie ją złapać za obrożę, daję komendę stój.

Ogólnie tak jak napisali poprzednicy, moja też gdy biega bardzo się nas pilnuje. Ciagle kuka gdzie jesteśmy. Kiedy skręcam, wołam "idziemy", młoda biegnie za mną albo wyprzedza i przede mną. Kiedy jest z przodu mogę jej wskazać przy rozwidlenieu ręką kierunek z hasłem "tu idziemy" i ona wykonuje to prawidłowo. Gdy zostaje w tyle, na wołanie "chodź, idziemy", biegnie... czasem z lekkim opóźnieniem, ale biegnie.

Chodząc chodnikami cwiczę luźne chodzenie, metodą "drzewka".
Dodatkowo siad i leżeć, ale tylko kiedy jest spokojnie bez psów, aut, pieszych, póki co z nakierowaniem kawałkiem żwacza lub suszonych płucek (bo to b.lubi) Kiedy jest ruch, rozporoszenie psa jest zbyt duże i robi się cięzko.

Jak masz [U]konkretne[/U] wskazówki co i [U]jak[/U] ćwiczyć, będę wdzięczna za nie.
Jestem laikiem, nie szkolilam nigdy psa, ale bardzo chętnie się tego nauczę. jestm otwarta na naukę i wyzwania.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...