Jump to content
Dogomania

Gałka znalazła dom u Czarodziejki...Umarła w cieple, miłości, otoczona opieką... [*]


Masza4

Recommended Posts

  • Replies 858
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

To straszne .......
Trudno w to uwierzyć ......
Taka wesolutka, energiczna, zakręcona , szalona i zawsze uśmiechnięta Gajeczka nie żyje.......

Czarodziejko......... bardzo Ci współczuję .......miała być z Wami wiele długich lat.......
Najpierw Frocia ......tak szybko ..........a teraz Gajeczka .......:placz:
To jakiś koszmar .......

Czrodziejko , przytulam Was bardzo mocno (nawet nie wyobrażam sobie jak mała to przeżyje) :(
Dałyście jej tyle dobrego w życiu, przez te kilka miesięcy zaznała na pewno tyle miłości, czułości i dobroci ile nie zaznała przez całe swoje życie...



A Ty , ukochana mała Gajeczko biegaj sobie szczęśliwa za
TM.........
Nigdy Cię nie zapomnę tłuściochu o śmierdzącym pysiu ..........

Link to comment
Share on other sites

Podobno starzy, chorzy ludzie często odchodzą na wiosnę, nie wiem, moze to i wsród psów sie zdarza....:( Ostatnio kilka pieskow, które na stare lata znalazły dom- odeszło, nieoczekiwanie, nagle...
Serwo[*], Bercik[*], teraz nagle Gajka[*]....ale ta ostatnia była chyba najmniej spodziewana, najbardziej zaskakująca :(...Czarodziejko :przytul:

Link to comment
Share on other sites

Straciłam najukochańszą sunię...
Umarła na moich oczach, czułam jej drżące przed śmiercią serduszko....
Pochowałam obok Frotki, przed oknem, w różanecznikach, niech zakwitną całą jej radością...
*******
W niedzielę przed zmierzchem Gaja hasała z Julcią, Miśkiem, Sabą i Ciapkiem - młodym psiakiem z sąsiedztwa. Słyszałam ich poszczekiwania i śmiech dziecka. Zawołałam córeczkę, bo zaczynało się ściemniać, zamiast niej zza domu przybiegła Gajka - pierwsza, jak zawsze. Błyszcząca, roześmiana, z wywieszonym jęzorkiem spojrzała na mnie szczeknęła radośnie i nagle puściła się pędem przez podwórko w kierunku garażu, szczekała sobie zadziornie pod nosem, chyba zauważyła kocicę. Zdążyłam profilaktycznie krzyknąć: "Nie tak szybko Gajeczko!"...:placz:
Nagle, nie wiem, jak to możliwe, zrobiła jakby salto w pionie - 2 razy w jakimś makabrycznie szybkim tempie i zamarła leżąc na boku. Widziałam w stop klatkach, jak brzuch nakrywał pyszczek, jak łapki niezdarnia się rozjeżdżały, jak nienaturalnie wygiął się grzbiet. Jeszcze nie zginął mi z twarzy uśmiech, a już czułam, że zaraz stanie mi serce.
Podbiegłam do niej, akurat pojawiła się Julcia...Gaja leżała bez śladu życia, tylko serduszko jeszcze przez chwilkę drżało - nie biło, nie kołatało arytmicznie, tylko drżało...potem też zamarło, będę to czuła w rękach do końca życia :placz:
Moja ukochana Gajeczka nie żyła, maleńkie kociłapki leżały tak bezbronnie. Obie z Julką zalewałyśmy się łzami. Jeszcze przed chwiką bawiła się z Ciapkiem, wyczyściła mu futerko, bo to flejtuch. Julcia stwierdziła, że to przez niego Gaja umarła. Poczekałyśmy, aż ostygnie jej ciepłe kochane ciałko, które każdego dnia dawało nam tyle radości, uśmiechu, miłości. Nie doczekała kolacji, a obiecałam same smakołyki, na tę obietnicę oblizywała z zainteresowaniem pyszczek. Gar z ryżem pyrkotał na kuchni...
Jeszcze rano leżała w swoich kocykach i na dzień dobry zaspana podała mi kociłapkę, wycałowałam pyszczek, potem Julka, wyklepałyśmy doopkę, wymasowałyśmy brzuszek. Rozciągała się jak struna, chociaż kształtem przypominała dobrze ubity jasiek. Kiedy później paliłam w piecu jak zwykle wlazła kociłapkami na moje kolana i wycałowała jęzorkiem szyję i buzię. Akurat tego dnia wyjąkowo wiele razy ją przytulałam, jakoś tak zawsze była pod ręką, wpatrzona, błyszcząca, owiana zapachem końskiej qoopy, roześmiana, z siwiejącym pyszczkiem i wilgotnym, lodowatym noskiem. Rano świeciło słonko -wytarzała się jak co dzień w trawie. Tak śmiesznie przy tym rżała. Obszczekała listonosza. Umyła Miśkowi pyszczek. Porządna była sucz. Chyba tego dnia tak naprawdę uświadomiłam sobie, jak bardzo pokochałam tę sunię, że to prawdziwy skarb...a tu koniec...
Nie potrafię napisać, jak bardzo odczuwam tę stratę. Frocia była wyniszczona, cierpiała, dostała zastrzyk przeciwbólowy, spodziewałam się śmierci jako wybawienia, Lula podobnie. A Gaja....
Gaja wykorzystała w pełni każdy dzień, który u nas spędziła. Czuła, że jest kochana i ważna. Chyba nawet nie zauważyła, że przeleciała za Tęczowy Most...Poślizgnęła się chyba na trawie, zaryła pyszczkiem, rozpędzony tył przeleciał nad nią...Myślę, że pękł jej rdzeń kręgowy. To nie był zawał. Nie było agoni. Po prostu...fiknęła sobie za TM. Radość i koniec życia....
Moja kuzynka, która uważała, że Gaja była psem absolutnie pięknym i szczerze ją wielbiła, stwierdziła, że kiedy śmierć przychodzi po Miśka, to ten stary cfaniak zawsze umiejętnie umknie, więc, żeby nie odchodzić z pustymi rękami śmierć kosi to, co się nawija pod kosę....Lula, Frocia, Gaja, kilka Kociczek....

Kilka zdjęć Gajeczki...
Tu ostatnie z Misiem w swoich kocykach:

[IMG]http://img469.imageshack.us/img469/6159/zdjcie13kv4.jpg[/IMG]

[IMG]http://img156.imageshack.us/img156/6655/gajaimiun7.jpg[/IMG]

[IMG]http://img237.imageshack.us/img237/7995/gajamyjerexawc4.jpg[/IMG]

[IMG]http://img184.imageshack.us/img184/5677/czwrkajd7.jpg[/IMG]

[IMG]http://img168.imageshack.us/img168/8937/gajaportretov1.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Czarodziejko znowu mi kapią łzy - Gaja była takim mądrym i czułym psiakiem. Moją ulubienicą na dogo. I to zdjęcie co masz w avatarku - to było moje ulubione.

Gajcia tak jak szła przebojem przez życie tak i przeszła za Tęczowy Most.

Link to comment
Share on other sites

Czarodziejko, dziękuję za całą miłość i opiekę, jaką dałaś Gajce!
Za ten opis, i wszystkie opisy.

A Gajka - na koniec życia była znowu szczęśliwa, roześmiana, ukochana, wybiegana, wytarzana w qupie :lol: I myślę sobie, myślę sobie że ona tak umarła jak żyła, i - chyba - jak chciałaby umrzeć! Teraz robi pewnie zadymę za TM :lol:

Link to comment
Share on other sites

Julcia stwierdziła, że Gaja jest teraz aniołkiem i kiedy ją rysuje, to razem ze skrzydełkami. Pewnie szaleje teraz w swej świetlistej postaci gdzieś tam w przestworzach...
Dociera do mnie, że przecież szczęśliwszej śmierci nie wymyśliłby dla niej żaden scenarzysta. Była wybranką losu. Zawsze i wszędzie szczęśliwa - nawet w tym schronie nie traciła optymizmu, chociaż smutny przedstawiała sobą widok. Otrzymała najpiękniejszy podarunek - szybkie, bezbolesne przejście na tamten świat.
Gaja kochała żyć i uwielbiała nowe znajomości, więc na to konto drogie wielbicielki Gajowych opowieści szukajcie kolejnej suni o zbliżonych parametrach. :razz:

Link to comment
Share on other sites

Miśka jest w średnim wieku co prawda, ale jestem przekonana, że jako najzwyklejszy na świecie kundelek zostanie w Korabiewicach, na wsi 40 km od Warszawy na zawsze. A szkoda. Jest totalnie potulna wobec ludzi i psów. Mieszka w chlewiku ze świnią. Chyba trochę wyższa od Gajuni. Zobacz sama:
[IMG]http://dajmudom.pl/adopcje_zdj/547/mini.jpg[/IMG]
[url]http://dajmudom.pl/futro.php?id=547[/url]
Osobiście Ci ją zawiozę, jakby co, bo taki dom jak Twój to marzenie...
Serdecznie pozdrawiam
Marlena

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...