Jump to content
Dogomania

Pies wychodzi z klatki - i co teraz?


paputek00

Recommended Posts

Moja suczka ma 3 lata, jakiś czas temu pisałam na forum że podczas mojej nieobecności niszczy wszystko w domu. Dostałam wiele porad i ostatecznie zdecydowałam się na klatkę.
Tara waży jakieś 23-25 kg ale i tak kupiłam jej największą jaką mogłam dostać na allegro. Na początku wszystko było dobrze, długo przyzwyczajałam ją do nowego domu, zostawała sama na pół godziny, potem na 2 godziny, do momentu kiedy wytrzymywała te nieszczęsne 8 godzin. Generalnie - spała podczas mojej nieobecności. Niestety po jakimś czasie zaczęła kombinować - na początek gryzła miski i rozrywała kocyki, które wkładałam jej do klatki. Potem obgryzała szczebelki. Ostatecznie udało się jej tak powyginać pręty ("wciaga" do środka klatki dolną część drzwiczek i tworzy sobie dziurę), że codziennie elegancko wychodzi z klatki.
Przeprowadziłam się do wynajmowanego mieszkania i codziennie wracając do domu drżę na myśl co zastanę w swoim pokoju. Narazie staram się jakoś blokowac jej drzwiczki, ale to przestaje skutkować. Dzisiaj po moim wyjściu z domu dorwała się do kabla od suszarki... co się z nim stało, wszyscy wiemy.

Nie wiem co zrobić. Powoli zaczyna mi brakowac cierpliwości.
To chyba nie z braku ruchu? Tara wychodzi na dwór 3 razy. Rano i wieczorem na ok 15-20 min ostrej zabawy (bieganie za piłką, patykami) i raz dziennie (po powrocie z pracy) na 45-60 min bieg po okolicznym parku.

Proszę o porady

Link to comment
Share on other sites

Dla energicznego psa, po całej nocy spania, 15-20 minut zabawy przed 8 godzinami w klatce to tyle co nic...
Chyba będzie trzeba wstawać wcześniej... ;)
W ogóle jak dla mnie tego ruchu jest za mało, biorąc pod uwagę, że pies codziennie siedzi tyle w klatce - 8 godzin w takim zamknięciu dzień po dniu to bardzo dużo i obawiam się, że spacery takiej długości jak piszesz są niewystarczające. Minimum godzina przed wyjściem rano, minimum godzina po powrocie i krótszy spacer wieczorem - wtedy może byłoby ok.
Kong i inne bajery moga się przydać, ale dla mnie problem polega na braku ruchu i nudzie. Po tych 15 minutach zabawy ok, pies pośpi trochę, ale w końcu w nocy też długo spał - i co ma robić przez kolejne godziny, kiedy odpocznie?

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się z Martens - dłuższy spacer rano to podstawa. Podzieliłabym go też na 2 części: najpierw energiczna zabawa/bieganie ( przynajmniej 30min) a potem 20min na wyciszenie na smyczy, wolnym krokiem. Możesz też - już po spacerze - dołożyć krótką sesję szkoleniową. O ile pies nie zaczyna wariować na sam widok klikiera ;)
Ja mam bardzo energiczną niby-rhodesiankę - ona po 20min gonienia/przeciągania/aportowania dopiero się rozkręca. Odesłana po tak krótkiej zabawie do klatki też by ją rozwalała.

Link to comment
Share on other sites

Kurcze, godzina przed wyjściem do pracy? Może być ciężko.
Wstaję o 6tej więc nie wiem jak się wyrobię, ale jutro spróbuje i zobaczymy :)

Popołudniami biegam i zabieram Tarę ze sobą, więc mogę przełożyć trening na rano... tylko, że wtedy popołudniu (po powrocie z pracy) już nie będę z nią śmigać :| Może wystarczy jakiś intensywny spacer i bieganie za patykami?

Wieczorami spotykamy się z kolegą Tary (niezniszczalnym Goldenkiem :)), z którym moja młoda szaleje na całego - nie chce jej zabierać tych wieczornych zabaw, więc długość ostatniego wyjścia na dwór zostanie bez zmian.

Link to comment
Share on other sites

Tak z ciekawości zapytam, jaka to klatka, że nie przeszła próby czasu? ;) Wiem, że są psy, które wydostaną się z każdej, ale z drugiej strony niektóre klatki są gorszej konstrukcji, sama miałam ostatnio taką, w której strach było psa zamknąć, że się na nim złoży :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']Tak z ciekawości zapytam, jaka to klatka, że nie przeszła próby czasu? ;) Wiem, że są psy, które wydostaną się z każdej, ale z drugiej strony niektóre klatki są gorszej konstrukcji, sama miałam ostatnio taką, w której strach było psa zamknąć, że się na nim złoży :shake:[/QUOTE]

No, mojej Krze udało sie rozłożyć dwie bardzo solidne klatki. Jedną otworzyła metodą wygięcia tych haczyków trzymajacych klatkę w kupie, a drugą po prostu rozpirzyła na spawach. Ale Kra ma na koncie m.in drzwi drewniane do pokoju i ceglaną ścianę. Był moment, ze marzyłam o takiej spawanej z grubych prętów klacie jak mają w zoo ;)

I jeszcze mała uwaga, metodą prostego "zmęczenia" psa to sobie wychować można sportowca. Jśsli już- to najlepiej trening męczący bardziej intelektualnie, np szukanie, tropienie, ćwiczenia, trochę zabawy a potem wyciszająca sesja dreptana.
Ja zrobiłam taki błąd "męcząc" psa. Teraz dwie godziny intensywnego treningu i ganiania to wg mojej psicy zdecydowanie za mało, a za szczyt rozkoszy uważa zawody dogtrekkingowe i treningi do nich. Przy czym, dla niezorientowanych- ja mam psa na wózku....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Szczerze? Przyzwyczaic sie i chować co cenniejsze rzeczy. ;) [/QUOTE]

Święta racja.
A jaka radość, jak się wraca do domu i o dziwo... pies nie zeżarł butów ;) jaka duma, jaka nostalgia w oku.

A Italo w swoim 3-letnim życiu zjadł (nie pogryzł, pogryźć to każdy może, on zjadł) :
a) buty, sztuk 50, z czego 1 sztuka bokserek zamszowo-skórzanych pożarta w całości poza szlufkami (?) na sznurowadła, które były metalowe;

b) płyty cd sztuk 20;

c) czepek sylikonowy w całości;

d) krem do twarzy;

e) zasilacz do komputera;

f) kabel od netu, dwukrotnie;

g) książki : ilość niezliczona;

h) miotłę;

i) ściany (każdy róg);

j) wszystkie swoje zabawki;

k) kilkadziesiąt rolek papieru toaletowego;

l) telefon komórkowy

m) inne, których nie pamiętam/nie chce pamiętać.


A ja mam takiego fioła, że jak on pożre coś to myślę : 'Moja wina, po co zostawiłam na wierzchu'.

Ale od kastracji mu przeszło jakby troszku...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']I ten pies jeszcze żyje...?[/QUOTE]
Są takie egzemplarze ;)
Kra książek nie je, ale topi w sedesie.
Natomiast na ogkropnie długiej liscie rzeczy [B]zjedzonych[/B] ma m.in. 7-centymetrowy kawał grubego szkła (zwymiotowała), kilo parówek w osłonkach i woreczku foliowym, kupę żwirku dla kotów, gips sztukatorski, jajka razem z kartonikiem, czekoladki "merci" razem z pudełkiem i folijkami, duże pudło argosulfanu, duże pudło maści nagietkowej, maść na odleżyny, mój balsam, mój podkład do twarzy, a z rzeczy "jadalnych" - 5 kg mrożonego kurczaka, 6-7 kg suchej karmy, 4,5 kg słoniny, litr oleju.... i tysiąc innych rzeczy, których akurat nie pamiętam.
....aha- pogryzła butelkę domestosa.

[QUOTE]Święta racja.
A jaka radość, jak się wraca do domu i o dziwo... pies nie zeżarł butów ;-) jaka duma, jaka nostalgia w oku.
[/QUOTE]
O boziu, kto nie ma [B][I]takiego[/I][/B] psa, to nie ma pojęcia jak bardzo można sie cieszyć, że akurat nic nie zostało pożarte. I jaka to ulga jak wchodzisz do domu i okazuje się, że jeszcze masz drzwi, podłogi, łóżko.... :evil_lol: witaj w tym, jakże elitarnym, klubie właścicieli szalonych odkurzaczy :razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']I ten pies jeszcze żyje...?[/QUOTE]

czasami też się zastanawiam. zwłaszcza jak go prąd chyba popieścił jak przegryzł zasilacz... od tej pory kabli nie rusza :)

[quote name='ulvhedinn']

Natomiast na ogkropnie długiej liscie rzeczy [B]zjedzonych[/B] ma m.in. 7-centymetrowy kawał grubego szkła (zwymiotowała), kilo parówek w osłonkach i woreczku foliowym, kupę żwirku dla kotów, gips sztukatorski, jajka razem z kartonikiem, czekoladki "merci" razem z pudełkiem i folijkami, duże pudło argosulfanu, duże pudło maści nagietkowej, maść na odleżyny, mój balsam, mój podkład do twarzy, a z rzeczy "jadalnych" - 5 kg mrożonego kurczaka, 6-7 kg suchej karmy, 4,5 kg słoniny, litr oleju.... i tysiąc innych rzeczy, których akurat nie pamiętam.
....aha- pogryzła butelkę domestosa.


O boziu, kto nie ma [B][I]takiego[/I][/B] psa, to nie ma pojęcia jak bardzo można sie cieszyć, że akurat nic nie zostało pożarte. I jaka to ulga jak wchodzisz do domu i okazuje się, że jeszcze masz drzwi, podłogi, łóżko.... :evil_lol: witaj w tym, jakże elitarnym, klubie właścicieli szalonych odkurzaczy :razz:[/QUOTE]

zapomniałam o jajku... ugotowałam 2 jajka na twardo i zostawiłam w skorupkach i wracam, jednego nie ma. a o tym, że szynkę swojską kawał mi ściągnął z blatu to nie wspomnę, kto by się oparł szyneczce :)

po kremie wymiotował tylko. tak to robił zabawne kupki.

mój chyba jest ex szalonym odkurzaczem, bo się uspokoił troszku.

Link to comment
Share on other sites

Dobra, tak więc wybiegałam ją wczoraj rano, męczyłam ją 45 min a potem przespacerowałam się ok 15 min. Padła na kocyk w klatce i nie ruszyła się z niego nawet kiedy przebierałam się po prysznicu (normalnie - zakładanie ciuchów to sygnał, że najpewniej nastąpi spacer i Tara dostaje szału). Zadowolona z siebie i pewna sukcesu poszłam do pracy. Wróciłam do domu... pies poza klatką!!
Plus jest taki, że niczego nie tknęła!!
Tak, tak przeżyłam tą ekstazę, o której pisały powyżej dziewczyny. Wchodzisz do mieszkania a ono jest w takim stanie jak rano. Nieprawdopodobne ale jednak możliwe. Co do suki to po przeprowadzeniu oglądzin stwierdziłam, że po prostu wyszła "na pokój" swoim stałym zwyczajem i zasnęła na łóżku (ślady futra na prześcieradle i pod kołdrą - Zołza, się przykryła).
Dzisiaj stres jest podwójny, bo Tara została w mieszkaniu mojego chłopaka. Bywała tam już parę razy, ale nigdy nie zostawała sama na tak długo. Jak pomyślę o tej całej elektronice, która może paść jej ofiarą to dostaję białej gorączki (musiałam postawić klatkę w salonie, bo wszędzie indziej były wielkie graty uniemożliwiające mi jej postawienie). Wychodzę z biura za 15 min i lecę do domu...
Kciuki?!

Link to comment
Share on other sites

Czekam z niecierpliwością ;)
A może po prostu ona nie chce zostawać w klatce...? Jak widzisz, kiedy wymęczyłaś ją rano, spokojnie spała i nic nie zniszczyla - może po prostu to wystarczy, może siedziala w klatce na tyle długo, że ze schronienia zaczęła uważać ją za więzienie = za mało dobrych skojarzeń?
Może po prostu spróbuj zmęczyć ją maksymalnie, pochować cenne rzeczy, zostawić konga i zabawki i po prostu otwartą klatkę? Za jakiś czas, jak będzie dobrze szło i zapomni o zamykaniu, możesz powoli znów ją zamykać, najpierw na krótko i nagradzać za spokojne siedzenie, potem na dłużej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...