wirka Posted November 18, 2003 Share Posted November 18, 2003 No i tak jak w temacie.... Siwy zaczyna sie rozkręcać, ma na swoim koncie bok wersalki, kawałek nogi od krzesła, moją ukochaną lampę, kapciuszki :cry: wielgachnego kwiatka od mojej mamy (ale było zdziwienie jak nas odwiedziła, a kwiata nie było......... :oops: ), nie mówiąc już o książkach, dziwnym trafem pozbawił życia wszystkie książki dotyczące psów... :hmmmm: Jak to było u Was, no i przede wszystkim - jak sobie z tym radziliście? Szkody wyrządzone przez Siwego nie są aż tak wielkie, żeby lamentować strasznie. Wpadnie on na jakiś wspaniały pomysł co jakiś 3, 4 dzień, poza tym jest to pies, który niczego sie nie boi i dopiero odruch strachu w nim wyrabiamy :ghost_2: ale chętnię sie pocieszę czytając o Waszych nieszczęściach... ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Spytko Posted November 18, 2003 Share Posted November 18, 2003 nie mówiąc już o książkach, dziwnym trafem pozbawił życia wszystkie książki dotyczące psów... Widać nie cenił zbytnio tych publikacji :wink: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wirka Posted November 18, 2003 Author Share Posted November 18, 2003 Szlag mnie trafił wtedy, bo właśnie sobie wydrukowałam interesujące mnie teksty, zbindowałam sobie je cichaczem w pracy, ładnie oprawiłam i przyniosłam do domku, a Siwy co? Pewnie jak to zobaczył to sobie pomyślał: w żadną dogoterapię się bawić nie będę (chociaż nie jego miałam na myśli :evil: ), posłuszeństwa też nie będzie, na klikera kładę lachę, o pozytywnym wychowaniu psów też jej pokażę co sądzę.... no i tak mi pokazał, że do całej psiej bibliografii dodał bliską mi i cenną Biblię (że niby bał się, że zacznę to w życie wdrażać czy co?) i wyściełał tym całą podłogę... Jak przyszłam to myslałam, że go przez okno wyrzucę, ale stwierdziłam, że za nisko mieszkamy... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Varius Avis Posted November 18, 2003 Share Posted November 18, 2003 Helo! No widze, ze sie siwyla rozkreca ...:-) Nie wiem, jak dlugo zostaje sam w domu, ale ja znam dwie skuteczne metody: 1*Pies jest zamykany do odpowiednio duzej klatki. Przyzwyczajony do zamkniecia po prostu w niej spi (wyprobowalam sama i goraco polecam) 2* Jak jest sam, zostaje "zakuty" w kaganiec...jest to metoda drastyczna, ale niestety skuteczna, o ile sobie kaganca nie sciagnie. Stosowala to moja znajoma u mieszanca i bylo bardzo skuteczne. Oczywiscie tez nie moze byc w tym zbyt dlugo. Bicie czy wsciekanie sie na psa juz po naszym powrocie niewiele da, bo on sie cieszy ze nas widzi po dlugich godzinach samotnosci, a nas szlag trafia, jak widzimy pobojowisko...A moze daloby sie go po prostu zostawiac w takim pomieszczeniu, gdzie nie narobi zbyt wielu szkod? A reszte domu zamykac? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
amster Posted November 18, 2003 Share Posted November 18, 2003 ja niestety też mam psich czytelników. Oczywiście wybierają sobie te najcenniejsze książki. niektóre zdobyte wielkim trudem. staram sie więc je trzymać poza ich zasięgiem. dorosłe nie robią jakichś wielkich szkód, ale szczeniakom się zdarza. Jeśli uznać dwuletnie psy za szczeniaki :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rotti Posted November 18, 2003 Share Posted November 18, 2003 To teraz kolej na moje szczęscia :) Rotti ( Agnieszka dosokonale wie :) ) robił mi z domu pobojowisko. Czytał książki, wybebeszył 2 tapczany, pozrywał tapety, listwy przypodłogowe, pozjadał kwiatki... szkoda mówić. Zastosowałam powyżej wspomnianą metodę kagańca i już nie musiałam się złościć na psa po powrocie ( nie robiłam tego oczywiście, chociaż się we mnie gotowało). Oczywiście do kagańca przyzwyczajałam przez kilka ładnych dni. Bałam się również, że coś z tych zjedzonych rzeczy może mu zaszkodzić, więc w tym momencie każdy sposób jest dobry ( klatka nie wchodziła w grę). W każdym razie powroty do domu były bezstresowe i pełne radości. A teraz następny chłopak - Borys. Niestety też zaczyna robić niezłą demolkę. Prawie już nie ustępuje Rottiemu. Wirka, czujesz się pocieszona ? :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted November 18, 2003 Share Posted November 18, 2003 Druga jest zamykana w jednym pomieszczeniu (przedpokój) jak wychodzę- najpierw ją zamęczam na spacerze, potem pada i śpi. Zjadłą nam kilka rzeczy, interesują ją zwykle rzeczy jadalne- ostatnio pojemnik marmolady, wcześniej wiaderko margaryny (moja wina nie schowałam do lodówki- odpokutowałam biegając na trawnik co 5 minut) np. Z niejadalnych oskrobałą kawałek ściany, wyrównała brzeg szuflady, pogryzła parę mniejszych przedmiotów. A i kiedyś w nocy włączyła piekarnik!!!!!!! Mała zniszczyła tylko kilka rzeczy- w tym (brrrr) indeks koleżanki... Książki ich nie interesują- ciekawsze są gazety i kartony... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
charciara Posted November 18, 2003 Share Posted November 18, 2003 To i ja się przyłączę. Pierwsze dwa narobiły najwięcej szkód. Krzysiek uwielbiał czytać, zżarł chyba 4 swoje legowiska, napoczął naszą kanapę, potem drugą - nową i materace w sypialni. O drobniejszych rzeczach nie wspominam. Zapomniałabym o bombkach choinkowych, ściągał z choinki, gryzł w drobny mak i zjadał, że nic mu się nie stało, to chyba cud jakiś - w kupach były kawałki szkła. Edek natomiast był elektronikiem - zjadał namiętnie telefony, karty do dekodera Cyfry+, lubił też płyty CD. Pogryzł na centymetrowe kawałki kabel od odkurzacza. Felek zjadł tylko trochę korka ze ściany w kuchni, a Bartuś kabel od lampy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tunio Posted November 18, 2003 Share Posted November 18, 2003 to ja jestem wyrodkiem bo Cerry tylko zerwal ok.3m2 tapety,troche sciany,deski podtrzymujace linoleum,dywan obgryzl,wygryzl swoim pluszakom nosy a Hektorowi II oprocz nosa oczy (zemsta ??),wykopal kilka dziur,oberwal kilka galazek 30letniego rododendrona (pilnowal go brat,i wszystko jasne :wink: ).....i to by bylo chyba tyle :fadein: .Bede na biezaca opis uzupelniac bowiem Malenstwo dalej wymienia zebule .... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
chrupka Posted November 18, 2003 Share Posted November 18, 2003 A moj maly dokonal dziela zapoczatkowanego przez kota i wybebeszyl kanape, obzal cokoliki od mebli. aha! no i pewnego dnia zjadl pol obicia drzwi. od tego czasu zostawiam go w kagancu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wirka Posted November 19, 2003 Author Share Posted November 19, 2003 Sorry, że tak zaczęłam temat i się zmyłam, ale to nie było planowana ucieczka.... :wink: No więc klatka odpada, bo samego Siwego w klatce nie umieszczę, bo się zapłacze do Fifi, a na dwoje dużych psów to klatek nie ma. Ewentualnie kaganiec, ale wtedy też musiałby być i dla Fifki, bo wtedy dziewczyna wykorzystała by sytuację i zaczęła się odgryzać za te wszystkie podgryzania itd. (oczywiście w pozytywnym sensie, ale i tak byłaby zadyma). W sumie i tak już nie jest źle, bo kupiliśmy drzwi do wszystkch pokoi, a psy siedzą w salonie. Kwiatków tam zero, książek też :lol: i na szczęście deszczowa pogoda sprawia, że psy dużo śpią, może nie będzie aż tak źle... Ale zaraz pokażę Wasze posty Damianowi to moze przestanie narzekać jakiego to my mamy szkodnika w domu.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rotti Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Wirka Ja CIe nie straszę, ale on się dopiero rozkręca :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
matrix..... Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 To teraz mój Matrix - właśnie w niedzielę skończył 4 miesiące i ... nic jeszcze w domu nie zniszczył. Może to jakiś wyjątek? No tak, co ja się zastanawiam - on jest wyjątkowy! Fakt, nigdy nie pozostaje sam, zawsze ktoś z domowników jest z psami. Oprócz tego ma sporo zabawek, które roznosi po całym domu a potem je szuka. No i ma całym czasem towarzystwo husky... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
charciara Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Opisałam wszystkie szkody wyrządzone przez moje monstery, a zapomniałam napisać jak sobie z tym poradziłam. Pomogła mi w tym Agnieszka Kępka z Hauuwardu, przysyłając "ćwiczenie na wychodzenie z domu". Trzeba poświęcić trochę czasu, ale w mom przypadku było skuteczne. Psiory zazwyczaj robią takie numery na złość, za karę, że zostawia się je same w domu. Trzeba kupić nową zabawkę, przeznaczoną TYLKO do tego ćwiczenia. Zaczynamy od tego, żę wychodzimy z domu na 2 minuty. Mówimy do psa ostrym tonem np. "wychodzę - proszę czekać !!!", rzucamy zabawkę pod nos i bez oglądania się za siebie wychodzimy. Po powrocie udajemy, że psa nie widzimy, po kilku minutach witamy się z nim w sposób, który nam odpowiada, zabieramy zabawkę i chowamy ją w niedostępnym miejscu. Powtarzamy to ćwiczenie kilka razy dziennie, kiedy pies jak najmniej spodziewa się naszego wyjścia. Codziennie wydłużamy czas naszej nieobecności o 2-3 minuty, tak aby w ciągu tygodnia dojść do 15 minut, potem dłużej. Trzeba pamiętać, aby zabawka służyła tylko do tego ćwiczenia i żeby zawsze ją chować po powrocie. Ja zaczęłam ćwiczyć kiedy Krzysiek miał rok - trochę późno, ale się udało. Po mniej więcej dwóch-trzech tygodniach mogłam go zostawiać na kilka godzin i nie robił żadnych sztuczek. Ćwiczenie to jest też opisane w książce "Mój pies świadczy o mnie". Próbujcie, jak macie ochotę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
charciara Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Zapomniałam dopisać, że od tamtej pory zawsze wychodząc z domu robię to samo, rzucam piesom zabawki i idę. Wracam spokojna. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rotti Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 charciara Bardzo mi się podoba Twój sposób. Szkoda, że nie znałam go wcześniej. Ale co zrobić, jak pies nie niszczy z nudów, czy ze złośliwości, tylko np. dlatego, że nie może się załatwić ? Takie przypadki też się zdarzają. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tunio Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Matrix ja tez tak mowilam jeszcze kilka m-cy temu :lol: .Cerry zaczal robic demolke w wieku 5.5m-ca i prosze jaki ma przerob :lol: .Tyle ze on to robi w naszej obecnosci :-? .Kiedy nas nie ma jest zamykany w klatce ale koniec takich rozwiazan gdyz robi sie za wielki na ta alternatywe :roll: . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Według mnie żaden pies nie niszczy "za karę" ani "na złość", nie uczłowieczajmy psów aż tak. Może to być niepokój, strach, pamiętajmy, że pies to zwierzę stadne i odejście "stada" z zupełnie niezrozumiałych dla psa powodów może być dla niego ogromnym stresem, z nudy, czy innych tego typu powodów. Pogłebiać problem może nieświadomie właściciel (zachowanie podczas pożegnania i po powrocie). Może to przejść po jakimś czasie w nawyk. Matrix- postaraj się przyzwyczajać psa do samotności jak najwcześniej- po trochu, zacznij od kilku minut, nie żegnaj sie z psem wylewnie, zostaw mu zabawkę (najlepiej jedną) lub kość, za to witaj sie bardzo miło (obojętnie co by zrobiił podczas Twojej nieobecności). Stopniowo wydłużaj czas nieobecności. W końcu może się zdarzyć taka sytuacja, że pies będzie musiał zostać sam, a nie nauczony tego nie będzie wiedział co się dzieje i wtedy może to być dla niego ogromny problem. Szkoda psa. Carragan- w jakich sytuacjach Cerry tak się zachowuje? jak reagujecie jak odkryjecie "przestępstwo"? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
amster Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 a co powiecie o suce, która pod moja nieobecność podsikuje pościel w mieszkaniu... ale tylko pościel, jak ją schowam to nie podsikuje (no chyba, że za długo jest zamknięta) a wczoraj moja Rosi zeżarła sadzonki pelargonii. miałem ochotę jej cos zrobić. a tak wogóle to trzy szczeniaki teraz ze mną śpią i w sumie nie robią żadnych szkód. może jeszcze na nie przyjdzie czas. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tunio Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Tilia to sie dzieje kiedy ma napad ostrego zabkowania ....Na ogol to sie dzieje gdy jest w innym pokoju lub cos ....Nie reagujemy bo po szkodzie nie bedziemy psa strofowac bo i tak nie bedzie wiedzial.....Naprawde trudno mu sie zabkuje bo jeszcze jakis czas temu potrafil cala noc piszczec a ja mu dziasla masowalam....W kazdym badz razie coraz mniej niszczy :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Amster- widocznie weszło jej to już w nawyk. A dlaczego sie pojawiło? być może raz się jej "przydarzyło" i zareagowałeś na to nerwowo? a może odebrała skarcenie jako dodatkowy przejaw zainteresowania (tego typu problem miałam z najstarszą suką- tak jej zależało na moim zainteresowaniu, nie ważne że nie było to z mojej strony nic miłego), a może była sama i przyszełeś niedługo po tym jak nasikała i to sobie skojarzyła? Chowaj po prostu pościel. A Rosi jest śliczna - nic jej nie rób, weźmiesz od kogoś inne sadzonki ;) Carragan pamiętam że mi polecano zimne gryzaki (np związaną w supły i trzymaną w lodówce szmatę) i maść na dziąsła (jakaś dla niemowląt, ale nie pamiętam nazwy), ale na szczęście bez maści sie obeszło. Dstawałą też schłodzone cielęce gnaty. Boedny maluszek, wygłaszcz go ode mnie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
charciara Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Ale co zrobić, jak pies nie niszczy z nudów, czy ze złośliwości, tylko np. dlatego, że nie może się załatwić ? Takie przypadki też się zdarzają. Nie wiem, może napisz do Hauuwardu - [email protected] . Na pewno dostaniesz jakieś wskazówki. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tunio Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Tilia dostaje takie rozne....Nawet skarperki mu moczylam w wodzie a potem dawalam do zamrazalnika na jakies czas :lol: . To tak jak z dziecmi.....Kazde inaczej to przechodzi....Moze "wrodzil"sie we mnie bo ponoc ja tez po nocach wrzeszczalam :lol: .Jestem przekonana ze z chwila gdy calkowicie wyrzna mu sie zebule przestanie niszczyc.......Teraz od trzech dni nie pogryzl nic czego bym mu do pogryznienia nie dala.... :D Ale wyglaskac nie ma problemu :).A jak Twoje potfforzyce to przechodza/przechodzily ?? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tilia Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 Carragan- każdy inaczej rzeczywiście. Moje na szczęście w miarę, w miarę. Żuły, marudziły, śliniły się, ale jakoś to przeżyły :lol: A dru się po wymianie zębów zepsuł zgryz- żuchwa nie nadążała za szczęką i powstał tyłozgryz. Na szczęście już sie wszystko wyrównało. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tunio Posted November 19, 2003 Share Posted November 19, 2003 kurka ja nawet nie wiem czy Cerremu sie zgryz nie popsul :-? .Ale hodowca mowil ze zabule ladnie rosna tzn chyba ze sie nic nei stalo ? :roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.