Jump to content
Dogomania

Na chwilę obecną 11.285zł długu.Bardzo prosimy jeśli ktoś może nam pomóc.Długi w lecznicy,w hoteliku,za karmę.....Bezdomne szczebrzeszyniaki PROSZA O POMOC


Recommended Posts

Jeśli chodzi o FB, ogarniam działanie serwisu itd., nie mam jednak żadnej bazy znajomych ani nie posiadam swojego konta. Do tej pory, być może już ponad pół roku, publikowałam ogłoszenia różnych kotów na popularnych grupach adopcyjnych i pomocowych. Był pewien odzew pod postami, ale wydaje mi się, że dużo za mały jak na możliwości tego portalu. 

Znalazłabym trochę czasu, by się tym lepiej zająć, ale jak zacząć, żeby były lepsze wyniki? Założyć stronę i zapraszać do polubień? Cokolwiek? Może ktoś bardziej doświadczony mógłby mi to wytłumaczyć. Nie ma problemu jeśli chodzi o kwestie informatyczne, nie mam jednak pojęcia o reszcie. Czy trzeba być fundacją/jakąkolwiek grupą zorganizowaną, żeby działać? Przychodzi mi na myśl np. grupa Adopcje Zamość, to chyba nie jest fundacja, a radzą sobie na FB ładnie. Może można spróbować jakoś w ten sposób.

Link to comment
Share on other sites

a może nie zakładać nowego fb tylko połączyć siły z Adopcje Zamość?  oni maja duży odbiór. Bakusiowa przykro mi czytać ze moja miejscowość to zascianek i ludzie maja wiejska mentalność. Czytam często posty  innych reglonów Polski i nie jest inaczej. Nie pomogę Dorze obecnie i sytuacja jest bardzo ciężka. Nie wiem jak  ją rozwiązać ale proszę bez uogolnien.Nie chce czytać całego wątku wiec czy ktoś może mi napisać gdzie najlepiej wpłacić pieniądze? 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

aha jeszcze jedno.Tutaj wyjdzie moje wiesniactwo. Napisze nie w kontekście tego wątku ale ogólnie choć do tego wątku tez się to odnosi.Jestem za braniem pod uwagę domów wychodzacych.Piszecie zeby wpłacać po iles.Według mnie każdy ciężko pracuje na pieniądze i powinien mieć wpływ na ich wydawanie. Nie będę wpłacać na koty które miesiącami będą siedziały w klatkach bo ktoś, nie ja zdecydowal ze maja iść do domu niewychodzacego.Kiedyś podjelam decyzję ze nie będę raczej Dt chyba że płatnym, jeśli nie wspoldecyduje o tym gdzie idzie kot.Wiadomo ze nie każdy kot  się nadaje. Ale jeśli kot ma mieszkać na smietniku albo marznać lepiej mu w domu wychodzacych.Nie chce tutaj wdawać się w dyskusję o domach wychodzacych bo wiem ze lepsze nie.  Ale w naszym regionie takichyba mało. Bo tu są przeważnie domy nie bloki.oczywiście jeśli ktos utrzymuje na własny koszt i ma taki kaprys to mogę szukać dwa lata domu niewychodzacego.Chodzi mi o latwe wydawanie czyicoś pieniędzy w imię swoich przekonań. Takie moje ogólne myśli odnośnie adopcji kotów. 

 

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, sharka napisał:

i bakusiowa, Baltimoore, terra :)

Tak oczywiście, wiem o tym i jestem pełna podziwu za zaangażowanie.Miałam na myśli osobę na miejscu .

Każda z nas ma  w swoich wypowiedziach trochę racji. Ważne , żeby mądrze zjednoczyć siły w  pomocy.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, wiolhelm170 napisał:

aha jeszcze jedno.Tutaj wyjdzie moje wiesniactwo. Napisze nie w kontekście tego wątku ale ogólnie choć do tego wątku tez się to odnosi.Jestem za braniem pod uwagę domów wychodzacych.Piszecie zeby wpłacać po iles.Według mnie każdy ciężko pracuje na pieniądze i powinien mieć wpływ na ich wydawanie. Nie będę wpłacać na koty które miesiącami będą siedziały w klatkach bo ktoś, nie ja zdecydowal ze maja iść do domu niewychodzacego.Kiedyś podjelam decyzję ze nie będę raczej Dt chyba że płatnym, jeśli nie wspoldecyduje o tym gdzie idzie kot.Wiadomo ze nie każdy kot  się nadaje. Ale jeśli kot ma mieszkać na smietniku albo marznać lepiej mu w domu wychodzacych.Nie chce tutaj wdawać się w dyskusję o domach wychodzacych bo wiem ze lepsze nie.  Ale w naszym regionie takichyba mało. Bo tu są przeważnie domy nie bloki.oczywiście jeśli ktos utrzymuje na własny koszt i ma taki kaprys to mogę szukać dwa lata domu niewychodzacego.Chodzi mi o latwe wydawanie czyicoś pieniędzy w imię swoich przekonań. Takie moje ogólne myśli odnośnie adopcji kotów. 

 

Popieram.

Ostatnio właśnie rozmawiałam na temat wychodzących, ponieważ:

1. W moim bloku mieszka łaciaty Adek, który jest wypuszczany i sobie łazi (wcześniej łaził też Rudy, który umarł, ale nie od wypadku). Łazi daleko, czasem zbierze bęcki od innego kota, ale żyje normalnie, nie gapi się na ściany i telewizor. Wszyscy go lubią, cieszą się jego obecnością na podwórzu, on to wie.

2. Niedaleko mieszka czarny kociuch, na pierwszym piętrze, z tego piętra złazi po milinie amerykańskim. I włazi. Często go widzę, on złazi żeby się spotkać z ludźmi, siedzi na chodniku, albo spaceruje, jak go ktoś zagadnie, to się wita, porozmawia. I teraz - zabezpieczyć balkon i zamknąć go w mieszkaniu?

Obydwa w mieście.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Mam na swoim utrzymaniu 11 kotów, psy i inne zwierzaki. Moim sposobem na ogarniecie wszystkiego finansowo jest robienie zakupów przez internet na promocjach, wyprzedazach czy w wiekszej ilości. Nawet u lekarza, jeśli zamówię opakowanie tabletek na odrobaczenie, to mam połowe taniej, niz na sztuki. Szczepionki tez taniej liczone, jesli nie wykonuje szczepien pojedynczo. Ceny zabiegów równiez probuję negocjować. W zooplusie mam rabat 10 %, to naprawde daje oszczędność. Jesli sie płaci gotowką, to mozna poprosic jakąś zaprzyjaźnioną organizację, żeby na nią robic zakupy z tym właśnie rabatem. Często duzo taniej są karmy z krótszym terminem, a przy wiekszej ilości zwierzaków i tak sie je wykorzysta. Czasem są uszkodzone opakowania. Znacznie taniej wychodzą dwupaki suchych karm czy puszki w wiekszej ilości , mrozonego barfa zamawiam tanio przez internet. No i wiekszosć sklepów na zachętę stale sprzedaje coś w promcyjnych cenach. Moze zajmuje to więcej czasu, ale naprawdę udaje sie sporo zaoszczędzić. Legowiska kupuje plastikowe, do srodka daje kołderki lub poduszki ze szmateksu, na to poszewki. niektóre rzeczy zamawiam w Chinach, kiedy są obnizone ceny. Zagadnełam panią w szmateksie, że mam psy, które stale wszystko niszczą, czy nie ma możliwości kupic taniej dla nich rzeczy. i tym sposobem chyba juz 3 lata ta pani w hurtowni przygotowuje dla mnie kilka razy w roku  worki polarów, kocy, kołder, poszewek i sprzedaje mi to po znacznie niższej cenie. Nawet zabawki dla niemowląt dla psów kupuję w takim sklepie z uzywanymi rzeczami w dzień, kiedy wszystko wyprzedaja. Wczoraj np na psich zakupach zaoszczędziłam 230 zł., bo jedne karmy kupiłam w promocji, a inne w hurtowni na paragon, nie fakturę. Mysle, że żeby zwiekszyć skuteczność pomocy tutaj, to przydałaby sie jedna osoba od własnie zajmowania sie zakupami, a jeszcze jedna od robienia ogoszeń i udostępniania zwierzaków np na grupach fb.

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Przepraszam, że nie udzielam się ostatnio na wątku (sprawy osobiste i może depresja) , bardzo mi głupio i obiecuję poprawę.

Dziękujemy wszystkim za zainteresowanie i chęć pomocy oraz za wszystkie dobre rady, jakie zostały udzielone.

Padło dużo mądrych stwierdzeń, z wieloma się zgadzam. Np ze stwierdzeniem Patmol że dobrze jest czasem - jeśli się może- wysłać osobie pomagającej kotem coś fajnego, co podnosi na duchu. Dlatego do paczki z karmą dla kotów Piotrka dołożyłam nowy kocyk w psie łapki z z zooplusa, nowe posłanko typu parapetnik wydziergane prze Alessandrę z Miau, z wkładem z używanej kołderki czy czegoś tam, ale także włożyłam do paczki dwie pary używanych lekko miłych dziecinnych spodni świetnie nadających się do użycia jako posłanko i czerwoną wełnianą kamizelkę- po włożeniu czegoś do środka też się nada.

Pomaganie nie jest łatwe i najgorzej mają ci na pierwszym froncie. Czasem to aż trudno sobie wyobrazić, zwłaszcza że nie piszemy tu za dużo szczegółów.  Nie zawsze można dla dobra zwierzaków i osób im pomagającym.

Przyda się każda pomoc, szczególnie w zakresie ogłaszania kotków- także tych z lecznicy. I każda pomoc materialna, jeśli ktoś  będzie mógł. Jeśli ktoś by chciał i potrafił rozmawiać z tutejszymi instytucjami- to też na wagę złota. Ja chyba rok temu próbowałam interweniować w sprawie jednego psa- mimo że mam doświadczenie w rozmowach w ludźmi i potrafię być grzecznie stanowcza, to zostałam spławiona w białych rękawiczkach na zasadzie tej pani dzisiaj nie ma, właśnie wyszła, jest na spotkaniu itd, a nawet jak ją już złapałam i uzyskałam obietnicę interwencji, to pani z urzędu gminy w Szczebrzeszynie słowa nie dotrzymała a potem znowu była nieuchwytna. Może ktoś inny lepiej sobie radzi w takich sytuacjach- bardzo by się taka osoba tu przydała.

Z dobrych wieści - dzięki zaangażowaniu wielu osób, wpłatom większym i mniejszym na konto lecznicy w Izbicy, dzięki bazarkowi bakusiowej i ogaranięciu przez bakusiową tematu długu od strony rozliczeniowej, dzięki wpłatom na Ja pomagam

dług w lecznicy w Izbicy wynoszący 6100 zł na dzień 22.10.2019 zostanie z początkiem listopada rozliczony całkowicie.

To jest całkowita suma, bez odliczenia kwot wpływających na konto lecznicy przez ten czas, ale to już zostało szczegółowo rozliczone, do wpłacenia pozostało 1208,81 zł- kwota ta będzie zapłacona z bazarku.

Niestety od 23.10 2019 znowu się w lecznicy zadłużamy, jest tam kilka kotów którym dobrze by było szybko znależć domy

i Maciuś FelV Plus, na którego nie ma chętnych ani pomysłu :(( Nasze pomysły i próby zabrania go gdzieś się już wyczerpały.

Miesięczny kot pobytu Maciusia w lecznicy to 300-310 zł.

Link to comment
Share on other sites

Białaczkowy Bosman, który jest w domu tymczasowym w Rzeszowie- na razie koszty utrzymania i leczenia są ogarnięte, na teraz jest do zapłacenia 60 zł za weterynarza- zapłacę "po pensji".

Bosman jest bardzo słodki i kochany, niestety cały czas jest leczony, ostatnio jego stan się pogorszył i ma rozpoznanie chłoniaka :((

Dostaje Prednisolon i inne leki wspomagające.  Jego leczenie jest drogie, ale to kot po przejściach.

Link to comment
Share on other sites

To ja tak tylko napiszę, że przez jakiś czas razem z becialublin prowadziłam stronę szczebrzeszyńską na FB. Na prośbę Dory, przestałam ją prowadzić, strona umarła, ale w czasach świetności miała wiele polubień (potem wraz z zaniedbaniem/porzuceniem strony polubienia spadały, bo miałam nawet informację na mailu o tym)... nie był to kaprys Dory, ale to, że ludzie jeszcze bardziej zaczęli podrzucać koty. Było więcej pretensji i roszczeń niż pomocy - mimo, że zwierzaki bezdomne pokazywałam na wielu grupach, dbałam o udostępnianie postów. Tak naprawdę do prowadzenia takiej strony potrzeba paru osób, to jest czasochłonne i wymaga również odporności psychicznej. Mówię to jako (była) prowadząca stronę tomaszowską. Z 40 polubień osiągnięliśmy 2,5tys. ale im większa publiczność, tym więcej oczekiwań... i więcej pracy. Pod koniec było nas 9cioro, a i tak się nie wyrabialiśmy. Owszem, dało więcej możliwości pomocy i jestem pod wrażeniem ilu zwierzakom udało się pomóc, ale gdyby nie to, że co jakiś czas się spotykaliśmy, aby odreagować, złapać dystans... gdyby nie to, że było na kilkoro, a nie zaledwie dwie, trzy to byśmy wyszły po tym doświadczeniu z większym załamaniem,ludzie już wiedzieli gdzie mieszkamy i potrafili w środku nocy podrzucić pod płot psa/kota - a anonimowe nie mogłyśmy zostać, skoro robiłyśmy zbiórki i psie eventy w mieście. Urok małego miasteczka: ludzie się znają... Szczerze, wątpię aby Dora miała czas i ochotę użerać się z ludźmi z fejsbuka, a i o stronę trzeba umieć dbać, wiedzieć co udostępniać, jak gdzie... można tego się nauczyć, owszem - ale zabiera też cenny czas, a o hejterach i "ciociach dobrych rad" nie wspomnę, każdemu łatwo się klepie w klawiaturę... W okolicy nie ma żadnej organizacji, a z gminami zazwyczaj trzeba się szarpać, aby cokolwiek dostać na wsparcie... oczywiście da się porozumieć, jednak czasem wymaga to duuużo rozmó z gminą, a i w takim wypadku trzeba by z dziesięć Dor, aby ogarnąć wszystko: karmienie kotów, łapanie, rozmawianie z patologią, szukanie domów, rozmowy z lecznicami, szukanie transportu... promowanie adopcji na fejsbuku i dbanie o stronę, odpowiadanie na setki wiadomości na fejsbuku, odbieranie telefonów, rozmowy z gminą i latanie na spotkania z urzędasami i domagania się praw... no i kontrolowanie całym procesem pomocy. To wymaga już niezłej organizacji i stalowych nerwów. Ja przyznaję, po 2latach takiej działalności siadłam całkiem psychicznie, przeszkoliłam nowych wolontariuszy i odeszłam z pomagania na taką skalę. Dorę w okolicy już znają, nie potrzebuje dodatkowego rozgłosu i kolejnych zgłoszeń... Przynajmniej tak mi się wydaje.
 

  • Like 1
  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

Maurycy/Benek jest kotem niewychodzącym w Rzeszowie, ale jeśli jest taka potrzeba kota, adoptujemy też do domów wychodzących, byle do odpowiedzialnych ludzi w bezpiecznej okolicy.

Sama mam dwa kocury wychodzące i dwie koteczki niewychodzące.

Ale preferujemy domy niewychodzące, zwłaszcza dla małych kociaków.

Link to comment
Share on other sites

Napisałam tekst dla Maćka, może być do ogłoszenia albo np. do jakiegoś wydarzenia, nie jest bardzo szczegółowy, taki trochę opis. 

Po ewentualnej modyfikacji lub rozszerzeniu kwestii białaczkowych i finansowych mógłby też może posłużyć do utworzenia jakiejś zbiórki na potrzeby Maciusia.

 

Maciuś FELV+ już prawie rok mieszka w klatce w lecznicy! 
To straszny los dla kota, który całe swoje dotychczasowe życie spędził na wolności. To straszny los dla jakiegokolwiek kota. 
Rozwiązanie jest proste  - domek. Stały lub chociaż tymczasowy. Domku, zgłoś się... 


Nie ma kotów brzydkich, są tylko zaniedbane, chore i smutne koty, które bardzo łatwo uczynić pięknymi. 
Spójrz na Maćka. Co widzisz? Czy jakikolwiek kot powinien tak wyglądać? A akurat w jego przypadku nie trzeba wiele, by los się odmienił. 

Maciuś jest smutny i zrezygnowany, bo jego świat skurczył się z ogromnej, zielonej i fascynującej przestrzeni do kawałka lecznicowej klatki. Na pewno nie wie, o co chodzi i dlaczego musi siedzieć w zamknięciu. Może kiedyś miał jeszcze trochę nadziei, ale teraz... Mijają miesiące, każdy z nich odbija się w pięknych kocich oczach i gasi ich blask. Czas, który leczy rany, w przypadku Maćka tylko pogłębia jego smutek. 

Dlaczego ten puchaty, przymilny biały kocurek znalazł się w lecznicy i do tego w izolacji? Kiedyś był wolnym, bezdomnym kotem i wiódł typowy dla takich kotów żywot. Chłód, walki z innymi kocurami, pasożyty i różne zagrożenia były jego smutną codziennością. Przeżył dzięki dobremu sercu osoby, która codziennie, niezależnie od pogody, dokarmiała jego i inne bezdomniaki oraz zapewniała im ciepłe schronienie zimą. Pewnego dnia Maciek wdał się w bójkę i został w niej poszkodowany, o mało nie stracił oka. Trafił wtedy do lecznicy. Niestety, okazał się nosicielem wirusa kociej białaczki (FELV+) i to przesądziło o tym, że nie wrócił już na ulicę. 

Teoretycznie można więc uznać, że jego los się polepszył - zyskał dach nad głową, opiekę weterynaryjną i wartościowe pożywienie. W praktyce Maciuś stał się więźniem w swojej klatce, bo z powodu wirusa nie może przebywać z innymi, zdrowymi kotami ani w lecznicowej kociarni, ani w żadnym domu tymczasowym lub stałym.  Jak w takiej sytuacji zmienić jego sytuację na lepszą, jak znaleźć dom? 

Tak naprawdę wirus obecny w organizmie Maćka może nigdy się nie ujawnić, koty FELV+ niejednokrotnie dożywają bardzo sędziwego wieku i nie chorują. Ciężko więc nazwać takiego kota chorym. Nosicielstwo nie stanowi zagrożenia dla innych zwierząt. 

Maciuś mógłby trafić na przykład do domu:
- z innym kotem lub kotami FELV+
- bez kotów
- z psem lub jakimkolwiek innym zwierzakiem.

Bardzo prosimy o dom tymczasowy lub stały dla Maćka. Kawałek miejsca, w którym ten miły kotek poczuje się ważnym domownikiem, członkiem rodziny, nie więźniem. Kawałek miejsca... również w sercu. 
 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

No ale albo sie chce miec ciastko, albo zjeść ciastko.

Jak ktos nie chce zeby mu sie ludzie wtryniali w życie i nie chce pomagać na dużą skale to ma tyle kotów ile jest w stanie ogarnąć finansowo logistycznie i nie ma tematu ludzi dzwoniacych z pretensjami i podrzucajacych kotow, ludzi ze złotymi radami.

Ale jesli ktos chce pomocy z zewnątrz  i w pewnym sensie siebie określa jako osobe pomagająca kotom z danego terenu, np ze Szczebrzeszyna, no to godzi sie tez na to, ze ludzie będą sie do niego zwracali o pomoc dla innych kotów ze Szczebrzeszyna, zawracali mu głowę, i zarzucali radami. Taka kolej rzeczy.

Nie da sie powiedzieć, ze sie pomaga tylko tym kotom, ktore sie wybierze samemu, ale zeby ludzie wplacali pieniądze i nie zawracali głowy. Wiec przy rozkręceniu pomocy dla kotow ze Szczebrzeszyna oczywiste jest, ze będą ludzie z następnymi kotami, ze zlotymi radami i z pretensjami, a nie tylko pomoc, wiec warto to przemyśleć wczesniej, zeby nad tym zapanowac i psychicznie i logistycznie. Albo po prostu namówić Dore, zeby pomagala tylku tylu kotom  i psom ile jest w stanie, a ten obecny nadmiar pomoc jej wyadoptowac.

 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Baltimoore napisał:

Ty$ka- mam świeże informacje od czarnego kota spod kościoła w Tomaszowie, któremu pomogły dzieci.

Ma się świetnie, jest piękny i tłuściutki tak w sam raz, kocha się z kotem rezydentem i ze swoim Pańciostwem :))

Ojej, Baltimoore, a wczoraj o nim myślałam... :) Przypomniałam sobie, że do niedawna spał w kartonie, nikt go nie chciał... odczarowałaś jego los, dziękuję. Cieszę się, że wróciłaś na dogomanię, moc serdeczności dla Ciebie :) Oby pozostałym się tak poszczęściło. Zwłaszcza Maciusiowi...

Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, Baltimoore napisał:

Patmol, teraz mnie trochę zdziwiłaś swoim wpisem. Wyobrażasz sobie jak Dora przechodzi obojętnie obok miauczącego rozpaczliwie małego zagłodzonego kociaka z ropiejącymi oczkami lub bez oczek albo z uciętą łapką- bo przecież powinna mierzyć siły na zamiary ???

Ja sobie wyobrażam. To znaczy może nie Dorę akurat, ale mnie. Nie obojętnie, tylko gdzieś do schroniska zawieźć. No niestety, ale te, które jestem w stanie utrzymać i leczyć, nie mogą być głodne i nieleczone dlatego, że wezmę kilka kolejnych i kasy nie wystarczy.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, rozi napisał:

Sue, jestem wstrząśnięta opisem sytuacji Maciusia. A mało co mnie rusza.

Może pomożesz nam znależć mu dom tymczasowy lub stały? Bardzo tego potrzebuje.

Byłoby świetnie. Nasz jego los boli jeszcze bardziej. Dora pięć lat karmiła go na śmietniku i oswajała, uratowała go pogryzionego i ledwo żywego, wydawało się że straci oko.

Link to comment
Share on other sites

3 minuty temu, Baltimoore napisał:

Może pomożesz nam znależć mu dom tymczasowy lub stały? Bardzo tego potrzebuje.

Byłoby świetnie. Nasz jego los boli jeszcze bardziej. Dora pięć lat karmiła go na śmietniku i oswajała, uratowała go pogryzionego i ledwo żywego, wydawało się że straci oko.

A stracił, można powiedzieć, życie.

Wysłałam PW do stukilkudziesięciu osób, nie znam ich, losowo.

Link to comment
Share on other sites

Wiecie co , ta dyskusja naprawdę nic nie da. DORZE na pewno nie pomoże.

Nie wyobrażam sobie jak Dora przechodzi obok cierpiącego zwierzaka i udaje , że nie widzi.

Zawiezienie chorych kociąt do schronu jest wyrokiem śmierci dla nich.

DORA robi co może , a nawet więcej. Kto chce i może niech pomaga. Dora nigdy nie domaga się pomocy tylko informuje o sytuacjach. Tacy wrażliwi ludzie   jak ona  są bardzo potrzebni , bez nich świat byłby zimny .

  • Like 3
  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

41 minut temu, Poker napisał:

Wiecie co , ta dyskusja naprawdę nic nie da. DORZE na pewno nie pomoże.

Nie wyobrażam sobie jak Dora przechodzi obok cierpiącego zwierzaka i udaje , że nie widzi.

Zawiezienie chorych kociąt do schronu jest wyrokiem śmierci dla nich.

DORA robi co może , a nawet więcej. Kto chce i może niech pomaga. Dora nigdy nie domaga się pomocy tylko informuje o sytuacjach. Tacy wrażliwi ludzie   jak ona  są bardzo potrzebni , bez nich świat byłby zimny .

Ujęłaś w punkt, bardzo dziękuję :))

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

36 minut temu, Poker napisał:

Tacy wrażliwi ludzie   jak ona  są bardzo potrzebni , bez nich świat byłby zimny .

Oczywiście, że cudownie jest takich ludzi spotkać, lub choćby poczytać o nich. Ale czy wiesz, że realia ich zatłuką? Pewnie wiesz, i co?

Można pomóc tak, czy siak, coś wysłać, zrobić bazarek, to jest kropla w morzu, a ci ludzie (wrażliwi, potrzebni) są na granicy wytrzymałości. Na krawędzi.

Mnie się wydaje, że trzeba to hamować. No ale można też popłynąć.

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...