Jump to content
Dogomania

Na chwilę obecną 11.285zł długu.Bardzo prosimy jeśli ktoś może nam pomóc.Długi w lecznicy,w hoteliku,za karmę.....Bezdomne szczebrzeszyniaki PROSZA O POMOC


Recommended Posts

1 minutę temu, sue napisał:

Na zdjęciach nie widać, ale są na nich ślady po walkach, ten bury miał też kleszcza (udało się wyjąć). Nie mogę jak one tak biegają blisko ulicy, może po kastracji się uspokoją. U kocurka to niemalże formalność. 

Jest jeszcze trzeci, ale ponoć pojawia się raz na dwa-trzy dni. 

Ile kosztuje kastracja kocurka?

Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, bakusiowa napisał:

Radzio jak do mnie przyjechał jakie miał ślady po walkach. Szczególnie na uszach. 

Mnóstwo śladów po odpadnięciu strupów. Teraz uszy ładnie zarośnięte futerkiem. Nic nie widać.

Radzio pozdrawia cioteczki

116262209_2734153150152325_761996243668681424_n.jpg?_nc_cat=107&_nc_sid=b96e70&_nc_ohc=qJjaafiteJUAX_i-0z2&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&_nc_tp=7&oh=75e1b436d9032a60d7d2d133ab92c67c&oe=5F58220F

Cioteczka pozdrawia Radzia♡pieknote:)

Link to comment
Share on other sites

Jest problem z Marcepankiem :( Dom bardzo dobry, wszystkie okna (a jest ich dużo) zabezpieczone, balkonu nie ma, mieszkanie duże, jasne, do towarzystwa kotka 3-letnia. Problem polega na tym, że koty się nie tolerują. Na początku to kotka nie akceptowała malucha. Potem wydawało się, że wszystko już jest OK. Byłam tam w piątek na wizycie poadopcyjnej, było bardzo sympatycznie, państwo podpisali umowę, a dzisiaj rano miałam telefon, że od soboty coś się zmieniło. Koty walczą ze sobą na serio, raz atakuje jeden, raz drugi. Marcepan uszkodził kotce gałkę oczną, oko ropieje, kotka przestała jeść i pić. Koty są izolowane, ale jak długo tak można? Szukamy nowego domu dla cudnego, niebieskiego Marcepanka.

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Isabel napisał:

Jest problem z Marcepankiem :( Dom bardzo dobry, wszystkie okna (a jest ich dużo) zabezpieczone, balkonu nie ma, mieszkanie duże, jasne, do towarzystwa kotka 3-letnia. Problem polega na tym, że koty się nie tolerują. Na początku to kotka nie akceptowała malucha. Potem wydawało się, że wszystko już jest OK. Byłam tam w piątek na wizycie poadopcyjnej, było bardzo sympatycznie, państwo podpisali umowę, a dzisiaj rano miałam telefon, że od soboty coś się zmieniło. Koty walczą ze sobą na serio, raz atakuje jeden, raz drugi. Marcepan uszkodził kotce gałkę oczną, oko ropieje, kotka przestała jeść i pić. Koty są izolowane, ale jak długo tak można? Szukamy nowego domu dla cudnego, niebieskiego Marcepanka.

Czy koty były puszczone na ''zywioł''?Czy była izolacja z socjalizacją?,bo jezeli była to pewnie za krótko:((

Link to comment
Share on other sites

19 minut temu, UlaFeta napisał:

Czy koty były puszczone na ''zywioł''?Czy była izolacja z socjalizacją?,bo jezeli była to pewnie za krótko:((

Nie wiem jak było kiedy państwo byli w pracy, potem na pewno były razem, ale były pilnowane. Tyle tylko, że kotka już pierwszego dnia obraziła się na swoją panią i pierwszy raz w życiu na nią zasyczała. Ale potem było lepiej, mam zdjęcie w telefonie, jak razem leżą na parapecie, z podpisem, że teraz to najlepsi kumple. Jak byłam u nich w piątek, to też oba koty były w kuchni i nic się nie działo. I nic nie zapowiadał problemów. Coś się stało w sobotę, nie wiadomo co, i zaczęły się bójki na ostro. Teraz państwo jak wychodzą do pracy, izolują koty, jak wracają, to wypuszczają i pilnują. W innym domu, do którego pojechała maleńka koteczka Frytka od Kasi, jest przesympatyczny kocurek, tam koty były puszczone na żywioł i nic się nie dzieje, chociaż koteczka jest bardzo żywiołowa i zaczepia rudaska. Podobnie w jeszcze innym domu, gdzie maleńka energiczna tricolorka Jeżynka dołączyła do 11-letniego kocurka. To są ostatnie adopcje, a w zeszłym roku jesienią mały Felicjanek dołączył do 2-letniej kotki, tam były koty początkowo oddzielone, ale krótko, kotka szybko zaakceptowała nowego przybysza. Są jednak koty-samotniki, które nie akceptują nikogo w swoim domu, nieczęsto się to zdarza, ale jednak.

Link to comment
Share on other sites

Szkoda, że tak wyszło. Może jeszcze się dogadają ?

Ja wzięłam 6-cio tygodniową kicię ze schroniska, pierwsze dni izolacja pełna. Rezydentka kicia syczała i raz przywaliła z liścia piesię za to że ta od razu zaakceptowała maleństwo. Później codziennie zwiększałam teren na który maleńka mogła wychodzić. Rezydentka kicia była obrażona i syczała gdy maleństwo zapędzało się w jej pobliże. Porządku pilnowała sunia i raz nawet interweniowała ( była sekundę przede mną ). Teraz maleństwo buszuje po całym mieszkaniu, rezydentka obserwuje z wysokości i syczy tylko wtedy gdy maleńka zapędzi się na odległość bliższą niż 0,5 metra. Fakt u mnie maleńka Tosia bawi się z sunią, która ją wychowuje, zabrania np  zaglądania na mój talerz itp Kicia bawi się z piesią tak jak to robią kociaki, czasem w ferworze zabawy ugryzie Ari w ogonek ale cierpliwa sunia poza gwałtownym zrywem i odsunięciem kici nic złego jej nie robi. Kicia Tosia nauczyła się że pazurki w zabawie się chowa a jak gryzie ząbkami to delikatnie bo inaczej nikt się z nią nie chce bawić. 

Moim zdaniem kiciuś musi mieć szansę nauczyć się prawidłowych zachowań a skoro kotki leżały już obok siebie to szanse na współistnienie mają duże.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj mijają 4 tygodnie od adopcji Marcepanka. Do wczoraj państwo nie zgłaszali żadnych problemów. W sobotę coś się wydarzyło, ale ja telefon miałam dopiero wczoraj. Dora zrobiła maluchowi nowe ogłoszenie, z moim nr telefonu, ale na razie nikt nie dzwonił.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 12.08.2020 o 17:49, sue napisał:

Jedna z koteczek które razem z rodzeństwem pojechała jakiś czas temu do Izbicy znalazła dom w Warszawie, domek jeszcze kończy siatkowanie okien, w weekend lub w przyszłym tygodniu kicia będzie mogła jechać. 

W zeszłym tygodniu została wysterylizowana Kleo u Kasi.

Aktualny stan kotów w naszych DT: 

Kasia - Frania, Kleo, Rutka z trojgiem dzieciaków

Ja - Jowita, Maleństwo

W lecznicy zostały 3 małe kociaki- chyba kocurki: czarny i buro-biały oraz bura koteczka,

Ich buro-biała siostra Kulka jedzie właśnie komfortowo do Warszawy za jedyne  40 zł :)) Domek czeka :))

Oraz rudy kocurek Rebus, który nie wiadomo dlaczego tak już długo czeka na dom :((

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, Baltimoore napisał:

W lecznicy zostały 3 małe kociaki- chyba wszystkie kocurki: czarny, bury i buro-biały.

Ich buro-biała siostra Kulka jedzie właśnie komfortowo do Warszawy za jedyne  40 zł :)) Domek czeka :))

Oraz rudy kocurek który nie wiadomo dlaczego tak już długo czeka na dom :((

Ciekawe jakie będą koszty w lecznicy.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze wieści o jednookim Fuksie uratowanym przy okazji tych dwóch naszych kotów czarnego i rudobiałego.

Fuks miał w poniedziałek operację usunięcia resztek gałki ocznej, niestety były problemy, pod spodem znajdował się ogromny ropień i wygnite tkanki oczodołu aż do kości, wszystko to musiało być usunięte i wyczyszczone i założony ogroooomny sączek, narkoza była długa i mocna i kotek nie mógł jechać z panią Beatą do DT tak daleko. Musiał zostać 3 dni we Wrocławiu w razie komplikacji i do usunięcia sączka. Zawoziłam go z p. Beatą z DT na operację i został pod opieką moją i syna w jego mieszkaniu. Jak to w życiu- nieoczekiwana zmiana planów.

To nie do wyobrażenia co ten kotek wycierpiał bólu w swoim krótkim życiu A jest taki fajny, pro ludzki, miziak i gaduła. Jak go mniej bolało to wchodził na kolana, na ramię, przytulał się, pchał się do łóżka. Jak było mu gorzej to się chował pod łóżkiem. Teraz jest z powrotem w DT. Mieliśmy szczęście że p. Beata zgodziła się być DT dla 3 ślepaczkowych kotów wymagających leczenia i nie denerwuje się, że sprawy się przeciągają. Cudowna osoba. Musimy teraz znależć mu najlepszy stały domek na świecie.

Szwy do usunięcia za 10 dni od dzisiaj.

 

 

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, Baltimoore napisał:

Jeszcze wieści o jednookim Fuksie uratowanym przy okazji tych dwóch naszych kotów czarnego i rudobiałego.

Fuks miał w poniedziałek operację usunięcia resztek gałki ocznej, niestety były problemy, pod spodem znajdował się ogromny ropień i wygnite tkanki oczodołu aż do kości, wszystko to musiało być usunięte i wyczyszczone i założony ogroooomny sączek, narkoza była długa i mocna i kotek nie mógł jechać z panią Beatą do DT tak daleko. Musiał zostać 3 dni we Wrocławiu w razie komplikacji i do usunięcia sączka. Zawoziłam go z p. Beatą z DT na operację i został pod opieką moją i syna w jego mieszkaniu. To nie do wyobrażenia co ten kotek wycierpiał bólu w swoim krótkim życiu A jest taki fajny, pro ludzki, miziak i gaduła. Jak go mniej bolało to wchodził na kolana, na ramię, przytulał się, pchał się do łóżka. Jak było mu gorzej to się chował pod łóżkiem. Teraz jest z powrotem w DT. Mieliśmy szczęście że p. Beata zgodziła się być DT dla 3 ślepaczkowych kotów wymagających leczenia i nie denerwuje się, że sprawy się przeciągają. Cudowna osoba. Musimy teraz znależć mu najlepszy stały domek na świecie.

Szwy do usunięcia za 10 dni od dzisiaj.

 

 

Podziwiam, że jedziesz tak daleko aby ratować kota. Mało komu by się chciało.

Link to comment
Share on other sites

39 minut temu, bakusiowa napisał:

Ciekawe jakie będą koszty w lecznicy.

Kulka pobyt w lecznicy 16.07-15.08. 2020 300zł +40 zł zwrot za wyłożone przez Doktor pieniądze kierowcy na transport

pozostałe rodzeństwo 3x300zł= 900zł do dzisiaj i licznik bije dalej

Rebus co najmniej 300 zł tak jak kociaki plus okres do 16 lipca- nie wiem od kiedy jest w lecznicy  i licznik bije dalej.

Link to comment
Share on other sites

23 minuty temu, bakusiowa napisał:

Podziwiam, że jedziesz tak daleko aby ratować kota. Mało komu by się chciało.

Wiem, dziękuję. Zawsze staram się doprowadzić do końca to co zaczęłam.

Niestety sytuacja trochę przymusowa- nie udało się znaleźć nikogo we Wrocławiu lub okolicach kto pomógłby z transportem Fuksa na operację do Wrocławia i z powrotem, sama pani Beata nie bylaby w stanie, zresztą i tak dla tych kotów wzięła już 2x bezpłatny urlop.

Ja chociaż opiekowałam się Fuksem na płatnym urlopie, to co miałam zaplanowane zrobię kiedy indziej.

A operacja była naprawdę konieczna, bez niej stan zapalny by postępował z wszystkimi konsekwencjami.

Link to comment
Share on other sites

Niestety za wcześnie ucieszyłam się z domku do jakiego trafiło rodzeństwo Marcepanka.

Domek wydawał się super i tak było jeśli idzie o pana. Niestety żona, która była inicjatorką adopcji kotków, zmieniła zdanie. Przed chwilą pan zadzwonił, jemu też jest bardzo przykro ale negocjacje domowe się nie powiodły.

Im również musimy szukać nowego domu- w Warszawie.

:((

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Baltimoore napisał:

Niestety za wcześnie ucieszyłam się z domku do jakiego trafiło rodzeństwo Marcepanka.

Domek wydawał się super i tak było jeśli idzie o pana. Niestety żona, która była inicjatorką adopcji kotków, zmieniła zdanie. Przed chwilą pan zadzwonił, jemu też jest bardzo przykro ale negocjacje domowe się nie powiodły.

Im również musimy szukać nowego domu- w Warszawie.

:((

A co się stało, że żona tego pana zmieniła zdanie? Ja w sprawie Marcepanka miałam dwa telefony, oba ze Śląska, ale czekam jeszcze do środy, żeby obecni państwo kotka zdeklarowali się, że na 100% chcą oddać kotka. W tych dwóch domach na Śląsku też już są koty i trochę boję się, żeby nie było "powtórki z rozrywki", w sensie, że koty znowu nie będą się tolerować, ale pan z Siemianowic zapewnia, że ma doświadczenie z kotami, wie, jak je ze sobą socjalizować. Jeszcze czekam na dalsze telefony, najchętniej z Krakowa, żebym mogła je osobiście sprawdzić. Ci państwo ze Śląska chcą sami przyjechać po kotka, więc nie byłoby problemu z transportem, tylko trzeba by było szukać kogoś do wizyty pa.

Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, Isabel napisał:

A co się stało, że żona tego pana zmieniła zdanie? Ja w sprawie Marcepanka miałam dwa telefony, oba ze Śląska, ale czekam jeszcze do środy, żeby obecni państwo kotka zdeklarowali się, że na 100% chcą oddać kotka. W tych dwóch domach na Śląsku też już są koty i trochę boję się, żeby nie było "powtórki z rozrywki", w sensie, że koty znowu nie będą się tolerować, ale pan z Siemianowic zapewnia, że ma doświadczenie z kotami, wie, jak je ze sobą socjalizować. Jeszcze czekam na dalsze telefony, najchętniej z Krakowa, żebym mogła je osobiście sprawdzić. Ci państwo ze Śląska chcą sami przyjechać po kotka, więc nie byłoby problemu z transportem, tylko trzeba by było szukać kogoś do wizyty pa.

Ze Śląska to znaczy skąd?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...