Jump to content
Dogomania

KTO MIAŁ LUB MA PSA CHOREGO NA NERKI ?


INA

Recommended Posts

Ciapuś jest mi ogromnie ogromnie bliski. Rozczula mnie u niego wszystko: jak czeka aż mu dam jeść z ręki (tak się nauczył), jak szybko truchta do domu ze spacerów, jak mnie łapie zębami u weta, ale nigdy mi ich nie wbija w rękę, jak patrzy na mnie tymi oczami, w których odbija się wrazliwość i coraz większa ufność. Nie ma dnia, żebym go nie tuliła, nie przemawiała do niego wprpst do uszka, bo wiem, że nie słyszy. Oby żył jak najdłużej i cieszył się tak jak teraz, oby moi wei radzili sobie tak dobrze jak dotychczas z jego dolegliwościami.

Link to comment
Share on other sites

Ciapek ma dziś gigantyczny kryzys, wymiotuje koszmarnie wodą, którą łpaczywie wypija. Teraz już wzięłam miskę bo to nie ma sensu, żeby pił i zwracał.. jakoś dotrwamy do rana i rano szybko na kroplówkę. Wczoraj już troche mniej jadł. dziś ilości śladowe, leków wieczornych nie miałam jak mu podać, zresztą i tak by zwrócił. Mocznica sieje spustoszenie ;( boj,e się o niego bardzo 

allugartrin nie pomógł podałam do buzi strzykawkę. Trzy pontony zalał wymiotami z wody :( dobrze że mam zapas pontonów teraz sobie leży. ja czuwam

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witam, mam takie pytanie, byłam wczoraj u weta z Norą na czyszczeniu zębów, lekarz przy okazji zbadał co to za jakiś guz zrobił się jej na lewej łopatce, twardy jak nie wiem co, nie boli.Zrobił rtg i biopsję wyszło, że nowotwór, są też zmiany w klatce piersiowej, jestem już kompletnie załamana, do niewydolności nerek doszedł nowotwór, wet daje jej 4-6 miesięcy, Nora ma ok. 15 lat, może więcej.Od trzech lat niemal regularnie dostawała kroplówki dwa razy w tygodniu NaCl na zmianię z wieloelektrolitowym, takie były zalecenia, tak robiłam, przez ten czas nic się z nerkami nie pogorszyło, Nora do tej pory ani nie wymiotuje(może ze dwa razy przez ten czas się zdarzyło), ani w sumie biegunek nie ma, apetyt jest już bardzo słaby, ale na siłę karmiona trochę zje.Wet kazał odstawić płyn wieloelektrolitowy i płukać tylko glugozą czy tam NaCl, bo nie wiadomo czy ten nowotwór powstał od podawania podskórnie tego płynu, czy to możliwe, żeby płyn wieloelektrolitowy przyczynił się do powstania nowotworu?Czy też raczej nie miał nic wspólnego?Nora jest już bardzo słaba, drepce powoli na spacerze, jak śpi to nieraz tak ciężko oddycha i chrapie, ale to chrapanie to jak pamiętam było już zanim się odkryło, że z nerkami jest źle i zanim zaczęły się jakiekolwiek kroplówki.W wynikach krwi dołączone jest coś takiego:

Cre 2.0 mg/dl

IP 3.1 mg/dl

Nie wiem czy to pierwsze to kreatynina czy co.
 

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Witam wszystkich,

Chciałabym wam opowiedzieć historie moją i mojej suni, z którą na szczęście przeszłam już przez Nerki i się udało! Mam nadzieję że będzie to pocieszenie i motywacja do walki dla Was i Waszych kochanych ogonków.

U mnie wszystko zaczęło się kilka dni po tym jak Marii trafiła do mnie do domu. We wtorek musiałam pożegnać swojego małego, cudownego Amalka, który mimo wady serca i zupełnej ślepoty żył ze mną 19 lat. Już w niedzielę do domu trafiła mała 4-miesięczna Amstaffka. Po kilku dniach na macie zauważyłam siuśki z krwią, poleciałam do weta, z badan moczu wyszło zapalenie pęcherza, jedna z dnia na dzień było coraz gorzej, na drugi dzień wymioty, zmiana antybiotyku, ponowne wymioty, biegunka i brak apetytu. Po 3 dniach wyniki krwi... Kreatynian przy 590 przy normie 139, mocznik 33 przy normie 9! Byłam załamana, tego samego dni na kroplówki, karma nerkowa i diagnoza- trzeba się przygotować na kolejne pożegnanie, nie życzę nikomu tego uczucia. Po 3 dniach minimalna poprawa, w międzyczasie mała wyglądała tragicznie, sama skora i kości, siusiała na potęgę, pod siebie, nie kontrolując tego. Kolejne badanie, kreatynina wróciła do normy ale na samej granicy, mocznik nadal kosmiczny, anemia, fosfor w ilościach kosmicznych. Trafiłam na konsultację do jednego z lepszych wet. w Szczecinie, niestety ta sama diagnoza i wyrok, po drodze wydzwanianie po całej Polsce. Byłam załamana, cieszyłam się z każdego małego chrupka którego Mańka zjadła. W ten sam dzień wybłagałam wizytę u mojego, sprawdzonego, najlepszego weta pod słońcem! Pierwszy Wet, który powiedział że ratujemy ją do końca, że się nie poddajemy. Dr. Wróbel podjął bardzo ryzykowną walkę, podał bardzo sile antybiotyki, które mogły zahamować rozwój, oraz bardzo negatywnie wpłynąć na kości. Codziennie sunia była płukana dożylnie, 2 razy dziennie antybiotyki, dodatki ograniczające fosfor. Po kilku dniach kolejne badania i stal się cud. Wyniki w normie, nie mogłam w to uwierzyć bo od pierwszych badań minęły ponad 2 tygodnie i szanse były praktyczni zerowe. Sunia nadal dostawała antybiotyk, i kroplówki, badania krwi robiłam co 3 dni. W międzyczasie przeszła zapalenie pęcherz, alergia pokarmowa. Teraz jesteśmy pod stalą kontrolą lekarz, oczywiście moje przewrażliwienie jest takie, że jak mała za długo śpi to biegnę do weta, oczywiście robię mimo wszystko regularnie krew i mocz, ale mała żyje a co najważniejsze jest zdrowa! Była to ostra niewydolność, która wyglądała jak przewlekła ze względu na czas trwania lub wada genetyczna.

Wczoraj po 4 miesiącach po tym koszmarze byłam na kolejnej kontroli, i Marii jest zdrowa, więc nie poddawajcie się i walczcie do końca!

Link to comment
Share on other sites

O 7.02.2016o18:20, Dark Lord napisał:

Witam, mam takie pytanie, byłam wczoraj u weta z Norą na czyszczeniu zębów, lekarz przy okazji zbadał co to za jakiś guz zrobił się jej na lewej łopatce, twardy jak nie wiem co, nie boli.Zrobił rtg i biopsję wyszło, że nowotwór, są też zmiany w klatce piersiowej, jestem już kompletnie załamana, do niewydolności nerek doszedł nowotwór, wet daje jej 4-6 miesięcy, Nora ma ok. 15 lat, może więcej.Od trzech lat niemal regularnie dostawała kroplówki dwa razy w tygodniu NaCl na zmianię z wieloelektrolitowym, takie były zalecenia, tak robiłam, przez ten czas nic się z nerkami nie pogorszyło, Nora do tej pory ani nie wymiotuje(może ze dwa razy przez ten czas się zdarzyło), ani w sumie biegunek nie ma, apetyt jest już bardzo słaby, ale na siłę karmiona trochę zje.Wet kazał odstawić płyn wieloelektrolitowy i płukać tylko glugozą czy tam NaCl, bo nie wiadomo czy ten nowotwór powstał od podawania podskórnie tego płynu, czy to możliwe, żeby płyn wieloelektrolitowy przyczynił się do powstania nowotworu?Czy też raczej nie miał nic wspólnego?Nora jest już bardzo słaba, drepce powoli na spacerze, jak śpi to nieraz tak ciężko oddycha i chrapie, ale to chrapanie to jak pamiętam było już zanim się odkryło, że z nerkami jest źle i zanim zaczęły się jakiekolwiek kroplówki.W wynikach krwi dołączone jest coś takiego:

Cre 2.0 mg/dl

IP 3.1 mg/dl

Nie wiem czy to pierwsze to kreatynina czy co.
 

pierwsze to kreatynina

Link to comment
Share on other sites

Hej,

Jesteśmy tu nowe :) Moja 15letnia sunia przechodzi zapalenie nerek, niestety obawiamy się, że dla niej będzie śmiertelne. Pierwsze badania miała w zeszłą środę - kreatynina 11,4, mocznik 168. Dodatkowo stwierdzona wada serca - niedomykalność zastawki dwudzielnej. Czarna rozpacz, wszyscy załamani, ale lekarz postanowiła walczyć. Codzienne kroplówki, masa leków, zastrzyki. Sunia dzielnie walczyła, w sobotę następne badania - kreatynina 9.5, mocznik 178. Całą niedzielę żegnaliśmy się, byliśmy pewni, że nie dożyje następnego tygodnia, nic nie jadła, dużo piła. W poniedziałek badania, kreatynina 8,8, mocznik 139. Pani doktor powiedziała, że ładnie spada, musimy ją płukać kroplówkami, które dostajemy już do domu i podawać leki. Serduszko się poprawiło, jednak doszedł silny stres. W tę środę kolejna kontrola, Gabi nie wytrzymała. Zapaść, ponad 30min pod tlenem, mnie aż serce stanęło. Ale wyszła z tego dzielnie, dalej walczy. Ciągle jest ospała, ale na spacerach nawet troszkę drepta, ogrom życia i miłości odbija się w oczach. Chcemy walczyć, ale psina nic nie je. Ostatni raz jadła dwa dni temu, jeden posiłek. Wczoraj nic, dzisiaj też nic. Nie chcemy jej karmić na siłę, boimy się, że znowu dostanie zapaści. :( Już nie wiemy co jej dawać, żeby zaczęła jeść. Pomożecie jakoś?

Pozdrawiam,

C.

Link to comment
Share on other sites

Pastę Convalescence.Nie je z powodu mocznicy,biedna...MUSI coś zjeść,obojętnie,moze być to najbardziej niezdrowe,byle jadalne.Próbuj.Zobacz,czy nie ma zmian ropnych w pyszczku...Jeśli nie wymiotuje - można karmic strzykawką,po troszku,zmiksowanym esencjonalnym jedzeniem,Carmi,sytuacja jest bardzo niedobra,wiesz pewnie o tym,prawda?Głaszcz,utulaj,bądz...po prostu.Bądz z nią  - to najważniejsze.

Link to comment
Share on other sites

Wiemy wszyscy, że sytuacja jest tragiczna. Ale siusia normalnie, wyniki dalej spadają. Dzisiaj miała badania, kreatynina 8,1, mocznik 139. Ta pasta jest taka brązowa i mazista? Jeżeli tak, to ją dostaje, codziennie po 1 ml do pyska. Strasznie się opiera, ale powolutku, na paluszku wcieramy w podniebienie. Nawet weterynarz daje jej już karmy na przytycie, na rekonwalescencję, nawet kocie. Nic nie chce tknąć. A nie chcemy jej za bardzo karmić na siłę przez problemy ze stresem. Czasami bez powodu zaczyna się cała trząść, od razu ma sprawdzany język, na razie jest w porządku.

Miziana i tulana jest bez przerwy, zawsze ktoś z nią siedzi. Staramy się jak możemy, wiem, że w jej wieku to prawdopodobnie nie potrwa już długo. :( Czasami mam wrażenie, że ona nas przygotowuje na swoje odejście.

Link to comment
Share on other sites

Carmi - mocznik jest nadal wysoki...jeśli ma zyć musi jeść.Ile waży Sunia?Jak duża jest?Bo 1 ml to nawet dla maleńkiego yorka jest mało...Mix powolutku strzykawką do pysia...może sie uda bezstresowo?Nie wiem jak wygląda Convalescence,może być do rozrabiania,w saszetkach,moze byc pasta.Zobacz,co dostaje,przecież jest chyba napisane na opakowaniu?

Link to comment
Share on other sites

Pastę dostajemy w strzykawce od weta. Sunia jest malutka, waży 4 kg, powinna koło 8 - 10, a wet powiedziała, że i tak jeszcze pewnie schudnie. Karmimy ją na razie pasztetem dla psów wspomagającym rekonwalescencję na siłę. W sobotę mamy następną wizytę, poproszę o jakieś leki na pobudzenie apetytu.

Link to comment
Share on other sites

Carmi, ja też przechodziłam długi okres niejedzenia. Też miałam problem z nerkami, dodatkowo jeszcze serce, wątroba, trzustka, zespół cushinga. Bałam się strasznie. Dodatkowo jeszcze potas spadł bardzo nisko, praktycznie go nie było. Nie wiedziałam co robić. Moja wetka dała do picia elektrolity z glukozą (saszetka do rozpuszczania w wodzie) i pastę calopet do jedzenia (3x1 łyżka stołowa). Jak nic nie chciała jeść, normalny jadłowstręt, to od pasty nie mogłam jej oderwać. I to było najdziwniejsze, bo jak jej podkładałam łyżkę to się odwracała, ale jak tylko odrobinę spróbowała z palca to już dalej poszło. Dodatkowo jeszcze dostała wzmacniająco wit. b12 i b complex w zastrzykach. I jakoś się pozbierała i doszła do siebie, a była już trzema łapami po tamtej stronie To było w Boże Narodzenie. Niestety tydzień temu odeszła. Serce nie dało rady. 

Link to comment
Share on other sites

Mazda, serdecznie Ci współczuję. Mnie serce boli, jak na nią patrzę i myślę, że niedługo może jej nie być. Zapytam weta o tą pastę i elektrolity, może faktycznie pomogą coś. Jutro mamy wizytę kontrolną, na razie zmniejszone kroplówki (150 ml dziennie), witamina C. Do tego bierze jeszcze Karsivan, Cardiosure, jeszcze jedne tabletki na serduszko, kapsułki RenalVet, Ipakitine, Lespewet i tą maź od weta.

Jutro będziemy się w lecznicy zastanawiać, czy jest jeszcze sens ją męczyć. Znad grobu to jej już chyba tylko merdający ogonek w tej chwili wystaje :( Staramy się nie poddawać, ale jest bardzo ciężko :(

Link to comment
Share on other sites

karsivan,cardisure i lespewet też znam niestety, moja brała jeszcze na serce lotensin i teospirex... a czy dostaje może furosemid albo hydrochlorothiazyd, albo może coś innego bardziej moczopędnego niż lespewet. Bo kroplówki przy chorobie serca to duże ryzyko. Wiem co teraz czujesz i z jakimi myślami się bijesz. Ja podjęłam decyzję, że w poniedziałek po Bożym Narodzeniu pojadę po weta żeby ją uśpił, a ona w niedzielę wieczorem ostatnimi siłami podeszła do miski i zaczęła jeść. Jak stałam tak usiadłam obok i zaczęłam płakać ze szczęścia, aż jej miskę zabrałam bo tak łapczywie zaczęła jeść. A w poniedziałek rano po spacerze jeszcze drzwi do domu dobrze nie zamknęłam a ona już stała przy misce. Jakby jej ktoś bateryjki wymienił. I z dnia na dzień było coraz lepiej. Aż do ubiegłego piątku.....

Nam z mocznikiem chyba nigdy przez ten rok nie udało się zejść poniżej 120, także 139 to nie jest jeszcze tak źle. natomiast Kreatynina jest bardzo wysoka i to powinno bardziej martwić niż mocznik.

Tak sobie teraz wymyśliłam, ale nie wiem czy to się stosuje. Zapytaj weta. Może do kroplówek używać glukozę zamiast soli fizjologicznej. zawsze to jakieś węglowodany, które dodadzą trochę energii. Przy tabletkach żołądek w pewnym momencie też może się zacząć buntować i wtedy też jeść się nie chce. Moja sunia miała refluks i dostawała omeprazol, ale moze u Was wystarczy ranigast albo coś innego zobojętniającego kwasy. Mozesz popytać weta. Nie wiem czy to co pisze sprawdzi się u Was. Porównuję tylko z tym co było u nas.

Trzymaj się cieplutko i bądź dzielna. Pamietaj że pies też wyczuwa Twoje zdenerwowanie

Link to comment
Share on other sites

Ona bardzo dużo pije i bardzo dużo sika, czasami zdarza jej się nawet w nocy popuścić, bo nie wytrzymuje do rana. My tą decyzję podjęliśmy w zeszły piątek, że w sobotę to się stanie, a jak szliśmy do weta, to była uśmiechnięta. I wyniki miała lepsze. ale chyba za wcześnie się ucieszyliśmy. Zobaczymy co jutro powie wet. Zastanawiałam się też nad dawaniem jej ugotowanych ziemniaków, we wcześniejszych postach wyczytałam, że mogą pomóc na zbicie kreatyniny i mocznika.

Oczywiście, to kreatyniną się bardziej martwimy, jednak wg słów wetki, to przez podwyższony mocznik nie chce jeść i dalej chudnie. Wszystko się rozstrzygnie jutro. :( Mam takie nerwy, że chyba nie zasnę całą noc. Najbardziej się martwimy, żeby zaczęła jeść. Bo jak nie będzie jeść to nie będzie miała siły walczyć z chorobą :(

Co do kroplówki to dostaje Baxtera, na opakowaniu jest napisane, że to płyn fizjologiczny wieloelektrolitowy izotoniczny. A czy to jest zwykła sól fizjologiczna nie wiem, nie znam się :( Od jutra będzie na siłę dostawać przetartą zupę strzykawką, dzisiaj jeszcze wmuszaliśmy pasztet dla rekonwalescentów.

Trzymajcie kciuki jutro :)

Link to comment
Share on other sites

Tak jak pisałam - nie je z powodu mocznicy...W kroplówce dostaje PWE (płyn wieloelektrolitowy),firmy Baxter.To dobrze...choc wygląda na to,że sytuacja jest dramatyczna,

wygląda na to,że przestają pracować nerki.Bardzo mi przykro,Carmi...Napisz,co zdecydowała wetka,ale przyglądaj się małej.Ona wie najlepiej czego potrzebuje najbardziej......

 

Link to comment
Share on other sites

Wet ostrzegała nas, że leki, które dostaje na serce mogą powodować wzrost mocznika. Błędne koło :( Obserwujemy ją cały czas. Czasami mam wrażenie, że patrzy na mnie, jakby chciała mi powiedzieć, żebym jej pozwoliła odejść w spokoju, a czasami, że błaga mnie o ratunek :(

Link to comment
Share on other sites

Pisałaś,że się trzęsie.Poproś wetkę o p/bólowe.

Nie ma się co zastanawiać nad ich szkodliwością!To ból jest szkodliwy,leki juz raczej nic nie zniszczą,a mała nie będzie cierpiec.Poskarżyć się nie umie,a boleć - ma NIE boleć.

Nie spiesz się z decyzjami,obserwuj Sunię.Zobacz jak z tym jedzeniem,to b.ważne.Bez jedzenia ,w któryms momencie nie mozna żyć,umiera się śmiercią głodową.

Cholernie Wam współczuję,Tobie I małej...

Link to comment
Share on other sites

Wetka ją badała, inny weterynarz też, oboje stwierdzili, że ją nic nie boli. Trzęsie się bardziej z nerwów, ze strachu, przy podawaniu lekarstw na siłę, przy wizytach u weta, przy karmieniu na siłę. Najbardziej właśnie boimy się śmierci głodowej. Nie chcemy tego dla niej. Oddała nam 15 lat swojego życia, nie chcemy jej niepotrzebnie męczyć, jeżeli nie będzie żadnych szans na uratowanie jej. :(

Jeść dalej nie chce, dzisiaj zwymiotowała to co w nią wmusiliśmy rano, zobaczymy jak będzie z wieczornym "posiłkiem".

Teraz się jeszcze jakoś trzymamy, ale boję się nawet pomyśleć, co się będzie ze mną działo, jeżeli jej zabranie w naszym życiu.

Link to comment
Share on other sites

Trzymaj się dla niej...zwierzęta nie boją się śmierci,ale nasze emocje są zaraźliwe,one je wyczuwają,niepokoją...a potrzebny im spokój,lekki dotyk,cisza I ciepło....

Wszyscy przez te pożegnania przechodzimy,Carmi...zegnamy członków rodziny  - tych dwunożnych I tych czworołapnych...nie ma na to rady.

 

Link to comment
Share on other sites

Staram się trzymać jak mogę - dla niej. Byliśmy dzisiaj u wetki. Mocznik spadł poniżej 90, ale kreatynina skoczyła z 8,1 do 8,4. Dodatkowo w morfologii wyszło jakieś zapalenie, ale nie mogłam zostać do końca wizyty z chłopakiem, dlatego nie wiem co dokładnie się dzieje, a on nie umiał mi powiedzieć. Dostała zastrzyki na poprawę apetytu i masę innych zastrzyków, dodatkowo zamiast kroplówek które miała nową z glukozą, dwa razy dziennie po 50 ml. Dalej nie chce jeść, a zastrzyk nic nie dał. Wszyscy obawiamy się najgorszego i tak naprawdę decyzja już została podjęta - w poniedziałek będziemy musiały pożegnać się na zawsze. Uśpimy ją w domu, żeby dodatkowo jej nie stresować. Teraz czas pożegnań :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...