Jump to content
Dogomania

KTO MIAŁ LUB MA PSA CHOREGO NA NERKI ?


INA

Recommended Posts

Pisałam ,że mamy nowego przyjaciela...Dziś okazało się ,że ma zapalenie kości.Ma pół roku,a my znowu przechodzimy piekło...Nie wiem dlaczego to nas spotyka,nie wiem jak długo tak pociągnę...Każda wizyta u veta to koszmar.Myślałam ,że już nie będe musiała tego przechodzić.Nie wierzę w słwa weta ,że bedzie dobrze,zbyt wiele ich słyszałam....

JA JUŻ NAWET BOJE SIE STRACHU...

Link to comment
Share on other sites

Witam,

dziękuję za odpowiedzi na moje pytania i Wasze porady.

Obie diagnozy niestety się potwierdziły.

Teraz moje zmagania się zakończyły, mój skarb już nie cierpi, więc mogę odpisać i podziękować.

Pomimo wszechogarniającej mnie pustki uważam że opiekunowie młodszych i zdrowszych psiaków nie powinni się poddawać.

Tak jak pisaliście, ważne jest aby jak najwięcej się dowiedzieć na temat samej choroby. Należy dużo czytać i na pewno nie z jednego źródła. Ważna jest też współpraca z empatycznym, kompetentnym Weterynarzem, który jest też otwarty na mniej utarte metody leczenia i ma odwagę szczerze rozmawiać z opiekunem pozwalając zadawać liczne pytania. Niektórzy weterynarze każde wątpliwości i pytania traktowali jak podważanie ich kompetencji i reagowali niezbyt empatycznie. Rozumiem że to dla nich choroba z którą nie spotykają się pierwszy raz i jest niestety dosyć powszechna, ale opiekunowi jest ciężko i dla niego jego Podopieczny jest jedyny i wyjątkowy. 

Myślę że byłoby ryzyko że ostatnia wizyta byłaby przeze mnie krytycznie odłożona gdybym takiej Pani Weterynarz z powołaniem, kompetencjami i sercem zarówno dla zwierząt i dla ludzi nie spotkała na swojej drodze. 

Najpierw szukałam cudownego lekarstwa, ale z czasem przekonałam się że macie rację że dobrze dobrana zdrowa dieta to absolutna podstawa. 

Gdzieś w tym szalonym ciągu czytelniczym przeczytałam że dobrze jest aby każdy posiłek zawsze zawierał minimum jeden surowy składnik - odpowiednio dobrany, w odpowiedniej dawce, owoc czy warzywo bogate w odpowiednie witaminy.

Myślę że nawet kawałeczek utartego jabłka wmieszany w gotowy posiłek spełnia ten warunek bo zarówno odkwasza jak i dostarcza cennych witamin.

Kawalątko banana też na początku spełniało dobrze tą rolę (ma więcej witamin niż jabłko ale jabłko za to odkwasza organizm), ale tu szybko występuje ryzyko przedawkowania potasu.

Probiotyki z Biopronu też z pewnością nie były bez znaczenia, ale może warto pamiętać że kozie mleko jest również cennym źródłem probiotyków, które w tym cennym napoju mają również witaminy i łatwo przyswajalne białko. Mówi się też przecież że mleko jest moczopędne więc kolejna zaleta dla oczyszczającego się nerkowca. Trochę tylko miałam problem z ustaleniem odpowiednich dawek. 

http://polki.pl/dieta-i-fitness/zdrowe-odzywianie,mleko-kozie-dlaczego-warto-je-pic,10397576,artykul.html

(również źródło B3 i wapnia)

http://zdrowie.wp.pl/zdrowie/aktualnosci/art68,mleko-dobre-dla-nerek-i-serca.html

http://psiediety.blogspot.com/2013/08/jadospis-w-chorobach-nerek.html

Uważajcie tylko na jedną kwestię. Ja nieopatrznie Biopron na początku podawałam źle nie mając świadomości że probiotyki podawane w wodzie dużo tracą ze swojej wartości. Powinno je się najlepiej podać w kapsułkach do jelitowych które można kupić przez internet albo w czymś co zawiera troszkę tłuszczu (wmieszać w karmę np. z Royala bo nie dajcie się nabrać na zbyt 'mięsne' dobrze rokujące karmy tego typu - należy zachować odpowiednią proporcję z nie mięsnym 'wypełniaczem') aby uchronić je przed kwasami żołądkowymi. Z kapsułkami przy takich dużych dawkach jest problem. Nie powinno ich się podawać na pusty żołądek bo od razu są narażone na neutralizację przez kwasy żołądkowe. Można je więc rozpuścić w (kozim)mleku w którym najlepiej zachowują swoje właściwości. Mój początkowy pomysł z wodą był fatalny i taką formę odradzają. Nie powinno się podawać w zbyt dużym odstępie przed lub po posiłku i co gorsza rozpuszczone w wodzie. Posiłek ochrania bakterie przed kwasami żołądkowymi.

http://www.damianparol.com/kiedy-przyjmowac-probiotyki/

Algi są rewelacyjne i nie mam pewności czy poprawa była zasługą samych alg, czy probiotyku bo podałam je równocześnie i wtedy właśnie nastąpiła poprawa wyników. Mam na myśli przede wszystkim spirulinę, ale 'czerwone' Algi Morskie Suszone Dulse Bio pocięte bardzo drobno nożyczkami i namoczone na surowo, bez podgotowywania, też nie były złe.

Poprawa niewielka jak na stan w jakim był mój aniołek, ale wcześniej tylko mogłam marzyć o takiej poprawie i nic innego nie dawało takich skutków. Zastrzyki sterydowe i na produkcję ciałek krwi go chwilowo wzmocniły, ale za skarby świata nie mogłam go odkwasić dopóki nie trafiłam na algi i probiotyki. 

Nie mogły pomóc na te uszkodzenia które już niestety nastąpiły, ale wyciągnęły go przynajmniej z tego koszmarnego stanu amoku w którym miał co chwilę dreszcze i zionął amoniakiem na całe mieszkanie jak smok wawelski. Dzięki temu mogłam się z nim pożegnać w innej atmosferze i odszedł merdając kilka minut wcześniej ogonem a nie cały drżąc i wyglądając jak by był pod wpływem jakiś narkotyków. Wyrwałam z tego ostatniego czasu chwile na spokojne spacery i liczne merdanie ogonkiem. W tamtym stanie nie potrafił się niczym cieszyć i nie mógł nawet spokojnie się wyspać.

Trzymałam go na tym świecie zbyt długo, ale tak ciężko było mi się z nim pożegnać.

Zabrzmi to może dla Was dziwnie, ale to On podjął tą decyzję.

Wszyscy mówili że za długo to jeszcze przeciągam, ale On wciąż prosił aby iść dalej w głąb parku i w jego niecodziennym błagalnym spojrzeniu widziałam że rozumie że to jego ostatnie spacery. Błagał jednak i zapierał się chcąc poleżeć sobie jeszcze na trawie w parku. Do parku i z parku nosiłam Go na rękach - nie dlatego że nie miał siły iść tylko chciałam jak najwięcej jego sił zachować na te jego chwile dumania w parku i oglądanie kaczek na stawie. Gdy już osłabł i pewnego wieczora pokazał na ulubionej trasie że chce aby tam już go wziąć na ręce uznałam że na drugi dzień powinnam umówić się na wizytę. Poza tym jak trzymałam go tego wieczora w tym jego ulubionym parku na kolanach i pozwalałam mu się rozglądać na wszystkie strony chłonąć te jego ulubione widoki do woli, On się potem tam do mnie tak mocno nagle przytulił po kilkunastu minutach... Potem spojrzał po drodze i poprosił aby Go wziąć na ręce. Naprawdę zabrzmi to surrealistycznie, ale ja Wam mówię że On wiedział że waham się nad wizytą na drugi dzień i że zachowywał się jak gdyby wiedział że jest w tym parku ostatni raz i tym dziękującym przytuleniem i prośbą aby już tym razem go nieść jak gdyby dał mi przyzwolenie na podjęcie tej decyzji. Ja ciągle jak wariatka powtarzam że to była jego decyzja i to że On się tak a nie inaczej zachował dało mi pewność że mam prawo zadecydować o jego śmierci. I tak czuję się jak zdrajca który zaprowadził go na śmierć (tak się na mnie obejrzał żałośnie, ale i nadal z miłością, jak dostał zastrzyk że poczułam się jak Brutus i byłam zaskoczona że popatrzył jak gdyby rozumiał dobrze że patrzy na mnie ostatni raz i że to nie było lekarstwo), ale mam odczucie że to On mi pokazał kiedy jest na to gotowy i pozwoliłam mu żyć dopóki On chciał jeszcze żyć. Wiem że już dużo wcześniej cierpiał i ostro mnie wszyscy za to krytykują, ale dopóki dieta przynosiła mu ulgę a On pokazywał że jest gotowy na to cierpienie i desperacko błagał o dalsze spacery to uważałam że ma prawo do takiej decyzji pomimo że jest zależny od opiekującego się nim człowieka który kieruje się diagnozą i wiedzą o zaawansowaniu choroby. Oczywiście ja też chciałam go desperacko zatrzymać, ale jego reakcje uważałam za kluczowe przy podjęciu ostatecznej decyzji. Tego wieczora miałam wrażenie jak gdyby tamtymi zachowaniami mi powiedział: "Nie martw się, teraz już możesz to zrobić. Ja się na to już zgadzam." Rano przed gabinetem tak merdał........... Nie chciałam żeby odszedł w tym amoniakowym amoku wymiotując jak przed pierwszą wizytą. Wszyscy mówią że poszłam za późno, a ja się martwię że On jeszcze tak merdał i tak na mnie spojrzał jak dostał zastrzyk - ale jednak to nie była pretensja... Tylko taka jakaś nuta żalu że czuję się troszkę jak morderczyni i ktoś kto zawiódł jego zaufanie. Wiem że jest odwrotnie i że tak na prawdę powinnam dużo wcześniej wg obowiązujących standardów go tam zaprowadzić, ale te dwa punkty widzenia są tak ze sobą sprzeczne... Tłumaczę sobie że tamtego wieczora to On podjął decyzję i wiem że to prawda że to zaważyło na mojej decyzji i wg własnego sumienia cieszę się że wsłuchiwałam się w jego reakcje pomimo że ogólnie można uznać to za zachowanie nie humanitarne i powinnam patrzeć na rozwój choroby a nie jego osobistą chęć życia. Jednak to On mi był przez te długie lata zaufanym Przyjacielem i jego decyzje szanuję bardziej niż krytykę osób którym nie ufam. Ja rozumiem że było w tym z pewnością dużo mojej chęci zatrzymania go na tym świecie, ale tak jak mówię nie czekałam do ostateczności tylko widząc że zaczął słabnąć i zachowywać się w sposób jaki Wam opisałam uznałam że bez względu jakie na normy moralne i opinie lekarzy i ludzi, to ja osobiście wraz z nim wzajemnie się pożegnaliśmy i podjęliśmy tą decyzję. To nie ci ludzie tylko On mnie tyle lat wspierał i On zawsze szanował też moje decyzje nawet jak dotyczyły jego. Jestem niehumanitarnym potworem, ale On mnie zawsze słuchał a ja do końca słuchałam Jego. I tak to spojrzenie po zastrzyku wbiło mi ciernia w serce. Potem tak już spokojnie patrzył i nie odrywał ode mnie wzroku. Próbuję nie czuć się winna za to wszystko, bo jestem winna bez względu od której strony się spojrzy na tą kwestię - za to że nie poszłam wcześniej i równocześnie nie zapomnę spojrzenia jak się na mnie obejrzał jak dostał zastrzyk. Zachowałabym się jednak tak samo gdyby można było cofnąć czas. Wiem że nie powinnam tak pisać. Ja bym go zatrzymała na zawsze na tym świecie.

Kiedyś myślałam że w takich sytuacjach po prostu idzie się po szczeniaka, ale teraz już rozumiem że taki szczeniak jest innym nowym psem ze swoją własną historią i osobowością. Nic i nikt mi go nigdy nie zastąpi.

Dziękuję Wam za pomoc i dobre słowo.

Pozdrawiam Wszystkich i Życzę Sił w Walce z chorobą!

Wszystkiego dobrego dla Was i Waszych Pociech!

Link to comment
Share on other sites

Pięknie i mądrze napisane.Ja tez twierdzę ,że to mój pies wybrał ,,ten,,moment kiedy trzeba było już mu pomóc i pozwolić odejść.Czas ,w którym wiemy ,że to nieuniknione,a chwila kiedy jesteśmy pewni(prawie) ,że to już ten moment ,to tak na prawdę czas kiedy my sami układamy myśli,dorastamy do decyzji,potrzebujemy tego czasu jak powietrza.My też desperacko i chwilami nieludzko,staraliśmy się wyszarpać naszego psa z tunelu do którego już wszedł.To był ten czas kiedy gasły nadzieje na lepsze jutro.Stan poprawiał sie na jeden dzień,dwa..kosztem dwóch tygodni kroplówek,ale to nie miało znaczenia,bo pies był z nami.Nie chciałam myśleć nawet ,że będę musiał podjąc taką decyzję,bo to moja pierwsza w życiu taka decyzja.Miałam nadzieje,że odejdzie we śnie,choc teraz z perspektywy czasu dziękuję,że pozwolił mi wydorośleć,pożegnać się po ludzku.Zanim zasnoł przeprosiłam go ,ze nie potrafiłam już mu pomóc,obiecałam mu ,że przyjdziemy do niego,ma na nas czekać i wyściskać od nas wszystkie nasze zwierzęta ,które odeszły.To może wydac się komuś głupie,ale było mi to potrzebne,bardzo potrzebne.....Nie wiem co było trudniejsze;patrzeć na psa który odchodzi czy na w głos płaczącego już dorosłego syna..

Mamy nowego psiaka,to taka nasza terapia,ale nigdy żaden pies nie zastąpi nam tamtego,bo nie musi i nie powinien.Jest to nowy pies,nowy przyjaciel .Wszystkie nasze zwierzeta ,które odeszły,są w naszych sercach i z tamtąd nigdzie nie odejdą.

Link to comment
Share on other sites

O 6 sierpnia 2016 o 17:07, PESTKA@ napisał:

Pisałam ,że mamy nowego przyjaciela...Dziś okazało się ,że ma zapalenie kości.Ma pół roku,a my znowu przechodzimy piekło...Nie wiem dlaczego to nas spotyka,nie wiem jak długo tak pociągnę...Każda wizyta u veta to koszmar.Myślałam ,że już nie będe musiała tego przechodzić.Nie wierzę w słwa weta ,że bedzie dobrze,zbyt wiele ich słyszałam....

JA JUŻ NAWET BOJE SIE STRACHU...

Pestko, tak mi przykro z powodu choroby Twojego maluszka, trzymam kciuki za szybki powrót do zdrowia! Dawaj nam znać, jak się miewa. Bardzo Ci współczuję, mogę sobie tylko wyobrazić co teraz przeżywacie. Tak jak Ty, też mam nową przyjaciółkę, która miała być dla nas terapią, ale nigdy nie zastąpi Rosy. Tak jak piszesz, nie tak powinno byc, to po prostu nowy członek rodziny :) Moja mała ostatnio zachorowała, miała gorączkę i trzęsła sie jak galareta. Jak to szczeniak, wszystko musi powąchać, spróbować, wziąć do pyska i pogryźć, musiała coś zjeść i jej zaszkodziło, bolał ją brzuch, ale ja jak zobaczyłam te drgawki to nie mogłam opanować płaczu, przed oczami od razu miałam scenariusz, że tak jak Rosa trzęsie się od nerek. Nie było to nic poważnego, przeszło po kilku godzinach, weterynarz nawet nie podawał jej żadnych leków, ale strach był ogromny...

Kesawe napisałaś bardzo mądre słowa, informacje, informacje i jeszcze raz wiedza o przeciwnik jakim jest PNN to podstawa. Oczywiście plus odpowiedni weterynarz. Ja bardzo długo ufałam weterynarzowi i do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że wcześniej nie zaczęłam przeszukiwać for i konsultować się z innymi weterynarzami. Ale nie da się już cofnąć czasu... 

Moja Rosa odeszła po 10 miesiącach walki o Nią, były gorsze i lepsze dni. Podjęcie tej decyzji i pozwolenie jej odejść było najgorszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała... I chociaż wiedziałam, że ten moment musi kiedys nadejść, bo nie ma cudownego lekarstwa to nie da się przygotować na ten moment. Bardzo za Nią wszyscy tęsknimy, ale teraz chociaż nie cierpi i mam nadzieję, że jeste w lepszym miejscu, miejscu bez bólu i codziennych kroplówek i wizyt u weterynarzy. 

Trzymajcie się dziewczyny :)

Link to comment
Share on other sites

Witaj Lady Ji.Ciesze się bardzo ,że masz nową przyjaciółkę.Cieszę się ,że zdecydowałaś sie na kolejne,,szczęście,,bo to nie ,,zdrada,, wobec poprzedniego psiaka,to po prostu życie.Mamy w sobie tyle pokładów miłości ,że chcemy się nimi dzielić.Nasz ukochany psiak odszedł od nas fizycznie,ale nigdy nie odejdzie z naszego serca.

Bary obecnie jest na diecie nisko ,,wapiennej,,czyli absolutny zakaz kości(na razie)bo tam najwiecej wapnia,zmieniliśmy karme na karmę dla dorosłych psów.Mimo,że jak się okazało w niej jest więcej wapnia,to może skład pozwoli psu nie genrować go zbytnio w swoich kościach.To karma po naszym Warim,której niestety nie mógł jeść,a stała nie otwarta.W ogole powiem Wam ,że w necie czy gdziekolwiek nie ma informacji na temat przedwakowania wapna,bo to jakby niemożliwe,a jednak zdarza się.Sami staramy się ,,wyczuć,,dietę.Psiak jest po antybiotykoterapii,łąpa nie boli,bawi się,je i jak na razie jest OK.(nie lubie tego OK. bo już to przerabiałam) Na pewno wapn wytrąci sie z organizmu ,lub zostanie wchłonięty w naturalny sposób ,bo pies rośnie,a to duża rasa więc i zapotrzebowanie duże.Byliśmy na kolejnych prześwietleniach i stawy biodrowe sa w stanie idealnym.Kolejne badanie za rok.

Czekamy aż mu wkońcu stanie ucho,bo ma z tym problem.To chyba skutek żle ulokowanego wapnia.Coz ..jeśli nie stanie ,będziemy mieli owczarka niemieckiego z klapnietym uszkiem.Najważniejsze żeby był zdrowy!!!!!!!!

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
O 26.06.2016 o 14:08, Magdalena napisał:

Wioletka, nigdzie nie podałaś wyniku kreatyniny we krwi. Tylko w moczu.

Nie miałaś badanej? To podstawowy parametr do zbadania. Bo mam wrażenie że niepotrzebnie przeraził Cię wynik kreatyniny w moczu, wynik we krwi jest bardziej znaczący. 

 

A węglan wapnia ma obniżyć fosfor, tak jak napisała Maghda.

Potas trudno sie bada i czasem zdarza się, że wynik wyjdzie zawyżony.

Mocznik podniesiony może być z wielu różnych powodów, to nie zawsze są nerki. Dlatego dziwi mnie brak oznaczenia kreatyniny we krwi.

hej, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale miałam dłuuuga przerwę przymusową od forum. Wtedy jak mała miała kompleksowe badania, to miała tez kreatyninę w krwi oznaczona i wynosiła Kreatynina 58,5 (35-132)
 wiec w normie.

Teraz znowu mamy epizod wzmożonego picia i sikania . Male zsikała się kilki razy do łożka i taka cala zasiurana spala sobie jakby nic sie nie stało. Potem popeędziła do miski ii wychliptała cala miskę wody i biegien na sik. Moze musze rozwazyc jakies maty na lozko.i dalej diagnozowac, skąd te czzęste siksnie i picie.

Wydaje mi sie tez ze  ma zapalenie pochwy, bo wydobywa się taki śluz stamtąd który pachnie dziwnie.

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich walczących i tych którzy przegrali z pnn. W sobotę 03.09.16 o godz.14:30 pożegnaliśmy naszą ukochaną Dragusię (boerboel) po osiemnastu miesiącach walki z tą okrutną chorobą.Zabrakło jej jednego równego miesiąca do ukończenia trzech lat.Musieliśmy podjąć najgorszą ale słuszną decyzję. Draga została przez nas kupiona  (3 miesiące po śmierci naszego 12 letniego boksera) w wieku 14 miesięcy od pewnej "miłośniczki" zwierząt z Elbląga(pretekst :wyjazd zagraniczny) .Ponieważ była potwornie zaniedbana i chuda (podobno po sterylizacji?) od razu zabraliśmy ją na badania. Nowa wspaniała, kochana,piękna sunia i....... Nowy wyrok !!! Walczyliśmy od samego początku można powiedzieć że jeszcze jej dobrze nie poznaliśmy a już walczyliśmy:).Bardzo dziękujemy Dr. Nesce bez niej nie mielibyśmy szans. Dobrze że od razu do niej trafiliśmy. Strasznie się rozpisałam :(Jeżeli ktoś potrzebuje Azodylu zostały nam 2op(po 90 small cap)  i jedno napoczęte 47 cap. Przywiezione w lipcu z USA z datą ważności 2018.Osoby zainteresowane proszę o kontakt [email protected].Życzę wszystkim zwierzakom dużo zdrowia i szczęścia, właścicielom wytrwałości. 

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 3 weeks later...

Puk puk, jest tam kto:-)?

My walczymy obecnie z cukrzycą, (insulina Lantus) PZT (Kreon+dieta) i b.wysokim mocznikiem. Przy dużym moczniku (19, przy normie do 8) robiliśmy płukanie kroplówkami i w wt idziemy powtórzyć mocznik. Ale u nas jest tak- mocznik wysoko, potas nieco ponad normę, fosfor ponad normę też, a kreatynina pośrodku normy .. Kupiłam Renagel o zgrozo.. tylko jak go dawkować? Wet mówił że lek może sprowadzić i miałam na drugi dzień, ale ws dawkowania mam się skonsultować z specjalistami od nerek. Ale może Wy macie doświadczenie?

Pies waży 5 kg,

Link to comment
Share on other sites

22 godzin temu, wioletka155 napisał:

Kupiłam Renagel o zgrozo.. tylko jak go dawkować? Wet mówił że lek może sprowadzić i miałam na drugi dzień, ale ws dawkowania mam się skonsultować z specjalistami od nerek. Ale może Wy macie doświadczenie?Pies waży 5 kg,

Nie mam jeszcze doświadczenia z Renagelem ani Renvelą. Narazie zakupiłąm i sprawdzam wyniki krwi. Ale z tego co się orientuje to dawkowanie uzależnione jest od poziomu fosforu. Dużo o Renagelu i Renveli jest na kocich forach. Np przy poziomie fosforu 7,40 mg/dl, stosował ktoś dawkę na początek: 1/18 tabletki 3x dziennie. Potem zwiększył do 1/15 3xdziennie (waga kota 3 kg).

A wetem który stosuje Renvelę i orientuje się w Renagelu jest dr. Neska. Być może Twój wet może skontaktować się z Panią doktor?

Link to comment
Share on other sites

Najlepiej sama wyślę e-maila, bo mój wet ma "super" chęci, więc prędzej pies mi padnie niż on się skontaktuje..

Czytam ten Wasz wątek i w zasadzie w każdym przypadku u psiaka przy problemach nerkowych była podniesiona kreatynina. My mamy wysoki mocznik (19mmo/l przy normie do 8), przy idealnej kreatyninie (pośrodku normy), fosfor 2,52 mmol/l (norma do 0,700-1,60). Zaczynam łączyć te wszystkie faky w naszym przypadku i czy aby ten mocznik nie wziął się od zapalenia trzustki i cukrzycy...? No bo zastanawia mnie ta kreatynina w normie , a zapalenie trzustki mamy potwierdzone w badaniach krwi niestety .  Mocz powtórzymy jeszcze jutro, bo ten ostatni wynik jest wątpliwy .

Pies ma zachowany apetyt (absolutnie żadnych problemów) i pragnienie , miewa dni że zchowuje się jak szczeniak , miewa tez gorsze, że więcej śpi. Udało sie nam zapanować W MIARĘ nad cukrzycą. Poziom przed leczeniem wahał się pomiędzy 500 a 600 na glukometrze. Teraz mamy między 200 a 250 czyli wciąż wysoki, ale o połowę niższy. Będziemy prawdopodobnie jeszcze podnosić dawkę żeby ten cukier zbić do wartości 200 .

Tylko teraz martwi mnie ten mocznik, w czerwcu był już też przekroczony do 13.1 (norma do 8 mmol/l). Teraz spory skok.

Link to comment
Share on other sites

Wysoki mocznik może być też " od wątroby" albo pośrednio jakiś lek zaburza? U Twojej suni jest też ten fosfor wysoko. Z tym mocznikiem i kreatyniną i fosforem to różnie bywa. Dr Neska zdiagnozowała u mojego psa PNN jeszcze, kiedy w/w parametry były przy dolnej granicy referencyjnej. Jej diagnoza była oparta m.innymi na USG. I tu ciekawa sprawa wyszła. Akurat coś mnie korciło, żeby posprawdzać jakość USG. I tak USG robione przez dr Kosiec nic nie wykazało,  dr Neska zauważyła nieprawidłowości w budowie nerek. Potem dr Marciński też potwierdził, że nerki są kiepskie. Nie wiem o co chodzi z tym usg czy sprzęt, czy człowiek dobry jest do tego potrzebny.

Jeśli dotychczasowe leczenie nie przyniesie efektów przemyśl na spokojnie czy aby do dr Neski nie pojechać albo na usg do dr Marcińskiego.

Link to comment
Share on other sites

Mnie się wydaje, że to po prostu zapalenie pęcherza cholera...i trzeba antybiotyku. Przy zapaleniu pęcherza to chyba jak u ludzi?Pies często sika,nawet mało i trochę się jakoś kurczy bardziej przy sikaniu, jakby go bolało.

 

na razie spróbuje u siebie coś podzialać,a jak nie to wybiorę się na jakiś Weekend do wawy. i umówię wizyte u Marcinskim.

Link to comment
Share on other sites

Mnie się wydaje, że to po prostu zapalenie pęcherza cholera...i trzeba antybiotyku. Przy zapaleniu pęcherza to chyba jak u ludzi?Pies często sika,nawet mało i trochę się jakoś kurczy bardziej przy sikaniu, jakby go bolało.

 

na razie spróbuje u siebie coś podzialać,a jak nie to wybiorę się na jakiś Weekend do wawy. i umówię wizyte u Marcinskim.

Link to comment
Share on other sites

Kurcze nie mogę teraz wrzucić do kompa wyników. Ale wyglądają tak:

BARWA- żółty

PRZEJRZYSTOŚĆ- klarowny

BIAŁKO 1,33 g/l

PH 6,25

CIĘŻAR WŁAŚCIWY 1,021

BILIRUBINA 17 umol/l

OSAD- śladowy, jasny

ŚLUZ- brak

SUPERNATANT - żółty, klarowny

LEUKOCYTY 0-1 wpw

ERYTROCYTY 0-1wpw

BAKTERIE- brak

KRYSTZAŁY- brak

NABŁONKI- płaskie 0-1 wpw

INNE- nieliczne krople lipidowe, nieliczne zanieczyszczenia

BIAŁKO W MOCZU - 1,33 g/l

KREATYNINA W MOCZU 6011 umol/l (88,4 - 9370,4 )

 

Wiem, że białka nie powinno być i bilirubiny- jutro idę na pobranie krwi na mocznik. Ale do niewydolności nerek "nie pasuje" mi ta kreatynina pośrodku normy.. Zarówno w moczu , jak i w krwi jest idealnie pośrodku .

Dla porównania napisze, że w czerwcu 2016 miała :

BIAŁKO W MOCZU 2,77 g/l

KREATYNINA W MOCZU 22661 (norma j.w, więc była przekroczona ponad 2x)

 

Sama już nie wiem w którym kierunku iść..bo mamy dośc poważną cukrzycę (na szczęście częściowo opanowaną dzięki insulinie) , zapalenie trzustki (ale z tym Freska radzi sobie świetnie, ma "dobre" kupki, apetyt ok, żadnych wymiotów, poza bolesnością przy ucisku nie wykazuje objawów) i ten cholerny mocznik. Ten mocznik jest dla nas najbardziej dołujący. Czytam i czytam, czy to aby nie wynik z zapalenia trzustki ...? Wet zasugerował kupić enterosgel i podawać biopron9. Enterosgel dzisiaj przyszedł, od jutra podam Biopron daję 2x dziennie 1 tabl ale to chyba za mało?

Zwariowac idzie..dopiero co zapanowałyśy nad wątrobą, wykluczyły Cushinga a tu ten mocznik rośnie cholerny ..

Czytam teraz o tych struwitach, przyznam że nigdy tej nazwy nie słyszałam.

Link to comment
Share on other sites

Kurcze nie mogę teraz wrzucić do kompa wyników. Ale wyglądają tak:

BARWA- żółty

PRZEJRZYSTOŚĆ- klarowny

BIAŁKO 1,33 g/l

PH 6,25

CIĘŻAR WŁAŚCIWY 1,021

BILIRUBINA 17 umol/l

OSAD- śladowy, jasny

ŚLUZ- brak

SUPERNATANT - żółty, klarowny

LEUKOCYTY 0-1 wpw

ERYTROCYTY 0-1wpw

BAKTERIE- brak

KRYSTZAŁY- brak

NABŁONKI- płaskie 0-1 wpw

INNE- nieliczne krople lipidowe, nieliczne zanieczyszczenia

BIAŁKO W MOCZU - 1,33 g/l

KREATYNINA W MOCZU 6011 umol/l (88,4 - 9370,4 )

 

Wiem, że białka nie powinno być i bilirubiny- jutro idę na pobranie krwi na mocznik. Ale do niewydolności nerek "nie pasuje" mi ta kreatynina pośrodku normy.. Zarówno w moczu , jak i w krwi jest idealnie pośrodku .

Dla porównania napisze, że w czerwcu 2016 miała :

BIAŁKO W MOCZU 2,77 g/l

KREATYNINA W MOCZU 22661 (norma j.w, więc była przekroczona ponad 2x)

 

Sama już nie wiem w którym kierunku iść..bo mamy dośc poważną cukrzycę (na szczęście częściowo opanowaną dzięki insulinie) , zapalenie trzustki (ale z tym Freska radzi sobie świetnie, ma "dobre" kupki, apetyt ok, żadnych wymiotów, poza bolesnością przy ucisku nie wykazuje objawów) i ten cholerny mocznik. Ten mocznik jest dla nas najbardziej dołujący. Czytam i czytam, czy to aby nie wynik z zapalenia trzustki ...? Wet zasugerował kupić enterosgel i podawać biopron9. Enterosgel dzisiaj przyszedł, od jutra podam Biopron daję 2x dziennie 1 tabl ale to chyba za mało?

Zwariowac idzie..dopiero co zapanowałyśy nad wątrobą, wykluczyły Cushinga a tu ten mocznik rośnie cholerny ..

 

(z tego co czytam to bilirubina wystęuje m.in przy problemach z wątrobą i drogami żółciowymi, więc pasowałby tu problem z trzustką, tylko co z białkiem?)

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, dlaczego nie moge edytować...

Ale chciałam dodać, że teraz podczytuję i bilirubina pasowałaby mi do problemów z wątrobą i drogami żółciowymi (trzustka, trawienie etc), ale to białko? Jest go mniej niż było w czerwcu, ale wciąż jest . Przy zapaleniu pęcherza np to inne parametry tez byłyby inne prawda?

 

Link to comment
Share on other sites

Wioletko,jesteś kolejną.nieszczęsną ofiarą "medycyny internetowej",moze zaraz będzie można z niej robić specjalizację? ;)

Pies jest pod opieką weterynarza,choruje na cukrzycę,na większość Twoich pytań są dość proste odpowiedzi.

Pytaj weta,nie opiekunów psów na dogo,bo namieszasz strasznie i sobie I suni.Twoj pies wymaga konsekwentnej terapii,zrównoważonej,a nie różnych 'rzutow' w zależności od "interpretowania" wynikow.Jeśli nie masz zaufania do weta - to go zmień.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Cześć dziewczyny

 

Jestem tutaj nowa..przypadkowo trafiłam na to forum... ( Nudzi mi się w pracy ) i tak jak Wy...Mam psa Sznaucera Miniaturkę 1,5 rocznego z młodzieńczą dysplazją nerek, oczywiście diagnoza postawiona przez Panią Dr. Neskę. A zaczęło się u Nas niewinnie... Avi od szczeniaczka miał problem z czystością, jakoś mu opornie szło... czasami w nocy się moczył nieświadomie..minął rok i stwierdziłam, że coś chyba jest nie tak, wet twierdził, że przeziębiony pęcherz...jeden antybiotyk, drugi..a ja nieświadoma..mój pierwszy pies. Aż w końcu postawiłam się i stwierdziłam, że to niemożliwe aby Avi miał ciągle zapalenie pęcherza, dopiero po mojej złości umówiłam się, na badania...usg, krew,mocz... i wyszło.. Nerki w kiepskim stanie, mocznik i kreatynina o zgrozo..A Wet. wyciąga mi książkę i szuka co może być mojemu psu...Pamiętam, że to był piątek, weekend to był jeden wielki dramat w domu ( pomine fakt, że mojemu psu dosłownie nic nie było, miał apetyt, wyglądał ładnie...) nie czekając już na nić, w poniedziałek rano zadzwoniłam do Warszawy a na 15tą już miałam tam być..Więc ruszyłam w długą podróż... 500 km do pokonania, jakoś dojechałam i to była najlepsza decyzja w moim życiu! Mimo, że po weekendzie niewiedzy, strachu..wyglądałam jak przeciągnięta przez magiel. Pani Agnieszka zrobiła USG i stwierdziła, że nerki są dobrej wielkości, ale mają bardzo mało kłębuszków, pęcherz posiada jakieś torbiele ( od ciągłego podziębienia ) No i tak...dostaliśmy leki, lotensin ( podwyższone ciśnienie ) famogast ( osłonowy ) pronefra i sevemet... Kreatynina i mocznik zaczęły spadać , Gdy trafiłam do Warszawy Crea była na poziomie 5,5 a mocznik 400 , ale Aviemu dosłownie nic nie było...DOSŁOWNIE! po 3 msc Crea wynosi 3,2 a mocznik 200. Aczkolwiek skoczył Nam fosfor i tutaj za namową Warszawy wprowadzam Renagel, narazie na jeden miesiąc aby sprawdzić czy będzie poprawa wyników. Oczywiście Karma nerkowa Animonda renal od 3 msc.

 

Także, witam Was razem z Avim :)

Link to comment
Share on other sites

Ja też nowa - niestety :(
Przeorałam prawie cały wątek, ale informacji taki ogrom, że ledwie przyswajam.

Nasza historia, to 11 letni  westie Kuba z zupełnie przypadkowo stwierdzoną niewydolnością nerek. W zeszłym tygodniu byliśmy umówieni na czyszczenie zębów. Vet zlecił standardowe badanie krwi i na drugi dzień zamiast zębów była kroplówka.
Wyniki kiepskie: kreatynina 274.9 przy normie 150.3, BUN 14.7 przy normie 6.4, erytrocyty 3,84.
Po 5 dniach na kroplówce i zmianie diety wyniki nieco się poprawiły: kreatynina 221.1, BUN 8.62, erytrocyty 3.62.

USG wykazało powiększenie obu miedniczek nerkowych i pogrubioną korę jednej nerek.

Mamy zalecone jeszcze badanie moczu (jutro będę łapać i zawozić).

Psiur poza dietą niskobiałkową i niskofosforową  (o którą, jeśli pozwolicie, będę pytać szczegółowo później) ma zalecone 1 kapsułkę Renalvet dziennie i jedną tabletkę z witaminami (w sumie, to wymusiłam te witaminy, bo ostro pytałam jak pomóc w niedokrwistości) w naszym przypadku są to witaminy dla kobiet w ciąży (dużo żelaza i 0 fosforu). Czekamy, aż do lecznicy zostanie sprowadzone EPO - będzie dostawał na razie 2 zastrzyki na tydzień. Do tego stosujemy kroplówki co drugi dzień.

Dieta mieszana z przewagą naturalnego jedzenia. Mamy tutaj mały problem, bo Kuba ma nietolerancję glutenu, więc z wypełniaczy pozostaje ryż, kasza jaglana (dajemy rozmoczone płatki) i ziemniaki.
Do jedzenia dostaje codziennie kapsułkę probiotyku i ćwierć łyżeczki sproszkowanej skorupki jajka.

Czy czegoś nie przeoczyłam w leczeniu? Docisnąć lekarzy jeszcze o coś? Z Waszych doświadczeń dobrze jest prowadzony, czy szukać konsultacji jeszcze gdzieś?

Czy warto podawać do jedzenia chlorellę / spirulinę (bo to białko jest)? Miałyście do czynienia z Azodylem? Czy istnieją jeszcze jakieś leki / suplementy, które można zastosować

Wiele pytań i wątpliwości. Cieszę się, że jesteście :) i mam nadzieję, że pomożecie.

Link to comment
Share on other sites

22 minut temu, Sanna napisał:

Ja też nowa - niestety :(
Przeorałam prawie cały wątek, ale informacji taki ogrom, że ledwie przyswajam.

Nasza historia, to 11 letni  westie Kuba z zupełnie przypadkowo stwierdzoną niewydolnością nerek. W zeszłym tygodniu byliśmy umówieni na czyszczenie zębów. Vet zlecił standardowe badanie krwi i na drugi dzień zamiast zębów była kroplówka.
Wyniki kiepskie: kreatynina 274.9 przy normie 150.3, BUN 14.7 przy normie 6.4, erytrocyty 3,84.
Po 5 dniach na kroplówce i zmianie diety wyniki nieco się poprawiły: kreatynina 221.1, BUN 8.62, erytrocyty 3.62.

USG wykazało powiększenie obu miedniczek nerkowych i pogrubioną korę jednej nerek.

Mamy zalecone jeszcze badanie moczu (jutro będę łapać i zawozić).

Psiur poza dietą niskobiałkową i niskofosforową  (o którą, jeśli pozwolicie, będę pytać szczegółowo później) ma zalecone 1 kapsułkę Renalvet dziennie i jedną tabletkę z witaminami (w sumie, to wymusiłam te witaminy, bo ostro pytałam jak pomóc w niedokrwistości) w naszym przypadku są to witaminy dla kobiet w ciąży (dużo żelaza i 0 fosforu). Czekamy, aż do lecznicy zostanie sprowadzone EPO - będzie dostawał na razie 2 zastrzyki na tydzień. Do tego stosujemy kroplówki co drugi dzień.

Dieta mieszana z przewagą naturalnego jedzenia. Mamy tutaj mały problem, bo Kuba ma nietolerancję glutenu, więc z wypełniaczy pozostaje ryż, kasza jaglana (dajemy rozmoczone płatki) i ziemniaki.
Do jedzenia dostaje codziennie kapsułkę probiotyku i ćwierć łyżeczki sproszkowanej skorupki jajka.

Czy czegoś nie przeoczyłam w leczeniu? Docisnąć lekarzy jeszcze o coś? Z Waszych doświadczeń dobrze jest prowadzony, czy szukać konsultacji jeszcze gdzieś?

Czy warto podawać do jedzenia chlorellę / spirulinę (bo to białko jest)? Miałyście do czynienia z Azodylem? Czy istnieją jeszcze jakieś leki / suplementy, które można zastosować

Wiele pytań i wątpliwości. Cieszę się, że jesteście :) i mam nadzieję, że pomożecie.

Nie załamuj się... Nerki to nie wyrok, aczkolwiek trzeba dużo siły i dobrych myśli aby z tym żyć.. no i trzeba się pogodzić ze stanem rzeczy, ja miałam z tym problem...długo dochodziłam do siebie. Boje się, że renalvet to może być troszkę mało, ale moge się mylić. Znam osoby, które mają psy z chorymi nerkami i wiekszosc jest prowadzone przez doktor Neskę w Warszawie. Wszystkie psy mają sprawdzane ciśnienie bo to też jest wazne przy nerkach, bardzo często te psy mają nadciśnienie - Mój Avi ma, na to mamy lotensin 1/4 tabletki na wieczór. Do tego mamy pronefrę.. 2 x dziennie po 2,5 ml. Jeżeli chodzi o Azodyl to są już leki lepsze, ja z tej półki wprowadzam od 1go listopada Renagel ( lek ludzki, ponoć najlepszy wyłapywacz fosforu ) zamówiony w Warszawie, ponieważ u Nas ani renalvet ani pronefra się nie sprawdza - urósł Nam fosfor, który przy uszkodzonych już nerkach jeszcze pogarsza sytuacje. Bardzo wazne jest abyś miała na uwadze podaż fosforu... Ja dawałam animonde, która o zgrozo ma dużo fosforu  bo aż 0,16%, najmniej ma royal oraz hills - mówię o karmach mokrych. Ja od lipca bardzo dużo czytam i pytam... Ale ogólnie rzecz biorąc, aby opanować stan psa jeden miesiąc to za mało..my bujamy się już trzy miesiące i jego stan nie jest opanowany, aczkolwiek AVI czuje sie super. Ale parametry jeszcze skaczą. Ja tak to widzę - aczkolwiek mogę się w którejś kwestii mylić.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Sanna napisał:

Dieta mieszana z przewagą naturalnego jedzenia. Mamy tutaj mały problem, bo Kuba ma nietolerancję glutenu, więc z wypełniaczy pozostaje ryż, kasza jaglana (dajemy rozmoczone płatki) i ziemniaki.

Do jedzenia dostaje codziennie kapsułkę probiotyku i ćwierć łyżeczki sproszkowanej skorupki jajka.
 

Brawo za rozsądne podejście do diety :) Rozdrobnione na puree ziemniaki pomagają w zbijaniu mocznika. Możesz dodać olej z łososia, ma bardzo dobry wpływ na nerki. Minusem jest to, że nie każdy psiak chce go jeść (mój ostatnio odmawia). Kontroluj regularnie wapń i fosfor.

Z tego co wiem, warto też dawać enzymy do jedzenia (Kreon) bo one pomogą w trawieniu i organizm będzie miał nieco lżej (zrób szersze rozeznanie).

Do wszystkich, którzy nie mają problemu z jęz. angielskim - warto poczytać doświadczenia osoby o imieniu Shawna, której pies (chory na nerki od urodzenia) przeżył 8 lat przy odpowiedniej diecie i prowadzeniu. Wystarczy wpisać w google: Shawna dog kidneys i powinny się pojawić linki do różnych for dyskusyjnych, gdzie ta osoba się wypowiada. Mi bardzo pomogła. Polecam też szukać informacji o domowej diecie dla nerkowych psów, też w jęz. angielskim.

bou, w moim przypadku "medycyna internetowa" uratowała psa, bo weterynarze bardzo źle go prowadzili. Także uważam, że warto czytać to co w internecie "piszczy", ale też obowiązkowo sprawdzać każdą informację na własną rękę, weryfikować, być bardzo uważnym, nie wierzyć nikomu ślepo. Weterynarzom również... ja sprawdzam każde zalecenie weta, pytam szczegółowo dlaczego tak a nie inaczej itp.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...