Jump to content
Dogomania

Prawa dot. zakupu psa w pseudohodowli


ouu.

Recommended Posts

Nie wiem czy nie mam już na tym forum konta, jeśli jest to przepraszam za założenie nowego - nie mogłam przypomnieć sobie ani hasła ani nicku ;) Nie wiem czy wybrałam dobry dział. Jeśli zły proszę o przeniesienie.

Potrzebuję Waszej pomocy... Zacznijmy od początku.

Moja ciocia bardzo chciała małego yorka. Nie stać jej na pieska z rodowodem, ale nie roztrząsajmy teraz sprawy r=r, bo nie to jest najważniejsze. Znalazła ogłoszenie o pieskach do sprzedania, ponoć 8 tygodniowych. Było to w okolicach Strzelina - dokładnie w Warkoczu.
Pojechała, obejrzała rodziców, kupiła ostatnią suczkę. Była to dość spontaniczna decyzja - po prostu sie w niej zakochała i nie chciała już szukać dalej. Dali nam książeczkę zdrowia - gdy przejrzałam ją dopiero po kilku dniach, okazało się, że według tego co było tam napisane, suczka ma 6 tygodni, a nie 8 jak pisało w ogłoszeniu. Lenka (bo tak ją nazwaliśmy) od początku była smutna, cały czas się trzęsła, niewiele jadła. Ale byliśmy przekonani, że jest to reakcja na to, że została odebrana od matki. Po tygodniu jej pobytu u nas zaczęło się dziać z nią bardzo źle - biegunka, wymioty i jeszcze gorsze samopoczucie. Zgłosiliśmy się więc do weterynarza (niestety nie do naszej kliniki, do ktorej zawsze chodzimy ze zwierzakami, tylko do innego, ktory akurat mogl nas przyjąć - potrzebowalismy natychmiastowej pomocy, a naszą klinikę mogli otworzyć dopiero za kilka godzin), który stwierdził, że może to być przyczyna zarobaczenia i dał jej lek na robaki. Dodam, że hodowcy ponoć odrobaczyli suczke, jednak juz po około 4 dniach pobytu u nas szurała pupą o podłogę, a w dokumentach nie było śladu o tym, że była odrobaczona - ponoć hodowcy odrobaczają szczeniaki sami... W poniedziałek jej stan znacznie się polepszył - była żywa, poszła na spacer, biegała i interesowała się wszystkim.
We wtorek zmiana o 180 stopni - znowu biegunka, złe samopoczucie. Trafiliśmy już do naszej kliniki - stwierdzono, że może zjadła coś, co nie wychodzi na zdjęciu rentgenowskim lub połknęła trutkę na szczury (w sobote byla na wsi). Dostała kroplówkę, jej stan się troszkę polepszył, ale na krótko - zaraz wszystko wracało. Taka sytuacja ciągnęła się do czwartku - polepszenie i po kilku godzinach stan krytyczny. Doszło do tego, że wykręcało ją całą, drętwiała. Lekarz stwierdził zaburzenia układu nerwowego. W nocy z czwartku na piątek, o 3, trafiliśmy ponownie do kliniki. Pies ledwo żył, nie można go było dobudzić. Dodam, że Lenka cały czas, od samego początku miała bardzo szybki oddech, uspokoił się dopiero w czwartek lub piątek, po tylu zastrzykach i kroplówkach. Wtedy nocą podjęto decyzję - w piątek z samego rana jedziemy do Wrocławia po krew i robimy jej transfuzję krwi, w ostatecznosci rozcinamy ją. Okazało się, że krwawiła gdzieś z wewnątrz. Wcześniej nie chcieli od razu jej operować, bo jest bardzo malutka, poza tym stan momentami był znacznie lepszy. Wyniki krwi jednak były ciągle bardzo złe - anemia, itd. Nic nie mieściło się w normie. W piątek z samego rana pojechaliśmy do kliniki, koło południa Lenka była już podłączona do krwi. Dostała jej na tyle, że jej wyniki się znacznie polepszyły - wszystko było już w normie. Po południu oddali nam ją do domu, wieczorem na kontroli wszystko było już dobrze, szlo w dobrym kierunku. Dzisiaj w nocy, podczas snu (nawet nie wiemy kiedy, nie pisknęła, nie dała żadnego znaku), Lenka odeszła. Rano dopiero zobaczyliśmy ją już nieżywą

Jest obecnie na sekcji. Jestem przekonana, że nie jest to wina niedopatrzenia lekarzy, że coś zrobili źle. To świetna klinika z bardzo dobrą opinią. Obawiam się jednak, że jest to wina hodowcy. Rozmawialiśmy z wieloma ludźmi na temat szczeniaków z Warkocza. Opinia była jedna - wszystkie psy od tamtych ludzi zdychają. Gdy rozmawialiśmy z weterynarzami od razu odgadli, że suczka jest własnie z Warkocza.
Jakie mam prawa w przypadku podejrzeń, że rozmnaża się tam psy, nie zwracając uwagi na nic? Wspominał mi ktoś jeszcze o krzyżówce pokrewieństw, a matka i ojciec byli wręcz tacy sami. Zadzwoniliśmy do Warkocza, chcąc uzyskać informacji na temat szczeniaków - kolejne małe będą już za 2 miesiące!
Więc jest coś nie tak. Mamy zamiar tam pojechać i wyjaśnić to z hodowcami. Dziewczyny, pomóżcie mi!
Jakie mam prawa? Mogę to gdzieś zgłosić, by zrobiono interwencję u tego hodowcy? Nie chcę, by innym ludziom przytrafiło się to co nam ostatnio.
Jeśli znacie kogoś, kto ma szczeniaki z Warkocza - proszę o kontakt. Bardzo chciałabym się dowiedzieć, jak im chowają się te szczeniaczki i czy w ogóle żyją

Link to comment
Share on other sites

właśnie tak to jest z tymi pseudohodowlami że nie są kontrolowane...
jeśli tak chcesz kontroli to jedynie TOZ ale to wtedy kiedy psy mają złe warunki bytowe, są ofiarami przemocy, zaniedbania itd.
a tak to co możesz? komu się poskarżysz? podlegają jedynie polskiemu prawu
na pewno- jeśli jest wina hodowcy, trzeba starać się aby za to zapłacił, możesz szukac innych poszkodowanych i namawiac by też walczyli o swoje, możesz ostrzegac ludzi przed pseudohodowlami, przed tym pseudohodowcą i to chyba niestety tyle

Link to comment
Share on other sites

Czy myślicie, że wrocławski TOZ zadziała?
Jeśli podejrzewam, że psy są trzymane w złych warunkach, że jest ich wiele, że mieszkają w jakiś komórkach - czy TOZ może zrobić wtedy kontrole? I jakie postępowanie jest w takiej sytuacji? Proszę o pomoc.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ouu.']Szczerze mowiac, nie bylam przy jej zakupie, nie wiem, zapytam cioci jak wroci z pracy.

Sunia kosztowała 750zł, leczenie wyniosło nas ponad 800zł...[/QUOTE]
taaa... Za taką cenę (nie dodając kosztów leczenia plus dojazdy) z pewnością byście kupiły w hodowli zwierzaka tzw "peta" czyli niewystawowego, ale z metryczką ZKwP. Z pewnością byście podpisali umowę kupna-sprzedaży.
Może warto było pomyśleć o adopcji - szczenięta też sa w adpocji!
ale - to juz przeszłość. I dość kosztowna nauka.

Napisz jak dalej sprawy.

Link to comment
Share on other sites

chyba, ze świadkowie się znajdą. Można próbować, ale - jak zwykle będzie to "mała szkodliwość czynu..."
jest sposób - leepa pisała wcześniej - w ilości siła. Czyli więcej poszkodowanych chętnych na taniego psa robi pozew zbiorowy, wtedy zwiększa się "cena", bo policja zaczyna dopiero dzialać od szkody powyżej tysiąca pln (przynajmniej tak było ze 3 lata temu). A zwierzę nadal jest rzeczą, niestety. :(

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"mała szkodliwość czynu..."[/QUOTE]a czy przypadkiem to nie jest w sprawach karnych?
w powództwie cywilnym nie ma czegoś takiego - zaznaczam że nie jestem prawnikiem, ale się trochę interesuje.. - wydaje mi się że skoro jakiś facet z powództwa cywilnego mógł pozwać moich rodziców o kilkaset tysięcy za to że oni nie podjęli się wykonania robót, a on wziął inną firmę i ta firma spartaczyła, to i taka sprawa by przeszła - trzeba by było mieć umowę, albo świadków, złożyć wniosek do sądu o odzyskanie poniesionych kosztów - musicie mieć też zaświadczenia od weta i rachunki.. dobrze gdyby jasno było napisane że hodowca nie dopełnił obowiązków i był chory jak do was przyszedł..
a i jeszcze jedno - w powództwie cywilnym niestawienie się na rozprawę to przyznanie się do winy.. chociaż oni pewnie się nie wystraszą i sprawa może się trochę ciągnąć..

jest jakiś prawnik na forum? niech mnie ktoś poprawi o ile się mylę..

szkoda poniżej 250zł jest karana mandatem, powyżej idzie do sądu. - przynajmniej tak jest z kradzieżą.

Link to comment
Share on other sites

No właśnie problem w tym, że weterynarz po sekcji nie stwierdził, że to hodowca nie dopełnił obowiązków... Jest po stronie tamtego faceta i obstaje przy tym, że pies był zdrowy jak braliśmy go z hodowli. Chociaż sam nie wie na 100% co było psu - pokroił mi małą na kawałki i nie stwierdził nic konkretnego ;/

Hodowca pojechal do weterynarza, ktory powiedzial mu, ze wedlug niego bylo to zatrucie trutka i, ze mala zachorowala będąc już u nas. Faktycznie były takie podejrzenia, ale po pierwsze - malo prawdopodobne, zeby zjadla trutke, bo nikt jej nie sypał w okolicy (jedyne co to byla na wsi i tam chodzila w trawie, wiec jak juz to tam), ale niedawno doszlysmy, ze trutka to granulat, a ona nie gryzła!

Szczegolnie nie w porzadku jest, ze weterynarz wydal takie informacje na temat mojego psa osobie trzeciej, nie wiedzac jaka byla sunia zanim ją przywieźliśmy. No i oczywiscie weterynarz nie jest pewny tej diagnozy w 100%...

Link to comment
Share on other sites

Wiesz co, wina hodowcy to jedno - jeśli suczka miała 6 tyg. to była za mała, żeby ją zabrać od matki.
Ale wasze postępowanie też pozostawia wiele do życzenia: Piszesz: Jak poczuła się lepiej to poszła na spacer, w sobotę była na wsi?????
Kobieto, a co z kwarantanną, tym bardziej, że pies maleńki, wątpliwości co do odrobaczenia, co do szczepień też nie byłabym pewna, jeśli hodowca podejrzany. Na tej wsi to ona mogla byle co zjeść.

Link to comment
Share on other sites

Hodowca to jedno - brak szczepień i być może odrobaczenia, sprzedaż młodego szczeniaka (choć polskie prawo nie określa wieku sprzedaży, określa to tylko ZK dla zarejestrowanych w nim miotów - więc jeśli jeszcze otrzymaliście książeczkę z wpisanym faktycznym wiekiem psa, hodowca z łatwością wykpi się z zarzutu i powie, że może nie dosłyszeliście).
Ale Wy... No wybaczcie, zakup bez zastanowienia, bez sprawdzenia na miejscu książeczki, szczeniak bez szczepienia, młodziutki - czyli z bardzo niską odpornością, jeszcze dodatkowo obniżoną podaniem leku na robaki - i zabrany na wieś? Z takim zstanem układu immunologicznego, mógł złapać byle wirusówkę pokarmową (która na doroslym odporniejszym psie nie zrobiłaby wrażenia) i paść, nawet zatruć się nie musiał.
Błędy hodowcy swoją drogą, ale i Wy wykazaliście się dużą lekkomyślnością przy opiece nad szczeniakiem i bardzo możliwe, że to w połączeniu ze zbyt wczesnym odłączeniem od matki było przyczyną jego śmierci.
Jeśli weterynarz wyraźnie nie stwierdził, że zgon nastąpił z powodu wady wrodzonej szczeniaka, którą zataił przed Wami hodowca, to marne macie szanse na wywalczenie czegokolwiek w sądzie. Jeśli nie macie umowy kupna-sprzedaży, to może być i tak, że ta osoba w ogóle wyprze się, że sprzedała Wam szczenię.

Ku przemyśleniu przysłowie "Nie stać mnie na tanie rzeczy" - oszczędziliście na psie na początku, no i tak jak widać, leczenie przerosło koszty zakupu, i co najgorsze nerwy zszarpane a psa nie ma... A można było poczekać, odłożyć te 1500 zł które i tak wydaliście, wybrac dobrego hodowcę i kupić normalne zdrowe szczenię z papierami, w odpowiednim wieku, i teraz cieszyć się wesołym psiakiem i korzystać z rad i pomocy hodowcy, zamiast się procesować. No ale po co słuchać rad przed zakupem, lepiej się rzucać po szkodzie...

Link to comment
Share on other sites

[B]Martens[/B], nic dodać, nic ująć...
Tyle się trąbi o pseudohodowlach, Dogomania jest zalana ilością informacji na ich temat, ale co z tego skoro ludzie i tak wolą kupić taniej, byle mieć coś, co jest podobne do psa rasowego...
Pseudohodowle to nie tylko tanie psy... To przede wszystkim nieprzewidywalne geny, przeszłość i niestety przyszłość zwierzaków...

Jestem ciekawa czy coś wskóracie... Osobiście - wątpię... Gdyby można dokopać pseudo - byłoby ich znacznie mniej.... A jak widać - handel kwitnie niczym nie niepokojony...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szamanka'][B]Martens[/B], nic dodać, nic ująć...
Tyle się trąbi o pseudohodowlach, Dogomania jest zalana ilością informacji na ich temat, ale co z tego skoro ludzie i tak wolą kupić taniej, byle mieć coś, co jest podobne do psa rasowego...
Pseudohodowle to nie tylko tanie psy... To przede wszystkim nieprzewidywalne geny, przeszłość i niestety przyszłość zwierzaków...

Jestem ciekawa czy coś wskóracie... Osobiście - wątpię... Gdyby można dokopać pseudo - byłoby ich znacznie mniej.... A jak widać - handel kwitnie niczym nie niepokojony...[/QUOTE]

"czy coś wskóracie..." - no co? założy się kolejne topiki, pseudo będzie kwitło jak kwitnie. Będą kolejne osoby chętne do "tanich zakupów".
Bo zanim się kupi szczeniaka to się powinno znaleźć jakieś info, zanim się kupi to tu zapraszamy na dogo. A zazwyczaj ludzie pojawiają się po fakcie - zwlaszcza bo bolesnym odejściu szczeniaka...
a nie tylko na wsi czyhają na tak malutkiego szczeniaka niebezpieczeństwa, bo w mieście jest ich o wiele więcej. Nawet nie wiecie kiedy opiekun zieleni na Waszym osiedlu pryskał obrzeża trawnikow i chodnika. Widac to dopiero po kilku dniach, jak trawa usycha.... Nie wiadomo też kiedy są wykladana trutki na myszy w piwnicach, kiedy jest wykladana trutka na karaluchy. W mieście też nasycenie ilościowe psów jest większe jak na terenach wiejskich - a co za tym idzie - więcej wirusow lata w powietrzu.
mnie interesuje tylko jedno - czy autorka topiku kupi kolejnego psiaka i skąd.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ouu.']Tak. Szukamy w tym momencie dobrej hodowli i szczeniaka z rodowodem....[/QUOTE]

to trzymam kciuki za dobry wybór! :)
Tylko też zwróć uwagę na umowy i na całą resztę o której już teraz wiecie.
I jeśli nie będzie to tajemnicą to się pochwal kiedyś maluchem.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...