Jump to content
Dogomania

List do Cioteczek Ostrowskich. Toja MOCZÓWKA, Mimi NIEWYDOLNOŚĆ SERCA I NEREK.POMOCY


Recommended Posts

Kochane dziewczyny bardzo dziękuję za pamięć i pozdrowienia .  Pozdrawiam i ja Was serdecznie. Toja i Pufi też dodają pozdrowienia od siebie. Jeszcze są na działce z mężem. Mało nie dostałam zawału , kiedy próbowałam wejść na stronę i miałam komunikat, że takiej strony nie ma. Dopiero po zalogowaniu się ze swojego profilu mogłam tu trafić. Ciągle jestem w stresie, że kiedyś ona zniknie i pójdziemy w niepamięć. Przyrzekam, że jak już na dobre wrócimy to wpisy będą częściej. Przesyłamy uściski i buziaki  Wanda i jej band

 

Link to comment
Share on other sites

  • 7 months later...

Przyrzeczenia a życie biegnie swoją drogą. Za dużo kłopotów się nazbierało. Oprócz kłopotów z własnymi chorobami, z moczówką Toi to doszły problemy ze zdrowiem Borysa. Mąż też nie czuje się dobrze. Wszystko to wpływa na to, że już nie chce mi się pisać i odkładam to na później a czas leci i kłopotów coraz więcej.  O czym więc pisać?  Bazarek by mi się przydał i to bardzo.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Dzisiaj zgodnie z obietnicą  zamieszczam zdjęcia maluchów. Upał to nie jest dobry czas na zdjęcia, ale Pufcia upał nie przeraża i zawsze ma ochotę na bieganie po terenie i spacery. No może nie zawsze w deszcz lepiej posiedzieć w domu chyba, że potrzeba bardzo przyciśnie to trudno. Krótki wyskok i do domu.

DOBRZANÓW 5. 08. 2017 027.jpg

DOBRZANÓW 5. 08. 2017 023.jpg

DOBRZANÓW 5. 08. 2017 008.jpg

DOBRZANÓW 5. 08. 2017 007.jpg

DOBRZANÓW 5. 08. 2017 005.jpg

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 2 months later...

Nie dość choroby Borysa i moczówki Toi , Toja zaczęła kuleć na jedną tylną łapkę. Nie chce wychodzić na spacer. Kiedyś jak wołałam spacerek to biegiem biegła merdając ogonkiem a teraz ucieka biegiem pod rozsunięty tapczanik.  Żeby było jeszcze "weselej " na szyi Puffiego wymacałam twardy guzek wielkości śliwki. Wszystko to spędza mi sen z powiek. Jak mam sobie z tym wszystkim i moją emeryturą poradzić? Może ktoś mi coś podpowie i poradzi. Może ktoś ma podobne kłopoty zdrowotne u swojego psa?

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 3 weeks later...
  • 3 weeks later...
  • 4 weeks later...
  • 1 month later...

Długo było tu cicho. Stary komputer, który ćwiczył mnie wciąż w cierpliwości padł już na dobre. Dzięki pomocy Galegro  i to nie jedynej, mam już laptopa (używany, ale sprawny), którego się właśnie uczę. Co za komfort . I pomyśleć, że na moje szczęście a Jego nieszczęście poznaliśmy się na Dogomani .
Masz ze mą Tomku kłopot bo co raz potrzebuję  Twojej pomocy. Dzięki Ci za to, że jesteś i masz cierpliwość do mnie.

Wczoraj rozglądałam się po Dogomani. Odszedł za Tęczowy most Hieniusza kompan Sary i szukałam dla niej odpowiedniego pod względem postury, futra i charakteru kumpla. Sara to sunia w typie leonbergera, która trafiła do nas na DT i została. (rozglądałam się więc za psem w typie leonbergera, Bernardyna, Nowofundlanda Co zajrzałam na któreś z nich forum w psy do adopcji tam pustka i martwa cisza. Dogomania jest jak uschłe ale jeszcze nie do końca drzewo. Gdzie te czasy kiedy nie było podziałów na województwa, pracowało się wspólnie, psy jeździły do domów po całej Polsce i była wspólna radość z każdej adopcji. Ta pustka i zdrada Dogomani bardzo boli. Pewnie częściowo przyczyniła się też do tego co raz to nowe zmiany na portalu, które wymagaj ciągłego uczenia się  i poznawania portalu na nowo. Dużo z nas  zapsiło się i odeszło na zasadzie, że nic więcej już zrobić nie mogą. Zawsze jednak można pomóc zdobytą tu wiedzą, podnoszeniem wątków, ogłoszeniami, sprawdzeniem w razie potrzeby domku przed dokonaniem adopcji a czasami i po i wzajemnym wsparciem

Rozpisałam się bo to co zobaczyłam  z cięło mnie z nóg

Toja, Pufi i Ja Jesteśmy teraz w Siedlcach . Jak lepiej się zapoznam z laptopem to będą zdjęcia

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Dzisiaj trochę zdjęć maluchów i nie tylko. Zdjęcia były robione na działce. Teraz jesteśmy w Siedlcach i postaramy się zrobić nowe. Bałam się, że w Siedlcach będę miała kłopot z Pufim, ale nie jest źle. Największy problem, że już koło 6:00 robi mi pobudkę a ja jestem nocny marek i późno się kładę spać.

DSC_0007.JPG

DSC_0008.JPG

DSC_0009.JPG

DSC_0010.JPG

Link to comment
Share on other sites

17 minut temu, uxmal napisał:

Dopiero teraz przeczytałam o Moczówce Toji? Mój Gacek ją miał :( Dawno temu to było, bo ok 2007 r. Podawaliśmy mu lek (krople), który aplikowany był przez nos.

Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Wyobrażam sobie jak było trudno. Ja zaczynałam zakraplają krople do oczu . To była wilka trauma dla Tojci. Napisz co się dzieje teraz i jak sobie z tą chorobą radziliście. Pozdrawiam i czekam

Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, wanda szostek napisał:

Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Wyobrażam sobie jak było trudno. Ja zaczynałam zakraplają krople do oczu . To była wilka trauma dla Tojci. Napisz co się dzieje teraz i jak sobie z tą chorobą radziliście. Pozdrawiam i czekam

:( Nie radziliśmy sobie dobrze. Najgorsze było rozpoznanie. Weterynarz długo szukał przyczyny. A to prostata a to nerki a może cushing. Trudna byłą też opieka, chociaż teraz z perspektywy czasu sądzę że o wiele prostsza niż przy cushingu i niewydolności nerek.

Z zakraplaniem nie było problemu. Gacek w miarę dobrze to przyjmował. To lekarstwo bardzo Gackowi pomagało (Minirin). Gorzej było z drugim psem ( Dyziem). Kiedy Dyzio widział że chcemy aplikować Gackowi lekarstwo bardzo szczekał, skakał, denerwował się. Branie Gacka na ręce, noszenie spowodowało u Dyzia jakąś traumę. 

Gacusia nie ma już z nami odszedł w wieku 13 lat w 2007 29 grudnia.

Dyzio odszedł w wieku 11 lat  2 kwietnia 2017 r -z powodu cushinga.
 

Link to comment
Share on other sites

Uxmal  bardzo Ci współczuję. Toja na moczówkę choruje już kilka lat. Z diagnozą było trochę kłopotu ale najwięcej ze złapaniem od niej moczu do badania. To były hece i tylko raz się udało. Zaczynałyśmy od kropli do oczu, potem były tabletki a teraz jest liofilizat . Są to tabletki jakby opłatki, które przykleja się do wewnętrznej strony policzka. Teraz to luksus. Jak jej zapomnę przykleić to sama się upomina.

Wystarczy, że zawołam "tableteczka" a ona przybiega, siada i czeka na przyklejenie. Ma już 13 lat i stale się martwię ,że nadejdzie kiedyś czas na pożegnanie. Jak będziesz miała ochotę i czas zapraszam Cię na poczytaniu historii moich maluchów i tragedii związanej z chorobą i odejściem jej mamy. Zobaczysz jak ufając wetom, można samemu przyczynić się do odejścia swojego pupila. Zachęcam.

Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, wanda szostek napisał:

Wystarczy, że zawołam "tableteczka" a ona przybiega, siada i czeka na przyklejenie. Ma już 13 lat i stale się martwię ,że nadejdzie kiedyś czas na pożegnanie. Jak będziesz miała ochotę i czas zapraszam Cię na poczytaniu historii moich maluchów i tragedii związanej z chorobą i odejściem jej mamy. Zobaczysz jak ufając wetom, można samemu przyczynić się do odejścia swojego pupila. Zachęcam.

Dziękuje za dobre słowa i zaproszenie. 

Wetom ufam z umiarem, bo niestety zdarzyło mi się, że ich diagnoza była błędna :( Ale tamten czas nauczył mnie, że trzeba także samemu troszkę wiedzy zaczerpnąć. Czytać, słuchać i zapamiętać.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 8 months later...

Czas leci, problemów nie ubywa a przeciwnie mnożą się. Ostatnio kłopoty ze zdrowiem naszym ale również Pufiego. Byłam w szpitalu na neurologii, teraz wróciłam po sześciotygodniowym pobycie na oddziale rehabilitacyjnym.Stan zdrowia Pufiego jest tragiczny - nowotwór jamy ustnej. Nie można operować bo zostałby uszkodzony język. Leczony: antybiotyk, przeciwbólowe, dodatkowo przemywany, płukany. Była konsultacja w na weterynarii w Lublinie. Zrobiono mu badania wszystkie wyniki dobre w ramach wieku. Po obejrzeniu mordki nie podjęli się operacji. Rozpacz. Początkowo myślano, że to nadziąślaki. Dowiedziałam się że jest możliwość usuwania nadziąślaków laserem. Podzwoniłam po warszawskich gabinetach weterynaryjnych i na Gagarina i dowiedziałam się, że robią  usuwanie nadziąślaków laserem. Umówiłam wizytę do dr. Mikłusza i pojechaliśmy. Doktór stwierdził, że to nowotwór na 90% złośliwy (wynik histopatologii 5-6 grudnia) i pozostaje tylko leczenie , paliatywne które ulży psu. (antybiotyk, steryd, przeciwbólowe, Ranigast i probiotyk). W tej chwili sytuacja jest okropna. Do wczoraj jeszcze można było go w specjalny sposób karmić płaską łyżeczką. Jeszcze trzy dni temu schodził po schodach (ale nie wchodził) od dwóch dni już nie schodzi, spacerek bardzo wolny z opuszczonym ogonkiem. Z mordki sączy się krew już od dawna. Trzeba ją przepłukiwać strzykawką. Mordka się nie zamyka, Pufi ciągle śpi. Rozpacz i bezradność

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...