wanda szostek Posted November 18, 2016 Author Share Posted November 18, 2016 Kochane dziewczyny bardzo dziękuję za pamięć i pozdrowienia . Pozdrawiam i ja Was serdecznie. Toja i Pufi też dodają pozdrowienia od siebie. Jeszcze są na działce z mężem. Mało nie dostałam zawału , kiedy próbowałam wejść na stronę i miałam komunikat, że takiej strony nie ma. Dopiero po zalogowaniu się ze swojego profilu mogłam tu trafić. Ciągle jestem w stresie, że kiedyś ona zniknie i pójdziemy w niepamięć. Przyrzekam, że jak już na dobre wrócimy to wpisy będą częściej. Przesyłamy uściski i buziaki Wanda i jej band Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted July 17, 2017 Author Share Posted July 17, 2017 Przyrzeczenia a życie biegnie swoją drogą. Za dużo kłopotów się nazbierało. Oprócz kłopotów z własnymi chorobami, z moczówką Toi to doszły problemy ze zdrowiem Borysa. Mąż też nie czuje się dobrze. Wszystko to wpływa na to, że już nie chce mi się pisać i odkładam to na później a czas leci i kłopotów coraz więcej. O czym więc pisać? Bazarek by mi się przydał i to bardzo. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
azalia Posted July 18, 2017 Share Posted July 18, 2017 Życzę Wam wszystkim duuuużo zdrowia! A co Boryskowi dolega? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted July 25, 2017 Author Share Posted July 25, 2017 Witaj Azalio, Cieszę się, że nas odwiedziłaś, bo cicho tu i pusto. Za życzenia pięknie dziękujemy i proszę odwiedzaj nas czasami. Borys ma problemy ze stawami. Wklejam link do jego wątku. Będzie nam miło jak i tam zajrzysz. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted August 5, 2017 Author Share Posted August 5, 2017 Dzisiaj zgodnie z obietnicą zamieszczam zdjęcia maluchów. Upał to nie jest dobry czas na zdjęcia, ale Pufcia upał nie przeraża i zawsze ma ochotę na bieganie po terenie i spacery. No może nie zawsze w deszcz lepiej posiedzieć w domu chyba, że potrzeba bardzo przyciśnie to trudno. Krótki wyskok i do domu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted August 5, 2017 Author Share Posted August 5, 2017 Toja na ogół lubi się wylegiwać w domu. Duże upały to nie dla niej. Wyciągnąć ją na sesję zdjęciową nie było łatwo. Toja pozdrawia swoją chrzestną mamę i liczy, że o niej pamięta i zajrzy tutaj Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
maciaszek Posted August 14, 2017 Share Posted August 14, 2017 Zaglądam :) I kciuki trzymam za zdrowie wszystkich, dużych i małych! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted October 15, 2017 Author Share Posted October 15, 2017 Nie dość choroby Borysa i moczówki Toi , Toja zaczęła kuleć na jedną tylną łapkę. Nie chce wychodzić na spacer. Kiedyś jak wołałam spacerek to biegiem biegła merdając ogonkiem a teraz ucieka biegiem pod rozsunięty tapczanik. Żeby było jeszcze "weselej " na szyi Puffiego wymacałam twardy guzek wielkości śliwki. Wszystko to spędza mi sen z powiek. Jak mam sobie z tym wszystkim i moją emeryturą poradzić? Może ktoś mi coś podpowie i poradzi. Może ktoś ma podobne kłopoty zdrowotne u swojego psa? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted October 24, 2017 Author Share Posted October 24, 2017 Dnia 15.08.2017 o 01:53, maciaszek napisał: Zaglądam :) I kciuki trzymam za zdrowie wszystkich, dużych i małych! A ze zdrowiem u nas wszystkich już kłopoty Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted November 12, 2017 Author Share Posted November 12, 2017 Oj pusto u nas pusto! Pozdrawiamy wszystkich , którzy nas odwiedzą. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
maciaszek Posted November 28, 2017 Share Posted November 28, 2017 Ja już bardzo rzadko zaglądam na dogo. Niestety nie pomogę Ci, bo z takimi problemami zdrowotnymi nie miałam do czynienia... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
elficzkowa Posted December 23, 2017 Share Posted December 23, 2017 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted December 29, 2017 Author Share Posted December 29, 2017 Dziękujemy za piękne życzenia .W tym roku komputer odmówił nam posłuszeństwa. Życzymy wszystkim Dogomaniaczkom i Dogomaniakom. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted February 20, 2018 Author Share Posted February 20, 2018 Długo było tu cicho. Stary komputer, który ćwiczył mnie wciąż w cierpliwości padł już na dobre. Dzięki pomocy Galegro i to nie jedynej, mam już laptopa (używany, ale sprawny), którego się właśnie uczę. Co za komfort . I pomyśleć, że na moje szczęście a Jego nieszczęście poznaliśmy się na Dogomani . Masz ze mą Tomku kłopot bo co raz potrzebuję Twojej pomocy. Dzięki Ci za to, że jesteś i masz cierpliwość do mnie. Wczoraj rozglądałam się po Dogomani. Odszedł za Tęczowy most Hieniusza kompan Sary i szukałam dla niej odpowiedniego pod względem postury, futra i charakteru kumpla. Sara to sunia w typie leonbergera, która trafiła do nas na DT i została. (rozglądałam się więc za psem w typie leonbergera, Bernardyna, Nowofundlanda Co zajrzałam na któreś z nich forum w psy do adopcji tam pustka i martwa cisza. Dogomania jest jak uschłe ale jeszcze nie do końca drzewo. Gdzie te czasy kiedy nie było podziałów na województwa, pracowało się wspólnie, psy jeździły do domów po całej Polsce i była wspólna radość z każdej adopcji. Ta pustka i zdrada Dogomani bardzo boli. Pewnie częściowo przyczyniła się też do tego co raz to nowe zmiany na portalu, które wymagaj ciągłego uczenia się i poznawania portalu na nowo. Dużo z nas zapsiło się i odeszło na zasadzie, że nic więcej już zrobić nie mogą. Zawsze jednak można pomóc zdobytą tu wiedzą, podnoszeniem wątków, ogłoszeniami, sprawdzeniem w razie potrzeby domku przed dokonaniem adopcji a czasami i po i wzajemnym wsparciem Rozpisałam się bo to co zobaczyłam z cięło mnie z nóg Toja, Pufi i Ja Jesteśmy teraz w Siedlcach . Jak lepiej się zapoznam z laptopem to będą zdjęcia Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted March 7, 2018 Author Share Posted March 7, 2018 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
uxmal Posted March 7, 2018 Share Posted March 7, 2018 Dopiero teraz przeczytałam o Moczówce Toji? Mój Gacek ją miał :( Dawno temu to było, bo ok 2007 r. Podawaliśmy mu lek (krople), który aplikowany był przez nos. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted March 7, 2018 Author Share Posted March 7, 2018 Dzisiaj trochę zdjęć maluchów i nie tylko. Zdjęcia były robione na działce. Teraz jesteśmy w Siedlcach i postaramy się zrobić nowe. Bałam się, że w Siedlcach będę miała kłopot z Pufim, ale nie jest źle. Największy problem, że już koło 6:00 robi mi pobudkę a ja jestem nocny marek i późno się kładę spać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted March 7, 2018 Author Share Posted March 7, 2018 17 minut temu, uxmal napisał: Dopiero teraz przeczytałam o Moczówce Toji? Mój Gacek ją miał :( Dawno temu to było, bo ok 2007 r. Podawaliśmy mu lek (krople), który aplikowany był przez nos. Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Wyobrażam sobie jak było trudno. Ja zaczynałam zakraplają krople do oczu . To była wilka trauma dla Tojci. Napisz co się dzieje teraz i jak sobie z tą chorobą radziliście. Pozdrawiam i czekam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
uxmal Posted March 8, 2018 Share Posted March 8, 2018 17 godzin temu, wanda szostek napisał: Bardzo się cieszę, że się odezwałaś. Wyobrażam sobie jak było trudno. Ja zaczynałam zakraplają krople do oczu . To była wilka trauma dla Tojci. Napisz co się dzieje teraz i jak sobie z tą chorobą radziliście. Pozdrawiam i czekam :( Nie radziliśmy sobie dobrze. Najgorsze było rozpoznanie. Weterynarz długo szukał przyczyny. A to prostata a to nerki a może cushing. Trudna byłą też opieka, chociaż teraz z perspektywy czasu sądzę że o wiele prostsza niż przy cushingu i niewydolności nerek. Z zakraplaniem nie było problemu. Gacek w miarę dobrze to przyjmował. To lekarstwo bardzo Gackowi pomagało (Minirin). Gorzej było z drugim psem ( Dyziem). Kiedy Dyzio widział że chcemy aplikować Gackowi lekarstwo bardzo szczekał, skakał, denerwował się. Branie Gacka na ręce, noszenie spowodowało u Dyzia jakąś traumę. Gacusia nie ma już z nami odszedł w wieku 13 lat w 2007 29 grudnia. Dyzio odszedł w wieku 11 lat 2 kwietnia 2017 r -z powodu cushinga. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted March 8, 2018 Author Share Posted March 8, 2018 Uxmal bardzo Ci współczuję. Toja na moczówkę choruje już kilka lat. Z diagnozą było trochę kłopotu ale najwięcej ze złapaniem od niej moczu do badania. To były hece i tylko raz się udało. Zaczynałyśmy od kropli do oczu, potem były tabletki a teraz jest liofilizat . Są to tabletki jakby opłatki, które przykleja się do wewnętrznej strony policzka. Teraz to luksus. Jak jej zapomnę przykleić to sama się upomina. Wystarczy, że zawołam "tableteczka" a ona przybiega, siada i czeka na przyklejenie. Ma już 13 lat i stale się martwię ,że nadejdzie kiedyś czas na pożegnanie. Jak będziesz miała ochotę i czas zapraszam Cię na poczytaniu historii moich maluchów i tragedii związanej z chorobą i odejściem jej mamy. Zobaczysz jak ufając wetom, można samemu przyczynić się do odejścia swojego pupila. Zachęcam. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted March 8, 2018 Author Share Posted March 8, 2018 Czy masz teraz jakiegoś pieska? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
uxmal Posted March 8, 2018 Share Posted March 8, 2018 6 minut temu, wanda szostek napisał: Wystarczy, że zawołam "tableteczka" a ona przybiega, siada i czeka na przyklejenie. Ma już 13 lat i stale się martwię ,że nadejdzie kiedyś czas na pożegnanie. Jak będziesz miała ochotę i czas zapraszam Cię na poczytaniu historii moich maluchów i tragedii związanej z chorobą i odejściem jej mamy. Zobaczysz jak ufając wetom, można samemu przyczynić się do odejścia swojego pupila. Zachęcam. Dziękuje za dobre słowa i zaproszenie. Wetom ufam z umiarem, bo niestety zdarzyło mi się, że ich diagnoza była błędna :( Ale tamten czas nauczył mnie, że trzeba także samemu troszkę wiedzy zaczerpnąć. Czytać, słuchać i zapamiętać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
uxmal Posted March 8, 2018 Share Posted March 8, 2018 40 minut temu, wanda szostek napisał: Czy masz teraz jakiegoś pieska? Tak. Felusia (10 lat). Taki terierek. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted March 24, 2018 Author Share Posted March 24, 2018 Maluchy pozdrawiają. Mocno się in przytyło Toja waży ponad 10 kg a Puffi koło 12. Cóż jak łakomczuchy ciągle są głodne i nie dają mi spokoju jak misek znowu nie zapełnię Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wanda szostek Posted November 28, 2018 Author Share Posted November 28, 2018 Czas leci, problemów nie ubywa a przeciwnie mnożą się. Ostatnio kłopoty ze zdrowiem naszym ale również Pufiego. Byłam w szpitalu na neurologii, teraz wróciłam po sześciotygodniowym pobycie na oddziale rehabilitacyjnym.Stan zdrowia Pufiego jest tragiczny - nowotwór jamy ustnej. Nie można operować bo zostałby uszkodzony język. Leczony: antybiotyk, przeciwbólowe, dodatkowo przemywany, płukany. Była konsultacja w na weterynarii w Lublinie. Zrobiono mu badania wszystkie wyniki dobre w ramach wieku. Po obejrzeniu mordki nie podjęli się operacji. Rozpacz. Początkowo myślano, że to nadziąślaki. Dowiedziałam się że jest możliwość usuwania nadziąślaków laserem. Podzwoniłam po warszawskich gabinetach weterynaryjnych i na Gagarina i dowiedziałam się, że robią usuwanie nadziąślaków laserem. Umówiłam wizytę do dr. Mikłusza i pojechaliśmy. Doktór stwierdził, że to nowotwór na 90% złośliwy (wynik histopatologii 5-6 grudnia) i pozostaje tylko leczenie , paliatywne które ulży psu. (antybiotyk, steryd, przeciwbólowe, Ranigast i probiotyk). W tej chwili sytuacja jest okropna. Do wczoraj jeszcze można było go w specjalny sposób karmić płaską łyżeczką. Jeszcze trzy dni temu schodził po schodach (ale nie wchodził) od dwóch dni już nie schodzi, spacerek bardzo wolny z opuszczonym ogonkiem. Z mordki sączy się krew już od dawna. Trzeba ją przepłukiwać strzykawką. Mordka się nie zamyka, Pufi ciągle śpi. Rozpacz i bezradność Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.