Jump to content
Dogomania

List do Cioteczek Ostrowskich. Toja MOCZÓWKA, Mimi NIEWYDOLNOŚĆ SERCA I NEREK.POMOCY


Recommended Posts

[quote name='Kara.']Wesołych Świąt i żeby wszystko się poukładało.

[IMG]https://lh4.googleusercontent.com/-4u_XWbB1Ab0/UrhjuQLW2aI/AAAAAAAABiA/RxFy31dk0ek/s400/01.jpg[/IMG][/QUOTE]

Dziękuję Kara za życzenia. Nic się nie poukłada. Mimi nie żyje a ja nie mam siły jeszcze o tym pisać. Opiszę o wszystkim, ale jeszcze nie teraz.

Przyjmijcie ode mnie i pozostałej zgrai moc serdecznych życzeń. Niech ta nadchodząca, tak wyjątkowa , jedyna w roku noc, Noc Bożego Narodzenia upłynie Wam w serdecznej, rodzinnej i pełnej miłości atmosferze. Nadchodzący zaś Nowy Rok 2014 będzie czasem spełniających się marzeń i pasmem sukcesów.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Mimi odeszła 30 Listopada 2013. Z łebkiem Mimi było różnie. Raz był więcej przechylony , raz mniej. Nosek nie był już zapchany ropą, chociaż był taki moment jakby to miało wrócić, jakby odrobinę jej było widać. Z czwartku na piątek 29 listopada coś się zadziało. W nocy Mimi się kręciła, nie mogła znaleźć sobie miejsca do spania, dziwnie się układała. Rano w piątek znalazł ją mąż leżącą pod stołem przy kaloryferze. Kiedy ją wyciągnął, miała szczękościsk oraz szyja i łapki były wyciągnięte i usztywnione. Pojechałam z nią do lecznicy gdzie doktor stwierdziła, że są to typowe objawy zapalenia opon mózgowych, że stan jest bardzo ciężki. Mimi dostała kroplówkę i jeżeli dobrze zrozumiała coś przeciwbólowego i rozkurczowego. Przesiedziałyśmy w lecznicy chyba do godziny 17:00. Rokowania były takie, że jeżeli to usztywnienie nie ustąpi pozostanie już tylko uśpienie suni. Upewniłam się, czy środek przeciwbólowy będzie działać do rana, kiedy to znowu miałam przyjechać z sunią do lecznicy.
Niestety po lekach tych nie nastąpiła żadna zmiana na lepsze. Środek przeciwbólowy musiał przestać działać, bo sunia poszczekiwała . Zrobiłam jej zimny okład na główkę. Nie umiałam jej pomóc. O trzeciej w nocy wydzwaniałam po lecznicach , ale nikt nigdzie nie podniósł słuchawki.
Dopiero koło 8:00 rano dodzwoniłam się do jednej z lecznic i zawiozłam Mimi. Potem już bez bólu wróciłyśmy do domu. Jest pochowana pod korzeniami brzozy. Te korzenie ochronią ją i nikt jej spokoju nie zakłóci.
Nie wiem dokładnie co mogło być przyczyną jej stanu. Wiadomo z badań, że miała przewlekły stan zapalny. Ropa ustąpiła po sterydach, ale mogła cofnąć się do głowy. Mogło być również tak, że Mimi miała gaz w głowie, który zaczął się rozkładać.
Jestem cały czas pełna żalu. Mam jeszcze Toję moje słoneczko i Pufiego, ale Mimi to była Mimi mój Piętaszek. Straciłam ochotę do wszystkiego i ciągle mi jej brakuje.
Pufi został z mężem na wsi ja z Toją wróciłam do mieszkania.
Pewnego dnia przeżyłam taką sytuację. Mimi chodziła za mną krok w krok. Jak siadałam do komputera to ona leżała, albo przy moich nogach pod stołem, albo pod krzesłem.
Otóż wstając od komputera czułam wyraźnie, że potrąciłam nogą psa. Zajrzałam nikogo nie było a Toja spała w drugim pokoju. Mimi zawsze spała razem ze mną układając się w nogach a Toja na swoim posłaniu. Od jakiegoś czasu Toja towarzyszy mi przy komputerze, ale leży na kanapie lub na posłaniu przy niej. Nie zajmuje miejsca Mimi. Jedynie w nocy jak położę się spać wskakuje na wersalkę i układa się na jej miejscu.

Ciągle nurtują mnie pytania co właściwie się działo i dlaczego. Mam poczucie winy, że coś zrobiłam źle, nie dopilnowałam, że mogła jeszcze ze mną być i chodziłybyśmy razem na spacerki.
Ciągle mam przed oczyma obraz jak wyszła po pierwszym rzucie choroby i poszłyśmy gromadką na spacer do lasu a ona biegła radosna w susach wachlując ogonkiem.
Żal, wielki żal, że już nie będzie takich spacerów. Nie mogę się z tego otrząsnąć.

Link to comment
Share on other sites

[URL=http://img849.imageshack.us/i/rb3e.jpg/][IMG]http://img849.imageshack.us/img849/1047/rb3e.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img34.imageshack.us/i/dv03.jpg/][IMG]http://img34.imageshack.us/img34/2928/dv03.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img23.imageshack.us/i/vct6.jpg/][IMG]http://img23.imageshack.us/img23/9639/vct6.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img839.imageshack.us/i/oqmj.jpg/][IMG]http://img839.imageshack.us/img839/7797/oqmj.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img22.imageshack.us/i/s1g0.jpg/][IMG]http://img22.imageshack.us/img22/3382/s1g0.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img850.imageshack.us/i/4jx4.jpg/][IMG]http://img850.imageshack.us/img850/4404/4jx4.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img28.imageshack.us/i/gjzh.jpg/][IMG]http://img28.imageshack.us/img28/5066/gjzh.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Wanda, serce mi się ścisnęło :-( ona jest z Tobą, wiesz ja czułam Morgane, słyszałam stukot jej pazurków i zapach jeszcze rok po jej odejściu. One sa z nami, myslę że jak anioły towarzyszą nam cicho, aż nasz ból i smutek zmaleje na tyle by jakoś żyć...
Tak było zapisane, nie ma w Tym żadnej winy...
ściskam

Link to comment
Share on other sites

[URL=http://img842.imageshack.us/i/3e49.jpg/][IMG]http://img842.imageshack.us/img842/9532/3e49.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img19.imageshack.us/i/shwn.jpg/][IMG]http://img19.imageshack.us/img19/1491/shwn.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img542.imageshack.us/i/7am4.jpg/][IMG]http://img542.imageshack.us/img542/558/7am4.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img826.imageshack.us/i/cl8g.jpg/][IMG]http://img826.imageshack.us/img826/3907/cl8g.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img7.imageshack.us/i/vewn.jpg/][IMG]http://img7.imageshack.us/img7/90/vewn.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[URL=http://img822.imageshack.us/i/b1qq.jpg/][IMG]http://img822.imageshack.us/img822/6202/b1qq.jpg[/IMG][/URL]
[URL=http://img34.imageshack.us/i/pvtu.jpg/][IMG]http://img34.imageshack.us/img34/1812/pvtu.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img856.imageshack.us/i/jrza.jpg/][IMG]http://img856.imageshack.us/img856/4695/jrza.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img703.imageshack.us/i/n2sm.jpg/][IMG]http://img703.imageshack.us/img703/7531/n2sm.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://img811.imageshack.us/i/azf5.jpg/][IMG]http://img811.imageshack.us/img811/8764/azf5.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[URL="http://img853.imageshack.us/i/z1lf.jpg/"]
[/URL]
[URL="http://img33.imageshack.us/i/5onb.jpg/"][IMG]http://img33.imageshack.us/img33/959/5onb.jpg[/IMG][/URL]


[URL="http://img23.imageshack.us/i/to5y.jpg/"][IMG]http://img23.imageshack.us/img23/9946/to5y.jpg[/IMG][/URL]


[URL="http://img163.imageshack.us/i/yn0n.jpg/"][IMG]http://img163.imageshack.us/img163/458/yn0n.jpg[/IMG][/URL]


[URL="http://img36.imageshack.us/i/z9p4.jpg/"][IMG]http://img36.imageshack.us/img36/5496/z9p4.jpg[/IMG][/URL]


[URL="http://img827.imageshack.us/i/6t13.jpg/"][IMG]http://img827.imageshack.us/img827/4420/6t13.jpg[/IMG][/URL]

Edited by wanda szostek
v
Link to comment
Share on other sites

I tak by chciała, żebyś ją zapamiętała.

Zawsze mamy poczucie, że mogliśmy zrobić więcej. Ale czasami nic już nie da się zrobić. Włożyłaś masę wysiłku, serca i pieniędzy. Zrobiłaś co się dało. Strasznie dużo przeszłaś.
Bardzo Cię proszę zajmij się teraz trochę sobą.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='figa33']ech..:-(

patrzę na zdjęcia i widzę jaka Mimi była szczęśliwa , ten pysio uśmiechnięty , wszystkie Twoje psiaki takie szczęśliwe..[/QUOTE]

Obie byłyśmy szczęśliwe. Żal, że to już nie wróci, że pozostała pustka i nie będzie już wspólnych spacerków. I to poczucie winy , że to ja ją wpędziłam w tą chorobę przez nadmierną dociekliwość i to doprowadziło do jej śmierci. Ten kaszel (krztuszenie) był nasilony i jakby się stopniowo nasilał, ale mogłam pozostać przy antybiotyku. Co mnie podkusiło, żeby sprawdzić serce czy nie ono jest jego przyczyną a później to już pech, że trafiłyśmy do weta, który zrobił zdjęcie, ale nie umiał go właściwie zinterpretować i co jeszcze gorzej, że trafiłyśmy również do kardiologa, który zrobił jej EKG (stwierdził, że nie jest złe), obejrzał płytkę RTG i utrzymał leczenie niewydolności serca a nawet dołożył Tialorid, który ostatecznie rozwalił suni nerki. Wyrządzono nam wielką krzywdę
Mimi mogła jeszcze żyć, cieszyć się życiem i wesoło biegać na wspólnych spacerkach. Przez głupotę, brak wiedzy ... musiała cierpieć a ja musiałam patrzeć jak wbija się igła w jej maleńkie, kochane serduszko, aby zatrzymać jego pracę na zawsze. To poczucie winy jest jak garb, który siedzi i nie można się jego pozbyć.
Piszę o tym wszystkim choć jest mi ciężko, ale mam nadzieję, że może nasza historia uratuje kiedyś życie innego pieska i oszczędzi komuś cierpienia.
Proszę ostrzegajcie dziewczyny na wątkach bo nie wiadomo jakie mogą być skutki leczenia.
Jeżeli ktoś będzie potrzebował wsparcia zawsze jestem gotowa porozmawiać.

Edited by wanda szostek
literowka
Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Witam serdecznie
Trafiłam tutaj z wątku chorych nerek, mam sunię z dysplazją nerek. Bardzo współczuje utraty psiaka, nie znam Pani ani pieska ale popłakałam się jak opisała Pani jak to wszystko się skończyło. Miałam podobne doświadczenia z poprzednią psicą Truflą, niby zdrowa ale co chwilę coś jej było, niestety przez naszych bardzo dobrych "lekarzy" weterynarzy sunia biega od 1,5 roku za TM. Postanowiłam adoptować kolejnego psiaczka Zuzkę i tutaj byłam już mądra, zrobiłam cały komplet badań, mimo że piesek był tylko chudy, znalazłam młodego weta, którego przycisnęłam do ściany żeby zrobił tylko jedno ważne badanie - nerki. Jak zobaczył kreatyninę 3,5 i mocznik 80 to był przerażony, to dawaj kroplówki. I tak jeździłam z brykającym pitem na dwie kroplówki dziennie, i w końcu powiedziałam dość, jedziemy do Warszawy. Dzięki temu mała żyje, niedługo minie rok od wykrycia choroby u "zdrowego" psa, masa leków, dieta, karma. Dodatkowo szkolenie na poskromienie małego chuligana. Muszę pochwalić mojego weta bo z każdym problemem dzwoni do doktor Neski, nawet do sterylki sprowadził leki nie obciążające nerek, i na grudzień mieliśmy kreatyninę 4,5 (niestety miała ciążę urojoną przed sterylką i dostała pokarm musieliśmy zareagować hormonami), mocznik 100. Piesek bryka i daje nam popalić, niestety wiem że kiedyś to nastąpi, wet mówi że ona żyje dzięki nam i tylko dla nas zamawia ipakitinę. Mam nadzieję że jeszcze nacieszymy się nią.
Mimi jest teraz szczęśliwa i nic jej nie dolega. Czas leczy rany i lepiej sobie popłakać, dobrze to robi. Po mojej Trufelce nie mogłam spać pół roku bo cały czas widział jak cierpi odchodząc.
Szkoda że tak mało ludzi bada psiaki, w sumie nie mam z kim wymienić doświadczeń bo jak już z kimś zaczynam rozmawiać to jest to ostanie stadium choroby a moja Zuzka bryka, rośnie, przybiera na wadze, ma nieziemski apetyt i dużo energii, żadnych objawów choroby.
Cieszę się że są na tym świecie ludzie, którzy walczą o nasze psiaki

Link to comment
Share on other sites

[quote name='izabella_k']Witam serdecznie
Trafiłam tutaj z wątku chorych nerek, mam sunię z dysplazją nerek. Bardzo współczuje utraty psiaka, nie znam Pani ani pieska ale popłakałam się jak opisała Pani jak to wszystko się skończyło. Miałam podobne doświadczenia z poprzednią psicą Truflą, niby zdrowa ale co chwilę coś jej było, niestety przez naszych bardzo dobrych "lekarzy" weterynarzy sunia biega od 1,5 roku za TM. Postanowiłam adoptować kolejnego psiaczka Zuzkę i tutaj byłam już mądra, zrobiłam cały komplet badań, mimo że piesek był tylko chudy, znalazłam młodego weta, którego przycisnęłam do ściany żeby zrobił tylko jedno ważne badanie - nerki. Jak zobaczył kreatyninę 3,5 i mocznik 80 to był przerażony, to dawaj kroplówki. I tak jeździłam z brykającym pitem na dwie kroplówki dziennie, i w końcu powiedziałam dość, jedziemy do Warszawy. Dzięki temu mała żyje, niedługo minie rok od wykrycia choroby u "zdrowego" psa, masa leków, dieta, karma. Dodatkowo szkolenie na poskromienie małego chuligana. Muszę pochwalić mojego weta bo z każdym problemem dzwoni do doktor Neski, nawet do sterylki sprowadził leki nie obciążające nerek, i na grudzień mieliśmy kreatyninę 4,5 (niestety miała ciążę urojoną przed sterylką i dostała pokarm musieliśmy zareagować hormonami), mocznik 100. Piesek bryka i daje nam popalić, niestety wiem że kiedyś to nastąpi, wet mówi że ona żyje dzięki nam i tylko dla nas zamawia ipakitinę. Mam nadzieję że jeszcze nacieszymy się nią.
Mimi jest teraz szczęśliwa i nic jej nie dolega. Czas leczy rany i lepiej sobie popłakać, dobrze to robi. Po mojej Trufelce nie mogłam spać pół roku bo cały czas widział jak cierpi odchodząc.
Szkoda że tak mało ludzi bada psiaki, w sumie nie mam z kim wymienić doświadczeń bo jak już z kimś zaczynam rozmawiać to jest to ostanie stadium choroby a moja Zuzka bryka, rośnie, przybiera na wadze, ma nieziemski apetyt i dużo energii, żadnych objawów choroby.
Cieszę się że są na tym świecie ludzie, którzy walczą o nasze psiaki[/QUOTE]

Izabello witam Cię serdecznie na wątku moich psiaczków. Chętnie porozmawiam z Tobą. Podaj mi na PW swoje namiary do kontaktu.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

[quote name='b-b']Poczytałam sobie Wandziu...i poryczałam.
Szkoda maleńkiej...i Ciebie szkoda.:calus:[/QUOTE]

Mnie ile razy otwieram komputer a z tapety spojrzą na mnie jej uważne, skupione oczy to łzy kapią. I chociaż Tojcia - słoneczko merda ogonkiem i się uśmiecha to pustka i żal po moim maleńkim serduszku są ogromne

[URL=http://img198.imageshack.us/i/vav0.jpg/][IMG]http://img198.imageshack.us/img198/5984/vav0.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 1 month later...

Monotonia życia z dramatycznymi przerwami. Z ogłoszeń cisza i nawet marna ich oglądalność bo np 27 wejść a najwięcej to 46. więc psy siedzą. Borys chodzi luzem więc korzysta z tego ile się da buszując po kurniku i sprzątając niepotrzebne w gniazdach jajka. Najlepszy jego wyczyn to wyczyścił wszystkie (Brahmy) na dwa - trzy dni przed wylęgnięciem a pod drugą kwoką zostawił na otarcie łez siedem. Rudy natomiast z Etą jednego dnia urządzili całe pobojowisko. Zadusili 5 kurczaków, zagryźli kwokę, która je broniła a na dokładkę dostali się do króli i zadusili samca, po którym została tylko skóra i głowa i trzy podrośnięte króliki. To był dzień horroru.
Asza siedzi w boksie ale jak uciekający, któryś z kurczaczków tam wpadł to i jej się coś tam dostało.
Odeszła Puśka, która była amatorką zaskrońców i przez głupotę porwała się na żmiję zygzakowatą. Nie dało się jej uratować.
Toja bierze leki i razem z Puffim cieszą się życiem a jak ładna pogoda to i słoneczkiem a mnie zielsko zarasta, bo nie daję rady tego opanować. Zmarnowało mi się osiem sztuk róż po zimie, w ogóle nie będzie owocu, bo kwiaty obmarzły.
Samo życie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...