Jump to content
Dogomania

EMIL i inne moje tymczasy


wiosna

Recommended Posts

Ehh, jak zawsze skomplikowane to wszystko i zamotane tak bardzo :-(
Niejednego konia musiałam w ten sposób opuścić. Jakoś założyłam to, że masz konie u siebie, to są nieporównywalnie mniejsze koszty i jakoś łatwiej się naciągnąć wtedy i cokolwiek zdziałać.
Chyba pozostaje nam gorąco wierzyć, że trafi się osoba, u której koń będzie mógł powoli dochodzić do siebie i bezpiecznie funkcjonować.

Taka bezsilność to chyba jedno z najbardziej spalających uczuć, ja jestem wtedy kompletnie porozkładana. Tyle koni, tyle krzywdy, tyle cierpienia.. a my musimy zmieniać po jednej osobie, uczyć wrażliwości, wszystko tysiąc razy tłumaczyć i w gruncie rzeczy czekać, aż miną pokolenia, zmieni się mentalność ludzi - aż dotrze do nich, że zwierzę czuje, że.. żyje.
Ale we mnie jest optymista (czasem zasypany nieco, czasem stłamszony, ale jest) - ja jakoś wierzę, że z czasem, z upływem lat świat się zmieni. Mimo wszystko, mimo tego jaki jest i jacy są ludzie.
Nawet mam dobry argument! Bardzo mało ludzi odchodzi od wegetarianizmu czy weganizmu i wraca do jedzenia mięsa. Jak do kogoś dotarło, to już zwykle zostaje - i dzieci tych osób widzą świat inaczej. I powolutku przybywa wrażliwych ludzi.
Są oczywiście tacy, co się nie zmienią i koniec, ale tych trzeba.. przeczekać. Ja zresztą nawet rzeźnika potępić nie potrafię - to człowiek, to istota.


Piękne natomiast jest to, że oboje z mężem macie zamiłowanie do koni. To daje siłę, daje skrzydła.
Heh, ja zawsze byłam pewna, że mój "przyszły mąż" będzie takim samym pasjonatem jak i ja i "ja to na innych nawet nie patrzę" :lol: Życie składa się jednak inaczej, bardzo inaczej. Patryk z koni to te mechaniczne, z psów - tylko Griska ;) Reszta to moja działka, i chociaż pomaga mi, opiekuje się psami to jednak chyba nie ma w nim takiego zamiłowania do nich. Ile zakochane oczy potrafią zobaczyć!


Emilia :lol:
Z tym smarkaniem to różnie bywa, są konie, przy krórych można kosiarką jeździć i nie drgną. Twoje maluszki takie właśnie - niewzruszone, cudownie spokojne i zawsze opanowane. Na Amtonim nawet sypia Chitos, kotek - połapał się, że tak cieplej w łapki :cool3:
W dużej mierze to kwestia charakteru konia, jakby to w przenośni ująć - "temperatury jego krwi", ale też pracy, oswajania, przyzwyczajania - zaufania konia do człowieka.
A z mnożeniem... Idea może i dobra, ale jak tu mieć pewność mówiąc o dziecku osoby, która mając lat kilka i kilkanaście 95% decyzji podejmowała pytając rodziców i robiąc dokładnie odwrotnie...?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 173
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Tomek jest wrazliwym facetem, acz - jak chyba większośc tej populacji samczej - chce sprawiac wrażenie zupełnie odwrotnego ;)
Po jednym koniarzu już nigdy z koniarzem miałam nei byc... a tak jakoś wyszło ;) mimo, że na początku nasza wzajemna sympatia osiagała temperatury rzędu -20st (w przypływach, normalnie z -50). Myśmy się regularnie nieznosili. Ale jakoś się to szybko zmieniło... Po miesiącu bycia razem (po prawie 1,5 od poznania się) zamieszkaliśmy razem, po 5,5 wzięliśmy ślub...i to jest chyba strzał w 10-kę... niestety, ludzie w okół zostali rozczarowani, bo nie bylam w ciąży ;)

ujęło mnie to, że Tomek, mimo swojej pozornej szorstkości, jest wspaniałym człowiekiem, mogę na niego zawsze liczyc, jeśli potrzeba było jechac po boksera do Bydgoszczy, żeby go do Fundacji przewieźc - nie ma problemu, spakowaliśmy się w samochód i ognia... tylko nie chce na moim ogierze jeździc, bo uważa, że jak nic będę wrzeszczała na niego, ze siedzi po kawaleryjsku, a nie sportowo ;) a czasem by się przydało... jak mam 3 do popracowania to czasem mam dosyc...

wracając do smarkania - są konie i konie. mój Gniady w młodych czasach to był czołg, wszedł wszędzie, nie bał się niczego..teraz już oczka nie te, wiek zaczyna wchodzic na kark. konie chłopaków z grupy od nas są bardzo odważne. grają w filmach, jeżdżą na pokazy - są przyzwyczajone, otrzaskane. wybuchy w Bitwie Warszawskiej HOffmana? proszę bardzo... a są konie, przy których kichniesz i się odsadzają, zwiewają, panikują... niektóre są otrzaskane, niektóre są odważne z natury - w sumie nie ma reguły. i wcale ogier nie oznacza odważnego ;) Siwy płochliwy nie jest, ale przy Gniadym z młodych lat - nie ma porównania. Gniademu kiedy coś się nie podobało to fukał, łeb w górę, oczko bystre i patrzył na mnie. oczywiście zdarzały się spłoszenia - były pretekstem do rozwijania prędkości, sztuka dla sztuki. widac po nim było - oczko uciekało, mięśnie drgały i wio :D a nuż ta baba na grzbiecie pozwoli? teraz musi się przyjżec dokładnie, odskakuje. a jednocześnie w zeszłym roku zasuwał sobie sam po padoku i wyrósł przed nim sznurek sizalowy (zamknięcie ujeżdżalni) i co? zatrzymał się przed nim pięknie...echolokacja?:shake: więc z tym jego pogorszeniem wzroku to też nie do końca wszystko jasne ;) ale mówiąc szczerze - widac już, że oczka zaczynają się robic lekko mętne...jak u starszego psa.

wiem, że się każde z nas starzeje, taka kolej rzeczy...ale patrzenie, jak on sie zmienił przez 11 lat, od kiedy go mam - nie jest miłe. jest w formie takiej, że niejeden szkółkowy łoś mający nie 23, a 8 lat tak nie wyglada, mimo jego przejśc, ostrego sportu, jaki był jego udziałem za młodych lat... grzbiet się trochę zapadł, czoło siwieje, zęby mają inne skątowanie...tylko mózgu jak nie było tak nie ma, ale to chyba genetyka... może zabrzmi to wrednie, ale mam do niego o wiele większy sentyment niż do Siwego. owszem, Siwy to też moje oczko w głowie, ale mam go dużo krócej, nie był tym pierwszym wymarzonym koniem. Dziadek więcej potrafi, jest trudniejszy, ale daje satysfakcję, przeszliśmy dużo. on dostaje większe kawałki marchewy lub jabłka, aczkolwiek staram się byc sprawiedliwa ;) obu kocham mocno, nie wyobrażam sobie zycia bez nich, ale ta miłośc...nie jest mniejsza do Siwego niż do Dziadka...jest po prostu inna. na dziadkową pracowały lata...

Link to comment
Share on other sites

Mnie też smuci starzenie się moich zwierząt - mój pies pierwszy, najpierwszy - Axel, pierworodny, już mu stuknęło 10 lat. I chociaż niewiele widać po nim - to hasior, pysk i tak biały, a w głowie wariactwa do samej śmierci - to jest schorowany, ma kłopoty z sercem, z krtanią. Mój jedyny stały towarzysz w życiu, jeden jedyny, co go zawsze wiedziałam, że mam przy sobie, że będzie. Smutno mi o tym myśleć nawet :-(

Z drugiej strony straciłam psa młodziutkiego, po długiej walce odszedł na moich rękach. Różnie bywa, jak to w życiu. Ja sama też czuję się czasem jakbym miała z 50 lat, nikt w mój wiek uwierzyć nie chce ;) A jakoś mnie to życie kopie i kopie ciągle.

Wiesz, my się też pobraliśmy szybko, też wszyscy czekali kiedy mi się brzuszek uwypukli. Moja Mama to nawet mi ubrania ciążowe chciała dać :lol:
Chyba więc to najdłuższa ludzka ciąża, z hakiem dwa lata i nic jeszcze nie widać :roll:

Ja lubię myśleć, że nas Anioły pchnęły do ślubu. Dzięki temu nie tak łatwo jest trzasnąć drzwiami i po prostu wyjść, człowiek musi stanąć przed własnymi problemami i w końcu coś z nimi zrobić, bo uciekać dalej już nie sposób.

Ja też tak mam, że Eros dostaje pierwszy. To pierwszy koń, którego kupiłam - choć wcześniej tych, które myślałam, że będą moje kilka było, kochałam je straszliwie, a później musiałam się z nimi rozstać, bo nie miałam własnych pieniędzy, byłam za młoda, nie zarabiałam. Erosa kupiłam (hehe, pierwsze co pobiegłam zrobić jak tylko mi wypłacili kasę z kredytu na dom :eviltong:). Jeden z pierwszych koni, które zajeżdżałam tak od całkowitego zera. Dali mi go, bo inni nie chcieli - kiedyś jak mu znajoma ogłowie chciała założyć, to jej coś zrobił z ręką - nie wiem, czy złamał, czy zwichnął czy co, ale w stajni uchodził za świra. Ja wróciłam po wypadku i nic o nim nie wiedziałam.
Pokochałam tego konia straszliwie, on mi zaufał i nie miałam z nim nigdy kłopotów. Kiedyś jak mnie nie było chciał wsiąść na niego pewien chłopaczek - Eros stawał dęba jak rasowy mustang, dali sobie spokój :loveu:

Ale z marchewkami staram się być równa - Eros dostaje dużą, bo najpierwszy, Bombur dużą, bo małą by połknął i nie zauważył, źrebaczki (tfu, jakie z nich źrebaczki?) duże, bo przecież rosną i potrzebują, a Siwka - dużą na oswojenie ;) Tym sposobem zeżarliśmy 2 tony marchewek w miesiąc.


Dziękuję Ci bardzo za życzenia i za obecność tutaj. Ja tu na odludziu mieszkam, koniarzy wokół brak, Patryka zamęczać już nie chcę i cieszy mnie, że ktoś jeszcze o koniach chce gadać ;)

Ja również życzę Wam - i pozostałym Wam, podczytującym wątek - świąt spokojnych i zdrowych, bez tych wszystkich złych emocji które wielu osobom święta niszczą, bez zawiedzionych oczekiwań i wymuszonych uprzejmości. Życzę Wam ciepła i miłości, i żeby ich nigdy nie zabrakło.

Link to comment
Share on other sites

A jeszcze obiecane zdjęcia Wam wstawię. Tylko te zdążyłam obrobić, reszta później.

Siwuleczka z okieneczka:
[IMG]http://www.3rd-pole.com/konie/siwa_02.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.3rd-pole.com/konie/siwa_03.jpg[/IMG]

a taką mamy stajenkę ;)
[IMG]http://www.3rd-pole.com/konie/siwa_04.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.3rd-pole.com/konie/siwa_05.jpg[/IMG]

Eros
[IMG]http://www.3rd-pole.com/konie/eros_03.jpg[/IMG]

[IMG]http://www.3rd-pole.com/konie/eros_04.jpg[/IMG]

Bomburek
[IMG]http://www.3rd-pole.com/konie/bombur_01.jpg[/IMG]

A tak się chłopaki bawią :evil_lol:
[IMG]http://www.3rd-pole.com/konie/konie_02.jpg[/IMG]


p.s.
Dostałam wczoraj papiery z sądu, moja fundacja jest na dooobrej drodze! :multi:

Link to comment
Share on other sites

końskie rozmowy...przez lata tylko Rodzice jednym uchem mnie sluchali..stajenni znajomi byli tylko w weekendy w stajni, w szkole każdy szczydził, potem przywykli i mieli w nosie...trudno powiedziec, zeby Tomek był szczęśliwy słuchając o tym, co dziś który koń zrobił, ale nie unika tematu, słucha i umie sie tym cieszyc :) z tym, że ja jestem klasykiem z manią ujeżdżenia, takie rzeźbienie dla samej satysfakcji, nie dla zawodów czy jakiś profitów, on jest kaskaderem i ułanem, nie zawsze wie, o czym ja mówię, ale zainteresowanie jest... teraz w końcu mam końskich znajomych, nie same dzieciaki, z którymi nie tylkoo koniach, ale i o wszystkim innym mogę pogadac...zwłaszcza, ze swoje towarzystwo z Warszawy w jakimś stopniu zostawiłam wyprowadzając się, zostały nam komunikatory, bo czasu na spotkania mało...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='emilia2280']Gratulujé Wiosno! A masz nazwé wymysloná?[/QUOTE]

Cóż ja mogę robić w święta, kwadrans przed drugą w nocy? Właśnie uruchomiliśmy stronę! :multi: Podstawy narazie, w powijakach jeszcze, ale zapraszam! A i nazwa już powstała - Fundacja Grey Animals. [url]www.greyanimals.org[/url]

Link to comment
Share on other sites

Mhmmm, mam dar pisania [B]dużo[/B] :diabloti:
Ale przestałam już z tym wlaczyć, i tak się skrócić nijak nie mogę - ufam, że ktoś to do końca czyta. :lol: Cieszę się Malgos, że strona Ci się podoba.

Rozliczyłam właśnie bazarki, jeszcze nie wszystko doszło, ale wypisałam to co jest w drugim poście. Dziękuję Wam :Rose:

Link to comment
Share on other sites

:x-mas:Też bym chciała życzyć Wam Wesołych Świąt:) :tree1:
Nam rzeczy z bazarku doszły już dawno:) dziękujemy psiaki zachwycone:loveu:

a co do czytania - dużo, ale czyta się cudownie- szczególnie kiedy się całe dzieciństwo i młodość na koniach spędziło, a teraz czasu starcza tylko na to by czasem poczytać...Dziękujemy!:)

Link to comment
Share on other sites

dziękuję Wam za to, że jesteście tu ze mną, jakieś się to lepsze wszystko wtedy wydaje :calus:

Jestem przekonana, że fundacja pozwoli nam skuteczniej działać i iść do przodu, w mojej okolicy do zrobienia jest naprawdę dużo. Jestem załamana widząc, ile psów mieszka przy pseudobudach, lichych, cienkich i rozsypujących się kompletnie konstrukcjach zrobionych z tego, co akurat walało się po podwórku, a to przecież tylko troszeczkę, odrobina z tego całego nieszczęścia dookoła.

Mam do Was ogromną prośbę :oops: Mam u siebie 3 psiaki odebrane właścicielowi (2 znalazły już domy) - Kapsla i dwie małe sunie, Amelkę i Navię. Niedawno szykował się dom dla szczeniaków razem, ale pani przestała się odzywać, chyba zrezygnowała - strasznie głupio, bo bez słowa, nie lubię tego bardzo. No i sunie dalej u nas i znowu trzeba ogłaszać - pomocy! Kapsel to młody psiak, był dziki całkiem, teraz jest w miarę normalnie, potwornie nam marznie chłopak, a ja mam w domu 4 psy które muszę izolować od siebie w większośći i jeszcze kotka, nie mogę go do domu zabrać. Reszta kojcowych psów jakoś lepiej znosi te mrozy, Kapselek biedny nie bardzo :-(

Swoją drogą - jak kotka rozumu nauczyć? :placz: Uchowało się u mnie najgłupsze chyba kociątko, boję się o niego, bo zachowuje się jakby nie był do końca kotem - jak psy widzi to siedzi i patrzy, nie ucieka, nie fuczy, nic - jak go pies wącha, to też nic, odchodzi może o 3 kroczki. Już dwa razy go wyciągałam psu z gardła, bo on normalnie do psa pochodzi i nie widzi, że pies go zjeść chce!
Co gorzeł mały (mała?) przytula się do koni (nawet sypia czasem na Antku :loveu: ), ale przytula się do nich też jak piją, kręci pod pyskami, wokół wiader, i.. ciągle ma mokre plecy. Kilka dni temu znalazłam kociaka przemarzniętego zasypanego w słomie, słabego straszliwie. Do domu zabrałam, spędził tu 3 dni, i co? wypuściłam, a za 2 godziny znowu cały mokry! :mdleje:
Gdzie toto ma rozumek? Jak ja go mam całą zimę w domu trzymać, skoro nie mogę puścić w domu luzem, bo go psy zeżrą?

Link to comment
Share on other sites

Wiosna, może znajdź kociakowi jakiś bardziej bezpieczny domek zanim go coś naprawdę pożre :roll:
"Rozumu" go raczej nie nauczysz, nie boi się i już (chociaż powinien :p),
a jeżeli to "mała"- a nie "mały" to polecam w porę pomyśleć o sterylce :diabloti:
Co do suniek i Kapsla- brak mi talentu do ogłoszeń, niestety...
Może znajdzie się ktoś, kto siedzi w tej branży i zechce pomóc w ogłoszeniach?

Link to comment
Share on other sites

ojj...kotecki kochane ;]
mamy kota "made in stajnia" ;] ok, konkretnie to Rodzice, bo po mojej przeprowadzce został u nich... głupie to, że strach! oczywiście jest to podszyte jego odwagą. ale czasem jego pomysły przerażają...
trzeba znaleźc chyba domek tylko dla kocięcia... o ile się nie załamie, że nie ma koni w okół ;)

Wiosenko, mam pytanko - mój durny, wielki siwy ogierek spuchł nad strzałką... na piętce... nic tam nie ma poza odsłonięta strzałką właśnie... maśc siarczanowa póki doktor z wojaży nie wróci?
ps: doszły zdjęcia i pw??


jakbym miala zdjęcia i krótką historię psów to mogę z ogłoszeniami się posiłowac :)

Link to comment
Share on other sites

Ojej, biedny Siwy. Dziwne miejsce jak na opuchliznę sobie wynalazł. Może stanął na czymś ostrym, twardym? Albo kopnął w coś i zamiast komuś przywalić samemu sobie kuku zrobił.
Ja na opuchliznę na takie urazy zwykle glinkę nakładam, odpukać - zawsze ładnie schodziło, a przy tym zabezpiecza przed brudami. Mam nadzieję, że doktor szybko wróci, albo że jeszcze szybciej samo mu to zejdzie. Trzymam kciuki.

U nas jakaś tragiczna zima się zrobiła, ja jestem wykończona, ten mróz ze mnie dosłownie wysysa całą energię. Mało, że na dworze to i w domu mamy zimno bardzo, już mam dość tego wszystkiego.
Do tego Emilowi się we łbie poprzewracało, chyba od tego jak usłyszał od doktora że jest pełnowartościowym ogierem. Zaczął gryźć się z Antkiem, ich zabawy są coraz mniej niewinne, wczoraj zastałam go w stajni całego mokrego, parującego i z błyskiem w oku. Do tego zaczyna mi się stawiać i próbować ile mu wolno, zaciął się kompletnie przy przechodzeniu przez stajnię na wybieg. Najpierw się baran w ułamku sekundy kładzie i tarza na, a potem wstaje i wrasta w ziemię, ani drgnie - chyba, że do koni podejść i poflirtować z Siwą albo po łbie z Bomburem sobie dać. :mdleje:

Dane do ogłoszeń psich są na stronie - dokładnie tutaj:
[URL="http://greyanimals.org/index.php?option=com_content&view=article&id=142:navia&catid=41:psy&Itemid=97"]Navia, [/URL] [URL="http://greyanimals.org/index.php?option=com_content&view=article&id=141:amelka&catid=41:psy&Itemid=97"]Amelka, [/URL] i najbiedniejszy - [URL="http://greyanimals.org/index.php?option=com_content&view=category&layout=blog&id=40&Itemid=96"]Kapselek[/URL].
Bardzo będę wdzięczna za pomoc z ogłaszaniem, małe sunie jakiegoś pecha mają nad sobą, już kilka było wielkich planów i nic z tego nie wyszło :-(

PW doszło, bardzo Ci dziękuję, te rzeczy są piękne i takie.. kuszące :loveu: Wystawię bazarek jaknajszybciej, może uda mi się coś jeszcze u siebie znaleźć i dołączyć. A podreperować bodżet muszę, bo poza wszelkimi zwyczajnymi wydatkami musiałam zapłacić ostatnio bodajże 350zł za zęby Erosa i przyjazd doktora :mdleje: Ehh, czemu ja wetem nie zostałam?

Link to comment
Share on other sites

Wiosno, GRATULUJÉ Fundacji i piéknej strony! Jestem pewna ze tylko bédziesz sié rozwijac w swojej dzialalnosci a teraz masz to nawet na papierze, wiéc i fundraising bédzie skuteczniejszy niz "na dziko" ;pp Nie mam wiele czasu, ale jesli mogé pomóc z tlumaczeniem, chocby kilku glównych punktów, wal. A na FB nie zapomnij zalozyc profilu fundacji- widzialam ze oprócz oficjalnego profilu gdzie tylko mozna fundacjé polubic, sá tez prywatne profile stosowane przez rózne organizacje, duzo skuteczniejsze profile prywatne (mozna zapraszac znajomych którzy potem widzá posty), choc poniekád nie przeznaczone do tego celu ;ppp

Link to comment
Share on other sites

350 to nie dużo... jak zobaczyłam rachunek za zrobienie ząbków potworom, to najpierw usiadłam, a potem się załamałam... aż mi komputer z bólu piszczał, jak robiłam przelew ;) no ale okolice Warszawy...i tak zapłaciliśmy nie za dużo w porównaniu z tym, ile biorą inni weci...

może Emilowi czas zrobic odjajczenie? mój ogier na padoku tylko stoi..wystawisz o 9 rano, wrócisz o 17 i nadal udaje posąg... chyba, że przypomni sobie o swoim balascie między nogami, bo usłyszy czy zobaczy jakiegoś konia - wtedy umie się ruszyc. dlatego uwielbiam go puszczac z Dziadkiem - mają zajęcie. Siwy stara się skoczyc na Dziadka ze 2 razy, dostaje w łepetynę, potem tylko krąży...

Siwemu wygniła strzałka...szok! walczę 2 lata o te nogi... a tu...zonk... już wiem czemu, niestety... i do kogo mogę miec zarzuty... ech... dziś nie dałam rady jechac i zmienic opatrunku - z samego rana gnam... tylko on już nie chce tych nóg dawac... ostatnio wycinanie do mięsa kopyta lewego, bo gdzieś ropień... teraz obolała strzałka w prawej nodze... ja nei chcę wiedziec co bedzie, jak kowal przyjedzie...jutro męża za łeb i bedzie trzymał tą girę... wet na szczęście przybył już, wiem co i jak... jak o niego nie dbali to było w porządku.. teraz jak dbam - koń się sypie... wychodzą stare zaniedbania ;/

mnie mróz mobilizuje strasznie, jak mi taka zima pasuje :D tylko muszę się nauczyc nosic czapkę i rękawiczki, bo na tą chwilę zatoki mnie wykańczają, a łapy mam jak chłop... od gnoju :D ;p albo łopaty ;)

szafę jutro przeszperam jeszcze..przecież mam ciuchy właściwie nie używane, które...leżą...zawalają miejsce...a mogą się do czegos przydac ;)

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję, że tutaj jesteście :calus:
Evelka :oops:

Emilia, tłumaczenie na pewno się przyda! Postaram się przygotować jakieś treści do wersji anglojezycznej i podesle do Ciebie. Dzięki!

Jak czuje się Siwy? Miałam kiedyś pod opieką starszą klaczkę z rakiem kopyt, przerabialiśmy wycinanie, wypalanie, opatrunki i codzienną walkę o te nogi, koszmar. Mam nadzieję ogromną, że nogi Siwego się poprawiają.
Tak to chyba już jest, "u chłopa" konie nigdy nie chorują. A później okazuje się, że żeby te zaniedbania odrobić trzeba chuchać i piekęgnować jak przysłowiowe jajko.
Ja mam teraz same młodziaki, odpukać - zdrowe jak konie. Emil czasem kolkuje albo się przeziębia, Eros kopyta ma słabe, ale generalnie nic się im złego nie dzieje. Oby jaknajdłużej tak im zostało!

Odjajczyć chciałabym chłopaków na wiosnę, tak zasugerował wet. U Antoniego jajco jedno jeszcze śpi sobie wygodnie w kanale, ale powinno lada chwila zejść. No i na to pieniędzy muszę naskładać, bo impreza trochę kosztuje.
Chyba też wiem już dlaczego Emil ostatnio zrobił się taki uciążliwy - Siwulka weszła w czas intensywnego kuszenia chłopaków. I chociaż wiem jak to brzmi, marzę aby kupić mu chomąto i porządnie zmęczyć dziada, bo zaczyna go roznosić i rozpierać.
On ma 1,5 roku, co będzie, jak urośnie? Że też nie mógłby być jak Antonio, święty konik. Najgrzeczniejszy, najspokojnieszy, zawsze potulny i milutki :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...