Kaszel kennelowy mojej szyszki

[szyszka.szyszka]

Hej, zwracam się do tych co mają swoje doświadczenia w zakresie kaszlu i jego leczenia.

Tak więc Szyszka się zaraziła od psa którego miałam ze schroniska na tymczasie.

Sprawa wygląda tak: temperaturę a raczej stan podgorączkowy miała jeden wieczór według pomiaru weta, według mojego nie miała (mogła jej temperatura skoczyć u wet, już tak kiedyś z nią miałam). Dostała jeden zastrzyk i Augmentin - który brała strasznie długo bo 2 tygodnie. Objawy częste kichanie i woda z nosa. Potem kichanie ustało i zaczął się kaszel, najpierw pojedynczy. Podawanie Augmentinu średnio działało. Na trzy dni przed końcem miałyśmy wizytę u wet która stwierdziła że po takiej dawce leku to wszystkie bakterie powinny się wybić i że gardło ma ładne choć węzły trochę powiększone. Zasugerowała że jak po 3 następnych tabletkach nie przejdzie to że to nie kaszel a coś innego.
No i dziś mija tydzień od ostatniej tabletki a ona prycha bardziej!!! Tzn szczególnie dziś w nocy i w dzień. Temperatury nadal brak, je, bawi się wszystko w normie. Nie bardzo wiem co robić wetka sugerowała że może to coś z sercem albo tchawicą (wada genetyczna) ja w te wersje jakoś wcale nie wierzę bo jak dla mnie to było by co najmniej dziwne.
Z drugiej strony nie wiem czy jest sens żeby brała leki które nie pomagają, a i pewnie szkodzą, przecież wiadomo że antybiotyk niszczy bakterie i tu się zgadzam ze wszystkie powinny zostać wybite. Nie wiem czy czekać aż jej przejdzie czy iść do wet po nowe leki. A może coś na wzmocnienie powinna dostać??? Żeby zwalczyć wirusy?? Co o tym myślicie?