Jump to content
Dogomania

Negatywne skutki zastrzyków wczesnoporonnych u psów


Frotka

Recommended Posts

będę i fotki ale DJ jest w domu a ja w pracy,zmieniamy siedzibę do 15 maja, od 1.05 mamy remont w nowym lokum, pracyjemy obie na pełnych obrotach az się mózg lasuje, stąd nie mam kiedy zrobic fajnych fotek, jak wracam jest ciemno. Dobrze zrozumiałaś, w zasadzie tak można powiedzieć, że działanie leku jest niebezpieczne w okolicy stosowania chyba, że się coś pokomplikuje ale wszsystkich możliwych komplikacji po tym zastrzyku nie będę tu opisywać, szczególnie,że nie mam piśmiennictwa do tego (ale świnia ze mnie, ale to nie jest złośliwa złośliwość, tylko taka przekorno rozprężeniowa:))

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 175
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

żródła mówią, że sterylizacja przed ukończeniem 2 rokum życia zmniejsza a nie eliminuje ryzyko nowotworów sutka, niestety czasem a w medycynie dość często trzeba wybrać między mniejszym złem a większym, ryzyko nowotworów sutka zawsze istnieje, nawet jeżeli zrobi się to bardzo wcześnie, nie ma 100 % zależności w medycynie, poza tym nowotwory sutka sa częstym schorzeniem ale nie wszystkie są złośliwe. mając sukę nie mamy żadnej pewności, że ona wogóle będzie miała kiedykolwiek nowotwór sutka, tak jak w wypadku kobiet, choć profil hormonalny suki w jakis sposób predysponuje ją do takiego schorzenia, sterylizując ja wcześnie tylko i wyłącznie z powoduu chęci zapobieżenia niepewnemu a narażając na cały szereg innych , pewnych następstw według mnie nie jest dobre, to bardzo obszerne zagadnienie, nie mam nawet jak wyczerpująco albo choć zadowalająco wypisac się na ten temat ze względu na ograniczenia czaslowe, na zachodzie popularne jest kastrowanie zwierząt przed dojrzałością płciową z wielu względów - nie tylko niestety dodatnich, bo również dzięki zwiększonej chorowitości naszych podopiecznych zyskujemy my, weci stałe, pewne i długoletnie utrzymanie, nikt z was nie pomyślał o tym, że wiele badań właśnie przeprowadza się tak i po to,żeby opinia publiczna kupiła i propagowała jakiś określony model, za wieloma sprawami a w tym także za dobrostanem naszych braci mniejszych wielokrotnie stoją niewyobrażalnie wielkie pieniądze, które przesłaniają często zdrowy rozum

Link to comment
Share on other sites

Rybon - Ty na tym wątku chyba drugi raz pracę magisterską obronisz :loveu:

Piszesz: "wszystkich możliwych komplikacji po tym zastrzyku nie będę tu opisywać" - i błagam - NIE OPISUJ, bo się wykończę nerwowo. Już i tak mam wyrzuty sumienia i niezależnie od tych antybiotyków robię psu codziennie USG.

Link to comment
Share on other sites

Swoją sukę przygarnęłam w grudniu 2003. Błąkała się. Miała cieczkę. Dostała własnie Messalin. Weterynarze (nie tylko ci, którzy podali Sabinie ten środek, ale równiez ci, u których później leczyłam swoją sukę) poinformowali mnie, że ryzyko ropomacicza utrzymuje się dużo dłużej, niż tylko w chwili faktycznego działania tego środka.
Kiedy ponad pół roku później moja suka źle się po cieczce czuła przede wszystkim zrobiono jej badania krwi i USG w kierunku ropomacicza.

Sabina miała cieczki co 4 miesiące, każda cieczka trwała w sumie ok. miesiąca. Nie wiem, jak to było wcześniej, przed podaniem jej Mesalinu, ale można podejrzewac (zdaniem weterynarzy oczywiście), że to właśnie Mesalin rozwalił Sabinie cykl hormonalny.

Półtora roku później Sabina wylądowała na stole operacyjnym z nowotworem gruczołu mlekowego. I też nie można miec pewności, czy Mesalin miał jakis udział w powstaniu tej choroby, czy to po prostu predyzpozycje genetyczne suki, a może jakieś inne czynniki? W każdym bądź razie nawet jeśli nie spowodował powstania guzów, to mógł przyspieszyć ich powstawanie.
Nowotwór okazał się złośliwy.

Acha, z tego co wiem większośc ropomacicz nie poddaje się leczeniu. Da się to zaleczyć i robi sie tak w przypadku cennych suk hodowlanych, ale tak, czy inaczej sukę prędzej, czy później czeka kastracja, bo ropomacicze po pewnym czasie może powrócić.

Wszytkie te informacje mam od weterynarzy, o bibliografię nie pytałam, ale jeśli komus zalezy, to mogę spytać, za jakieś dwa miesiące odwiedzę lecznice, żeby zrobic Sabinie kontrolne badania.

Link to comment
Share on other sites

****amen****, zwykła aspiryna może po dwukrotnym nawet podaniu spowodowac krwotok i owrzodzenie przewodu pokarmowego psa, mesalin jest do bani ale nie przypisywałabym mu aż takich zasług, jemu konkretnie tzn temu specyfikowi, te cieczki co 4 miesiące to nic innego jak częste wzrosty poziomu estrogenów w organizmie Twojej suki Asher a to włąśnie one sa odpowiedzialne za wzrost i stymulacje nowotworów gruczołu mlekowego, myślę, że zawsze dobrze jest na coś zwalić przyczynę tego czy innego zjawiska i my weci tez to czasem robimy ale to estrogeny były powodem tych guzów ale jełśi traktowac podanie mesalinu jako jeszcze jeden dodatkowy pik estrogenowy, to można założyć, że i on sie przyczynił do takiego stanu , jak opisujesz, jest więc posrednio winny. Co do ropomacicz, to zgadzam się, że maja tendencję do nawracania ale niewiele osób podejmuje próby leczenia a zajście w ciążę ( według wykładowców z UWM w Olsztynie ) powoduje zminimalizowanie ewentualnych nawrotów, rzeczywiście odnosi się to do suk o dużej wartości, bo w przciwnym wypadku sterylizacja byłaby ze wszech miar wskazana. Ja zaczęłam się tym zajmować ze względu na koty rasowe, które zarówno ja sama mam ale i wiele moich koleżanek też a problem ropomacicz u rasowych kotek jest plagą wręcz, potem przełożyłam to na psy, mam 2 suki azjatki i buldożycę angielska hodowlaną dlatego dla mnie jest to problem ważny . poniekąd właśnie z obserwacji wzrostu wielu pokoleń dużych psów i problemów zdrowotnych takich stworzeń zrodziło się u mnie zainteresowanie zależnościami dojrzewania od hormonów, co przyczyniło się do powstania tak ożywionej i pouczającej dyskusji w tym watku

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Frotka']Asher - zlituj się :roll:[/quote]Nie bardzo rozumiem, o co chodzi? Piszę, jak było z moją suką i co mówili weterynarze...
Acha, od razu mnie ostrzegali, że to nie jest bezpieczny lek i że lepiej sukę wysterylizowac, ale wtedy jeszcze nie chciałam :roll:
Ropomacicza Sabina nie dostała, a wysterylizowana została i tak, przy okazji usuwania guzów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']Co do ropomacicz, to zgadzam się, że maja tendencję do nawracania ale niewiele osób podejmuje próby leczenia a zajście w ciążę ( według wykładowców z UWM w Olsztynie ) powoduje zminimalizowanie ewentualnych nawrotów[/quote]Też tak słyszałam, że sukę należy potem pokryć.

[quote name='rybon36']te cieczki co 4 miesiące to nic innego jak częste wzrosty poziomu estrogenów w organizmie Twojej suki Asher a to włąśnie one sa odpowiedzialne za wzrost[/quote]
Tak, wiem.
Okazało się, ze Sabina ma cysty na jajnikach, to ma związek z tym, o czym piszesz, tylko nie wiem, czy jest przyczyną, czy skutkiem...
Z tym, że własnie nie wiadomo, czy mesalin nie miał na to wszystko wpływu. Inaczej, wiadomo, że miał, tylko nie wiadomo w jakim stopniu ;)

Link to comment
Share on other sites

aaaaa, to bałdzo, bałdzo żle! powiem Ci , że takich zabiegów jak mastetctomia i ovariohysterectomia w zasadzie nie powinno sie robic razem, bo to trochę tak , jak w warsztacie samochodowym full serwis, jest to bardzo duże obciążenie dla zwierzaka, długa narkoza, trauma x dwa, wedle sztuki powinno się najpierw jedno a potem drugie , ja w każdym razie tak robię, tak nauczył mnie mój ojciec i strasznie trzęsę się nad swoimi chirurgicznymi pacjentami a jeśłi chodzi o kasę, to często ze względu na podejrzenia włascicieli, że to dlatego taka decyzja, że za jednym zamachem jest taniej a tak to sobie nieźle zarobię biorę sporo mniej i zawczasu się umawiam, biznesmenem jestem kiepskim ale kocham swoja pracę, hehe

Link to comment
Share on other sites

Sabina była konsultowana równiez u onkologa, dr Jagielskiego (już po pierwszym zabiegu) i pierwsze o co spytał, to czy została wysterylizowana. Kiedy dowiedział się, że tak, przy okazji usunięcia guzów - bardzo to pochwalił.
Sucz jest tez pod opieką kardiologa, dr Niziołka, konsultował ją prawie bezpośrednio przed operacją (przyjmuje w tej klinice) i on równiez uznał, że najlepiej bedzie wysterylizowac ją od razu, choćby ze względu na to, że lepiej poddać zwierzę narkozie raz, choćby nieco dłużej, niż dwa razy... Zwłaszcza, że w perspektywie był kolejny zabieg - usunięcie listwy po drugiej stronie.
Niedawno byłam z Sabina u innego jeszcze wetarynarza i on też nie widział nic złego w takim postępowaniu lekarza :niewiem:

Poaz tym o jakiej traumie piszasz? :hmmmm: Jak to "trauma razy dwa"? Sabina nie miała żadnej traumy, ani za cycuchami, ani za jajnikami i macicą nie tęskni, a przynajmniej nic mi o tym nie mówi ;)

Link to comment
Share on other sites

Mam jedną sukę ze złośliwym nowotworem sutka (nigdy nie brała Messalinu ani żadnych leków). Konsultowałam z kilkoma weterynarzami i zdecydowanie odradzali usuwanie guzka razem ze sterylizacją. A w końcu zostałam przy zdaniu weta, który stwierdził, żeby nie usuwać nic i tak sobie żyjemy w tym guzkiem (nawet całkiem nieźle).

Link to comment
Share on other sites

trauma to jest olbrzymia, Nizołka kocham, bo jest kardiologiem niebiańskim ale chirurgią się nie zajmuje, jagielski ma rację co do meritum, bo w rzeczy samej sterylizacja powinna się odbywać niejako rownolegle z mastectomia ale nie za jednym razem, wyobraź sobie siebie w takim układzie, masz usunieta pierś, wycięli ci macicie z jajnikami poprzez nie laparoskopię a otwierając jame brzuszna na odcinku 35 cm i obudziłaś się z narkozy, nadal sadzisz , że to nie jest trauma razy dwa, mówiąc trauma nie mam na myśli urazu psychicznego ale dosłowne znaczenie słowa trauma - czyli uraz. Wsród nas też sa barbarzyńcy, jak wszędzie. Dobra, wziewna narkoza nie zrobi szkody

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Frotka']A w końcu zostałam przy zdaniu weta, który stwierdził, żeby nie usuwać nic i tak sobie żyjemy w tym guzkiem (nawet całkiem nieźle).[/quote]A jak to uzasadnił, żeby nie usuwać? :-o Były jakieś przeciwwskazania medyczne przeciw zabiegowi chirurgicznemu?

Link to comment
Share on other sites

usuwać, usuwac guzek, prawo rybona powiada, że wszystko co nie jest tym czym powinno i nie tam gdzie powinno należy usuwać - guzy wszystkie również, chyba, że na końcu guza wielkiego jest malutki stwór, i nie da się już tego oddzielić , poza tym jedynym wyjątkiem patrz punkt pierwszy, usuwać usuwac

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']wyobraź sobie siebie w takim układzie, masz usunieta pierś, wycięli ci macicie z jajnikami poprzez nie laparoskopię a otwierając jame brzuszna na odcinku 35 cm i obudziłaś się z narkozy, nadal sadzisz , że to nie jest trauma razy dwa, mówiąc trauma nie mam na myśli urazu psychicznego ale dosłowne znaczenie słowa trauma - czyli uraz. Wsród nas też sa barbarzyńcy, jak wszędzie.[/quote]
Hmmmm, może się mylę, ale samica canis familiaris jest jednak inaczej zbudowana, niż samica homo sapiens? ;)
Więc nadal nie bardzo rozumiem :niewiem: Rana pooperacyjna była niewielka, na pewno nie miała więcej niż 20 cm. Sabina doszła do siebie błyskawicznie, właściwie już dwa dni później miała ochotę brykac jak koza.
O jakim konkretnie urazie piszesz?

Acha, rana po drugiej operacji - usunięcie całej listwy mlecznej wraz z węzłami chłonnymi - miała chyba z metr długości... Rozumiem, że podzieliłabyś taki zabieg na dwa, a może i na trzy razy?

[quote name='rybon36']Dobra, wziewna narkoza nie zrobi szkody[/quote]Pod warunkiem, że można jej użyć ;) A wziewna, czy nie - i tak obciąza organizm...

Link to comment
Share on other sites

20 cm dla twoje suni to jest 60 dla ciebie, canis familiarris jest bardzo podobnie zbudowany(pod tym względem) tylko kształt macicy się nieco różni ona ma rogi a my nie mamy ale co do poziomu odczuwalności bodżców uszkadzających to jest to ssak, zatem odczuwa tak samo tylko my jesteśmy histeryczni, hipochondryczni i skłonni do przesady dlatego pies wstaje po dwóch dobach i rzadko się skarży nawet jeśłi straszliwie cierpi a to my powinniśmy zadbać o to,żeby myśleć za niego i jego kategoriami, hemimastectomii nie dzieliłabym na trzy ale widac nie kochasz swojej suni skoro nie widzisz w tym metrowym cięciu together z usunięciem macicy, przecinaniem mięśni brzucha itp żadnej traumy. Uwierz mi, że narkoza nie bardziej obciąża organizm niż takie działania, nie wspomne już o szoku dla organizmu związanym ze stratą macicy zabyrzeniami w ukrwieniu po wycięciu płata mięcha szerokości mniej więcej 7-9 cmwraz z tkanką gruczołową długości metra plus węzły chłonne, plus skóra...szkoda gadać przyłóż to do siebie i wyobraź sobie odczucia z tym związane, to straszne, ludzie po usunięciu wyrostka , 10 cm wąskiej kiszki leżą martwym bykiem w szpitalu przez tydzień i chodzą zgięcia wpół z powodu bólu przeciętych mięśni na odcinku 5-7 cm a co zrobiliby gdyby musieli przeżyc coś takiego

Link to comment
Share on other sites

Dr.Sumińska każdej niedzieli o 10.00 na TOK FM przekonuje do sterylizacji dojrzałych psów i uzasadniała juz niejednokrotnie dlaczego nie powinno sie tego robić przed pierwszą cieczką (jak to jest np.w USA)Ja tego nie powtórzę ale kto ciekaw niech ją fachowo przepyta na czym opiera swoje zdanie.Co do wycinania też mówi:wycinac małe guzki i inne zmiany,bo potem może to juz byc niewykonalne.
Dla mnie to dość logiczne,choć ja nie medyk.Sterylizacja u 13-letniej dziewczynki to nie to samo co u 20-latki.A na nowotwory piersi umierałoby mniej kobiet,gdyby przyszły wcześniej wyciąc co trzeba.
To taka logika laika.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']20 cm dla twoje suni to jest 60 dla ciebie, canis familiarris jest bardzo podobnie zbudowany(pod tym względem) tylko kształt macicy się nieco różni ona ma rogi a my nie mamy ale co do poziomu odczuwalności bodżców uszkadzających to jest to ssak, zatem odczuwa tak samo tylko my jesteśmy histeryczni, hipochondryczni i skłonni do przesady dlatego pies wstaje po dwóch dobach i rzadko się skarży nawet jeśłi straszliwie cierpi a to my powinniśmy zadbać o to,żeby myśleć za niego i jego kategoriami, hemimastectomii nie dzieliłabym na trzy ale widac nie kochasz swojej suni skoro nie widzisz w tym metrowym cięciu together z usunięciem macicy, przecinaniem mięśni brzucha itp żadnej traumy. Uwierz mi, że narkoza nie bardziej obciąża organizm niż takie działania, nie wspomne już o szoku dla organizmu związanym ze stratą macicy zabyrzeniami w ukrwieniu po wycięciu płata mięcha szerokości mniej więcej 7-9 cmwraz z tkanką gruczołową długości metra plus węzły chłonne, plus skóra...szkoda gadać przyłóż to do siebie i wyobraź sobie odczucia z tym związane, to straszne, ludzie po usunięciu wyrostka , 10 cm wąskiej kiszki leżą martwym bykiem w szpitalu przez tydzień i chodzą zgięcia wpół z powodu bólu przeciętych mięśni na odcinku 5-7 cm a co zrobiliby gdyby musieli przeżyc coś takiego[/quote]Tak, tak, zapewne nie kocham swojej suki, dlatego wolę, żeby zamiast ciąć ją dwa razy miała operacje tylko raz :lol: W zabiegu chirurgicznym wykonanym razy dwa już podwójnej traumy nie widzisz? :hmmmm:

Link to comment
Share on other sites

dzięki za wsparcie i przepraszam za to, że w poprzednim posićie się jakby uniosłam ale jestem jak już wspomniałam wcześniej chirurgiem i strasliwie poważnie tkraktuję to co, robię nie rozumiem wielu z moich kolegów, którzy proponując Asher czy innym ludziom takie rzeczy nie widza tego akurat problemu podobnie jak ja, szkoda, bo dzięki temu traktowanie zwierząt u źródeł, tzn na poziomie lekarskim mogłoby być zupełnie inne, czym sie różni takie drakońskie podejście do rzeczy od trzymania psa na łańcuchu albo od czasu do czasu przeciągnięcia kujem po grzbiecie?

Link to comment
Share on other sites

[B]Rybon,[/B] a odpowiesz na moje pytanie? Skoro poważny zabieg chirurgiczny jest dla psa traumą, to czemu lepiej jest wykonywać go dwa razy, zamiast raz? Bo ani ja, ani chyba "twoi koledzy" nie rozumieją... :niewiem:

I gwoli uściślenia, sterylizację Sabina miała podczas pierwszego zabiegu, rana miała[B] NIECAŁE 20 CM,[/B] około metra miała natomiast rana po drugiej operacji.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...