Jump to content
Dogomania

Ares - czarny shar pei - odnalazł "swoich" ludzi jest w ds!


jaanna019

Recommended Posts

[quote name='blueberrykiss']Czasu nie cofniemy i stało się tak jak się stało. Nie ma się co wzajemnie atakować tylko połączyć siły i szukać rozwiązania.[/QUOTE]

Nie, czasu nie cofniemy ale jak był ten czas i byłyśmy przeciwne adopcji bez wizyty to miały to dziewczyny w nosie. Zwłaszcza Wiola (bo to na nią jestem najbardziej wściekła).
Więc sorry ale chociaż teraz chcę powiedzieć "a nie mówiłam" - w przenośni. :angryy: Dobra swoje już powiedziałam i zakańczam temat. :evil_lol:

Poniżej dam rady jak postępować z Aresem. To tak na szybko. Nie jest to jakieś super szkolenie czy sposoby ale jedno jest pewne. Nie zaszkodzi psu.

Dzieci. Na spacerze staraj się przechodzić nieopodal dzieciaków (najpierw odległość większa). Jak nie zareaguje negatywnie (zjeżenie się, warczenie, czy inne oznaki) to go pochwal i daj smaczka. I tak przez kilka dni. Z czasem staraj się zmniejszać dystans do dzieciaków.
To nie sprawi, że pies pokocha dzieci ale nauczy się choć w małym stopniu jak ma reagować jak są dzieci nieopodal.


Chodzenie na smyczy.

Smycz najlepiej tak do 1,5 metra długości (żadne linki, flexi itp). Jak pies odchodzi od nogi to powiedz "równaj" i jak nie ma reakcji to energiczne ale nie za mocno szarpnij tak by psa przyciągnąć do siebie. Cały czas idziecie. I tak za każdym razem jak pies zaczyna ciągnąć. Jak zareaguje na "równaj" pochwal go i daj smakołyk.
Stosować to za każdym razem jak pies jest na smyczy. Przy każdym spacerze. Od momentu zapięcia psa na smycz (czyli i na klatce schodowej). Jeżeli chcesz psa spuścić lub pozwolić biegać na flexi to przepnij smycze idz jeszcze jakiś kawałek z psem przy nodze. Dopiero po chwili powiedz psu "biegaj" (lub to co Tobie pasuje) i odepnij smycz lub zwolnij z blokady flexi (no by sie rozwijala).

Jak coś to na PW moge podać adres dobrego szkoleniowca z Opola.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 730
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

A nie wydaje Wam się, że połowę winy ponosi ten,kto psa wydał? Nie widzę ataków na tę drugą stronę, a przypominam, że sama psa bez tej wizyty przedadopcyjnej nie wziełam, nikomu nie przystawiłam pistoletu do głowy i nie powiedziałam oddawaj psa albo strzelam! Ares został wydany za zgodą kierowniczki, gdyby powiedziano nam, że musi odbyć się wizyta przed i bez niej nie ma sznas na wzięcie psa, tak by się stało. Ale oczywiście winna jestem jedynie ja i Wiola- to już w ogóle jest absurd, bo Wiola swoje zdanie o wizytach może mieć i wyrażać, ale to nie ona była władna wydać psa i nie ona go wzięła. A obrywa najczęsciej tylko za to, że ma inne zdanie niż Wy. Ale tak najłatwiej prawda?
Co do oburzania się- owszem rozmawiajac z Wami często inaczej się nie da (pomijam parę wyjątków), bo gdzie nie spojrzę tam atak. Mogłam nic nie pisać, odwieźc psa do schronu i po 'kłopocie'. Chciałam opowiedzieć, co się dzieje, bo myślałam, że Wam na losie psa zależy i pewnie tak jest, ale niektórzy mają dziwne sposoby okazywania tej troski. Przynajmniej jak na mój gust. A prawda jest taka, że problem mamy my i jeżeli będę musiała wybierać między swoim dzieckiem a psem, wybiorę dziecko i chyba nic dziwnego w tym nie ma. Poza tym nie mieszkam sama i muszę się liczyć ze zdaniem męża, który też ma coś w tej sprawie do powiedzenia. I szczerze Wam powiem, że cięzko będzie znaleźć Aresowi nowego właściciela, jeżeli pies okaze się wykazywać agresywne cechy, zwłaszcza, że już wcześniej nie udało Wam się go wyciągnąc ze schroniska przez pół roku. Dla tego tym bardziej jest to dla mnie trudne, bo odnoszę wrażenie, że albo my albo nikt. Ale być może się mylę. Tylko powiedzcie szczerze mam robić eksperymenty na dziecku swoim, rodziny czy sąsiadów? W tej chwili wszyscy z rodziny się Aresa boją (i trudno im się dziwić) i nikt nie jest chętny nam przy nim pomagać jak urodzi się dziecko, a tego będziemy na pewno potrzebować. Łatwo się kogoś ocenia, trudniej zrozumieć.

Link to comment
Share on other sites

clamour – nie denerwuj się, bo to nie jest wskazane w Twoim stanie.


Może po kolei odniosę się do tego, co było wcześniej napisane przez różne osoby.
Wrócę jeszcze do tej „słynnej” rozmowy przedadopcynej. Osoby, które Ci ją doradzały mają już doświadczenie ze zwrotami psów z adopcji – z różnych powodów- i jeśli naciskały na przeprowadzenie takowej wizyty, to tylko i wyłącznie ze względu na dobro psa i Wasze.
Powiem Ci, że ja nie mam żadnego doświadczenia w przeprowadzaniu wizyt, ale regularnie bywam w szkole dla psów i mam przyjaciół, którzy są trenerami psów. Gdybym była u Ciebie na takiej wizycie i dowiedziała się, że spodziewasz się dziecka – Ares zostałby w schronisku (ze względu na swoją przeszłość). Tak byłoby lepiej i dla niego – bo prędzej czy później zgłosiłby się dom i dla Was – gdy dziecko będzie mieć 2 latka i będzie mu można wytłumaczyć, że psa nie ciągnie się za uszy i nie bije zabawkami , wtedy moglibyście spokojnie pomyśleć o psie. Najlepsza opcja to szczeniak – możesz ułożyć go od małego i jest większa szansa, że przewidzisz jego zachowanie (chociaż tak naprawdę nawet najspokojniejszy pies może zachować się w nieprzewidywalny sposób).
Jeśli pamiętasz – daradziłam Ci wzięcie Kapsla, który ma bardzo słodki charakter i dla rodziny z dzieckiem spokojnie mógł się nadać...
Co do Aresa, to nie mógł znaleźć domu głównie ze względu na swoje łapy a nie zachowanie...
Dlaczego Ares został wydany przez schronisko psa bez wizyty przedadopcyjnej, to wiesz najlepiej Ty i osoby, które były obecne na miejscu. Ja wiem od Pani kierownik, że zrobiłaś na niej dobre wrażenie: osoby odpowiedzialnej oraz mającej dobry kontakt z psem. A to relacja violad1 z Waszej wizyty:
[quote name='violad1']Dziewczyny...wiec tak....Ares jest w nowym domku:))))))))))) (...)
Pani kierownik nie maiala wyjscia za bardzo ..Ola powiedziala ,z e nie rusza sie bez Aresa- zakochana na maxa:))) (...) Ola podpisala umowe przez fundacje. (...)[/QUOTE]

Ares został zabrany ze schroniska 12 października i nie dziw się, że ludzie są zdenerwowani – najpierw nie było wieści, a nagle są – ale złe. Zdjęć nie było wcale. Jeśli ludzie z dogo proszą o kontakt w sprawie psa to dlatego, by w razie czego coś doradzić podczas pierwszych tygodni psa w nowym domu. Tutaj nie było praktycznie kontaktu i nagle jesteśmy podstawieni pod ścianą...


Jeśli chodzi o violad1 myślę, że każdy wyrobił już sobie opinię na jej temat i nie ma sensu tutaj o niej pisać i niepotrzebnie zaogniać sytuacji, która i tak jest krytyczna.


clamour – spotkaj się z behawiorystą. Jeśli jest to osoba doświadczona – na pewno coś Wam doradzi. Robione są między innymi testy z lalką, która ma reprezentować dziecko. W ten sposób sprawdza się czy pies mógłby zaatakować dziecko.
Mam jednak wątpliwości czy takie testy są dobre dla psów typu chow chow czy shar pei. Wszystkim, którzy je mają – wiadomo, że one potrzebują czasu, by kogoś poznać i zaufać, a podczas takich testów psy mimo wszystko są drażnione przez obce osoby, np plastikową ręką, którą osoba testująca psa odsuwa jego miskę. Większość z nas może zabrać własnemu psu miskę czy coś przy niej robić – natomiast pies nie musi być szczęśliwy, gdy nagle obca osoba odbiera mu miskę.
Tak więc spotkaj się z behawiorystą, ale też sama obserwuj psa. Tak jak napisał rekus – nie można ślepo wierzyć osobom z zewnątrz, że po jednym spotkaniu ocenią psa.
W tym czasie poczytaj trochę książek i popracujcie z Aresem.

Link to comment
Share on other sites

Ja też wymiękam. Brak mi już słów w tym temacie. Mam nadzieję że zrobisz wszystko aby pogodzić te dwie sprawy. Pies i dziecko. Jeśli zaczniesz słuchać ludzi którzy Ci tu podpwiadają co masz robić a nie obrażać to będziesz miała psa i dziecko. No chyba że postawiłaś już krzyżyk i nie wierzysz że będzie dobrze.
Życzę Ci szczęścia i podjęcia słusznej decyzji.

Link to comment
Share on other sites

Clamour tak jak pisałam w poście powyżej ja już swoją złość "wygadałam". Więc jeżeli chodzi o mnie to tematu adopcji podejmować już nie będę. ;)

Teraz trzeba się skoncentrować na problemie.
W jakim mieście mieszkasz? Trzeba się powypytywać innych o dobrego szkoleniowca. Bo poza behawiorystą Ares musi przejść szkolenie (takie moje zdanie).

Niestety ale musisz się liczyć z tym, że będą jeszcze negatywne słowa. No ale tak jak pisałaś czasu już się nie cofnie. Teraz trzeba podjąć walkę o "naprostowanie" Aresa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ciemny']Przestańmy się oszukiwać, po przyjściu dziecka na świat pies będzie musiał tak czy inaczej opuścić dom, rodzice nie będę narażać potomka na pożarcie przez bestie. Takie są realia.[/QUOTE]

Ciemny a czy Ares to bestia? Jeśli tak to po co w ogóle prosić o poradę , czy nie lepiej od razu szukać mu domu nowego skoro i tak będzie musiał opuścić tymczasowy? Widziałam gorsze przypadki i psy nie musiały domów opuścić, wymagało to tylko sporej pracy.

Link to comment
Share on other sites

Najpierw jedno wyjaśnienie- ze względu na od samego początku zagrożoną ciążę, naprawdę nie mogę się denerwować, wiec nie będę się wdawać już w żadne dyskusje, bo cięzko to potem odchorowuję.
Ares po wizycie u behawiorysty:
Ares nie jest psem z natury agresywnym, ale cierpi na agresję lękową w stosunku do dzieci starszych, to znaczy mniej więcej w przedziale 3 -7 lat, ale te granice mogą się wahac. Na niemowlaki reaguje tak jak każdy pies- zaciekawieniem co to piszczy, płacze itd. Ale na starsze dzieci od razu reakcja jest mocno lekowa, pies się czuje niespokojnie i uważa, że jest zagrożony, dlatego atakuje, mimo że my możemy nie widzieć żadnej przyczyny. Oczywiście z psem mozna i trzeba pracować. Dostaliśmy cały zestaw ćwiczeń i bedziemy je wykonywać, ale problem niestety jest gorszy, to znaczy ja tak mocno wystraszylam sie zachowania Aresa, że teraz wykazuję nadmierny niepokój nawet jesli pies chce tylko kogoś obwąchać i tym samym prowokuje jego agresję- ja się boje, to pies mnie broni i tak w kółko. I obawiam się, że to będzie trudniej zmienić niż zachowanie Aresa. Nie wiem czy to w związku z ciążą czy z jakiegos innego powodu, ale póki co każdy spacer z psem to dla mnie duży stres, mimo że Ares idzie na smyczy i w kagancu. I boje się, że jak urodzi się dziecko mój strach doprowadzi do tego, że Ares naprawdę pogryzie nam malucha. Behawiorystka powiedziała, że albo pozbędę się tego lęku albo nie ma szans na współpracę z psem, bo Ares wszystko wyczuwa. I żebyście mnie źle nie zrozumialy- ja nie boję się, że Ares zrobi krzywdę mnie czy mężowi ale w stosunku do wszystkich innych cały czas się spinam i chyba nieświadomie izoluję psa od czasu tego pogryzienia(nie pozwalam mu obwąchać ludzi, skracam smycz, gdy tylko ktos się do nas zbliża itd.) Wiec owszem macie rację problem jest w dużej mierze w mojej reakcji na to, co się stało. I mimo, że jest mi strasznie trudno coraz cześciej myslę, że dla dobra Aresa trzeba będzie mu szukać nowego domu, choć bardzo ciężko jest mi podjąć ostateczną decyzję. Sprawę postawiłam bardzo jasno i uczciwie.
Ares nie jest złym psem, dla mnie i męza to przytulas i przylepa, ale nigdy w życiu nie spotkałam się z takim problemem i chyba sobie z tym nie radzę. Może rzeczywiście będzie mu lepiej u ludzi bez dzieci albo z dziećmi powyżej 15 roku życia. Nie chcę tylko, żeby wracał do schroniska, bo wiem, jak tam skończy.

Link to comment
Share on other sites

clamour w ktorym ty jestes miesiącu ciązy? pytam w sensie ile mamy czasu do porodu
ja mysle ze jesli podejmiesz decyzje o oddaniu psa to zamiast tu huczeć i buczeć trzeba się spiąć i poszukac mu jak najszybciej domu żeby od Was pojechał do innego domu bez kombinowania ze schroniskiem...no chyba ze dt sie trafi ale o to teraz trudno...
no niestety psy wyczuwają nasz niepokój i to je potrafi nakręcić bardziej niż cokolwiek...jeśli ty będziesz sie spinać za kazdym razem jak on będzie sie zbliżał do Twojego maleństwa to dobrze mu sie to nie będzie kojarzyć to wiadomo...decyzja jest trudna, ale jestescie po konsultacji ze specjalistą, przedyskutujcie sobie to z mężem...niei wiem ile jestczasu do porodu ale moze popracujcie z nim jakis czas w towarzystwie dzieci,może jak zobaczysz ze to przynosi efekty to troche wyluzujesz...nie wiem no ja za Was decyzji podjąć nie moge i nie wiem co bym na Waszym miejscu zrobiła bo tak naprawde nie widziałam tego jak sie Ares zachował i nie wiem na ile to jest powtarzalne u niego...
jeszcze jedno do Ciebie mam, nie przejmuj się tak krytyką tutaj
każdy patrzy tutaj na psa i zalezy mu na losie psa ale nie widzi go tak naprawde,nie zna w warunkach domowych tak jak Wy tak samo jak nie zna Was i waszego życia na codzien...to jest Wasze życie i to Wy musicie zdecydować czy jestescie gotowi sie tego podjąc
nie ma tu co wieszac kotów na nikim bo to niczego juz nie zmieni...przeszłość jest przeszłością,spróbujmy żyć teraźniejszoscią i podjąć słuszną decyzje co dalej...słuszną dla psa i dla tej rodziny

Link to comment
Share on other sites

Mój wniosek: szukajcie Aresowi odpowiedzialnego domu bez dzieci lub ze starszymi. Ale nadal nad nim pracujcie na ile się da. Dajcie znać też kierowniczce ze schroniska (zwłaszcza co powiedział behawiorysta).

Zagrożona ciąża, każdy spacer naznaczony stresem... To dobrze nie wróży. Tym bardziej, że brzusio rośnie i będziesz miała coraz mniej czasu na szkolenie "swoich nerwów - lęków" i psa. A jak dziecko się urodzi to praktycznie nie będziesz z psem wychodzić (bo noworodka samego w domu nie zostawisz co jest oczywiste dla każdej mamy). ;)

Skoro tak bardzo się denerwujesz to jak się dziecko urodzi zaczniesz Aresa odzielać od niego jak się da i z dzieckiem spędzać głównie czas. Więc możliwe, że Ares stanie się zazdrosny. A z jego lękami to może być już niebezpieczne. Skoro mały bobas będzie dla niego konkurencją o wasze względy. A Ares będzie widział jak się będziecie ciepło odnosić do bobasa a jak niemiło do Aresa jak będzie chciał wejść do pokoju i podejść zobaczyć co tam takiego ciekawego leży w łóżeczku.

Zwykle jestem za tym by walczyć o psa. By go szkolić i układać. Ale w Twoim stanie to jest nierealne. Zwłaszcza, że Ares ciągnie jak lokomotywa. Spadł śnieg więc poślizgnąć się i upaść jak pies pociągnie jest niebywale łatwo. Sama nie raz zaliczyłam lodową glebę jak 40 kg mnie pociągnęło. A przy ciąży (zwłaszcza zagrożonej) taki przypadek nie może się zdarzyć. :shake:

Ares powinien przejść także szkolenie PT (z ukierunkowaniem na posłuszeństwo w obecności dzieci). W Twoim stanie jest to nie możliwe. Gdyż to Ty najbardziej powinnaś brać w tym udział. By złapać więź z psem i zlikwidować lęki.... Zwłaszcza, że jest zima i szkolenie w takich temperaturach psa z krótką sierścią jest niemożliwe. A szkoleń w pomieszczeniach to chyba zbytnio nie ma... Więc jedynie na wiosnę ale już pojawi się dzieciaczek.

Link to comment
Share on other sites

ja wziełam na dt (któro pozniej zmieniło sie w ds) w 6tym miesiącu ciązy suke jak sie pozniej okazało totalnie agresywną do dzieci (jak dziecko pojawiło sięna horyzoncie to po prosytu ruszałam do ataku bez względu na to co robiło dziecko,m mogło nawet na nią nie patrzec i siedziec cicho oglądac tv) ale po pierwsze to była suka york (2kg a 30kg to róznica) wiec mogłam z wielkim bębnem przed sobą spokojnie ją na siłe unieruchomic/złapać/przytrzymac itd po drugie no ja nie miałam stresa co sie stanie jak dopadnie to dziecko bo taki piesek wielkiej krzywdy nie jest w stanie zrobic w kilka sekund kilkuletniemu dzieciakowi (plus suka nie miała połowy zębów bo byłą z meliny) no i ja się pasjonuje szkoleniami więc byłam totalnie spokojna, wiedziałam ze kiedys przywyknie do dzieci a nawet jesli nie zdąże do porodu to początkowo nie ma problemu we wspolnym przebywaniu w jednym pomieszczeniu yorka i maluszka który jest ciągle wysoko niedostepny przed psem...
Wasz przypadek jest o wiele trudniejszy...pies jest duzo większy, ciąża jest zagrożona, a Ty odczuwasz wielki niepokój...no nie wróży to dobrze niestety

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za te pozytywne słowa:) I niestety własnie dlatego obawiam się o Aresa, bo wiem, że jeśli zacznę go oddzielać od dziecka lub choćby denerwować się, kiedy będzie do malucha podchodził, to pies wytworzy sobie jeszcze gorsze skojarzenia z dziećmi niż ma teraz. Ares może być wspaniałym towarzyszem, bo to naprawdę wdzięczny i kochany pies, tylko być może dla ludzi bez dzieci. Moj mąż niestety spędza w pracy po 14 godzin, wiec z Aresem jestem głównie ja i nie jest mi w tej sytuacji łatwo z nim pracować, bo są dni, że czuje się naprawdę fatalnie, a wiadomo, że szkolenie wymaga i czasu i systematyczności (mowię o takim poza domem), ale oczywiście w domu robię z Aresem, co mogę. Niestety Ares nie jest małym pieskiem, ktorego mogłabym unieruchomić jednym ruchem ręki w razie czego. Nie mogę dzwigać, wiec podniesienie czy utrzymanie takich 24 kg jest w zasadzie niemożliwe. Jestem w 10 tyg ciąży, wiec mam świadomośc, że troche tego czasu jest, tylko że w każdej chwili moge wylądować w szpitalu- do tej pory już dwa razy chcieli mnie położyć, ale się nie zgodziłam własnie ze względu na Aresa i leżałam w domu.
Napisałam już do schroniska, w zasadzie to samo co Wam. Wstepnie popytałam też najbliższych znajomych, ale nikt nie ma teraz warunkow na trzymanie psa albo ma małe dzieci bądź dzieci w drodze. Teściowie mogliby go ewentualnie wziąć, ale sami mają psa zazdrosnego o inne psy, więc sie pozagryzają, a poza tym u nich Ares musiałby być na dworze w budzie, wiec to zdecydowanie odpada.

Link to comment
Share on other sites

jeśli zdecydujecie psu poszukać nowego domu to:
zrób mu kilka ładnych fot do ogłoszeń, napisz jak sie zachowuje w domu (czy biega, włazi na meble, dużo szczeka), jak reaguje na zostawanie samemu w domu, jaki ma stosunek do innych psów na spacerach (mijanych) i w bezposrednim kontakcie, jak reaguje na koty, jak chodzi na smyczy,jak z zachowywaniem czystosci, co je, w jakim on jest wieku? jest wykastrowany? odrobaczony, zaszczepiony? jak ogolnie jego zdrowie sie ma?
jeśli decyzja o oddaniu zapadnie trzeba ruszyc z kopyta z ogłoszeniami i rozumiem ze szukamy domu bez dzieci

Link to comment
Share on other sites

Każdy pomysł na pewno rozważymy, bo tu trzeba działać szybko. Jutro wróci z trasy mój mąż z aparatem i zrobimy Aresowi sesję, bo widzę, że jest nam coraz trudniej wychodzić na spacer. Własnie wróciliśmy z dworu i to byla jakaś masakra. Wszędzie same dzieci z sankami, Ares się wścieka, ciągnie, warczy i prawie mnie przewrócił, bo jest okropnie ślisko. Z jednej strony jest to szansa na to, żeby Ares przyzwyczaił się do dzieci, ale z drugiej nie wiem czy mi starczy sił, bo nie da się tego ciągnięcia opanowac:(

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem za oddawaniem psa.

ale patrząc realnie. Jak ona ma pracować z psem? W zagrożonej ciąży na dworze gdzie jest ślisko i strasznie zimno??? W zagrożonej ciąży to trzeba się wystrzegać grypy czy upadków na śliskim podłożu. I unikać szarpania przez psa. A TŻ pracować też przecież musi, ma rodzinę na utrzymaniu.
Bo dzieci zaciągać z podwórka na małą (lub często zbyt wąską) klatkę schodową nie będzie. Za mało miejsca, chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe....

Nic nie poradzimy. A im bardziej będziemy krytykować Clamour to ona po prostu zniknie z wątku. Skupmy się na pomocy.

Link to comment
Share on other sites

mi też się tak wydaje, że nie ma co tu biadolić teraz tylko logicznie popatrzeć na sytuacje i po prostu pomóc tej rodzinie i temu psu...
ja też byłam przez życie zmuszona do oddania swojego ukochanego psa...nie miałam w tamtym momencie życia innego wyjscia,dzieki pomocy fundacji znalazłam wpsaniały dom w ktorym sunia ma duzo lepiej niz u mnie by wtedy miała,mam z nimi kontakt i na biezaco wiesci co u niej...jak mogłam? po prostu wybrałam to co lepsze dla psa nie patrzac na to co czuje...bolało potwornie i boli do dziś dnia ale wiem że postąpiłąm słusznie i nikt nie ma prawa mnie krytykować bo nikt nie był w mojej skórze i nikt nie ma pojęcia ile bólu sama sobie tym zadałam...jestemy ludzmi, istotami logicznie myslacymi i czasem serce to jedno a rozum to drugie...mysle ze clamour w obecnej sytuacji nie jest w stanie z psem pracowac, odwrazliwianie to czesto żmudna praca ... popatrzy na tą sytuacje od strony psa rowniez... nie mają jak z nim pracowac, jak beda goscie z dziecmi pies bedzie izolowany co wiadomo nie pomoze,urodzi sie małe dziecko pies tymbardziej bedzie izolowany...stres stres stre...tego chcecie dla Aresa?
uważam że to nie jest odpowiedni dom dla Aresa i należy szukać mu innego i zamiast zjadać na wątku clamour trzeba dziewczynie pomoc znalezc temu psu odpowiedni dom i tyle

Link to comment
Share on other sites

Owszem, podjęliśmy decyzję, bo tu nie ma na co czekać. Im dłużej bysmy zwlekali, tym gorzej zwłaszcza dla Aresa. Stąd moja prośba do wszystkich, którzy mogą pomóc w wystawieniu ogłoszeń. Macie w tym sporą wprawę, a nie chcę by pies musiał wrócić do schroniska. Pomóżcie nam znaleźć Aresowi nowy dom. Zdjęcia wstawię jutro wieczorem. Natomiast opisać wszystko mogę już dzisiaj.
Ares- pies rasy shar pei, choć wet stwierdził, że w którymś pokoleniu mogł być mixowany z chow chowem, 2 lata, kastrowany jeszcze w schronisku. W lecznicy miał zrobioną morfologię, wszystko wyszło ok, ogólny stan zdrowia też nie budził zastrzeżeń. Pies szczepiony przeciwko wściekliźnie, miał operowane oczy w schronisku, ale w prawym nasz wet stwierdził entropium i to wymaga korekcji. Łapy- zwichnięcie rzepek 4 stopnia, ale nie stwierdzono bolesności. Aresowi to zupełnie nie przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, chodzi, biega, podskakuje.
Zachowanie w domu- nauczony czystości, nie gryzie żadnych przedmiotów, bez problemu zostaje sam, nie wyje, bradzo mało szczeka, ogolnie wiekszość dnia i nocy przesypia. Próbowal wchodzic na łożka, ale zgoniony bez protestów schodził, pod naszą niobecność nigdy nie zdarzyło mu się wejść na łozko. Nie ściąga nic ze stołu, można mu zostawić najbardziej atrakcyjne kąski w zasięgu mordy a i tak bez pozwolenia nie ruszy.
Jedzenie- dostaje purinę light, bo miał zrzucić trochę kilogramów i zrzucił, wagę utrzymujemy w normie (23-24kg), ale je dosłownie wszystko, nie wybrzydza.
Zachowanie na dworze- ciągnie niemiłosiernie na smyczy, nie udało nam się go tego oduczyć mimo licznych prób i róznymi metodami, ale szelki i kaganiec zakłada bardzo ładnie. Kotow nie toleruje, inne psy mija bez zainteresowania, jezeli do niego nie podchodzą, jeśli natomiast podejdą to wtedy Ares się rzuca z zębami, dlatego powinien mieszkać w domu bez innych psów. Goni wszystko co się rusza- autobusy, auta, rowerzystów, biegaczy, dlatego wymaga ciągłej uwagi podczas spacerow.
Dzieci- wykazuje agresję lękową w stosunku do dzieci, dlatego absolutnie nie nadaje się do domu z dziećmi poniżej 15 roku życia.
Ares zostanie oddany razem z wyprawką- legowiskiem, kocykiem, zabawkami, aktualną książeczką zdrowia, szelkami, kagańcem i smyczą, miskami na wodę i jedzenie, a także tą ilością karmy jaka nam zostanie (a aktualnie mamy jakieś 25 kg), także na pewno na początek wystarczy. Poszukiwany dom bez dzieci lub ewentualnie z dziećmi powyżej 15 r.ż! Tyle możemy dla niego zrobić.
Jeśli jeszcze jakieś informacje są potrzebne to będę pisać.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...