Jump to content
Dogomania

Czarne Kwiatki czyli na kogo warto uważać.


Recommended Posts

Woj. lubelskie, Kadłubiska k. Tomaszowa Lubelskiego. Szukają ładnych kotków i psa też szukali. Nie mają transportu, pytają o możliwość dowiezienia. Przez tel. brzmi w miarę dobrze, mówią że jest ogrodzenie, że są koty, które ludzie im podrzucają. W rzeczywistości bieda piszczy, patologia, z przodu ogrodzenia brak, koty bardzo zaniedbane, głodne, niektóre chore, rozmnażają się, sąsiedzki  spaniel co jakiś czas zmniejsza populację kotów... Dopiero na miejscu przyznali się, że koty mają z ogłoszeń. Nie dostali psa od nas to sobie już skądś szczeniaka załatwili :(

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Kopiuję z FB:

"

Dzień dobry, (niestety) znowu ja. Sytuacja na świeżo, więc ostrzegam, bo zaraz mogą się zacząć poszukiwania kolejnego psa:

Oficjalnie mogę już ostrzec, więc ostrzegam osoby adoptujące psiaki w Krakowie, ale nie tylko. P. Marzena G., Kraków, Tarnowskiego.
Pani przechodziła wizytę przedadopcyjną dla setera, przeprowadzoną przeze mnie, wraz z Mżonkiem.
Podczas tejże wizyty w domu obecna była mała, kudłata sunia, dość wycofana. Oficjalna wersja odnośnie tejże suni była taka, że jest to pies koleżanki, wzięty ze schroniska, a koleżanka miała pilny wyjazd służbowy, więc P. Marzena zdecydowała się pomóc i wziąć sunię do siebie. W przeciwnym razie sunia musiałaby zostać w mieszkaniu koleżanki sama, a P. Marzena wyprowadzałaby ją tylko i karmiła. Twierdziła również, że koleżanka będzie jej płacić za cyklinowanie parkietu, bo sunia sika w domu.
Jako, że wizyta PA przebiegła pomyślnie temat uznałam za zamknięty. Psiak myśliwski pojechał do tegoż domu i wszystko wydawało się ok. Kilka dni temu, zupełnym przypadkiem, podczas rozmowy ze znajomą ze Skawińskiego Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt okazało się, że sunia w mieszkani P. Marzeny absolutnie nie była psem koleżanki, a psem adoptowanym PRZEZ P. Marzenę. Co więcej oddanym na 2h po moim wyjściu z wizyty przedadopcyjnej... Sunia została zabrana na ręce, bez zabawek, z którymi przyjechała. Mimo prośby o danie smyczy (wiszącej przy drzwiach) P. twierdziła, że smyczy nie posiada.
Oficjalnie Pani twierdziła również, że musi psa oddać, bo idzie do szpitala (mnie podczas PA nic o tym nie wspominała, wręcz przeciwnie nic nie wspominała o jakichkolwiek dolegliwościach). Paradoks sytuacji polega na tym, że gdyby nie sprytnie urządzone godziny spotkania, a właściwie przesunięcie wizyty opiekunki ze Skawiny, która to jechała do Pani z umową adopcyjną, to prawdopodobnie spotkałybyśmy się w drzwiach. Sunia do Skawiny wróciła w stanie psychicznym złym. Nawet bardzo. Aktualnie nie nadaje się do adopcji.
Koszmarne w całej sytuacji jest to, że i wizytę moją (nie pierwszą i nie ostatnią zapewne), jak i wizytę ze Skawińskiego Pani przeszła jak najbardziej pomyślnie. Natomiast dziś, po odbiorze psa uparcie starała się wmówić nam wszystkim (ja, Mąż, koleżanka ze Skawińskiego), że to nasza wina, że to my źle zrozumieliśmy i ona generalnie nie ma sobie nic do zarzucenia.
Pani ma ok '60, może szukać psa w każdej rasie i wieku. Szczególnie podobają jej się setery, weimary, dogi, pudle, ale 'wyadoptowana' (nota bene na tydzień) sunia była po prostu ślicznym kundelkiem."

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze z fb.

 

OSTRZEGAM ! Uważajcie na kobietę ze Śląska proponującą Wam dom stały/dom tymczasowy dla zwierząt (głównie kotów, czy psów). Osoba ta w wywiadzie wykazała się naprawdę dużą wiedzą na temat kotów. Na każde zadane pytanie odpowiada dokładnie tak, jak TY TEGO CHCESZ! Wszystko jest Z POZORU idealnie... ale NIE DAJCIE SIĘ NABRAĆ. Działa na facebooku pod różnymi nazwiskami - KRYSTYNA KACZMARCZYK, KRYSTYNA KOWALSKA... Ale nie tylko te, posiada też inne konta. Na forach prozwierzęcych również działa pod różnymi nazwami użytkownika. Na przestrzeni wielu lat trafiła do niej niezliczona ilość zwierząt, które przepadły bez śladu. PONIŻEJ ZAŁĄCZAM LINKI DO WĄTKÓW POŚWIĘCONYCH TEJ OSOBIE, całe 67 stron począwszy od września 2010 aż do dnia dzisiejszego, ciągle poluje i "bawi się" w najlepsze... Proszę przeczytajcie ten wątek ! TO NIE SĄ ŻARTY !!!

Link to comment
Share on other sites

Marta A. i jej matka Alina D. 

Wrocław, ul Dokerska. tel. zaczynają się na 888872... i 5346111...

Panie na wizycie PA robia dobre wrażenie, więcej, mają bardzo dobra opinię wśród znajomych- koleżanka znająca je był zszokowana.

Poszły dwie młodziutkie kotki. Po czym okazało się że kotki są bite, do czego pani przyznała się sama, nawet z pewną dumą ("nasikała mi, to ją tak zlałam, ze już nie sika". Pani nei ma sobie nic do zarzucenia, natomiast ja odniosłam wrażenie, że to sikanie to był jedynie pretekst do tresowania kota, a właściwie pokazywania mu "kto tu rządzi". 

Koty zabrane w strasznym stanie psychicznym, jedna wyjąca ze strachu, druga- wcześniej otwarta, zabawowa i miziasta do każdego, leżała płasko bez ruchu na podłodze, telepiąc się ze strachu. Odkręcanie problemów po ledwie kilkudniowym pobycie zajęło DT sporo czasu :( 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
O 10.01.2016o12:33, andzia69 napisał:

Kopiuję z FB:

"

Dzień dobry, (niestety) znowu ja. Sytuacja na świeżo, więc ostrzegam, bo zaraz mogą się zacząć poszukiwania kolejnego psa:

Oficjalnie mogę już ostrzec, więc ostrzegam osoby adoptujące psiaki w Krakowie, ale nie tylko. P. Marzena G., Kraków, Tarnowskiego.
Pani przechodziła wizytę przedadopcyjną dla setera, przeprowadzoną przeze mnie, wraz z Mżonkiem.
Podczas tejże wizyty w domu obecna była mała, kudłata sunia, dość wycofana. Oficjalna wersja odnośnie tejże suni była taka, że jest to pies koleżanki, wzięty ze schroniska, a koleżanka miała pilny wyjazd służbowy, więc P. Marzena zdecydowała się pomóc i wziąć sunię do siebie. W przeciwnym razie sunia musiałaby zostać w mieszkaniu koleżanki sama, a P. Marzena wyprowadzałaby ją tylko i karmiła. Twierdziła również, że koleżanka będzie jej płacić za cyklinowanie parkietu, bo sunia sika w domu.
Jako, że wizyta PA przebiegła pomyślnie temat uznałam za zamknięty. Psiak myśliwski pojechał do tegoż domu i wszystko wydawało się ok. Kilka dni temu, zupełnym przypadkiem, podczas rozmowy ze znajomą ze Skawińskiego Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt okazało się, że sunia w mieszkani P. Marzeny absolutnie nie była psem koleżanki, a psem adoptowanym PRZEZ P. Marzenę. Co więcej oddanym na 2h po moim wyjściu z wizyty przedadopcyjnej... Sunia została zabrana na ręce, bez zabawek, z którymi przyjechała. Mimo prośby o danie smyczy (wiszącej przy drzwiach) P. twierdziła, że smyczy nie posiada.
Oficjalnie Pani twierdziła również, że musi psa oddać, bo idzie do szpitala (mnie podczas PA nic o tym nie wspominała, wręcz przeciwnie nic nie wspominała o jakichkolwiek dolegliwościach). Paradoks sytuacji polega na tym, że gdyby nie sprytnie urządzone godziny spotkania, a właściwie przesunięcie wizyty opiekunki ze Skawiny, która to jechała do Pani z umową adopcyjną, to prawdopodobnie spotkałybyśmy się w drzwiach. Sunia do Skawiny wróciła w stanie psychicznym złym. Nawet bardzo. Aktualnie nie nadaje się do adopcji.
Koszmarne w całej sytuacji jest to, że i wizytę moją (nie pierwszą i nie ostatnią zapewne), jak i wizytę ze Skawińskiego Pani przeszła jak najbardziej pomyślnie. Natomiast dziś, po odbiorze psa uparcie starała się wmówić nam wszystkim (ja, Mąż, koleżanka ze Skawińskiego), że to nasza wina, że to my źle zrozumieliśmy i ona generalnie nie ma sobie nic do zarzucenia.
Pani ma ok '60, może szukać psa w każdej rasie i wieku. Szczególnie podobają jej się setery, weimary, dogi, pudle, ale 'wyadoptowana' (nota bene na tydzień) sunia była po prostu ślicznym kundelkiem."

włosy mi na dęba stanęły. to trzeba pokazac dalej, wszystkim,  ale dyskretnie! dajemy gnojkom pomysł jak wymienić psa, który nie podjedzie zwyczajnie. po tygodniu na ten przykład. nagle że niby szpital, a za dwa dni będzie mieć umówioną pa z innej części kraju! normalnie oczyma duszy to zobaczyłam...

 

TYMCZASEM INNE OSTRZEŻENIE  - uśpili psa!

nie oddawać zwierząt osobie:
 
Krzysztof B.. 
MILANÓWEK, ul. Marszałkowska
telefon, z którego może dzwonić: 501 xxx 781
 
jest to małżeństwo z dziećmi (chyba), mają 30-40 lat.
 
 
Dwa tygodnie temu do naszych przyjaciół z Zaginął Dom odezwał się opiekun suni Fili. On i jego żona przygarnęli tę sunię z ulicy, kiedy miała ok. pół roku. Suczka mieszkała z nimi przez 5 lat.
Fila kochała swoich opiekunów, co widac na zdjęciach, link do fb niżej. Jednak dwa lata temu zaczęły się problemy. Ponoć sunia była agresywna. Uciekała też z posesji.
Zaginął Dom zaoferował opiekunom pomoc w opłaceniu behawiorysty, który sprawdziłby co tak naprawdę jest nie tak z sunią i jak można jej pomóc. Później ewentualnie można byłoby wspólnymi siłami szukać dla niej nowego domu. Ale dopiero po przepracowaniu wszystkich problemów. Mieliśmy głównie nadzieję, że pod czujnym okiem specjalisty relacje Fili i opiekunów poprawią się.
 
Po pierwszej wizycie behawiorysty, stało się jasne, że Fila to nie jest agresywny pies! To suczka inteligentna, bardzo żywiołowa i niestety mocno emocjonalnie ZANIEDBANA przez opiekunów...
jesteśmy pewni tej opinii, gdyż u suni była zaufana osoba, którą znamy od lat i która nie raz pracowała z o wiele trudniejszymi psami.
Fila była bardzo mocno związana z żoną pana, który zwrócił się do nas o pomoc. Behawiorysta był pewny, że kilka lekcji i zmiana podejścia do psa bardzo szybko unormują stosunki w tej rodzinie. Główny problem znalazł nie w samym psie, ale w jego opiekunach i ich podejściu/niewiedzy.
 
Pełni nadziei obiecaliśmy sfinansować wszystkie "lekcje" Fili. Niestety, do drugiej lekcji nie doszło...
 
Po południu w przeddzień spotkania dowiedzieliśmy się, że Fila została na noc przywiązana na podwórku, na krótkiej lince (aby nie niszczyła/uciekała).Sunia wcześniej mieszkała w domu, ale opiekunowie zaczęli się jej "bać" (w zasadzie bezpodstawnie) i ostatnimi czasy mieszkała w garażu. Fila musiała bardzo przeżyć pozostawienie na zewnątrz. Ze stresu wygryzła tynk ze ściany swojego domu... To przypieczętowało jej los. Rano została uśpiona...
Jesteśmy wstrząśnięci. Zarówno samym faktem, że opiekunowie uśpili Filę bez podstawy i wydaje się, że jakby w ramach "zemsty"...? jak i to, że bez problemu w ciągu prawdopodobnie PARU GODZIN znaleźli weterynarza, który uśpił ZDROWEGO i NIEAGRESYWNEGO psa...!
 

Nie chcemy tego tak zostawić.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Rodzina z 3 dzieci z Pszczyny/Łąki.

 

Adoptowali od nas boksera. Po czym po 2 latach go zwrócili (w sumie to odebrałyśmy go z Punktu Zatrzymań i dzwoniłyśmy do właścicieli co też ich pies tam robi), bo...ucieka JAK FURTKA JEST OTWARTA O_o 

Dodam, iż psu jako smycz służyły dziecięce śpioszki (miał je przywiązane do obroży). Właściciel przyznał, że byłą to jego smycz...

Absolutnie nie wydawać żadnego psa! Robią świetne wrażenie, ciepli, sympatyczni, uśmiechnięci, piękny, duży dom, dzieci ułożone, grzeczne, ludzie bardzo elokwentni.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Na fb znalazłam taką informację:

501 761 9**

Facet szuka małego mlodego psa dla swojej ponad 90 letniej matki. (Po olx szuka). Matka mieszka pod legionowem (koło Warszawy) Na pytanie co się stanie z młodym psem gdy mama nie bedzie mogla sprawować nad nim opieki pada odpowiedź - oddam do schroniska bo opiekuje się teściową.
Obrzydliwe parszywe zaspokajanie swoich własnych potrzeb bez odpowiedzialności na żywą istotę. Żaden pies nie może do nich trafić. Nawet pluszak !

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Świętochłowice (między Giwicami a Katowicami) numer tel 601- 480 XXX

Facet miał rotkę w budzie w kojcu, uśpił gdy zachorowała na raka. Wydzwania po stowarzyszeniach, fundacjach szukając psa do pilnowania posesji. Do domu nie wpuszcza psa, płacić za cokolwiek typu sterylka, leczenie nie ma zamiaru, wysiłku jakiegokolwiek w cokolwiek tez nie ma zamiaru wkładać.  Pies robiłby za alarm i nie miałby od życia nic. 

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Ostrzegam przed ludźmi z Krakowa, ul. Obozowa 83 lub 86. Mogą dzwonić z nr.- 570041595. Adoptowali starszą onkę, podobno im uciekła. Trafiła do schronu w Krakowie - nawet nie zadzwonili poinformować, ze sunia zgineła, że jest w schronisku. Podobno - tak twierdzą - mieli zapłacić 550 zł przy odebraniu psa - więc go nie odebrali, nie poinformowali. A teraz dzwonią i pytają jak mogą odebrać psa!. A wydało się to tylko dzięki temu, ze dziewczyna, od ktorej sunie adoptowali była w Krakowie i miała do nich jechać na wizytę poadopcyjną!

ps. juz szukają innego psa do adopcji

Link to comment
Share on other sites

  • 4 months later...

DO WSZYSTKICH ZAJMUJĄCYCH SIĘ ADOPCJAMI BOKSERÓW. UWAGA NA PANA ZYGMUNTA D.

Zainteresował sie nasza młoda fundacyjną bokserka Luna, wystawiona na OLX.

Poniżej tylko fragment jego kilku maili. W większości obrażał nas i nasze poglądy.

Nigdy nie dawajcie m boksi - wiem, że szuka, bo nie ma środków na zakup a sądzę że musi odmłodzić swoje "stado".

 

Bylibyśmy skłonni przyjąć jako taką, Lunę ale nie okaleczoną. Wiedzę o tej rasie mamy w małym palcu i przeciwni jesteśmy ingerencji w zdrowie fizyczne jak i psychiczne tych prawie ludzi. Nie chcielibyśmy również tracić czasu na zbędne postępowania.

u mnie sunia miałaby jak każde z moich dzieci, jak u mamy. dałaby nam piękne wnuki i poznałaby uczucie bycia matką. psy jak ludzie też o tym marzą. coś się o tym dowiedziałem przez 50 lat spędzonych wśród Boksiów.

Oczywiście, że Luna miałaby potomstwo, bo to jej się należy jak każdej samicy. Będąc tak doświadczony uznałem, że w naszej rozmowie nie muszę dowodzić swego doświadczenia.

Moja, domowa hodowla psa rasy Bokser jest zarejestrowana w związku, którego jestem członkiem. Sprawdzamy jednak rasowość zanim dopuścimy do reprodukcji, więc i Luna miałaby potomstwo pod warunkiem.

Jeśli zaś chodzi o maluchy "wyprodukowane" w naszej rodzinie, uprzejmie informuję, że rozchodzą się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki i reprezentują nas bodajże w całej Europie, z końcem świata łącznie. Żadne z moich dzieciaków nie nie spotyka los Luny, bo gdyby pochodziła od nas, dawno wróciłaby do rodzinnego domu.

Rasa, proszę Państwa to coś względnego i nie wiadomo kto decyduje o przynależności bądź nie do danej rasy. Sędziowie ? A kto to jest ? Każda organizacja społeczna ma swoje prawa, opracowane na podstawie obowiązujących przepisów i ich należy się trzymać. Nie jest znane prawu określenie - "w typie rasy", a także brak jest ogólnokrajowych przepisów dotyczących rodowodów. Jedynym wymaganym dokumentem jest tzw książeczka zdrowia z adnotacjami szczepień obowiązkowych oraz danymi właściciela psiaka, jeśli to nie hodowla (ala DO). Przepisy hodowlane to odrębna sprawa i zawężają się do członków poszczególnych stowarzyszeń. Ot i cała kałabania z tym rozmnażaniem.

Posiadam suczki, wybieram dla nich partnera i mamy szczenięta, które w stosownym czasie sprzedajemy do nowych rodzin, które tym samym wchodzą w skład naszej wielkiej już rodziny. A nad tym wszystkim sprawuje pieczę Pambóg i światowej sławy kynolog, którego nazwiska, ze względu na jego wyraźne polecenie nie wymienię.
ps. zakaz produkcji nowych samochodów nie spowoduje, że wzięcie będą miały szroty.

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, supergoga napisał:

Ciesz sie, że nie wstawiłam całości gdzie na takich jak my psy wiesza straszne.... Podniósł mi zwykle niskie ciśnienie facet!

Że takich psycholi ziemia nosi.Ciekawe jaką opiekę mają jego psy,jeżeli tak jak on rozumuje to przypuszczam,że bardzo mierną.A gdzie ten ktoś mieszka?

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Kochani...(Kochane  w zasadzie :) ) ...tak to czytając wpadłam na pomysł stworzenia czarnej listy w formie prywatnej strony - bazy danych z wyszukiwarką  według okolicy,telefonu, danych, rasy psa + osób z orzeczonymi prawomocnymi wyrokami za znęcanie się nad zwierzętami. Rejestracja wedle zaproszeń od podmiotów typu fundacje, schroniska i ich wolontariusze, DT itp, na podobnej zasadzie jak działają..ekhm, na zachodzie strony dla pań w seksbiznesie ostrzegające przed niebezpiecznymi klientami. Sprawdziłam to ze strony ustawy o danych osobowych, ale jeszcze doczytam kruczki. Myślę, że udało by mi się , o ile koszty nie przekroczą znacznie przewidywanego budżetu, pokryć koszt stworzenia strony i hostingu. Natomiast NAJWAŻNIEJSZE ZADANIE...tutaj pytanie do Was, a w zasadzie dwa  a w zasadzie trzy: 1. czy podjeły/libyście się tego żmudnego zadania wprowadzania danych które już są zgromadzone tutaj i przez podmioty z jakimi współpracujecie? 2. Jeśli mogłaby się wypowiedzieć osoba pracująca bądź będąca zaznajomionym z tematem wolontariuszem w schronisku -  czy byłaby szansa nakłonić schroniska żeby w miarę możliwości z takiej bazy danych korzystały jak i wprowadzały dostępne im dane ludzi którzy zwracają lub porzucają psy, dane interwencji? 3. Jeśli chodzi o orzeczenia sądów tutaj ze względu na zawód podziałałabym na własną rękę, niemniej zw. na ograniczenia geograficzne potrzebowałabym osób gotowych śledzić na bieżąco sprawy interwencji w ich okolicy...

I TU KWESTIA GŁÓWNA, w zasadzie metapytanie do pytań powyższych: Czy uważacie że przy tak ogromnym obłożeniu czasowym większości osób pomagających i fundacji dostateczna ilość osób i podmiotów byłaby gotowa współpracować przy tworzeniu (wprowadzaniu danych) i utrzymywaniu aktualności informacji w takiej bazie oraz weryfikacje dostępu kolejnych osób?  Bo jeśli to niemożliwe to lepiej pieniądze przeznaczyć na coś innego, w końcu idzie zima ale - jeżeli dostatecznie duża liczba osób zgłosiłaby, że jest w stanie poświęcić swój cenny czas na współtworzenie projektu to moim skromnym zdaniem scentralizowanie takich list mogłoby znacząco ułatwić wszystkim zainteresowanym proces weryfikacji i miejmy nadzieję że uchroniłoby przynajmniej jedno zwierzę przed złym losem - bo nawet ocalając jedno życie i ułatwiając pracę wszystkim wspaniałym ludziom zaangażowanym w pomoc zwierzętom ten projekt zasłużyłby na swoją rację bytu.

Będę niesamowicie wdzięczna za jakikolwiek odzew i opinię bo nawet biorąc kwestie techniczne "na siebie" to tak naprawdę wyłącznie od Was zależy jego powstanie. Zdaję sobię sprawę że jako "świeżak"" mój poziom wiarygodności jest niewielki stąd na tym etapie nie śmiem oczekiwać jakichkolwiek deklaracji - o te prosić będę po podjęciu konkretnych kroków w celu jego realizacji, na etapie zamówionego projektu i projektu interfejsu - niemniej bez wstępnego odzewu nie ma sensu jeszcze podejmować kroków w tym kierunku.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...