madziara1983 Posted February 26, 2012 Author Share Posted February 26, 2012 witajcie ,dawno mnie nie było bo duzo się działo :-) Więc tak zacznę od Ypozane. Na początku mielismy trochę zmian w zachowaniu takich nie wielkich i wzrost apetytu ale u nas akurat wzrost apetytu wyszedł na dobre bo Misiek z natury to niejadek ,a w końcu zaczął jeść normalnie ale juz mu przeszło . Był przez kilka dni trochę apatyczny po Ypozane. Ale teraz jest już wszystko ok ,w sumie to jest tak jak wcześniej, a chyba trochę działa dlatego ,ze nie mamy juz tej wydzieliny z prącia więc wynika z tego ,ze się soc tam w jajkach naprawiło :-) druga historia to mieliśmy guza na łapie. Mówię wam już byłam załamana przy końcu palców między palcami a poduszka nagle wyrósł sobie guz. twardy jak kamień o dziwnej konsystencji ,dziwnie wyglądający wypadła na nim sierść. poprostu wziął i sobie urósł. No i wszystko wskazywało na to ,że to mięsak, jak poczytałam o mięsakach to się załamałam ale miałam jakieś takie przeczucie ,ze powinnam tego guza smarować antybiotykiem, i odkażać . No i na zmianę smarowałam go antybiotykiem odkażałam i osuszałam dermatolem no i po jakiś 2 tygodniach zaczął sobie maleć ,no i już prawie zniknął. ehh mówię wam. No a poza tym to mamy na głowie jeszcze kilkoro bezdomnych którzy mają psa i tak im sobie pomagamy jak możemy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
OLUTKA55 Posted February 27, 2012 Share Posted February 27, 2012 dobrze ze guzidło schodzi ,piszesz o bezdomnych z labradorka,a wiesz ze ta sunia ze zdjecia przy lidlu została otruta jakis przyjaciel zwierzat nakarmił ja jedzeniem ze szkłem Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted February 27, 2012 Author Share Posted February 27, 2012 [quote name='OLUTKA55']dobrze ze guzidło schodzi ,piszesz o bezdomnych z labradorka,a wiesz ze ta sunia ze zdjecia przy lidlu została otruta jakis przyjaciel zwierzat nakarmił ja jedzeniem ze szkłem[/QUOTE] O kurw.. masakra, to tak niesamowicie zajebisty pies :-( i co z nią żyje?? A bezdomnych to tu mam dużo Ci z labradorka nie sa w takiej złej sytuacji ale dwie altanki bliżej sa jeszcze 3 osoby starsze i pies 12letni . Masakra na tej łące :-/ a po przeciwnej stronie łąki koło kościoła następni bezdomni i dwa psy :-/ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted February 27, 2012 Author Share Posted February 27, 2012 a ta labradorka jest po cieczce.... bez komentarza pewnie będzie ciąża. Ciężko było psa przypilnować.. Daj znać koniecznie co z ta suczką???? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted March 14, 2012 Author Share Posted March 14, 2012 [url]http://www.facebook.com/media/set/?set=a.415533731795465.118186.167663849915789&type=3[/url] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted June 26, 2012 Author Share Posted June 26, 2012 witajcie. U nas nic nowego. tz walczymy z dupa ale nie jest źle ale dobrze tez nie ,ciągle dostaje syrop na to żeby kupa nie była twarda.. no i zupełna zmiana diety od jakiegoś czasu.. narazie w każdym bądź razie się nie pogarsza na tyle żeby trzeba było operować.. Tak poza tym to nic nowego sie nie dzieje. Miniu siwieje na paszczy ,wygląda juz jak starszy Pan :-) z kasa lipa nie mam pracy więc jest nieciekawie :-( pozdrawiamy Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted July 30, 2012 Author Share Posted July 30, 2012 witajcie. U nas jak narazie bez zmian. Miniu jako tako tylko trochę upały dają się we znaki. Wiecie lipa bo z tym tyłkiem tzreba na spacery często latać ,a jak jest gorąco to tylko do okoła bloku i spowrotem a dopiero w nocy i wcześnie rano długi spacerek. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted April 4, 2014 Author Share Posted April 4, 2014 cześć wszystkim , pamiętacie jeszcze o nas :-) U nas jakoś leci ,Miniu daje rade pomimo wieku dziadziusiowego juz ;-) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
OLUTKA55 Posted April 7, 2014 Share Posted April 7, 2014 pozdrawiam Was serdecznie:razz: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andzia69 Posted April 7, 2014 Share Posted April 7, 2014 [quote name='madziara1983']cześć wszystkim , pamiętacie jeszcze o nas :-) U nas jakoś leci ,Miniu daje rade pomimo wieku dziadziusiowego juz ;-)[/QUOTE] no jak nie, jak tak ! :) a jak dziadzio i jego stawy? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Freya73 Posted April 7, 2014 Share Posted April 7, 2014 Hey, a tak niedawno pomyslalam "co tam u Madzi slychac?" i prosze ... co u Ciebie i co u Miska? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted September 14, 2014 Author Share Posted September 14, 2014 no jak nie, jak tak ! :) a jak dziadzio i jego stawy? Powiem tak, ze stawami o dziwo jest luz. Poza tym ,ze raz na jakiś czas zdarzaja sie lekkie kulawizny ale radzi sobie z nimi najzwyklejszy Carprodyl :-) Mamy tylko problem z jelitem i tyłkiem zdarzają sie nie trzymania kalu podczas snu przez te uchyłki ale poza tym pies do tej pory biega i do tej pory na dlugie spacery chodzi :-) no nic nie mowie ale juz 10 lat na karku kto by pomyślał, no ale prawda jest taka ze to tylko dzięki pomocy ludzi ,których tu poznałam...Nie dawno tez urodziłam dziecko i balam sie czy Miniu sie ogarnie ale dziadek dał rade choc na poczatku placz dziecka byl dla niego takim szoliem ze zerwal sie z miejsca i nie wiedzial czy ma uciekac czy na wojna sie szykowac czy co robic a teraz nic go nie rusza .. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted September 14, 2014 Author Share Posted September 14, 2014 Hey, a tak niedawno pomyslalam "co tam u Madzi slychac?" i prosze ... co u Ciebie i co u Miska? Witaj... u mnie to nie bede pisac bo moje zdrowie to jakis koszmar...od 2009roku a Misiek daje rade :-) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted April 22, 2015 Author Share Posted April 22, 2015 Kochani dziękuje wam wszystkim za waszą pomoc która pozwoliła uratować życie mojego psa i pozwoliła mu normalnie żyć. Niestety dziś o godzinie 17.45 Hektor zmarł nagle bez zadnych objawów tego dnia czuł się tak dobrze,biegał do ostanich swoich dni nic nie zapowiadało tego co sie stanie wiadomo starzał sie jak kazdy z nas ale był w doskonałej kondycji. W ostanim roku zadnej kulawizny ,żadnych problemów wiekszych poza tymi uchyłkami ale w ostanich miesiacach nawet i z tym nie było problemu...................... 9.01.2005-22.04.2015 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted May 4, 2015 Author Share Posted May 4, 2015 Łatwo było mi napisać o jego śmierci bo byłam w szoku a teraz nie mam siły bez niego żyć. Codziennie tylko czekam aż minie kolejny dzień, nie jestem w stanie nic robić. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
maciaszek Posted May 6, 2015 Share Posted May 6, 2015 Nie wiem jak to się stało, ale gdzieś mi umknął Wasz wątek, to chyba po tych zmianach na dogo... Bardzo mi przykro :( Trzymaj się... Wiem, że żadne słowa nie będą teraz pocieszeniem, wiem co przeżywasz, wiem że po prostu musisz przejść żalobę po ukochanej istocie, przetrawić wszystkie żale do siebie samej, "przeżyć" w głowie parę sytuacji z kilka, kilkadziesiąt a może i kilkaset razy, ale powiem Ci (choć wydaje się to teraz kompletnie niemożliwe), że przyjdzie taki moment, że będzie Ci lżej. Tęsknić będziesz wciąż mocno, ale będzie się dało żyć. A nawet myśleć i wspominać Przyjaciela bez tek wielkiej guli w gardle i morza łez. Dalaś Hektorowi cudowne życie! Dbałaś o niego odkąd do Ciebie trafił, aż do ostatnich Jego chwil i na pewno robiłaś wszystko, co mogłaś w danym momencie zrobić. Boli i będzie boleć jeszcze długo. Długo i blisko byliście razem. Twoje serce musi się zabliźnić, daj mu czas. Przytulam! Hektorku, śmigaj po zielonych łąkach wolny od wszelkich dolegliwości. Pozdrów Bazylka. I czekaj na swoją Panią. Kiedyś na pewno się spotkacie! 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted May 7, 2015 Author Share Posted May 7, 2015 nie mam już nawet siły płakać.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
maciaszek Posted May 7, 2015 Share Posted May 7, 2015 Jestem. Wiele więcej nie mogę. Ale jestem. I przytulam wirtualnie. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted May 8, 2015 Author Share Posted May 8, 2015 życie jest jednostajne. Ja poluję na kury, ludzie polują na mnie. Wszystkie kury są do siebie podobne i wszyscy ludzie są do siebie podobni. To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje Ŝycie nabrałoby blasku. Z daleka będę rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum wiatru w zbożu... Mały Książę Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu. - Proszę cię... oswój mnie - powiedział. - Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć się wielu rzeczy. - Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie! - A jak się to robi? - spytał Mały Książę. - Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie. Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej... Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce. - Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać... Potrzebny jest obrządek. - Co znaczy "obrządek"? - spytał Mały Książę. - To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis. - Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od innych, pewna godzina od innych godzin. Moi myśliwi, na przykład, mają swój rytuał. W czwartek tańczą z wioskowymi dziewczętami. Stąd czwartek jest cudownym dniem! Podchodzę aż pod winnice. Gdyby myśliwi nie mieli tego zwyczaju w oznaczonym czasie, wszystkie dni byłyby do siebie podobne, a ja nie miałbym wakacji. W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział: - Ach, będę płakać! - To twoja wina - odpowiedział Mały Książę - nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś, abym cię oswoił... - Oczywiście - odparł lis. - Ale będziesz płakać? - Oczywiście. - A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu? - Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyna na świecie. Gdy przyjdziesz pożegnać się ze mną, zrobię ci prezent z pewnej tajemnicy. Mały Książę poszedł zobaczyć się z różami. - Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział różom. Nikt was nie oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie. Róże bardzo się zawstydziły. - Jesteście piękne, lecz próżne - powiedział im jeszcze. - Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem. Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice (z wyjątkiem dwóch czy trzech, z których chciałem mieć motyle). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą. Powrócił do lisa. - żegnaj - powiedział. - żegnaj - odpowiedział lis. - A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. - Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać. - Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu. - Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać. - Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę. - Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać. dziekuje Ci maciaszku ,że jesteś Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
maciaszek Posted May 8, 2015 Share Posted May 8, 2015 Szkoda, że ludzie tak często o tym zapominają - że są odpowiedzialni za to, co oswoili. Przykre. Ale Ty nie zapomniałaś! I sercem patrzyłaś! I Hektor na pewno to czuł. Pamiętaj o tym. To taka Twoja prawda do zapamiętania, na te trudne chwile. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted May 14, 2015 Author Share Posted May 14, 2015 Strasznie jest ogólnie ,pusto w domu ,cisza.... Pamiętam jak kilka dni przed śmiercią siedziałam z nim na materacu i tak sobie myślałam. ...Misiu jak ja Ci dziękuje ,ze ty jesteś taki wyjątkowy i zrozumiałeś ,ze w domu jest dziecko choć wcześniej nie lubił bardzo towarzystwa dzieci.... i nigdy nawet nie zawarczał na nią choć byłam przygotowana na to ,że będzie mu trudno... dlatego ,ze był stary i dlatego ,ze nigdy dzieci nie lubił. A on po pierwszym dniu szoku zachowywał się jak by dziecko było z nami od zawsze..Dziecko,tez go szuka patrzy na miejsce jego i pokazuje palcem na ścianę tam gdzie są jego zdjęcia powieszone... Chodzę naszymi trasami i zupełnie do mnie nie dociera,że on już nie żyje,że już nigdy razem tędy nie będziemy szli... Smycz nadal lezy na swoim miejscu,miski nadal stoją...strasznie.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Alicja Posted May 14, 2015 Share Posted May 14, 2015 Współczuję z całego serca . Nie da się normalnie żyć po śmierci Bliskich .... ten ból jest mi znajomy i to bardzo :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
maciaszek Posted May 14, 2015 Share Posted May 14, 2015 :( Chodzę naszymi trasami i zupełnie do mnie nie dociera,że on już nie żyje,że już nigdy razem tędy nie będziemy szli... Ktoś na blogu Bazyla napisał mi coś, co ja teraz powtórzę Tobie (bo naprawdę w to wierzę) - wciąż idziecie razem. Hektor jest obok Ciebie, tylko w innym wymiarze. Wiem, że to cholernie trudne do zaakceptowania, bo chciałoby się tą bliską istotę mieć tu, realnie, namacalnie. Ale spróbuj pomyśleć o tym właśnie tak: że Hektorek jest obok. Tylko go nie widzisz. Może to szalone, ale mnie pomagało, i wciąż jeszcze pomaga, mówienie do Bazyla, tak jakby był koło mnie. Smycz nadal lezy na swoim miejscu,miski nadal stoją...strasznie.. U nas miski i smycz też wciąż są na swoich miejscach, choć minęło już pół roku... Na początku każde spojrzenie na nie bolało jak cholera (ale usunąć nie potrafiłam, nie chciałam), teraz traktuję je jak stały element otoczenia. Po prostu muszą być i już. Ten okropny ból naprawdę z czasem maleje, choć wiem, że ciężko Ci teraz w to uwierzyć... Trzymaj się. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
madziara1983 Posted May 15, 2015 Author Share Posted May 15, 2015 Na pewno ciesze się,że był skremowany i ,że urna jest w domu i mam taką małą urnę na szyje serduszko żeby zawsze mógł ze mną chodzić wszędzie. Gdybym go pochowała gdzieś do ziemi to nie zniosła bym myśli ,że leży gdzieś sam ,że mu na pewno zimno bo nie lubił jak mu zimno. Kochał słońce mówiliśmy na niego łapacz słońca bo jak tylko przychodziły pierwsze promienie to odrazu szedł na balkon zając swoje miejsce.Ciesze się ,że mój weterynarz rzucił wszystko jak zadzwoniłam i był u mnie po 10 minutach. Ciesze się ,że pan z krematorium traktował go z szacunkiem i jak oddawano mi prochy to najpierw dostałam czerwoną róże ,kartę taką duża ,,na pamiątkę Hektorowi,, z wierszem ,,Tęczowy Most,, Prochy były ładnie zapakowana i odbyło się to poprostu w ładny sposób ,Pan powiedział kilka słów o śmierci itp. Nie wiem jak to jest ale po śmierci mojego taty tez odczuwać coś podobnego jak z Hektorem ,że on nie umarł tylko go poprostu nie ma tutaj. Ciągle myślę co mogło być znakiem ,tego zdarzenia ale on czuł się tak dobrze ,wiadomo nie jak szczeniak ale jak na swój wiek i to wszystko co przeszedł był w znakomitej kondycji o wiele lepszej niż psy moich znajomych w jego wieku ,które nigdy nie chorowały. Pamiętam ,że kilka ostatnich dni przed miałam straszne sny i wiedziałam ,że coś się stanie ale zupełnie nie obstawiałam ,że chodzi o Hektora bo on czuł sie całkiem dobrze, bardzo długo nie mieliśmy nawet kulawizny na koniec stycznia był u mnie weterynarz żeby go zaszczepić tez mówił ,że ma doskonała formę . Ja nawet go nie zabierałam na szczepienie do weterynarza tylko wszystko w domu żeby eis już nie denerwował. Ja zawsze myślałam ,że on będzie odchodził pomału,ze ciągle coś mu dolegało i poprostu pomału się to zacznie pogarszać z wiekiem i będziemy się tak żegnać, nigdy eis nie spodziewałam ,że tak juz nagle pies który skacze biega, szczeka na mnie żebym jedzenie mu szybciej robiła tak sobie umrze był i nie ma.. Tęczowy Most ,,W tej części nieba jest miejsce zwane Tęczowym Mostem. Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, kto pozostał po tej stronie, udaje się na Tęczowy Most. Są tam łąki i wzgórza, na których wszyscy nasi przyjaciele mogą bawić się i biegać razem. Mają tam dostatek jedzenia, wody i słońca, jest im ciepło i przytulnie. Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare powracają w czasy młodości i zdrowia, Te które były ranne lub okaleczone są znów całe i silne, takie, jakimi je pamiętamy marząc o czasach i dniach, które przeminęły. Zwierzęta są szczęśliwe i zadowolone, z jednym małym wyjątkiem: każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, która pozostała po tamtej stronie. Biegają i bawią się razem, lecz przychodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. Jego lśniące oczy są skupione, a jego ciało drży. Nagle opuszcza grupę, pędząc ponad zieloną trawą, a jego nogi poruszają się wciąż szybciej i szybciej. To właśnie Ty zostałeś dostrzeżony. Kiedy Ty i Twój najlepszy przyjaciel wreszcie się spotykacie, obejmujecie się w radosnym uścisku, by nigdy już się nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na Twoją twarz, Twoje ręce znów pieszczą ukochany łeb. Patrzysz znów w ufne oczy swego przyjaciela, który na tak długo opuścił Twe życie, ale nigdy nie opuścił Twego serca. A potem przekraczacie Tęczowy Most - już razem... Paul C.Dahm tłumaczenie: Dorota Nowak,, Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jotpeg Posted May 15, 2015 Share Posted May 15, 2015 Madziara1983, bardzo współczuję... No, zryczałam się jak bóbr, jak przeczytałam, co piszesz o Hektorze, i o kremacji. To boli cały czas, tylko człowiek powoli uczy się, jak z tym żyć. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.