Jump to content
Dogomania

Grubas juz po zabiegu ,zeby za - plombowane ;-)


madziara1983

Recommended Posts

witajcie ,dawno mnie nie było bo duzo się działo :-) Więc tak zacznę od Ypozane. Na początku mielismy trochę zmian w zachowaniu takich nie wielkich i wzrost apetytu ale u nas akurat wzrost apetytu wyszedł na dobre bo Misiek z natury to niejadek ,a w końcu zaczął jeść normalnie ale juz mu przeszło . Był przez kilka dni trochę apatyczny po Ypozane. Ale teraz jest już wszystko ok ,w sumie to jest tak jak wcześniej, a chyba trochę działa dlatego ,ze nie mamy juz tej wydzieliny z prącia więc wynika z tego ,ze się soc tam w jajkach naprawiło :-) druga historia to mieliśmy guza na łapie. Mówię wam już byłam załamana przy końcu palców między palcami a poduszka nagle wyrósł sobie guz. twardy jak kamień o dziwnej konsystencji ,dziwnie wyglądający wypadła na nim sierść. poprostu wziął i sobie urósł. No i wszystko wskazywało na to ,że to mięsak, jak poczytałam o mięsakach to się załamałam ale miałam jakieś takie przeczucie ,ze powinnam tego guza smarować antybiotykiem, i odkażać . No i na zmianę smarowałam go antybiotykiem odkażałam i osuszałam dermatolem no i po jakiś 2 tygodniach zaczął sobie maleć ,no i już prawie zniknął. ehh mówię wam. No a poza tym to mamy na głowie jeszcze kilkoro bezdomnych którzy mają psa i tak im sobie pomagamy jak możemy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='OLUTKA55']dobrze ze guzidło schodzi ,piszesz o bezdomnych z labradorka,a wiesz ze ta sunia ze zdjecia przy lidlu została otruta jakis przyjaciel zwierzat nakarmił ja jedzeniem ze szkłem[/QUOTE]


O kurw.. masakra, to tak niesamowicie zajebisty pies :-( i co z nią żyje?? A bezdomnych to tu mam dużo Ci z labradorka nie sa w takiej złej sytuacji ale dwie altanki bliżej sa jeszcze 3 osoby starsze i pies 12letni . Masakra na tej łące :-/ a po przeciwnej stronie łąki koło kościoła następni bezdomni i dwa psy :-/

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 3 months later...

witajcie. U nas nic nowego. tz walczymy z dupa ale nie jest źle ale dobrze tez nie ,ciągle dostaje syrop na to żeby kupa nie była twarda.. no i zupełna zmiana diety od jakiegoś czasu.. narazie w każdym bądź razie się nie pogarsza na tyle żeby trzeba było operować.. Tak poza tym to nic nowego sie nie dzieje. Miniu siwieje na paszczy ,wygląda juz jak starszy Pan :-) z kasa lipa nie mam pracy więc jest nieciekawie :-( pozdrawiamy

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 1 year later...
  • 5 months later...

no jak nie, jak tak ! :) a jak dziadzio i jego stawy?

Powiem tak, ze stawami  o  dziwo jest luz. Poza tym ,ze raz na jakiś czas zdarzaja sie lekkie kulawizny ale radzi sobie z nimi najzwyklejszy Carprodyl :-) Mamy tylko problem z jelitem i tyłkiem zdarzają sie nie trzymania kalu podczas snu przez te uchyłki ale poza tym pies do tej pory biega i do tej pory na dlugie spacery chodzi :-) no nic nie mowie ale juz 10 lat na karku kto by pomyślał, no ale prawda jest taka ze to tylko dzięki pomocy ludzi ,których tu poznałam...Nie dawno tez urodziłam dziecko i balam sie czy Miniu sie ogarnie ale dziadek dał rade choc na poczatku placz dziecka byl dla niego takim szoliem ze zerwal sie z miejsca i nie wiedzial czy ma uciekac czy na wojna sie szykowac czy co robic a teraz nic go nie rusza ..

Link to comment
Share on other sites

  • 7 months later...

Kochani dziękuje wam wszystkim za waszą pomoc która pozwoliła uratować życie mojego psa i pozwoliła mu normalnie żyć. Niestety dziś o godzinie 17.45 Hektor zmarł nagle bez zadnych objawów tego dnia czuł się tak dobrze,biegał do ostanich swoich dni nic nie zapowiadało tego co sie stanie wiadomo starzał sie jak kazdy z nas ale był w doskonałej kondycji. W ostanim roku zadnej kulawizny ,żadnych problemów wiekszych poza tymi uchyłkami ale w ostanich miesiacach nawet i z tym nie było problemu......................

9.01.2005-22.04.2015

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Nie wiem jak to się stało, ale gdzieś mi umknął Wasz wątek, to chyba po tych zmianach na dogo...

 

 

 

Bardzo mi przykro :(

Trzymaj się...

Wiem, że żadne słowa nie będą teraz pocieszeniem, wiem co przeżywasz, wiem że po prostu musisz przejść żalobę po ukochanej istocie, przetrawić wszystkie żale do siebie samej, "przeżyć" w głowie parę sytuacji z kilka, kilkadziesiąt a może i kilkaset razy, ale powiem Ci (choć wydaje się to teraz kompletnie niemożliwe), że przyjdzie taki moment, że będzie Ci lżej. Tęsknić będziesz wciąż mocno, ale będzie się dało żyć. A nawet myśleć i wspominać Przyjaciela bez tek wielkiej guli w gardle i morza łez.

Dalaś Hektorowi cudowne życie! Dbałaś o niego odkąd do Ciebie trafił, aż do ostatnich Jego chwil i na pewno robiłaś wszystko, co mogłaś w danym momencie zrobić.

Boli i będzie boleć jeszcze długo. Długo i blisko byliście razem. Twoje serce musi się zabliźnić, daj mu czas.

Przytulam!

 

Hektorku, śmigaj po zielonych łąkach wolny od wszelkich dolegliwości. Pozdrów Bazylka. I czekaj na swoją Panią. Kiedyś na pewno się spotkacie!

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

życie jest jednostajne. Ja
poluję na kury, ludzie polują na mnie. Wszystkie kury są do siebie podobne i wszyscy ludzie są do siebie
podobni. To mnie trochę nudzi. Lecz jeślibyś mnie oswoił, moje Ŝycie nabrałoby blasku. Z daleka będę
rozpoznawał twoje kroki - tak różne od innych. Na dźwięk cudzych kroków chowam się pod ziemię. Twoje
kroki wywabią mnie z jamy jak dźwięki muzyki. Spójrz! Widzisz tam łany zboża? Nie jem chleba. Dla mnie
zboże jest nieużyteczne. Łany zboża nic mi nie mówią. To smutne! Lecz ty masz złociste włosy. Jeśli mnie
oswoisz, to będzie cudownie. Zboże, które jest złociste, będzie mi przypominało ciebie. I będę kochać szum
wiatru w zbożu...
Mały Książę
Lis zamilkł i długo przypatrywał się Małemu Księciu.
- Proszę cię... oswój mnie - powiedział.
- Bardzo chętnie - odpowiedział Mały Książę - lecz nie mam dużo czasu. Muszę znaleźć przyjaciół i nauczyć
się wielu rzeczy.
- Poznaje się tylko to, co się oswoi - powiedział lis. - Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać.
Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają
przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!
- A jak się to robi? - spytał Mały Książę.
- Trzeba być bardzo cierpliwym. Na początku siądziesz w pewnej odległości ode mnie, ot tak, na trawie.
Będę spoglądać na ciebie kątem oka, a ty nic nie powiesz. Mowa jest źródłem nieporozumień. Lecz każdego
dnia będziesz mógł siadać trochę bliżej...
Następnego dnia Mały Książę przyszedł na oznaczone miejsce.
- Lepiej jest przychodzić o tej samej godzinie. Gdy będziesz miał przyjść na przykład o czwartej po
południu, już od trzeciej zacznę odczuwać radość. Im bardziej czas będzie posuwać się naprzód, tym będę
szczęśliwszy. O czwartej będę podniecony i zaniepokojony: poznam cenę szczęścia! A jeśli przyjdziesz
nieoczekiwanie, nie będę mógł się przygotowywać... Potrzebny jest obrządek.
- Co znaczy "obrządek"? - spytał Mały Książę.
- To także coś całkiem zapomnianego - odpowiedział lis. - Dzięki obrządkowi pewien dzień odróżnia się od
innych, pewna godzina od innych godzin. Moi myśliwi, na przykład, mają swój rytuał. W czwartek tańczą z
wioskowymi dziewczętami. Stąd czwartek jest cudownym dniem! Podchodzę aż pod winnice. Gdyby myśliwi
nie mieli tego zwyczaju w oznaczonym czasie, wszystkie dni byłyby do siebie podobne, a ja nie miałbym
wakacji.
W ten sposób Mały Książę oswoił lisa. A gdy godzina rozstania była bliska, lis powiedział:
- Ach, będę płakać!
- To twoja wina - odpowiedział Mały Książę - nie życzyłem ci nic złego. Sam chciałeś, abym cię oswoił...
- Oczywiście - odparł lis.
- Ale będziesz płakać?
- Oczywiście.
- A więc nic nie zyskałeś na oswojeniu?
- Zyskałem coś ze względu na kolor zboża - powiedział lis, a później dorzucił: - Idź jeszcze raz zobaczyć
róże. Zrozumiesz wtedy, że twoja róża jest jedyna na świecie. Gdy przyjdziesz pożegnać się ze mną, zrobię
ci prezent z pewnej tajemnicy.
Mały Książę poszedł zobaczyć się z różami.

- Nie jesteście podobne do mojej róży, nie macie jeszcze żadnej wartości - powiedział różom. Nikt was nie
oswoił i wy nie oswoiłyście nikogo. Jesteście takie, jakim był dawniej lis. Był zwykłym lisem, podobnym do
stu tysięcy innych lisów. Lecz zrobiłem go swoim przyjacielem i teraz jest dla mnie jedyny na świecie.
Róże bardzo się zawstydziły.
- Jesteście piękne, lecz próżne - powiedział im jeszcze. - Nie można dla was poświęcić życia. Oczywiście
moja róża wydawałaby się zwykłemu przechodniowi podobna do was. Lecz dla mnie ona jedna ma większe
znaczenie niż wy wszystkie razem, ponieważ ją właśnie podlewałem. Ponieważ ją przykrywałem kloszem.
Ponieważ ją właśnie osłaniałem. Ponieważ właśnie dla jej bezpieczeństwa zabijałem gąsienice (z wyjątkiem
dwóch czy trzech, z których chciałem mieć motyle). Ponieważ słuchałem jej skarg, jej wychwalań się, a
czasem jej milczenia. Ponieważ... jest moją różą.
Powrócił do lisa.
- żegnaj - powiedział.
- żegnaj - odpowiedział lis. - A oto mój sekret. Jest bardzo prosty: dobrze widzi się tylko sercem.
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
- Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Twoja róża ma dla ciebie tak wielkie znaczenie, ponieważ poświęciłeś jej wiele czasu.
- Ponieważ poświęciłem jej wiele czasu... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.
- Ludzie zapomnieli o tej prawdzie - rzekł lis. - Lecz tobie nie wolno zapomnieć. Stajesz się odpowiedzialny
na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.
- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.

 

 

 

 

dziekuje Ci maciaszku ,że jesteś

Link to comment
Share on other sites

Szkoda, że ludzie tak często o tym zapominają - że są odpowiedzialni za to, co oswoili. Przykre.

 

Ale Ty nie zapomniałaś! I sercem patrzyłaś! I Hektor na pewno to czuł. Pamiętaj o tym. To taka Twoja prawda do zapamiętania, na te trudne chwile.

Link to comment
Share on other sites

Strasznie jest ogólnie ,pusto w domu ,cisza.... Pamiętam jak kilka dni przed śmiercią siedziałam z nim na materacu i tak sobie myślałam. ...Misiu jak ja Ci dziękuje ,ze ty jesteś taki wyjątkowy i zrozumiałeś ,ze w domu jest dziecko choć wcześniej nie lubił bardzo towarzystwa dzieci.... i nigdy nawet nie zawarczał na nią choć byłam przygotowana na to ,że będzie mu trudno... dlatego ,ze był stary i dlatego ,ze nigdy dzieci nie lubił. A on po pierwszym dniu szoku zachowywał się jak by dziecko było z nami od zawsze..Dziecko,tez go szuka patrzy na miejsce jego i pokazuje palcem na ścianę tam gdzie są jego zdjęcia powieszone... Chodzę naszymi trasami i zupełnie do mnie nie dociera,że on już nie żyje,że już nigdy razem tędy nie będziemy szli... Smycz nadal lezy na swoim miejscu,miski nadal stoją...strasznie..

Link to comment
Share on other sites

:(

 

Chodzę naszymi trasami i zupełnie do mnie nie dociera,że on już nie żyje,że już nigdy razem tędy nie będziemy szli...

 

Ktoś na blogu Bazyla napisał mi coś, co ja teraz powtórzę Tobie (bo naprawdę w to wierzę) - wciąż idziecie razem.

Hektor jest obok Ciebie, tylko w innym wymiarze. Wiem, że to cholernie trudne do zaakceptowania, bo chciałoby się tą bliską istotę mieć tu, realnie, namacalnie. Ale spróbuj pomyśleć o tym właśnie tak: że Hektorek jest obok. Tylko go nie widzisz.

 

Może to szalone, ale mnie pomagało, i wciąż jeszcze pomaga, mówienie do Bazyla, tak jakby był koło mnie.

 

 

Smycz nadal lezy na swoim miejscu,miski nadal stoją...strasznie..

 

U nas miski i smycz też wciąż są na swoich miejscach, choć minęło już pół roku... Na początku każde spojrzenie na nie bolało jak cholera (ale usunąć nie potrafiłam, nie chciałam), teraz traktuję je jak stały element otoczenia. Po prostu muszą być i już.

Ten okropny ból naprawdę z czasem maleje, choć wiem, że ciężko Ci teraz w to uwierzyć...

Trzymaj się.

Link to comment
Share on other sites

Na pewno ciesze się,że był skremowany i ,że urna jest w domu i mam taką małą urnę na szyje serduszko żeby zawsze mógł ze mną chodzić wszędzie. Gdybym go pochowała gdzieś do ziemi to nie zniosła bym myśli ,że leży gdzieś sam ,że mu na pewno zimno bo nie lubił jak mu zimno. Kochał słońce mówiliśmy na niego łapacz słońca bo jak tylko przychodziły pierwsze promienie to odrazu szedł na balkon zając swoje miejsce.Ciesze się ,że mój weterynarz rzucił wszystko jak zadzwoniłam i był u mnie po 10 minutach. Ciesze się ,że pan z krematorium traktował go z szacunkiem i jak oddawano mi prochy to najpierw dostałam czerwoną róże ,kartę taką duża ,,na pamiątkę Hektorowi,, z wierszem ,,Tęczowy Most,, Prochy były ładnie zapakowana i odbyło się to poprostu w ładny sposób ,Pan powiedział kilka słów o śmierci itp. Nie wiem jak to jest ale po śmierci mojego taty tez odczuwać coś podobnego jak z Hektorem ,że on nie umarł tylko go poprostu nie ma tutaj. Ciągle myślę co mogło być znakiem ,tego zdarzenia ale on czuł się tak dobrze ,wiadomo nie jak szczeniak ale jak na swój wiek i to wszystko co przeszedł był w znakomitej kondycji o wiele lepszej niż psy moich znajomych w jego wieku ,które nigdy nie chorowały. Pamiętam ,że kilka ostatnich dni przed miałam straszne sny i wiedziałam ,że coś się stanie ale zupełnie nie obstawiałam ,że chodzi o Hektora bo on czuł sie całkiem dobrze, bardzo długo nie mieliśmy nawet kulawizny na koniec stycznia był u mnie weterynarz żeby go zaszczepić tez mówił ,że ma doskonała formę . Ja nawet go nie zabierałam na szczepienie do weterynarza tylko wszystko w domu żeby eis już nie denerwował. Ja zawsze myślałam ,że  on będzie odchodził pomału,ze ciągle coś mu dolegało i poprostu pomału się to zacznie pogarszać z wiekiem i będziemy się tak żegnać, nigdy eis nie spodziewałam ,że tak juz nagle pies który skacze biega, szczeka na mnie żebym jedzenie mu szybciej robiła tak sobie umrze był i nie ma..

 

Tęczowy Most 

,,W tej części nieba jest miejsce zwane Tęczowym Mostem. 

Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś, 
kto pozostał po tej stronie, udaje się na Tęczowy Most.

Są tam łąki i wzgórza, 
na których wszyscy nasi przyjaciele mogą bawić się i biegać razem. 
Mają tam dostatek jedzenia, wody i słońca, jest im ciepło i przytulnie. 
Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare 
powracają w czasy młodości i zdrowia,

Te które były ranne lub okaleczone są znów całe i silne, 
takie, jakimi je pamiętamy marząc o czasach i dniach, które przeminęły. 
Zwierzęta są szczęśliwe i zadowolone, z jednym małym wyjątkiem: 
każde z nich tęskni do tej jedynej, wyjątkowej osoby, 
która pozostała po tamtej stronie.

Biegają i bawią się razem, lecz przychodzi taki dzień, 
gdy jedno z nich nagle zatrzymuje się i spogląda w dal. 
Jego lśniące oczy są skupione, a jego ciało drży. 
Nagle opuszcza grupę, pędząc ponad zieloną trawą, 
a jego nogi poruszają się wciąż szybciej i szybciej. 
To właśnie Ty zostałeś dostrzeżony.

Kiedy Ty i Twój najlepszy przyjaciel wreszcie się spotykacie, 
obejmujecie się w radosnym uścisku, by nigdy już się nie rozłączyć. 
Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na Twoją twarz, 
Twoje ręce znów pieszczą ukochany łeb.

Patrzysz znów w ufne oczy swego przyjaciela, 
który na tak długo opuścił Twe życie, 
ale nigdy nie opuścił Twego serca. 
A potem przekraczacie Tęczowy Most - już razem...
Paul C.Dahm tłumaczenie: Dorota Nowak,,

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...