Jump to content
Dogomania

Trennig z oponami


danek

Recommended Posts

Moja Jura zaczynała treningi od biegania z workiem wypełnionym piaskiem mając 7 miesięcy, zaczynała od pustego worka a skończyła na worku z piaskiem i kamieniami po czym przeniosła się na rower. Nie wiem czy dobrze zrobiłam zaczynajac z nią treningi w ten sposób, ale byłam wtedy kompletnie zielona jeżeli chodzi o psy zaprzęgowe i nie wiedzialam jeszcze o DGM ;). Oczywiście nie biagała luzem tylko na smyczy. Nie zauważyłam, żeby jakos wyszło jej to na złe czy coś w tym stylu :roll:

Link to comment
Share on other sites

Ja tam nie wiem, ale co pewien czas powraca pomysł trenowania z różnymi elementami krajobrazu typu opony, drewniane kołki, worki z kamieniami... nie mam pojęcia, czego to ma uczyć i jak to wygląda od strony technicznej, ale może jakiś sens w tym jest kurcze?
Z tego co zauwazyłem, to psom jest dokładnie wszystko jedno czy maszer załapie się na wózek/sanie, czy pójdą w las same, więc pewnie z oponami smigają chętnie. Jaką proponujecie oponę do treningu 8 SH? Może taką od monster trucka? ;-)

Link to comment
Share on other sites

zacznijmy od tego ze trening psa z czyms tam (opona, workiem lub innym wynalazkiem) jest niejako wprowadzeniem do dalszych treningow (rower, wozek, sanie) i mowimy tu o jednym psie którego przygotowuje sie i przyzwyczaja do pracy.

No chyba ze chcecie mi powiedziec ze Wasze bestie od razu przypieliscie w grupie i od razu smigaly tak jak trzeba ?!

Huskyteam: napisz prosze czym dociazasz wozek w okresie przygotowawczym...? z Twoich wczesniejszych postow wnioskuje ze trenujac z 6 psami "wazysz" jakies 240 kg a przy 8 jakies 320.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='husky-regan']
No chyba ze chcecie mi powiedziec ze Wasze bestie od razu przypieliscie w grupie i od razu smigaly tak jak trzeba ?![/quote]

chcemy. moje dwie najstarsze poszly od razu na gleboka wode, pozniej dolaczyla trzecia. Zyja i maja sie dobrze. Opony nigdy nie widzialy, workow, galezi, jakkolwiek nie neguje tych wstepnych form treningu

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Miśka']chcemy. moje dwie najstarsze poszly od razu na gleboka wode, pozniej dolaczyla trzecia. Zyja i maja sie dobrze. Opony nigdy nie widzialy, workow, galezi, jakkolwiek nie neguje tych wstepnych form treningu[/quote]

Podpisuję sie pod tym obiema rękami :p
To chyba najlepsza metoda, choć z drugiej strony wymaga pewnej wiedzy, żeby psu nie połamać psychiki na dzień dobry.
Trzeba przede wszystkim dobrze znać młodego psa- potrafić przewidzieć jego zachowania w pewnych sytuacjach i potrafić na nie odpowiednio reagować.
Z drugiej strony, żeby nauka się powiodła trzeba dysponować kilkoma dobrymi psami- nauczycielami.
Nie muszą to być psy najlepsze w sensie zawodów, ale najlepsze w sensie niezawodności, wyuczenia i doświadczenia.

Moja ostatnia jazda na zaprzęgu to właśnie uczenie Jagny i jej siostry Jutrzenki.
Obie po raz pierwszy w zaprzęgu, Jagienka po raz pierwszy zobaczyła szelki.
Obie przypięłam na tył, na przód dałam Bursztyna i Cowboy'a- oba doskonale znające komendy, choć ten pierwszy troszkę przygłuchawy już :p
No i poszli....
Z początku na hamulcu, coby kobiety nóg nie pogubiły, a potem na całego.
Przez pierwsze 100 metrów, Jagna i Jutrzenka próbowały zrozumieć za co je tak chwalę, po 300- już zrozumiały, a po 500 stwierdziły, że to nawet fajne jest.
Do Mistrza Świata im zapewne daleko, ale grunt, że wiem, że mają to, co Husky mieć powinny, czyli dryg do ciągnięcia z pasją.
I też żyją i mają się dobrze ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='NigdyNigdy']Podpisuję sie pod tym obiema rękami :p
To chyba najlepsza metoda, choć z drugiej strony wymaga pewnej wiedzy, żeby psu nie połamać psychiki na dzień dobry.
Trzeba przede wszystkim dobrze znać młodego psa- potrafić przewidzieć jego zachowania w pewnych sytuacjach i potrafić na nie odpowiednio reagować.
Z drugiej strony, żeby nauka się powiodła trzeba dysponować kilkoma dobrymi psami- nauczycielami.
Nie muszą to być psy najlepsze w sensie zawodów, ale najlepsze w sensie niezawodności, wyuczenia i doświadczenia.
[/quote]

No ja tez sie zgadazam.

Sam w zasadzie nie uzywalem zadnych gadzetow.

Ale co zrobic jak sie jest laikiem - nie ma wiedzy, nie ma innego (opanowanego i juz przygotowanego) psa?

Chodzi mi o to ze nie pochwalam skladania "na sile" zaprzegu bez przygotowania, nauki komend ze zbyt mlodych psow itd. itp...

Link to comment
Share on other sites

Moja wiedza z zakresu zaprzęgów co prawda trochę już wypłowiała, ale myslę, że wychowanie psa to nie to samo, co informatyka, w której metody zmieniają się co pół roku, więc się trochę pomądruję ;)

Jeśli chodzi o przygotowanie pierwszego psa- również nigdy nie używaliśmy żadnych gadżetów. Gadżetem był człowiek.
W sumie powód prozaiczny- człowiek, w odróżnieniu od rzeczy martwej potrafi odpowiednio w danej sytuacji zareagować, dzięki czemu można zapobiec nieprzyjemnym doświadczeniom, które nie są przy pierwszych krokach bez znaczenia.
Szczerze powiedziawszy, wydaje mi się, że szkolenie młodego psa wymaga od przewodnika tak samo dużo doświadcznia w obydwu metodach (zaprzęg, czy opona). Tak samo łatwo jest psa zrazić popełniając drobne w sumie błędy, ale takie, które będą rzutować na całą jego "karierę" zaprzęgową.

Najtrudniejszym zadaniem, jakim się podjęłam, była resocjalizacja psa, który nabył uraz do biegania w zaprzęgu.
Młody pies pojechał na zawody, w których bardzo lubił startowac. Ale trasa była kamienista- wielu maszerów wycofało się z zawodów po pierwszym dniu, wiele psów miało pokaleczone łapy.
Cowboy, ojciec mojej Jagny (bo to o nim mowa), również pokaleczył sobie łapy dość mocno, do tego stopnia, że trzeba go było na trasie wypiąć i odwieźć na stake-out.
Chłopak nabawił sie takiego urazu, że na wyścigach już na starcie kładł się na ziemi i nie chciał się ruszyć z miejsca.
Na treningach pod domem było wszystko OK- okazało sie, że uraz wiąże z treningami/ zawodami, na które trzeba było dojeżdżać w przyczepie.
Próbowaliśmy wziąć go "głodem" zostawiając go, jako jedynego, na treningach- darł się ile wlezie, ale biegać dalej nie chciał.
I znalazłam metodę, która okazała się być zbawienna- dzisiaj pies biega jak w zegarku, z niemałym zapałem.
Po malutku, systematycznie i z pomysłem- daliśmy radę.

Dlatego sądzę, że pierwszego psa powinno się wytrenować pod okiem i przy asyście kogoś, kto już doświadczenie w tym zakresie pewne ma.
Mam wrażenie, że kiedy miało się do czynienia z kilkunastoma psami, to przychodzi taki moment, kiedy człowiek pewne rzeczy robi automatycznie- one wchodzą w krew i stają się oczywiste, jak to, że wchodząc do domu, wycieram buty na leżącej pod drzwiami wycieraczce.
Wbrew pozorom, uczyć trzeba nie tylko psa, ale również, a może przede wszystkim, jego przewodnika.
Bo natura psa jest w sumie prosta, jak konstrukcja cepa- to my, ludzie, ją komplikujemy, zupełnie niepotrzebnie.

Składanie zaprzęgu na siłę- absolutnie nie.
Nie ma nic gorszego, jak zaprzęg złożony z kilku niedouczonych psów, każdy robiący, co innego, ale za to z zapałem nie do opanowania.
Psy chłoną siebie nawzajem i taka metoda byłaby tylko mnożeniam błędów i przerzucaniem ich na wszystkie psy.

To tyle ;)
No, a jeśli chodzi o to JAK wytrenować psa z oponą, to pisane tego na forum wydaje mi się takie no.... nieadekwatne do celu.
Bo każdy pies jest inny, każdy reaguje inaczej i każdy wymaga pewnego dopasowania metody szkolenia do niego samego.
A te metody trzeba by było opracowywać na bierząco, w trakcie szkolenia.
Ale ogólnie, nic przeciwko oponom nie mam :razz:

Link to comment
Share on other sites

A ja gdybym kiedys miala ta wiedze,ktora mam teraz to zaczelabym przyuczanie Azji zupelnie inaczej. Jak Azja byla mloda to i ja tez bylam mloda( mialam 12 czy 13 lat) i chcialam,aby Azja biegala w zaprzegu. Znalazlam klub zaprzegowy albo to raczej klub przypadkowo znalazl mnie;) W tamtych czasach w klubie byl zaprzeg skladany z psow od roznych wlascicieli,ale czesc psow nalezala do maszera i one byly wyszkolone dobrze,wiec mogly sluzyc za psich "profesorow". Myslalam,ze osoby ktore sie tym zajmuja znaja sie na przyuczaniu mlodych psiakow,ale chyba sie pomylilam. Pierwszy Azji trening zrazil ja na reszte zycia do biegania w zaprzegu i ciagniecia. Mysle,ze wazne jest to,ze Azja ma dosc delikatna psychike i latwo jest ja do czegos zrazic. Wprawdzie przez kilka lat biegala w zaprzegu,ale robila raczej za ilosc niz jakosc,bo wtedy jeszcze nie bylo klas 3 na zawodach,a ona jako jedna z nielicznych w tym skladanym zaprzegu miala papiery.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agacia']A ja gdybym kiedys miala ta wiedze,ktora mam teraz to zaczelabym przyuczanie Azji zupelnie inaczej.[/quote]

O to mi własnie chodzi ;)

[quote name='agacia']Znalazlam klub zaprzegowy albo to raczej klub przypadkowo znalazl mnie;) W tamtych czasach w klubie byl zaprzeg skladany z psow od roznych wlascicieli,ale czesc psow nalezala do maszera i one byly wyszkolone dobrze,wiec mogly sluzyc za psich "profesorow".[/quote]

Ja niestety zawsze byłam przeciwna takiemu składaniu zaprzęgów.
Psy powinny się dobrze znać i tworzyć sforę.
Takie układanie w zaprzęgu, kto z przodu, kto z tyłu, to jakby nie patrzeć, jest dość nienaturalne pod względem behawioralnym.
Psy przypadkowe (za takie rozumiem również te, które się niby znają i bawią itp., ale nie mieszkają razem, widują raz lub dwa razy w tygodniu), są jednak w takich sytuacjach dość spięte i zdezorientowane, co nie bardzo sprzyja dobrej atmosferze do szkolenia.
Poza tym, im mniej psów w zaprzęgu, tym lepiej dotrzeć do nowicjusza i poświęcić mu odpowiednią ilośc czasu i uwagi.
Tym bardziej, jesli ma delikatną psychikę, jak Azja....

Link to comment
Share on other sites

Miło mi że mój topic was zainteresował.;)

Ja osobiście nie jestem zwolennikiem opon i tego typu rzeczy!
Mój Chinook był uczony od samego początku przy rowerze, na którym jadąc nauczyłem go komend i pracy. Mnie praktycznie nie jest potrzebny patent na kierownicę, bo pies w 99.9% przypadków cały czas napina linę.
Bierze udział w zbieranym zaprzęgu, co oczywiście rodzi różne problemy, o których wcześniej była mowa, ale to już kwestia indywidualna charakteru psów i właśccieli.
Czyli widzę że generalnie skłaniacie się do wniosku że pomysł z oponami jest nienajlepszy...:cool3:

Link to comment
Share on other sites

Zeby byla jasnosc to ja nie mam nic przeciwko oponom. Azja nie zaczynala od oponek,ale od zaprzegu.Moj blad,ze nie opisalam calej sytuacji i bledow jakie wyciagnelam. Otoz Azja zaczynala biegac w zaprzegu jak miala 7 miesiecy:roll: (wiekszosc ksiazek podaje,ze od 6 juz mozna zaczynac niby), pierwszy raz byla podpieta z nieznajomymi psami do duzego zaprzegu co bylo duzym bledem i trzeci blad,ze wtedy bylo ciemno(zima okolo 17). I jak mloda,wrazliwa sunia ma sie nie zniechecic po czyms takim. Moze jakbym zaczynala z nia powoli,czyli wlasnie od oponki,zeby ja przyzwyczaic do napietej linki i szurania lub wlasnie od malego zaprzegu znanych psiakow w dzien czy np jezdzenia za zaprzegiem na rowerze to jej podejscie byloby inne. Po kilku niezbyt udanych treningach Azja zaczela swoja kariere na zawodach od skandynawki i nawet niezle jej szlo(albo raczej osobie,z ktora biegala),ale po jakims czasie znow trafila do zaprzegu i biegac biegala,ale nie ciagnela(chociaz podobno troche tak jak juz czula,ze wraca;) ) Pozniej trafila do zaprzegu gdzie jeszcze 3 inne suczki biegaly i taki uklad jej odpowiadal,bo wtedy biegala chetnie,jak na nia,ale bez tego zapalu jaki maja inne psiaki. Wlasciwie to po tych jej przygodach zaprzegowych nie przejawiala checi do ciagniecia ani w grupie ani sama,a teraz ma 9 lat i jest szczesliwa biegajac czasem za rowerem bez smyczy jak pogoda jest odpowiednia i na spacerach tez bez smyczy biega.

Co do skladanych zaprzegow to ja mam mieszane uczucia. Niestety szara rzeczywistosc wyglada tak,ze dla wielu tych psiakow to jedyna forma biegania,a reszta to spacerki. Wiec chociaz tyle dobrego z tego jest,ze niektore psiaki chociaz troche biegaja,a tak to najprawdopodobniej nigdy by roweru i szelek nie widzialy:roll:

Link to comment
Share on other sites

mnie zawsze zastanawialo w konfiguracji 1 pies - szelki - linka - opona (gdzies w srodku amortyzator lub nie) jak rozklada sie sila na tulowiu psa. idealnie z tylu, za psem ciezko ustrojstwo utrzymac, wiec zwykle z prawej/lewej... czym pies wtedy ciagnie? klata? bardziej bokiem? na pewno inaczej niz w zaprzegu gdzie od szelek idzie boczna, a pozniej dopiero glowna lina...

Link to comment
Share on other sites

Miśka, niewątpliwie:lol:
Siły rozkładają się inaczej i to miałem na myśli pisząc w innym topicu o oponach;) mówiąc o złych nawykach.
Dla mnie jeśli pies ma pracowac w zaprzęgu lub etc., nie ma sensu działać z oponami.
A co do błędów o kórych piszesz agacia, to tak też bywa. Dlatego swojego haszczaka nauczyłem raczej sam wszystkiego, a potem wdrażam do zaprzęgu, z czym mam kłopot bo moje futro uwielbia suczki a psów nie znosi(w większości). Ale staram sie to poprawić. Może się uda...:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='husky-regan']
Huskyteam: napisz prosze czym dociazasz wozek w okresie przygotowawczym...? z Twoich wczesniejszych postow wnioskuje ze trenujac z 6 psami "wazysz" jakies 240 kg a przy 8 jakies 320.[/quote]

No piaskiem i cegłami, przynajmniej w tym roku tak robiłem. Niepraktyczne to totalnie, dlatego trzeba po prostu skombinować inny wózek, najlepiej quada na przyszły sezon. Bo problem jest taki, że jak dociążysz 3-kołowy wózek, to hamulce przestają działać... naprawdę wtedy hamulesz oczami ;-)

Pzdr

Link to comment
Share on other sites

[quote name='HUSKYTEAM']No piaskiem i cegłami, przynajmniej w tym roku tak robiłem. Niepraktyczne to totalnie, dlatego trzeba po prostu skombinować inny wózek, najlepiej quada na przyszły sezon. Bo problem jest taki, że jak dociążysz 3-kołowy wózek, to hamulce przestają działać... naprawdę wtedy hamulesz oczami ;-)

Pzdr[/quote]

No widzisz...A ja widzialem taki patent! (glownie u midowcow): na dodatkowej linie doczepianej do tylu wozka nic innego jak he he he ! oponki (jedna za druga), ktore wraz ze swym oporem robia za niezly balast.

W sumie zastanawialem sie jak to obciazenie sie na tej podstawie wylicza, ale podobno jak sie jest dobrym z fizyki to sie da...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Miśka']mnie zawsze zastanawialo w konfiguracji 1 pies - szelki - linka - opona (gdzies w srodku amortyzator lub nie) jak rozklada sie sila na tulowiu psa. idealnie z tylu, za psem ciezko ustrojstwo utrzymac, wiec zwykle z prawej/lewej... czym pies wtedy ciagnie? klata? bardziej bokiem? na pewno inaczej niz w zaprzegu gdzie od szelek idzie boczna, a pozniej dopiero glowna lina...[/quote]

A nie sadzisz ze tutaj kolosalne znaczenie ma odpowiedni dobor dlugosci linek?

Czy przy rowerze i psie doczepionym do niego na "byle jak" czyli gdzieś np do mostka kierownicy za pomoca jakiejs tam linki czy smyczy rozklad sil jest dla psa fizjologiczny? Dlaczego na przyklad przy pierwotnych sprzetach zaprzegowych czyli saniach lina ciagowa idzie pod brushbowem a nie gdzies wyzej? musherowi wygodniej i lepiej czy psom sie lepiej pracuje? No i jeszcze jedno: czemu psy tendencyjnie podczas pracy obniżają środek ciężkości?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='husky-regan']A nie sadzisz ze tutaj kolosalne znaczenie ma odpowiedni dobor dlugosci linek?

Czy przy rowerze i psie doczepionym do niego na "byle jak" czyli gdzieś np do mostka kierownicy za pomoca jakiejs tam linki czy smyczy rozklad sil jest dla psa fizjologiczny? Dlaczego na przyklad przy pierwotnych sprzetach zaprzegowych czyli saniach lina ciagowa idzie pod brushbowem a nie gdzies wyzej? musherowi wygodniej i lepiej czy psom sie lepiej pracuje? No i jeszcze jedno: czemu psy tendencyjnie podczas pracy obniżają środek ciężkości?[/quote]

ja glosno mysle i rozszerzam temat, jesli ja zaczne sie wypowiadac o dlugosci linek, to mnie oleja bo "co wystawca moze wiedziec o treningach". nie mnie musisz oswiecac.

Link to comment
Share on other sites

Może może, bo przecież długośc ringówki jest kluczowa jeżeli chodzi o dogadanie się z psem (z niekłamaną satysfakcją zauważyłem, że udało mi się wylansować modę na ringówkę długości 40 cm, bo uznałem, że zwijanie za każdym razem 150 cm jest niekoniecznie praktyczne ;-) ). A jeżeli chodzi o rady i teorię... Ty jestes i tak pierwszą osobą, która kupiła najpierw sanie, dopiero później wózek.

[QUOTE]Dlaczego na przyklad przy pierwotnych sprzetach zaprzegowych czyli saniach lina ciagowa idzie pod brushbowem a nie gdzies wyzej? musherowi wygodniej i lepiej czy psom sie lepiej pracuje[/QUOTE]
No własnie to jest różnica trenowania na wózku (rowerze) i na saniach: dla młodych psów i mniej doświadczonego maszera bezpieczniejszy jest wózek, bo lina w przypadku szarpnięć lub jakiegoś fikołka nie dogniata zadu wheel-dogów do ziemi. Też zauważyłem, że liny dłuższe sa lepsze: ciut lepsza amortyzacja, ale przede wszystkim mniejszy kąt względem osi podłużnej psa.

Pzdr

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Miśka']ja glosno mysle i rozszerzam temat, jesli ja zaczne sie wypowiadac o dlugosci linek, to mnie oleja bo "co wystawca moze wiedziec o treningach". nie mnie musisz oswiecac.[/quote]

Nikogo nie musze i nie mam zamiaru osiwecac...:p wolna dyskusja...


swoja droga ciekawi mnie twoja linkowa teoria...

Link to comment
Share on other sites

  • 5 years later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...