andegawenka Posted June 16, 2013 Share Posted June 16, 2013 Zawsze trzeba miec nadzieje..... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
linka555 Posted June 17, 2013 Share Posted June 17, 2013 [quote name='andegawenka']Zawsze trzeba miec nadzieje.....[/QUOTE] Witam Długo nie pisałam z różnych przyczyn. Z pewnością muszę przyznać, że zawiodłam się na niektórych osobach będących użytkownikami forum, dlatego też nie będę tu raczej częstym gościem. Lepiej coś robić, niż ubliżać innym. Z Anisiem jak zawsze wszystko OK, nie ma żadnych przekłamań. Cała sprawa została wyjaśniona osobie, z którą była podpisana umowa adopcyjna, jak i "andegawence", która robi z tego aferę. Jeżeli "zerduszko" chce przeprowadzić wizytę to nie ma problemu, ale nie rozumiem... Przecież "zerduszko" i moja koleżanka spotkały się u weterynarza na szczepieniu (bo tam przecież pracuje) więc zrozumiałam, że wszystko wie. O co tyle problemu, psiak szczęśliwy cały czas, wszyscy zadowoleni, kolejna osoba wciąga się w "dogomaniactwo", a tu niektórzy chcą na siłę podejmować "działania", bo "nie wiadomo co jest prawdą". Bardzo mi przykro, zważywszy na zachowanie p. "andegawenki" i prywatną pocztę do mnie. Ja mam obowiązek informować o wszystkim osobę, z która podpisałam umowę, nie mam obowiązku wypowiadania się na forum. Rozumiałam, że jesteście zainteresowani Anisiem, ale nie można obrażać ludzi nie znając ich i nie wiedząc jacy są w rzeczywistości. Nie jesteście Państwo w stanie wyobrazić sobie jak boli mnie Wasz brak zaufania po prawie dwóch latach. Aniś jest starszym psem, chociaż nie aż tak jak pisaliście. Jest mu bardzo dobrze, ma kochającą panią, zawsze może na nas liczyć. Tak jak napisałam "andegawence" w moim sercu będzie zawsze moim psem, ale mieszka 20m dalej. Wiem że jest szczęśliwy, a przecież o to mi chodziło. Los się tak potoczył, że u teściowej nie mógł już być (wyprowadziła się). Miał zamieszkać z nami i moimi dwoma suczkami (pisałam o nich wcześniej - Demi nie toleruje Anisia). Przypadek sprawił, że w rozmowie z koleżanką wyraziłam swoją obawę jak to będzie (babcia Demi kontra przestraszony Aniś). Nie chcę opisywać całej tej historii, opisałam już ją andegawence i drugiej stronie adopcyjnej. Koleżanka zaproponowała stały dom dla Anisia u siebie, pokochała go bardzo szybko z wzajemnością. Tak jak mówiłam widujemy się bardzo często, prawie każdego dnia. Nigdy nie było planów by Aniś odszedł od nas gdzieś dalej. Taka możliwość nie była w ogóle brana pod uwagę. Miałam mieć trzy psiaki w domu i tyle. Cała sprawa z teściową poszła szybko, ale Anisiowi nigdy nic nie groziło i nie grozi. Jeżeli zaistnieje potrzeba zawsze może na nas liczyć zarówno Asia (za okazane serce) jak i Aniś. Asia prawdopodobnie zaloguje się na dogomani, dlatego proszę byście przyjęli ją z większym entuzjazmem niż wykazujecie ostatnio (z tego właśnie powodu wolałam nic nie pisać). Będą dalsze zdjęcia i historie z dnia życia codziennego Anisia (pisane przez Asię). Ja jednak nie potrafię nadal wklejać zdjęć, koleżanka również więc nadal będziemy musieli je wysyłać do kogoś, ale nie wiem do kogo mogę w tej sytuacji. To w zasadzie tyle z mojej strony. Pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zerduszko Posted June 17, 2013 Share Posted June 17, 2013 Chyba jakaś pomyła, ja o niczym nie widziałam i jeśli to o mnie rzekomo mowa, to ja nigdy nie pracowałam i nie pracuję u weterynarza. Nie jestem chętna na żadne więcej wizyty, z racji sprawdzania pierwszego domu mogę się tego podjąć jeśli osoba podpisująca umowę (kto to był?) i nowa właścicielka zechce. Aczkolwiek niechętnie. Jeśli osoba odpowiedzialana za adopcję zna sytuację i nie wyraża żadnych obaw o psiaka, nie widzę sensu. Od razu jak tylko spotkałam Anisia mówiłam, ze on jest na pewno młodszy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
linka555 Posted June 17, 2013 Share Posted June 17, 2013 Być może ja źle zrozumiałam koleżankę, która mówiła, że będąc u weterynarza na wizycie spotkała Panią, która "robiła" u mojej teściowej wizytę PA Zatem przepraszam za pomyłkę, ale tak zrozumiałam. Wobec tego nie wiem kto to był. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andegawenka Posted June 17, 2013 Share Posted June 17, 2013 [quote name='linka555']Witam Długo nie pisałam z różnych przyczyn. Z pewnością muszę przyznać, że zawiodłam się na niektórych osobach będących użytkownikami forum, dlatego też nie będę tu raczej częstym gościem. Lepiej coś robić, niż ubliżać innym. Z Anisiem jak zawsze wszystko OK, nie ma żadnych przekłamań. Cała sprawa została wyjaśniona osobie, z którą była podpisana umowa adopcyjna, jak i "andegawence", która robi z tego aferę. Jeżeli "zerduszko" chce przeprowadzić wizytę to nie ma problemu, ale nie rozumiem... Przecież "zerduszko" i moja koleżanka spotkały się u weterynarza na szczepieniu (bo tam przecież pracuje) więc zrozumiałam, że wszystko wie. O co tyle problemu, psiak szczęśliwy cały czas, wszyscy zadowoleni, kolejna osoba wciąga się w "dogomaniactwo", a tu niektórzy chcą na siłę podejmować "działania", bo "nie wiadomo co jest prawdą". Bardzo mi przykro, zważywszy na zachowanie p. "andegawenki" i prywatną pocztę do mnie. Ja mam obowiązek informować o wszystkim osobę, z która podpisałam umowę, nie mam obowiązku wypowiadania się na forum. Rozumiałam, że jesteście zainteresowani Anisiem, ale nie można obrażać ludzi nie znając ich i nie wiedząc jacy są w rzeczywistości. Nie jesteście Państwo w stanie wyobrazić sobie jak boli mnie Wasz brak zaufania po prawie dwóch latach. Aniś jest starszym psem, chociaż nie aż tak jak pisaliście. Jest mu bardzo dobrze, ma kochającą panią, zawsze może na nas liczyć. Tak jak napisałam "andegawence" w moim sercu będzie zawsze moim psem, ale mieszka 20m dalej. Wiem że jest szczęśliwy, a przecież o to mi chodziło. Los się tak potoczył, że u teściowej nie mógł już być (wyprowadziła się). Miał zamieszkać z nami i moimi dwoma suczkami (pisałam o nich wcześniej - Demi nie toleruje Anisia). Przypadek sprawił, że w rozmowie z koleżanką wyraziłam swoją obawę jak to będzie (babcia Demi kontra przestraszony Aniś). Nie chcę opisywać całej tej historii, opisałam już ją andegawence i drugiej stronie adopcyjnej. Koleżanka zaproponowała stały dom dla Anisia u siebie, pokochała go bardzo szybko z wzajemnością. Tak jak mówiłam widujemy się bardzo często, prawie każdego dnia. Nigdy nie było planów by Aniś odszedł od nas gdzieś dalej. Taka możliwość nie była w ogóle brana pod uwagę. Miałam mieć trzy psiaki w domu i tyle. Cała sprawa z teściową poszła szybko, ale Anisiowi nigdy nic nie groziło i nie grozi. Jeżeli zaistnieje potrzeba zawsze może na nas liczyć zarówno Asia (za okazane serce) jak i Aniś. Asia prawdopodobnie zaloguje się na dogomani, dlatego proszę byście przyjęli ją z większym entuzjazmem niż wykazujecie ostatnio (z tego właśnie powodu wolałam nic nie pisać). Będą dalsze zdjęcia i historie z dnia życia codziennego Anisia (pisane przez Asię). Ja jednak nie potrafię nadal wklejać zdjęć, koleżanka również więc nadal będziemy musieli je wysyłać do kogoś, ale nie wiem do kogo mogę w tej sytuacji. To w zasadzie tyle z mojej strony. Pozdrawiam[/QUOTE] Jaka afere wywołałam? Jaka poczta?. Zapytałam czy moge zacytować fragment pani maila na forum to dostawałam tasiemcowe z pretensje . Czemu sama pani nie powiadomiła watku o zmianie miejsca pobytu Anisia? A na logowanie Pani Asi czekałam dość długo, prawda? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
linka555 Posted June 17, 2013 Share Posted June 17, 2013 Do "zerduszko" Czy to Pania wobec tego spotkałam latem zeszłego roku na spacerze z psami (ja byłam z Anisiem i Lusią)??? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
linka555 Posted June 17, 2013 Share Posted June 17, 2013 Do "andegawenka" Nie mam obowiązku pisać na forum i informować o wszystkim, a Pani nie ma takiego prawa. Mnie obowiązuje umowa adopcyjna, a ja jej warunków dotrzymuję Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
linka555 Posted June 17, 2013 Share Posted June 17, 2013 (edited) Jeśli będą jeszcze jakieś wątpliwości proszę o pytania na prv Edited June 17, 2013 by linka555 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
salibinka Posted June 18, 2013 Share Posted June 18, 2013 (edited) Zadzwoniłam do Mantis i do ZuziM - Mantis nic nie wiedziała a ZuziaM dowiedziała się ok. miesiac temu(!) Umowa - podpisana pierwotnie z ZuziaM - nie została przepisana. Nowego domu nikt nie sprawdził. Dom trzeba sprawdzić i jeśli jest ok. - podpisać umowę. Reszty nie skomentuję... Edited June 18, 2013 by salibinka Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
linka555 Posted June 18, 2013 Share Posted June 18, 2013 [quote name='salibinka']Zadzwoniłam do Mantis i do ZuziM - Mantis nic nie wiedziała a ZuziaM dowiedziała się ok. miesiac temu(!) Umowa - podpisana pierwotnie z ZuziaM - nie została przepisana. Nowego domu nikt nie sprawdził. Dom trzeba sprawdzić i jeśli jest ok. - podpisać umowę. Reszty nie skomentuję...[/QUOTE] I dobrze, że Pani nie skomentuje, bo tego co Wy robicie też się nie da. Zastanawia mnie fakt, na jakich zasadch Wy funkcjonujecie: wzajemnego uwielbienia, mówienia sobie jacy jesteście cudowni bo czasem wpłacicie drobne kwoty na psiaki, a gdzie są czyny??? Nikt z Was nie zaopiekował się Anisiem przez tyle lat poza oczywiście "wirtualnymi spacerkami i przytulaniem", dzięki którym Aniś wcale nie czuł się lepiej, tylko Wy wzajemnie prawiliście sobie "ciepłe słówka". To ja zorganizowałam Anisiowi dom, jeden czy drugi, ale ciepły, kochający dom. Niektórzy z Was mają po jednym psiaku, czemu nie weźmiecie jakiegoś biedaka. Ja mam dwa + Aniś (teraz już tylko emocjonalnie). Wasze postępowanie jest niesłuszne i krzywdzące. Skupcie raczej swoje siły na realnej pomocy. Jak to jest, że kiedy zwróciłam się do Państwa o pomoc w kilku rzeczywistych problemach (bezdomne psiaki, psy przy budzie na krótkich łańcuchach itp.) nikt z Was mi nie pomógł, nikt nie podjął żadnych działań, ale mnie czy moją koleżankę chcecie sprawdzać... Bez komentarza. Dalej apeluję... Są dwa małe psiaki na krótkich łańcuchach (<3m) 24h/dobę, słabo żywione. Straż informowana od pół roku... Czy ktoś mi pomoże, ale konkretnie??? Przecież są tu osoby z Rybnika, zatem proszę o pomoc w tej sprawie... Chyba że boicie się konkretów? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
RUDA ZUZIA Posted June 18, 2013 Share Posted June 18, 2013 [quote name='linka555'] Ja mam obowiązek informować o wszystkim osobę, z która podpisałam umowę, nie mam obowiązku wypowiadania się na forum.[/QUOTE] [quote name='linka555']Do "andegawenka" Nie mam obowiązku pisać na forum i informować o wszystkim, a Pani nie ma takiego prawa. Mnie obowiązuje umowa adopcyjna, a ja jej warunków dotrzymuję[/QUOTE] Od jakiegoś czasu obserwuję ten wątek i chciałabym się wypowiedzieć. Tak jak Pani pisze,wystarczyło powiadomić odpowiednią osobę o zmianie domu pieska,prawdopodobnie przysłano by kogoś aby dom sprawdził i nie było by sprawy. [quote name='linka555']I dobrze, że Pani nie skomentuje, bo tego co Wy robicie też się nie da. Zastanawia mnie fakt, na jakich zasadch Wy funkcjonujecie: wzajemnego uwielbienia, mówienia sobie jacy jesteście cudowni bo czasem wpłacicie drobne kwoty na psiaki, a gdzie są czyny??? Nikt z Was nie zaopiekował się Anisiem przez tyle lat poza oczywiście "wirtualnymi spacerkami i przytulaniem", dzięki którym Aniś wcale nie czuł się lepiej, tylko Wy wzajemnie prawiliście sobie "ciepłe słówka". To ja zorganizowałam Anisiowi dom, jeden czy drugi, ale ciepły, kochający dom. Niektórzy z Was mają po jednym psiaku, czemu nie weźmiecie jakiegoś biedaka. Ja mam dwa + Aniś (teraz już tylko emocjonalnie). Wasze postępowanie jest niesłuszne i krzywdzące. Skupcie raczej swoje siły na realnej pomocy. Jak to jest, że kiedy zwróciłam się do Państwa o pomoc w kilku rzeczywistych problemach (bezdomne psiaki, psy przy budzie na krótkich łańcuchach itp.) nikt z Was mi nie pomógł, nikt nie podjął żadnych działań, ale mnie czy moją koleżankę chcecie sprawdzać... Bez komentarza. Dalej apeluję... Są dwa małe psiaki na krótkich łańcuchach (<3m) 24h/dobę, słabo żywione. Straż informowana od pół roku... Czy ktoś mi pomoże, ale konkretnie??? Przecież są tu osoby z Rybnika, zatem proszę o pomoc w tej sprawie... Chyba że boicie się konkretów?[/QUOTE] Proszę zajrzeć na pierwszą stronę wątku i policzyć ile pieniędzy przeznaczyła andegawenka ( i inne osoby) na utrzymanie tego psa.Pobieżnie policzyłam 1000 zł wpłat od andegawenki. Mogłam się oczywiście pomylić ale mniej więcej tyle.To jest bardzo realna pomoc. Gdyby nie wpłaty wszystkich osób z tego wątku, czy to stałe czy jednorazowe, być może Aniś do dzisiaj tkwiłby niezauważony w schronisku . Nie każdy może w danym momencie życia pozwolić sobie na jednego lub dwa psy ale to nie znaczy,że nie pomaga w inny sposób. Wirtualne spacerki często służą temu aby podnieść wątek do góry.To też jest pomoc. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
salibinka Posted June 19, 2013 Share Posted June 19, 2013 Nie ma nic krzywdzącego w założeniu, że umowy są po to, aby ich dotrzymywać, a wizyty przed i po adpcyjne nie wzięły się z kosmosu. Mam nadzieję, że zostanie zrobione to, co powinno było być zrobione ponad pół roku 7temu. Z mojej strony to wszystko. (w kwestii dot. Działań realnych jeśli interesuje Panią, co więcej można robić poza posiadaniem dwóch piesków i wpłacaniem darowizn, zapraszam do kontaktu: [email][email protected][/email] - wyjaśnię) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Anula Posted June 19, 2013 Share Posted June 19, 2013 Linka555 napisała,że to jest dobry dom dla Anika,a więc nie ma co tu dyskutować i robić zamęt tylko przeprowadzić wizytę i spisać nową umowę adopcyjną.Tak jak pisze linka555,Anik ma dobre warunki,jest kochany i o to chodzi.Najważniejsze,że nie wylądował w schronie bo i takie przypadki się zdarzają.Bądźmy dobrej myśli,a nowa Pani Anika jak się zaloguje na Dogo to będzie super.O Aniku dalej będą wiadomości i to jest najważniejsze. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zuziaM Posted June 19, 2013 Share Posted June 19, 2013 [quote name='salibinka']Zadzwoniłam do Mantis i do ZuziM - Mantis nic nie wiedziała a ZuziaM dowiedziała się ok. miesiac temu(!) Umowa - podpisana pierwotnie z ZuziaM - nie została przepisana. .[/QUOTE] Tak jest dokladnie. Powiedzialam tez, ze opiekunka psa wybrala najlepsze z mozliwych rozwiazan i znalazla mu nowy kochajacy dom. Trudno winic wlascicielke, ze nie pamietala wszystkich zapisow umowy po prawie dwoch latach po adopcji. Anik byl juz jej i miala prawo decydowac o jego losie. Nie oddala do schroniska, nie wypuscila w centrum miasta, ale znalazla mu kochajaca panią. A co dodatkowo wazne, nie oddala nam .... psiak znow mogl wyladowac w kojcu, czekajac na kolejnego opiekuna, ktory pewnie by sie juz nie znalazl, zwazywszy na wiek i uposledzenie Anisia. Jest staly kontakt z byla opiekunka, a teraz dodatkowo wiesci i zdjecia z nowego domu. Ja ze swej strony nie widze w tym przypadku akurat nic zlego. [B]A tu Anis , szczesliwy, zadowolony i co najwazniejsze kochany przez kolejne osoby. Ja bardzo dziekuje ! [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/e683c1e725a311b9.html"][IMG]http://images42.fotosik.pl/902/e683c1e725a311b9gen.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/b581815389da690b.html"][IMG]http://images47.fotosik.pl/1855/b581815389da690bgen.jpg[/IMG][/URL] [URL="http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/17e14ce79cb025a6.html"][IMG]http://images47.fotosik.pl/1855/17e14ce79cb025a6gen.jpg[/IMG][/URL] . [/B] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zuziaM Posted June 19, 2013 Share Posted June 19, 2013 I kilka slow - cytat z maila : " Witam Wysłane zdjęcia to Aniś ze swoją rodziną. Asia to pani, która przytula Anisia. Zdjęcia zrobiono podczas jednego z majowych, czy kwietniowych weekendów spędzonych przez Asię i Anisia u rodziców. Na zdjęciach obecni są również Kaprys i Honor, ale który to który to ja już nie wiem bo ich mylę (ojciec i syn). W każdym razie chłopaki świetnie się dogadują. Koleżanka jest bardzo szczęśliwa, że Aniś trafił do niej w końcu, jej rodzice w pełni akceptują tą decyzję i też bardzo pokochali Anisia. " Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
salibinka Posted June 29, 2013 Share Posted June 29, 2013 (edited) Tak, bardzo ładne zdjęcia i opisy, tak, nie ma co dyskutować, tylko [U]przeprowadzić wizytę[/U]. Edited June 29, 2013 by salibinka Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
andegawenka Posted June 29, 2013 Share Posted June 29, 2013 Od razu jak tylko spotkałam Anisia mówiłam, ze on jest na pewno młodszy.[/QUOTE] Po watku suni z krowim łancuchem już nikomu nie ufam. Przykro mi jesli kogos obrażam. Zerduszko zrobisz? Tak, bardzo ładne zdjęcia i opisy, tak, nie ma co dyskutować, tylko przeprowadzić wizytę. Popieram . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Betta Posted July 11, 2013 Share Posted July 11, 2013 (edited) to raczej mnie spotkała "nowa właścicielka " Anisia u weta .. poznałam go bo śledziłam jego losy odkąd opuścił schronisko i po prostu zdziwiłam się że ma "nowa PAnią".... z tego co tu czytam to Pani cos źle zrozumiała , ale generalnie dowiedziała się ode mnie że piesu ma swój własny wątek w internecie czym była zaskoczona.... mniejsza o to...chciałam tylko napisać że Nowa Pańi Anisia ma "dobra energię" i o ile można tak powiedzieć to Aniś jest w nia Wpatrzony : ) i zdaje się że ona w niego też : ) no i rzekła że to już bedzie jego ostatni dom... także 3mam kciuki i życzę sobie więcej Takich włascicieli czworonożnych jak nowa pani pusiaka..... nie jeden widzący pies wchodzi do przychodni weterynaryjnej totalnie przestraszony , oglądający się za siebie... Anik wszedł pewnie tuż przy nodze swojej Pani pewien że nic mu nie grozi :)) Edited July 11, 2013 by Betta Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
linka555 Posted August 4, 2013 Share Posted August 4, 2013 (edited) temat nie jest już aktualny Edited August 6, 2013 by linka555 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
linka555 Posted August 6, 2013 Share Posted August 6, 2013 To już koniec. Część mnie umarła bezpowrotnie. Strasznie boli... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Livka Posted August 6, 2013 Share Posted August 6, 2013 Bardzo mi przykro (*) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zuziaM Posted August 6, 2013 Share Posted August 6, 2013 Pani Aniu, szczerze wspolczuje.... Demi (*) (*) (*) ..... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
linka555 Posted August 7, 2013 Share Posted August 7, 2013 Dzisiaj rano prosiłam męża by idąc z Demi kupił kołaczyki ... Nie wiem jak sobie z tym poradzę, bo pomogliśmy jej odejść, miała liczne przerzuty, głównie do płuc. Po atakach bólowych, które pojawiły się z soboty na niedzielę w nocy (strasznie wręcz "krzyczała" przez kilka minut, powtórzyło się dwukrotnie w odstępie 4 h) w poniedziałek zrobiliśmy jej badania krwi i rtg. Krew nie była najgorsza, ale to zdjęcie. Guzy były większe niż mandarynki, małych było bardzo dużo w okolicy chyba kręgosłupa. Nie chcieliśmy by umarła podczas takiego ataku bólu, w cierpieniach więc wspólnie z weterynarzem podjęliśmy decyzję o eutanazji. Byliśmy z nią (we wtorek). Ale ja już nic nie wiem. Ukochane ciałko zostało u weta (mieszkamy w bloku) i też nie wiem czy dobrze. Mam wyrzuty że w spalarni może nie być godnie potraktowana, a przecież to psia miłość mojego życia. Już zawsze będzie mi jej brakowało. Mam wrażenie że ciągle ją widzę w każdym miejscu w domu. W nocy nie mogłam spać bo brakowało mi jej "nocnego dreptania" po panelach. Lusi chyba nie wie co się stało. Gdy dzisiaj byłam na spacerze z nią i Anisiem, bawiła się z nim jak zawsze. W domu jest grzeczniejsza bo może wyczuwa że z moim nastrojem jest inaczej. W zasadzie chyba nie powinnam tu pisać, ale chyba tego potrzebuję. Komputer wszystko przyjmie. Jest mi źle, nic nie ma znaczenia, nie wiem co dalej. Demunia była z nami przez 16 lat i 9 miesięcy. Dziękuję jej za to. Ciężko, masakra, ból, nic już nie wiem... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mysza2 Posted August 7, 2013 Share Posted August 7, 2013 Bardzo Ci współczuję:( Nie wyrzucaj sobie, że została u weta. Jak się mieszka w bloku to co zrobić, nie myśl o tym. Wiem jak to boli i bardzo Ci współczuję:( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Livka Posted August 8, 2013 Share Posted August 8, 2013 Trzymaj się linka555 Nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem ... Nie ma na to lekarstwa tylko czas trochę łagodzi ból ... Życzę dużo sił :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.