Jump to content
Dogomania

Straż miejska zaczęła wlepiać mandaty za psy bez smyczy...


zebra12

Recommended Posts

Słuchałam właśnie w radiu, że w Krakowie straż miejska wzięła się za właścicieli psów. Nie wolno bowiem spuszczać ze smyczy psów w miejscu publicznym. No i teraz się zastanawiam, co to jest miejsce publiczne, bo na osiedlowych alejkach już straż upomina, że pies ma być na smyczy! No kurna, kaganiec przełknęłam, a teraz jeszcze smycz? To gdzie pies może pobiegać? A nasze osiedlowe łąki, sa miejscem publicznym? Czy nie? W końcu ludzie tam spacerują.
Jak jest w innych miastach? A jak Krakowianie sobie radzą z tym problemem?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebra12']Słuchałam właśnie w radiu, że w Krakowie straż miejska wzięła się za właścicieli psów. Nie wolno bowiem spuszczać ze smyczy psów w miejscu publicznym. No i teraz się zastanawiam, co to jest miejsce publiczne, bo na osiedlowych alejkach już straż upomina, że pies ma być na smyczy! No kurna, kaganiec przełknęłam, a teraz jeszcze smycz? To gdzie pies może pobiegać? A nasze osiedlowe łąki, sa miejscem publicznym? Czy nie? W końcu ludzie tam spacerują.
Jak jest w innych miastach? A jak Krakowianie sobie radzą z tym problemem?[/QUOTE]
To jest problem bo Co to jest miejsce publiczne (tego nikt nie wie ale są 3 definicje)
1. to przestrzeń służąca do wspólnego użytkowania
2. obszar niczym nie ograniczony (płotem, drzwiami)
3. definicja sądu najwyższego "miejsce dostępne do bliżej nieokreślonej liczby osób"

Link to comment
Share on other sites

No niestety według mojego syna nie wiem skąd to zaczerpnął tam gdzie w ciągu doby znajdą się dwie osoby to już miejsce publiczne.Więc nawet jak znajdziesz miejsce gdzie tylko Ty byś przychodziła ,a pojawi się strażnik to już Ci wlepi mandat bo jest was dwoje .Myślę jednak,że ułożony pies ,sprzątanie po nim i spokojny zakątek na spacer nie zaangażują stażników by akurat tam ludzi ścigać.Wybacz ale brykający duży pies przy blokach może być niebezpieczny dla małego dziecka lub osoby starszej.Mimo,że łagodny może przypadkowo przewrócić.

Link to comment
Share on other sites

Ale to przecież jakiejś petycji wymaga, popartej jakimiś poważnymi argumentami na temat potrzeb psa, ja może nie jestem najlepsza od takich formalnych pism, ale to jest że tak powiem - koniec świata dla psa.
Ludzie mieszkający w blokach adoptowali, kupowali psy z myślą "życie w mieszkaniu wynagrodzę mu gigantyczną ilością ruchu"

I teraz codziennie na długi spacer mają jeździć za miasto, gdzie po prostu nikogo nie ma?

Jestem za tym, żeby biegały w kagańcach - jak najbardziej. ALE NIE BIEGAĆ WCALE? Paranoja.
Jak tu szkolić niewybieganego psa, to już w ogóle sobie nie wyobrażam...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='michal_sm'].Myślę jednak,że ułożony pies ,sprzątanie po nim i spokojny zakątek na spacer nie zaangażują stażników by akurat tam ludzi ścigać[/QUOTE]
Owszem, angażują.
Moje psy były akurat w trakcie szkolenia (ćwiczyliśmy m.in zostawanie w marszu), podczas mojej rozmowy ze straznikami warowały, na powierzchni 42 hektarów było dokładnie 5 osób (wszystkie z psami) a oprócz tego mam wykupione OC dla psów. Panowie straznicy czaili sie na obrzeżach "pastwiska" czekajac aż ktos spuści psa ze smyczy i zostałam pouczona że "nie zachowuję należytej ostrożnosci podczas wyprowadzania psów."

W moich okolicach panowie straznicy mają poza tym zwyczaj nocnych polowań. Ok 1-3 w nocy zasiadają na skwerku wyszukując sobie ławeczke w głebokim cieniu, bacząc pilnie aby światła latarni nie siegneły ich odblaskowych ubranek i czekają aż ktoś wyjdzie wybiegac psa (najczesciej dużego).
Taki sposób na zasilenie miejskiej kasy...

Link to comment
Share on other sites

W Gdańsku od paru tygodni masakra ze SM jest. Ja rozumiem że na deptaku nad morzem gdzie jest dużo ludzi pies musi być w kagańcu lub na smyczy (duże psy kaganiec+smycz). Ok moge się z tym zgodzić ale teraz to już nawet za spacer w lasku czy na łąkach gdzie nie chodzą ludzie mozna zarobić mandat jeśli psiak nie ma smyczy lub kagańca. To gdze ta psina ma się wybiegać?! Co prawda porobili ogrodzone wybiegi dla psów ale jest ich mało a ogrodzenie jest wspaniałym łupem dla złomiarzy.

Link to comment
Share on other sites

A w radiu podawali radośnie, że w Krakowie jest [B]jeden [/B]park dla psów - w Nowej Hucie. Czyli powinniśmy 2-3 razy dziennie jechać do Huty? Ile psów się tam zmieści? 50? 300? No, bo jak z całego Krakowa, to rozumiem, że park jest na kilka tysięcy psów :)

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam w Gdyni na spokojnym osiedlu. Mam takie szczęście, że jeśli widuję radiowóz to tylko z policjantami, którzy przyjechali tu w gości (suka stoi cały czas pusta w jednym miejscu, 2 - 3 razy w tygodniu). Także jakoś nie muszę się na szczęście przejmować, że ktoś mi wlepi mandat, kiedy puszczę Sucz za piłką. Natomiast wadą tej sytuacji są duże psy luzem bez kagańców, całkowicie nieodwoływalne :(

Link to comment
Share on other sites

coś na ten temat:
[url]http://wesolalapka.pl/trener-katowice-witold-jermolowicz/571-pies-marki-rabrador.html[/url]
[url]http://wesolalapka.pl/trener-katowice-witold-jermolowicz/570-artykul-77-kodeksu-wykroczen.html[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='owca']coś na ten temat:
[url]http://wesolalapka.pl/trener-katowice-witold-jermolowicz/571-pies-marki-rabrador.html[/url]
[url]http://wesolalapka.pl/trener-katowice-witold-jermolowicz/570-artykul-77-kodeksu-wykroczen.html[/url][/QUOTE]

Czy pan z labradorem w ogóle nie miał smyczy czy ja coś źle zrozumiałam? No już bez przesady, cała sprawa jest naciągana, to fakt, no ale jednakowoż miło byłoby, gdyby każdy właściciel psa jednak posiadał smycz...

Link to comment
Share on other sites

No ja też przeczytałam, że pies nie miał ani smyczy ani kagańca... Moja ma zawsze to lub to, a częściej to i to, mimo, że jest łagodna i wielkości cocer spaniela. Ale nie chce mi się co chwila ściagać i zakłądac kagańca. Więc jak raz założę to nosi przez cały spacer.
Ale u nas mandaty były za psy bez smyczy, ale w kagańcu...

Link to comment
Share on other sites

Ja dostałam na błoniach mandat za psa. Byliśmy wtedy grupą, chyba z 4 psy, które się ze sobą bawiły, był już wieczór, ludzi specjalnie nie było a panowie strażnicy miejscy filmowali nasze bawiące się psy z nieoznakowanego auta :roll: no i 200 stówki poszły... Potem przez długi czas mój pies chodził w katarku na błonia, co było akceptowane. Teraz po południu najczęściej chodzimy po lasku wolskim, pies luzem bez kagańca, staramy się nie chodzić głównymi ścieżkami, jak idzie jakiś człowiek to pies przy nodze, żeby ludzie nie mieli powodu do wzywania straży miejskiej. I na szczęście jeszcze ani razu nie spotkaliśmy straży miejskiej, a kiedyś spotkałyśmy pod kopcem Kościuszki policje ( to była alejka spacerowa niedaleko ulicy, więc pies był na smyczy) i powiedzieli, że jak chodzimy bokiem, łąkami, poza spacerowymi alejkami to pies sobie może biegać , szkoda tylko, że SM ma na ten temat inne zdanie ;)

Link to comment
Share on other sites

Generalnie robi się w Krakowie nieciekawie.
Błonia były odkąd sięgam pamięcią ( a będzie tego z 50 lat;)) tradycyjnym miejscem psich spacerów. Jakoś nikomu to nie przeszkadzało a milicja a później policja przestrzegała niepisanej umowy, że środkiem Błoń i w okolicy Juvenii pieski biegają luzem , natomiast na obrzeżach ( czyli tam gdzie może dojść do "kolizji" z biegaczami, rolkarzami i rowerzystami) są brane na smycz.
To olbrzymi teren i praktycznie poza krótkim sezonem letnim gdy trochę ludzi przychodzi się tam w ciągu dnia opalać - "zaludniony" właściwie wyłącznie przez psiarzy.
W bezpośrednim sąsiedztwie jest ładny, duży park gdzie dzieci mają dużo atrakcyjniejsze i całkowicie bezpieczne miejsce do zabaw a dorośli do spacerów po wygodnych alejkach a nie błotnistymi drózkami pastwiska.
Nic więc poza złą wolą nie tłumaczy tej obecnej nagonki.

Kolejnym przykładem na złą wolę i krótkowzroczność władz Krakowa jest zniesienie opłaty za psy. Opłatę pobierał KTOZ ( czyli to on wziął na siebie cały ciężar logistyczny - miasto nie miało z tym najmniejszego kłopotu) a gro zebranej sumy wspierało krakowskie schronisko. Oczywiście nie wszyscy płacili ale i tak był to jakiś zastrzyk finansowy dla bezdomniaków.
Niestety szanowni radni uznali, że wpłaty są zbyt uciążliwe dla mieszkańców i zwolnili ich z tego obowiązku. Cóż ,wiadomo - jak nie ma obowiązku to i liczba wspierających KTOZ radykalnie zmalała.To w połączeniu z nowym systemem rozliczania 1% odpisu ( "poslizg" ponad półroczny wpływów do kasy)to juz bardzo powazny problem dla schroniska

Mieliśmy też w Krakowie wspaniały program prozwierzęcy w lokalnej TV "kundel bury i kocury" . Dzięki temu programowi, prowadzącej go nieocenionej Pani red. Hejdzie wyadoptowano setki psów, wyemitowano dziesiątki interwencyjnych reportaży i co najwazniejsze - dzięki temu cotygodniowemu programowi EDUKOWANO.
Ponoć taka , edukacyjna jest rola publicznej tv, ponoć na to idą pieniądze z naszych abonamentów ( tak, tak płacę choć teraz zastanawiam się czy słusznie).
NIESTETY PROGRAM ZNIKA z ANTENY - powód? Oszczędności!!!
Tak , tak - telewizji lokalnej nie stać na jeden , jedyny program prozwierzęcy , nie stać na edukację w tym zakresie , nie stać mimo, że pozostaje na antenie cała masa barachła o dużo niższej oglądalności.

JUŻ czuję się w tym miescie jak przestepca. Sprzątam po psach, wychodze na dłuzsze spacery o barbarzyńskich porach aby "zasmyczone" psy nie wpadały w kolizje z pędzącymi rowerami, dzieciakami latającymi bez nadzoru rodziców i histerycznymi paniusiami dla których sam widok psa większego od yorka juz jest powodem do kąśliwych uwag. A [B]mimo to czuję się jak przestępca[/B].
Nie dano mi wyboru - albo nie dopełnię obowiązku wobec moich zwierząt pozbawiając je koniecznej dawki ruchu albo będę swiadomie i z premedytacją łamać zakazy i spuszczać je ze smyczy tam gdzie JA uznam ,że jest to dla wszystkich bezpieczne.
Już dawno dowiedziono ,że najkrótszą drogą do bezprawia i chaosu jest stanowienie przepisów niewykonalnych i nieegzekwowalnych. Totalny miejski zakaz w połączeniu z brakiem alternatywy w postaci miejsc wyznaczonych to prosta droga nie jak twierdzą decydenci "do uporządkowania" problemu psów bez nadzoru ale wręcz odwrotnie - do powszechnego przekonania, że jedynym sposobem na życie jest łamanie tych zakazów i zabawa w ciuciubabkę z SM.
Oto jedyny przekaz edukacyjny - łam prawo tylko nie daj się złapać

Link to comment
Share on other sites

[B]taks[/B] - niestety nic dodać, nic ująć...
Mnie osobiście to wszystko przeraża...

Zresztą, chyba nie ja jedna, mam wrażenie, że SM szuka łatwych pieniędzy... U nas na osiedlu też często robią naloty. Nam na szczęście jeszcze się udaje. Mam berneńczyka i nie ukrywam, że na sporej łące, po której chodzą tylko psiarze puszczam go wolno. I na takie naloty SM ma czas i chęci i oczywiście w żadne dyskusje się nie wdaje, ani nie słucha tłumaczeń właścicieli... A naprzeciw mojego mieszkania mieszka banda małolatów. Od lat nie płacą czynszu, rachunków za prąd, gaz... Systematycznie urządzają głośne imprezy, mieszkanie, wciąż przecież będące własnością spółdzielni, jest w opłakanym stanie. Ponadto większość z tych młodzieńców jest oczywiście notowana. Handel narkotykami raczej nie jest im obcy. I co? Myślicie, że ktoś się nimi interesuje?! A skąd! Raz tylko był nalot "tajniaków", ale akurat nikogo nie było w domu... W inne wieczory pewnie lepiej się zająć ściganiem zupełnie niegroźnych psich "bandytów" i ich "szalonych" właścicieli... W końcu oni nie robią problemów podczas interwencji... :angryy::shake:

Link to comment
Share on other sites

No dokładnie!
Tylko czy Ktoś mógłby to jakoś ładnie ubrać w słowa? I sensownie napisać?
My z TŻ'em i Mamą na pewno podpiszemy!

Bo wiecie tych ewentualny miejsc alternatywnych, gdzie psiaki będą mogły biegać musiałoby być więcej, bo przecież nie wszędzie da się łatwo i szybko dojechać... Zresztą mając np.1,5 godz.na spacer i fajne miejsce w pobliżu można psu zapewnić sporą dawkę ruchu, a tak gdybym miała np.dojechać do huty to te 1,5 godz.zająłby chyba sam dojazd i powrót...:angryy:

Zatem czy Ktoś podjąłby się napisania takiej petycji?!

Link to comment
Share on other sites

Petycja juz była i to nie jedna ale jak widać "psiarze" to taka hołota z którą kompletnie nie warto się liczyć.
Sama uczestniczyłam w zbieraniu podpisów pod prosbą do radnych aby oficjalnie uznać Błonia (a dokładnie ich centralną część) za wybieg dla psów. Błonia to od zawsze miejski teren do wypasu zwierząt krakowian - jest tradycja i mozna ją "pociągnąć" uwspólczesniając tylko realia.
Niestety głową w mur. Nawet KTOZ nie dostąpił zaszczytu wysłuchania a całej sprawie ( podpisów było multum) ukręcono łeb aby na dodatek dość szybko przejśc do kontrofensywy w postaci stałych patroli SM w okolicy
Red. Hejda w jednym z programów "Kundel bury i kocury" próbowała "wyciągnąć" od zaproszonych gosci ( jesli dobrze pamiętam był wtedy wysoki przedstawiciel SM, policji , władz miasta) GDZIE w Krakowie legalnie mozna wybiegać psa i niestety poza pokrętnymi odpowiedziami nie padło nic konkretnego. No może poza mglistymi obietnicami że kiedys , gdzieś , jak będą warunki... czekaj tatko latka:angryy:
Powstają ogródki jordanowskie, scieżki rowerowe, boiska, tereny do ćwiczeń i dobrze ( widać jakies pieniądze jednak są)
A czy rekreacja tych krakowian, którzy chcą odpoczywać w towarzystwie swoich psów, biegać z nimi, bawić się , szkolić, obserwować jak swobodnie harcują z innymi psami i CHCĄ TO ROBIĆ LEGALNIE to jakaś fanaberia?
Nie wymagam aby robiono cos dla psów ( bo w końcu nie każdy je kocha) ale oburza mnie, że ignoruje się kompletnie potrzeby nas ,psiarzy - przeciez TEZ jestesmy mieszkańcami tego miasta i tez mamy prawo oczekiwać odrobiny uszanowania naszych potrzeb i naszego "hobby" ( bo nawet jestem gotowa tak to nazwać aby nie drażnić "uczuć" tych , którzy uważają, że posiadanie psa to kuriozum).
Dlaczego jak siadam na rower to mogę własciwie wszystko ( jazda pod prąd - OK, jazda chodnikiem OK, jazda, nawet szybka, po parku OK - Straz jest ślepa i pełna zrozumienia) Ale jak idę na spacer i o zgrozo towarzyszą mi psy to jestem przestępcą który na widok stróży prawa wpada w panikę bo dość trudno przewidziec czy aby linka nie za długa , albo kaganiec nie taki a może w ogóle miejsce nieodpowiednie:roll:

Link to comment
Share on other sites

U mnie SM nie zapuszcza na łąki, ale mam pytanko. Czy jeżeli pies jest zasmyczowny, np. na 8m lonży, ale jest ona puszczona luzem, to można za to mandat dostać? Bo tak na logike, pies jest na smyczy, a to, że nikt tej smyczy nie trzyma to chyba już inna sprawa, co nie? Hmm

Link to comment
Share on other sites

Tak, zwłaszcza smycz bez psa to wykroczenie karane podwójną wysokością mandatu. [IMG]http://www.dogomania.pl/../../images/smilies/diablotin.gif[/IMG]

A na poważnie. Mieszkam na drugim końcu Polski. Tak sobie podczytuję wątek i mam pytanie: czy zdarzyło się Wam, Krakusom ostatnio trafić na ludzkiego policjanta lub funkcjonariusza SM, nie do końca głuchego na to, że pies biega luzem, ale w odpowiednim oddaleniu od postronnych ludzi i jest pod kontrolą właściciela?

I jeszcze jedno: dlaczego tyle psów bezpańskich wałęsa się po ulicach miast? Może warto by się zająć ustaleniem właścicieli i wlepianiem im mandatów?

Link to comment
Share on other sites

[B]Litterka[/B] , jak napisałam powyżej, policjantów spotkałam miłych, ale może też ze względu na to, że zajmowali się czymś innym, a nie łapaniem piesków. Zresztą już kilka razy spotkałam się z tym, że policjanci są bardziej wyrozumiali, da się z nimi porozmawiać. SM raz spotkałam miłych, moja mama dostała wtedy upomnienie i generalnie to rozumieli, że pies potrzebuje ruchu, wybiegania, natomiast ten od którego dostaliśmy mandat to szkoda gadać... jego zachowanie, stosunek do mnie i mojej mamy były jak dla mnie zupełnie nie na miejscu. :roll:

Link to comment
Share on other sites

Generalnie potwierdzam Wasze obserwacje - funkcjonariusz tez człowiek i jego osobisty stosunek do psów ma kolosalne znaczenie .
Jednak jesli miałabym wybierac to 1000 razy wolę spotkanie z policją niż SM.
Ci ostatni, mam wrażenie ,że protekcjonalnym tonem, "służbistością" i wyszukiwaniem tylko "bezpiecznych" interwencji chcą zamaskować brak pełni uprawnień jakimi cieszy się policja.
Nie chcę być złośliwa ale w kontaktach SM przypomina mi zakompleksionych niedoszłych policjantów , którzy koniecznie chcą udowodnić, że mają władzę no i czymś muszą się wykazać - a o to najłatwiej wobec babci sprzedającej rzodkiewkę czy psiarza w opustoszałym parku bo juz rozrabiająca banda małolatów to zbyt ambitne wyzwanie .
Uważam tę formacje za zupełne nieporozumienie - też kosztuje (i to nie mało )a gdy trzeba interweniować w sytuacjach na prawdę zagrażających bezpieczeństwu to chowa się za plecy policji.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...